To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Potrzebuję Pomocy, chcę żeby mój mąż znów mnie pokochał

Anonymous - 2014-04-10, 20:02
Temat postu: Potrzebuję Pomocy, chcę żeby mój mąż znów mnie pokochał
Witajcie! Jestem mężatką od prawie 8 lat, moim problemem od zawsze była zdrada...moja, zdradzałam przed ślubem, zdradzałam po ślubie..dlaczego? nie wiem. Mój mąż wiecznie był w pracy, ja najpierw sama, potem sama z dziećmi...pewnie to jeden z wielu powodów..ale zawsze kochałam Dawida, tak uważam, że w całej tej poranionej sytuacji Go kochałam a mimo wszystko szukałam wrażeń na boku. Dawid dowiedział się nie raz o moich skokach, ale wybaczał i nadal pozwalał mi się spotykać z kolegami, bo wierzył że każdy raz będzie ostatni. Nic z tym nie robiliśmy. Zawsze były łzy, słowa przepraszam i nic poza tym. Z perspektywy czasu wiem że to był błąd, że gdyby za pierwszym razem była konkretna reakcja to może dziś wyglądało by to inaczej. Ostatnimi laty już tak nauczyłam się przed nim grać, że nie wiedział co się dzieje. Jak się dowiedział? facebook i moja rozmowa z przyjaciółką...
Dawid powiedział koniec! Mi to było początkowo na rękę, pomyślałam, że w koncu nie muszę udawać, kłamać, że wszystko wyszło i teraz sie rozwiedziemy i problem z głowy, kązdy pójdzie w swoją stronę, tym bardziej że przyjaciółka poznała mnie ze swoim bratem i związałam się z nim. Myślałam, że jestem szczęśliwa w koncu, ale odkąd się wyprowadziłam do innego mieszkania, zaczeły się łzy, samotność, bo nowy mężczyzna mieszkał poza granicami kraju i rozmawialismy tylko przez internet, byłam u niego 2 razy, ale mial mi pomagać, obiecywał że będzie mnie kochał do konca życia, snuliśmy plany na przyszłość , co będzie jak wróci do Polski za 3 lata, miał mi pomagac finansowo , mieszkanie miało byc "Nasze" przysłał pieniądze na pierwsze wyposażenie i pierwsze opłaty, mówił że kocha. Ja jednak im dłużej mieszkałam osobno, sama...czułam się sflustrowana, nie wystarczały mi rozmowy na skype i gg, częściej myslałam o mężu, o tym co straciłam, jaki Dawid był wspaniały, jak bardzo mnie kochał...nie myslałam o przyszłości tylko ciągle wracałam do przeszłości. Ostatnio zapytałam nawet czy jest szansa że kiedys bedziemy razem, powiedział że nie, że mnie nie kocha...a dzień później w trakcie mojej pracy zadzwonił brat przyjaciółki że przemyślał wszystko i że nie chce ze mną być, że on nie chce takiego związku na odległość. byłam w szoku, mój świat się zawalił, mówił zę to nie moja wina, ze to on...jestem cały czas załamana, tego samego dnia przyjechała moja mama i zabrała mnie i dzieci do siebie, nie wspomniałam jeszcze że przez moją zdradę moje relacje z całą rodziną uległy znacznemu pogorszeniu, wszyscy się odwrócili, a ja twierdziłam że chcę być w końcu szczęśliwa i nie mam zamiaru słuchac ich żalów....ale teraz gdy zadzwoniłam do mamy ferelnym telefonie, mama przyjechała najszybciej jak mogła. pierwsze dni przepłakałam, czuję się zraniona, wykorzystana i oszukana, ale mama widzi w tym rozstaniu głębszy sens, że to znak od Boga, bo oni wszyscy tak bardzo się modlą za mnie i mojego męża....teraz i ja to widzę...chciałabym wrócić do męża, naprawić swoje błędy, wiem , że będzie cięzko, potrzebuję pomocy osób trzecich...musze wyleczyć swój nałóg i swoją depresję, chcę zacząć od nowa, chcę od nowa rozkochać w sobie męża i stworzyć nową miłość między Nami, nawet gdyby miało to trwać, bo dopiero teraz widzę, że moje dotychczasowe życie to była jedna wielka obłuda, żyłam w grzechu i w kłamstwie, oddaliłam się od Boga, chcę wrocić do Boga, do męża....mamy dwoje dzieci....nadal jesteśmy małżeństwem, choć żyjemy osobno, mam nadzieję że mi się uda, a Was proszę o modlitwę i kontakt z kimś kto mógłby mi pomóc....

Anonymous - 2014-04-10, 20:14

Witaj u nas na forum :-)
Na Śląsku masz kilka Ognisk Sycharowskich - tam najpierw w realu szukaj pomocy. Znajdziesz tam ludzi, którzy przeżyli lub przeżywają podobne sytuacje. Są tam księża, możesz liczyć na wsparcie duchowe. W Ognisku będą Ci również w stanie doradzić, gdzie się udać w celu zaradzenia kryzysowi po ludzku, gdzie szukać dobrych terapeutów od uzależnień czy psychologów chrześcijańskich.
Trochę z tej wiedzy znajdziesz również na forum :-)
Wspieram modlitwą!

Anonymous - 2014-04-10, 20:50

Dziękuję Ci, jutro zadzwonię do Katowic do sychara i umówię się na spotkanie. Chciałabym również tutaj odnaleźć odpowiedzi co robić żeby mąż do mnie wrócił, jak zacząć żeby go nie spłoszyć
Anonymous - 2014-04-10, 22:32

Cytat:
żeby go nie spłoszyć



Nie podchodzi się zbyt blisko .
Raczej obserwuje się z daleka ( ty to coś i to coś ciebie )
Powoli przyzwyczaja się do twojej obecności , przekonuje że mu nie zagrażasz .
Nabiera to coś zaufania .
W czasem może pozwoli podejść bliżej .

Anonymous - 2014-04-10, 22:38

Na razie Marta jesteś jeszcze w wielkim zamieszaniu, wnioskując z Twojej relacji. Czy Ty potrafisz teraz zadbać o potrzeby męża, jego dobro? Nawrócenie, poukładanie w sobie samej, praca nad dojrzałością. To jest proces, który naturalnie trwa całe miesiące i lata (przy najmniej u mnie i końca nie widzę). Warto mieć motywację poukładania życia nie tylko po to, aby mąż wrócił, ale dlatego, że to Twoje niepowtarzalne życie, bezcenne.

Zdobycie wiarygodności osoby wiele razy zranionej może być trudne. Jeżeli szanujesz małżeństwo może Cię czekać długa droga - dawania sygnału, że na Twojego męża zawsze czeka przy Tobie miejsce. Trochę się boję napisać jaka to może być droga (z obserwacji historii forumowych i tego co widziałam w życiu). Abyś się nie podłamała i nie poszła szukać "narkotyku" relacji z facetem gdzieś indziej, jeżeli się okaże, że ratowanie małżeństwa nie jest drogą, która Ci ten "narkotyk", ot tak, zwróci. To ratowanie określiłabym, w takiej metaforze, jako detoks. A to nie jest przyjemne. Droga do wolności i lepszego samopoczucia prowadzi dla narkomana przez detoks.

Piękny jest ten fragment Ewangelii, z którego wzięła się nazwa forum (Sychar). Pamiętasz go może?
Pragnienie, które jest w Twoim sercu... W relacji z Bogiem zaczynają się rodzić takie tęsknoty i pragnienia, których dziś się być może nawet nie spodziewasz. Twoje życie może być piękne i fascynujące, pełne szczęścia, ciekawości co jutro (bo jutro z Bogiem jest przygodą), sensu (każdej czynności w ciągu dnia). Dużo dobra dla Ciebie i męża!

Anonymous - 2014-04-11, 09:32

Tak, masz rację w moim życiu w chwili obecnej panuje ogromny chaos i mam świadomość, że najpierw muszę uleczyć to co poranione we mnie,a później starać się zawalczyć o moje małżeństwo. W chwili obecnej moja dusza krzyczy i płacze we mnie, bo nie wyobrażam sobie życia w samotności, nigdy nie byłam sama... Mam nadzieję, że Bóg uleczy to , co zranione, a potem pozwoli mi i mojemu mężowi wrócić do siebie i stworzyć rodzinę.
Oboje z meżem jesteśmy wierzący, choć ostatnio daleko Nam było do Boga...
ale wierzę że mamy silne fundamenty, oboje przeszlismy droge formacji, poznalismy się na rekolekcjach i Pan Bóg o Nas zawalczy, nie pozwoli, żeby Nasze małżeństwo się rozpadło, mocno w to wierzę i ta wiara daje mi nadzieję...

Anonymous - 2014-04-11, 09:35

Cytat:
. W chwili obecnej moja dusza krzyczy i płacze we mnie, bo nie wyobrażam sobie życia w samotności, nigdy nie byłam sama...


i dlatego własnie teraz musisz pobyc sama.. zeby bycie z drugim cżlowiekiem nie było dla Ciebie nałogiem, zapełnieniem tej pustki strachu przed samotnością..
musisz sie przyjzec sobie, przed czym tak uciekasz, dlaczego tak sie boisz samotnosci? co w bycie samej jest takie starszne? co Ciebie tak przeraza?
czy kochasz sama siebie? akceptujesz jaka jestes, jak wyglądasz?

moze warto zastanowic sie nad terapia?

Anonymous - 2014-04-11, 09:47

Indeside
Postaw się na chwile w sytuacji swojego męża.
Wielokrotnie był zdradzony. Teraz Tobie nie wyszło z kochankiem, więc w strachu przed samotnością mówisz....chce powrotu do męża (bo lepszy już ten stary mąż niż życie w samotności). Gdy wrócisz i poczujesz się pewniej , zdradzisz go znowu?
W tej sytuacji to czy maż Cie kocha jest drugorzędne, bo może Cię kocha, ale nie chce być więcej raniony.
Ważniejsze jest to czy TY go kochasz, czy tylko myślisz w strachu przed samotnością
"lepszy rydz niż nic".

Anonymous - 2014-04-11, 09:50

Nie wiem dlaczego tak boję się samotności, byc może dlatego, że potrzebuję bliskości, jestem człowiekiem, który nie jest stworzony do samotnej drogi, zawsze lgnęłam do ludzi, do kontaktów z nimi, i nie mówię teraz o mężczyznach, tylko w ogóle....co jest straszne w samotności? samotne posiłki, samotne spacery, samotne picie kawy...ja nie potrafię tak! nie potrafię! Płaczę gdy sama zasypiam, nie mam męża, do którego mogłam sie przytulić, budze sie i nie mam komu powiedziec dzień dobry....przeraża mnie pustka!
Pytasz czy kocham siebie? Nie kocham tego, co do tego co skłoniło mnie do zdrady męża , tych cech, które tak łatwo pozwalały na kontakty z innymi mężczyznami, nie kocham tej mnie w środku, a jesli chodzi o wygląd...hm...akceptuję siebie, choć jak każda kobieta, zawsze znalazło by się coś do poprawy....nad wyglądem zewnętrznym pracuję cały czas, czas zabrac się za wygląd wewnętrzny

[ Dodano: 2014-04-11, 09:54 ]
Grzegorz, nie traktuję męża jako przysłowiowego "rydza" i nie chcę jego powrotu tylko dlatego że nie wyszło mi z kochankiem. Nigdy nie przestałam Go kochać, choc ta miłość była bardzo poraniona i zakurzona to zawsze była! Mój mąż jest cudownym mężczyzną, wartościowym i dobrym człowiekiem, pragnę Jego szczęścia i nie zrobię nic żeby poczuł sie w jakikolwiek sposób osaczony teraz przeze mnie, nie będę klęczeć i błagac na kolanach, bo to Go tylko ode mnie odrzuci. Chcę, żeby znów mnie pokochał i będę czekała na Niego, chcę żeby wiedział, że czekam na jego wybaczenie, tylko tyle....

Anonymous - 2014-04-11, 10:00

uwierz mi ze bedac samej wcale nie trzeba sie czuc samotna... i ze to wcale nie jest takie przerazajace.. u Ciebie z jakichs powodów ten strach jest i dobrze byłoby to zbadac i sie temu przyjrzec.. tak samo jak temu co Cię do tych zdrad popchnęło...

i to nie chodzi wcale o to ze ktos bardziej potrzebuje ludzi a ktos inny mnie i to z charakteru wypływa.. kazdy z nielicznymi wyjatkami lubi towarzystwo i czuje sie w nim dobrze, ale u Ciebie to wygląda tak jakby było niezbędne do zycia.. a to juz jest niepokojące...

Anonymous - 2014-04-11, 10:16

ALe dlaczego, zakładacie że ja mam być sama?! Przecież jestem tu po to żeby uratowac swoje małżeństwo, mam męża, jeszcze go mam, chcę żeby SYCHAR pomógł mi uratowac moje małżenstwo a nie nauczył życ w samotności, chcę pójsc na terapię, najpierw indywidualną, później małżeńską
a jesli chodzi o te zdrady...to nie było tak że zdradzałam non stop, w ciągu 10 lat bycia razem zdarzyło mi sie cztery razy, o cztery za dużo, wiem....ale to były tylko cztery krótkie epizody,a mąż nie zrobił z tym zupełnie nic, czekał....aż samo zniknie, ja też nic nie zrobiłam....co doprowadziło do tego miejsca w którym się teraz znaleźliśmy....a w domu nie mieszkam dopiero dwa tygodnie....to wszystko bardzo świeża sytuacja....w sumie dzieje się od stycznia, jak mąż przeczytał moje rozmowy z koleżanką....
nie spisujcie proszę naszego małżeństwa na straty! błagam! nie po to tu jestem, żeby słuchac że mam być sama i jestem na tę samotnosć skazana!

Anonymous - 2014-04-11, 10:25

ja nigdzie nie napisałam ze masz byc sama
przeczytaj jeszcze raz uwaznie
napisałam tylko ze troche dziwnie postrzegasz bycie z kims, troche jak nałogowiec.. i dobrze bardzo ze idziesz na terapie to ci z pewnosci duzo pomoze

4 zdrady to duzo, bardzo duzo.. 1 to juz duzo...
ja cie nie osadzam, postapiłas zle ale sama to wiesz i jestes gotowa pracowac nad soba i waszym zwiazkiem i brawo za to - bede trzymac kciuki by Ci sie udało :)

ja tylko chciałam Ci zwrócic uwage na pewne kwestie nad którymi mozna popracowac

Anonymous - 2014-04-11, 11:03

Będę pracowała ciężko!
Anonymous - 2014-04-11, 17:53

Indeside, mi też zabrzmiałaś jak nałogowiec... Sychar to nie pigułka na kryzys. Sychar nie ratuje małżeństw. Sychar jest jedynie narzędziem (fakt - bardzo precyzyjnym ;-) ). To Pan Bóg ratuje małżeństwa, do spółki z ciężko harującym nad uratowaniem współmałżonkiem, a potem obydwojgiem małżonków.
Terapia indywidualna wygląda mi u Ciebie na najrozsądniejsze rozwiązanie w tej chwili.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group