To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Znikające przykazanie

Anonymous - 2014-04-07, 14:49

Twardy, Ty opisałeś sytuację akurat skrajną. Nie każdemu jednak życie tak się układa, jakby chciał. Nawet w najlepszych chęciach.. Jeśli zmiany te pójdą w rozsądnym kierunku, nie musi być aż tak źle.

Choć już zaczyna mnie niepokoić stado nawiedzonych owieczek, które wszystkim rozpowiadają, iż Papież Franciszek jest fałszywym prorokiem, ostatnim tzw. czarnym papieżem..

BTW.Duszpasterstwo osób rozwiedzionych zapoczątkował Jan Paweł II.. :idea:

Anonymous - 2014-04-07, 22:45

Wilkoo napisał/a:
Twardy, Ty opisałeś sytuację akurat skrajną. Nie każdemu jednak życie tak się układa, jakby chciał. Nawet w najlepszych chęciach.. Jeśli zmiany te pójdą w rozsądnym kierunku, nie musi być aż tak źle.


Ja opisałem fakty, a czy one są skrajne czy nie...........tego nie wiem.
Osobiście uważam, że nie ma takiej możliwości w Kościele Katolickim jaką proponują księża niemieccy i niestety nie tylko oni.


Wilkoo napisał/a:
Choć już zaczyna mnie niepokoić stado nawiedzonych owieczek, które wszystkim rozpowiadają, iż Papież Franciszek jest fałszywym prorokiem, ostatnim tzw. czarnym papieżem..


Jeśli ktoś coś takiego mówi to ja takich głupot nie słucham. Ja wierzę w Boga, a nie w jakieś przepowiednie.


Wilkoo napisał/a:
Duszpasterstwo osób rozwiedzionych zapoczątkował Jan Paweł II.. :idea:


A jaki to ma związek z tematem?
Duszpasterstwo dla osób pozostających w drugich związkach niesakramentalnych (bo takie chyba masz na myśli?) jest jak najbardziej potrzebne. Jego zadaniem jest zbliżyć te osoby do Boga, a nie udzielać im Komunii.

Anonymous - 2014-04-07, 23:43

Świat nie jest czarno biały.
Sytuacje są różne.
Oczywiście byłoby dość dziwaczne, gdyby ktoś z sądu po rozwodzie biegł do kościoła przyjąć komunię.
Ale co jeśli bezdzietna para się rozwiodła 10 lat temu i zarówno kobieta i mężczyzna mają nowe rodziny. Przykładnie wychowują dzieci, chodzą do kościoła ....?
Co w przypadku ludzi którzy niewiele się znając zaliczyli wpadkę (np impreza na studiach), ożenili się, bo dziecko w drodze i rozwiedli po np roku, a teraz mają nowe rodziny od 10-15 lat?

Anonymous - 2014-04-08, 00:06

"Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi"

Moim zdaniem relatywizm moralny prowadzi na manowce.
Przy przykazaniach nie ma żadnych gwiazdek i przypisów.
Nic nie mówił Jezus o dzietności gdy zakazywał rozwiązywania małżeństw. Nie mówił też, że jeśli wezmę czyjegoś męża i będę z nim żyć odpowiednio długo i urodzę mu odpowiednią ilość dzieci, to zakaz przestanie mnie obowiązywać.

Nie można trochę złamać przykazania, a trochę go nie złamać. Choć tak często nam się wydaje, że owszem, jest to możliwe.
(I nie chcę tutaj pouczać. Dzisiejsza ewangelia o rzucaniu kamieniami jakże pasuje. Nie rzucę kamieniem, bo sama bywam winna.
Ale wystrzegam się rozmywania granic.)

I jeszcze, skoro przywołano postawę i decyzje Ojca Świętego Jana Pawła II:

Cytat:
Jan Paweł II "Familiaris Consortio"

84. Codzienne doświadczenie pokazuje, niestety, że ten, kto wnosi sprawę o rozwód, zamierza wejść w ponowny związek, oczywiście bez katolickiego ślubu kościelnego. Z uwagi na to, że rozwody są plagą, która na równi z innymi dotyka w coraz większym stopniu także środowiska katolickie, problem ten winien być potraktowany jako naglący. Zagadnieniem tym zajęli się wprost Ojcowie Synodu. Kościół bowiem ustanowiony dla doprowadzenia wszystkich ludzi, a zwłaszcza ochrzczonych, do zbawienia, nie może pozostawić swemu losowi tych, którzy - już połączeni sakramentalną więzią małżeńską - próbowali zawrzeć nowe małżeństwo. Będzie też niestrudzenie podejmował wysiłki, by oddać im do dyspozycji posiadane przez siebie środki zbawienia. Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne. Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei. Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa. Pojednanie w sakramencie pokuty - które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej - może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów - jak na przykład wychowanie dzieci - nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, "postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom". Podobnie szacunek należny sakramentowi małżeństwa, samym małżonkom i ich krewnym, a także wspólnocie wiernych, zabrania każdemu duszpasterzowi, z jakiegokolwiek motywu lub dla jakiejkolwiek racji, także duszpasterskiej, dokonania na rzecz rozwiedzionych, zawierających nowe małżeństwo, jakiegokolwiek aktu kościelnego czy jakiejś ceremonii. Sprawiałoby to bowiem wrażenie obrzędu nowego, ważnego sakramentalnie ślubu i w konsekwencji mogłoby wprowadzać w błąd co do nierozerwalności ważnie zawartego małżeństwa. Postępując w ten sposób, Kościół wyznaje swoją wierność Chrystusowi i Jego prawdzie; jednocześnie kieruje się uczuciem macierzyńskim wobec swoich dzieci, zwłaszcza tych, które zostały opuszczone bez ich winy przez prawowitego współmałżonka. Kościół z ufnością wierzy, że ci nawet, którzy oddalili się od przykazania pańskiego i do tej pory żyją w takim stanie, mogą otrzymać od Boga łaskę nawrócenia i zbawienia, jeżeli wytrwają w modlitwie, pokucie i miłości.

Anonymous - 2014-04-08, 09:13

Grzegorz
wpadkę to zaliczają prawie wszyscy , którzy weszli w małżeństwo ,
bo tych super udanych to nie ma tak dużo .

Te przykłady , które podałeś są mało poważne , bo takich przyczyn
to można wymyslić setki .
Ciagle się kręcimy wokół istoty sakramentu małżeństwa ,
a tutaj dodatkowo dochodzi następna tajenica - Eucharystia .
Tak naprawdę nie wiemy , nie rozumiemy i stąd problem .
Każdy interpretuje jak mu się wydaje stąd tyle wyznań i odłamów chrześcijaństwa .
A w każdym z nich co człowiek czy biskup to nieco inna opinia ,
czy nawet całkiem odmienna .
Czy Jezus nie przewidział tego ?

Anonymous - 2014-04-08, 09:22

Mare,
My sobie tutaj dyskutować możemy długo,
a mądrzejsi od nas (synod) zdecydują i nie zależnie co zdecydują
trzeba to będzie przyjąć.

Anonymous - 2014-04-08, 09:32

No , są pewne granice . :mrgreen:
Anonymous - 2014-04-08, 10:33

I znowu, zamiast skupiać się na meritum sprawy, wychodzicie od strony relatywizmu. Problem relatywizmu rozumie każdy praktykujący Chrześcijanin i wie, jakie są tego konsekwencje. Dziś rano na TV TRWAM oglądałem dokument nt Naszego obecnego Papieża. Mówicie tylko o Kościele Niemieckim? To ja Wam powiem, że przy Franciszku czeka Nas wiele jeszcze zmian, m.in. związanych z celibatem i otwarciem się na dialog z mniejszościami seksualnymi. Aż sobie wyobrażam reakcję skostniałego ludu, który zamyka drzwi Nieba .. sobie i innym
Anonymous - 2014-04-08, 11:23

Wilkoo
gadasz jak prorok , showman , lubisz szokować .
Barwna i wyrazista z ciebie persona , dodajesz kolorytu ,
nieco egzotyki temu skostniałemu Forum , jak raczyłeś napisać .
Może to i dobrze . :mrgreen:


Też wydaje mi się , że Kościół skręca w "lewo" .
Czy do dobrze , tego nie wiem .
Celibat to jednak chyba zupełnie inna bajka ,
niż tzw. mniejszości seksualne .
To by już była zupełnie inna religia .

Anonymous - 2014-04-08, 11:53

Nie sądzę, by Papież Franciszek skręcał w lewo.
Burzy podziały i stwarza możliwość dialogu.

Tyle.

Bardzo szanowałem i ceniłem osobę Jana Pawła II.
Był dla mnie i nadal jest wielkim Autorytetem.
Ale .. (może to dziwnie zabrzmi), ale właśnie
takiego Papieża - jak Franciszek - potrzebował Kościół.
Nie dla Tych, którzy "chcą mieć Go na własność",
ale dla Tych, którzy potrzebują Go najbardziej.

Człowiek jest drogą Kościoła (RH, Jan Paweł II)

Anonymous - 2014-04-08, 14:53

Wilkoo
Cytat:
Burzy podziały i stwarza możliwość dialogu.


Jakie podziały , pomiędzy kim a kim
i dialog kogo z kim ?


JPII i Franciszka dzieli 30 lat historii i burzliwych przemian
politycznych i społecznych . Dwa inne światy .

Anonymous - 2014-04-08, 15:28

http://tygodnik.onet.pl/w...watykanie/xtrbr

Jak ktoś ma czas warto przeczytać, aby mieć pojęcie co w sumie wywołało taki szum w kościele

Anonymous - 2014-04-08, 15:52

Pozwolę sobie nie odpowiadać, bo znając tu pewne osoby, znów będzie burza. Zamiast manipulowaniem tytułem tematu, zwróciłbym uwagę na odpowiedzialność Kościoła za rosnące statystyki rozwodowe. Na myśli mam (nie)przygotowanie Narzeczonych do zawarcia Sakramentu, który ma równą wagę z Kapłaństwem, sic!
Anonymous - 2014-04-08, 16:13

Wilkoo
Cytat:
zwróciłbym uwagę na odpowiedzialność Kościoła za rosnące statystyki rozwodowe. Na myśli mam (nie)przygotowanie Narzeczonych do zawarcia Sakramentu, który ma równą wagę z Kapłaństwem, sic!


Owszem , coś tu jest wyraźnie nie tak , tylko...........
gdyby podejść SERIO do tego sakramentu
to 80 % po prostu trzeba by odprawiać już na starcie ,
a kolejne 15 % ma tylko dobre chęci a wiedzy prawie żadnej .
No więc dylemat : albo dajemy sakrament jak leci
a Bóg już niech sobie radzi ( i oni sami )
albo "pozwalamy" żyć w grzechu cudzołóstwa ?
Tym niemniej nauki przedmalżeńskie powinny być
BARDZO MOCNO rozbudowane ( z psychologiem np. )
i trwać przynajmniej ROK .

----------------------------------------------------

Taki duży chłop , a boisz się burzy ? :mrgreen:



=============================================

Grzegorz ,
przeczytałem całość ( link ) .
W zasadzie nic nowego , trąbi się o tym od dłuźszego czasu .
Jednomyślności w wielu kwestiach nigdy nie było .
Czas obecny tym sie tylko różni
że KOMUNIKACJA jest błyskawiczna ( wielu się tym zajmuje i dostęp do źródeł jest łatwy ) .
Stąd mnogość dyskusji .
Ale w sumie nic nowego , tak było przez 20 wieków .
Były zmiany i będą zmiany .
Pewnie w jednym pomogą , w innym zaszkodzą .


==========


Dodatkowo myślę , że trzeba sobie zdać sprawę jeszcze z jednej rzeczy .
Patrzymy na chrześcijaństwo z perspektywy Polaka ,
niektórzy może z perspektywy "europejczyka" .
A dziś chrześcijaństwo ma charakter ogólnoświatowy
i Europa jest już lub bedzie wkrótce na jego peryferiach .
Różnice kulturowe pomiedzy chrześcijanami w Europie są duże ,
a pomiedzy Europą a swiatem wręcz olbrzymie .
Papież ma to trzymać jakoś w kupie .
Nie zazdroszczę .



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group