To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Coś nowego :-(

Anonymous - 2014-04-09, 22:57

AJA,

to, że na dziś Twój synek i Ty jesteście w trudnej i poniżającej sytuacji, to nie znaczy, że tak będzie zawsze.

Myślę, że warto w kwestii relacji dziecko - wiarołomny ojciec mieć jasne rozeznanie, co tu jest tą "Bożą normą" (tak, jak w naszych małżeństwach Bożą normą jest wierność małżonkowi niewiernemu). I modlić się wytrwale, cierpliwie, aby Pan Bóg pomógł nam do tej normy dojść dla dobra naszych dzieci.

Nie wszystko da się od razu, czasem krok po kroku, spokojnie, cierpliwie, ale nie można z góry rezygnować. Czasem trzeba się też dowiedzieć więcej o swoich i dziecka prawach, a przede wszystkim modlić się, aby Pan Bóg pomógł ułożyć tak, jak On to widzi.

Nikogo Pan Bóg tak nie broni jak "wdów i sierot", a więc także porzuconych żon i dzieci.
AJA, proś codziennie i pokornie Boga, aby bronił Twego synka przed taką dla maluszka upakarzającą sytuacją, bo Ty na razie jesteś za słaba. Zdziwisz się, jak szybko zostaniesz wysłuchana.

Niech Was Pan błogosławi i strzeże! Ja też się za Was pomodlę.

Anonymous - 2014-04-10, 09:12

Balka napisał/a:
trudnej i poniżającej sytuacji

trudnej tak, ale nie poniżającej... poniżenie to coś, na co Ty pozwalasz innym... tato mojego dziecka jest ateistą, zawsze był, ale skoro ja (albo Bóg) wybrałam go na ojca mojego dziecka, no to nie będę ograniczac mu kontaktu (co byłoby także sprzeczne z prawem)
on ma swoje normy i według nich jest ok, bo nie tkwi w malzenstwie, ktore bylo "pomylka jego zycia"... Bóg dał wszystkim wolną wolę... jemu też...

Balka napisał/a:
bronił Twego synka przed taką dla maluszka upakarzającą sytuacją

nie, nie zgadzam się, to nie jest upokorzenie... nigdy bym nie chciała, żeby dziecko tak się poczuło... wolę, żeby czuło, że mimo wszystko ma tatę...

a modlę się o to, co dla mojego dziecka najlepsze... może taka wersja rodziny to ten wyższy plan... modlę się też o nasz spokój i o to, żeby moje dziecko mimo wszystko miało szczęśliwe dzieciństwo... Adaś często się śmieje... wiele osób mi powtarza, że jest szczęśliwym dzieckiem i tego się będę trzymać... jeśli ktoś ma cierpieć, to ja... bo ja sobie zasłużyłam na to, co mnie spotkało

Anonymous - 2014-04-10, 09:51

AJA napisał/a:
bo ja sobie zasłużyłam na to, co mnie spotkało

zaniepokoilo mnie slowo "zasluzylam", czy nie traktujesz tego co się wydarzyło jako kary za cos tammmmm??? czy nie lepiej mieć swiadomosc, ze wszystko co się stało to efekt decyzji (właściwych lub mniej), wyborow (właściwych lub mniej)??
zycie nie jest kara dla nikogo, a Pan Bog nie jest ognistym wymiarem sprawiedliwości
AJA przytulam Cie mocno dzielna Kobieto

a wracając do watku - serdeczne pozdrowienia dla Ani i gratulacje dla jej zdolnej cory

Anonymous - 2014-04-10, 12:40

katalotka72 napisał/a:
"zasluzylam"


dziękuję,

nie, nie kary, konsekwencji - swoich wyborów, działań, nie-działań - bardziej lub mniej świadomomych...
moje życie nie jest karą, jest darem, który przekazałam dalej ;-)

Anonymous - 2014-04-10, 12:51

Cytat:
zaniepokoilo mnie slowo "zasluzylam", czy nie traktujesz tego co się wydarzyło jako kary za cos tammmmm??? czy nie lepiej mieć swiadomosc, ze wszystko co się stało to efekt decyzji (właściwych lub mniej), wyborow (właściwych lub mniej)??


Też myślę że nie można siebie obwiniać. Życie takie jest - raz się układa, raz nie i nikt nie ma na to wpływu. Problemy i straty są wpisane w ludzkie życie. Te wybory, decyzje - każda decyzja wiąże się z jakimś ryzykiem, że się może nie udać. Nikt nie wie co się zdarzy, zawsze są jakieś wątpliwości, niepewność, nikt nie przewidzi przyszłości. Pomimo tego podejmujemy decyzje, ryzykujemy a potem jest albo sukces albo porażka. Normalna kolej rzeczy. Dlatego nie można się obwiniać, że wybrało się tego a nie innego człowieka - bo w momencie jak podejmowałaś tą decyzję, na podstawie tych informacji które miałaś, to wydawał się najlepszy wybór. A po fakcie, z perspektywy to wszystko się łatwo ocenia ;) Inwestor jak przegra na giełdzie też sobie powie: po co zainwestowałem pieniądze, to była głupota, zła decyzja. I właśnie, to nie jest kara, tylko konsekwencje, nie zawsze są miłe:)

Anonymous - 2014-04-13, 12:59

Aniu...

Współczuje i próbuje przypomniec sobie co czułem, kiedy moje dzieci "przyniosły" mi podobną wiadomość, i nie pamiętam... Oddałem NATYCHMIAST wszystko Szeryfowi na górze i poprosiłem o ŁASKĘ wybaczenia - bym potrafił wybaczyć, a nie zadreczac sie "?" i po prostu się stało!

Nasz łódzki OpiekunD. powiedział na ostatnim spotkaniu następujące słowa, które bardzo mnie poruszyły: wszystkie dzieci są dziećmi BOGA... absolutnie WSZYSTKIE.

Wpisuje sie zaraz po Twardym w kolejke po plyte Twojej CORKI :mrgreen:

Pogody DUCHA!

Anonymous - 2014-04-13, 21:26

AJA,

byłam kilka dni w podróży, więc z opóźnieniem piszę. Nie chciałam Cię w żaden sposób urazić. Bardzo przepraszam, jeśli Cię moje słowa dotknęły.

Każde z nas pisze z własnego doświadczenia i własnych odczuć, które przecież są u każdej osoby inne.

Niech Pan błogosławi Ciebie i Adasia. :-)

Anonymous - 2014-04-14, 07:37

Balka napisał/a:
Nie chciałam Cię w żaden sposób urazić.


OK, po prostu chodzi mi o to, żeby moje dziecko nie czuło się nigdy gorsze, poniżone ani upokorzone z powodu rozwodu...
i trochę mnie zdziwiło, że w ogóle można tak o tym myśleć, szczególnie na tym forum ;-)

Anonymous - 2014-04-14, 09:14

AJU droga,

nie, nie z powodu rozwodu rodziców. Zapewne niejasno napisałam, ale chodziło mi o ten czas spędzany u ojca razem z jego konkubiną i ich dziećmi.

Ściskam i jeszcze raz przepraszam. :-)

Anonymous - 2014-11-04, 21:55

Wczoraj urodził się Antoni.
Widziałam zdjęcie. Słodki. Mniejszy niż moje dzieci jak się rodziły.

Boże, dziękuję Ci za to, że moje dzieci nie widzą mojego bólu i mojej zazdrości, bo dałeś dostatecznie dużo sił, abym mogła zachować spokój. Proszę o miłość ich ojca dla nich, nie tylko dla Antoniego.

Anonymous - 2014-11-05, 19:38

Aniu, nie wiem co powiedzieć...Może tylko jedno - nie mam dzieci, ale jako kobieta przechodziłam coś podobnego około miesiąca temu. Mężowi urodziła się córka.Te uczucia , które opisujesz plus sto innych dopiero teraz powoli się rozmywają. Być może nie musiałam przed kimś ukrywać i nie okazywać emocji, więc trochę to potrwało bo wylało się wszystko z tak niezagojonej jeszcze w sercu rany...
Pomodlę się o tę miłość taty dla Twoich dzieci.

Anonymous - 2014-11-07, 12:09

Aniu

Bardzo mi przykro, ale jednocześnie bardzo się cieszę z Twojej wiadomości.

1. Dlaczego mi przykro?
Bo świetnie Cię rozumiem. Sam mam trójkę dzieci i nieraz widzę ich, nawet nieuświadomiony, ból i złość. Nie przeżyłem takiej wiadomości (żona nie może już mieć dzieci), ale właśnie na początku tego tygodnia dowiedziałem się, że kochanek mojej żony podarował jej nowe lub nowsze auto. To nie ten format wiadomości jak u Ciebie, ale jestem już pewien, że moja żona będzie mu "wierna" do końca. Jeżeli ten skąpiec posunął się do czegoś takiego, to ona się z tego nie wycofa.

2. Dlaczego się cieszę?
Jeżeli Ty, taka według mnie "skała" potrafi mieć chwile słabości, to znaczy że ja też mogę sobie na nie pozwolić.
Nawet nie wiesz Aniu, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie Twoja książka. Była wielkim wstrząsem w moim życiu. Pozwoliła mi odrzucić od siebie demony mojej przeszłości. Była początkiem końca wracania do normalności. Po 2-3 latach założyłem ponownie obrączkę. Musiałem ją nawet powiększyć, bo przez te lata spuchły i palce. Cóż, ostro dostałem po łapach.
Jeżeli więc Ty, mój wzorzec postawy, możesz mieć chwilę słabości, to znaczy ja też mogę sobie pozwolić na gorsze momenty!!! I nie znaczy to, że jestem mięczak.
I też ja dowiaduję się "nowinek" od moich dzieci.

Trzymaj się. Jeszcze dla nas zaświeci słońce
Pozdrawiam
Jacek

Anonymous - 2014-11-07, 12:17

Jacek-sychar napisał/a:
ale jestem już pewien, że moja żona będzie mu "wierna" do końca.


Jacek - taki jesteś pewien - ku swemu strapieniu..........................

A co będzie jeśli Twoja żona prawdziwie się nawróci do Pana Boga?

:?:

Anonymous - 2014-11-07, 12:42

Dlaczego jestem pewien?

Bo znam moją żonę i wiem, do czego jest zdolna. Widzę też, co od kilku lat robi.

Oczywiście pewien jestem na sposób ludzki. A jak się nawróci? To bardzo dobrze. Codziennie się o to modlę. Czekam nie czekając.

Pozdrawiam
Jacek



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group