To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Uważaj o co się modlisz...

Anonymous - 2014-04-23, 20:37

Karmel,

być może Twoja intuicja co do choroby psychicznej męża jest słuszna. Kiedy czytałam Twoją historię też mi to chodziło po głowie (zbyt znajomo to brzmiało...). Jak będziesz miała trochę czasu i spokoju, to poczytaj w internecie o chorobie afektywnej dwubiegunowej, zwłaszcza tzw. late onset bipolar (CHAD póżnego pojawu - nie wiem, czy to prawidłowa polska nazwa, w polskich źródłach jeszcze o tej formie CHAD-u jest niewiele).

Tym bardziej miej do męża i jego zachowań dystans i nie daj się manipulować. Jeśli to faktycznie mania, to za jakiś czas to wszystko zjedzie w depresję, skończy się fascynacja małolatą.

Ale to też będzie znaczyło, że problem Twojego męża jest zupełnie innego kalibru, niż teraz się wydaje.

Wspieram modlitwą.

Anonymous - 2014-04-24, 15:03

Olga 1968 napisała:
I tak jak u Ciebie po 10 dniach usłyszałam, ze odchodzi bo kocha ją nie mnie

No właśnie o to chodzi, że ja na do widzenia usłyszałam coś innego, że kocha mnie i chce być ze mną a na drugi dzień nie odezwał się i napisał, że spędza święta ze swoją dziewczyną.

Tu nic nie jest jakoś tam logiczne....dlatego coraz bardziej skłaniam się do teorii, że to jest jakaś choroba psychiczna....być może CHAD....mąż leczył się przez kilka ubiegłych lat na depresję a po wyprowadzce z domu przestał brać leki, bo nagle mu się polepszyło i stwierdził, że czuł się tak dobrze, że nie widział sensu ich dalej brać. Chwalił się, że może funkcjonować bardzo mało śpiąc, z jedzeniem też było dziwnie. Myślałam, że odzwyczaił się od regularnych posiłków w kawalerskim stanie....może i tak było a może to też objaw choroby. Do tego kilka razy posądzał mnie, że chce kontrolować nawet jego myśli i wejśc w jego głowę :shock: Te teksty pojawiały się na bazie tematu o zaufaniu więc może też nie są objawem choroby....zresztą i tak ja go nie zdiagnozuję....może jedynie łatwiej byloby to wszystko zrozumieć.

staram się , naprawdę staram się nie analizować tego wszystkiego ale marnie mi to wychodzi.Generalnie jest mi nieco lepiej. Szukam książek, które pomagają stanąć na nogi, modlę się, krzywię usta w uśmiechu bo podobno mózg nie odróżnia fałszywego uśmiechu od udawanego ;-) dbam o siebie i robię sobie małe przyjemności....może w koncu rozprostuję ,,łodygę i liście" i nie będę już jak połamany kwiat....

Jestem silna, jestem silna, jestem.....

Gdzieś przeczytalam: Ten kto wyrządził Ci krzywdę nie jest wart Twoich łez, a ten kto jest ich wart, nigdy nie wyrządzi Ci krzywdy

Anonymous - 2014-04-24, 16:45

Karmel napisał/a:
Ten kto wyrządził Ci krzywdę nie jest wart Twoich łez, a ten kto jest ich wart, nigdy nie wyrządzi Ci krzywdy


to prawda ;-)
tylko to niestety nie zmienia naszych uczuć
bo kocha się nie za, tylko pomimo

[ Dodano: 2014-04-24, 16:47 ]
Karmel napisał/a:
Jestem silna, jestem silna, jestem.....

jesteś!!! bardzo silna i dzielna

Karmel napisał/a:
Szukam książek, które pomagają stanąć na nogi

ja zaczęłam Toksyczną miłość Pia Mellody

Anonymous - 2014-04-24, 22:22

Kan. 1155 - Współmałżonek niewinny może, w sposób godny pochwały, dopuścić z powrotem drugą stronę do życia małżeńskiego. W takim wypadku zrzeka się prawa do separacji.
Trudne to!! Tymbardziej co znaczy niewinny? I co? tak ciach bajera, leci sie dalej? "w sposób godny pochwały??"
Właśnie godnie chwalimy Karmel, a co jej z jej godności że stary tu i a nie tam i co Jej z pochwały jaką jej oddajemy??? Przecież całą własną godność i chwałe oddaje sie "dopuszczając "drugą stronę do życia małżeńskiego.

Anonymous - 2014-04-24, 23:09

Mój mąż miał swoją szansę: na godne życie, na moją miłość, na odzyskanie przywiązania córek....stracił ją....całkiem możliwe, że bezpowrotnie....w końcu mamy już swoje lata obojętnie czy na nie wygladamy czy nie a czas nie jest z gumy....moja wytrzymałość też ma swoje granice.
Kiedy w końcu pozbieram się po tym ,,powrocie" w wielkim stylu nie wiem czy w ogóle będe zainteresowana jego przemianą - o ile takowa w ogole nastąpi....

Teraz muszę całą energię przeznaczyć na zregenerowanie psyche mojej i córek po tej traumie przez niego zafundowanej. Trudno, nadal go kocham, nawet tęsknie ale wtedy przypominam sobie Wielką Sobotę i to czego wtedy doświadczyłam- to stawia mnie do pionu.
Nie chcę już nigdy zostać zmanipulowana przez niego i jego kłamstwa. Jeśli to choroba to ja i tak mu nie pomogę dopóki sam nie będzie chciał coś z tym zrobić. Na tu i teraz jest tak a co będzie dalej to czas pokaże....

Anonymous - 2014-04-24, 23:10

MOZE... a nie MUSI... To do wpisu o powrocie

KARMEL - moim zdaniem masz racje, trzeba się zająć sobą i dziećmi.. to takie zadania na już... A o reszcie pomyślimy jutro - jak mawiała scarlet o'hara...

Anonymous - 2014-04-24, 23:11

Właśnie AJA....nie musi....
Anonymous - 2014-04-25, 10:09

Karmel kochana,

po tym, co napisałaś o mężu, jestem 200% pewna, że to CHAD i on właśnie jest w manii. Najpiew leczenie się na depresję (sama depresja to błędna diagnoza - ale to tak się typowo zaczyna u CHAD-owców - od depresji i błędnej diganozy, z którą chodzą latami!), potem odstawienie leków, bo zaczyna się mania i wtedy chory jest tak pobudzony, że w jego odczuciu "czuje się lepiej", a nawet świetnie. Bardzo mało śpi (nie jest w stanie spać), je mało i nieregularnie, chudnie, bo przeważnie przy tym biega jak nakręcony, dużo gada, ma wręcz przymus mówienia, pisania, sms-owania etc. Ma urojenia (w tym prześladowcze - to wskazuje na cięższą formę CHAD-u, niestety), kłamie, bardzo dużo kłamie, jeszcze więcej ukrywa i myli tropy, że bliscy nie mogli dojść prawdy.

Karmel, jeśli masz chwilę czasu, przeczytaj tu wątek "Pogubiłam się" Wernai, która ma męża ze zdiagnozowanym CHAD, napisałam tam trochę więcej o tej chorobie.

Mnie się udało męża w manii (wielkiej manii!) zdiagnozować, ale z wydatną pomocą rodziny. Zrobił nawet badania, zaczął brać leki, ale po kilku tygodniach je rzucił i nadal się nie leczy.

Karmel kochana, jesteś w takiej sytuacji, w jakiej ja byłam kilka lat temu. Uwierz mi, że najważniejsza jest teraz Twoja rozmowa z mężem (może być mailem albo listem, jeśli na razie go nie widujesz). Spokojnie i rzeczowo napisz mu o podejrzeniu CHAD i manii, i że powinien iść do psychiatry. Oczywiście zapewne nie pójdzie, być może Ciebie zwymyśla, nie będzie się leczył, ale - wierz mi - to zostanie mu w głowie.

Miej dystans do tego, co mąż robi - i tak on nad tym kompletnie nie panuje, i ani on ani Ty w żaden sposób nie miacie wielkiego (może nawet żadnego) wpływu na to, co on robi. Po co więc się dręczyć?

Spokojnie się zastanów, czy masz jakieś przesłanki do tego, by ocenić, ile czasu ta mania będzie trwała (jakieś sygnały z poprzednich lat?). Po manii nieodwołalnie przyjdzie depresja, wtedy wszystko się zmieni. Jeśli naprawdę chcesz ratować męża i swoje małżeństwo, to jedyną drogą do tego jest uświadomienie mężowi, że jest chory na CHAD i doprowadzenie go do leczenia. Bądź przygotowana na to, że może upłynąć kilka lat, zanim on się z tym zmierzy.

To długi dystans, więc Ty w tym czasie, odetchnij, prostuj łodygę i liście. ZAKWITNIJ! :-)
Jam, nie chwaląc się - jak mawiał Zagłoba - doszła już do etapu rozprostowania i chyba nawet wypuszczam pąki kwiatowe... :-) Ale cała w tym zasługa Pana Boga, a mój wkład to tylko posłuszeństwo Jego Woli i słuchanie rad mądrych ludzi.

Karmel, otaczam Cię modlitwą...

Anonymous - 2014-05-02, 00:40

Balka , pewnie nie wiesz ale nasza przysposobiona cura też miała asertywną dwubiegunową, Po tym jak w wieku 17 lat chciała się truć u nas w domu i dyndałem 200 km żeby ja wieść do szpitala i w między czie pocieszać żonę i teściową że sie pewnie młoda ożarła kresek albo innego badziewia. Tak teraz jest samodzielną nie biiorącą leków 20 latką w anglii. Kontakt tylko z wredym wójkiem i facebok. Ale na siłe tabletek nie poda się. Mimo szczerych i prawdziwych chęci żony, i całej jej rodziny, skończyła 18 i wyfruneła, mnie zostało zamówić za nia msze. I to finito, nawet dziekan napomniał że stety ma 18 i nam nic z płaczu i lamentu że sobie nie poradzi. Ona sobie jakoś radzi. A nam zostało wspomnieć w modlitwie i być gotowym że azymut choroby się odwróci i przyjdzie nieść wiele cięższy krzyż
Anonymous - 2014-05-02, 17:04

Drodzy,

świadectwa Samboi i Dabo (szacun dla obojga!) dobitnie pokazują, że CHAD to choroba inna, niż wszystkie choroby świata. Życie z CHAD-em i życie z CHAD-owcem – sami chorzy i ich rodziny tak twierdzą – jest jak życie na wojnie i to na pierwszej linii frontu.

Kiedy widzisz, że ktoś stoi na linii ognia, to powinieneś do niego wołać, że za chwilę tu będą strzelać, a nie „kurtuazyjnie” zostawiać człowieka w spokoju, bo „każdy ma prawo stać, gdzie chce”.

Tak więc będę się dzielić moją wiedzą „frontową”, ale niewątpliwie popracuję nad formą przekazu, żeby nie irytować niepotrzebnie. :->

Balka

ps. Druga rzecz, którą przez ostatnie kilka lat musiałam gruntownie przepracować to uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie. Piszę to na wypadek, gdyby ktoś się także zmagał z takim problemem lub go podejrzewał w swojej rodzinie.

Anonymous - 2014-05-07, 00:04

Balka napisał/a:

ps. Druga rzecz, którą przez ostatnie kilka lat musiałam gruntownie przepracować to uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie. Piszę to na wypadek, gdyby ktoś się także zmagał z takim problemem lub go podejrzewał w swojej rodzinie.


Napisz proszę, jeśli możesz, nieco więcej na ten temat - jak doszłaś do tego, że akurat u Was uwolnienie pokoleniowe jest potrzebne? Jaką drogą to realizowałaś ?

Anonymous - 2014-05-08, 23:42

Lawendo (czy Lawendowo?), ;-)

odpisałam w nowym wątku zatytułowanym "Uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie".

Anonymous - 2014-05-09, 14:46

Jestem na tym forum od niedawna i mam wrażenie, że "żeruję" na Waszych ciężkich przeżyciach: czytam i nie mogę się oderwać, tyle mi dają Wasze wypowiedzi. Tyle pasuje do mojej sytuacji! Dziękuję zwłaszcza za sygnał, że można modlić się w sposób uzależniony - faktycznie, w czasie modlitwy mam męża tak mocno w głowie, że trudno mi skupić się na mojej relacji Bogiem. Pewnie sama bym doszła, że coś tu nie tak, ale dzięki Wam uczę się szybciej. Powroty i odejścia chorych mężów - to też jest mi znane. Nie wiem, na co mój mąż jest chory, CHAD nie pasuje, sama męża nie zdiagnozuję, ale jestem przekonana, że ma jakieś poważne zaburzenia psychiczne. Niby to wiedziałam, ale dopiero czytając Wasze bolesne posty dopuściłam tę prawdę do siebie. Nie wiem jeszcze, co z tego wyniknie, ale im więcej świadomości, tym lepiej.

Karmel, miałaś koszmarnie trudne te święta :-( Nie ośmieliłabym się napisać, że Ci zazdroszczę, ale widzę zalety otwarcie złego traktowania ze strony męża, nawet jeśli to taka huśtawka-gigant. Ja też cierpiałam w święta, w zupełnie innych okolicznościach. Spędziliśmy je razem, ze względu na dzieci. Mąż, który od pół roku zdradza mnie psychicznie (zakochał się w jakiejś młodej dziewczynie, o której wie tyle, że jest elegancka i lubi czytać książki), czuł się zupełnie swobodnie. Opowiadał dzieciom (one nic nie wiedzą o jego romansach), jaki jest niepodatny na zmysłowe kobiety, i do głowy mu nie przyszło, że mnie tym rani - jeszcze krytykował mnie za to, że tak krótko siedzę z nim przy stole. W takich chwilach wydaje mi się, że wolałabym wszystko niż takie podwójne życie, wolałabym, żeby postawił sprawę jasno, nawet gdyby to oznaczało jego odejście. Wolałabym zostać z dziećmi sama i czekać, aż wróci. Naprawdę wróci - choć nie wiem, czy umiałabym to poznać. Nie chcąc życia na niby odeszłam na razie ja, i to bez dzieci, bo on nie zamierza się wyprowadzić, jemu jest dobrze...

W wątku o modlitwie o cud wkleiłam fragment świadectwa z RWS, gdzie mowa jest o prawdziwym powrocie - tamto małżeństwo spotykało się przez rok, zanim zamieszkali znowu razem! Nie ma tu reguł, ale ja sobie tak jakoś to wyobrażam... Marzy mi się jakby nowe narzeczeństwo, nowy ślub (obawiam się, że nasz jest nieważny) i dopiero jakieś nowe razem. To moje pomysły, nie wiem, jakie ma Pan Bóg, a jeszcze i księżniczkę przydałoby się przekonać (to z takiego dowcipu, w którym ktoś obiecał, że ożeni biedaka z księżniczką; przekonał biedaka i twierdził, że połowa zadania już wykonana, została tylko ta druga).

Anonymous - 2014-05-09, 14:55

Balka napisał/a:
Tak więc będę się dzielić moją wiedzą „frontową”, ale niewątpliwie popracuję nad formą przekazu, żeby nie irytować niepotrzebnie.


myślę,że nikogo nie irytujesz,zwrócono Ci uwagę tylko na niewłaściwość diagnozowania kategorycznego przez neta na podstawie kilku słów, które ktoś sklecił..........myślę,że jeśli będziesz się dzieliła SWOIMI doświadczeniami,bez teoretyzowania i analizowania innych,to Twoja wiedza i doświadczenie na pewno się przydadzą.............po prostu-nawet psychiatra musi zrobić wywiad dokładny z pacjentem,czasem musi odbyć kilka spotkań,by postawić diagnozę,więc nikt nie może mieć wrażenia,że tu na forum dowie się,co dolega jego małżonkowi i że wizyta u psychiatry przez to nie będzie potrzebna...........tak więc,jak nie będziesz pisała: Twój mąż na pewno ma CHAD i właśnie jest w manii/masz dwubiegunkówkę i właśnie zaczynasz manię,bo piszesz to,to,to - to będzie ok............natomiast wiedza z doświadczenia jest tu najcenniejsza...........pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,Szzymon.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group