To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - podróż wędrocwca do świtu

Anonymous - 2014-04-08, 18:43

latrodectus

Bardzo serdecznie Cię przytulam. Jestem w podobnej sytuacji, mąż już rozmawiał z dziećmi, ale jeszcze z nami mieszka. Wiem, jak jest to trudne.
Skoncentruj się na dzieciach, ustaw je w centrum swojego życia.
No i najważniejsze, trzeba ... zaakceptować tą sytuację. Ludzie są wolni, dokonują wyborów i ponoszą konsekwencje. Daj mu ... wolność. Wiem, jak to brzmi i jak jest to trudne. Jak trudno uszanować wybór kochanej osoby, że nas nie chce.

W Twoim przypadku może, choć nie musi tak być, że jak dasz mu wolność, to wtedy on wybierze... Ciebie. Bo Ciebie kocha. Jest taka możliwość. Daj mu więc czas i wolność. I módl się o jego odpowiedni wybór.

Anonymous - 2014-04-09, 16:44

AJA, Jasmina44, Porzucona33

Udzielanie tego typu porad według mnie nie jest dobre dla osoby która kocha małżonka i stara się ratować małżeństwo:

???? dlaczego???? zamiast Żoną chcesz być służącą????

Dlaczego piszesz, że Latrodectus jest służącą?

Dla mnie, to co robi Latrodectus świadczy o miłości, trosce o męża, ratowaniu małżeństwa. Gdyby każdy tak się troszczył o małżonka jak Latrodectus, to nie byłoby rozwodów:) Pewnie przez niektóre osoby zostałaby uznana za g....ą. Takie osoby to myślą w stylu nie ten, to inny model. Muszą mieć coś za coś. Cały czas staranie się pomimo zranień ze strony męża. Poświęcanie siebie, swojego dobra, narażanie się na cierpienie, poniżanie. Przynajmniej Latrodectus nie będzie sobie zarzucać, że nie walczyła do końca. Może mąż doceni to co robi teraz Latrodectus i zmieni się, zrezygnuje z rozwodu. Po rozwodzie zobaczy jak żona troszczyła się przez cały czas, nie poddawała się, dźwigała ten krzyż za dwoje i wówczas wróci.

Dla wyjaśnienia. I nie mam tu na myśli sytuacji typu przemoc. Poświęcać się gdy ktoś nas np. bije, to nie może tak być.

Małżeństwo polega właśnie na służeniu sobie na wzajem, tylko nie każdy o tym pamięta. Jeśli któryś z małżonków o tym zapomni, to mamy też zapomnieć o naszej służbie wobec małżonka byciem żoną/mężem? Ciężko jest w takiej sytuacji kiedy jedna ze stron się stara, a druga nie. Tylko powiedzmy bierze. W takim wypadku należy starać się taką sytuację zmieniać na różne sposoby. Nie zapominając, że jest to nasz ukochany małżonek, którego sami sobie wybraliśmy. Jest to również dodatkowy atut w sądzie, żeby nie dostać rozwodu. Tak jak pisała Mirakulum.

"Strach przed cierpieniem jest gorszy niż samo cierpienie". P.Coehlo

Cytowanie wymienionego autora chyba na tym forum nie jest dobre. Można poczytać sobie o samym autorze.

skoro dajesz to on bierze, w tym nie ma wcale wiekszej filozofii.. po prostu jest wygodny, mysli o sobie..

Skoro daje (z własnej nie przymuszonej woli), to musi się liczyć z tym, że mąż weźmie lub nie. I nie można mieć o to pretensji, że mąż bierze bo jest wygodny, myśli o sobie. Możliwe, że mąż Latrodectus ją faktycznie wykorzystuje jednak pewności nie mamy bo nie znamy zdania męża. Bóg kiedyś i tak rozliczy z tego jakim się było małżonkiem. Czy się wykorzystywało małżonka. Chyba nie jest jeszcze tak źle jak mąż bierze. Gorsza sytuacja byłaby wtedy, kiedy mąż by już nic nie chciał od żony, wyprowadził się z domu i tylko upierał się żeby żona dała mu rozwód.

a do Ciebie należy by zacząć myslec o sobie.. Dopóki doputy idzie ratować małżeństwo ( brak rozwodu ) cały czas musimy myśleć o naszym małżonku nawet w kryzysie. Po rozwodzie, to możemy zacząć bardziej myśleć o sobie bo jesteśmy sami ( bez małżonka ). Jednak i tak po rozwodzie należy myśleć o małżonku, modlić się za niego. I być przygotowanym na ewentualny powrót małżonka.

powiem co ja bym zrobiła.. przestałabym mu prac, gotowac i w ogole robic cokolwiek.. skoro chce rozstania to niech zacznie juz teraz ponosic konsekwencje... "

Dlaczego piszesz, że byś tak zrobiła? Pewności nie ma, że byś tak zrobiła. Dzisiaj uważasz tak, a za miesiąc już może być inaczej. Doradzasz Latroductes coś czego nie robiłaś ( może się mylę). I to ma pomóc uratować małżeństwo Latrodectus.

Anonymous - 2014-04-09, 17:09

tak, masz racje nie zrobiłam tego ponieważ nie miałam takiej sytuacji, nie mieszkałam w jednym domu z mezem który mnie nie chiał a jednoczesnie bez problemu korzystał ze wsyztskiego co bym dla niego robiła...

moja rada dotyczaca tego by autorka zajęła sie soba.. chyba nie zrozumiałeś tego co napisałam - mozemy zajac sie tylko soba.. nie mamy wpływu na decyzje meza czy zony mozemy tylko zmieniac siebie, udoskonalac... tylko tyle albo az tyle i to chciałam autorce przekazac...

a skad wiem ze ja bym tak nie zrobiła? bo szanuje siebie i dbam o siebie, a skakanie wokół kogos kto mnie nei chce to byłoby zaprzeczeniem tego jak sama siebie traktuje

wiesz chciałabym zeby tak było ze postawa którą opisuje autorka spowoduje ze maz sie zastanowi i zmieni zdanie, ale doswiadczenie uczy ze jezeli juz druga strona reaguje to raczej na zmiane jaka w nas zachodzi, gdy stajemy sie pewni siebie radosni, zadbani i pełni miłosci.. kiedy właśnie nie skaczemy dokołą nich.. w kazdym razie potwierdzaja to nawet ludzie tu na forum w swoich historiach...

rady polegaja na tym ze mozna je przyjac albo odzucic.. wybór nalezy do autorki

poza tym ja głownie pisałam o tym jakie sa moje doswiadczenie czy podjscie właśnie nei mówiąc bezpośrednio zrób to czy tamto... nie czuje sie uprawniona do tego by komukolwiek mówić co ma robić.
kazdy ma prawo do swojego zdania i szanuje Twoją opinie ale zgadzac sie z nią nie muszę

a co do słów P. Coelho tak sie skąłda ze są bardzo prawdziwe..

Anonymous - 2014-04-09, 17:26

diagos napisał/a:
AJA, Jasmina44, Porzucona33

Udzielanie tego typu porad według mnie nie jest dobre dla osoby która kocha małżonka i stara się ratować małżeństwo:

???? dlaczego???? zamiast Żoną chcesz być służącą????

Dlaczego piszesz, że Latrodectus jest służącą?


gdzie jest ta moja rada??? ja tylko pytam...
i nie napisałam, że "jest" służącą, tylko " ze "chce nią być"

ale jak żona to ta, która ma usługiwać mimo wszystko - no to ja faktycznie złą żoną byłam... o ile w ogóle mieszczę się w tej kategorii...

jasmina44 napisał/a:
nie mieszkałam w jednym domu z mezem który mnie nie chiał a jednoczesnie bez problemu korzystał ze wsyztskiego co bym dla niego robiła...


a ja tak

jasmina44 napisał/a:
P. Coelho tak sie skąłda ze są bardzo prawdziwe..

uważam, że napisanie takiego zdania (z którym się zgadzam, a coś nie coś przeżyłam) bez podania jego autora byłoby nie fair..
a dla tych, którzy są oburzeni - polska wersja "nie taki diabeł straszny jak go malują" - przysłowie polskie, które znaczy "coś okazało się prostsze, niż wyglądało na początku"

[ Dodano: 2014-04-09, 17:28 ]
jasmina44 napisał/a:
bo szanuje siebie i dbam o siebie, a skakanie wokół kogos kto mnie nei chce to byłoby zaprzeczeniem tego jak sama siebie traktuje


dzięki za te słowa!!!

KOCHAJ BLIŹNIEGIO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO
(czyli nie więcej...)

Anonymous - 2014-04-11, 11:52
Temat postu: i co jeszcze?
Dziś mija 5 miesięcy... W minioną niedzielę dowiedziałam się, że pierwsza rozprawa odbędzie się na początku września... Dzięki Bogu dzień wcześniej byłam na mszy o uwolnienie wspólnoty Mamre... przeżyłam informację.... Po tym, jak powiedziałam mężowi, że Pan Bóg do każdego znajduje drogę i że chciałabym, żeby się zastanowił (mąż) nad rozwodem, zapytał, czy nasza sytuacja pozwoliła mi znaleźć drogę do Pana Boga. Odpowiedziałam, że tak. Wtedy wściekł się, naubliżał mi używając inwektyw. Wykrzyczał, że z takimi "górnolotnymi sformułowaniami to powinnam klechom kazania pisać", że "to mój święto.....liwy katolicyzm" itd. Przestał jeść, nie odzywa się. Traktuje mnie jak powietrze - w taki sam sposób traktuje moich rodziców.... W niedzielę znów biegnie w półmaratonie. Dziś rano zaproponował, byśmy z naszą córcią pojechały z nim odebrać numery startowe, tzn. ja z córeczką mamy iść do centrum Kopernika, on pójdzie po numery i poogląda stoiska wystawowe firm sportowych.... oszaleję!!!!
Anonymous - 2014-04-11, 12:51

latrodectus napisał/a:
Dziś rano zaproponował, byśmy z naszą córcią pojechały z nim odebrać numery startowe, tzn. ja z córeczką mamy iść do centrum Kopernika, on pójdzie po numery i poogląda stoiska wystawowe firm sportowych.... oszaleję!!!!


no to może go po prostu spytaj, po co macie tam iść? dlaczego, skoro macie tam czas spędzać osobno?
nawet jak nie odpowie, albo bez względu na to co odpowie, może w w nim to pytanie opadnie



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group