To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak radzicie sobie z samotnością?

Anonymous - 2014-04-11, 16:51

może to trochę tak, ze zona była Twoim całym swiatem i nie udzwignela tego, może udusiles ja jak bluszcz???
w malzenstwie oprócz wspólnego swiata, który się na siebie naklada trzeba mieć miejsce tylko i wyłącznie dla siebie - swoje zainteresowania, znajomych, wyjścia

tez zrobiłam ten sam blad co Ty, nie miałam nic swojego, nic co byłoby tylko dla mnie, gdy maz odszedł to swiat się zawalil, a ja wpadlam w wielka czarna dziure, sporo czasu zajelo ulozenie sobie swiata na nowo, wlasciwie stworzenie go, ale warto było i zaluje, ze wcześniej nie wiedziałam jakie to ważne być niezalezna osobowoscia w malzenstwie

Anonymous - 2014-04-11, 17:07

Kris napisał/a:
Uwielbialem tez fotografowac, planuje nawet zapisac sie do Krakowskiej Szkoly Artystycznej, Zobaczymy czy sie uda...


To jest to!!! Ja powróciłem do fotografowania, wstąpiłem do Towarzystwa Fotograficznego, jeżdżę na plenery fotograficzne. Najbliższy w czerwcu - 6-cio dniowy. To jest właśnie zajęcie się sobą i jednocześnie wyjście do ludzi. Bardzo dobry pomysł.

Anonymous - 2014-04-11, 17:55

Oj nie, jak bluszcz to napewno nie:-( byly takie okresy w poczatkowej znajomosci, ale z czasem to zanikalo:-) jak to sie mowi, motylkow w brzuszku juz nie czulem:-)

Twardy, a co do fotografii to jeszcze chwilke czekam, bo chce kupic pelna klatke:-) w koncu moge sobie pozwolic na wieksze wydatki. Ale mysle, ze warto:-) Poznalem niedawno nawet pewna osobe (kobiete), ktora tez to lubi:-)

Anonymous - 2014-04-11, 22:23

Pełna klatka jest super, tylko obiektywy są dużo droższe. Wiem bo mam pełną klatkę.
Anonymous - 2014-04-11, 23:17

Cytat:
samotne kobiety są niebezpieczne, bo tylko czyhają na cudzych mężów ;-)


tak to prawda , duża jak nie wieksza częśc koleżanek będących w związkach sie wykrusza ;-) boją sie o swoich facetów :-/ których my i tak za darmo nawet nie chcemy :mrgreen:

Cytat:
a ile da satysfakcji ukończenie jakiegokolwiek biegu.


Tak podpisuję sie pod tym , chociaz nigdy nie brałam udziału w żadnym zorganizowanym biegu. Ja biegam sama dla siebie, swoim tempem to wyrabia dyscyplinę no i układasz plan dnia, bo trening trzeba zrobić :-D A i odzywiać trzeba się zdrowo bo bez tego ..nie pobiegniesz. Co do kondycji to trzeba ja wyrabiać stopniowo a każdy dodatkowy przebiegnięty kilometr dostarczy wiele radości. Kiedy pokonasz samego siebie, zobaczysz że łatwiej jest sie zmierzyc również z codziennością.

Anonymous - 2014-04-12, 08:31

KrisssBochnia napisał/a:
GosiaH - oj nie, nigdy nie biegalem i nigdy nie bede. Nie nadaje sie niestety na maratony.
nigdy nie mów nigdy :-)
KrisssBochnia napisał/a:
Jestem dosyc mocno sprawny fizycznie, ale jesli chodzi o dluzsze biegi nie pozwala mi kondycje.
Kris, ja pisałam o biegach krótszych - 5, 10km. Jakbyś zaczął teraz, to jak raz zdążysz się przygotować.

Ale rozumiem, nie każdy lubi biegać.
Niemniej, jakbyś jednak się zdecydował - daj znać. Ja zamierzam na te 5km w czerwcu wyciągnąć córkę. A jak dobrze pójdzie to i męża. Możesz dołączyć - rekordów bić nie będziemy, bo ani córka ani mąż nie zaczęli jeszcze treningów :mrgreen:

Niezmiennie Pogody Ducha życzę
GosiaH

Anonymous - 2014-04-13, 15:18

Gosiu, bieg raczej nie sprawi mi przyejmnosci, dlatego musze podziekowac:-) ale milo gdy ktos chce pomoc. Jakos tak lzej robi sie na serduszku. Chociaz na chwilke.

Wiem, ze powinienem wychodzic poza dom, poza ogrodek, ale gdy juz sie zmusze i widze szczesliwych czy zakochanych ludzi kompletnie mnie to dobija.

Nie wiem czy kiedykolkwiek sobie poradze z uczuciem. Czy bede potrafil obdarzyc inna kobiete miloscia i zaufaniem?

Kiedys przerabialem rozstanie po dosc dlugim zwiazku i zupelnie inaczej do tego podchodzilem. Mowilem sobie bylo-minelo. Tylko serce bylo cale. Bardzo szybko poradzilem sobie z rozstaniem. Wiadomo, ze nie bylo to przyjemne, ale nie tak trudne jak teraz.

Zycie stracilo sens :-( cos co kiedys bylo piekne, teraz jest niedostepne:-( Mam do siebie wielki zal, bo moze gdybym dawal z siebie wiecej to nie musialbym sie rejestrowac i lamentowac na forum sychar



Twardy - wiem, ze obiektywy sa drogie;-) Zreszta do croppow tez ludziska uzywaja dobrych obiektywow. Lustrzanka ma tylko sens jesli ma sie w miare dobry sprzet, w innym przypadku lepiej kompakt bo tanszym kosztem zdjecia sa ladniejsze. Wiele osob kupuje lustro z obiektywem Kitowym, a wiadomo jakie maja mozliwosci:-)

Anonymous - 2014-04-13, 16:26

KrisssBochnia napisał/a:
Nie wiem czy kiedykolkwiek sobie poradze z uczuciem. Czy bede potrafil obdarzyc inna kobiete miloscia i zaufaniem?


Dlaczego chcesz obdarzać inną kobietę? Przecież masz sakramentalną żonę?

Anonymous - 2014-04-13, 16:28

Nirwankoo mam sakramentalna zone:-( Tylko skoro dla niej nic nie znacze to mam byc wiecznie samotny?? I do konca zycia mam czekac na zone??

Bardzo bym chcial powrotu... tylko, ze ona na ten moment nie daje nadziei.

Napewno jeszcze dlugo bede mial zamkniete serce, na razie jest w nim tylko jedna, ta najwazniejsza

Anonymous - 2014-04-13, 16:38

KrisssBochnia napisał/a:
Napewno jeszcze dlugo bede mial zamkniete serce, na razie jest w nim tylko jedna, ta najwazniejsza

I tego się trzymaj :-) To w końcu przysięgałeś, czyż nie? Prawdziwy człowiek nie robi z gęby cholewy, tylko trwa w przysiędze mimo trudności.
Kriss, ja obstawiam, że Pan Bóg dał Ci teraz to odosobnienie, abyś nauczył się, że żona nie jest władna (żaden człowiek nie jest!) zatkać Ci tej "dziury samotności"!
Nawet gdyby ona teraz wróciła, Ba! bodaj okazała gram zainteresowania.... - dostałbyś jak alkoholik kolejną dawkę żłopania, i nijak nie zbliżyłbyś się do etapu zdrowego budowania związku.
Chcesz odbudować małżeństwo? To bierz się za siebie! Stań na własnych dwóch nogach zamiast obluszczawiać żonę. Ona ucieka przed zaduszeniem, wiesz że bluszcze i inne pnącza potrafią spowodować destrukcję podpór na których się wspierają?
Ty sam masz być wsparciem, a nie szukać teraz oparcia w żonie. Teraz kiedy wsparcie jest Ci potrzebne - szukaj w Bogu, w życzliwych ludziach, we wspólnocie. To jest droga, którą przeszło już wielu - i wygrali :-)
Powodzenia, z modlitwą :-)

Anonymous - 2014-04-13, 16:39

KrisssBochnia napisał/a:

Bardzo bym chcial powrotu... tylko, ze ona na ten moment nie daje nadziei.


No właśnie: na ten moment.
Kryzys w małżeństwie nie znika w kilka miesięcy. Jeżeli już, to trzeba to raczej liczyć w latach.
Ten fakt, nie daje Ci jednak prawa do rezygnacji z Twojej sakramentalnej małżonki.
Stare dobre powiedzenie mówi: "Nie od razu Kraków zbudowali".

Anonymous - 2014-04-13, 17:47

Nirwanna napisał/a:
Nawet gdyby ona teraz wróciła, Ba! bodaj okazała gram zainteresowania.... - dostałbyś jak alkoholik kolejną dawkę żłopania, i nijak nie zbliżyłbyś się do etapu zdrowego budowania związku.

Chcesz odbudować małżeństwo? To bierz się za siebie! Stań na własnych dwóch nogach zamiast obluszczawiać żonę. Ona ucieka przed zaduszeniem, wiesz że bluszcze i inne pnącza potrafią spowodować destrukcję podpór na których się wspierają?


Pięknie napisane, jak dla mnie podałaś taką prawdę na maksa. Mnie też te słowa pomogły. Dzięki :-D

Anonymous - 2014-04-13, 18:21

Nirwannko. Przysiegalem. Na dobre i na zle, w zdrowiu i w chorobie... Tylko czy na tym polega zycie?? Czlowiek musi cierpiec caly czas?? Gdy zostal porzucony przez zone czy meza??

Czy Bog nie pragnie, aby kazdy wierny byl szczesliwy??

A co do bluszczenia?? To wcale tak nie jest, nigdy tak nie bylo w naszym zwiazku czy moj malzenstwie. Owszem, moze teraz to tak odbierasz, bo i pewnie ja w tym momencie bym stanal na glowie by odzyskac zone.

Nie mam kontaktu z zona od odejscia i nawet nie wiem jak mam sie zachowac. Czekac na papiery z sadu??

Pytanie do forumowiczow. Czy sa tu ludzie po rozwodzie?? I po wstapieniu w kolejny zwiazek malzenski? (Slub cywylny)

Twardy - Mam czekac moze cale zycie i nigdy sie nie doczekac?? Czy to na tym polega?? Wiem, wiem, slubowanie przed Bogiem. Poprostu przeraza mnie przyszlosc.

Anonymous - 2014-04-13, 18:58

KrisssBochnia napisał/a:
Twardy - Mam czekac moze cale zycie i nigdy sie nie doczekac??


Tego nie wiesz, czy się doczekasz czy nie. ale wygląda na to, że Ty już założyłeś z góry jako pewne, że się nigdy nie doczekasz. Dlaczego tak zakładasz? Tylko Bóg wie co będzie.


KrisssBochnia napisał/a:
Czy to na tym polega??


KrisssBochnia napisał/a:
Wiem, wiem, slubowanie przed Bogiem


Sam sobie odpowiedziałeś.


KrisssBochnia napisał/a:
Poprostu przeraza mnie przyszlosc.


Na dzisiaj masz do tego prawo, bo wszystko jest świeże, boli. Nie myśl o przyszłości wcale. Daj sobie trochę czasu na dojście do siebie, ochłonięcie. Jak emocje troszeczkę opadną będziesz w stanie ocenić swoją sytuację bardziej realnie.
A przyszłość? A co powiesz na taki scenariusz, że w przyszłości pogodzicie się z żoną i będziecie szczęśliwi?
Nie twierdzę, że tak na pewno będzie, ale takiej możliwości nie można wykluczyć.
J wtedy jak by wyglądały Twoje słowa, myśli wypowiadane obecnie?

Kriss twierdzisz, że kochasz żonę. To tak ją kochasz, że już Ci się kończy cierpliwość do zaistniałej sytuacji?
Myślę, że nie i Twoje myśli, bo co dalej? strach?, samotność? itp...to słowa rozpaczy.
Masz do tego prawo, ale uwierz - z czasem będzie łatwiej.
Pięć lat temu byłem w tym miejscu gdzie Ty jesteś dziś i wiem co mówię.


KrisssBochnia napisał/a:
Czy sa tu ludzie po rozwodzie?? I po wstapieniu w kolejny zwiazek malzenski?


Czego chciałbyś się od nich dowiedzieć? Chciałbyś usłyszeć, że fajnie jest w drugim związku?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group