To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak ratować (uzaleznienie w malzenstwie)

Anonymous - 2014-03-30, 19:41
Temat postu: Jak ratować (uzaleznienie w malzenstwie)
Witam! Po wysłuchaniu historii Mirki i Jarka ośmiliłam się zwrócić do Was o pomoc. Wiem, że mój problem nie jest typowy dla tego forum, ale może coś mi podpowiecie. Jestem żoną od 4 lat osoby bardzo silnie uzaleznionej od gier komputerowych ( być może brzmi to dla kogoś niedorzecznie ale niestety to bardzo poważna sprawa - jako przykłąd podam, iż mąż nie potrafi usiąć ze mną do stołu na 20 minut by zjeśc obiad -non stop musi być przy komputerze, ciężko mu wyjechać - nawet do rodziny, wyjśc gdzieś bo traci 'cenny' czas). Oczywiście są też dobre dni, gdy nie gra. Przed śłubem miałam 'klapki na oczach' - mój mąż popadł w to uzależnienie już w szkole średniej (dodam, że ma ojca alkoholika i to była forma ucieczki). Mąż mówi, że jeśli ma wybierać między grą a mną, to wybierze grę i mam się nie łudzić itd. Ogólnie moje łzy, prośby nic nie dają... Dzieci nie mamy - mąż nie chce (ja w tej sytuacji z resztą też nie pragnę powoływać ich do życia). Długi czas się łudziłam, usprawiedliwiłam męża i nie widziałam jego nałogu ale on przybiera na sile i ja w końcu chcę coś z tym zrobić, zamiast (jak karze mi mąż) się podporządkować. Ktoś mi poradził abym zmiany zaczęła od siebie, modlę się - nawracam - zauważyłam swoje bałwochwalstwo i to jak powoli sprzedawałam Chrystusa w ciągu ostatnich 8 lat... Jedni radzą mi wystąpić o stwierdzenie nieważności małżeństwa, ale mam jakieś opory przed tym i chcę powalczyć. Jedna osoba powiedziała mi, że to jest moje zadanie i mam trwac przy mężu i nie odrzucać tego krzyża. Poradźcie proszę jak tu siebie zmieniać... Widziałam, że we Wrocławiu jest spotkanie ogniska Sychar z Mszą Św - czy mogę tak zwyczajnie na nie przyjść i zostać potem na spotkaniu w salce czy trzeba się zgłaszać? Byłam już u psychologów trzech - w tym jeden w KARANIE, drugi chrześcijański, trzeci 'zwykły' i każdy mi mówi, że jeśli chcę dobra męża to powinnam się na jakiś czas wyprowadzić, aby on mógł ponosić konsekwencje swoich czynów i wrócić do mnie gdy się nawróci. Czuję jednak przed tym obawę - a jeśli się wyprowadzę pochopnie? A jeśli tym czynem zniszczę małżeństwo? Skąd wiedzieć kiedy i czy to zrobić? Modlę się do Pana Boga ,ale skąd wiedzieć czy ta propozycja wyprowadzki to właśnie Boża odpowiedź na moje modlitwy czy nie? Mąż mnie nie bije, krzywdy są typowo psychiczne - potrafi straszliwie ranić slowem...bardzo.... Ale jakoś mogę to znieść. Wybaczcie, że się tak rozpisałam. Kto może niech napisze co mu się nasuwa za propozycja dla mnie - czy modlitwy, czy jakiegoś działania. Z góry dziękuję, z Panem Bogiem!
Anonymous - 2014-03-30, 20:46

Witaj na forum :-)
Jak najbardziej możesz pójść na spotkanie Ogniska Sycharowskiego; każdy kto odczuwa w jakimś stopniu w małżeństwie kryzys, odnajdzie się tam.
Jeśli chodzi o działanie - generalnie, aby nałogowiec zmierzył się ze swoim nałogiem, powinien odczuć bolesne konsekwencje nałogu, aby korzyści z nałogu przestały przeważać nad negatywami i bólem. Jaka w tym Twoja rola, jaką rolę widzi dla Ciebie Pan Bóg - to jest właśnie do rozeznania przez Ciebie. Czytaj forum, studiuj wszelkie materiały, idź na spotkanie Ogniska Sychar, wzmacniaj więź z Bogiem, módl się do Ducha Świętego o prowadzenie, może będzie potrzebny Ci psycholog, może terapia dla współuzależnionych, może kierownik duchowy, my nie wiemy - ale rozeznanie będziesz dostawać :-)

Anonymous - 2014-03-30, 20:58

Mrówka,
Ilu jeszcze psychologów musi powiedzieć to samo, abyś posłuchała? 10?

Ps.
Przypomina mi się zasada 3;)
"Jeśli jedna osoba mówi ci że jesteś koniem, wyśmiej ją. Jeśli druga osoba mówi ci że jesteś koniem, zignoruj ją. Ale jeśli trzecia osoba mówi ci że jesteś koniem, to zacznij zbierać na siodło."

Anonymous - 2014-03-30, 23:53

Uzależnienie od gier komputerowych jest u nas lekceważone, a to poważny problem. Ten segment rynku ciągle się rozwija, a jego największymi konsumentami są ludzie w wieku 30-40 lat, a więc w wieku dojrzałym (przynajmniej w teorii). Mam znajomego, który gra nałogowo... Praca i granie, granie i praca... Dobrze, że jest kawalerem... Inny znajomy mi mówił, że za jego czasów za karę nie szło się na podwórko. Teraz kara dla dzieciaka jest jak musi iść na podwórko i... musi oderwać się od komputera.
To bardzo trudne, ale chyba nie ma innej rady, jak tylko twarda, niewspółuzależniona miłość, aby gracz odczuł konsekwencje swojego nałogu...

Anonymous - 2014-03-31, 08:04

Problem poważny.

W tej sytuacji chyba najlepszym, co możesz dla męża zrobić jest właśnie wyprowadzka i zostawienie go samego z nałogiem. To może być jego jedyna szansa na zauważenie, w czym tak naprawdę siedzi. Ty mu w tej chwili zapewniasz komfort trwania w nałogu, więc on nie ma żadnej motywacji, żeby podjąć wysiłek wyjścia z tego nałogu.
Co prawda nie ma żadnej gwarancji, że to podziała i że on zacznie patrzeć bardziej trzeźwo na życie. Nie ma gwarancji, że on cię nie zostawi.
Ale uwierz, że to jest czyn miłości. W tym momencie to jego nałóg niszczy wasze małżeństwo, praktycznie je unicestwia. Do tego najwyraźniej znosisz przemoc psychiczną - w imię czego? Podtrzymania jego nałogu? Wiesz, że to cię niszczy? Jak bardzo to cię niszczy?
Sama powinnaś się zastanowić nad terapią dla współuzależnionych.

Anonymous - 2014-03-31, 10:28

Mrówko,
Mogę chyba napisać, że rozumiem Cię, bo mój mąż też przez lata był uzależniony od gier. Na szczęście sam zdał sobie sprawę, że to mu i nam szkodzi i zupełnie zaprzestał grania. Tak jak alkoholik "nie wypije już ani kropli" on już w ogóle nie gra, wykasował gry, wyrzucił wszystko, bo wie, że wpadł by z cug. Chgoć bardzo to lubił, juz nigdy nie zagra.
Pierwszą podstawową sprawą w uzależnieniu to uświadomienie sobie, że się w nim jest. Męzowi powinna zapalic sie lampka czerwona. Uzależniony zazwyczaj zaprzecza, że jest uzależniony, nie chce tego zaakceptowac, bo to wiązało by się z rezygnacją i to całkowitą z przyjemności jaką daje granie. A oni tego nie chcą. Musisz potraktować jego uzależnienie całkowicie poważnie jak uzależnienie od alkoholu, narkotyków czy pornografii oraz inne, których jest masa: jeżeli jest bardzo silne zawsze będzie miało negatywny wpływ na uzależnionego oraz na jego rodzinę. Najsmutniejsza nowina jest taka, że to sam uzależniony musi podjąć decyzję, że chce zerwać z nałogiem naprawdę dla siebie i dla innych.
To co mogłabys zrobić to spróbować porozmawiać z nim, starać się przekazać mu jak najwięcej info o tym czym jest uzależnienie, pokazać mechanizmu tego, może podsunąc test na uzależnienie od gier, skoro będzie zaprzeczał, niech test i jego wyniki zasieją pierwszą niepewność w jego myśleniu. Jest taki moment, że uzależniony dostając z zewnątrz sygnały zaczyna czuć, że może faktycznie jest coś nie tak. Wtedy albo zdecyduje, ze coś z tym zrobi, albo chce pozostać w nałogu.
Próbuj, próbuj, jak to nic nie da, wyprowadzka powinna go otrząsnąć...ale kto wie, świat uzależnionego kieruje sie swoimi zasadami.
Najtrudniejsza będzie walka z nałogiem, to jak odstawienie narkotyków, alkoholu. Będzie ciągnąć a wtedy trzeba wykasować gry, wyrzucić gry, zablokować ściąganie gier, i trwać aż mózg nauczy się funkcjonować bez grania. Aż rzeczy normalne w życiu pozwolą cieszyć i nie trzeba będzie uciekać do gier. Uzależnienie się leczy terapeutycznie, ale zanim do tego dojdzie, mąż musi się ocknąć i zobaczyć, że jest problem.
Nie bój się, że utracisz małżeństwo, w obecnym stanie niewiele masz z niego, same cierpienia. Jeżeli masz możliwość idz na terapię, ona pomaga oderwać się od tego trochę i usamodzielnić, bo w sytuacji gdy mąż nie będzie chciał zerwać z nałogiem, będziesz musiała siebie ratować i odseparować się od destrukcji.

Anonymous - 2014-03-31, 11:14

Witaj Mrówko

idź na spotkanie "Sychar' i poszukaj pomocy dla osób współuzależnionych.
Nałóg twojego męża jak każdy inny, najczęściej rozpoczyna się proces leczenia od kogoś z członków rodziny, który musi wyjść z tego kręgu współuzależnienia, zacząć podnosić dno uzależnionemu tzw. "twarda miłość"

przesłuchaj ks. M.Dziewieckiego " przysięga małżeńska i jej konsekwencje " jest tego 9 konferencji, ale warto, szczególnie te, w których mówi, jak mądrze kochać kogoś uzależnionego.

Anonymous - 2014-03-31, 19:02

Dziękuję bardzo wszystkim za odpowiedzi. Chodzę na terapię od 4 miesięcy - zakłada ona, że mam się wyprowadzić i że to jest jedyny sposób. Powoli dojrzewam do tej myśli, chociaż mam takie wachanie czy nie jest to ucieczka od problemu... Na początku wydawało mi się niemożliwym bym się wyprowadziła a teraz mam wręcz chęć. Dobrze wiedzieć, że tak doswiadczone osoby nie uważają tego za błąd :) Wysłucham z chęcią konferencji - dziękuję. Jedna osoba, która się za mnie modli powiedziała mi, aby zaczęła zmieniac siebie i że wtedy mój mąż też się zmieni i wyjdzie z nałogu - ale chyba połącze oba te działania tj. swoją zmianę z wyprowadzką. Dziękuję raz jeszcze serdecznie wszystkim, gdyby coś się komuś nasuneło jeszcze to proszę pisać. Z Panem Bogiem!
Anonymous - 2014-03-31, 19:30

wyprowadzka nie oznacza, ze meza nie kochasz i się nim nie interesujesz, wręcz odwrotnie - jest to największy wyraz milosci jaki możesz mu teraz dac, wyprowadzam się, bo nie zgadzam się na to co robisz sobie i mi, nie zgadzam się na Twój nalog, martwię się o Ciebie, ale nic nie mogę zrobić, wiec odchodzę, ale jestem tuz obok i czekam az zauważysz problem, kocham Cie i nie pozwole się dalej krzywdzić
popieram przedmowcow, zycze sily i wytrwalosci
nie czekaj na meza - zacznij zmiany od siebie tu i teraz!!

Anonymous - 2014-03-31, 19:33

Mam pytanie czy oprócz wyprowadzki, uczysz się tam zatrzymać przemoc ????

Moja terapeutka sama też miała przemocowego męża i nie wyprowadziła się.
Była zdania, że jeśli nie ma zagrożenia życia i zdrowia, można stawiać granice , ucząc się nie być ofiarą. Można się tego nauczyć.
Ja poszłam za jej przykładem, ale za szybko uwierzyłam w swoje i tylko swoje siły, nie zaprosiłam do tego wszystkiego Boga i nawrót był po około 4 latach.

Ucz się jak najwięcej i bądź blisko Boga, znajdź grupę wsparcia. Tu na sycharze jest skypowa grupa modlitewna, codziennie można wspólnie pomodlić się ,pogadać, dostać wsparcie

Pogody Ducha

Anonymous - 2014-03-31, 19:41

Tylko tutaj nie chodzi tylko o przemoc, ale (może przede wszystkim )
o uzależnienie.
Oczywiście jeśli Mrówka będzie cichutka i nie będzie przeszkadzać mężowi grać dniami i nocami to mąż będzie spokojny (wpatrzony w monitor), ale czy o to chodzi w związku?

Anonymous - 2014-03-31, 19:53

Grzegorz gdzie ja napisałam że ma być cichutka ???
Cichutka to już pewnie próbowała być, i może malutka jak mróweczka co by jej nie zauważył , ąle przemocowiec karmi się strachem i poniżeniem słabszych by być góra , nie zna innych relacji

Na terapii dla osób doznających przemocy uczy się jak jej przeciwdziałać , jak nie być ofiara, jak zdrowo się bronić ,
Rozpoznaje się swoje mechanizmy wchodzenia w rolę ofiary i to pomaga skutecznie się bronić.
Uzależnienie jest częścią bycia ofiarą.

Anonymous - 2014-03-31, 20:00

Mirakulum
Pisałem o uzależnieniu od gier, a nie o uzależnieniu Mrówki od męża.
Człowiek uzależniony od gier nie widzi świata poza grami.
(coś o tym wiem, bo mam chłopaka, które grałoby cały dzień, gdybym tylko pozwolił).
Być może mąż Mrówki przez dłuższą chwilę nawet się nie zorientuję, że sam jest w domu.

Anonymous - 2014-03-31, 20:02

grzegorz_ miałam ochote napisac o tym wcześniej, ze może uzależniony maz nie zauwazy braku zony w domu, ale nie chciałam być zbyt dosadna
jak długo może trwac taki nałogowy ciag??



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group