To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Moja Historia

Anonymous - 2014-03-25, 13:29

Przez chwilę sie pogubiłam :) Joannat rozwinęłaś wątek w innym wątku. Ale odpisze Ci tu i myślę, że i w tym wątku można to napisać.
Pisałam o tym u KN, o facetach między między. Trzeba sobie zdać pytanie, kiedy ja mogę zacząć budować coś z moim mężem, zranił mnie, chce mu wybaczyć, w odróżnieniu od tych, co zakrywają serce gniewem, chce nadal z nim żyć. No tylko wtedy, gdy sami podejmą świadomą decyzję, że chcą naprawić całe wyrządzone krzywdy, i są gotowi zrobić wszystko, by to się stało. Nie może być facet między między. Bo nigdy się nie zdecyduje. Jeśli będziemy mu pozwalać i czekać na niego, a on będzię się biedny bujał między domem a kochanką to skazujemy sie na cierpienie. Bo on nigdy sie nie zdecyduje, a my nigdy nie staniemy na nogi.
Stanąć na nogi można na dwa sposoby
a) z mężem, który decyduje, że tak chce naprawiać.
b) bez męża, która decyduje, że nie chce.
Na obie decyzje nie mamy wpływu, to od niego zależy, więc jeśli nie mamy na to wpływu, należy nie miec o to do siebie żalu.
Ja Ciebie kocham, byłeś świną, zraniłeś, chce Ci wybaczysz, pomożesz? wybieraj albo wychodzisz albo zostajesz, bo zamykam drzwi, dosyć ranienia.
Trzeba mieć na uwadze, że szanse są 50/50, ale zawsze to w końcu jakaś decyzją i można ruszyć dalej. Trudno, najwyżej mąż mnie rzuci. Przynajmniej nie będę cierpiała poniżenia żyjąc w trójkącie. A życie się samo ułoży.
I prawda jest też taka, że niektórzy faceci wybierają kochanki, inni wybierają kochanki, ale jak tracą wszystko:dom, dzieci, rodzinę, to chcą wrócić, czasem jest za późno, czasem nie. Czasem od razu wybierają dom i rodzinę. Czasem sami z siebie nie proszeni, decydują się zostać. Kwestią kluczową, aby w końcu zakończyć efekt między między jest podjęcie decyzji, jeśli sam nie potrafi, trzeba mu pomóc, pokazując konsekwencję wyboru.

Ja wiem dziś, że gdyby mąż nie rezygnowałby z kochanki, nie wahała bym się ani sekundy: oboje zwolnieni z pracy, mąż wyrzucony z domu, wie o tym cała jego i moja rodzina, przyjaciele, sprawa o alimenty założona i dzieci raz na 2 tygodnie...nie ma litości, to z miłości. Bo kocham męża i chcę żeby sie ocknął. Jak się ocknie, może wrócić do domu. Żona czeka.

Anonymous - 2014-03-25, 13:40

Samboja nic dodać nic ująć!!!!!!! :)

a clou dla mnie to:
Cytat:
Stanąć na nogi można na dwa sposoby
a) z mężem, który decyduje, że tak chce naprawiać.
b) bez męża, która decyduje, że nie chce.


Od razu tylko zastrzegam, że zdarzają się mężczyźni którzy mówią: "chcę!", ale za dwa miesiące im chęć opada i mówią "teraz już sam nie wiem, ale naprawdę, dwa miesiące temu chciałem, naprawdę.."

Albo na wszystko mają jedną odpowiedź: Nie wiem.

Tak właśnie działał mój mąż - bo chciał znaleźć wyjście c). Mnie zajęło sporo czasu żeby się w tym rozeznać jako tako...

A w zasadzie recepta jest prosta, tylko niełatwa do zastosowania: Wierzyć wyłącznie w czyny, nie słowa. Niełatwe.

Anonymous - 2014-03-25, 14:46

Oni zawsze szukają wyjścia C...
Anonymous - 2014-03-25, 15:14

Zgadzam sie z Wami dziewczyny. Mój jeszcze mówi, że to nie jest takie proste, że dla mnie jest tylko czarne albo białe. W kwestii zdrady tak. Albo wybierasz rodzinę albo kochankę i nie ma tu punktu pośredniego. No właśnie co zrobić w przypadku kiedy niby podjął decyzję i zakońćzył romans i wraca, ale nie chce jej zwolnić z poczucia winy. Czy wierzyć takiemu i dać czas aby pozamykał sprawy z kochanką w pracy? Czy jego decyzja i intencje w stosunku do zdradzonej żony mogą być szczere?
Anonymous - 2014-03-25, 15:16

Joannat napisał/a:
mówi, że to nie jest takie proste, że dla mnie jest tylko czarne albo białe.

Słyszałam to wiele razy i gdybym zapytała, zapewne usłyszałabym znowu. Ale już nie pytam.

W ogóle to miałam bardzo podobną sytuację jak Ty. Zdrada w pracy.
Mój mąż związał się ze swoją menedżerką. Potem niby zerwał i uznał, że wróci do mnie, a z nią będzie dalej sobie TYLKO współpracował, tak im przecież dobrze szło, o co tyle krzyku. Im obojgu ten plan się bardzo podobał, mnie nieco mniej.. Cały czas twierdziłam, że albo 100% albo 0, ja nie chcę 85 czy 95%.. Po paru miesiącach szarpaniny zgodził się, że faktycznie trzeba ją odciąć bo to jest chore. Ale wtedy okazało się, że ona jest z nim w ciąży. No i się pokomplikowało. Ostatecznie nie dał rady i wyprowadził się do niej, na co zresztą cały czas bardzo liczyła.

Na dzień dzisiejszy mamy nieformalną separację. Mąż tak długo kręcił z nią za moimi plecami, że pewnej nocy w końcu wydusiłam z siebie: "Zmień coś natychmiast, jutro, albo jutro odejdź". I odszedł.
Ciekawe, że dokończenie tego prostego zdania zajęło mi kilka miesięcy. Przedtem nabierałam tchu i mówiłam "zmień coś, albo..........". I tak to wisiało w powietrzu.
Dopiero gdy wydusiłam z siebie "albo odejdź", to się coś zmieniło.

U Ciebie może to się potoczyć zupełnie inaczej oczywiście. Jest tyle zmiennych.
Ale wiem co czujesz.... Paskudne uczucie. Ja znosiłam je długo. Aż przestałam móc.

Plus tego jest taki, że od kiedy mój mąż odszedł, to faktycznie może się nim zająć już tylko Bóg. A On raczej wie co robić i po co to wszystko.

Anonymous - 2014-03-26, 09:04

Joannat napisał/a:
Czy wierzyć takiemu i dać czas aby pozamykał sprawy z kochanką w pracy? Czy jego decyzja i intencje w stosunku do zdradzonej żony mogą być szczere?


Pewien psycholog zauważył pewną zależność, że gdy mąż lub żona, którzy pozostają w miejscu, gdzie ich kochankowie, a byli od nich uzależnieni (relacja trwała długo, były uczucia zakochania, prawdziwy rasowy romans) to w większości przypadków romans nadal trwa. Psycholog ten jest terapeutą małżeńskim i od 30 lat prowadzi terapię małżeńskie. On daje 30 dni na rozwiązanie sytuacji patowej. Jak się nie da zwolnić tamtej osoby, trzeba samemu odejść. Dlaczego, bo uczucie wciąż jest, a naprawianie związku to ciężka praca i czasem jest tak źle, że można znów chcieć wrócić tam, gdzie było dobrze. Dwa raniona jest żona, która nie może wyjść z tego, gdy ma świadomość, że nadal są razem i widza się i cokolwiek może się wydarzyć.
Prawda jest taka, że jeżeli faktycznie chcesz aby przestał się z nia widywać, musisz żądać. Argumenty masz w kieszeni. Jak ją zwolni możesz mieć pewność, że intencje są szczere. Jeżeli poczucie winy względem kochanki jest silniejsze niż współczucie dla Ciebie, po tym co Ci zrobił, powinno dać Ci to do myślenia. Może wyjściem jest pomoc w znalezieniu nowej pracy, najlepiej w bezpiecznym oddaleniu, ale tylko tak dla uspokojenia sumienia. To może byc Twój kompromis. Rozumiem Twoje usterki, ale niestosowanie radykalnych środków osłabia Twoja pozycję osoby oszukanej, która ma prawo chronić się przed krzywdą za wszelką cenę.

Anonymous - 2014-03-26, 09:14

Joasiu, twarda miłośc, twarda szkoła. Tylko to Was uratuje. Radykalne postawienie sprawy, groźba o opinii publicznej. I wiem, że to ciężko, ale naucz się życ sama. Czy on ma prawo Cię poniżac? Nie. U mnie bardziej pomogła twarda szkoła, którą teraz wprowadzm, niż głaskanie idioty. Ale to trwało 2 lata, zanim dojrzałam do tej decyzji, że albo wóz, albo przewóz.
Anonymous - 2014-03-26, 09:33

też byliśmy u takiego terapeuty w Krakowie, który powiedział, że mąż ma jak najszybciej zwolnić ją z pracy. Terapię zaczęliśmy we wrześniu, ona w firmie przestała się pojawiać od listopada. Ale okazało się, że on wcale jej nie zwolnił tylko siedziała sobie w domu i dostawała pensję. Umowa kończyła jej się w grudniu i tak bardzo chciał ją "zwolnić", że dał jej umowę na czas nieokreślony. A przymus spowodował, że zamiast się od niej odsunąć to się bardziej zbliżyli. Chyba czuł sie rycerzem, który musią ją bronić przed całym złem tego świata i skończyło się jak skończyło. Ja wtedy spakowałam manatki i z wynajmowanego domu (bo taki nam wynajął) wróciłam z córą do siebie. Mieszkaliśmy razem ok. miesięca. On wtedy zamieszkał z panną i mieszkał z nią ok 5 mies. po czym bez słowa się od niej wyprowadził
Anonymous - 2014-03-26, 10:43

Joannat napisał/a:
Chyba czuł sie rycerzem, który musią ją bronić przed całym złem tego świata i skończyło się jak skończyło.


a to akurat jest typowe.......zazwyczaj jest tak(nie zawsze,ale często.......),że kiedy zdradzony małżonek odpuszcza i wycofuje się z nagabywania,dogadzania,wypytywania,nagle ów rycerz zostaje sam ze swoją księżniczką z wieży.....już smok zabity,bronić przed kim nie ma za bardzo...............przygoda nagle staje się rutyną i się nagle okazuje,że uratowana księżniczka z wieży nie dorasta do pięt porzuconej małżonce...............dlatego ważne jest,by puszczając wolno tego wiarołomcę jednego z drugim,zostawić po sobie wrażenie klasy,opanowania,mądrości,a nie desperacji,zawiści,złośliwości.................bo wtedy nawet jak księżniczka z wieży nagle staje się jędzą,to i tęsknić do prawowitej małżonki nie ma jak,bo się pamięta to,było na końcu............czyli właśnie tę desperację,brak godności,złośliwość,mściwość...........i dlatego właśnie trzeba pracować nad tym,by móc stać na dwóch nogach.....................bez względu na to,co zdecyduje małżonek.................bo cokolwiek zdecyduje.................poczucie godności zostaje tak czy inaczej,a to wzmacnia i dodaje pewności siebie,choć złamane serce boli,wiem,jak boli...................pozdrawiam wszystkie przemądre Panie z tego forum........niezmiennie i nieustająco uwielbiam Was czytać i chłonąć Wasze mądre spostrzeżenia.............z Bogiem,pozdrawiam,Szymon.

Anonymous - 2014-03-26, 11:06

Szymon,pieknie i prawdziwie powieziane :-D
Tylko na samym początku,gdy niejednokrotnie wiadomość o postepowaniu współmałzonka spada na nas jak grom z jasnego nieba,ciężko zastosować te reguły-a one sa podstawą.

Anonymous - 2014-03-26, 11:09

Dzięki Szymon za te słowa.

Rozmawiałam kiedyś z kobietą, która sama zdradzała swojego partnera. Powiedziała mi rzeczy dość straszne. Po pierwsze, że to jest jak być na haju, ta adrenalina robienia czegoś złego wciąga jak narkotyk. Po drugie, że im bardziej wszyscy się odsuwają, potępiają, im więcej ludzi tego nie akceptuje - tym bardziej zdradzający i kochanek czy kochanka mają poczucie: "Oto cały świat przeciwko nam, a nasza miłość wszystko pokona!!"

To ułuda, która kiedyś tam pęka, bo oparta jest przecież na niedojrzałości i hedonizmie.
Ale najlepiej by strona porzucona już się nad tym nie zastanawiała - czy pęknie i kiedy i co wtedy.
Trzeba prosić o tę łaskę Boga, po po ludzku to niemożliwe, przestać myśleć.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group