To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - A my się zdradziliśmy nawzajem...

Anonymous - 2014-03-12, 18:34
Temat postu: A my się zdradziliśmy nawzajem...
Witam wszystkich serdecznie,

Właściwie to zapowiada się, tak jak u większości początkujących, że moja wiadomość będzie długa. Z góry przepraszam wszystkich.

Kochani, trafiłam tu przez przypadek... nawet nie pamiętam kiedy i w jaki sposób. Może przejdę do sedna.

Jesteśmy małżeństwem prawie 5 lat (5lat związku przed ślubem). Półtora roku po ślubie zaczął się mój romans z innym mężczyzną (trwało to prawie rok - podwójne życie, a przez kilka kolejnych miesięcy utrzymywanie kontaktu przez SMS).

W wielkim, naprawdę ogromnym skrócie (może będę miała okazję w innym poście to opisać) napiszę, że bardzo wszystkiego żałuję i ponad rok temu powiedziałam o tym mężowi (błąd). Dał mi rok na poprawę, czas, abym udowodniła swoją miłość i postawę wobec niego. Niestety nie wykorzystałam tego czasu. Zamiast zabiegać o jego miłość, prosić o wybaczenie, to powodowałam tylko kłótnie.

Zrozumiałam swoja tragiczną sytuację w momencie, kiedy po roku powiedział mi, że to koniec. Ma mnie dość, przez rok tylko cierpiał, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Myślałam, że wybaczy mi i będzie jak dawniej. Natomiast to był dopiero moment, kiedy naprawdę zrozumiałam powagę sytuacji.

Mieszkamy razem, mamy 1.5 roczne dziecko.

Staram się przekonać go do siebie (byłam u księdza psychologa), robię wszystko, by zrozumiał, że żałuję, że zmieniłam się. Jestem wobec niego inna, lepsza (zauważa to).

Co ciekawe... Teraz mój mąż ma romans. Trwa to około 2-3- miesiące. Wie, że wiem. Powiedziałam, że mimo wszystko kocham go i pragnę odbudować nasze małżeństwo. On ciągle zastanawia się, co z nami zrobić. W obecnej sytuacji to mój mąż mówi mi słowa, które kiedyś ja kierowałam do niego (nie wiem, co czuje do ciebie, czy to miłość, czy przyzwyczajenie.. - a kochanka jest mądra, wyrozumiała - znam to z własnego romansu i wszyscy ci, którzy to przeżyli zapewne też - co za okrutne zaślepienie!).

To ja pierwsza zadałam mu ten ból, ale teraz rozumiem, co to jest za cierpienie. Zaczynamy być po równo, choć oboje kosztuje to nas dużo.

Gorliwie modlę się, aby Pan Bóg uratował nasze małżeństwo i pozwolił zaleczyć się naszym zranionym sercom.

Dziękuję kochani za poświęcenie chwili na przeczytanie tego, co napisałam. Moi drodzy, wiem, że wiele nie można z tego zrozumieć, to bardzo długa historia, natomiast pokazuje po części jakie są konsekwencje grzechu jednej ze stron, co za tym idzie, jak trudno przebaczyć i zrozumieć też własny błąd.

Proszę z całego serca o modlitwę.

Anonymous - 2014-03-12, 21:33

Witaj Iwona,

dobrze, że tu jesteś :-)
Powiem prosto- odkąd trfiłaś tutaj na Sychar nic juz nie bedzie tak jak dawniej :-)
Jesli zechcesz własciwie wykorzystać to forum zacznie sie dla Ciebie inna jakość życia- Bóg upomina sie o Ciebie :-)

poczytaj, posłuchaj, nie żałuj czasu na bycie tutaj- znajdziesz odpowiedzi i wsparcie

Anonymous - 2014-03-12, 22:00

Masz moją modlitwę.
Anonymous - 2014-03-13, 01:08

Iwono,
teraz przynajmniej wiesz dokładnie jak to się przeżywa. Nie wytykaj sobie błędów, które odkrywają prawdę, to lepsze mimo, że pozornie burzy relacje niż życie w kłamstwie. Żałuj za te winy, które popełniłaś. A kryzys pokazuje Wasze słabe strony. Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.
Dla męża teraz musisz zmienić się w anioła, zacznij zmiany od siebie, spróbuj odnaleźć te przyczyny, które "kazały" CI szukać poza małżeństwem czegoś i czego? ale życie w trójkącie to też grzech, więc "miłość wymaga stanowczości" - trudno radzić... ale sprawdzanie Boga, czy wytrwasz teraz Ty - czy udźwigniesz, aby zrozumieć, aby przejrzeć ... bądź silna wiarą i Bogiem. Miłość wszystko przetrzyma!

Anonymous - 2014-03-13, 09:13

Wiara w Waszą miłość uratuje Waszą miłość...stań się miłością, wybaczaj, współczuj, okaz zrozumienie także dla siebie, oboje bardzo cierpicie, jesteście teraz być może najbliżej siebie od lat przynajmniej w możliwości zrozumienia siebie nawzajem, przeszliście to samo, podobnie. Jest i ono: dziecko. Nas dzieci uratowały miłość do nich. Trzeba się o coś zahaczyć od czegoś zacząć, musi być coś, czego nikt nie zechce stracić. Czas odpowiedzieć sobie na pytanie: co to jest? Życze Ci siły, bo walka będzie trudna, ale wierze, że się uda.
Anonymous - 2014-03-13, 20:06

Kochani dziękuję z serca za wsparcie. Walka jest trudna tym bardziej ze wszystko znam z autopsji. O wszystko męża teraz podejrzewam

. Nutka napisałaś ze być może Pan Bóg sprawdza czy ja udźwignąć taki ból. Pewnie.masz racje. Nie doceniam w ogóle tego roku który dał mi mąż w celu poprawy.

Miłość - to słowo zaczęłam rozumieć. Nie wiedziałam czy. Jest ostra miłości wobec męża. Kierowałassię emocjami. Wierzę że Bóg chce mi pokazać coś ważnego.

Wiele mądrych rzeczycczytam na tym forum. Dziękuję Wam!!!

Anonymous - 2014-03-13, 20:42

Iwona,
Zdałas sobie sprawę, że jednak męża kochasz po tym jak wdał sie w romans?

Anonymous - 2014-03-13, 21:45

Iwona, jakże Cię rozumiem. Czytałam Twoja historię i trochę jakbym czytała o sobie..Ja również zdradziłam mojego męża...dzisiaj gdy o tym myślę, juz po długim czasie od tego zdarzenia wydaje mi się to niemozliwe...teraz po prostu jestem kimś innym....tak, myślę, że Bóg też sie o mnie upomniał, dał mi tę łaskę wiary, która jest dla mnie obecnie czymś niesamowitym...daje jakąs taką wewnętrzna radość....mimo sytuacji w jakiej jestem, maż się wyprowadził, zostałam z trójka naszych dzieci, spotyka sie od ponad pół roku z inna kobietą i na ten moment twierdzi ze nie wie czego chce, na razie taka sytuacja mu odpowiada...a ja od kilku miesiecy jestem tutaj, czytam, chodzę na spotkania sycharków w moim mieście i uczę się kochać mojego męża mimo wszstko i każdego dnia przebaczać sobie i jemu...i wciąz mam nadzieję, że z Bozą pomocą nasze pojednanie w małżeństwie będzie jeszcze kiedyś możliwe...czego i Tobie z całego serca zyczę:)
Anonymous - 2014-03-13, 22:03

Przepraszam za błędy. Nie piszęprzy komputerze.

Zdałamsobie ssprawę z powagi sytuacji w momencie gdy powiedziałmi ze to koniec, zże nie chce ze mną być. Wiem i wiedziałam że męża kocham ale rozumiałam to głównie jako emocje a nie życiową postawę. Ksiądz psycholog poleciłmi aby wwalczyć o męża według planu Minimum własnych wymagań a maksimum dostrzegania jego. Bo do tej pory moja walka wyglądała w ten sposoba: płacz i błaganiaaby zzostał, gdy wychodził z domu, pewnie już do innej.

Mąż zauważa ze staram się i ze żałuję tego, ale twierdzi ze jest bardzo zagubiony nie wie co robić. Ma do mnie okropny żal. (dodam że w tej całejsytuacji nie ooddaliśmy się od siebie w sferze seksualnej i jest ona o wiele bardziej udana niż przedtem).

Kochani jesteścieoogromnym wsparciem!

Anonymous - 2014-03-13, 23:29

Hey Iwona
Ani ci nie zazdroszczę ani współczuje. Choć jestem w identycznej sytuacji tylko 17 miesiecy dalej. Mi pomogła modlitwa, choć po ludzku to wcale. Już po rozmowach do rana, po tłumaczeniach, prośbach , grośbach, błaganiach , awanturach i po sprawie. Emocje opadają.
Czemu modlitwa nie pomogła? Bo żenujacy musiał być mój widok na kolanach(pewnie znowu jakaś sztuczka :-/ ) A czy pomoże? nie wiem. Mam nadzieję że może rykoszetem pomoże innym o których wspominałem Bogu m.in. Tobie, może żonie nie stanie się jakaś krzywda, nie mam pojęcia. Chyba dociera do mnie że stety powinienem swoje odpokutować, zadośćuczynić a potem prosić .
Takie spostrzeżenie mam że każde złe słowo czy myśl w kierunku zony, po kilku godzinach dzwięczy mi w uszach bo wszystko to powinienem najpierw sobie powiedzieć.
Kiedyś tam przy jakiejś przepychance słownej żona walneła moim tekstem "ale o co ci chodzi" odpowiedziałem ze "o ten tramwaj co nie chodzi" powiedziała "tramwaj jedzie dalej, tylko bez ciebie". Więc i ciebie wywalili z niego i bynajmniej nie za dziubanie słonecznika.
Ktoś mi powiedział że tyle ile wymagam od zony że powinna wrócić , ze powinna to czy tamto bo ślubowała, tyle ja mam być mężem bo też slubowałem. Gotowa jesteś na to???
Grzegorz, niestety ja musiałem stracić wszystko żeby zrozumieć że kocham i dowiedzieć się co to jest Miłość. Dwa lata temu miałem najgorszą żonę w polsce, dziś wiem że to był skarb który roztrwoniłem i nie umiałem o niego zadbać, czasem fajnie choć popatrzyć :-P . A szkoda.
Pozdrawiam

Anonymous - 2014-03-13, 23:41

Iwona,
Dla mnie to jednak coby nie mówić dziwaczne (nie mowie o grzechu, ale o sferze emocjonalnej).
Ty spisz z kochankiem, zachodzisz w ciąże w tym samym mniej więcej czasie z mężem.
Teraz mąż ma kochankę z którą pewnie nie spędza czasu grając w warcaby, a międzyczasie macie udane pożycie seksualne....

Anonymous - 2014-03-14, 06:41

Dziwaczne. Nie jest to emocjonalnie dobre, ale tłumacze sobie ze może tak właśnie ma być. Mąż zrobił odwet przez to ze tak ssię zachowałam. mam nadzieje ze będąc przy mnie dostrzegając moja poprawę zrezygnuje z romansu. On cały czas się zastanawia, a moim zadaniem jest pokazać mu, ze zrozumiałam i ze warto ze mną budować.
Anonymous - 2014-03-14, 22:42
Temat postu: Re: A my się zdradziliśmy nawzajem...
iwona1209 napisał/a:


Proszę z całego serca o modlitwę.


Ojcze Nasz, któryś jest w niebie...

Anonymous - 2014-03-15, 11:17

A dla mnie dziwaczne i niezdrowe. A nawet nie po Bożemu. Mąż współżyje z Tobą i kochanką na zmianę i ma się zdecydować co wybrać? "Miłość wymaga stanowczości" Dobsona, to obowiązkowa lektura w takich sytuacjach. Poczytaj jak najwięcej czym jest małżeństwo, poczytaj o wartości współżycia małżeńskiego. To na pewno nie "uprawianie seksu " dla seksu. Niezależnie od Twojej przeszłości, nie możesz teraz uczestniczyć w takiej patologii (jeśli za ostro to przepraszam).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group