To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik prawny - Pomoc prawna dla ojca w warszawie

Anonymous - 2014-03-12, 14:55
Temat postu: Pomoc prawna dla ojca w warszawie
Witam,
W związku z tym, że moja sytuacja rozwineła się w takim kierunku, że żona o ile nie chce już rozwodu/separacji, to wciąż jest nieuczciwa i jej okres "starania" się o małżeństwo był zasilany spotkaniami z kochankiem, po prostu chyba skończyły się myśli o lepszym zyciu z innym, na rzecz niezobowiązującego seksu z kolegami.
Dlatego coraz poważniej myślę o separacji, z odsunięciem się mam problem, bo łudzę się że może w końcu zaczyna starac sie szczerze, jednak w to wątpię i tak jakos zyjemy w zawieszeniu. Do formalnego rozstrzygnięcia jeszcze nie dążę, jednak chcę być przygotowany, żona też robi zabiegi/zabezpieczenia widzę na sytuację gdybym się rozmyślił - założyła mi niebieską kartę, domaga się spłaty części kredytu (to kolejne cegielki ktore sprawiaja ze przestaje postrzegac starania zony jako szczere)

Na czym mi zależy:
- jeśli okaże się że nie mam co liczyć na uczciwość żony i poprawę z jej strony będę dążył do separacji, być może finalnie formalnej aby uregulować sprawy (tak chyba jestem na tyle egoista zeby zrezygnowac z pozornie wygodnego zycia, wspolnego wychowania dzieci aby uchronic sie przed zyciem w "trojkacie" z "kolegami" zony)
- chciał bym żębyśmy pozostali w dobrych relacjach, jednak spodziewam się że moje odrzucenie może wywołać eskalację konfliktu i rozpoczęcie walki
- na bazie powyzszego w razie konieczności działań formalnych chciał bym dążyć do opieki naprzemiennej nad dziećmi, aby dać dzieciom możliwość równego kontaktu ze mna jak i mama i pozbyć się elementu konfliktogennego - alimentów, bo kasa potrafi niezle poroznic ludzi, a to w efekcie odbije sie na dzieciach. Jakie są wogóle szanse na taka formę opieki biorac pod uwage podejscie naszych sadow? Czy możliwe jest zamieszkanie razem (nie liczac trudnosci w zyciu codziennym) sytuacja juz jest dosc pokrecona.

Czy możecie polecic organizacje, prawnika któy mógł by w tej kwestii doradzic w warszawie. Organizacji jest masa, jednak chciał bym udać się w "sprawdzone" miejsce, bo wydaje się że sporo jest naciągaczy.

Anonymous - 2014-03-12, 16:43

Witaj jrg

Myslales nad spotkaniem z prawnikiem z Biura Porad Obywatelskich?
Jest to bezplatna i poufna porada. W stolicy jest siedziba wiec prawnikow z dobra wiedza z pewnoscia nie zabraknie.
Pozdrawiam i powodzenia :)
Ciesze sie, ze starasz sie w tej calej sytuacji myslec o sobie jako o tacie i relacji z dziecmi, to bardzo cenne dla Was.

[ Dodano: 2014-03-12, 16:46 ]
P.S. http://zbpo.org.pl/page/pl/

[ Dodano: 2014-03-12, 16:48 ]
http://bpo.warszawa.pl/

Anonymous - 2014-03-13, 01:16

A jakie to jest formalne rozstrzygnięcie? (przepraszam chyba nie znam całej historii)
A może warto o pomoc zwrócić się do Boga tak jak w przysiędze małżeńskiej się dopominaliśmy "tak mi dopomóż"... Na pierwszym miejscu Bóg, potem współmałżonek - i dopiero w tym "trójkącie" da się zdziałać resztę - relacje z dziećmi, i z innymi, sprawy materialne i wszystko co dalej...

Jeśli żona się stara - to jacyż panowie na boku? Postaw granice w tym zakresie - wierność w sakramentalnym związku to podstawa do przebaczenia i pojednania, do prób wyjścia z kryzysu, do nawrócenia... Od tego chyba powinniśmy zacząć te starania na lepsze ?
Dziś polecam szczególnie:
"Małżeństwo we Troje" wyemitowanego w Radiu Plus 12.03.2014:
http://www.radioplus.pl/w...enstwo_we_troje
Bezpośredni link do nagrania (10 minut):
http://c04.common.smcloud.net/s/1021794iOuZ.mp3 .

Anonymous - 2014-03-13, 22:57

Dzięki za podpowiedź, sprawdzę to miejsce.
nutka napisał/a:
A jakie to jest formalne rozstrzygnięcie? (przepraszam chyba nie znam całej historii)

Separacja, najpierw ona jej chciala, teraz sprawdza mnie mowiac - jak chcesz sie rozstac złóż papier. Ja na to że mi na tym nie zależy ale przemyślę. Mnie interesuje stan faktyczny, a jest taki że niby ciagnemy razem ale to tylko jedna strona medalu. Wiem ze kiedy sie wycofam moze skonczyc sie odwroceniem sytuacji i ona powie nie to nie i moze chciec isc do sadu, chce byc przygotowany.
nutka napisał/a:
A może warto o pomoc zwrócić się do Boga tak jak w przysiędze małżeńskiej się dopominaliśmy "tak mi dopomóż"... Na pierwszym miejscu Bóg, potem współmałżonek - i dopiero w tym "trójkącie" da się zdziałać resztę - relacje z dziećmi, i z innymi, sprawy materialne i wszystko co dalej...

Zwracam się, modlę się na ile mi to wychodzi o uratowanie mojego małżeństwa, o mądrość w podejmowaniu decyzji, które wyprowadza nas z kryzysu, narazie chyba jednak nie jestem dosc na to otwarty i moje slabosci wygrywaja. Trójkat lub nawet wielobok mamy juz, tylko nie z tym kim powinien byc niestety.

nutka napisał/a:
Jeśli żona się stara - to jacyż panowie na boku? Postaw granice w tym zakresie - wierność w sakramentalnym związku to podstawa do przebaczenia i pojednania, do prób wyjścia z kryzysu, do nawrócenia... Od tego chyba powinniśmy zacząć te starania na lepsze ?

No właśnie tego nie rozumiem, tak wlasnie z nia rozmawialem, pisalem, ze to jest podstawa zrobila z tym.... NIC. Granice - mowilem jej juz nie raz ze doceniam jej gesty widze je, ale wszystko to malo, a interesuje mnie tak naprawde milosc, uczciwosc i wiernosc, reszta to mile dodatki, skutku nie ma. To jak teraz postaic granice, w takiej sytuacji, kiedy ona delkaruje checi, ale wiem ze dalej jest drugie dno, czy to przeczekac i wabic ja lepszym mna, czy postawic ostro, koniec, oddalam sie, odrzucam te "niby starania", bedzie chciala odejsc, znaczy ze to byla tylko iluzja, dotknie ja to, dostrzeze bledy i zadba o to co nas w ta przepasc rzucilo, moze wtedy bede w stanie myslec o odbudowie zaufania i malzenstwa.
Szkoda wiosna, chcial bym spedzic z nia szczerze mily czas, nadrobic to co zaniedbane w ostatnim czasie, nie przez brak checi co trudnosc w odnalezieniu sie w sytuacji. Boje sie ze jesli tego zabraknie to stwierdzi - jednak nie jest taki fajny wiec niech sobie idzie. Kiedy ja sie wycofuje ona stara sie byc jeszcze bardziej mila, zwodzi mnie to, nie potrafie juz ocenic czy to juz idzie w dobra strone czy tylko manipulacja i zwodzenie.

Anonymous - 2014-03-14, 07:42

Jrg
Jak żona się stara, to przyjedź z nią na nasze rekolekcje Sycharowskie w maju.

Anonymous - 2014-03-14, 11:36

Zaprosiłem ją jakiś czas temu na rekolekcje w marcu i w maju, na poczatku podchodzila sceptycznie pozniej nawet sie zainteresowala. Tyle ze w miedzyczasie dalej zdradzala, wiec granica stawiana slownie nie zdaje egzaminu, w mysl zasady - nie wie, to nic nie szkodzi (wiem, ale to do niej nie dociera, mysli ze jestem slepym idiota chyba, a ja oczekuje ze jesli bedzie chciala odbudowac zwiazek stanie w prawdzie), nie obchodzi ja to co mowie, to ze mnie w ten sposob rani. Chcial bym widziec co nia motywuje, ale unika rozmowy na ten temat jak ognia, od razu sie wycofuje. Co do starania się, to ja juz kilka razy doswiadczylem, zreszta pewnie jak i inni zdradzani na tym forum, ze czesto staranie sie partnera jest sposobem na tuszowanie faktycznego stanu. Nie wierze juz w to ze ona potrafi byc uczciwa ze mna, taki brak szacunku i uczciwosci strasznie niszczy - czytalem akurat strony Dobsona na ten temat i pomyslalem, jakie to prawdziwe. Rekolekcje w maju - moze, wczesniej sie nastawialem bardzo na to, teraz sam nie wiem czy chce z nia cokolwiek jeszcze robic, nie wykluczone ze pojedziemy, jednak jakos trudno mi sobie to wyobrazic ze sprawy sie poprostuja w tak krotkim czasie, juz wiele mialem takich momentow kiedy juz hura-optymistyczne plany robilem a potem kolejny cios i plany nieaktualne.
Anonymous - 2014-03-14, 12:57

Jak nie chce jechać jedziesz sam - proste
Anonymous - 2014-03-14, 14:02

Jrg
Powinieneś zadbać o siebie !!!!
Jeśli zona nie zamierza kończyć romansu to po co miałaby jechać z Tobą na rekolekcje.
Widzisz rzeczywistość taką, jaką chciałbyś aby była a nie taką jaka jest.

Anonymous - 2014-03-14, 15:44

Mirakulum napisał/a:
Jak nie chce jechać jedziesz sam - proste

Ona chce, ale ja chyba juz nie chce z nia w takim ukladzie jak jest teraz, nawet proponuje wyjazd a ja odpowiadam ze nie widze nas razem teraz, za duzo sie wydazylo, za duzo klamstwa, zero skruchy, wyrachowanie, moze sie zmieni cos zobaczymy...

Grzegorz - staram sie dbac, ale prawda jest taka ze chodze jak wrak czlowieka, jednoczesnie starams sie przezwyciezac ciagnace mnie w dol nastroje i zadbac o siebie i fizycznie i psychicznie ale z tym drugim trudniej, pracuje nad cechami ktore wplynely na kryzys, dla siebie, zeby wyzbyc sie tego co sie nie sprawdzalo i nabyc to czego brakowalo.

Anonymous - 2014-03-14, 16:06

jrg napisał/a:
ja chyba juz nie chce


oj co za zamotanie

czyli chodzi o ciebie , nie masz decyzji przez duże "D"

Anonymous - 2014-03-14, 17:33

niestety to prawda. No mam jedna - chce mojej zony, ale nie takiej jak jest teraz. Ona tez wyraznie nie ma decyzji, albo ma tylko ona odlegla od mojego wyobrazenia malzenstwa. nie byl bym na tym forum gdybym byl zdecydowany na rozstanie, pewnie tez w druga strone juz dawno bym sie poddal gdybym tu nie trafil. niczego bardziej nie pragne niz wyjscia z kryzysu, jednak srodki ktore stosowalem (prze dobroc bo to mi blizsze) jakos nie przyniosly skutku. Chyba kurczowo trzymam sie mysli ze moze byc lepiej i ludze sie, bo lepiej z wierzchu naprawde bylo, zona chetna, chce spedzac razem czas ale jak sobie wytlumaczyc to ze w tym samym czasie spedzala czas z kochankiem?moze ktos mi podpowie? bo ja nie potrafie i bladego pojecia nie mam co dalej z tym zrobic biorac pod uwage to na czym mi zalezy. siegam dna, dnie przelatuja mi przez palce bezproduktywnie. a sytuacja wyglada z tyg. na tydzien tak: zapewnienia - rozczarowanie - daj szanse, zapewnienia - znow rozczarowanie i tak w kolo, ile tak mozna? Czekac udajac ze jest ok, milczac i starac sie byc dobrym, kochajacym, dogadzajacym, wymagajacym szczerosci a dostajacym milczenie? To nie podzialalo, albo podzialalo za malo, wystarczylo ze nie chce rozwodu, ale nie na tyle zeby zrezygnowac z 2 zycia. Przeczekac? probowalem, troche to w moimy stylu, ale to NIGDY NIE DZIALALO, wiec powiedzialem dosc. Teraz juz obrazona ze jak smialem jej starania odrzucic... Czy wytrwam ? bladego pojecia nie mam, strasznie slaby jestem w tym wszystkim, wiem o tym, prosze Boga o madrosc i sile jednak narazie krucho z tym.
Anonymous - 2014-03-14, 17:51

Jrg
Zadbaj o siebie DLA SIEBIE, a nie dla żony.
I nie świruj z tym staraniem się.
To żona (gdyby chciała) powinna się postarać, bo to ona
się wylogowała z małżenstwa a nie ty.
A że się nie stara....nie zmusisz przecież jej siłą.

Anonymous - 2014-03-14, 22:57

jrg,
Witaj,
czasem aby wygrać trzeba sie wycofać i poczekać, przegrupować "wojsko" i wtedy ocalić piekną. :mrgreen: Żona ma się postarać aby być tą piękna, a nie aby być jak dawniej :-D jak tylko stanie sie piękna wtedy będziesz miał naprawdę żonę o której marzysz.
Polecam Dzikie serce Eldriga i Urzekającą zobaczysz o co się starasz a o co powinieneś :-D i będzie łatwiej :-D
tu wytłumaczenie Urzekającej:
https://www.youtube.com/watch?v=kEUIlF6LBlY
https://www.youtube.com/watch?v=7rzvb1h_x5I

Więc jeśli możesz jedź nawet sam na te rekolekcje i poczekaj na przemianę żony zmieniając się najpierw sam.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group