To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - I co teraz??

Anonymous - 2014-03-13, 10:39

sprawiedliwe.. niezpsrawiedliwe

dobre.. złe

dlaczego?

czym zaśłużyłem?


tak zawsze patrzylam na to co mnie spotykało...
brac rzeczy i swiat jakimi są, nie buntowac sie wewnetrznie wobec rzeczywistości..
skoro ona wygląda jak wygląda to widocznie jest w tym głebszy sens..
nie musimy wszystkeigo rozumieć
NIE MUSIMY.

po prostu zyc.. to najwiekszy dar... a z kim? z Bogiem i ze soba samym.. to przede wsyztskim... a stawianie reszty wyzej od Boga i nas, to rekompensowanie sobie niewystarczająco dobrego stosunku z Bogiem i samym sobą..

kochajac Boga i siebie samego jestesmy juz szczesliwi...
i wtedy zycie nie boli bo jest darem...

i nie ma znaczenia czy moj maz gdy wezmie ze mna rozwód bedzie miał druga zone a kościół zaakceptuje to kiedys..
to po prostu nie ma znaczenia i nie bedzie mnie nigdy oburzac,, bo to nei ma wpływu na mnie..
a dlaczego?
bo nie potrzebuje by swiat zewnetrzny potwierdził moje prawo do mojego meza, czy to ze on źle robi...

bo potrzeba takiego potwierdzenia, jakiegos ukarania, sprawiedliwosci.. to oznaka ciągłego niepogodzenia z rzeczywostościa z tym jak wygląda TERAZ...
to wciaz zycie we WCZORAJ i JUTRO

Anonymous - 2014-03-13, 11:56

Jasmina44, to jest istotą problemu, że niewiele osób potrafi zamknąć za sobą przeszłość i wziąć odpowiedzialność za życie tu i teraz. Zgadzam się z tym, co napisałaś.
Anonymous - 2014-03-13, 12:22

bo to nie jest łatwe..
ale wyzwalające :)

akceptacja u mnie zrodziła ogomne poczucie wolności wewnętrznej i szczescia...

nigdy w zyciu tak sie nie cuzłam, nie umiałam wczesniej tak zyc..
teraz nie wyobrazam sobie powrotu do starego sposobu patrzenia na zycie i przezywania go...

Anonymous - 2014-03-13, 12:33

Nie przeczę , wiele Panie macie racji , ale ......... :mrgreen:
to chyba nie aż takie proste .

"Zamknąć przeszłość" .
Nikt nie posiada opcji RESET .
Przeszłość silnie warunkuje teraźniejszość , na różnych płaszczyznach .
Wreszcie nie można urządzić sobie "pogrzebu małżeństwa"
i "pogrzebu małżonka" .

Co to jest "rzeczywistość" ?
Dla każdego będzie nieco inna lub zupełnie inna .
Uzależniona od postrzegania , a to też jest zmienne .
Rzeczywistość tego świata czy tamtego ?

"Sam Bóg i Ja" wystarczy ........? :roll:
Raczej nie taki był zamysł boski .
Inna rzecz , że może w okreslonej sytuacji - MUSI wystarczyć ,
ale nie udawajmy , że "Polacy nic się nie stało" .
( patrz wyczyny naszych piłkarzy i śpiewy kobiców jak wyżej )

Anonymous - 2014-03-13, 12:40

chodzi o to ze ja nie patrze na to globalnie nie mysle o tym ze wczoraj wpływa na dzisiaj tak albo inaczej a dzisiaj wpłynie na jutro..

prosty przykład

dzien kobiet - kupiłam sobie kwiaty i byłam szczesliwa
ale gdybym zamiast tego pomyslała - kurcze kiedys to mi Robert kupował kwiaty, szkoda ze teraz tego nei zrobił.... i jak to będzie za ok? czy bedziemy razem?

nie było we mnie takich myśli, nic kompletnie
a dlaczego?
bo w mojej teraźniejszości nie ma mojego meza... czy spędza ze mna czas? czy jest tu obecny ? nie, moze byc obecny tylko wtedy gdy ja go swoimi myslami przywołam a to juz nie jest realna obecnosc...


tak naprawde to wszystko jest proste...
przyjmowac zycie takie jakie jest nie naginac do siebie na siłe i nie kłocić sie ze swiatem ze nie jest tak jak sie chce...

proste i trudne zarazem...

oczywiscie ze mozesz zostawic wsyztsko za soba, dosłownie wsyzstko - ale tylko pod warunkiem ze sobie na to pozwolisz, ze masz w sobie zgodę na to i akceptacje terazniejszosci bez tego...


własnie widzisz Mare.. wcale nie MUSI
dopóki myslisz MUSI to boli.. to pojawia sie w tobie bunt, zal, jakies negatywne emocje...
poza tym akceptujesz tu i teraz a nie projektujesz tego tu i teraz na nastepne lata..
nie zakąłdasz jak beda wyglądały... bo tego nie wiesz..
a gdy naprawde człowiek kocha samego siebie i Boga to znaczy ze ta chwila jest doskonała taka jaka jest.. ze własnie taka powinna byc... i jezeli umiesz sie na to zgodzic to nie cierpisz ale włąsnie cieszysz sie zyciem..
bo do tego by byc szczesliwym nie potrzebujesz niczego ani nikogo z zewnatrz...
owszem Bóg zamyslał by nam ktos towarzyszył... ale nie znacza to ze gdy przez jakis czas idziemy sami mamy byc nieszczesliwi, mozemy byc RÓWNIE szczęśliwi z kims jak i bez kogos...

Anonymous - 2014-03-13, 13:21

Szlicznie napisane ......... wyśpiewane ( falujący akcent , góra -dół )

Rozumiem o czym piszesz i rozumiem ten przykład .
Miałem wiele takich chwil ( nie żebym sobie kwiaty kupował :mrgreen: )

Facetowi chyba jednak trudniej tak hasać po łące na bosaka
i unosić się w ciepły ranek , chwilą żyć .
Trzeba mieć jakiś cel , plany , jakieś konkretne oparcie .

Cytat:
mozemy byc RÓWNIE szczęśliwi z kims jak i bez kogos...

............... najpierw chciałem się zgodzić , bo myslałem że pisze RÓWNIEŻ
ale z RÓWNIE się nie zgadzam :mrgreen:


Ale dość urzekająca postawa . ;-)

Anonymous - 2014-03-13, 13:29

jak pisałam pierwszy raz w zyciu tak mam...
fakt piekny stan... bardzo wyzwalajacy... kiedy szczescie nei jest uzależnione od czynników zewnetrznych.. kiedy sobie to uswiadomiłam i tak naprawde poczułam to, to wszystko sie zmieniło...

ja nie mwoie, ze ja całe zycie sama chce byc, ja o tym nie mysle po prostu

a jakies palny - jakies mam.. np w kwietniu ide na koncert kennyg, i chce zrobic mały remont w domu... takie plany dotyczace mnie tylko mnie... bo i tak mozna tylko odnosnie siebie.. kazdy wobec samego siebie

Anonymous - 2014-03-13, 14:04

..... wcześniej , przy tamtym poście zerknąłem na "staż"
5 lat
a teraz napisałaś
Cytat:
ja nie mwoie, ze ja całe zycie sama chce byc, ja o tym nie mysle po prostu

................. WŁAŚNIE , tylko jak długo :-|


Cytat:
kazdy wobec samego siebie

.......... tak , to nie jest egoizm
W zasadzie :mrgreen: to też sobie kiedyś kupiłem "kwiaty" ,
jeden ale duży , ze 2 metry

Anonymous - 2014-03-13, 14:14

mozesz planowac swoje zycie, innego nie masz :)

jak długo? a ile pozyjemy? moze jutro nas juz nie bedzie? to jaki sens ma spedzenie ostatnich chwil martwiąc sie czyms co nigdy sie nei wydarzy?

myslenie o przyszłosci nie ma sensu... jest mało konstruktywne... w kazdym razie w tym ujęciu...
moge myslec o tym co zrobic dla innych jak sparwic przyjemnosc sobie.. ale nie o tym ze jeszcze 20 lat mam byc sama i o kurcze ale długo..
bez sensu...

wole pomyslec o tym ze jutro jak okolicznosci beda sprzyjajace to wybiore sie na rower :0
albo na mecz siatkówki, albo pomoge komus w czyms...

mamy wybór, mozemy sami decydowac o czym myślimy

Anonymous - 2014-03-13, 14:43

Kingo wklejasz linki ze stanowczym stwierdzeniem(nic takiego nie będzie), nie biorac poprawki na datę:5 miesięcy temu.
Natomiast Link zamieszczony na początku tematu jest z ostatnich chwil a w nim to

Poza tym – przypomniał kardynał Kasper - to papież Franciszek prosi o debatę na ten temat, choć są tacy - jak zauważył - którzy "chcą go zatrzymać".

czyli może to znaczyc, że temat nie jest tak jednoznaczny w stwierdzeniu "nic się nie zmieni".
Jasmino też mi się wydaje że dokładnie tak to wygląda. Jak nie mówić, jak nie pisać to wieczne veto i atak na tych jacy nawet starają się zrozumieć problem takich ludzi, jak dla mnie znaczy wieczny brak zgody na to co mnie spotkało.
Zapewne własny brak zgody powoduje wówczas spełnianie misji.
Jakiej misji?? ustrzec, przestrzec dorosłych ludzi.
Skoro jako dorośli podejmują własne wybory, a z wyborami ida konsekwencje.
Taka misja to jak strzał z kapiszonów na Wielkanoc, cos tam jest ale efekt mizerny.
Zresztą i sam kościół jakoś opuszcza nieszczęśników pozostających samemu nie z własnego wyboru.

Mare trochę rozeslismy się myślami,ty opisywałeś czas przed małżeństwem (chodzi o egzaminy)
A ja odnosiłem się dosytuacji w trakcie małżeństwa.Dokładnie link jaki umieściłem o tym mówi,nawet gdy na początku jesteśmy mizernie przygotowani zawsze mamy szanse to rozwijać.
A skoro nie rozwijamy jest jak jest.
Zazwyczaj za błędy trzeba zapłacić i odpowiedzieć i nie jest to zazwyczaj tak proste.
Bo teraz odnalazłem Boga i już wiem.Czy ktoś przez chwile choć sie zastanowił nad tym?
Bóg jest wszechmocny-może wszystko, a dopuszcza rozpad małżeństwa,nie ingeruje,nie zmienia tego po swojemu.
Coś w tym jest dlaczego tak się dzieje.

Anonymous - 2014-03-13, 19:48

Przepychanki kto ma większe ego przeniosłam do kosza. Panowie, jak macie coś sobie do wyjaśnienia, załatwiajcie to na priv, to nie jest Koloseum z walkami gladiatorów i radosną publiką.
Anonymous - 2014-03-18, 10:22

Link świeży, z wczoraj: http://info.wiara.pl/doc/...zi-na-zla-droge
Anonymous - 2014-03-18, 10:45

czytałam-jestem ciekawa na jakie tory to wszystko zejdzie :?:
Anonymous - 2014-04-01, 14:47

gogol napisał/a:
na jakie tory to wszystko zejdzie :?:


mam znajomego, który od jakiegoś czasu jest przekonany, że żyjemy w czasach ostatecznych
jak czytam takie nowinki, to zaczynam się przychylać do jego poglądu



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group