To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - uzależnienie emocjonalne

Anonymous - 2014-02-20, 12:18
Temat postu: uzależnienie emocjonalne
Kochani jestem już z Wami od roku i tak się zastanawiam na ile nadzieja na uzdrowienie mojego małżenstwa nie pozwala mi się uporac z moim wspołuzależnieniem. Ciągle pamietam praca nad sobą, 5 krok i poł roku terapi dla kobiet kochających za bardzo. Kiedy przychodzi spokoj i oderwanie? Moje małżenstwo istnieje tylko na papierku, od ponad roku nie mieszkamy ze sobą a ja ciągle mam w sobie chęc spotkania, rozmowy....czy nie łatwiej jest osobom ktore nie dopuszczają do głowy mysli naprawy, powrotu?

[ Dodano: 2014-02-20, 12:21 ]
dodam jeszcze że mamy dwojkę małych dzieci i nie da się tak całkiem nie kontaktowac. Ja ciągle liczę na cud a tym samym mąż ma kochankę i miewa się dobrze...

Anonymous - 2014-02-20, 12:23

Nie, nie jest łatwiej. Wypieranie jest o wiele bardziej toksyczne, bo grozi to zatopieniem emocjonalnym. A to ma bardzo destrukcyjny wpływ na osobowość. W zatopieniu emocjonalnym NIE CHCEMY pamiętać tego, co było dobre. Polecam Tobie książkę D. Golemana pt. Inteligencja Emocjonalna.
Anonymous - 2014-02-20, 15:14

ale może to nie chodzi o wypieranie a po prostu zdrową akceptacjęntego że nie wyszło i trzeba życ od nowa. A mnie na dzien dzisiejszy tak jak kilka dziewczyn tutaj przeraża życie samej...i to jest chyba ten problem. Kurczowo trxymam się mża bo sama nie potrafię, nie wiem jak....bez niego czuję się najxwyczajniej w swiecie gorsxa

[ Dodano: 2014-02-20, 15:22 ]
co Wam pomogło żeby zacząc wreszcie życ swoim własnym życiem...no i dlaczego tak długo:

[ Dodano: 2014-02-20, 15:22 ]
co Wam pomogło żeby zacząc wreszcie życ swoim własnym życiem...no i dlaczego tak długo:

Anonymous - 2014-02-20, 15:40

annezcka napisał/a:
.bez niego czuję się najxwyczajniej w swiecie gorsxa
- dlaczego masz az tak niskie poczucie wartosci bez męża.Widzisz juz to ,że to uzaleznienie,mozna z tego wyjsc,to trudne,mnie tez się wydawało,ze jak ciagle będę pomagałą mezowi jako przykładna zona to bedzie dobrze.wcale tak nie było bo oczekiwania meza wzrastały a cokolwiek bym zrobiła było zle,bo ciagle miał nowe pomysłyale tylko na siebie.Byłam tak uzalezniona ,ze nawet jak jechałam na rekolekcje sycharowskie to gryzło mnie sumienie czy dobrze robie zostawiając w domu męza samego(czytaj bez obsługiwania),męża ,który sie do mnie nie odzywa.popatrz jakie to wdrukowane mechanizmy ale powoli zaczełam stawac na nogi a dzis jest w miare dobrze,radze sobie z tym mimo,ze sytuacja w małżeństwie sie pogarsza a ja zdrowieje bo potrafie stawiac zdrowe granice.Pamietaj zdrowa miłosc to miłosc ,która tez wymaga nie tylko głaszcze.Pozdrawiam. i odpowiedz chociaz sobie na moje pytanie.
Anonymous - 2014-02-20, 16:27

miałam podobnie- nadzieja na naprawienie małżenstwa nie pozwalała mi zaakceptować stanu faktycznego- że moje małżenstwo nie istnieje- zyłam w jakimś zawieszeniu i oczekiwaniu, że za chwilę wszytsko wróci do normy

nawet nie wiem dokładnie, czy fakt bycia na sycharze nie był jakąś formą "niepogodzenia się" z rzeczywistością (w imię przykazań)

i jak się to ma do "bądź wola Twoja", które zakłada, że przyjmujemy to, co nas spotyka....

czas na pewno robi swoje- życie nas wciąga i mimo żalu i bólu żyjemy dalej
w pewnym momencie przychodzi zmeczenie tym oczekiwaniem
ja zaczełam bardzo chciec sie uwolnic od tego i to sie udało

w tej chwili jestem pogodzona z tym, ze nie ma juz mojego małzenstwa (trwa jako sakrament, ale no tak de facto na dzien dzisiejszy nic z tego nie wynika)

[ Dodano: 2014-02-20, 16:29 ]
własnie tez sie zastanawiam, czy nie łatwiej jest osobom, kótre definitywnie zamykaja rozdział i zyja dalej

hhhmmm....

Anonymous - 2014-02-20, 17:29

Bety napisał/a:
tez sie zastanawiam, czy nie łatwiej jest osobom, kótre definitywnie zamykaja rozdział i zyja dalej


nie, nie idzie zamknąć definitywnie sakramentu,
wiem co mówię , próbowałam ponad 2 lata

Prawdziwe życie jest z Bogiem, gdy On jest na 1 miejscu
:mrgreen:

Anonymous - 2014-02-20, 19:46

dlaczego mam tak niskie samopoczucie bez męża? Wogole niskie samopoczucie? Boo jestem pomimo tego e zdradzoną to kochającą za bardzo i odkąd pamiętam to moja wrtosc rosła w chwili kiedy miałam kogos....i to mnie przeraża że od jakiegos czasu tj. w pełni swiadomie od ponad poł roku pracuj nad dobą a przychodzą okresy kiey nie potrafię sama życ.

[ Dodano: 2014-02-20, 19:49 ]
Bety co robiłas że się uwolniłas? Wystarczył czas? Jak długo go potrzebowałas?

[ Dodano: 2014-02-20, 19:50 ]
dlaczego mam tak niskie samopoczucie bez męża? Wogole niskie samopoczucie? Boo jestem pomimo tego e zdradzoną to kochającą za bardzo i odkąd pamiętam to moja wrtosc rosła w chwili kiedy miałam kogos....i to mnie przeraża że od jakiegos czasu tj. w pełni swiadomie od ponad poł roku pracuj nad dobą a przychodzą okresy kiey nie potrafię sama życ.

Anonymous - 2014-02-20, 20:50

doszło do mnie, że życie jakie miałam z (zaburzonym) mężem było dla mnie toksyczne
i rowniez dla moich dzieci

wiec wole byc sama, niż w związku, który mnie niszczył, w którym traciłam godność

zrozumiałam tez, że nie ma powrotu do starego zycia
moze byc nowe, ale do tego potrzebna jest zmiana, również mnie samej- to pracuje nad sobą, ciesze sie dziecmi, kazdym dniem

wszytsko bedzie dobrze- otwórz sie na zycie, spójrz , że każdy niesie jakis swój krzyż, a my naprawde mamy za co dziekować (chociazby za zdrowe dzieci, nie kazdy tak ma doprawdy)

no i Msza o uzdrowienie- koniecznie!!!!

a co ja się różanców namówiłam - to ja sama tylko wiem
ale działa ;-)

Anonymous - 2014-02-20, 21:43

annezcka napisał/a:
Kurczowo trxymam się mża bo sama nie potrafię, nie wiem jak....bez niego czuję się najxwyczajniej w swiecie gorsxa


annezcka napisał/a:
dlaczego mam tak niskie samopoczucie bez męża? Wogole niskie samopoczucie? Boo jestem pomimo tego e zdradzoną to kochającą za bardzo i odkąd pamiętam to moja wrtosc rosła w chwili kiedy miałam kogos....


annezcka, odnośnie tak niskiej samooceny i pracy nad sobą, czy przeczytałaś już Urzekającą? Jeślinie, to koniecznie to zrób, jeśli tak, to zrób to raz jeszcze, Do mnie dopiero po trzykrotnym przeczytaniu trafiął właściwa treść i przesłanie tej ksiazki.

Jak wdzę ciągle, mimo pracy nad sobą, nie udało Ci się dostrzec tej Miłosci i bezgranicznej opieki, którą Bóg Cię obdarza. Wiem jakie to trudne, bo też miałam z tym ogromny problem.
annezcko uswiadom sobie, ze masz KOGOŚ, Kogoś kto naprawdę potrafi zapełnić tę pustkę w sercu, usunąć ten lęk, który Cię napełnia. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, to pros Go aby pomógł Ci to zobaczyć, aby poprowadził cię w tych poszukiwaniach...

Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie. 12 Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie swe modlitwy, a Ja was wysłucham. 13 Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca. 14 Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie - wyrocznia Pana - <i odwrócę wasz los, zgromadzę spośród wszystkich narodów i z wszystkich miejsc, po których was rozproszyłem - wyrocznia Pana - i przyprowadzę was do miejsca, skąd was wygnałem>.
(Jr 29)


Zyczę Ci owocnych poszukiwań, oraz zaznania tego spokoju, szczęsci i miłosci, jakie są Jego udziałem w naszym życiu.

Pozdrawiam i otulam modlitwą

Anonymous - 2014-02-20, 22:12

annezcka napisał/a:
Moje małżenstwo istnieje tylko na papierku, od ponad roku nie mieszkamy ze sobą a ja ciągle mam w sobie chęc spotkania, rozmowy....czy nie łatwiej jest osobom ktore nie dopuszczają do głowy mysli naprawy, powrotu?


Witaj!

mogę ci tylko powiedziec ze mojego malzenstwa nie ma nawet na papierku. Od czterech lat nie mieszkamy razem. Dalej mysle i szukam naprawy. A z drugie strony telefon milczy.
Chcialbym byc z dziecmi tyle ile Sad nakazal a moja zona/nie-zona na nie.
Mogę ci tylko doradzic to co sobie. Trzymaj sie i ufaj. Pan Bog nie takie rzeczy zmienial :-)
Jakis madry teolog powiedzial ze prawo Boze jest wpisane w nature czlowieka. Wszystko co jest wbrew tej naturze ostac sie nie moze.
Twoj maz spostrzeze swoj blad wczesniej lub pozniej bo to ty jestes jego zona i to jedyna.
Trzymaj sie i chowaj dzieci w milosci a dostaniesz wieniec zwyciestwa ;-)
Zaufaj Bożej opatrzności.

Anonymous - 2014-02-21, 08:21

annezcka mi baaardzo pomogła konferencja ojca Szustaka projekt Judyta... tam jest własnie o tym dlaczego nam sie wydaje ze tak bardzo mężczyzn potrzebujemy, a właściwie do szczescia nikogo nie potrzebujemy zadnego człowieka ono jest w nas, i tylko w sobie mozesz je znalezc, takie które zostanie na zawsze i nigdy nie zawiedzie.. jak ulokujesz szczeście w drugim człowieku to kiedys będziesz cierpiała...

mi tez duzo pomogły msze o uzdrowienie, terapia własna...
jeszcze niedawno miałam taki duzy bunt wewnetrzny, ze rozwód, ze koniec i wogole...
teraz juz jest inaczej, widac to był kolejny etap...
mam w sobie duzo spokoju i szzęscia.... cokolwiek sie nie dzieje oddaje to Bogu bo wiem ze tylko z nim przejde przez wszystko we właściwy sposób, silna i zadowolona...

kazdy ma swoja droge...
ja na poczatku chyba tak jak Ty swoje poczucie wartości lokowałam w męzu, w byciu zona i byciu przez kogoś kochaną, gdy tego zabrakło zawalił mi sie śiwat.... czułam sie nic nie warta, skończona przegrana...
a teraz wiem ze moje zycie sie dopiero zaczyna.. kazdego dnia na nowo... kazda chwila jest inna i mamy tylko ją ta chwilę...
ale musiałam przejsc pewną drogę by to wsyztsko tak do mnie dotarło, do mojego serca i duszy bo niby czytałam i wiedziałam rozumem to wsyztsko juz od miesiecy ale dopiero niedawno ułożyło sie w spójny obraz...

w kazdym razie nie poddawaj sie... nie wolno sie nigdy poddawac - w tym sensie ze nie mozna sie poddawać złym emocjom, lękowi, zwątpieniu, niepewnosci...

wszystko ma sój sens, nic nie dzieje sie bez przyczyny a Bóg bardzo Cię kocha i ma dla Ciebie swój plan.. tylko trzeba mu zaufac.. tak bezgranicznie uwierzyc ze wysztsko juz jest dobrze a bedzie tylko lepiej...
[/b]

Anonymous - 2014-02-21, 08:49

dziękuję za rady, wskazanie pomocnych rzeczy. Jak bardzo bym chciała żeby cały te nowy swiat sobie poskładac od tak, najlepiej już i natychmiast. Brak cierpliwosci to kolejny problem nad ktorym muszę pracowac w pocie czoła, pocieszające jest to że przynajmniej wiem co we mnie nie gra i już temu nie zaprzeczam
Anonymous - 2014-02-21, 08:49

jasmina44 napisał/a:
mi baaardzo pomogła konferencja ojca Szustaka projekt Judyta...

Mnie tez bardzo dużo pokazała ta konferencja.
Annezcka pamiętaj, że czas goi rany. Musisz przejść wszystkie etapy tego typu żałoby; ból, cierpienie, złość. Ja tak miałam. Cierpiałam bardzo, byłam osobą ( nadal w jakiejś mierze jestem) bardzo współuzależnioną od męża. Myślałam, ze już nigdy nie będę szczęśliwa. Dostałam duży krzyż. Mąż odszedł z dnia na dzień zostawiając mnie z 3 dzieci, a po pół roku po jego odejściu informacja: będzie miał dziecko z kochanką. Z boku patrząc sytuacja nie do przejścia. Mogłam się załamać, popaść w depresję. Ale ja zaufałam Bogu , tak na 100 procent. Zaczęłam wielką pracę nad sobą, ale tylko z Nim. Zaczęłam codziennie dziękować za to co mam, mniej proszę więcej uwielbiam i dziękuję. Bo mam wiele tylko musiałam chcieć to zobaczyć. Bardzo dużo czytam, mam wiele kontaktów z wspaniałymi ludźmi z naszej wspólnoty, którzy naprawdę w ciężkich chwilach dali mi ogrom wsparcia i mądrych słów. Chodzę na msze o uzdrowienie, pracuję na 12 krokach, odmówiłam Nowennę Pompejańską. I dziś wiem, ze Pan Bóg nie obiecywał, że nie będziemy cierpieć, ale obiecał ze nas nie opuści, ze zawsze będzie z nami w tym naszym cierpieniu. I ja naprawdę to czuję. Umiem cieszyć się każdą chwilą życia, tym co mam, a uwierz że jeszcze pół roku temu uważałam że moje życie się skończyło. Nie! Ono się dopiero zaczyna. :-D I Ty też wstaniesz tylko potrzebujesz czasu i pamiętaj złap za rękę Pana Boga tak bardzo bardzo mocno, On na pewno Cię nie puści i nie zdradzi.
Trzymaj się, masz moje modlitwę.



Koniecznie przeczytaj książkę 'Bóg kocha złamanych na duchu i takich co uważają, ze tacy nie są", oraz "Koniec współuzależnienia" i "Kobiety, które kochają za bardzo".

Anonymous - 2014-02-21, 08:55

annezcka napisał/a:
dziękuję za rady, wskazanie pomocnych rzeczy. Jak bardzo bym chciała żeby cały te nowy swiat sobie poskładac od tak, najlepiej już i natychmiast. Brak cierpliwosci to kolejny problem nad ktorym muszę pracowac w pocie czoła, pocieszające jest to że przynajmniej wiem co we mnie nie gra i już temu nie zaprzeczam



doskonale Cie rozumiem, ja tez długi czas chciałam przeskoczyc wiele etapów i juz byc w tym miejscu gdzie czuje sie dobrze i jestem zadowolona z zycia...
ale wiesz Ty juz jestes na tej drodze idziesz nią to znaczy ze jestes coraz blizej celu :)



a i koniecznie przeczytaj Urzekającą.. cudowna ksiązka która mi osobiscie bardzo duzo dała.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group