To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kryzys wieku średniego u męża

Anonymous - 2014-12-21, 22:26

Jacek-sychar napisał/a:
Bo pani w sklepie dała mi banany, które ona kupiła jadąc na spotkanie z nim i tak się spieszyła, że zostały w sklepie.


Jacek, a skąd wiesz że jemu bananki kupowała?
Wiedziała że jak będzie wracała do domu to warzywniak już będzie zamknięty, zatem kupiła wcześniej.
Z tego nie wynika, że były dla kochanka ;-)
Na Twoim miejscu , wolałabym myśleć że jednak dla dzieci były banany.

Anonymous - 2014-12-22, 08:17

Dabo napisał/a:
As ty zawiele dedukujesz, jak moja slubna. Bynajmniej jej status sie nie pogorszyl, a ja jakby co to utrzymuje sie z sezonowego zbierania runa leśnego. Latem jagody, jesienia grzyby itd.
A tak serio to negocjowalismy i sam dorzucę bo trace wekendy z synem, ale i zona rezygnuje z pracy w niedziele, wiec dozucam jej rownowartosc niedzielnej dniowki. W koncu to lamnie 3 przykazania.
To wszystko to pryszcz, : moja zona byla u spowiedzi, normalnie to radocha jak nic bo 2 lata lamalem kolana w tym celu.
Czemu ja nie moglem byc w tym komfesjonale, oj bym pociagnol za jezyk, a pokutąaaaaaaa, a ze trzy razy dziennie po piedziesiat zdrowasiek przez 54 dni,i na kolanach do czestochowy i i i ii
I co teraz? Juz nie bede ten dobry i nawrocony, tylko ona? :-D :-D :-D :-D :-D


Czyli de facto rekompensata za wolne niedziele :-) . Twój porzedni post odczytałem, że Cię do sądu woła o większą kasę, a tymczasem się po prostu dogadaliście, i ta jej spowiedź... to chyba dobre prognozy na przyszłość, wspólną przyszłość ?

Anonymous - 2014-12-22, 09:31

kenya napisał/a:
Jacek-sychar napisał/a:
Bo pani w sklepie dała mi banany, które ona kupiła jadąc na spotkanie z nim i tak się spieszyła, że zostały w sklepie.


Jacek, a skąd wiesz że jemu bananki kupowała?
Wiedziała że jak będzie wracała do domu to warzywniak już będzie zamknięty, zatem kupiła wcześniej.
Z tego nie wynika, że były dla kochanka ;-)
Na Twoim miejscu , wolałabym myśleć że jednak dla dzieci były banany.


Banany to już nie taki luksus jak za PRL. Może głodna była to kupiła.
Gdyby kupiła facetowi perfumy za 300 zł a dzieci nie miałyby na kredki do szkoły to byłby skandal, ale banany... :mrgreen:

Anonymous - 2014-12-22, 20:48

Kenya, Grzegorz

Za kogo uważacie mnie?
Jeżeli nie kupiła dzieciom nic od dłuższego czasu, to nagle sobie pomyślała - kupię banany?
Po drugie skąd mogła wiedzieć, że wejdę do sklepu?
Jaką jeszcze wymyślicie figurę retoryczną? Za skomplikowane te Wasze wymysły.

Rzeczywiście, banany to obecnie niewielki wydatek. Chodzi o zasadę. W tamtym czasie nie myślała o żadnych zakupach dla dzieci. Nawet o zwykłym jedzeniu. Ja wszystko kupowałem.
A na takie perfumy nie byłoby jej stać. Mamy obecnie rozdzielność majątkową. Był już taki moment, że była na debecie. Życie 50-latki kosztuje, jeżeli chce się wyglądać. Musiał więc ten facet zacząć jej płacić, bo ostro postawiłem sprawy. Najpierw się stawiała, ale jak córka oświadczyła, że występuje o alimenty od matki, to wszystko szybko się ułożyło.

Ale wrócę do pierwszego pytania. Skąd wiedziałem, że te banany były dla tego faceta? Dwa krótkie pytania do pani i wszystko wiedziałem. Panie są rozmowne. Moja żona też.

A tak się składa, że o kredkach dla dzieci, to ja zawsze myślałem. A teraz już nie potrzebują, bo mają od 17 do 22 lat.

Anonymous - 2014-12-24, 08:59

No cóż,
życzę i Wam i Sobie,
by ten dzień przeszedł w prawdziwej radości Bożej i abyśmy widziały tą Bożą radość w każdym spotkanym człowieku i każdym zdarzeniu.
Uwielbiajmy dzisiaj Boga we wszystkim.
Renia

Anonymous - 2014-12-26, 16:38

Święta przeszły spokojnie.
Na wigilię zaprosiłam przyjaciela córki z mamą (samotni) i kolegę syna (samotny). Był też mój tatuś (81 lat) jako głowa rodziny. I okazało się, że taka wigilia samotnych i odrzuconych sprawdziła się. Było nawet miło. Przeżyliśmy.
W pierwszy dzień Świąt dzieci pojechały do ojca, a ja na spacer z tatą do lasu. Pokazałam mu wybrany przez siebie dom na nowe życie. Akurat ojciec sprzedającego był na spacerze, więc zobaczyliśmy też dom w środku. Dom wystawiony na sprzedaż, dom na kupno wybrany, rasa drugiego psa też. Więc plany moje są w toku.
A dzisiaj byłam z córką na łyżwach, po tym totalnym obżarstwie. Teraz siedzimy przy kominku i oglądamy Pretty Women. Fajnie jest.
Tak więc bałam się tych Świąt, było jedno potknięcie. Ale w sumie jestem zadowolona.
Moje nowe życie jest w toku.
Są już przebłyski dobrego samopoczucia, wiara we własne siły. Nie jest źle.

Anonymous - 2014-12-27, 13:56

No to u mnie sa blysawice dobrego samopoczucia. Swieta minely pod haslem narodzenia Boga zywego w sercach calej rodziny.
Warto, oj warto byc sucharem i stawac sie lepszym.
Ale o szczegolach wieczorno nocnych nie wolno mi opowiadac. :-| Bylo wino i swiece, czule slowa , bliskosc cial ,cieplo i awangardowo przyjemnie , az do teraz mam ciarki :lol: :-P :-P
Spalem w starym spiworze , bo kolder braklo :-/ :-/
I zas na kolana do przyszlego roku. :-?

Anonymous - 2014-12-27, 14:52

Dabo, :lol: :lol:
Anonymous - 2014-12-27, 16:08

Dabo

To bardzo dobra wiadomość. Spodziewamy się dalszego ciągu Twego zadowolenia. :-D

Anonymous - 2014-12-27, 18:32

Dabo,

to jest najlepsza wiadomość pewnie dla wszystkich forumowiczów w te Święta. Daje nadzieję :-) i przywraca wiarę, że wszystko jest możliwe - nawet tam gdzie nie widać światełka w tunelu.

Akurat w te Święta moje światełko ponownie zgasło :-( Mąż na Pasterce!!! miał czas na przemyślenia i napisał mi o w liście (o tym, że na Pasterce przemyślał ...), że nigdy nie będziemy małżeństwem, że podjął decyzję i jej nie zmieni :-(

Strasznie bolało mnie gdy to czytałam, i wiele wypłakałam łez do poduszki i po kryjomu, żeby nie psuć rodzinie Świąt. A wchodząc na forum widziałam tylko nowe wątki - kolejnych nowych osób w kryzysie... Mocno dołujące to wszystko było ... aż tu nagle wyskoczyłeś ze swoim hurra optymistycznym wpisem:-) Od razu zrobiło mi się weselej na serduchu:-)

Tylko tak dalej. POWODZENIA.

Anonymous - 2015-01-01, 03:12

To nie jest tak jak myślicie :mrgreen:
Anonymous - 2015-01-01, 09:36

Angelika,na Pasterce na pewno takie "olśnienie" Twojemu mężowi nie mogło przyjść,dobrze sobie to tłumaczy,że niby Bóg mu pomógł w tej decyzji i dla Ciebie to ma być znak,że akurat Pasterka mu w tym pomogła.
Nie poddawaj się,módl się o nawrócenie dla niego,o łaskę żywej wiary.

Anonymous - 2015-01-01, 10:17

Dabo napisał/a:
Spalem w starym spiworze , bo kolder braklo :-/ :-/
I zas na kolana do przyszlego roku. :-?


Dabo,to jakos nie pasuje do całej Twojej sielanki.

Anonymous - 2015-01-01, 18:08

Lila83 napisał/a:
Angelika,na Pasterce na pewno takie "olśnienie" Twojemu mężowi nie mogło przyjść,dobrze sobie to tłumaczy,że niby Bóg mu pomógł w tej decyzji i dla Ciebie to ma być znak,że akurat Pasterka mu w tym pomogła.
Nie poddawaj się,módl się o nawrócenie dla niego,o łaskę żywej wiary.


Dzięki, Lila

ja wiem, że to jest takie tłumaczenie winnego. Czytając posty na tym forum widać, że mechanizm jest dla wszystkich odchodzących taki sam. Znajdują we wszystkim racjonalne wytłumaczenie swojego postępowania a każda sytuacja jest według nich potwierdzeniem tego, że mają rację :-(

Pomimo tego wszystkiego staram się nie poddawać i wierzyć, że mój mąż teraz poddany jest złym wpływom. Te Święta były pod tym względem dla mnie taką próbą wiary, bo wielokrotnie ją traciłam i poddawałam się, ale ciągle modliłam się za męża. Najgorsze w tym wszystkim było to, że łapałam się na myślach, że nie warto, po co to robić, skoro sam zainteresowany nie jest tym zainteresowany i trwa w swojej decyzji :-(

Ale powoli odnajduje spokój w tej sytuacji. To wygląda nawet tak, że potrafię jakby stanąć obok i przeanalizować swoje emocje. Jeszcze do niedawna taka informacja od męża o Pasterce i jego przemyśleniach pewnie spowodowałaby u mnie gniew i złość oraz potrzebę gwałtownej, emocjonalnej reakcji. Teraz potrafiłam zachować się bardziej racjonalnie i spokojnie. Zastanowić się czy odpisać na maila, czy pozostawić list bez odpowiedzi. Cieszę się, że nie reaguję natychmiast i bez zastanowienia:-), że nie pakuję się w jakieś słowne przepychanki - bo wiem, że nie miałoby to sensu...

Czuję poza tym, że będzie to co ma być, że niczego nie przyspieszę, że jest jakiś plan na to wszystko. Że plan na mnie to zajęcie się sobą. Plan na mojego męża? Może musi "dotknąć dna" aby stanąć w prawdzie i zrozumieć siebie? Albo zobaczyć do czego prowadzi życie bez wartości...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group