To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak skutecznie i rozsądnie stawiać granice?

Anonymous - 2014-02-17, 12:38

Silver, ja mam ten sam problem .... ale... zaczęłam własnie czytać Granice w relacjach małżeńskich (http://www.vocatio.com.pl/index.php?route=product/product&product_id=292 - kupiłam przyszło po dwóch dniach). Spróbuj może też poczytać, powoli mi się rozjaśnia w głowie, wiesz? Tam jest to jasno wyłuszczone...
Anonymous - 2014-02-17, 19:44

O. Adam Szustak OP - Nowe przykazanie, czyli jak kochać dzisiaj

http://www.youtube.com/watch?v=tzf5Cr9IbHc

Anonymous - 2014-03-06, 22:02

Opowiadaj Silveradao, co się dzieje.
Siedze se, czytam se i nic nie dzieje się.
Nakarm moje spragnione optymizmu zasoby.
;-) ;-) ;-)

Anonymous - 2014-03-06, 22:39

Dabo napisał/a:
Opowiadaj Silveradao, co się dzieje.
Siedze se, czytam se i nic nie dzieje się.
Nakarm moje spragnione optymizmu zasoby.
;-) ;-) ;-)


Lipa Panie, lipa... Ostatnio byłem w Twoich stronach :)))

A co u Ciebie? Nie odpisalas na prv ostatnio...

Anonymous - 2014-03-06, 22:57

Byłeś?? czemu nie meldowałeś, aż piszcze żeby z kims poobgadywać żonę , kobiety i paskudny los.
Na prv nie odpisałem bo niewiedziałem jak się potoczy i kto czyta.
Spoko wiosna idzie i nawet lipa zakwitnie ;-)

Anonymous - 2014-03-06, 23:04

Dabo napisał/a:
Byłeś?? czemu nie meldowałeś, aż piszcze żeby z kims poobgadywać żonę , kobiety i paskudny los.
Na prv nie odpisałem bo niewiedziałem jak się potoczy i kto czyta.
Spoko wiosna idzie i nawet lipa zakwitnie ;-)


Napisałem prv

Anonymous - 2014-03-07, 00:09

Patrz jakie zycie paskudne, dziś kumple ciągneli mnie na ....peczki, a jak ten dureń siedzę przy monitorze . Wiec niech ktoś mi jeszcze raz wytłumaczy jaka nagroda za monitor?? Że teraz ktoś się nabija ze mnie obsciskując wsciekłe rozwódki ??
Anonymous - 2014-03-07, 08:59

Więc czemu tak siedzisz i żal Ci d... ściska, co? :-P
Anonymous - 2014-03-07, 09:11

Dabo, prostujesz się, jak widzę ;))))) Zaraz jak Wołodyjowski - ogolisz środek głowy i przywdziejesz białą sukienkę :mrgreen:

A tak na poważnie - fajnie, że siedzisz.

Powiem ci w tejemnicy, że mi silverado odpisał to samo. No i jak tu z takim gadać :mrgreen:

Anonymous - 2014-03-10, 20:37

Wiesz, jak skutecznie i rozsądnie stawiać granice?

Po pierwsze, NIGDY nie blefować. To znaczy, stawiasz granicę, przedstawiasz możliwe konsekwencje tego, że granica ta zostanie przekroczona, dajesz WYBÓR - bo to nie ma być szantaż - i trzymasz się założeń.

Nie wiem, jakie są inne punkty, ale ten jest absolutnie podstawowy.

Czytam twój wątek, w którym opisujesz dokładniej waszą sytuację. Patrząc na ciebie, widzę dużo rzeczy, które mi się nie składają, nie pasują. Najbardziej to, że po prostu jesteś ciągle i wciąż egoistyczny. Nie dajesz żonie wyboru - ma być tak jak chcesz it yle - ona ma zerwać znajomość z "przyjaciółką", bo ty tak chcesz i ma ratować wasze małżeństwo, bo CIEBIE rani taka sytuacja, jaka jest w tej chwili. Im bardziej będziesz naciskał, tym bardziej ona się będzie przed tym bronić. I co jej możesz zrobić?

Nie pasuje ci sytuacja taka, jak jest w tej chwili - że ona mieszka z tobą "dla dobra dzieci" - to rozumiem. W takim razie powiedz, że ty nie jesteś w stanie tak funkcjonować i mimo tego, ze nie jest to szczyt twoich marzeń, to musicie się rozstać. I jeżeli żona dalej nie będzie chciała naprawiać małżeństwa, to to zrób! Bo inaczej cię to zniszczy do szczętu!

Twoja żona czuje, że ty nie masz żadnych argumentów, nie stawiasz granic, bo nie jesteś konsekwentny, nie proponujesz żadnego wyboru - jedyne co, to "Rób co ci każę, bo tak", dlatego odpowiada "A jak nie, to co mi zrobisz?"
Jak rzeczywiście nie masz żadnej propozycji tego, jak inaczej mogłoby wyglądać wasze życie, to się po prosunie odzywaj, nie wymagaj od niej zmiany, bo to nie przyniesie żadnych skutków.

Anonymous - 2014-03-12, 20:26

Widzisz Tiliana, nie chcialbym jednak tak ostatecznie stawiac sprawy. Stąd moje pytanie- jak te granice postawić jednocześnie nie "szantażując" rozstaniem. A jednak słowa nie działają. Ale masz rację, że mogłem mieć taką postawę. Obecnie status jest taki- powiedziałem, że jak chce to niech odejdzie, jeśli chce żyć swoim życiem razem ale osobno, to trudno- jej decyzja. Kwestia tylko tego, czy ja dam radę tak żyć. Czas pokaże, a rozstać się zawsze zdążymy. Nie wiem, czy to dobre posunięcie i rozwiązanie.
Anonymous - 2014-03-12, 21:23

silverado napisał/a:
Czas pokaże, a rozstać się zawsze zdążymy. Nie wiem, czy to dobre posunięcie i rozwiązanie.


Silverado,
To nie jest żadne rozwiązanie.
To jest "nie będę nic robił, bo zawsze zdążę się rozstać"

Anonymous - 2014-03-13, 09:51

grzegorz_ napisał/a:
silverado napisał/a:
Czas pokaże, a rozstać się zawsze zdążymy. Nie wiem, czy to dobre posunięcie i rozwiązanie.


Silverado,
To nie jest żadne rozwiązanie.
To jest "nie będę nic robił, bo zawsze zdążę się rozstać"


Wiesz mam taki dylemat: czy dla dzieci zostawić tak jak jest by nie fundować im traumy związanej z rozstaniem, wyprowadzką itd czy też właśnie dla dzieci rozejść się, by nie oglądały chłodni w domu? Które jest mniejszym złem?

No to co Grzegorzu Twoim zdaniem powinienem zrobić? Jeśli w ogóle mogę coś zrobić? Naprawdę za wszelką cenę chciałbym uniknąć tak zwanej "rozpierduchy"

....albo po prostu się boję i nie mam odwagi.... wywrócić wszystko do góry nogami, sobie i dzieciom....

Anonymous - 2014-03-13, 10:18

znam rodzine gdzie oni zyja w takim "układzie" już 6 lat
zona odrzucila meza po urodzeniu dziecka i w tym trwa, on walczyl na początku, probowal roznych metod - jak widać nieskutecznych
od paru lat odpuscil sobie, zobojetnial i tkwi w malzenstwie-niemalzenstwie z zona-niezona dla dziecka, ona chciała wiele razy odejść, wyprowadzala się tez już po jakichś klotniach pare razy, ale on nie ma sily powiedzieć dziecku, ze mama z tata się nie kochają, a wlasciwie to MAMA taty nie kocha już 6 lat
zyja na bombie, w nieustannym napięciu, wrażliwy chłopczyk widzi to i czuje "przez skore", ale kto powie co lepsze jest-byłoby dla nich - odejście jej jak miał maly 3 lata i jego rola jako wekendowego tatusia, czy zycie w toksycznym układzie, cierpieniem zony-niezony, meza-niemeza, ale "razem" kolo siebie poswiecajac wszystko dla syna?????
ja obserwując ich z bliska od 2 lat naprawdę nie umiem na to odpowiedzieć :-(



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group