To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Poważny Kryzys

Anonymous - 2014-02-14, 11:46

Tak zastanawiam się czy ja mogę coś napisać.
Amelio, pytam się bo nie chce wchodzić z butami. Jak coś nie tak z mojej strony, napisz, a ja zniknę.
Co mnie skłania by napisać coś do Ciebie? Doświadczyłem dużo... Wydaje mi sie, z ejestem empatyczny, pewnie kilka osób teraz pęka na tym forum ze śmiechu :mrgreen: , inne czytają to z zarzenowaniem :oops: .
Ale jednak ;-) stać mnie na współczucie dla Ciebie dla, może wyda się to dziwne, przede wszystkim dla Twojego męża. Dziecka też.
Domyślam się co możesz czuć Amelio. Być może jesteś tak wspaniałą kobietą i Bóg roztoczy nad Tobą swoją opiekę. To jest bardzo możliwe. Ale po ludzku rozpatrująć szanse byś sobie poradziła z tymi dylematami, by nakłonić męża do zawrócenia ze złej drogi są nikłe. Ty sama nie dasz sobie rady, no chyba że przez modlitwę. Modlitwa może wszystko.
Ale co na ludzki rozum można zrobić. Moim zdniem bez pomocy z zewnątrz, pomocy innego meżczyzny będzie cieżko. Mężczyzny, który by twardo porozmawiał z Twoim mężem. Twardo ale mądrze i z miłością. Idealną sytuacją byłoby gdyby np. autorytet ojcowski Twojego męża mógł zadziałać. Ale także autorytet Twojego Amelio ojca. Czy zdrowie któregokolwiek z tych mężczyzn na tyle dopisuje by mógł stanać na wysokości tego zadania? A może bracia męża, Twoi. Może jakiś przyjaciel, znajomy?
Nie ma czegoś takiego, że meżczyzna sie odkochał. Ja mógłbym się odkochać. I w zasadzie się to stało, ale można z tym powalczyć.Na coś innego Twój mąż cierpi. Może gnuśność, może brak ideałów. Nie wiem.
Kończe. Nie wiem czy pomogłem, jak nie to przepraszam.
Amelio, powodzenia.

[ Dodano: 2014-02-14, 11:54 ]
Jeszcze coś w sprawie stawiania granic.
Systuacja nieporównywalna nasza z Wasza, ale mi żona nie stawiała żadnych granic. Mogłem wszystko. Jakokolwiek granica mogłaby skutkować natychmiastowym moim odejściem z rodziny. Istnieje chyba takie niebezpiczeństwo. Nie kwestionuje granic, ale wszystko to są środki na konkretne przypadki.
Granice są niezbędne choćby w sytuacjach przemocowych.

Anonymous - 2014-02-14, 13:07

Orsz napisał/a:
ale mi żona nie stawiała żadnych granic. Mogłem wszystko. Jakokolwiek granica mogłaby skutkować natychmiastowym moim odejściem z rodziny. Istnieje chyba takie niebezpiczeństwo.

Ja z kolei mysle, że zbyt późno postawiłam granice. Skoro zdradził emocjonalnie i nie zadośćuczynił mi za te krzywdy powinnam byc bardziej stanowcza. Owszem starał się, ale było baaardzo ciężko, bo szybko poszukał pocieszenia u innej koleżanki. A teraz to już jest walka na noże i ostrza, bo w końcu zaczęłam siebie szanowac i bardzo, ale to bardzo mu się to nie podoba. Więc ryzyk fizyk. Niech odejdzie, a wtedy przyciągnę go do siebie idealną żoną, no bo teraz oboje potrzebujemy wyciszenia i zrozumienia samych siebie.
Dlatego mysle, że powinnam postawic granice wcześniej. Ale byłam zbyt uzalezniona od męża. Kiedyś mi swallow napisała: faceci lubią wyzwania. Powinnam byc wyzwaniem, nie ciepłą kluchą.

Anonymous - 2014-02-14, 17:21

Dziękuję za wpisy kochani. dziękuję Orsz, na początku tak sobie myślałam, poproszę naszego znajomego, żeby porozmawiał, rodziców męża, moich rodziców, albo kogoś z mojej rodziny.

Jedynym autorytetem chyba dla niego jest rodzina i ta dziewczyna właśnie.

Moniko, byłam typem kobiety słabej, tzw. bluszczem. Teraz to zmieniam, wytyczam granice, nie wszystko mąż dostaje co chce, nie prasuję jego koszul, nie układam, on sprząta i ja sprzątam, teraz równo dzielimy swoje obowiązki i się tak da żyć :-) i nikomu się krzywda nie dzieje. Muszę jeszcze wiele rzeczy się nauczyć ale ważne, że jestem na dobrej drodze.
Wcześniej o wszystko męża prosiłam, on z wszystkim mi pomagał, teraz najpierw ja próbuję zrobić sama a w ostateczności go proszę, gdy jestem pewna, że sobie nie poradzę. Chwalę go, gdy coś zrobi, sprzątnie, kupi, nigdy nie krytykuję (przedtem zawsze coś mi nie pasowało). Zmieniam się, chcę być kobietą zaradną, pewną siebie, mającą silne poczucie swojej wartości, szczęśliwą, jak pisałam długa przede mną droga, ale warto nią kroczyć.

[ Dodano: 2014-02-27, 08:06 ]
nie mam już siły kochani. Mąż nadal zamyślony, nie zmienił zdania i chce odejść.

A ja poddaję się, niech się dzieje Wola Twoja Jezu, uratuj mnie

Anonymous - 2014-02-27, 11:44

NiebieskaAmelia napisał/a:
Podziwiam Was, ja mam ogromne poczucie winy i już myślałam, że trzymam to wszystko w garści a tu po kolejnym ciosie od męża, znowu ból, poczucie winy, żal, rozdarte serce. Proszę was o modlitwę, żebym się wzmocniła i przeszła to wszystko z honorem


Witaj Amelio.
Wycięłam ten wpis z innego wątku, ale odpowiem Ci tutaj, w Twoim.

Dobrze, ze tu jesteś, dobrze, że się zmieniasz... Zastanów się jednak proszę, dla kogo to robisz. Dla męża, żeby zobaczył Twoją przemianę i wrócił? Dla siebie, bo uważasz się nieusatysfakcjonowana swoim zycie? Czy dla Boga, bo chcesz wzrastać w swoim człowieczeństwie, w miłosci? Kim jest dla ciebie Bóg? Jakie miejsce w twim życiu zajmuję? Jaki Jego obraz nosisz w swoim sercu? Wierzysz?
Kazdy z nas swoją przemianę zaczął od naprawiania swoich relacji z Bogiem, od dostrzeżenia Jego obecnosci w naszym życiu...
Droga przemiany, zmiany siebie, naprawiania siebie, nie jest łatwa... Wiele na niej potknięć i upadków... Dlatego dobrze jest wiedzieć na Kim można się w tej podroży oprzeć i na Kogo liczyć.
Dobrze jest też mieć grupę osób, które w tej podrózy są już nieco dalej i mogą służyć radą i pomocą. Dlatego zapraszam Cię do najbliższego Tobie ogniska Sychar (na stronie gównej masz miasta, w których działają), tam otrzymasz wsparcie od takich własnie osób, nauczysz się wielu nowych rzeczy i przede wszystkim zobaczyć, że mimo kryzysu w jakim się te osoby znajdują, jest w nich wiele radości, spokoju i szczęścia...

Zapraszam również na najbliższe ogólnopolskie rekolekcje w maju

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=10852

oraz na te (jeśli masz taką mozliwosc)

http://www.kryzys.org/vie...=10487&start=42

Poznaj nas osobiście. Forum to dobre miejsce, jednak nie zstapi ono osobistego kontaktu, dzięki któremu cała nasza praca przebieg o wiele szybciej.

Jesteś juz z nami trochę. Czy słuchałaś rekolekcji zamieszczanych tu na naszej stronie?

http://www.rekolekcje.sychar.org/

Link z nagraniem Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

Czytałaś polecane tutaj ksiązki?

Wiem jak się teraz czujesz, jaki ból przezywasz. Pamiętaj jednak. że Bóg przychodzi 15 min. za pózno i zawsze zdąży

A tu dla pokrzepienia

http://sychar.org/swiadectwo-mirki-i-jarka/

Pozdrawiam Cię Amelio i będe pamiętała w modlitwie

Anonymous - 2014-02-27, 12:15

Dziękuję, jestem po prostu zbyt słaba. Nie mam wsparcia w bliskich osobach, muszę szukać wsparcia u obcych. ALe proszę o pomoc, jest mi potrzebna. Boję się przyszłości. Kocham mojego męża. Tak bardzo chciałabym mieć szczęśliwego męża przy sobie, dziecko, rodzinę po prostu, a nie udało mi się tego im dać....
Anonymous - 2014-02-27, 12:33

NiebieskaAmelia napisał/a:
Nie mam wsparcia w bliskich osobach, muszę szukać wsparcia u obcych. ALe proszę o pomoc, jest mi potrzebna


Rozpatrz poważnie moją propozycję spotkań, a jeszcze poważniej moje pytania i odpowiedz na nie w swoim sercu. Łaska bazuje na naturze. Bóg daje Ci wiele możliwości, kładzie je przed Tobą, jednak jeśli Ty nie podejmiesz żadnych działań, to nic po Jego łasce.

Przeczytaj sobie URZEKAJĄCĄ J&S Eldredge, a przede wszystkim skorzystaj ze spotkań ogniskowych.

Pozdrawiam

Anonymous - 2014-02-27, 12:37

w tej samotnosci tak naprawde jest siła.. mozna ja odnalezc.. i to taka prawdziwą która zostaje juz na zawsze...
Anonymous - 2014-02-28, 18:26

I uderzyłam o dno, muszę wszystko przemyśleć. Proszę Was i chcę Waszej modlitwy


P.S. Jezu, mimo bólu, dziękuję, że sprawiłeś, że przejrzałam, że mi otworzyłeś oczy.... Z Bogiem!

Anonymous - 2014-02-28, 22:04

Amelio, wspomnę w modlitwie.
Anonymous - 2014-02-28, 22:27

jestem z modlitwą.............. Pogody Ducha
Anonymous - 2014-03-07, 17:48

Tak bardzo mi źle. Rozmawiałam z mężem. Wiem, że kłamie..... o wszystko mnie obwinia, to przeze mnie wszystko
Bardzo mi go żal, modlę się za niego, za siebie.
Boję się, że już długo tak on nie wytrzyma, ja nie wytrzymam.

Anonymous - 2014-03-07, 19:25

A co chcesz uzyskać tą rozmową z teściową? Czy po cichu masz nadzieję,że jako matka wpłynie na swojego syna i nakaże mu zostanie z wami ? ... Twój mąż jest dorosłym mężczyzną i sam decyduje ...
To prawda ,że może rozmowę Twoją z jego matką uznać za skargę na niego niż za poszukiwanie wyjścia z problemu ...

Anonymous - 2014-03-07, 21:54

Helenast ma słuszność. Fakt jeśli teściowa ma krytyczne podejście do tego typu zachowań to może próbować wywrzeć wpływ na syna, jednak nie zawsze tak jest, zreszta nie jedna osoba z forum potwierdzi, zwykle dla tesciowej wazniejszy jest syn niz to czy jest z toba czy inna, aby mu sie "ukladalo". Druga sprawa to reakcja męża na to że wyjawisz to teściowej, zaczniesz byc jeszcze bardziej wrogiem ktory proboje mu bruzdzic w jego planach, trzecia to ze jego moze wcale to nie obchodzic co mamusia powie, w tym stanie raczej nie bedzie sie na to oglądał. No i w koncu lepiej gdy powrot malzona jest szczery a nie podytkowana tym ze go mamusia "przycisnie". Fakt moze to byc kop w tylek zeby ktos sie opamietal, ale ze swojego doswiadczenia powiem ze to tak nie zadzialalo. Mi tez chodzilo po glowie zeby z tesciowa porozmawiac, ale w koncu uznalem ze to nic nie da, wrecz powiedzialem tesciowej ze jest miedzy nam roznie (bez wnikania dlaczego) ale zeby sie nie wtracala, bo jej presja przyniesie albo odwrotny skutek (byl taki okres buntu małzonki, "ze co dzieci najwazniejsze? a ja?") a dwa ze chcialem miec pewnosc ze jakiekolwiek ruchy nie sa podyktowane naciskami z zewnatrz. Niestety w klutni przy tesciowej, ktora zaczela mnie z zona atakowac tym to jak to co powiedzialem czy jak sie zachowywalem wplynelo na nasza relacje, wykipialem i wylalem z siebie dlaczego to tak miedzy nami zle jest w tej chwili i pierwszy raz od poczatku zwiazku watpie w jego dalszy sens. Efekt taki - zona - olewka, powiedziala mamusi zeby sie nie wtracala, zreszta ja tez przeprosilem ze niepotrzebnie ja w to wtajemniczylem (brak opanowania w zlosci), wytlumaczylem ze jej slowa - raz nie trafia, dwa jak wyjdzie cos z presji to zaraz znow sie zawali. Tesciowa zaplakana pozegnala nas z rana, niepotrzebnie kobiecie bol sprawilem, przeprosilem, bo to nieszczesne skutki mojego braku opanowania w emocjach, zona - olewka, a przynajmniej tak bylo wczoraj, wszyscy w rodzinei to teraz raczej wrogowie dla niej. Widac tez zagrywki taktyczne na dluzsza mete - mam juz swoja niebieska karte, choc policja stwierdzila ze nie ma podstaw to tak dlugo ich przerabiala ze zalozyli.
Anonymous - 2014-03-08, 10:39

Moja teściowa to bardzo mądra osoba i wierząca.


Ale jeżeli tak odradzacie.....nic nie można zrobić, naprawdę, trzeba się na wszystko godzić i nie szanować przez to? bo się przecież wie o takim ciężkim grzechu męża i naprawdę nic???
Tylko cud???
Nie mogę tego ogarną, nie mogę przestać myśleć teraz, czy mam się na to godzić, czy zacząć normalne życie nie patrząc już na te grzechy, oszustwa....nie umiem żyć w kłamstwie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group