To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Bylejakie małżeństwo

Anonymous - 2014-01-30, 22:23
Temat postu: Bylejakie małżeństwo
Myślę, że czas się przywitać.. Już od długiego czasu przeglądam to forum, wiele razy pisałam swoją opowieść, a potem kasowałam, to, co napisałam..

Kryzys w moim małżeństwie trwa od kilku miesięcy, spadł na mnie nieoczekiwanie, niemal z dnia na dzień. Wcześniej bywały między nami kłótnie, spięcia, ale nigdy wcześniej nie pomyślałam nawet o tym, że możemy nie być razem.

Mojego męża poznałam, gdy kończył się mój wieloletni, młodzieńczy związek z innym chłopakiem (z którym miałam też ślub cywilny). Oczywiście zanim cokolwiek poważnego połączyło mnie z mężem, powiedziałam mu, że jestem żoną kogoś innego. Przeszkadzało Mu to, ale twierdził, że miłość do mnie jest silniejsza.

Potem był błyskawiczny (10-minutowy) rozwód..

Zaręczyny ..

Piękny ślub, którego udzielał znany Sycharowiczom ks.Paweł D. (gdy dowiedziałam się, że jest ogólnopolskim opiekunem tej wspólnoty odczytałam, to za pewien znak)..

Dzieci..

Życie..

I potem sierpień..wrzesień.. od kiedy nic już nie jest takie, jak było.Nic już nie jest pewne.
Miesiące te były okropne, czarna dziura rozpaczy.. Zero rozmów, zero bliskości.. Tylko złość, obraźliwe słowa, kompletna maja niemoc..

A teraz.. Teraz jest niby spokojnie.. Nawet czasami się przytulamy.. Ale mąż twierdzi, że stracił do mnie zaufanie, że jest ze mną tylko ze względu na dzieci, że nic nie obchodzi go moje życie..

Pewnie od razu pojawią się pytania dlaczego stracił zaufanie..
Dlatego, że przeczytał moje pamiętniki z przeszłości. I wyczytał z nich niby, że mój poprzedni związek był poważniejszy niż mu przekazałam, że moi koledzy, o których mu opowiadałam byli kimś więcej niż tylko kolegami (historie z czasów liceum). Ma też pretensje o to, że przetrzymywałam zdjęcia, listy z przeszłości..
Ma pretensje do mojej rodziny, że nikt nie powiedział mu o mojej, podobno tak okropnej przeszłości, że na telefon moich Rodziców przez lata dzwonił (puszczał sygnały) mój ex i nikt nic z tym nie robił..
Mąż stwierdził, że nasze małżeństwo nie powinno mieć miejsca..

I żyjemy teraz niby razem, ale obok..Tak byle jak..

Anonymous - 2014-01-31, 08:32

Nkt nie ma prawa do szcześcia. Co Bóg da. Mężczyzna musi brać odpowiedzialność. Ja się Twojemu mężowi nie dziwię. Ale życie to nie bajka. Bajka to jest o królewnie i królewiczu. Starałem się ją napisać, ale nawet tu mało komu się podoba.
Kiedyś ludzie zdecydowanie mniej utrudniali sobie życie. Choć niestety nie jestem pewien czy nie odbywało się to bardziej kosztem kobiet. Ta myśl gdzieś mi kołacze.

Do kościoła droga Rono i kolana zedrzeć do krwii. To jedyna prawda która może prawdę o Waszym (Twoim) życiu zmienić.
Zdarzają się cuda.
Ale żeby tak ksiąd D. nie ostrzegł Twojego męża. Czy coś przed nim ukrywałaś? Czy on się pytał? Czy go okłamałaś?

Anonymous - 2014-01-31, 09:11

Brak zaufania u męża, to chyba kwestia szczerości w Waszym małzeństwie.
Bez szczerości nie ma zaufania.

Jest też kwestia początków Waszej znajomości, związku.
Byłaś po ślubie cywilnym ( gdzie wtedy był u Ciebie Bóg ???), odchodziłaś nie od ówczesnego męża (to nie był Twój "chłopak", mąż, cywilny ale mąż...), ale do innego mężczyzny. Zdrada. Przynajmniej emocjonalna.
Wtedy nie miało to znaczenia dla dzisiejszego męża, był zaślepiony, dzisiaj kiedy opadły motylki, być może zaczynają dopadać go wątpliwości.

Jaki są u Was relacje z Bogiem, jaki wyznajecie wartości ?

Anonymous - 2014-01-31, 09:25

GregAN napisał/a:
Jest też kwestia początków Waszej znajomości, związku.
Byłaś po ślubie cywilnym ( gdzie wtedy był u Ciebie Bóg ???), odchodziłaś nie od ówczesnego męża (to nie był Twój "chłopak", mąż, cywilny ale mąż...), ale do innego mężczyzny. Zdrada. Przynajmniej emocjonalna.


O właśnie. Całkowicie błędna recepta GregAN. Bo ja twierdzę, że Rona zdradzała przed ślubem swojego obecnego męża. Stąd ten ból jej i męża. To trzeba jej uświadomić. To jest też różnica między nami na tym forum.
I ja uważam że takie poglądy na zdradę jak to przedstawiłeś to deprawacja.

Anonymous - 2014-01-31, 09:28

Orsz, wyluzuj, bo mi tu kamienowaniem pachnie...
Anonymous - 2014-01-31, 09:33

ja_tez napisał/a:
bo mi tu kamienowaniem pachnie...

To Twoje subiektywne odczucie. Ja tylko tak widzę szansę na jakiekolwiek dobro. Trzeba stanąć w prawdzie. A może to nie jest prawda? Może ktoś mnie chce ukamienować?

Anonymous - 2014-01-31, 09:37

zdradzała męża przed slubem?
matko kochana... ostro...
ja sie z tym nie zgadzam...
i uważam ze gniewanie sie za cos co miało miejsce gdy było sie nastolatkiem to jest głupota i niedojrzałość emocjonalna...
jak mozna juz po ślubie miec pretensje ze ta osoba nie jest dziewicą czy prawiczkiem, skoro si o tym przed ślubem widziało..
a to ze opadły u pana klapki czy jakby to nie nazwał to jest problem większy znaczy sie co - on nie wiedział z kim się żeni?
ludzie maja naprawde poważne problemy, a robic problem z czyjejś przesżłosci skoro w chwili obecnej nie ma przesłanek ze ta przeszłosć wpływa na małżenstwo to dla mnie szukanie dziury w całym...
kazdy ma jakas przeszłosć.. a tu była aż nadto wyraźna skoro Pan zabrał Panią innemu facetowi, to co on sobie myślał?

nie zgadzam sie z takimi ostrymi atakami na autorkę wątku...
przeszłosc jest przeszłością, juz jej nie zmieni... a przeciez nie napisała ze w małżeństwie ta przesżłosć dawała sie we znaki w sensie ze spotykała sie z facetami z przesżłosci ze utrzymywąła z nimi bliski konatkt..
a czytanie cudzych pamiętników to po pierwsze nadużycie zaufania, tak sie nei robi, a po drugie... jak mozna kogos karac za cos co sie stało w przeszłosci?
rozumiem ze dla męża autorki najlepiej by było gdyby jego żona nagle okazała sie dziewicą żyjącą w klasztorze a on był jej pierwszym pod każdym względem...
no ale to jakies zaburzenie psychiczne, przeciez wiedział z kim sie wiąze...

nie rozumiem dlaczego atakujecie ją tak bardzo ..

Anonymous - 2014-01-31, 09:38

"Wyjawienie prawdy" nastąpiłłoby, gdyby mąż autorki nie wiedział, że miała wcześniej męża (cywilnego), gdyby go okłamała, że nigdy nie miała żadnego partnera. Wtedy mógłby czuć się oszukany. Przecież znał sytuację, nie kupował kota w worku. Podjął decyzję, a teraz żałuje? To najlepiej zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego, tak?
Anonymous - 2014-01-31, 09:48

Orsz, wiem że są między nami istotne różnice w poglądach na pijecie zdrady.
Dla Ciebie zdrada emocjonalna nie istniej dla mnie tak.
Pozostajemy przy swoich poglądach, nikogo to nie boli, każdy ma na tą sprawę swój pogląd.

Co do:
Orsz napisał/a:
Bo ja twierdzę, że Rona zdradzała przed ślubem swojego obecnego męża. Stąd ten ból jej i męża. To trzeba jej uświadomić. To jest też różnica między nami na tym forum.

nie widzę tu miedzy nami różnicy.
Zauważ, co dopisałem w nawiasie - "Gdzie był wtedy u Ciebie Bóg ??"
Bo to nie jest kwestia wierności wobec człowieka, ale wobec Boga, jego przykazań.
Ale cóż, każdy z nas jest słabym człowiekiem.
Nie będę rzucał kamieniem na kogoś za to, że zbłądził.
Wolałbym pomóc wyjść z tego zabłąkania.
Zgadzam się z Tobą. Mąż miałby mniej kłopotów z zaufaniem do rony gdyby nie mąż cywilny, gdyby nie koledzy z liceum - ale nie ograniczam powodów jego wątpliwości tylko i wyłacznie z powodu kontaktów fizycznych.

Odejście do kogoś, z każdego związku, nawet takiego bez kontaktów fizycznych, budzi wątpliwości co do stałości uczuć tej osoby.
Brak szczerości, szczególnie po grzechu ( a za taki uważamy kontakty przedmałżeńkie) jest następnym uderzeniem w filary małzeństwa.

Jasmina44, ja_też, - myslę ze lepiej określić przyczynę, a nie skutek.

Anonymous - 2014-01-31, 09:55

Jaśmino
najbardziej bolą mnie te straszne nieporozumienia między nami. Ja Rony nie atakuję, nie chcę. Życzę jej jak najlepiej. Zadałem kilka pytań. One są bardzo ważne. Napisałem, żę jej mąż musi brać odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje. Masz racje, on wiedział w co się pakuje. Pakuje nie w tym znaczeniu, że Rone uważam za kogoś niewłaściwego, tylko on teraz najwidoczniej żałuje swojej decyzji. Nie potępiajmy też i jego. Im obojgu trzeba współczuć.
Jaka może być dla nich rada? Zamazywanie przeszłości? Tu nie ma gumki, a i gruba krecha to przenośnia. Moim zdaniem prawda. Której wielu się tu boi Boi się prawdy, że czystość ma ogromne znacznie. Czemu tego się boicie, na katolickim forum? Boicie się stanąć w prawdzie w odniesieniu do czego? Siebie? Nie musicie. Chrystus Wam wszystko wybaczy. Wybaczy pod warunkiem, że go o to poprosicie. Że docenicie Jego miłość w odniesieniu do własnej grzeszności. Myślę, że bez Prawdy nie ma zbawienia. A o zbawienie chodzi, a nie błogostan teraz, gdy nie ma racjonalnych podstaw do błogostanu. Błogostan to tylko w dziewictwie, a i to pod warunkiem, że nie ma się w sobie kazusu brata syna marnotrawnego.
Czemu zarzucasz mężowi czytanie pamiętników? To jest miłość, chęć poznania kochanej osoby. Czasem może chora ciekawość Ale nie oceniajmy. To Twój apel Jaśmino, by nie oceniać.
Oj naprawdę źle się dzieje jak stosujemy podwójne standardy. Pisała kiedyś o tym Marta86.
Swoją droga ja jestem ciekaw czy mąż Rony był dziewiczy w tych sprawach.

Anonymous - 2014-01-31, 09:56

dl amnie przyczyna jest to ze Pan na sięł szuka problemów, moze sam ma kogos na boku i próbuje znależc sobie wymówkę..
przecież ona go w nicyzm nie osuzkała.. sam podjął dobrowolną decyzje by sie związać z kobieta która miała wczesniej innych partnrów
nikt go nie zmuszał

i teraz po kilku latach ma o to pretensje???


Orsz ja sie nie boje prawdy
nie zachowywałam czystosci przed slubem, ani sie tym nie chlubie ani nie wstydze, ale zawsze sprawe stawiałam jasno i nigdy niczego nei ukrywałam, i gdyby moj maz zachował sie tak jak autorki wątku to uznałabym go za emocjonalnie niedojrzałego ...

mówimy tyle o konsekwencjach... a gdzie jego konsekwencja.. skor ją pokochął i sie zdecydował na małżenstwo to teraz praca jest jego... to on musi to w sobie przetrawic, przewalczyc tą naglą nieufność

ja bym rozumiała gdyby on nie wiedział, ale wiedział
na dobre i złe w zdrowiu i chorobie...
to co jego juz to nei obowiązuje...

jakie rozwiązanie..
isc na terapie... dac czas meżowi zeby zaczął myślec trzezwo i wziął odpowiedzialnosć za swoje decyzje.

Anonymous - 2014-01-31, 09:57

Jeśli facet czuje się pewnie w swojej męskości,
albo mówić dosadnie jest chłopem z j...
to nie bedzie wymyślał, porównywał się do byłych chłopaków żony.

Gdy ma kompleksy to wtedy wyłazi z niego "mały chłopiec z fochami", który na dodatek
dorabia jakieś chore teorie do swoich kompleksów

Anonymous - 2014-01-31, 10:00

Orsz, może to Cię zdziwi.
Ale ..zgadzam się Twoim ostatnim postem :shock:

Anonymous - 2014-01-31, 10:01

podpisuje sie pod slowami grzegorza :)
ale pod tym odnośnie facetów , zeby nie było..



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group