To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Prośba o solidna porade

Anonymous - 2014-01-24, 22:15
Temat postu: Prośba o solidna porade
Witajcie,

Pewnie cześć z Was zna mój kłopot. Opisałem go tu

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=10587

Potrzebuje od Was solidnej i przemyślanej porady. Szczegolnie od mocno doświadczonych, o silnej i stabilnej wierze i wiedzy. Oczywiście nie chce byście za mnie decyzje podejmowali, lecz prosze tylko o Wasze przemyślenia, bo to i tak jak finalnie sam muszę sie z tym zmierzyć. Błagam Boga o mądrość lecz tak mało we mnie ufnosci i wiary. Zazdroszczę Wam takiego bezgranicznego oddania. Ale robię w tej kwestii co moge.

Otóż, by sie nie rozpisywać ponownie, w drugim, ukrywanym przez żonę telefonie znalazłem smsy otrzymane od owej koleżanki o treści dla mnie jednoznacznej. Słowa jak Kocham Cię itp to standard. Żona zapytała przez SMS czy (ona) tęskni i na to odpowiedź: czy tęsknię?ja chce sie z Tobą kochać, rozmawiać, kochać itd.

Powiedziałem o tym żonie, ze wiem. Ze nie ma miejsca w naszym małżeństwie na takie zachowania i wyznania i czyny (pomijając smsy wysłane od mojej zony do niej "kocham Cię, tęsknię strasznie itp." Oczywiście wybuchnela kłótnia, obrzucanie sie oskarżeniami, kto ma jakie dowody itp. Nie chciałem tego, chciałem spokojnie porozmawiać, ale sie nie dało. Nawet mój tembr głosu wprawia ją w szał.

Chciałem jasno i wyraźnie zaznaczyć, ze to mnie rani, boli itp. Ze musi zakończyć tę relacje bo ona nam szkodzi, mówiąc delikatnie. Otrzymałem odpowiedz, ze jestem wscibski i ze mam z tym zrobic co chce. Ze " już nigdy nie będę Twoja" i ze żona może żyć razem dla dzieci i to jest max jej możliwości. Powiedziała tez, ze jesli mi to nie pasuje to mam z tym iść do sądu a ona sie pod wszystkim podpisze. Powiedziała, ze albo sie zamknę i tak będziemy żyć albo prosze na (tu podała nazwę ulicy przy której znajduje sie sąd).

W kontekście stawiania granic, o tym co pisaliscie o braku akceptacji takich zachowań... wydaje mi sie, ze powiedziałem żonie jasno, że ja nie moge tego tolerować.

Żona nie chce współpracować. Jest na nie. Twierdzi, ze jestem człowiekiem z którym nie chce być i nie robią na niej wrażenia moje teksty.

Zatem co radzicie? Skoro dała mi taki wybór- albo sąd albo mam "zamknąć gębę".... Powiedziała, ze skoro nie potrafię tak żyć to musimy sie rozstać. Ja nie chce sie rozstawac, chciałbym, wiadomo czego, ale czy moge teraz przymykac na to oczy gdy takie słowa już miedzy nimi padają? Czy rzeczywiście separacja jest jedynym wyjściem by dac wyraz dezaprobaty i braku akceptacji takich zachowań? No bo jesli sie zamknę to co, dam jej ciche przyzwolenie na swoje poczynania? Przecież nie jestem w stanie wpłynąć na jej zachowania i to,co z nią robi i co mówi i do niej pisze.....

Poradźcie proszę. I oczywiście prosze o modlitwę....co mam zrobic by Bóg mnie wysłuchał i pozwolił na szczerą i prawdziwą miłość będącą świadectwem Jego miłości?

Anonymous - 2014-01-24, 23:02

Ostre cięcie...dlaczego? Bo jakie życie masz do wyboru? a) życie w zgodzie na postępowanie żony, która zaślepiona uczuciem rani boleśnie b) ryzyko utraty żony z równoczesną szansą na jej odzyskanie, gdy do niej dotrze, że Cie straciła lob może stracić
Przykro mi, że musisz przez to przechodzić, ale takie jest moje zdanie i ta technika działa, a brak jej zawsze daje sytuację między między, która prędzej czy później i tak niszczy człowieka. Musisz być gotowy, że odzyskanie żony może trwac bardzo długo, może nie nastąpić od razu, lub nie nastąpi nigdy. W ostatnim przypadku i tak jest to lepsze niż życie w poniżeniu w stylu "zamknij gębę i tak będę robić co chce"...Nie jestem hipokrytką mówiąc to, ja w to wierze i sama tak robię, choć to trudne, ale efekty są.

Anonymous - 2014-01-24, 23:37

Silverado zycie w trojkacie to nie zycie!!!!
Jak ona nie chce zycia wylacznie malzenskiego, to sorry gregory, ale nie mozesz przykladac reki do jej grzechu ciezkiego. Wiesz, ze ma romans, wiesz, ze sie spotyka z kims kogo kocha, nie wiesz co prawda co robi z kochanka, ale wiesz, ze jest gotowa na wszystko, a malzenstwo sakramentalne ma za nic. Teraz nie chce slyszec o nawroceniu, terapii, etc. Wobec tego powinna wyprowadzic sie i nie dreczyc Cie zyciem w tej absurdalnej sytuacji. Czy gdyby Cie zdradzala z facetem, to tez bys czekal? Dal bys rade zyc wiedzac, ze inny facet ja caluje i dotyka, a potem przychodzi do domu i spokojnie zaparza herbate i potem idzie spac do lozka z Toba lub bez?
Poradźcie proszę. I oczywiście prosze o modlitwę....co mam zrobic by Bóg mnie wysłuchał i pozwolił na szczerą i prawdziwą miłość będącą świadectwem Jego miłości?
Moja modlitwe juz masz.
Bog wysluchuje kazdej modlitwy. Problem w tym, ze my chcemy odpowiedzi na nia juz, tu i teraz. Wydaje nam sie, ze jezeli prosimy o rzecz tak wazna, jak zgode i milosc w rodzinie, to Bog nie moze nam tego odmowic. Zapominamy jednak, ze Bog nie jest magikiem. Nie ma czarodziejskiej rozdzki do serca naszego partnera, nie moze mu rozkazac: teraz przestan kochac kochanki i pokochaj na nowo meza/zone.
Niestety.
W modlitwie nie ustawaj. Proscie, a bedzie wam dane. Ale nie wiemy kiedy, ani czy to dokladnie o co prosimy. Wiesz, moze sie tak zdarzyc, ze zona odejdzie, a po latach zona do CIebie wroci. Jeden by powiedzial, ze Bog go nie wysluchal, bo zona od niego jednak odeszla i byla przez jakis czas z kochanka. Drugi powie dzieki Boze, ze mnie wysluchales i zona do mnie wrocila.
Ty modl sie o uratowanie malzenstwa!!! Nie modl sie o to, by zona nie odeszla i przestala kochac tamta. Jak pisalam, Bog tego magiczna rozdzka nie zalatwi. A potem, jesli ona odejdzie, bedziesz miec tylko pretensje do Boga, czemu Ty sie tak dlugo i zarliwie modliles i On Cie nie wysluchal!!!! I potem, co, ktos pomysli taka wola Boga?????????????????? ma plan??????? nie, nie, nie!

Jesli masz zaufanego kaplana, to przedyskutuj z nim temat separacji z zona, nawet nieformalnej, ale z placeniem alimentow Tobie na dzieci, ktorymi bedziesz oczywiscie opiekowac sie Ty.

Anonymous - 2014-01-24, 23:46

Dziękuje.

Masz dużo racji Juana. Ale skoro proście a będzie wam dane?.... Przecież nie prosze o pieniądze, o władze.... Prosze o miłość. Tę, którą On poblogoslawil.... Nie pojmuję tego.... dla Niego wszystko jest mozliwe

Żona sie nie wyprowadzi. Chce, bym to ja sie ewentualnie wyniósł a dzieci zostaną z nią i to ja będę płacił. Takie sądy w Polsce....sytuacja beznadziejna.

Anonymous - 2014-01-25, 00:07

Bądź po prostu mężczyzną. Zaufaj Bogu a nie kurczowo trzymasz się swoich urojeń. Czy sądy orzekną tak lub inaczej to zależy także od Ciebie.
Masz dzieci... to na co czekasz? Do roboty!

Poszła precz! A poza tym czekaj co przyniesie przyszłość w zakresie ważności małżeństwa. Proś Boga o łaskę wyjaśnienia tej kwestii.

Anonymous - 2014-01-25, 00:18

Silverado ja tez nie pojmowalam tego, ze byl czas, gdy bylam agresywna dla moich dzieci i z calych sil codziennie modlilam sie do Boga, by byc lepsza matka, a i tak upadalam. Pytalam siebie i Boga dlaczego "mnie nie wysluchuje", czy moze byc czystsza modlitwa niz matki o pelna milosc do dzieci???? mijaly miesiace, a sytuacja sie nie zmieniala :(
Dopiero gdy poukladalam moje cale zycie (nawet nie na terapii) osobiste, malzenskie, dopiero wtedy doznalam laski bycia zupelnie inna matka. Dlatego pisze: proscie, ale nie czekajcie, ze nawet w super waznej sprawie Bog natychmiast da wam to o co konkretnie prosicie. Widzisz u mnie z czasem moglam podziekowac za wysluchana modlitwe. Musialam przejsc przez osobiste pieklo, gdy mialam wyrzuty sumienia, ze krzywdzilam dzieci, ale bylo to czescia calej skomplikowanej sytuacji zyciowej. Dopiero uzdrowione relacje, uzdrowione zycie na wielu plaszczyznach dalo efekt "nowej mnie".
Mysle, ze podobnie jest w wielu historiach forumowych. Scalaja sie rozwalajace malzenstwa, jak po ciezkiej pracy i nawroceniu zmieniamy sie "nowe osoby".

Co do wyprowadzki zony i jej braku ochoty na to - nie poddawaj sie! Absolutnie niemozliwe jest, zebys sie zgodzil, by dzieci zostaly z nia! Nie moze byc przyzwolenia na wygodne zycie w grzechu. Albo ona albo Ty! Jesli kochanka, to prosze bardzo, walizki i niech jedzie do niej.

Anonymous - 2014-01-25, 01:32

Twoja miłość też wymaga stanowczości ! więc kochaj i bądź stanowczy - jeśli ona chce mieć dzieci - masz asa w rękawie - a życie zna przypadki, że w takich sytuacjach dzieci są przy ojcu, bo winę ponosi żona winna rozkładu i jeszcze demoralizacji ... Stawiaj granice ! natychmiast - wg biblii ten, który żyje jak mąż i żona, kiedy jedno z nich cudzołoży - też cudzołoży. W takiej sytuacji należy tego grzeszącego natychmiast oddalić - a samemu żyć wiernie w sakramencie małżeństwa.
Dasz radę - z Bogiem będziesz silny, a prowadzenie Ducha św. wskaże Ci drogę.
A tak po ludzku - może jeszcze do zdrady nie doszło - powiedziałeś już wprost, co Ci się nie podoba, czego nie akceptujesz (teraz już nie wiń, nie obarczaj winą, nie gadaj), teraz może "Ognioodporny" da Tobie szansę na Twój program z pomocą Bożą - spróbuj sam, choćby po to, aby wiedzieć, że zrobiłeś wszystko ze swej strony... Instrukcja "Miej odwagę kochać" - nawet jeśli przyjdzie się rozstać wiele Cię nauczy, nawet dla miłości duchowej, na odległość ... bo musisz być dla siebie i dla dzieci. Próbuj - jako porzucona żona - proszę ... Powierz Panu swe dzieło, a spełnią się Twoje zamiary...

Anonymous - 2014-01-25, 10:22

juana napisał/a:


Co do wyprowadzki zony i jej braku ochoty na to - nie poddawaj sie! Absolutnie niemozliwe jest, zebys sie zgodzil, by dzieci zostaly z nia! Nie moze byc przyzwolenia na wygodne zycie w grzechu. Albo ona albo Ty! Jesli kochanka, to prosze bardzo, walizki i niech jedzie do niej.


Przecież nie wyrzuce jej siłą. Mam jej walizki za drzwi wystawić by mnie potem oskarżyła, ze ją z własnego domu wyrzucam i pozbawiam kontaktu z dziećmi? Beszczelnie mi mówi, ze jak mi sie nie podoba to ja sie moge wynieść. Ale ona nigdzie sie nie wybiera.

Anonymous - 2014-01-25, 11:17

Wiesz silverado całkiem fajnie mi się początkowo czytało ,że dwie laski i ten teges, ale masz racje, to to samo co z facetem.
Tak gdybam co moja ślubna myślała kiedy po dwóch tygodniach nie bycia w domu przesiadywałem przy ognisku z kumplem do nocy???????(sexu nie było tylko użalanie się nad zyciem i niedobrą żoną)
Wiem że źle zrobiłem pakując żonę w woki na śmieci i stawiając je pod drzwiami,,,, ale to jest do dziś jedyny mój punkt samoakceptacji że nie dałem sie ześmiecić i zgnoić. Uwierz miałem wiele pomysłów na odreagowanie , od pokrzywdzenia jej, jej dupka, i siebie samego.
Myślę że jakiś zawór musisz poluzować bo sam eksplodujesz.
Oczywiście wszystkie moje poczynania byly na kolanach przemodlone, niestety czasem nawet modlitwa nie pomaga od tak.
Mam gorszy dylemat. Zona po ponad roku zaczyna coś widzieć w swoim robieniu, zaczyna trybić że ja sobie jaj nie robiłem mówiąc że kocham i czekam. Mam kłopot jak z nienawiści, potem obojętności przejść do ,,,,,,,,,,,do czego??????????/ i to jest kłopot
, do czego i jak teraz wracać skoro nie ma nic .
Wyobraź sobie że masz obcą babe, i sumienie ci mówi że masz ja kochać bo to twoja żona.
Pięknie sie mówi kiedy sie nie widzi i nie spotyka, czyli tęskni za tym co było. Ale jak się upewnisz że niestety nie będzie tak jak było to jak ma być?? tak samo??? inaczej???
Inaczej to można też gdzie indziej. Kłopot nie mały

Anonymous - 2014-01-25, 11:31

Dabo napisał/a:

Wyobraź sobie że masz obcą babe, i sumienie ci mówi że masz ja kochać bo to twoja żona.
Pięknie sie mówi kiedy sie nie widzi i nie spotyka, czyli tęskni za tym co było. Ale jak się upewnisz że niestety nie będzie tak jak było to jak ma być?? tak samo??? inaczej???
Inaczej to można też gdzie indziej. Kłopot nie mały



A zona chce wrócić?


No to kłopot, skoro nic nie czujesz. Myśle, ze tak ma moja zona i ona nie potrafi ze mną nic, bo mnie nienawidzi. Nie mówiąc, ze nie kocha. I tak to właśnie wyglada z jej strony. Musisz kochać by ją z powrotem przyjąć bo inaczej z czasem sie rozwali tak czy inaczej. Moim zdaniem stracisz do niej szacunek.... Tak jak zona stracila do mnie. jestem dzis dla niej szmatą do podlogi......Jesli dobrze zrozumiałem Twoja wypowiedz.


U mnie inaczej- wystarczy, że żona wcisnie "Enter" bo mnie wystarczy jeden sygnał z jej strony ze chce. Moze to naiwne, ale kocham ją mimo TEGO wszystkiego- oczywiście wszystkiemu zaprzecza. A moze to nie miłość tylko zależność, strach przed byciem sam? Brak mi jej czułości, ciepłego słowa, uśmiechu, wszystkich rzeczy jakie kiedyś razem robiliśmy. Dziś jest pustka i nawet ze sobą nie rozmawiamy. Mówi, ze to moja wina, bo mam ciagle żal o to, ze ona nie chce. Do mnie nie dociera, co sie stało. Odpycham podświadomie rzeczywistość, fakt utraty zony i nie umiem sie z tym pogodzić.

Jak stawiać te granice o których wszyscy mówią skoro słowo nie wystarcza?

Anonymous - 2014-01-25, 11:42

Kurcze chciałbym ci dać jakąś radę, ale niestety złotej pigólki nie ma.
Jedyne co powiem , to uważaj jak się modlisz i o co, bo możesz sam swoich modlitw załować.
Ci powiem że lepiej stanąc z boku i "obserwować gości" niz zarzekać sie samego siebie, Warto zaufać Bogu , moje pomysły na życie i modlitwy zaczynają się jakoś realizować i stoje w panice . Jak zwykle nie doczytałem drobnego druku. To co się dzieje znowu nie jest po mojemu, znowu jakoś na opak .
Propo Twojej zony, a weź jej powiedz że ona ma spadać a nie ty, czasami to działa.
Komu tu nie pasuje tobie czy jej????????

Anonymous - 2014-01-25, 11:43

nutka napisał/a:

A tak po ludzku - może jeszcze do zdrady nie doszło...


A jak nazwać słowa kocham, nie ma życia bez ciebie itp? Czyż to już nie jest zdrada, tyle, ze emocjonalna?

[ Dodano: 2014-01-25, 11:47 ]
Dabo napisał/a:

Propo Twojej zony, a weź jej powiedz że ona ma spadać a nie ty, czasami to działa.
Komu tu nie pasuje tobie czy jej????????


Powiedziałem- i co- obsmiala mnie.... Obojgu nie pasuje, lecz żona taki uklad, bycie pod jednym dachem dla dzieci akceptuje bo.. ma back up. Nie wyprowadzi sie bo nie ma dokąd, z dziećmi do niej nie pójdzie a poza tym nie utrzyma sie sama i dzieci. Musiałaby wystąpić o alimenty a tego nie zrobi bo wie, ze nie ma podstaw.

Anonymous - 2014-01-25, 12:13

Obśmiewanie i szydzenie to chyba jest domena "złych" zon. Niestety naumiały się że najprościej sie gra na męskim ego. Powolutku i spokojnie przerobisz te niby ego na postawę miłości bezintersownej, a wtedy będzie jej raczej głupio i przymknie dziób.
Zauważyłem że kobieta zrobi cuda żeby uznać się za gorszą i pokrzywdzoną a ty taki okropny i zły, tylko po to żeby się samej dowartościować . Draka wychodzi kiedy ona równa ciebie albo gorsza i trzeba się przyznać.
Kiedys tu na świeta żona mało mnie nie prosiła żebym sobie kogoś znalazł i przestał zamęcac jej sumienie.
Pech chciał, usłuszała że poczekam.

Anonymous - 2014-01-25, 15:48

silverada, nie siedzę w Twoim temacie. To co czytam jest straszne.
Jak Twoja baba może się tak rządzić i jak możesz być tak bezradny? Jest łajdaczką i to bardzo zepsutą, do szpiku kości, a Ty się boisz. Czy ona nie wstydzi się tego co robi? Przed rodziną własna, przed znajomymi? Poza tym, Ty masz po swoje stronie prawo polskie. Korzystaj z tego. I najważniejsze. Chroń dzieci przed ta kobietą, która być może wcale nie jest Twoją żoną. Jest matką Twoich dzieci, ale tylko biologiczną. Ona swoich dzieci wcale nie kocha. Mam nadzieje, że Ty je kochasz, bo inaczej to one są sierotami.
Ogarnij się.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group