To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - Spowiedź

Anonymous - 2014-01-24, 09:11
Temat postu: Spowiedź
Kochani, mam taki mały dylemat.
Jak należy traktować rady księdza uzyskane podczas spowiedzi? Jako wskazówki? Jako dosłowny drogowskaz, którego nie mogę zbagatelizować?

Chodzi o to, że podczas mojej spowiedzi ksiądz zadawał pytania, ja odpowiadałam, powiedziałam o swoich wątpliwościach. Ale ten ksiądz nie zna całej mojej historii, na argumenty, jakie ja mu dawałam, mówił: ale tego Pani nie może być pewna, to wie tylko Bóg.
Problem w tym, że ja jestem tych argumentów pewna...

I padły konkretne słowa: nie idź, nie rób, zrób tak i tak...

I gdybym miała pewność, że ja księdzu jasno przedstawiłam swoją sytuację - to bym uznała jego słowa jako hm... natchnione, wypowiadane przez samego Jezusa, z którym się przecież w konfesjonale spotykam...

Jednak przy okrojonej wersji, jaką mu przedstawiłam (a ksiądz nie za bardzo chciał słuchać moich argumentów, poza tym... spowiadał tak głośno, że ja musiałam iść na drugi koniec kościoła, by nie słyszeć swojej poprzedniczki... więc przy swoim spowiadaniu się też nie chciałam, by reszta wiernych w kościele wysłuchała całej mojej historii) mam wątpliwość i rodzi się pytanie: czy ksiądz w konfesjonale ma zawsze rację?

Jest jeszcze jedna kwestia: chciałam księdzu wyspowiadać się z grzechów, których nigdy w konfesjonale nie wypowiedziałam, bo zwyczajnie nie zdawałam sobie z nich sprawy. Ksiądz jednak przerwał mi w połowie mówiąc, że mam się spowiadać z grzechów teraźniejszych, a przeszłość jest już za mną, że mam do tego nie wracać... Jak mam nie wracać, jeżeli te grzechy nie były w konfesjonale wyspowiadane... jak mam nie wracać, skoro to w jakiś sposób ciąży na duszy, ma swoje efekty w moim teraźniejszym życiu.... w jakiś sposób tego rogatego do życia wpuściłam...

Do wyznania grzechów z przeszłości zmusiły mnie refleksje, jakie nachodziły mnie podczas słuchania różnych rekolekcji, głównie tych z udziałem księży egzorcystów...

Nie wiem, czy ma to znaczenie, ale do tej spowiedzi podeszłam niejako z marszu. Rachunek sumienia robię praktycznie codziennie, nadarzyła się okazja do spowiedzi, więc poszłam...

i zamiast spokoju mam taki zamęt...

Anonymous - 2014-01-24, 10:08

Aniołku, mnie się wydaje, że rady księdza należy traktować raczej jako wskazówki, zwłaszcz, ze tak jak powiedziałaś, nie znał on całej Twojej historii.

Drugą, dziwną dla mnie, kwestią jest to, ze nie "chciał" wysłuchać wszystkiego co miałaś do powiedzenia...

Czy zastanawiałaś się może nad stałym spowiednikiem i spowiedzią generalną?
Mnie osobiści taka "spowiedź z marszu" nigdy nie odpowiadała, bo nie wydawało mi się aby spowiednik ze szczątkowych informacji mógł wyciągnąć odpowiednie wnioski i właściwie mną "pokierować". Po za tym nie miałam na tyle dużego zaufania do "przypadkowych" spowiedników aby opowiedzieć całą swoją historię i do tego miałam wrażenie, że oni się zawsze śpiesż i nie mają dla mnie czasu, zwłaszcza jak widziałam, że ktoś po za mną również czeka na spowiedź.
Ja zdecydowałam się na spowiednika stałaego, który ponadto zgodził się na moje prowadzenie duchowe. Zna on całą moją historię, którą również nieraz zdarza mi się uzupełniać o fakty wcześniejsze wynikające, tak jak w Twoim wypadku, z przemyśleń wynikajacych z wysłuchania jakiś konferencji czy rekolekcji. Jeśli coś nie było dotąt w konfensjonale, to powinno się tam znaleźć niezależnie od tego kiedy miało miejsce.
Ponadto taka forma jest zarówno dla mnie jak i dla spowieddnika myślę lepsza, bo umawiamy się na konkretny dzień i godzinę odpowiadającą nam obojgu, ze świadomością, że czas nas nie nagli... W takim układzie jego rady są badziej do mnie "dopasowane", choć tez nie sądzę aby miały stanowić jedyny słuszny wyznacznik mojego postępowania, jednak uwzględniam je we własnych decyzjach bo dają mi inne światło na wiele kwestii. Po za tym spowiedź w takiej formie pozwoliła zarówno mnie jak i jemu odkryć pewne moje "słabości" z którymi sobie nie radział i bagatelizowałam, a które przy róznych spowiednikach nie zostałayby zauważone, a z pewnością nie tak szybko. Dzięki temu mogłam szybciej zacząć z nad nimi pracować.

Pomyśl o tym.
Pozdrawiam :->

Anonymous - 2014-01-24, 10:55

zenia1780 napisał/a:
Drugą, dziwną dla mnie, kwestią jest to, ze nie "chciał" wysłuchać wszystkiego co miałaś do powiedzenia...

wiesz, mnie się wydaje, że ten ksiądz nie tyle nie chciał bo się spieszył, ale jest to starszy ksiądz, a po sposobie, jaki mówił, jak spowiadał innych, domniemywam, że zwyczajnie nie dosłyszał... wydaje mi się, że ten ksiądz po prostu źle słyszy, więc długie opowieści chyba nie za bardzo są mu na rękę...

jak pisałam, ja nie chciałam na cały głos opowiadać wszystkiego... w kościele była cisza i możny było usłyszeć każde słowo księdza, a potem i z czasem spowiadającego się, który na pytania księdza odpowiadał głośniej, i głośniej...

ja mam problem ze skrupułami... propozycja stałego spowiednika jest bardzo dobra... pojawiła się ona w mojej głowie wcześniej... ale jest ale (wiadomo, rogaty zawsze coś podpowie): a gdzie Ty go znajdziesz, a będziesz się wstydzić, a co będziesz komuś zawracała gitarę, jak w kościele są wyznaczone godziny na spowiedź...

Poproszę Ducha Św o kierownictwo w tej sprawie...

Dzięki Zenia1780 - nie powiem, trochę mi ulżyło czytając, że to można traktować jako wskazówki ;-)

Anonymous - 2014-01-24, 11:13

Aniołek5 napisał/a:
ja mam problem ze skrupułami... propozycja stałego spowiednika jest bardzo dobra... pojawiła się ona w mojej głowie wcześniej... ale jest ale


Ja również miałam, jednak w którymś momencie stwierdziłam, że dotychczasowa sytuacja nie jest dla mnie właściwa.
Ja nie poszłam z marszu do księdza i nie naciskałam na niego. Przemyślałam to sobie dokładnie, zastanowiłam, komu ew. moglabym na tyle zufać (znalazłam 3 takich księży) i zaptyałam się czy zgodziłby się na taką formę spowiedzi, krótko wyjaśniając swoje motywy i powody, nie oczekiwałam też natychmiastowej odpowiedzi. Po jkimś czsie zapytałam czy zgodziłby się na prowadzenie, również wyjaśnijąc swoje powody.
Wiesz, zapytać nigdy nie zaszkodzi, a z tego co dowiedziałam się od swojego spowiednika, oni również często z takiej formy korzystają.

Powodzenia :-)

Anonymous - 2014-02-02, 16:02

aniołku , mogę polecić Tobie mojego spowiednika , mieszkasz niedaleko mnie , przemysl...
Anonymous - 2014-02-02, 22:16

Aniołek5 napisał/a:
Problem w tym, że ja jestem tych argumentów pewna...
Wie Pani jak to jest z tą pewnością, prawda? Tylko podatki i śmierć są pewne, jak mawiają złośliwi :-)
Co zaś do konkretu: obligatoryjna jest pokuta oraz zadośćuczynienie no i oczywiście poprawa. Nauka kapłana jest pewną pomocą, szkicem do konkretnego działania, jakimś tropem.

Co zaś do grzechów które wracają - bądź dopiero co zostały odkryte: trzeba starać się być komunikatywnym w konfesjonale i zacząć od najcięższych, czy tez o d tych zadawnionych. Poza tym, pasowałoby, o ile to tylko możliwe, znaleźć swojego stałego spowiednika.

Pójście do spowiedzi "z marszu" mając wrażliwe sumienie, to nie jest dobry pomysł.

Anonymous - 2014-02-04, 18:10

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo serdecznie witam:)

Przez pryzmat swojego doświadczenia , swojej osoby i tego co ona zawiera, wiem że sprawa spowiedzi i nie tylko przygotowania, komunikatywnego wypowiedzenia w konfesjonale, a potem zadośćuczynienia jest doprawdy trudna. Spowiedź jest pewnego rodzaju formacją. Przyznam ,że nawet te przygotowane rachunki sumienia, których zadaniem jest pomagać penitentowi, często budzą we mnie różne wątpliwości i nawet zamieszanie...Proszę często Ducha sw , zdaję się zwyczajnie i ufam Bożemu Miłosierdziu, jednak...jest jednak..., które wydaje mi się bardzo cudowne - potrzebujemy Kapłanów do formacji . Mam przekonanie ,że Ksiądz już spełnia to zadanie ,nawet w jakimś stopniu tutaj, za co bardzo dziękuję i proszę o jeszcze kiedy tylko Ksiądz może.

pamiętam w modlitwie za Kapłanów
z Bozym pozdrowieniem+



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group