Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Już dalej nie mogę.... Proszę o pomoc!
Anonymous - 2014-01-11, 11:23 Temat postu: Już dalej nie mogę.... Proszę o pomoc! Witam,
Jestem po ślubie 12,5 roku, mamy 5-letnią córkę. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy się do upragnionego domu, ale niestety wybudowanego na wyłącznej działce męża. Mówię niestety, bo teraz mąż z tego domu wygania mnie
W sierpniu 2013 r. zadałam pytanie mężowi czy nic go nie łączy z pewną młodą rozwódką (samotną 35-latką), która 6 lat temu kupiła niedaleko ranczo. Nic nie odpowiedział, ale wyprowadził się na tydzień. Po tygodniu ona kupiła prezent córce, po czym ja gdy się o tym dowiedziałam, zabroniłam jej tego, a ona? - pobiła mnie. Męża to wcale nie ruszyło Ot tak sobie pojechał z nią nad jezioro zabierając córkę. Ja zostałam sama, pobita, bez pomocy.....
Tego samego dnia, wieczorem, ot tak sobie, zażądał rozwodu. Nie zgodziłam się, bo dlaczego????? Przecież dopiero razem wybieraliśmy meble do nowego salonu?????? Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak??? On zagroził mi, że zabierze mi córkę i dom. I tak też się zaczęło dziać......
Kilka dni później poszedł z matką(!!!) złożyć na mnie skargę do kuratora rodzinnego, że chora, dializowana kobieta nie powinna zajmować się dzieckiem, ale nie dodał, że ta chora, dializowana kobieta mimo choroby pracuje na pełnym etacie, zajmuje się dzieckiem i domem. Nie dodałam, że pomimo wszystkiego co robi to jednak czasami czuje się źle i musi po prostu odpocząć.
Co dalej?
Od 10 sierpnia mam piekło w domu. Było wyganianie mnie stamtąd, groźby, najścia teściowej, mój płacz, bezsilność, bezradność, załamanie i podnoszenie się z upadku.
.... 18 grudnia mieliśmy sprawę o ograniczenie mi praw do Córki założonej przez męża. Chyba wygrałam, bo orzeczono, że Martynka ma mieszkać ze mną, a mężowi ustalono widzenia co drugi tydzień (weekend, i trzy dni po trzy godziny). Mieszkamy jeszcze w jednym domu. Razem, ale jednak osobno. Od pamiętnego sierpnia mąż barykaduje się w oddzielnym pokoju, ubrania wyniósł do matki, stołuje się również u niej (wszystko do celów rozwodowych). Wszyscy przyjaciele odwrócili się, tłumacząc, że nie chcą się mieszać, bo przecież byliśmy dobrym małżeństwem? Natomiast rodzina męża zrobiła ze mnie czarną owcę, tłumacząc, że to ja jestem winna. Dlaczego ja???? Przecież to mąż zażądał rozwodu znienacka, to on odseparował się. DLACZEGO? Nawet tego nie potrafi mi wytłumaczyć, miotając się. Do innej kobiety nie przyznaje się, ale wiem, że to ta rozwódka. Jest po prostu uwielbiana przez teściów, mówi do nich babciu i dziadku, często też tam nocuje.
A jaka w tym moja wina? Taka, że gdy mąż odsunął się ode mnie byłam dializowana. Przestraszył się i szukał innego obiektu zainteresowań.. Ot co! Ale dlaczego? Przecież to był tak wierzący człowiek? A teraz? Teraz w styczniu już wniósł pozew rozwodowy, po ponad 12 latach małżeństwa, z którego mamy 5-letnią Córkę
Boże, gdzie jesteś?????????? Drodzy Forumowicze proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa.
Anonymous - 2014-01-11, 12:06
Też Go na razie nie widzę, modlitwy jakby leciały gdzie indziej .... zadaje to samo pytanie co TY
Jedyne co mogę powiedzieć, ... modlitwy pomagają złapać spokój, czasem nawet na cały dzień ... a to bardzo potrzebne żeby w miarę funkcjonować ...
za chwilę "rzucą" Ci się na pomoc bardziej doświadczone osoby z tego forum ...
po sobie mogę powiedzieć, że z czasem jest łatwiej, trochę łatwiej ... co nie znaczy, że łatwo ...
3maj się, i głowa do góry
Anonymous - 2014-01-11, 13:05
Monika, szczerze współczuję. W obliczu problemów, przed jakimi stanęłaś, w ich ludzkim, materialnym aspekcie - poszukaj pomocy u ludzi. Myślę tu o prawniku, który pomoże wyjaśnić konsekwencje tej sytuacji i praw, jakie Ci przysługują. Jak zabezpieczyć byt swój i dziecka.
W modlitwie szukaj pomocy, wsparcia, które da Ci siłę, by ta tragedia Cię nie pokonała. Módl się o pogodę ducha, pracuj nad sobą by rozpacz, cierpienie, poczucie krzywdy nie wypełniły Cię bez reszty. Z czasem dasz radę, dostrzeżesz szczęście w samej sobie.
Zawsze wieczorem proszę "Panie Jezu, Ty się tym zajmij, ja jestem za słaby. Proszę Cię o spokojny sen, który da mi wypoczynek. Nigdy nie kochałem tak, jak kochać powinienem, dlatego proszę Cię, byś napełnił moje serce miłością z hymnu". Myślę, że tak właśnie działa Bóg - wspiera i pomaga w pracy nad sobą, by nie złamały nas trudy doczesnego życia.
Anonymous - 2014-01-11, 13:14
Więc tak, przede wszystkim zachowań spokój. Modlitwa.
Macie wspólnotę majątkowa? Jesli tak, to dom jest Wasz. Wszystko jest wasze. Nawet jego skarpety są w połowie Twoje. Oszczędności itp.
Możesz złożyć skargę na policję o pobicie ale nie wiem czy to ma sens w tej chwili, lecz takie zachowania nie są akceptowalne i skoro tak sie dzieje, musisz oprócz sily duchowej ( czytaj forum- mnóstwo wątków o bardzo podobnym charakterze) zadbać o swoje bezpieczeństwo.
Choroba nie moze być powodem rozwodu. Wręcz odwrotnie- jest to przesłanka negatywna. Wiem, ze Ci trudno lecz poszukaj wsparcia- psycholog, udaj sie do prawnika by pomógł Ci zabezpieczyć siebie w danej sytuacji skoro TAKIE rzeczy maja miejsce. Pamiętaj, masz prawo nie zgodzić sie na rozwod, nawet jak mąż wniesie pozew.
Anonymous - 2014-01-11, 13:21
Monika
Postawa Twojego męża nie wskazuje że ratowanie małżeństwa w tej chwili przyniesie jakiś efekt, zatem może powinnaś się skupić na tym aby zabezpieczyć prawa rodzicielskie, prawa do majątku, dowody na to, że to on jest sprawca rozpadu itp. i oczywiście dbać o swoje zdrowie. Trudno zajmować się takimi "przyziemnymi" sprawami, gdy się jest w dołku, ale innego wyjścia nie masz
Anonymous - 2014-01-11, 13:25
Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu.
Anonymous - 2014-01-11, 13:29
Marta86 napisał/a: | Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu. |
Marta, mąż nie moze wyrzucić z domu tak po prostu. Należy pokazać mężowi srodkami prawnymi, ze nie jest bezkarny.
Anonymous - 2014-01-11, 13:35
silverado napisał/a: | Marta86 napisał/a: | Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu. |
Marta, mąż nie moze wyrzucić z domu tak po prostu. Należy pokazać mężowi srodkami prawnymi, ze nie jest bezkarny. |
Silverado, powinno być tak jak Ty piszesz. Ale wierz mi - pracowałam w tym ośrodku przez rok i wielokrotnie pracowałam z kobietami, które zostały wyrzucone z własnego domu! Tak po prostu siłą, a ich rzeczy wyrzucone przez okno. Bały sie wrócić tam z policją, bo policja w końcu odjedzie a one by dostały za swoje od męża. U nas dostawały wsparcie aż stanęły na nogi i były w stanie walczyć o to, co im się należało. Monika jest dializowana, nie może być tak że jakaś szalona panienka do niej przychodzi i ją bije! Swoją drogą wytłumaczcie mi panowie, jakim cudem facet może się zauroczyć kobietą, która przychodzi do jego domu i bije jego żonę? Zazwyczaj panowie się tłumaczą, że zona była niedobra, a kochanka taka cudowna i miła, a w tym wypadku o co chodzi???? To jest chore.
Ale to z tym ośrodkiem piszę na wszelki wypadek, mam nadzieję, że obejdzie sie bez tego i że mąż w końcu sie opamięta.
Anonymous - 2014-01-11, 13:57
Cytat: | Boże, gdzie jesteś?????????? Drodzy Forumowicze proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa. |
Moniko, owszem modlitwy się przydadzą ale jestem przekonana, że bez Twoich działań trudno będzie oczekiwać zmiany na lepsze.
Po pierwsze powinnaś zdać sobie sprawę, że swoje życie trzeba wziąć w swoje ręce, zabezpieczyć siebie i dziecko, czyli podjąc pewne działania prawne, które ochronią Ciebie i córkę przed niefrasobliwym mężem i ojcem.
Fakty przez Ciebie opisywane wskazują, że nie masz co liczyć na wsparcie rodziny męża czy waszych przyjaciół...a co w takim razie z Twoją rodziną? Masz jakieś wsparcie z ich strony?
Czy masz jakiś PLAN , jakie kroki zamierzasz przedsięwziąć by uchronić się przed fizyczną, psychiczną i ekonomiczną przemocą?
Biernośc z Twojej strony będzie tylko "wiatrem w skrzydła" przemocowców. Zatem dopóki nie powiesz wyraźnie NIE, możesz oczekiwać tylko eskalacji ich nieludzkich zachowań.
Anonymous - 2014-01-11, 14:06
Cytat: | Macie wspólnotę majątkowa? Jesli tak, to dom jest Wasz. Wszystko jest wasze. Nawet jego skarpety są w połowie Twoje. Oszczędności itp. |
Nie do końca jest tak jak piszesz, niestety....
Grunt, na którym wybudowaliśmy dom jest darowizną jego rodziców dla męża, ale z wyłączeniem mnie. Ma w związku z tym większe prawa i ma prawo mnie wymeldować, konsultowałam to zarówno z moim adwokatem jak i znajomym sędzią Reszta jest do podziału, bo jeszcze mamy wspólnotę majątkową. Co z tego, jak jeszcze mamy 80 tys. kredytu...
[ Dodano: 2014-01-11, 14:16 ]
Cytat: | Choroba nie moze być powodem rozwodu. Wręcz odwrotnie- jest to przesłanka negatywna. Wiem, ze Ci trudno lecz poszukaj wsparcia- psycholog, udaj sie do prawnika by pomógł Ci zabezpieczyć siebie w danej sytuacji skoro TAKIE rzeczy maja miejsce. Pamiętaj, masz prawo nie zgodzić sie na rozwod, nawet jak mąż wniesie pozew. |
Psychologa mam od września ub.r. i bardzo dużo mi pomaga, adwokata również mam, co da się odczuć po kieszeni.
Owszem mam prawo nie zgodzić się na rozwód, ale mąż i tak go dostanie, bo w sierpniu całkowicie odizolował się ode mnie (ma oddzielny, zasuwany pokój, śpi czasami, ubrania wyniósł do matki, stołuje się u niej również). Co z tego, że się nie zgodzę? Jego miłości i tak nie kupię, jeśli sam nie opamięta się, więc będę próbowała zmienić jego żądanie rozwodu na orzeczenie o jego winie.
kenya napisał/a: | a co w takim razie z Twoją rodziną? Masz jakieś wsparcie z ich strony? |
Tylko rodziców, rodzeństwo nigdy nie widziało, żeby było między nami coś nie tak, więc nikt się nie chce mieszać. Każdy jest bardzo mądry i nie chce się mieszać dopóki to go nie dotknie (wiem to po sobie).
Cytat: | Możesz złożyć skargę na policję o pobicie ale nie wiem czy to ma sens w tej chwili, lecz takie zachowania nie są akceptowalne i skoro tak sie dzieje, musisz oprócz sily duchowej ( czytaj forum- mnóstwo wątków o bardzo podobnym charakterze) zadbać o swoje bezpieczeństwo. |
Pobicie miało miejsce w sierpniu ub.r. i jak najbardziej byłam na policji, izbie przyjęć i zrobiłam obdukcję. Kolejną sprawę mam w poniedziałek i mam nadzieję, że wyrok okaże się sprawiedliwy.
Anonymous - 2014-01-11, 15:17
Monika, dom na działce męża, ale ty masz prawo do spłaty połowy wartości domu
ja mam podobną sytuacje
jesli macie kredyt- te 80 tys- to odlicz od tej wartości połwoe tego kretytu i wyjdzie kwota jaka mąż powinien spłacic Tobie
oprócz tego wartośc mebli, sprzetu (kuchnia, łazienka itp)
nie wydaje mi się, aby mąż mógł tak zwyczajne wyrzucuc cie z domu, gdy sąd przydzielił ci opiekę nad córką- zanim nie bedziesz miała innego lokum nie moze cie wyrzucić
a nie bedziesz miała zanim on cie nie spłaci- i koło sie zamyka
ja mimo, że dom formalnie nalezy do męża nadal w nim mieszkam, ma sie całkiem dobrze, bo dom budowalismy razem wiec jest to dom rodzinny
czasem jak okaze się więcej niezłomności i siły charakteru to strona atakująca tez nabiera respektu
mąż chciałby się moze szybko ciebie pozbyć, zbudował sobie świetne wsparcie, ale co z tego?
Ty jesteś (póki co!) żoną i matką i nikt nie ma prawa cię tak sobie wyrzucać z domu
sądy nie dają tak łatwo rozwodów gdy są nieletnie dzieci- to jeszcze troche potrwa
Anonymous - 2014-01-11, 17:12
Bety napisał/a: |
Ty jesteś (póki co!) żoną i matką i nikt nie ma prawa cię tak sobie wyrzucać z domu
sądy nie dają tak łatwo rozwodów gdy są nieletnie dzieci- to jeszcze troche potrwa |
Daj Boże, abyś miała rację Bety!!!
Mąż nie zważa nawet na 5-letnią Córkę, dziś zabrał Ją do swoich rodziców, gdzie właśnie przebywa "owa" kobieta,mimo, że sędzia zabroniła tego (ale w Postanowieniu tego nie mam).
Na sprawie o Córkę sędzia zaproponowała ugodę, ale mąż wstał i kategorycznie oznajmił, że chce rozwodu.
Anonymous - 2014-01-12, 11:20
Moniko, Miałam podobną sytuację do Twojej. Działka męża, dom wspólny z kredytem. Mamy troje małych dzieci. Mąż chciał jak najszybciej 'pozbyć się balastu' w postaci rodziny, zamknąć rozdział i rozpocząć nowe życie z czystą kartą. Wiedział, że w naszym przypadku, dom Sąd przyzna temu, kto wychowuje dzieci. Dlatego chwytał się wszelkich możliwych sposobów, abym nie wytrzymała i z dziećmi wyprowadziła się z domu (znęcanie psychiczne, ekonomiczne, nagrywanie, podsłuchy, prowokacje, robienie zdjęć, zmiana zamków, kłamstwa, manipulacje itp). On wniósł pozew bez orzekania, ja wiedziałam , że nie da sie uratować tego małżeństwa, wniosłam o orzekanie jego winy na pierwszej sprawie, wtedy on zmienił na wyłączną moją winę. W trakcie rozwodu mieszkaliśmy w jednym domu przez pół roku. Mąż zachowywał się podobnie jak Twój, znikał nocami, zrobił zamykany pokój dla siebie, oddzielna półka w lodówce, stołował się gdzie indziej, tylko ubrania były na swoim miejscu , bo był pewien, ze to on zostanie w domu. Po poł roku poddałam się , wzięłąm dzieci i wyprowadziłam się. Byłam psychicznym wrakiem, poza domem mieszkałam z dziecmi 4 mce. W miedzy czasie Sąd orzekł rozwód z wyłącznej winy męza (mimo, że zaprzeczał wszystkim zarzutom, do niczego się nie przyznał i kłamał), dzieci zostały przy mnie, mąż ma ograniczone prawa . Kilka dni po rozwodzie dowiedziałam się, że w naszym domu już gości jakaś kobieta i jej dzieci. To był kolejny cios dla mnie, mało tego mój mąż przedstsawił tę panią naszym dzieciom. Wtedy postanowiłam, ze się nie poddam, że mam prawo z dziećmi mieszkać w naszym domu, nie musimy się tułać!. Wróciłam z dziećmi do naszego domu. Mąż był w takim szoku, że nie wiedział co robić. Już zaczął wić gniazdka z nową 'wybranką'. Znalazłam kosmetyki i bielizne jego nowej kobiety w naszej sypialni. Było bardzo ciężko ale nie poddałam się i w październiku zakończyła się ugodowa sprawa odnosnie podziału majątku. Dom jest mój. Mieszkam w nim z dziećmi, mąz nie mógł zabrać nic (tylko swoje ubrania i alkohole z barku - ja i tak nie piję ).
Teraz najważniejsze dla mnie - przez to piekło na ziemi udało mi się przejść prosząc Pana Boga o pomoc i prowadzenie każdego dnia, także z pomocą wspaniałych ludzi, ktorych poznałam . W moim doświadczeniu nauczyłam się, ze nie mogę być bierna i czekać, aż ktoś inny załatwi za mnie moje sprawy/stanie w mojej i dzieci obronie, mam na mysli tutaj 'opamietanie męza, lub to, że ruszy Go sumienie' , liczyłam też na tesciów lub rodzinę. Nic takiego się nie stało. Czesto druga strona nie chce znać prawdy, woli pozamiatać wszystkie brudy pod dywan, zwalic wine na innych. Rodzice męza dalej podkładają podusię pod t...k swojego prawie 40letniego synka, aby mu włos z głowy nie spadł. Tak chcą, może potrafią. Nie mam na tę sytuację wpływu. Ja jestem dorosłą kobietą, matką trójki dzieci i wiem ,że mam swoje prawa, mam też obowiązki- mam zadbać o siebie i dzieci.
Moniko, trzymaj się, nie poddawaj, jestem z Tobą. Dasz radę przez to przejść. Proś Boga o prowadzenie, oddaj siebie i córkę w Jego opiekę całkowicie. Oddaj Wasze małżeństwo Panu, On wie, co jest najlepsze dla Was i w ostatecznym rozrachunku, jesli tylko bedziesz wpełniała wole Bożą - zawsze zwyciężysz!
I jeszcze jedno, mąż od maja mieszka u tej pani i chciał zabierać do niej nasze dzieci. Ja się nie zgodziłam, wiem ,ze dzieci potrzebuja kontaktu z tata, ze jest wazny dla Nich, zawsze bedzie, nigdy nie bronilam Mu spotkan z dziecmi wprost przeciwne ale nie widze zadnego dobra dzieci w ogladaniu taty z kochanka i jej dziecmi.
p.s. to, co napisałam , to moje życie, Ty weź dla siebie, to co Ci odpowiada, resztę zostaw.
Anonymous - 2014-01-12, 12:44
Anita radzi Ci bardzo dobrze. Walcz o swoje. To nie Ty jesteś winna!
|
|
|