Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kilka słów
Anonymous - 2014-01-11, 21:38
nie chce separacji bo taka separacje to ja mam teraz nie meiszkamy razem nic nas juz nie łaczy kompletnie... i jest tylko gorzej z kazdym dniem...
poza tym dla mnie separacja to wciaz nadzieja ze cos sie zmieni a ja juz takiej nadziei nie mam i nei chce jej miec, po prostu mam tego wsyztskiego dosc...
nei chce rozstawac sie z Bogiem, ale tez nei chce dłuzej byc żona swojego męża.. moze pomysle o unieważneiniu rozmawiąłam z księdzem wstępnie i podobno mamy przesłanki by je uzyskać
moj maz sie niczego nie przestraszy, bo to nie ejst tak ze on sie chce jakos strasznie wiazac z kims formalnie..
ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki
po prostu nie.
nie
Anonymous - 2014-01-11, 21:57
No to czego oczekujesz dziewczyno??
Jesteś w praktycznej separacji, jeżeli wyślesz pismo do sądu, czy cywilnego czy kościelnego , oni klepna ci to na pierwszej sprawie.
Do czego ci rozwód????
O ile mnie moja słaba pamięć i mizerna inteligencja nie myli to podstawowa różnica , że przy rozwodzie jest ten profit iż można ponownie zawrzeć małżeństwo. Planujesz za mąż wychodzić??? Z Twoich wpisów sądzę że masz takie podejście do facetów jak ja do b.. kobiet. na najbliższe kilka lat.
Anonymous - 2014-01-11, 22:01
jasmina44 napisał/a: | ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki |
a kim chcesz być osobą "wolną" wolną od czego?
Anonymous - 2014-01-11, 22:05
wiesz tez tak myślałam po co mi to.. moge sie odciąć imiec spokój bez tego, ale właśnei nie umiem.. nie umiem bedac wciaz jego zona na papierku ze sie tak wyraze przełykać to jak mnie traktuje co robi a czego nie robi itd. chce zakońćzyc tą farse któa trwa i tyle. nie umiem inaczej... on to zakończył juz dawno temu ja dopiero teraz jestem gotowa.
poddałąm sie, nie chce juz nic od neigo, chce tylko zeby nie bolało zebym mogła sobie spokojnie zyc i o nim wcale nie myslec.
i nie chce zeby spotykajac sie z kim mówił jestem żonaty... niech sobie robi co chce ale na swój koszt mnie w to nie wciągając..
kurcze no nie chce juz byc jego zona.. nie chce tego faceta którym sie stał, nie chce
jeszcze trudno mi sie pogodzic z tym ze tak sie to wsyztsko potocyzło ale sie postaram jakos to przepracowac..
chce spokoju wiec dlatego powiedziałam mu ze jak chce to moze skłądać pozew ze ja sie zgodze, ale zeby nie przerzucał tego na mnie bo ja tego nigdy nie zrobie.
u mnie piekła rozwodu nei bedzie bo dostaniemy go na pierwszej sprawie, od roku nei meiszkamyrazem nic nas nie łączy, nei mamy dzieci sprawa pewnie nie bedzie trwałą dłuzej nic 10 minut..
po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy, życzę wam tego z serca szczerego, ale wiem ze mis ie juz nie przytrafi... czas spojrzec prawdzie w oczy i przestac sie oszukiwac.
Anonymous - 2014-01-11, 22:35
jasmina44 napisał/a: | po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy |
Te słodziutka, mnie na swoje lamenty nie weźmiesz.
Też w żadne cuda nie wierzę i domyślam sie że moje małżeństwo zdechło i nie wyda już tchnienia, jak i Twoje.
Stoję jednak za tymi paroma marnymi słowami, które stety sam powiedziałem w kościele i pech chciał nagrali to- kurcze nawet się nie pomyliłem ani zająknąłem.
Z całej pięknej mowy zostało mi jedynie ; "oraz że cię nie opuszczę," ale po 15 latach wraca do mnie że tam było też że "ślubuję ci miłość"Wcześniej miłość to były obiadki i zakupy w markecie, dziś wiem że miłość to też nadstawić policzek, a w wydaniu faceta to ogromna ujma. Wcale nie jest mi do śmiechu pisząc ten tekst.
Tam była też mowa "w zdrowiu i w chorobie" a czym się różnią choroby ciała, umysłu, a ducha, toż to wszystko choroby, nie?????????????
Anonymous - 2014-01-11, 22:40
madrze piszesz
ja to wszystko rozumiem..
mi chodzi o to ze ja nie umiem juz trwac w tym małżeństwie nie mam na to siły...
nie chodzi o biadolenie, to proste stwierdzenie faktu, jestem niedskonała, upadam, nie mam siły. i tyle
Anonymous - 2014-01-11, 22:41
wiem co było , widze co dzisiaj , a jutra droga jasmino nie znasz
a ja czytam jasmina44 napisał/a: | na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy, życzę wam tego z serca szczerego, ale wiem ze mis ie juz nie przytrafi... czas spojrzec prawdzie w oczy i przestac sie oszukiwac. |
a nie oszukujesz sie ?niczym wróżbitka skoro wiesz jak rozwód przebiegnie..
rozwód cywilny aby nie nazywac sie żoną? nazwa będzie "była żona ", "rozwódka" moze i lepsza...
spokój? tego nie byłabym taka pewna skoro wiara w Pana Boga i Panu Bogu jest Ci bliska to sumienie da znać .
Nie radze i nie oceniam , złe zachowanie meża podszyte .....a WIARA,ze dla Boga nie ma nic niemozliwego tzn wiara w cuda?
Anonymous - 2014-01-11, 22:45
Dabo napisał/a: | jasmina44 napisał/a: | po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy |
Te słodziutka, mnie na swoje lamenty nie weźmiesz.
Też w żadne cuda nie wierzę i domyślam sie że moje małżeństwo zdechło i nie wyda już tchnienia, jak i Twoje.
Stoję jednak za tymi paroma marnymi słowami, które stety sam powiedziałem w kościele i pech chciał nagrali to- kurcze nawet się nie pomyliłem ani zająknąłem.
Z całej pięknej mowy zostało mi jedynie ; "oraz że cię nie opuszczę," ale po 15 latach wraca do mnie że tam było też że "ślubuję ci miłość"Wcześniej miłość to były obiadki i zakupy w markecie, dziś wiem że miłość to też nadstawić policzek, a w wydaniu faceta to ogromna ujma. Wcale nie jest mi do śmiechu pisząc ten tekst.
Tam była też mowa "w zdrowiu i w chorobie" a czym się różnią choroby ciała, umysłu, a ducha, toż to wszystko choroby, nie????????????? |
No to mi teraz dałeś....
Anonymous - 2014-01-11, 23:27
Jasmino - Dabo i miazia dobrze piszą. Chcesz zachować relację z Bogiem, a jednocześnie masz parcie na rozwód aby uzyskać spokój. To się wzajemnie wyklucza. Spróbuj uwierzyć na słowo ludziom, którzy to przeszli. Spokój można osiągnąć innymi sposobami niż rozwód.
Anonymous - 2014-01-11, 23:45
jasmina44 napisał/a: | ja to wszystko rozumiem..
mi chodzi o to ze ja nie umiem juz trwac w tym małżeństwie nie mam na to siły...
nie chodzi o biadolenie, to proste stwierdzenie faktu, jestem niedskonała, upadam, nie mam siły. i tyle |
Wiesz mówisz jak moja żona, niestety ona faktycznie nie dała rady, nie znalazła sił, znalazła oparcie w koleżankach i sugestiach z seriali, że jedynym wyjściem na zaleczenie ran jest zemsta.
Cóż mogę powiedzieć, boli jak skur.......syn, ale zasłużyłem, teraz wiem jak to jest. Wiem też jak to jest być lewusem który miał lewizne. Wolę być zdradzanym niż jeszcze raz zdradzić.
Idź spróbuj szczęścia, tylko pozwól mi dziś nawrzucać ci za 3 lata kiedy wrócisz gorzej pokiereszowana.
Nie wydaje mi się żebyś akurat Ty była szczęśliwa tam gdzie cię nie potrzeba. Oczywiście że potrafisz, gadanie że ja nigdy i ja to w ogóle trochę mnie bawi.Każdego można przestroić . Nie trzeba mówić tak, wystarczy przestać mówić nie. A Ty chyba przestajesz mówić nie.
P.S
Choć się spotkamy, tak na chwilkę.
Może jutro i pojutrze i we wtorek i iiiiiiiiii, już tęsknie
na forum
Anonymous - 2014-01-12, 00:04
jasmina a skad masz taka pewnosc, ze po rozwodzie przestanie bolec? Uwolnisz sie od meza na papierku, a dla Boga pozostaniecie malzenstwem na zawsze. A moze nie przestanie wcale bolec, moze dojda wyrzuty sumienia?
I tak zyjecie juz w separacji, wiec rozwod fizycznie nic nie zmieni, czy nie lepiej isc najpierw na terapie, 12 krokow, a z rozwodem poczekac? Wydaje mi sie, ze problem tkwi w Twojej glowie, a nie w posiadaniu lub nie, jakiegos swistka. Potrzeba Ci moze wiecej pracy NAD soba, niz uciekania w slepa uliczke rozwodu I zycia bez pelnej komunii z Bogiem.
I ostatnie pytanie, znasz te slowa z Biblii: dla Boga nie ma nic niemozliwego?
Anonymous - 2014-01-12, 00:24
Nirwanna,
jestes po rozwodzie (masz to w opisie),
czy gdybyś nie była po rozwodzie byłabyś bardziej spokojna?
Anonymous - 2014-01-12, 01:01
grzegorz_ napisał/a: | czy gdybyś nie była po rozwodzie byłabyś bardziej spokojna? |
ja też mam w opisie po rozwodzie.....czy byłabym bardziej spokojna na pewno tak.....przez rozwód jak już pisałam pogubiłam się kim jestem....kim jest dla mnie mój mąż.......po rozwodzie trudniej bronić się przed "wolnymi" mężczyznami, których jak na złość nie brakuje wokół "wolnych" kobiet.....trudniej mi było funkcjonować nawet w społeczeństwie bo jako KTO....po rozwodzie trudniej wytłumaczyć dziecku czym jest miłość, skoro była a teraz jej nie ma.....po rozwodzie.....przychodzi czas żałoby......z tą różnicą, że jest to samotna i bolesna żałoba....Po rozwodzie....trudniej nam troszczyć się o drugiego małżonka...trudniej przychodzi nam troska o jego dobro.....po rozwodzie.....mogę tak długo wymieniać...jeśli zajdzie taka konieczność. ROZWÓD NIE DAJE POKOJU ANI W ŻYCIU ANI W SERCU.......
Anonymous - 2014-01-12, 02:14
Jasmina, odniosę się do Twoich niektórych słów:
jasmina44 napisał/a: | a co do walki w sadzie.. to ja nie jestem taka osoba, znaczy jak wiem ze ktos mnie nie chce, ze jestem dla neigo powietrzem to nie bede na siłe go zmuszałą by pozostawał ze mna w jakichś relacjach.. droga wolna.. |
Ale Wy mieszkacie już osobno, więc co zmieni rozwód w Waszych relacjach?
To, że będziesz mogła szukać następcy faceta? Piszesz, że nie myślisz o tym, więc rozwód nic nie zmieni.
jasmina44 napisał/a: | chciałabym nie musiec podejmowac takiej decyzji ze zgadzam sie na rozwód - by poczuć sie lepiej.. ale tak właśnie jest.. bo teraz czuje ze moja energia wróciłą do mnie, jakby jakas jej czesc była przy mezu i byłam taka rozproszona...
jakos mi łatwiej jak wiem ze to zakończyłam, na poczatku było zle ale teraz czuje ulge, pewnie dlatego ze w końcu wiem na czym stoje... nawet jak to jest przykre i w moim odczuciu niesprawiedliwe... no ale cóż takie jest zycie. |
Co zakończyłaś??? Wierzę, że czujesz się lepiej, ale to nie dlatego, że podjęłaś decyzję o rozwodzie, a dlatego, że uznałaś iż nie masz na nic wpływu, że nic nie zależy od Ciebie i podjęłaś decyzję, że chcesz po prostu żyć. Nie walczyć - ale żyć. Pozostało Ci tylko oddać swoje chciejstwa i pragnienia Bogu i pozwolić mu się prowadzić. Pierwszy krok już zrobiłaś - uznałaś swoją niemoc.
jasmina44 napisał/a: | a ja ostatni rok żyłam w takiej niepewnosci i złudnej nadziei ze cos sie w moim małżeństwie zmieni na lepsze.. |
A Ty myślisz na prawdę, że się pozbyłaś tej nadziei??? Nie oszukuj się.
jasmina44 napisał/a: | separacja sprawiałaby ze miałabym wciąż nadzieje i nią zyła, a to strasznie mnie wyniszczało, nie chce juz nadziei |
Czy Ty uważasz, że wraz z rozwodem znika nadzieja?
To zobacz ile osób po rozwodzie jest na tym forum i odpowiedz sobie na to.
jasmina44 napisał/a: | w separacji jestesmy juz od roku i tylko z kazdym dniem sie bardziej od siebie oddalamy... |
A może to oddalenie jest potrzebne, abyście oboje mieli możliwość popatrzeć na wszystko z boku, bez takich emocji?
jasmina44 napisał/a: | ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki |
Gdyby Was nic nie łączyło, to by Cię to nie bolało, że obraca panienki i nie byłoby Cię na tym forum. Czy po rozwodzie przestanie boleć? Nie łódź się.
jasmina44 napisał/a: | wiesz tez tak myślałam po co mi to.. moge sie odciąć imiec spokój bez tego, ale właśnei nie umiem.. nie umiem bedac wciaz jego zona na papierku ze sie tak wyraze przełykać to jak mnie traktuje co robi a czego nie robi |
A po rozwodzie uważasz, że nie będzie już dla Ciebie istniał, nie będzie już go w Twojej głowie i nie będzie bolało to jak Cię traktuje?
jasmina44 napisał/a: | chce tylko zeby nie bolało zebym mogła sobie spokojnie zyc i o nim wcale nie myslec. |
Po rozwodzie nadal będzie bolało. Niestety.
jasmina44 napisał/a: | ja nie mysle o tym co dalej, ja nie nastawiam sie na zaden nowy związek.. |
To po co Ci rozwód? Sam fakt rozwodu nie zmieni Twojego myślenia. Nagle staniesz się spokojną, bez emocji, zamkniesz kartę swego życia jakby jej nie nigdy było?
Nie da się.
jasmina44 napisał/a: | u mnie piekła rozwodu nei bedzie bo dostaniemy go na pierwszej sprawie, od roku nei meiszkamyrazem nic nas nie łączy, nei mamy dzieci sprawa pewnie nie bedzie trwałą dłuzej nic 10 minut.. |
I co z tego??? Moja sprawa rozwodowa trwała pół godziny. Nie było piekła rozwodu na sali sądowej. No i co?
Od ponad czterech lat jestem na forum i rozwód niczego nie zmienił.
Oby nie było tak jak pisze Dabo, że za trzy lata wrócisz na to forum, tylko jeszcze bardziej poharatana przez życie.
jasmina44 napisał/a: | ja wiem ze przed Bogiem zawsze bedziemy małżeństwem... |
Jeżeli to wiesz, to chyba nie będziesz wchodzić w związek niesakramentalny. Chyba, że ta wiedza nie będzie Ci przeszkadzała w tym, ale wtedy Twoja wiara nie miałoby nic wspólnego a Wiarą.
jasmina44 napisał/a: | a jak sie dalej potoczy moje zycie.. nie wiem, nei chce wiedzic nie mysle o tym postaram sie zyc kazdego dnia, tylko tym konkretnym dniem...
chce sie teraz zajac tylko soba,
chce wziaść udział w 12 krokach, rozwijac sie, swoje zainteresowania... po prostu cieszyc sie zyciem. |
To zrób to........a nie myśl o tym co wcale nie rozwiąże Twojego problemu.
|
|
|