To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kilka słów

Anonymous - 2014-01-10, 17:23
Temat postu: kilka słów
chciałam wam strasznie za wsyztsko podziękować, dzięki temu forum przetrwałam naprawde trudne chwile w sowim zyciu..
ale poddaje sie, nie mam juz siły a Bóg ani siły mi nie daje ani cudu zadnego... skąłdam broń rozwodze sie i zamykam to wysztsko. nie wiem czy sie z kioms zwiaze w przyszłosci, na razieo tym nei mysle.. na razie to jeszcze wsyztsko za bardzoboli, nadzieje marzenia zaufanie wsyztsko poszło w błoto.. teraz mis ie wydaje ze juz nikomu nigdy nie zaufam..
zrozumiałam jedno głową muru nei przebijesz.. moj maz postawił miedzy nami taki mur ze nikt nie jest w stanie nic zrobic, ja nasze małżeństwo juz od dawna nic nie znaczymy i z radoscią pozbędzie sie tego formalnego balastu jakim jestem dla neigo jeszcze

mam w zyiu juz tylko jedno zyczenie, zeby przestało bolec. tylko tyle. na cuda nei licze, bo one nie dla mnie..
jezeli jest gdzies Bóg.. i jezeli słucha modlitw to nei wsyztskich...
dziękuje wam za wszytsko

Anonymous - 2014-01-10, 17:35

Jasminko, rozumiem Twój ból i rozgoryczenie, ale pamietaj, że czaami jak Ty całkowicie odpuscisz, to Bóg nie odpusci i dopiero wtedy może działac. Powodzenia. I niech nie boli. Przytulam.
Anonymous - 2014-01-10, 18:37

Jasminko, mam 60 lat, staż małżeński 35 lat, i trzeci rok proszę .....niech nie boli.....
Anonymous - 2014-01-10, 18:42

awaga ja nie mam Twojej siły...

dziękuje :)

Anonymous - 2014-01-10, 18:44

Jaśmino nie żegnaj się z nami

Wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2014-01-11, 08:27

Jasmino doskonale Cię rozumiem, jestem w podobnej sytuacji. Po roku nadzieji czekania niby bez czekania a niby codziennie ono było, po warsztatach dla wspołuzależnionych, krokach zaczynam miec dosc. Opieka nad dwojką dzieci na mojej głowie, uszczuplone finanse......i ile tak można życ bez perspektyw na przyszłosc. Bardzo chciałam byc wierna Bogu tylko ostatnio tak po ludzku nie mam siły i coraz częsciej mysli w głowie by zamknąc ten rozdział i zacząc życ i miec swiadomosc że do konca życia nie będę musiała byc sama....
Anonymous - 2014-01-11, 09:02

jasmina44 napisał/a:
juz od dawna nic nie znaczymy i z radoscią pozbędzie sie tego formalnego balastu jakim jestem dla neigo jeszcze

Przeszłam przez piekło rozwodu, chociaż nie ja o niego wnioskowałam....jeśli myślisz, że po tym formalnym epizodzie będzie lepiej, to się mylisz......rozwód będzie dla ciebie taką próbą tego, co jest najważniejsze......czy odnajdziesz łaski, które tkwią w sakramencie małżeństwa.......czy zaczniesz sięgać dna........ja zaczęłam sięgać dnia. Pamiętam też dzień rozwodu, po mojej 3-letniej walce aby do niego nie doszło. Nawet nie wiesz jak bardzo kochałam męża w chwili, kiedy sędzia orzekł, że "teraz możemy żyć normalnie" a ja czułam się jakby ktoś wyciął mi połowę serca i kazał żyć normalnie.......Nawet najgorszemu wrogowi nie życzę rozwodu.....bo to piekło....i choćby wiele osób mówiło, że potem jest normalnie....NIE JEST. Pomimo tego, co przeszłam zachowałam godność żony, do końca walcząc o nasze małżeństwo, nie mogę sobie zarzucić, że po ludzku nie zrobiłam wszystkiego.....bo zrobiłam.......
Rozumiem Twoje rozgoryczenie....też to przeżyłam.....ale to taka próba dla Ciebie aby zmusić Cię do szczerej odpowiedzi przed Bogiem, czego tak naprawdę pragniesz.....posłuchaj konferencji ks. P.Pawlukiewicza....Nie poddawaj się....i nie przykładaj ręki do rozwodu....na pewno odezwie się tu wiele osób, które przeszły przez to samo.....piekło rozwodu.....
Obejmę Cię modlitwą.....wierzę w Ciebie.....ale Bóg wierzy w Ciebie jeszcze bardziej.....i kocha Cię mimo wszystko, jak rodzic, którego postępowania często nie rozumiemy, ale któremu zawsze chodzi o nasze dobro...

Anonymous - 2014-01-11, 10:10

miazia mowisz i tym, że rozwod trwał 3 lata, więc to były 3 lata walki rownież samej ze sobą. A co w przypadku rozwodu na pierwszej sprawie bo przecież ludzie też tak się rozstają i idą w swiat szukac szczęscia od nowa, twierdzą że są pozniej szczęsliwi. W życiu rożnie bywa.....ja kolejny raz jestem na rozdrożu tak jak jasmina i tak zwyczajnie po ludzku brakuje sił kiedy dzieci rozrabiają, brakuje pieniędzy a ja nie potrafię odkryc wyjscia z sytuacji. I co z tego, że oddam to Bogu, jak finansow to nie zmieni, realnego wsparcia też nie będzie....
Anonymous - 2014-01-11, 11:25

annezcka napisał/a:
ludzie też tak się rozstają i idą w swiat szukac szczęscia od nowa, twierdzą że są pozniej szczęsliwi.


tak twierdzą , a jacy są???? ja w to nie wierzę; nie można być szczęśliwym bez BOGA i bez Jego łaski.
ci którzy tak mówią nie potrafią odróżnić szczęścia od przyjemnosci.
Siła tkwi w sakramentach a sakramenty do BÓG.

[ Dodano: 2014-01-11, 11:27 ]
miazia napisał/a:
Pamiętam też dzień rozwodu, po mojej 3-letniej walce aby do niego nie doszło. Nawet nie wiesz jak bardzo kochałam męża w chwili, kiedy sędzia orzekł, że "teraz możemy żyć normalnie" a ja czułam się jakby ktoś wyciął mi połowę serca i kazał żyć normalnie.......Nawet najgorszemu wrogowi nie życzę rozwodu.....bo to piekło....i choćby wiele osób mówiło, że potem jest normalnie....NIE JEST. Pomimo tego, co przeszłam zachowałam godność żony, do końca walcząc o nasze małżeństwo, nie mogę sobie zarzucić, że po ludzku nie zrobiłam wszystkiego.....bo zrobiłam.......


chylę czoła i czerpie z doswiadczenia innych

Anonymous - 2014-01-11, 11:29

i ja to wszystko rozumiem i przyjmuję, Bog ,Sakrament tylko jak to przełożyc na rzeczywiistosc, gdy najzwyczajniej wszystko przytłacza i nawet nie widac swiatełka w tunelu na lepsze chwile
Anonymous - 2014-01-11, 11:44

annezcka napisał/a:
ja kolejny raz jestem na rozdrożu tak jak jasmina i tak zwyczajnie po ludzku brakuje sił kiedy dzieci rozrabiają, brakuje pieniędzy a ja nie potrafię odkryc wyjscia z sytuacji.

Masz rację, że jest trudno....nie od razu było tak pięknie, to o czym piszesz jest mi bardzo bliskie......i ciągle mi się przytrafiało.....do dziś mam jeszcze problem z lękiem o moje finanse, zwłaszcza po tym jak mąż uciekł za granicę przed dłuznikami i nie mam żadnych szans na pomoc z jego strony.......Tak jak ty uszarpałam się ze swoim życiem nieźle....tyle energii..stresu....złości.....mnie to kosztowało...a i tak wobec tego wszystkiego byłam bezsilna, choćbym nie wiem jak się starała i tak było źle.......to mnie wyniszczało ale w tamtym moim stanie......chciałam wszystkie problemy rozwiazywać sama!!! Kiedy powiedziałam dość (a stało się to w trakcie warsztatów 12 kroków)....niech będzie Wola Twoja Boże....wszystko zaczęło się zmieniać.....a potem przyszedł wypadek w pracy.....moja prawa ręka przestała być sprawna....i uczyłam się jak malutkie dziecko prosić o wszystko Boże TY się tym zajmij....i zawsze znalazły się siły do godnego znoszenia cierpienia....znaleźli się wspaniali ludzi służący pomocą......i finansową również.......Potem przyszedł kolejny cios ucieczka męża za granicę........ Nie jest mi łatwo ale z Bożą pomocą daje radę.....jestem pogodną uśmiechnięto osobą....po ludzku....czekało by mnie załamanie, depresja, żal, pretensje, rozgoryczenie.......a od Boga dostałam więcej łask niż prosiłam......Nie mówię Ci, że będzie łatwo, ale zawsze łatwiej ustaĆ jak się człowiek oprze o Krzyż......
annezcka napisał/a:
A co w przypadku rozwodu na pierwszej sprawie bo przecież ludzie też tak się rozstają i idą w swiat szukac szczęscia od nowa, twierdzą że są pozniej szczęsliwi.

Znam i takich również....ale to pozorne szczęście, iluzja.....poczytaj świadectwa tych, którym ta "iluzja" szczęścia nie dała........a to, co im się szczęściem wydawało prysło jak bańka mydlana.....kiedy w wierności i na modlitwie pozostał jeden nawrócony małżonek..........
Masz prawo do swojego rozgoryczenia, też przez nie przeszło.....ale w soim żalu jesteś szczera i Bóg to widzi....pozwól Mu działać....a nie mów tylko, że ja bym chciała aby było tak i tak....
Moją modlitwę juz masz....a jak poprosisz innych....dołaczą do mojej modlitwy inni.
Trzymaj się i bądź dzielna.....a ja zaraz wychodzę do szpitala...mam dzisiaj zabieg i nie ukrywam, ze się trochę obawiam....ale z Bogiem dam radę !!!

Anonymous - 2014-01-11, 13:02

Dziękuję ze te słowa, powiedz proszę jeszcze ile czasu Ci zajeło uporanie się z tymi emocjami.....przyjęcie tego, zrozumienie i normalne funkcjonowanie. Ja od wczoraj znowu mam swoją czarną dolinę z ktorej usinie staram się wydostac
Anonymous - 2014-01-11, 13:04

5 lat zmagań wyniszczających mnie samą.......aż w kłótni z Bogiem, którego obarczałam winą za wszystko powiedziałam DOŚĆ, niech będzie Wola Twoja

[ Dodano: 2014-01-11, 13:06 ]
a teraz zmykam do szpitala i Twoja modlitwa o światło Ducha ŚW. dla lekarzy mi się przyda :mrgreen:

Anonymous - 2014-01-11, 13:45

obiecuję modlitwę. Dziękuję


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group