To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to ja zdradziłam...

Anonymous - 2014-01-10, 15:08
Temat postu: to ja zdradziłam...
Kochani, proszę pomóżcie... Pisząc to mam świadomość, że jestem sprawcą ogromu cierpienia, jakie towarzyszy mojemu mężowi od dwóch miesięcy. Zdradziłam go, "związek" z tamtym mężczyzną trwał 4 miesiące. Schemat przebiegał tak, jak to w większości przypadków opisanych ma forum. Wspólna praca, pustka w moim sercu etc. Z moim mężem jesteśmy od 9 lat, mamy pięcioletnią córeczkę. Nasze małżeństwo z zewnątrz było udane, ale wiele spraw było niedomówionych. Ratowałam je będąc z mężem w Domowym Kościele - nie wypaliło - po 3 latach podjęłam decyzję z rezygnacji ze wspólnoty (mąż nie czuł potrzeby bycia w niej). Kiedy mąż dowiedział się o mojej zdradzie, przez pięć tygodni spałam u moich rodziców, by dać mu czas. Od świąt Bożego Narodzenia jestem w domu, ale mąż powiedział mi o rozwodzie i wyprowadzce z naszego domu. Obecnie jeszcze wspólnie mieszkamy, ale boję się, co przyniesie jutro. Bardzo go kocham. Przepraszałam go wielokrotnie, błagałam o drugą szansę, klęczałam, przeprosiłam żonę tamtego mężczyzny, przeprosiłam moich teściów i podziękowałam im za mojego męża. Rozesłałam prośby o modlitwy do wielu zakonów kontemplacyjnych. Byłam u spowiedzi generalnej, każą komunię ofiaruję za mojego męża i nasze małżeństwo. Wiem, że potrzebuje czasu. Obecnie jest bardzo zmęczony, nie śpi, mój widok sprawia mu ból. Jesteśmy po wielu rozmowach z kapłanami, przyjaciółmi itd. Nie wiem, jak się powinnam zachować, co robić, boję się jego wyprowadzki. Kocham i zrobię dla niego wszystko.... Proszę, pomóżcie!!!!!!
Anonymous - 2014-01-10, 15:34

Masz swiadomosc ogromu cierpienia... piszesz.
Nie obraz sie ale nie wydaje mi sie abys nawet zblizyla sie do niego.
Tylko ktos kto doswiadczyl tego bolu moze o nim cokolwiek wiedziec.
Nie wiesz jak to jest kiedy zabija cie najblizsza osoba.
Osoba ktorej ufasz, ktorej oddajesz dostep do swojego wewnetrznego swiata, serca i duszy.
Nie wiesz jak to jest dostac od tylu, podstepnie, taki cios.
Nie wiesz... jak to jest umierac powoli, tracic wszystkie wartosci, cele, marzenia, stawac sie innym czlowiekiem... wbrew sobie. Kazdego dnia.
Nie wiesz jak mocno mozna nienawidzic... pomimo ze chcialabys nienienawidzic. Rozumiesz ?
Wsadzilas swojego mez na karuzele emocji, taki diabelski mlyn, nie pytajac czy ma na to ochote, czy podola.
Rozwalilas mu caly swiat - doslownie - ten zewnetrzny ale przede wszystkim ten wewnetrzny swiat, ktory stanowil o nim, ktory go okreslal, ktorym odczuwal.
Zabilas czlowieka. Nie przesadzam. Bo dla twojego meza juz nic nigdy nie bedzie takie samo. Umarl. Dluga, ciernista droga przed nim aby odzyskac siebie i odrodzic sie na nowo, ale juz jako inny czlowiek.
Zdrada to nie ten kaliber doswiadczen ktory wzbogaca, ulepsza czlowieka, dowartosciowuje, rozwija.
Nie kochana. Wiem o czym mowie bo zyje juz z tym 15 miesiecy.
15 bolesnych, nie moich miesiecy.
Wspolczuje twojemu mezowi tych emocji ( jakie piekne slowo, nieadekwatne i nie opisujace ), czuje jego bol... bo wiem co on ze soba niesie

Anonymous - 2014-01-10, 15:49

Nunana, napisałam, że mam świadomość, iż jestem sprawcą ogromu cierpienia. Proszę, podpowiedz, jak powinnam się zachować...
Anonymous - 2014-01-10, 16:02

Nie masz swiadomosci ogromu cierpienia, ale masz masz swiadomosc ze jestes sprawca...
Tak to uporzadkujemy ???? Dobrze jest teraz ????

Jak sie zachowac...
Przykro mi nie dostaniesz ode mnie wypunktowanej recepty.
Instrukcji obslugi dzieki ktorej cos zadziala.
Bo w tym wlasnie rzecz ze nie dziala juz nic.
Zwroc uwage co napisalam o emocjach.
To ciagla hustawka - gora - dol.
Chce - nie che.
Nic sie nie stalo takiego - stal sie koniec swiata.
Nienawidze jak nic i nikogo na swiecie - kocham.
Badz obok - zniknij !
Dotknij - nie waz sie dotykac !

Jestes w stanie wstrzelic sie w te emocje ??
Jestes w stanie byc i znikac jednoczesnie ????

Twoj maz musi sie odbudowac. To najpierw.
Kazdy potrzebuje na to swoja ilosc czasu.
Do tego momentu bedzie jak powyzej.
Potem zalezy od tego co on zbuduje. Tam w srodku.
Taki to proces

Anonymous - 2014-01-10, 16:14

Witaj na forum!!!
Dobrze, że jesteś :-D

latrodectus napisał/a:
Kocham i zrobię dla niego wszystko....


Zacznij od siebie to podstawa.
Warsztaty 12 kroków, na forum jest mnóstwo cennych informacji. Rekolekcje, książki, broszury, świadectwa, filmy....

Sporo pracy przed tobą i nie poddawaj się :-D
Ale musisz też pamiętać, ze największym wg.mnie wyrazem miłości jest wolna wola i jeśli kochasz na prawdę musisz też być nastawiona, że twój mąż może odejść. Ma do tego prawo i nikt, ani nic nie jest wstanie go zmusić, aby pozostał.
On tez potrzebuje czasu, wsparcia i poukładania sobie całego swojego świata, który tak nagle mu runął

Skąd taki nick latrodectus????
To jadowity pająk....

Pogody ducha

Anonymous - 2014-01-10, 16:16

Nunana dlaczego sie wyżywasz?

Latrodectus to nie jest Twój mąż- spokojnie....

[ Dodano: 2014-01-10, 16:20 ]
Latrodectus - no dziwny ten nick.

dobrze, że tu jesteś- myśle, że to nie przypadek
tutaj nikogo nie oceniamy, bo nikt nie jest bez winy
wszyscy potrzebujemy Bożego Miosierdzia

im więcej będziesz tutaj czytać, słuchać, "przerabiać" w swoim sercu i głowie- tym bardziej będziesz wiedziała co robić
nie żałuj czasu i sił
Bóg poprowadzi (juz prowadzi, skoro tu jesteś)

powiem tak: cierpienie może uleczyć tylko Miłość

Anonymous - 2014-01-10, 16:21

Bety, dlaczego uwazasz ze sie wyzywam ?
Bo pisze prawde bez owijania w bawelne ? bez glaskania po glowce ?
Mam pisac jakies klamliwe teksty na pocieszenie ?
Prawda jest taka jak napisalam i tyle.
A ze ciezko ja przyjac ...
Jakie "przewinienie" taka forma opisu.

Anonymous - 2014-01-10, 16:28

Wina straszna.
A większość z nas czuła to, co czuje Twój mąż.
Bo tu częściej trafiają (i zakładają wątki) zdradzeni, niż zdradzający.

Dlatego Bóg jest wielki i chwała Mu, że tutaj Cię pokierował.
I dał Ci opamiętanie i zatrzymanie w grzechu. I sumienie, skruchę, żal i próbę zrozumienia błędu.
Otrzymałaś bardzo wiele!

Co dalej, to obecnie zależy także od Twojego męża. Tak jak piszą wyżej, uszanowanie teraz jego decyzji i uczuć będzie także prawdziwą próbą miłości wolnej od egoizmu.

Anonymous - 2014-01-10, 16:28

a ty walisz ta prawdą po oczach :-)

i do czego to prowadzi?
myslisz, że jej potrzebna jest TWOJA ŚWIĘTA prawda?
przeciez ty kopiesz leżącego
i to w "szczytnym " celu

opanuj swoje frustracje

[ Dodano: 2014-01-10, 16:31 ]
skrucha i żal - to jest bardzo dużo

to pewnie początek drogi

tylko Bóg może wyprowadzić dobro ze zła
nie trać nadziei

Anonymous - 2014-01-10, 16:40

Bety, lezacym jest maz autorki.
Gdzie napisalam ze moja prawda jest swieta ?
Nie odbieraj mi prawa do przezywania po swojemu moich emocji - nikogo tym nie krzywdze.
Uszanuj po katolicku prawo do bolu.
Ale wczesniej naucz sie odrozniac prawdziwe cierpienie od frustracji.
I czy aby na pewno nikogo nie oceniasz ??? ;)

Anonymous - 2014-01-10, 16:42

Bety napisał/a:
Nunana dlaczego sie wyżywasz?
Latrodectus to nie jest Twój mąż- spokojnie....


Dokładnie !
Po co jeździć po osobie której nawet nie znamy?

Niejedna osoba na tym forum byłaby szczęśliwa, gdyby jej mąż/zona
postępował tak (żałował i przepraszał) jak Latrodectus.

Anonymous - 2014-01-10, 16:47

grzegorz_ napisał/a:

Niejedna osoba na tym forum byłaby szczęśliwa, gdyby jej mąż/zona
postępował tak (żałował i przepraszał) jak Latrodectus.


o to, to!!!
podpisuję się oburącz. Święte słowa.

Anonymous - 2014-01-10, 16:51

Oceniam Ciebie Nunana i mówie Ci: uspokój sie Kobieto!
bo chyba poszłas za mocno "po bandzie"

:-) :-) :-)

[ Dodano: 2014-01-10, 16:55 ]
Skoro żałuje, przeprasza i chce naprawić to jest to Łaska.
I to się liczy.

Myśle, że "sercem skruszonym" Bóg nie gardzi i miłe Mu jest , gdy żałujemy za grzechy.

a wszytscy mamy za co żałować

"Ufaj córko, odpuszczają ci sie twoje grzechy"- Jezus jest Jedynym który może to uczynić

Anonymous - 2014-01-10, 16:55

Grzegorz przesadzasz.
Nie ma mowy o szczesciu w takiej sytuacji.
Dlaczego wielu z Was tutaj na forum tak ciezko zrozumiec ze bol nie konczy sie w momencie powrotu zdradzacza i okazania przez niego skruchy ??
Czasem naprawde latwiej jest sie rozstac, poddac, nie mierzyc z tym cierpieniem, uciec od tego.
Mysle ze trudniej jest trwac.
Opisalam autorce stan, to co dzieje sie w drugim czlowieku.
Nie bede koloryzowac.
Moze jej to pomoze zrozumiec choc troche meza i jego sytuacje.
Ale juz gromy z nieba sie posypaly... jak cudownie :)

[ Dodano: 2014-01-10, 16:58 ]
Bety napisał/a:
Oceniam Ciebie Nunana


To zaprzeczasz sama sobie , bo wyzej napisalas :
NIKOGO TU NIE OCENIAMY :))))))



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group