Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - moja żona i druga kobieta- pomóżcie
Anonymous - 2014-01-08, 19:57
silverado napisał/a: | no i jak tu żyć jak żonie się nawet nie chce do mnie gęby otworzyć? Teraz całymi dniami siedzieć cicho? Z telewizorem gadać? |
chłopie aleś ty się uparł rozruszać królową śniegu....
Silverado zrozum w końcu nic na siłę... tak samo się męczyłem...próbowałem....
a kiedy nawet to wychodziło stawała się ta rozmowa bezpłciowa.....
tak że dawałem sobie z tym spokój wyciągając wnioski że nie jestem upragnionym kompanem do takich rozmów.......
Silverado jak nie zajmiesz się własnym światem....to jedyna rzeczą jaka będzie cię łączyć z królową śniegu ...to ta że zrobisz z siebie BAŁWANA
trzymaj się......
Anonymous - 2014-01-08, 21:15
Proponuje się wygadać tutaj a potem może 12 kroków???
Ja to teraz po prawie roku na forum, porównuję je sobie do izby przyjęć lub oddziału intensywnej terapii, gdzie wszystcy poobijani przez życie, lamentują i zastanawiają się czy dożyją jutra. )[/quote]
dabo masz rację- popieram
Anonymous - 2014-01-08, 22:15
Hej Silverado! Sledze Twoj watek od poczatku, ale dopiero dzis postanowilam dodac swoje 3 grosze, by Ci pomoc. A to dlatego, ze widze w Twoim zabieganiu o zone moje wysilki. Przez kilka lat usilowalam skierowac ku sobie uwage meza, by spedzac razem czas jak rodzina, jak maz i zona. Jednak on nie czul/czuje takiej potrzeby, a moze czuje, ale w minimalnym stopniu, no ale niewazne.
Wracajac do Ciebie.
1. Sprobuj odpowiedziec sobie na kilka pytan:
-czy moja zona lubi ze mna gadac?
-czy chetnie odpowiada na moje pytania, jak pytam co u niej slychac itp.?
-czy przystaje na moje propozycje spedzania czasu razem?
-czy daje mi wprost do zrozumienia, ze nie ma ochoty na rozne rzeczy, ktore proponuje?
-czy nie ma nic przeciwko jak wypytuje ja o jej relacje z jej przyjaciolka?
2. Wyobraz sobie, ze masz 2 kumpli, z ktorymi pracujesz, widujecie sie codziennie. Z jednym przez lata sie kumplowales, ale w pewnym momencie zaczal Cie olewac. Przyszedl do pracy nowy i zaprzyjaniles sie z nim. A w pewnym momencie Twoj ex przyjaciel zaczal znow zabiegac o Twoja przyjazn. Tymczasem Ty masz go w glebokim powarzaniu, w zasadzie, to wrecz Cie drazni nawet jak nic nie robi, wystarczy, ze sie pojawi. A on jak namolna mucha CODZIENNIE Cie pyta: co u Ciebie Silverado ;), jak w domu, jak zona, jak dzieci, jak mama, jak tata? czy dobrze spales?? czy dobry byl obiad, pogadaj ze mna. No czemu nic nie mowisz, moze pojdizemy dzis do knajpy? nie? to moze jutro? moze do kina? moze na ryby?a moze Ci kawe zrobic?
3. Chlopie, w tym momencie zycia jestes jak natretny ex kumpel dla zony, nie przedstawiasz soba zadnej wartosci (z jej perspektywy oczywscie ;)), ma Ciebie dosyc i nie ma na nic ochoty.
Pytasz:
no i jak tu żyć jak żonie się nawet nie chce do mnie gęby otworzyć? Teraz całymi dniami siedzieć cicho? Z telewizorem gadać?
Moja odpowiedz brzmi TAK, a to dlatego, ze cokolwiek zrobisz, to ja draznisz!
4. Co zatem mozna zrobic pozytywnego??
Oprocz slynnego: wez sie za siebie, samorozwoj, MODLITWA, rekolekcje itp., dodalabym:
stworz alternatywne zycie bez zony. Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale zabierz je na plac zabaw, na lody, ciacho, do kina. Badz dla nich Ty rodzina, skoro zona jest cialem z wami, ale nie duchem. Pokaz jej, ze bez niej tez umiecie FAJNIE sie bawic i nie wypominaj jej, ze zaniedbuje dzieci!!! Jak planujesz wyjscie z dziecmi oczywiscie zaproponuj jej czy chce isc z wami, ale bez skomlenia, ze dzis nie moze, to kiedy moze, bo czekacie na nia, zeby isc do kina, nie. Rob zdjecia, wywoluj, niech dzieci maja frajde, ze maja tate, ktory o nich dba, a nie tylko wisi na mamie!
Wymyslaj nowe obiady, gotuj z dziecmi, to co one lubia. ROb wszystko, byle by nie myslec o kryzysie.
A jak zona jest z dziecmi, to wychodz z domu, zeby sie nie dolowac, ze siedzicie razem, lecz osobno. Idz do kosciola, na spacer, do sklepu chocby po paluszki ;) Do muzeum, no nie wiem.
Zmien fryzure, kup nowe koszule, sexi gatki ;), nowy perfum.
I JAK NAJMNIEJ NEKAJ ZONE PYTANIAMI. A jak juz nie mozesz sie powstrzymac i zaczynasz rozmawiac, widzisz, ze Ci niechetnie odpowiada, to spytaj: nie masz ochoty ze mna rozmawiac, jesli odpowie nie, to nie. Koniec.
Powodzenia! Pomodle sie za Was i prosze o modlitwe za moje malzenstwo.
Anonymous - 2014-01-08, 23:02
Tak! zgadzam się z przedmówczynią.
Już wcześniej mówiłam, że jak nie możesz z żoną, to z dzieciakami idź na spacer, rower itp., ale nie udało mi sie tyle wymyślić.
Czas, który "zyskałeś" na tym, że żona nie chce go z Tobą spędzać, zainwestuj w siebie i dzieci.
Od siebie dodaję: w większych miastach są bardzo fajne lekcje w muzeach dla dzieci, albo dzieci z rodzicami. Są sporty, np. u nas jest rodzinne Taekwondo. W kinach po filmach dla dzieci bywają warsztaty dla dzieci z rodzicami. To angazuje Cię w jakieś działanie i nie rozpamiętujesz, a dzieci uwielbiają, jak coś się robi razem.
Od biedy można sobie zwierzaka kupić, to się będzieci nim opiekować (choćby i rybki, fajne hobby), ale to oczywiście zawsze dodatkowy obowiązek.
A moj mąż nauczył się (z dziećmi) robić rewelacyjne pierogi leniwe :)) właśnie wróciłam, zaprosił mnie :) no, to mi imponuje, nie powiem :)
Anonymous - 2014-01-08, 23:31
A ja dzis zrobilem niestety calkowicie odwrotnie-od kilku dni cisza i dzis juz ubrany w drodze do auta- wyjazd wieczorem do krakowa- wywiazala sie awantura. I to jaka :( ale za to mam 7 h w aucie i slucham wlasnie 12 krokow. Moze macie racje- powinienem odpuscic.
Anonymous - 2014-01-09, 00:04
Silverado odpuscic, ale nie porzucac nadziei, ze kiedys, kiedys wyjdziecie z kryzysu. Ze tak powiem obrazowo, wycofac side do swojego ogrodka, skoro zona nie chce Cie w swoim, uprawiaj I upiekszaj swoj ogrodek, ale zostaw otwarta furtke dla Boga I zony. On przyjdzie na pewno, a miejmy nadzieje, ze I ona rowniez. Poki co, bierz sie za motyke I dziab
Anonymous - 2014-01-09, 23:51 Temat postu: 12 krokow Po drodze do i Krakowa przesłuchałam 27 plików o 12 krokach Jacka Ręcickiego i Rafała porzezińskiego z udziałem o. Maxyma Popova. Jestem załamany tym czym robiłem do tej pory. Uświadomiłem sobie, ze Bóg do mnie nie przyjdzie, nie wysłucha póki nie wyzbede sie szczerze podstepnych myśli i szczerze nie będę miał zacnych intencji. Bo co z tego ze sie modlę i prosze jak zaraz kombinuje na swój sposób jak tu przekonać żonę i zamiast oddać ster w Jego ręce to ja Mu mówię, nie, nie skrecaj w lewo, płynmy prosto. On w lewo, a ja ciągnie w prawo i sie tak przeciagamy. A ze mamy wolna wole to On puszcza i mówi- dobrze, jak chcesz. Sparz sie. Prosze Go o uratowanie mojego małżeństwa a myśle, "a moze separacja skoro zona tak mnie olewa"? No to jak Ma uratować skoro ja sie upieram przy swoim?
Zona mi mówi- przestań gadać i daj mi spokój a ja gadam i spokoju nie daje.
Wiem- powiecie to przestań gadać i daj jej spokój. Jakie lekarstwo na ta chorobę?
Gdzieś tu u kiedyś widziałem taki podpis pod czyimś nickiem- „Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian” ...
Anonymous - 2014-01-10, 20:11
No to diagnozę masz
teraz DECYZJA
ZAUFASZ BOGU ?????
dasz się prowadzić ???
Anonymous - 2014-01-10, 20:16 Temat postu: Re: 12 krokow
silverado napisał/a: | Bo co z tego ze sie modlę i prosze jak zaraz kombinuje na swój sposób jak tu przekonać żonę i zamiast oddać ster w Jego ręce to ja Mu mówię, nie, nie skrecaj w lewo, płynmy prosto. On w lewo, a ja ciągnie w prawo i sie tak przeciagamy. A ze mamy wolna wole to On puszcza i mówi- dobrze, jak chcesz. Sparz sie. Prosze Go o uratowanie mojego małżeństwa a myśle, "a moze separacja skoro zona tak mnie olewa"? No to jak Ma uratować skoro ja sie upieram przy swoim?
|
jak dla mnie rewelacyjny opis :) Silverado, dzięki.
Przypomnę go sobie gdy znowu podkusi mnie, żeby stworzyć jakiś scenariusz.
Anonymous - 2014-01-10, 20:39
silverado napisał/a: | Zona mi mówi- przestań gadać i daj mi spokój a ja gadam i spokoju nie daje.
Wiem- powiecie to przestań gadać i daj jej spokój. Jakie lekarstwo na ta chorobę? |
Sam sobie odpowiedziałeś. Postępowałem identycznie, niedawno miałem ochotę włożyć jej śrubokręt w oko i podokręcać klepki. Aż powolutku zacząłem odpuszczać, dawać spokój , przestałem smsować, dzwonić, zacząłem zajmować się sobą, poodwiedzałem znajomych, zabierałem syna na wekendy i starałem się być ojcem a nie mężem żony. Po 6 miesiącach separacji udało się zjeść w święta obiad, wypić kawę w nowy rok i w niedziele mam zaproszenie na obiad. Dziwna to paranoja że im mniej się robi tym sie lepiej dzieje.
A kiedyś wspomniałeś że chcesz się wyprowadzić, a w imię czego masz się Ty wyprowadzać. Ja nie byłem taki szczodry. Jak do najgłupszego wyjazdu pakowaliśmy się tygodniami tak w godzinie zero po 15 minutach wszystkie łachy leżały w workach pod kotłownią. To czego nie zabrała w eskorcie policji , posłużyło mi jako opał w październiku.
"W majtkach przyszłaś w majtkach pójdziesz"
Anonymous - 2014-01-10, 20:48
Silverado w żadnym wypadku się nie wyprowadzaj! No co Ty?
potem Ci zarzuci, że zostawiłeś ją samą w potrzebie
mój małżonek sam sie spakował, sam wyprowadził (był przy tym nawet mój teść i dzieci- prosiliśmy go wszytscy zeby nie robil cyrku) a teraz biadoli, że ja go wyrzuciłam
czas robi swoje
odpuść
posłuchaj tych co przeszli już ta drogę: kołek w zęby i trwaj
Anonymous - 2014-01-11, 00:37
Silverado wybacz ja nie ogarniam homoseksualizmu. Nic Ci nie pomogę. To tak odnośnie wpisu z innego wątku. Jak dla mnie to bez psychiatry sie nie obejdzie.
Anonymous - 2014-01-11, 11:04
Orsz napisał/a: | Silverado wybacz ja nie ogarniam homoseksualizmu. Nic Ci nie pomogę. To tak odnośnie wpisu z innego wątku. Jak dla mnie to bez psychiatry sie nie obejdzie. |
Orsz, nie chodzi o to, czy homo jest normalne czy nie. Nie o tym mówimy. Ja tez nie ogarniam, ale nie to jest tematem rozmowy. Dla mnie emocjonalne/fizyczne zaangażowanie sie w relacje z inna osoba jest zdrada i czymś niedopuszczalnym. Nie ważne czy ta sama czy inna płeć. Fakt jest faktem.
Masz inne zdanie na ten temat?
Anonymous - 2014-01-11, 16:34
Tak. Mam inne zdanie. Ja nie mógłbym być z osobą o skłonnościach homoseksualnych. Bez względu na dzieci dążyłbym do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Takich cech nie nabywa się w wieku dorosłym. O kwestia odkrycia jest mocno dyskusyjna.
I dziwi mnie ta dyskuska, gdzie powónuje się związki normalne ze związkami homo. To jest wprowadzanie, tego niby równouprawnienia skłonności patologicznych, tylnymi drzwiami.
Silvero, ja Ci współczuję, ale też proszę byś nie siał zamętu.
|
|
|