Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak postąpić ?
Anonymous - 2013-12-22, 16:49 Temat postu: Jak postąpić ? Witam kochani piszę bo stoję na rozdrożu już mi raz pomogliście więc proszę jeszcze raz spójrzcie i naświetlcie mi wasze zdanie.
Przypomnę tylko że jestem 6 lat po ślubie. Odeszłam od męża przez jego coraz większe zamiłowanie do alkoholu.
Początek listopada był dla mnie koszmarem. Jedno wielkie morze łez...
Wyrzuty sumienia że nie zrobiłam aby uratować to małżeństwo...
Nie chciałam żyć , prosiłam Boga o śmierć.... a śmierć nie przychodziła tylko wstawał kolejny świt...
Przez przypadek znalazłam stronę syhar i tam usłyszałam zaimnij się sobą, swoją relację z ogiem...
Nie wiedziałam jak....
Aż przyszedł jakiś piątek...
Morze łez, nie miałam siły żyć, już chyba dno rozpaczy przebiłam tego dnia....
I nagle przypomniał mi się syharowski wpis powierz to Bogu...
Pierwszy raz w życiu oddał ten ból Panu
O dziw nagle w sercu pojawił się spokój...
wstałam obmyłam spuchnie od płaczu oczy....
i to był dla mnie ten punkt zwrotny.
Zaczełam normalnie funkcjonować, chodziłam do kościoła ,na spacery, biegałam...
Dużo pomogli mi najbliżsi....
Zdarzały się trudne chwile ale wtedy odmawiałam różaniec
Dosłownie oparłam się na Bogu, zaczełam dostrzegać rzeczy które były dla mnie nieistotne w cześniej...
Modliłam się , rozmawiałm z Bogiem ale powiem szczerze nie chciałam modlić się za męża ...
Ale ta myśl wracała natrętna i ciągle wracała...
Więc zaczełam odmawiać koronkę do ran chrystusowych ....
I zaczeło się
Mąż który nie chciał mnie znać zaczyna wydzwaniać , wypisywać...
Modlitwa 8 grudnia w godzinę łaski jest wysłuchana ....
I teraz co ja mam zrobić, ja już te dzwi pod tytułem małżeństwo zamykałam...
Wiem od osób znajomych że mężowi jest też żle...
Czuję się jakbym miała reanimować trupa i to już zimnego...
Kocham męża wiem to napewno ale nie dam się więcej już tak wyzywać i poniżać...
Jestem zwolenniczką ratowania małżeństwa do krwi ostatniej ale zawsze jest jakaś granica...
Mam 30 lat stoję na tz połowie drogi ...
I w którą stronę iść....
Powrót i życie z alkoholikiem nawet trzezwiejącym jest ciężkie....
Anonymous - 2013-12-22, 17:08
Ja ratowałabym małzeństwo. Tylko sprawdz, czy on naprawdę się zmienił na lepsze. Zazdroszczę Ci. też chciałabym, by mój mąż do mnie wydzwaniał, wypisywał i pokazał, że mu zależy. Naprawdę zależy.
Anonymous - 2013-12-22, 17:59
Moniko, warto ratować. Jeden warunek- mąż ma podjąć terapię. To najlepszy moment, bo mężowi zależy. Alkoholik, który się leczy i przechodzi terapię- ma szansę stać się innym człowiekiem. To długa i trudna droga, ale nie ma innej. Ty- terapia dla współuzależnionych lub spotkania al-annon. Być może też masz po swojej stronie coś, czemu warto się przyjrzeć w terapii. Jeśli żyłaś w związku z alkoholikiem, dawałaś się poniżać, pewnie przyda się kontakt z terapeutą.
Bóg wysłuchuje naszych próśb. Prosiłaś- więc masz szansę na zdrowe małżeństwo, zdrową siebie. Dlaczego nie spróbujesz? Co szkodzi?
Anonymous - 2013-12-23, 09:28
Moniko
zdrowe granice, chce naprawiać, super
On swoja terapia , ty swoja, oboje grupa wsparcia , jak blisko jest to razem na spotkania Sychar , może wspólne rekolekcje ,
A decyzja o powrocie , to jeszcze nie teraz
Przesłuchałaś rekolekcje ks Dziewieckiego ???
Anonymous - 2013-12-23, 11:00
Wlasnie mam podobne mysli choc szczegoly kryzysu zupelnie inne. Tez juz oswajalam sie z mysla o koncu, juz kroki jakies pdjelam tez, po wyplakaniu sie na forum, po chwilach bezsilnosci a tu mi maz zaczal naprawe. Bardzo rozumiem generalnie .
Co moge pwiedziec tkiej madrej kobiecie jak Ty. Sluchaj Mirakulum bo madrze napisala, nie daj sie zle traktowac, badz dalej konsekwentna ale pomysl nad niezamykaniem calkowitym jeszcze.
Ale przeciez Ty sama znalazlas droge jak postepowac. Najlepsza. Tak jak kiedys oparlas sie na Bogu tak teraz go pytaj jaka jest Jego wola . Na forum rozwiazania nie znajdziesz, najwyzej jakas podpowiedz, z Bogiem znajdziesz.
Latwo pewnie nie bedzie ale czy happy end wykluczony tego nie wiesz. Sa alkoholicy ktorzy przestli pic na dobre (przynajmniej na wystarczajaco dlugo zeby moc tak powiedziec).
Powodzenia i wesolych swiat.
Anonymous - 2013-12-23, 16:28
Tak przesłuhałam rekolekcji.
Jutro Wigilia...
a w moim sercu pustka...
walcze z tym moim dołem dzisiaj, samochód posprzątałam tak jak nigdy od nowości...
co ja mam powiedzieć mężowi jutro, kiedy w sercu ból...
Anonymous - 2013-12-23, 20:25
prawde ??
Anonymous - 2013-12-25, 07:40
ratuj....a jak na razie nie możesz lub nie umiesz, to czekaj nie psując - podtrzymując poziom obecnych relacji....
tak na szybko polecam rekolekcje internetowe adwentowe WILKI DWA: http://www.youtube.com/watch?v=uE33bt8vwls, dosyć fajne, inne :) a gdy znajdziesz dłuższą chwilę książka: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99062/chata, gdybyś chciała przeczytać, a nie miałabyś możliwości dostania jej, daj znać na priv pożyczę swoją za pośrednictwem poczty
zazdroszczę....też bym chciał aby moja połowa się do mnie odezwała, chociaż przez smsy...
Pogodnych i zdrowych Świąt BN :)
Anonymous - 2013-12-25, 11:10
Miałam bardzo ciężką wieczerzę wigilijną. Nie odbierałam telefonu....
Nie chciałam męża w ten dzień wogole widzieć...
A on przyjechał. Zmusiłam się żeby usiąść wogóle przy jednym stole, o wspólnym opłatku i życzeniach wogóle nie były mowy. On chciał a ja wigilia ani w sercu nie miałam przebaczenia ani pojednania. Im bardziej mnie prosił tym było gorzej. Rozmawialiśmy bardzo długo. Pokazałam mu pozew o separację i powiedziałam o planowanym wyjeżdzie do pracy za granicę.Popłakał się...Mąż jest bardzo skrytym człowiekiem , jak go znam 9 lat płakał tylko raz jak umarł jego dziadek. Przez chwilę w jego oczach widziałam ten błysk człowieka w jakim się zakochałam, ale nie umiem zapomnieć. Mąż nie pije od ponad miesiąca, chodzi na terapię,,
Widzę że chce się podnieść ale dla mnie to otwieranie czeluści piekieł. On proponuje rekolekcje, współną terapię a ja milcze....
Może żle zrobiłam bo wyprosiłam go i na do widzenia powiedziałam aby jechać tankować .U moich teściów właśnie tak się świętuje, tankuje się do nieprzytomności, dwa dni świąt i po świętach jeszcze dwa. A on już dziś rano przyjechał znowu i chce rozmawiać a ja się męcze okropnie....
Anonymous - 2013-12-25, 11:37
kobieto nie odpychaj wycieganietej reki do siebie na zgode, nie oddawaj za nia piesci zacisnietej w zalu i zlosci
nie zapomnisz, nie da się zapomnieć, ale zle doświadczenie trzeba zamienic w dobro, wyciagnac wnioski, każdy dla siebie i nie wracac już nigdy do tego co było zle, mordercy daje się ostatnia szanse wiec i swojemu mordercy uczuc ta szanse daj
nie oznacza to, ze masz się rzucac mu w ramiona od razu, nie oznacza to zgody na wszystko, ale jeżeli ma dobre propozycje, madre rozwiązania i Tobie je przedstawia skorzystaj poki jemu zależy, dopóki on chce walczyc o siebie, o Ciebie, o Was
chciałabym być w Twojej sytuacji, żeby maz wyciagal co chwile rece w geście pojednania, żeby chciał jechać na rekolekcje, na spotkania malzenskie, marze o tym, ale mi to nie jest dane
nie zaprzepasc szansy jaka przed Wami staje, z trzeźwym alkoholikiem da się zyc na co mamy przykłady również na forum, nie uciekaj przed dobrem, otworz się na to co jest Ci dawane
pozdrawiam, sil i madrosci zycze !!!
Anonymous - 2013-12-25, 18:05
Moniczko wysłałam Ci coś na prv
Anonymous - 2013-12-25, 20:33
Monika nie odpychaj męża. Pozwól mu wypowiedzieć się z czym do Ciebie przychodzi . Bardzo dobrze wysłuchaj go.
Być może ,że szarpie Cie , twoje fałszywe Ja .
Pozdrawiam Ania.
[ Dodano: 2013-12-25, 20:47 ]
O JA PRAWDZIWYM I O JA FAŁSZYWYM WARTE POSŁUCHANIA.
http://www.przyjacielemm....audycje-on-line
7. Ja fałszywe - ja prawdziwe (cz. I)
8. Ja fałszywe - ja prawdziwe (cz. II)
download 9. Ja fałszywe - ja prawdziwe (cz. III, Praca z myślami)
Anonymous - 2013-12-28, 16:09
Pamiętaj że nic nie dzieje się bez przyczyny i Bóg w odpowiednim czasie podpowie ci co masz robić. Trzeba mieć tylko oczy otwarte
|
|
|