To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - jestem winna ale przeszlości już nie zmienię

Anonymous - 2014-05-01, 22:46

AWS napisał/a:
Oczywiście, ale , czy to nie Bóg czasem wymyślił dla szczęścia człowieka małżeństwa?

Jak dobrze kojarzę to Pan Bóg dla szczęścia mężczyzny stworzył kobietę, zaraz po stworzeniu wszystkiego innego po to żeby i ona była szczęśliwa.
A małżeństwo "ustanowił" Jezus po wielotysiącletnich katorgach kobiet i mężczyzn a usankcjonował to Kościół Świety nadając rangę sakramentu. Jakoś tak to było, nie??

Anonymous - 2014-05-01, 23:05

Dabo napisał/a:
Jak dobrze kojarzę to Pan Bóg dla szczęścia mężczyzny stworzył kobietę, zaraz po stworzeniu wszystkiego innego po to żeby i ona była szczęśliwa.

Ale jedną! :mrgreen: Napisałam małżeństwo, by uprościć, iż Bóg zobaczył, że Adam mimo, że był w bardzo dobrych relacjach z Bogiem, to i tak nie był "kompletny", a tutaj na sycharze czasem każą nam zamrozić tę ludzka potrzebę bycia blisko z drugim człowiekiem - patrz mężem! Nie zgadzam się z tym, że mam sobie wmawiać, że jak mąż sobie poszedł, to ja już będę żyła tylko Bogiem i innej tęsknoty już nie będę odczuwać. Oczywiście, że nie mam wpływu na decyzje drugiego człowieka, ale też nie będę udawać, że mi to nic nie robi, a nawet jest lepiej , bo już tylko się mogę Bogiem zająć. Przecież Bóg pobłogosławił nasze +wasze małżeństwa i zależy Mu na nich tak samo, jak nam! :-D

Anonymous - 2014-05-01, 23:14

Ajajajaj, wiedziałem że tak może być. Taki piękny dzień, urodziny żony, tyle towaru na mieście, dyskoteki pełne, rodzina z małżonkami się rozpycha drzwiami i oknami, więc wymyśliłem że siedzę w domu na kryzysowej stronie, bo i mnie tęsknoty i smutki dopadną.
A tu prawie nikogo :-( wszystcy szaleją na majówkach
A szefowa to myśli że te myśli pesymistyczne to skąd? To dopiero czwartek a gdzie do niedzieli?
AWS jutro ma padać, to Ci się polepszy. :->

Anonymous - 2014-05-01, 23:36

Dabo napisał/a:
AWS jutro ma padać, to Ci się polepszy.

Dabo juz mi sie polepszyło! :-D

Anonymous - 2014-05-01, 23:45

grzegorz_ napisał/a:
Zenia
nie kazdy potrafi wpasc w religijne uniesienie w ktorym
pierwotny lem przed samotnoscia likwiduje relacja z Bogiem.
Wiekszosc ludzi stapa po ziemi i tu na ziemi chce szczescia


Widzisz Grzegorzu, a mnie właśnie relacja z Bogiem sprowadziła na ziemię. To dzieki tej relacji potrafę dostrzec wiele moich zachowań, które ranią innych. W tej relacji Bóg pokazuje mi coraz trudniejsze dla mnie sytuacje, relacje (małżeńskie rodzinne,międzyludzkie), zaniedbania, których się "dopuściłam" ( i wciaż dopuszczam) i nad którymi powinnam pracować i je naprawiać. To jest realna, trudna i nieraz bardzo bolesna praca do wykonania...
Nigdy nie stałam na ziemi tak twardo jak teraz.
Nigdy.
I nigdy nie byłam w życiu szeczęśliwsza niz teraz...

Jeśli to jest dla Ciebie religijne uniesienie, to zapraszam

Anonymous - 2014-05-02, 00:04

Gzegorz , w związku że unikam priw. to ci powiem , a co mi tam. W zwiazku że jestem tu już ponad rok i dziś jest rocznica jak żona poleciała, a właśnie Ty i Mare byliście moimi guru i sprowadziliście mnie wirtualnie w realu na ziemię na tyle bezpiecznie że dalej tu jestem i już nie psuje tylko buduje , to ja sam się pomodlę za ciebie ale i proszę innych o wsparcie. Mam wrazenie ze ty niby stażem starszy odemnie, ale ciągle gdzieś bładzisz sam niewiesz po co i naco. Weź stań ,stań na chwilę .Życie jest fajne a żona to sam wiesz sam kłopot.( sam bym chciał tego kłopotu ,oj tak z 7razy ... ....... :shock: )
Anonymous - 2014-05-02, 00:07

AWS napisał/a:
a tutaj na sycharze czasem każą nam zamrozić tę ludzka potrzebę bycia blisko z drugim człowiekiem - patrz mężem! Nie zgadzam się z tym, że mam sobie wmawiać, że jak mąż sobie poszedł, to ja już będę żyła tylko Bogiem i innej tęsknoty już nie będę odczuwać. Oczywiście, że nie mam wpływu na decyzje drugiego człowieka, ale też nie będę udawać, że mi to nic nie robi, a nawet jest lepiej , bo już tylko się mogę Bogiem zająć.


AWS, cóz mogę Ci napisać? Ty dobrze znasz moją sytuację, ja odrobinę znam Twoją...
Ty bardzo mi pomogłaś i nadal pomagasz. Smutno mi i boli mnie, kiedy widzę jakie trudnosci przeżywasz...
Nie wiem czy wysłuchałaś tego podanego przeze mnie linka.
Myślę, ze on również jest dla Ciebie... Dla każdego z nas...

Anonymous - 2014-05-02, 11:40

Oj Dabo, Dabo, rozumiem, ze bardzo tęsknisz za żoną zarówno emocjonalnie jak i fizycznie :roll:
No chyba, ze ja przewrażliwiona jestem i źle zrozumiałam...

Anonymous - 2014-05-02, 15:37

Smutno mi i boli mnie, kiedy widzę jakie trudnosci przeżywasz...

Zeniu to nie o to chodzi, jakie ja przeżywam trudności, bo przez 5 lat czas przywyknąć. Buntuję się tylko przeciw temu, że ludziom, którzy przychodzą tu po wsparcie mówi się, że mają zapomnieć o tym, co ich boli (upraszczam) i zająć się Bogiem. Uważam, że Bóg właśnie ich po to do nas przysłał, byśmy najpierw dali zrozumienie, a dopiero uczyli budowania relacji z Bogiem . Odrzucony , zraniony człowiek bardzo osobiście przyjmuje krytykę i czego się dowiaduje, że;
1) jest winny, bo ma swój udział,
2) ma zostawić męża, zająć się sobą i budować relacje z Bogiem.
Uważam, że do takiej postawy trzeba czasu, sama potrzebowałam około 2 lat, zanim usłyszałam, co do mnie mówiło wiele osób. Wcześniej po prostu nie rozumiałam, dlaczego mam odpuścić sobie na razie męża, skoro chciałam ratować to małżeństwa. Nie mówię tego personalnie do Ciebie, ale mam zwyczaj czytać pojawiające się posty i czasem odnoszę wrażenie, że stali bywalcy tych stron lubią się niekiedy powymądrzać przed nowymi, jakimi są specami od kryzysów, a przecież każdy przypadek jest inny. "Nowi" to zwykle ludzie w szoku po rozstaniu, po odkryciu zdrady, w trakcie rozwodu....apeluję o uważność, bo jak mówił jeden ksiądz i Biblią można zabić!

Anonymous - 2014-05-02, 16:58

AWS napisał/a:
Uważam, że do takiej postawy trzeba czasu, sama potrzebowałam około 2 lat, zanim usłyszałam, co do mnie mówiło wiele osób.


AWS napisał/a:
a przecież każdy przypadek jest inny.


AWS,witam Cię serdecznie..........a może gdybyś nie słyszała od początku tych wszystkich przemądrzałych rad,to może zajęłoby Ci to trzy lata,a może pięć?masz rację!każdy przypadek jest inny,śmiem twierdzić,że u mnie-gdyby nie Sychar,babrałbym się w rozpamiętywaniu krzywdy jeszcze długo,bo moje otoczenie lało młyn na moją wodę:żona jest be,ty jesteś cacy,ty nie jesteś niczemu winien.........oj,lepiej mi się tego słuchało,ale jak się za długo tego słucha,to można zatrzymać się na tym miejscu i nie robić nic ze sobą,a życie ucieka.........kto wie,kto wie,kto wie..........gdybym był wcześniej tutaj,gdybym od razu wziął do swego serca wiele tutaj słów z czasów,kiedy jeszcze nawet nie byłem zarejestrowany,a tylko podczytywałem sobie to forum,może moje życie wyglądałoby inaczej,lepiej?wolę nie gdybać.AWS,a skąd wiesz,czy wówczas nie wkurzające Cię rady,słowa nie kiełkowały w Tobie,nie dojrzewały?przecież każdy "doradzający" czuł to samo co ty,przeżywał to,co Ty,toż tu w 95% sami odrzuceni,skrzywdzeni,zdradzeni..........ja też!na pewno masz słuszność,że nie w każdym przypadku rady są "wczas",ale są też takie osoby,które wspierają jeszcze inaczej, modląc się,czy pocieszając.................masz na pewno słuszność jeszcze w jednym,żeby myśleć,czy każdy wpis jest na forum potrzebny(to znaczy zadać to pytanie sobie)i ja na pewno sobie je zadam,nie ma nic gorszego,niż nietaktowny przemądrzalec......... :oops: pozdrawiam Cię serdecznie,Szymon.

Anonymous - 2014-05-02, 17:58

To ja Wam coś napiszę z własnego podwórka odnośnie tego co napisała AWS. Kiedy wyłam z bólu i rozpaczy, "przygarnął" mnie mój proboszcz. Boże dziękuję Ci za cierpliwość jaką dałeś temu człowiekowi, bo tak po ludzku to miał mnie ochotę zabić, do czego się przyznał niedawno :roll: Pamiętam jeden wieczór, kiedy siedzieliśmy i gadaliśmy i ja ciągle gadałam coś o Piśmie Świętym. Dał mi tę niezwykle mądrą ksiegę do łap, kazal otworzyć w dowolnym miejscu i przeczytać. Tak też zrobiłam i kiedy skończyłam, on zapytał o czym czytałam. Bóg mi świadkiem, że nie wiem do dziś co czytałam. I wtedy ten człowiek, zabrał mi z łap Pismo Świete i walnął mnie nim w łeb, ale tak że aż mi ten leb odskoczył. Z uśmiechem na ustach zapytał... Bolało? Ja totalnie zaskoczona jego reakcją zrobiłam tylko głupią minę, no bo to raz że człowiek mądry, dwa ze mój proboszcz to jakoś tak głupi było się wściec, więc on mi przywalił jeszcze raz i znów pyta... Bolało? No i wtedy ja sie rozdarłam, że "se" nie życzę takiego traktowania mnie, biednej kobiety, którą zostawił mąż. Na co on spokojnie kazał mi usiąść i powiedział. Pamiętaj, Biblia to nie jest księga czarów, w której znajdziesz zaklęcia na wszystkie bolączki, Biblia to atlas życia, ale trzeba się go nauczyć czytać. Cieszę się, że sie wściekłaś, bo w tym momencie przebudziłaś się i mam nadzieję, że zaczniesz życ, bo do tej pory byłaś żywym trupem, latającym z różańcem i Biblią pod pachą ale nie umiałaś z tych darów korzystać. Były to tylko przedmioty w Twoich rękach. Prawda jest taka, że faktycznie wtedy nastąpiło moje przebudzenie, zaczęłam się modlić ale świadomie i przede wszystkim żyć. Był czas na śniadanie, obiad i kolację, na rozmowę z synem, na pójście do kina, ale był też czas na modlitwę, tym razem już swiadomą. Juz nie klepałam całymi dniami różańca, nie przekopywałam internetu w poszukiwaniu kolejnych cudownych modlitw. Przestałam traktować modlitwę jako cudowne zaklęcie na poprawę mojego życia. Bo moje życie mogłam zmienić tylko ja, będąc świadoma tych zmian. I tak oto przy pomocy ręcznego wykładania Biblii zmieniłam się na plus :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Anonymous - 2014-05-02, 19:39

Olga1968 napisał/a:
I tak oto przy pomocy ręcznego wykładania Biblii zmieniłam się na plus


:lol: :lol: :lol:

poczta.onet.pl napisał/a:
Wszyscy jesteśmy tutaj w kryzysie a czy jest ktoś kto z kryzysu dzięki chceniu tylko jednej osoby wyszedł???


myślę, by wyjść z kryzysu małżeńskiego potrzebne są chęci dwóch osób, to prawda......ale często jest tak,że jakaś tam praca nad sobą jednej osoby,powoduje często zmiany u tej drugiej...........nie zawsze,ale często.........polecam wątek Świadectwa,tam ludzie dzielą się tym jak wyszli z kryzysu małżeńskiego lub....osobistego,bo często kryzys małzeński pokazuje nam,że i osobisty kryzys mieliśmy..........np. niejedna kobieta odkrywała,że poświęciła się rodzinie,domowi,zapominając o sobie,kryzys pomógł jej np. w odkryciu wielu fajnych cech,których sobie nie usiadamiała,przygnieciona obowiązkami i zranieniami,polecam,masz moją modlitwę,pozdrawiam,Szymon.

Anonymous - 2014-05-02, 20:46

[quote="Olga1968"]zaczęłam się modlić ale świadomie i przede wszystkim żyć. Był czas na śniadanie, obiad i kolację, na rozmowę z synem, na pójście do kina, ale był też czas na modlitwę, tym razem już swiadomą. Juz nie klepałam całymi dniami różańca, nie przekopywałam internetu w poszukiwaniu kolejnych cudownych modlitw. Przestałam traktować modlitwę jako cudowne zaklęcie na poprawę mojego życia.
Dziękuję. Własnie o to mi chodziło, że każdy ma swój czas na przebudzenie! :-D

[ Dodano: 2014-05-02, 20:58 ]
[quote="krasnobar"]AWS,witam Cię serdecznie..........a może gdybyś nie słyszała od początku tych wszystkich przemądrzałych rad,to może zajęłoby Ci to trzy lata,a może pięć?
Krasnobar jestem w Sycharze od 5 ,lat, znam Twoją historię i bardzo sobie akurat cenię Twoje komentarze i nigdy nie nazwałabym ich wymądrzaniem. Sama też sporo się tutaj nauczyłam i trochę boli mnie, że forum przez te ostatnie miesiące zmieniło swój charakter.Jestem za nierozerwalnością małżeństwa, co potwierdziłam postawą podczas spraw rozwodowych, ale nie o mnie tu chodzi, ale o"nowych", których często odstraszają niektóre "pyskówki' i poglądy.

[ Dodano: 2014-05-02, 21:04 ]
poczta.onet.pl napisał/a:
Jestem bardzo zmęczona proszeniem i poniżaniem się ale nie na tyle aby jeszcze próbować

Droga Mario! Nie naprawisz małżeństwa proszeniem, ani poniżaniem , a co najwyżej jeszcze bardziej zniechęcisz do siebie męża. Piszę z własnego doświadczenia, że nic tak później nie boli, jak utrata własnej godności. To, co robi Ci mąż to jedno, a to, co robisz sama sobie to drugie. Zastanów się, czy chciałabyś, by mąż przed Tobą się poniżał?

[ Dodano: 2014-05-02, 21:09 ]
poczta.onet.pl napisał/a:
Miałam i mam znaki od Boga że warto.

Mario, jaki to byłby Bóg, który dawałby Ci znaki, że warto poniżać się przed mężem? :shock:
Mario warto bronić małżeństwa, ale w mądry, dojrzały i godny sposób. Przede wszystkim wyciszenie emocji, bo one są w czasie ostrego kryzysu największym wrogiem. Poczytaj trochę to forum i na pewno znajdziesz wiele odpowiedzi na dręczące Cię teraz pytania i wątpliwości.

Anonymous - 2014-05-13, 15:30

grzegorz_ napisał/a:
Zenia
nie kazdy potrafi wpasc w religijne uniesienie w ktorym
pierwotny lem przed samotnoscia likwiduje relacja z Bogiem.
Wiekszosc ludzi stapa po ziemi i tu na ziemi chce szczescia


http://www.langustanapalm...a-nienormalnych

grzegorzu moje "uniesienie religijne" wygląda w ten sposób. W taką rzeczywistosc weszłam i staram sie w niej trwać. Tak wybrałam. Na to się zgodziłam.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group