Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Chyba nie wytrwał - a jednak walczy dalej, chwała Panu
Anonymous - 2014-06-05, 19:57
MN
Bardzo podziwiam Twoją postawę pełną miłości do męża i szacunku do ludzi (także do kochanki męża). Chciałabym taka być. Twoje przeżywanie tej trudnej sytuacji i piękne dojrzewanie budzi mój podziw. Bardzo lubię, kiedy fajnym ludziom wychodzi
Anonymous - 2014-06-21, 15:46
Dziękuję Ci renta.
Chociaż pewnie mnie przeceniasz ;) mam kiepskie momenty..
Ostatnio dostaję od ludzi tyle dobrego.
Teraz w tym wyjątkowym czasie scalania rodziny także otrzymujemy mnóstwo z zewnątrz.
Ja już przestałam pytać "dlaczego", "czym zasłużyłam"?
Tylko zaczynam pytać: Po co? Dlaczego mi to zostało dane? Bo na pewno nie bez powodu, celu.
W jakimś stopniu równoważy to napotykane trudności. Wzmacnia. I kieruje uwagę ku innym ludziom, nie wiecznie na siebie, na swoją sytuację.
To jedno takie spostrzeżenie.
Drugie to takie, że zastanawiam się nad niejakim Szymonem z Cyreny.
Czuję, że w jakimś stopniu szczególnie teraz powinnam próbować zrozumieć jego decyzję, postawę. Najpierw zdziwienie i niechęć, opór, bunt - potem płynąca z wewnątrz decyzja i wola pomocy, dalej szedł już nie zmuszany ale z własnej woli. Opór <-> zgoda.
Co było pomiędzy?
To czego nie rozumiem, oddaję Bogu. I codziennie Mu dziękuję za cuda.
Anonymous - 2014-06-22, 11:31
ja_tez napisał/a: | krawędź nadziei napisał/a: | Muszę utrzymać swój warunek. I przyjąć ryzyko wychowywania samotnie dwójki dzieci do końca życia. |
Tak. I powiem Ci, że trzeba liczyć się z taką ewentualnością, warto pogodzić się zawczasu z tym, że tak właśnie może się stać. Bo to daje spokój na teraz, po wcześniejszej karuzeli emocji.
krawędź nadziei napisał/a: | Módlcie się za mnie abym Bóg dał mi siłę. |
Zapewniam. |
Trzymaj się !
To jednak są kobiety, które dają szanse odbudowania małżenstwa
Moje Słońce poinformowało mnie, że ma partnera i nawet telefonow nie chce odbierac.
Jutro jest dzień ojca i głuchy telefon...
Czytając Twoją wypowiedź, widocznie jszcze nie czas. To my mamy czekac na to co dla nas i dla naszych dzieci jest najlepsze..
Dobrze tez miec pod reka wspolnote.
Jeszcze nigdy nie sylaszano aby taki gest milosci odrzuconej nie wydal owocu. Zachowaj swoja otwartosc i szczera milosc. Taki wielki dar milosci jaki posiadasz da Ci wiele radosci.
Pan Bog jest dawca wielu Darow, ktore splyna na Twoje dzieci. Pewnie ze jest Ci ciezko i nie widzisz tego w tej plaszczyznie ale ona jest. A Bog obok Milosierdzia jest tez sędzia sprawiedliwym. To co dajesz wroci do Ciebie i Twoich dzieci pomnozone.
Anonymous - 2014-07-12, 20:44
Dziękuję Sławku za Twoje słowa.
A to, co co dzieje się teraz mogę opisać na przykładzie naszego domu.
Pamiętacie może gdy pisałam, jak mąż zabrał rzeczy a ja z mieszanymi uczuciami (przewaga pozytywnych) zagospodarowałam jego pusty pokój na swoją pracownię. Której tak potrzebowałam.
I ktoś zadał mi wtedy pytanie, co jeśli on wróci razem ze swoimi rzeczami zawodowymi, to czy wycofam się stamtąd z powrotem.
Może to akurat najmniejszy problem w naszej pokomplikowanej sytuacji, ale dobrze obrazuje naszą sytuację.
Otóż to wszystko dzieje się "samo" i idzie do przodu.. Naturalnie i bez tzw. ciśnienia.
Mąż wrócił i jakoś jest miejsce w tym niewielkim domu i dla mnie i dla niego. Nie muszę się nigdzie przenosić.
Wystarczyło posprzątać...
Dom jest coraz lepiej zorganizowany. Po raz pierwszy od 11 lat gdy tu mieszkamy, wszystkie pomieszczenia pełnią swoje funkcje służąc całej rodzinie tak jak powinny - tak jak je przed 14 laty zaprojektowałam (bo dom jest mojego projektu). Wreszcie, po wielu latach zaniedbań..
Wszyscy się mieścimy i jest nam wygodnie. Wspólnie z mężem doprowadziliśmy do porządku ostatnie zagracone rejony, gdzie kijem nikt z nas nie ruszał przez dosłownie 10 lat. Teraz te miejsca są czyste, funkcjonalne, można tam urządzać różne rzeczy. Wywieźliśmy masę śmieci. Pierwsza partia gratów wyjechała wraz z rzeczami męża, i już nie wróciła. Resztę oczyściliśmy wspólnie. Napotykając na ślady przeszłości z tamtej epoki, niezwykłe wspólne wspomnienia z zeszłego wieku.
Dom się odrodził, będąc wciąż tym samym domem.
Wiele, bardzo wiele jeszcze przed nami pracy. I do końca życia pilnowanie aby nie doprowadzić do zaniedbań.
Ale ma znów gospodarzy, nie jednego ale dwóch. I jest pełen życia, śmiechu dzieci, które coraz rzadziej zadają pełne niepokoju pytania.
Co najważniejsze - pod tym dachem pojawiła się wreszcie modlitwa, momentami wspólna. Niezwykła sprawa, niezwykła moc. To ważniejsze od porządku. A raczej to jest warunkiem pewnego porządku, nie tylko tego w kwestii gratów.
Mam nadzieję, że zawsze już będzie z nami modlitwa. Bo to dopiero początek...
Dalej w opis małżeństwa się nie będę zagłębiać, ale dom jest jak małżeństwo. Może trochę toporna metafora, ale dziś mi się wydała celna.
Chwała Panu za Jego łaskę i miłosierdzie.
Anonymous - 2014-07-12, 20:57
Chwała Panu
Anonymous - 2014-07-12, 22:42
Nooo, Mocy.... Chwała Panu!
Anonymous - 2014-07-13, 08:41
pięęęęęęęekne - chwała Panu
Anonymous - 2014-07-13, 13:28
Dzięki, ale wiecie... to wcale nie wszystko. Czekają nas rzeczy takiego kalibru, że w zasadzie to bunkier by się przydał.
Ten najcięższy okres właśnie tuż przed nami.
I tak jak patrzyłam z rezerwą na to co się działo przez ostatnie dwa miesiące (wydawało mi się to jakieś aż nierealne, może zbyt łatwe), to teraz z perspektywy dnia dzisiejszego wiem, że Bóg nas w ten sposób niesamowicie przygotował na to co nas czeka.
Coś jak gdyby umocnienie wałów przed powodzią. Okazuje sie, że to wszystko działo się w porę i wzmocniło nas.
Co dalej - nie wiem. Ale ufam tak samo jak od prawie roku, czyli ślepo.
Jeśli doszliśmy już tutaj, i oboje chcemy iść z Bogiem - to trzeba tę łaskę wykorzystać, współpracować. Choćby to było momentami niewiarygodnie trudne.
Czekam na moment, gdy oboje będziemy mogli uczestniczyć w pełni uzdrowienia, jakie jest zawarte w Eucharystii.
Proszę pokornie o modlitwę na trudny czas.
Edit: te dwa miesiące były dla nas takie łatwe i dobre dlatego, że mąż zrobił to, co było najtrudniejsze. Zrobił to w 100%. Ja nie dowierzałam że mu się to uda.
Robił to sam, beze mnie.
Nie znam i nie chcę znać szczegółów tego rozstania, tylko jakieś odpryski faktów do mnie doszły.
I już te odpryski zrobiły na mnie koszmarne wrażenie. Owszem, z jednej strony ulga, że dał radę zawrócić płacąc tak wysoką cenę. Z drugiej strony: jakiś wstrząs - do jak strasznej sytuacji doprowadziło się dwoje ludzi nawzajem.
Ale to było ich piwo. I przyszedł czas gdy każde z nich musiało wypić to co nawarzyło.
Ja poczułam tylko z daleka ślad zapachu tego piwa, i już mnie zemdliło.
Więc nie wnikam, to nie moje.
Natomiast sama widzę, jak te doświadczenia zmieniły męża. Jak dojrzał.
W podobnym stopniu, jak ja w czasie ostatniego półrocza.
To wszystko było trudne, ale dobre. Bóg nas dobrze przygotował do zmian, a potem chyba nas "popchnął" w dobrym kierunku... Całego Jego planu co prawda wciąż nie ogarniam ;) ale nie spodziewam się, że to nastąpi.
Anonymous - 2014-07-13, 14:51
To się nazywa moc nadziei, ciesze się razem z Tobą , pięknie!
Jestem z modlitwą.
Anonymous - 2014-07-16, 15:39
Ja również jestem z modlitwą
Anonymous - 2014-07-16, 19:43
Chwała Panu .Jestem z modlitwą.
Anonymous - 2014-07-25, 03:53
moc nadziei napisał/a: | Ale to było ich piwo. I przyszedł czas gdy każde z nich musiało wypić to co nawarzyło.
Ja poczułam tylko z daleka ślad zapachu tego piwa, i już mnie zemdliło.
Więc nie wnikam, to nie moje. |
Dobre z tym piwem.
Tylko czasami u niektorych to czystym spirytusem czuć , a nieraz paskudnym zacierem
Bogu Dziękuję za jego łaski w ludziach takich jak Ty i Twój mąż. Jesteście jak banderola celna na butelce z przemytu
Anonymous - 2014-07-30, 17:32
Bóg Wam zapłać za wszystkie wasze modlitwy. Staram się odwdzięczać.
Dabo, no coś w tym jest ;) z tym przemytem itd...
Idziemy dalej, coraz dalej. Czasem oglądam się wstecz i się dziwię: o rany, skoczyłam przez taki wagon? Sama bym nie dała rady.
Przede mną następne, ale nie ma sensu się zatrzymywać i im przyglądać, trzeba ufać Panu, zamykać oczy i skakać.
Wysoko..
"Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" - chociaż naprawdę na starcie bywa że leżę i wątpię że dam radę, ale Pan mnie zawsze podnosi. Czasem poprzez mojego męża, czasem to ja jestem dla męża oparciem.
A przeszkody czasem najeżone kolcami, zły wie jak zadziałać, żeby przestraszyć, zmącić..
Mówią "wygrałaś". To nie o to chodzi.. Nie chcę tak czuć. Wygrało małżeństwo i rodzina, ale przegranych też jest dużo. Wszyscy są po trochu wygrani i przegrani, więc nie ma sensu tak tego stawiać.
Trzeba po prostu prosić o dalsze łaski i próbować się na nie otwierać. I dziękować, dziękować za każdy dzień, za każdy trud i za każdą dobrą chwilę, przecież jest ich tak wiele!!!!!!
Dziękuję forumowiczce (nie pamiętam w którym to wątku), która wstawiła wczoraj ten link:
http://swiatlopana.com/23...-zaufaniu-bogu/
Ten link był też dla mnie. Znałam go wcześniej, ale właśnie wczoraj wydobył mnie z labiryntu, do którego sama bym się błyskawicznie wplątała. Wyolbrzymiając problemy (owszem, niełatwe), i pomniejszając cuda (namacalne).
Uff.
Bo najtrudniejsza jest pokusa ponownego oparcia się na własnych siłach, jak tylko coś zaczyna dobrze iść.
PS. Aha, "odkaziłam" (bo takie wprowadziłam nazewnictwo) wspólną działalność z mężem. Odkaziłam i odblokowałam w głowie sprzęt, samochód, wyjazdy. Da się. Myślałam, że się nie da, ale da się. Część sprzętu jest nowego, co mi ułatwiło. Pojechałam z nim raz i już mogę w tym brać udział, i wisi mi czy ktoś mnie porównuje czy nie (pomimo że i tak podobno wypadam o niebo lepiej). Nieistotne. "Jedyne porównania jakie mają sens, to ze sobą samą z przeszłości".
To w ogóle było dziwne - odzyskałam na tych wyjazdach z powrotem miejsce mi należne, które zresztą sama zostawiłam puste dwa lata temu. Teraz zdecydowałam, że jednak jest sens je odzyskać, że ja to lubię po prostu i nie chcę by ktoś mi to zabierał, brukał i używał jak swoje.
Anonymous - 2014-07-30, 20:43
no to coś mi się widzi, że piszesz na bieżąco świadectwo
Aha, do działu świadectw sama przenieś jak uznasz, że czas
Chwała Panu !
|
|
|