To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Mąż mnie zdradzał i co dalej???

Anonymous - 2013-10-06, 17:57

"Miłość nie szuka swego"..... A czego - jak nie "swego" szukał Twój mąż w relacji z tą kobietą?

Pozdrawiam serdecznie.


może ja cichutko odpowiem....szukał swego....tylko czy to jest MIŁOŚĆ ,którą zadeklarował wcześniej?

chyba MU się zapomniało,biedzaczkowi....módlmy się

Anonymous - 2013-10-06, 21:24

Słucham go, bo rozmawiamy ostatnio dużo.
I zaczynam rozumieć, że zdrada wyrosła na konkretnym gruncie.
I ten grunt (przynajmniej ta jego część, która jest w sercu mojego męża) powstała dlatego, że ja go zupełnie odrzuciłam.
Odrzucenie go było moim ostatnim wołaniem o pomoc, zupełnie chybionym i głupim.
Odrzucając go miałam niewytłumaczalną nadzieję, że na niego wpłynę - w zakresie naszych ówczesnych problemów.

Moje odrzucenie spowodowało, że pozwolił wygasnąć swojej miłości do mnie. Ona wygasła.
Gdy miłość do mnie wygasła, pozwolił w to miejsce wejść obcej osobie.
Teraz gdy z kolei pozbył się tej obcej osoby z serca, to w efekcie został zupełnie spustoszony. Jakby za bardzo manewrował tymi emocjami, jak jabłkami w koszyku: wyjmuje, wkłada, przekłada. Tak się nie da, a raczej da się chyba ale koszty są wysokie...
I jest tym wszystkim sam poraniony i dalej pogubiony.

Miłość jaką ślubował - zawiódł się na niej najpierw z mojej strony. Więc sam dalej tego nie ciągnął. Uznał, że nie ma sensu.

Ech zastanawiam się na ile ja się wkręcam w jego usprawiedliwienia, a na ile przyjmuję swoją część winy.

Tak czy siak, dziękuję Bogu za to, że przynajmniej mogę z nim o tym wszystkim w miarę (mam nadzieję) szczerze porozmawiać.

Anonymous - 2013-10-06, 21:32

krawędź nadziei napisał/a:
Miłość jaką ślubował - zawiódł się na niej najpierw z mojej strony.


no cóż ależ on i każdy z nas ślubuje komuś miłość , a nie że dostanie miłość

Jak rozmawiacie , to niech przed następna rozmową może przesłucha ks.Marka Dziewieckiego "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" to się dowie co ślubował i czy miłość jest a czym nie jest .
Potem rozmowa będzie owocniejsza ??

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-10-07, 01:44

A co powinien posłuchać ten mąż, któremu "zamarzył" się rozwód, ale na razie się "tylko" wyprowadził, aby zechciał rozmawiać, aby rozmowa przyniosła jakiekolwiek owoce zrozumienia, chęci powrotu do Pana, potem do domu, bo na wszystko reaguje, ze jest zbyt "kościelne" ... Jak dotrzeć? Czy odpuścić w ogóle i pozwolić, aby dalej się nakręcał w swoich pretensjach, a których mówi, że nie wie o co, tylko jest mu źle i nie wie jak to zmienić?
Anonymous - 2014-08-15, 13:50

Kochani minął prawie rok od kiedy podzieliłam się z Wami moim trudnym doświadczeniem (czytajcie początek postu). Dziś chciałabym podzielić się z Wami tym co Bóg uczynił dla mnie przez ten rok, aby zaświadczyć o Jego Miłości i Jego potężnej mocy.
Ale najpierw chciałam krótko prosić Was żebyście zastanawiali się choć trochę nad tym co piszecie w komentarzach, bo zamiast pomagać możecie szkodzić.
Niestety spotkanie z Wami na tym forum wtedy było dla mnie przykrym doświadczeniem, ponieważ poza paroma osobami, które rzeczywiście chciały mnie wesprzeć reszta komentarzy mnie zniechęciła i odstraszyła. To przykre, że niektórzy z Was udzielając się na forum wypowiadają się w taki sposób, jakby koniecznie chcieli przeforsować i przekonać innych do swoich prawd, takie przynajmniej miałam wtedy wrażenie. Prawo do wypowiedzenia Waszego zdania, na które co niektórzy wciąż się powołują jest jednak często bardzo bolesne dla tych którzy szukają tutaj pomocy i wsparcia, a nawet zrozumienia. Na szczęście po dwóch miesiącach Mirakulum zachęciła mnie bym nie kończyła z Sycharem, kiedy tak naprawdę jeszcze na dobre nie zaczęłam. Jednak na forum weszłam dopiero wczoraj.
Nie będę wchodziła w szczegóły bo nie chcę zagubić tego co najważniejsze. A najważniejsze jest to, że jutro mój mąż się wprowadza do naszego domu, a ja jestem gotowa przyjąć go z otwartymi ramionami i z Miłością. Rok temu kiedy powiedział mi o zdradzie, kiedy potem mnie opuścił, kiedy cały czas kłamał i zdradzał i zrobił wszystko żeby zniszczyć mnie i nasze małżeństwo, włącznie ze złożeniem pozwu o rozwód, kompletnie nie rozumiałam co się dzieje, dlaczego i po co? Czułam tak wielki ból i skrzywdzenie, że poza tym nie widziałam już nic. Na szczęście Bóg nie zostawił mnie w takim stanie i na szczęście pozwolił mi tego wszystkiego doświadczyć trzymając mnie cały czas w swoich ramionach. Dzięki tym okropnym doświadczeniom zobaczyłam i poczułam jak bardzo On mój Ojciec mnie kocha. Był to rok potwornego cierpienia, umierania każdego dnia, ale i rok niezwykłych łask, doświadczania miłości Bożej i wielkich cudów, które Pan dla mnie i mojej rodziny uczynił. Rok w którym spotkałam wielu wspaniałych, mężnych ludzi, którzy zamiast użalać się nad sobą i tracić energię na rozdrapywanie ran i oskarżanie o nie wszystkich dookoła, zakasali swoje rękawy i zabrali się do ciężkiej pracy na sobą i walki o małżeństwo. Kotwicą, która pomogła mi odnaleźć grunt był właśnie Sychar, po tym jak zawiodłam się na forum, postanowiłam spróbować innej opcji, a mianowicie wybrałam codzienną modlitwę przez Skypa i mitingi na Skype. Potem rekolekcje wspólnotowe i w końcu wspólnota we Wrocławiu. Kiedy już twardo stanęłam na ziemi zrozumiałam, że ból nie zniknie i jeśli chcę Kochać tak naprawdę to muszę nauczyć się z nim żyć. Nie pamiętam kiedy, ale w którymś momencie podjęłam decyzję, że chcę kochać na 100% i to uczyniłam moim najważniejszym celem w życiu. Decyzję tą podejmuję każdego dnia na nowo. Są momenty w których mówię, że nie wiem czy tak dalej chcę, wątpię, brakuje mi sił, bo znów wygrywa egoizm.Ale Bóg mój Tato jest zawsze przy mnie by mnie podtrzymać kiedy upadam, by mnie przytulać kiedy czuję się zraniona i kiedy sama ranię. To takie wspaniałe czuć się tak kochaną. Dzięki tej wielkiej Miłości, którą Bóg mnie wypełnia mogłam przebaczyć mężowi wszystkie okropieństwa które wyrządził naszej całej rodzinie, wszystkie, przebaczyć w momencie kiedy on jeszcze nie prosił o przebaczenie. To pierwszy wielki cud, którego Bóg we mnie dokonał. Kolejny to ten, że mogę uczyć się kochać ze świadomością, że być może nigdy nie dostanę za tą miłość nic dobrego, mogę już nie czekać by ktoś mi coś dał, tylko sama wychodzić żeby dawać. To niesamowite jaką ta Miłość daje wolność i po ludzku absurdalne, że poświęcenie się dla innych jest wolnością. Ale tak właśnie to przeżywam, zrozumiałam wreszcie słowa Jezusa, że "kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je" Kochani to prawda, która wyzwala.
Po wielu miesiącach konsekwentnej walki, której główną bronią była modlitwa oraz rozważanie ewangelii i wprowadzanie jej w życie krok po kroku, nasze małżeństwo ma szansę się odrodzić. Dostaliśmy kolejną szansę i tylko od nas zależy jak ją wykorzystamy. Kochani chciałabym Wam tylko jeszcze jedno przekazać zaufajcie Bogu, że On wie co robi i że Jego Miłość może wszystko. Dla mnie Bóg uczynił wiele cudów, z których każdy kolejny był większy od poprzedniego. Dziś z pełną świadomością i odpowiedzialnością mogę Wam powiedzieć: Każde trudne małżeństwo sakramentalne jest do uratowania!

Anonymous - 2014-08-15, 23:27

Aniu
Chwała Panu

Anonymous - 2014-08-16, 00:55

Chwała Panu!
jak się to to czyta, to człowiek odzyskuje wiarę we własne siły :-)

Anonymous - 2014-08-16, 11:45

Aniu, chwała Panu! :-D
Anonymous - 2014-08-18, 09:19

Chwała Panu!
Aniu, dziękuję za piękne świadectwo. Dodaje mi siły, przekonania, żeby..................tak na full.


Co czasami jest trudne.

Pozdrawiam.

Anonymous - 2014-08-18, 12:08

Chwała Panu :-)
Anonymous - 2014-08-19, 10:46

Piękne świadectwo :)
Anonymous - 2014-08-20, 23:27

Dobrze, że jesteś Aniu :mrgreen:

Chwała Panu!

Anonymous - 2014-08-25, 23:14

Dziękuję Ci Aniu za te piękne słowa:

Cytat:
To niesamowite jaką ta Miłość daje wolność i po ludzku absurdalne, że poświęcenie się dla innych jest wolnością. Ale tak właśnie to przeżywam, zrozumiałam wreszcie słowa Jezusa, że "kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je" Kochani to prawda, która wyzwala.


To jest to, co czasami czuję, ale ubrać w słowa nie udawało mi się. Na razie tylko czasem, mam nadzieję że kiedyś uda mi się przyjąć je jako dewizę życiową. Gratuluję Ci wytrwałości w pracy nad sobą i Waszym małżeństwem.
Chwała Panu!

Anonymous - 2014-08-26, 16:41

no to WITAJ ANIA,znamy sie z mitingow ,i zycze ci -wam pogody ducha z tym co mozesz zmienic z odwaga na czele ,a czego nie mozesz zostaw to niech krok 3 PAN NASZ SIE TYM ZAJMNIE ,bo ty-ja kazdy jest w niektorych sytuacjach bezsilny,i madrosci na tym polega wspouzleznienie zeby odroznic co jest mojim udzialem a co nie. :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group