To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dziś mój świat się skończył. Co mam robić?

Anonymous - 2014-10-29, 23:57

P. w Twoim podpisie "moja żona jest moim światem" widzę streszczenie problemu przez który nie przejdziesz zwycięsko w walce ze swoimi negatywnymi emocjami. A eksplodując tymi emocjami (bo tego nie zwalczysz) tylko odrzucisz swoją żonę dalej. Wiem, bo czuję jakbym pisał do samego siebie sprzed 10 miesięcy.
Jak żona będzie źródłem Twojego sensu życia, a więc Twojej siły - przegrałeś
Boga tam wstaw. Na skale buduj rodzinę. Jak Ty będziesz mocny Bogiem, nic Cię nie ruszy, a taki człowiek staje się wartościowy, promienieje wręcz siłą, spokojem i radością. Taki człowiek może rozdawać. Staje się mocnym facetem pełnym miłości, a nie pustym, żebrzącym o wypełnienie łosiem (tu piszę o "starym" sobie).

Wczoraj spotkałem się z żoną, chciała omówić sprawę rozwodu. Mówiła jak bardzo mnie nie kocha, że małżeństwo było pomyłką, jak słabym byłem mężem i to z tak zadziwiającą złością (spotęgowaną kiedy się dowiedziała, że na rozwód się nie zgodzę). No i się cieszyłem, że ją widzę i ją to rozbrajało. A to co mówiła spływało po mnie, bo pracuję nad sobą, znam swoją wartość i nie jestem od niej uzależniony. Bóg jest moim numerem jeden. Jak On zechce bym był sam, to będę i świetnie wykorzystam ten czas :-D Wczoraj żona powiedziała mi, że niedługo przyśle mi papiery rozwodowe, a ja czuję się jakbym mógł dom postawić gołymi rękami (najbliższe lato i biorę się do roboty).
Bóg na pierwszym miejscu, nie żona.

Anonymous - 2014-10-30, 00:27

podpis już zmieniłeś - masz rację zapomniałem dla Niej i o Panu Bogu i o sobie.

spotkanie było arcytrudne. Nie wybuchnąłem złością, nie dałem się ponieść emocjom, nie rozkleiłem się. Stanowczo, konsekwentnie - choć dobrych emocji we mnie nie było.

dowiedziałem się dziś między innymi, że:
- nigdy mnie nie kochała,
- zawsze wiedziała, że nie jestem kandydatem na męża i ojca, tylko oszukiwała samą siebie, bo myślała, że jakoś to będzie,
- że głęboko nieszczęśliwa była już w podróży poślubnej i już wtedy wiedziała, że nie chce tak spędzić reszty życia (jako żona),
- że już przed ślubem była nieszczęśliwa ale chciała spróbować,
- że wszystkie wcześniejsze rzeczy powiedziała w złości ale je podtrzymuje jako prawdziwe,
- że nie da mi naszych pieniędzy (niestety na koncie żony) w tym weselnych jeśli nie zmienię zdania w sprawie rozwodu, (mam się sprzedać za tę garść srebrników :mrgreen:
- że zniszczy mi karierę jeśli się nie zgodzę na bezbolesny rozwód,
- że ani razu nie zapłakała z powodu tego co robi,
- że czuje się w środku bardzo silna i spokojna, szczęśliwa (po raz pierwszy w życiu), że właśnie odkryła siebie,
- że dbając o własne szczęście broni siebie i to nie jest krzywdzenie mnie (ponoć tata jej tak kiedyś powiedział),
- że wierzy w Boga ale może to zarzucić dla własnego szczęścia, nawet jeśli ma się smażyć w piekle,
- że moja postawa jest żałosna i nie męska (nie dla rozpadu małżeństwa), że nasze małżeństwo już nie istnieje,
- że jestem chory psychicznie i mam się leczyć, bo jak zabierała komp, to były tam zakładki z rekolekcjami, ze Mszy Św - usłyszałem, że jestem opętany,
- nowy wątek: kłamstwo (w które chyba naprawdę wierzy) uwaga - że bała się, że ją pobiję i chciała wezwać policję :shock: może to mało samcze, ale ja nie używałem przemocy nawet w podstawówce (nie biłem się z chłopakami) i na pewno wiele mi można zarzucić ale to jest absurd tak wielki, że mi się w głowie nie mieści
- etc

na spotkanie przyszła już bez obrączki i pierścionka zaręczynowego, za to z czarno - złotymi paznokciami - świeżo zrobione - sexy drapieżne

byłem po tym spotkaniu na mszy ale nie mogłem się skupić na modlitwie, przeszedłem jakby "obok"...

wszystko mi szepcze, że ta walka jest przegrana, że już nigdy nie będziemy razem.. a w głowie takie: odpuść ją sobie.. Choć jak Ją zobaczyłem to mi w środku serducho zagrało..

Anonymous - 2014-10-30, 08:55

P.
Wybaczysz, że tak będę pisał bez łagodzenia i od razu kawa na ławę, ok? :) Może Panie z tego forum wesprą Cię łagodnością i współczuciem (też potrzebne w takich chwilach), ale ja mam do zaoferowania tylko bitwę - słony pot, brud kurzu, eksplozje, ignorowanie ran i nacieranie z szalonym okrzykiem.

Szepcze Ci diabeł, byś skulił się bezradny i zrozpaczony w okopach. Wojna psychologiczna, mówi Ci to coś? Takiego bezradnego już łatwo dopaść i załatwić.

Cały czas miej przed oczami cel
Ratujesz nie tylko siebie, ale całe swoje małżeństwo ze swoją żoną włącznie. Twoja żona jest teraz skrępowana, zakneblowana i leży po drugiej stronie linii frontu. Poddała się i jest jeńcem. Wiele w tym jej winy, ale co przyniesie prawienie morałów jeńcowi w niewoli? I teraz wchodzisz Ty. Oo stary, niełatwo będzie, bo masz przeciw sobie całą zmyślność, złośliwość, wiekową inteligencję i zaciętość Wroga (będę tak domyślnie nazywał szatana/diabła). Myślisz, że zawaha się wykorzystać jeńców przeciwko Tobie? Wykorzysta każdego do kogo ma dojście, a bardzo dobrze Cię zna i wie gdzie Cię walnąć by bardzo zabolało. Może nawet ktoś z rodziny będzie Ci (wierząc, że doradza dobrze) radził byś się poddał, odpuścił. Pamiętaj wtedy jaka jest stawka. Przysięgałeś walczyć o swoje małżeństwo aż do śmierci i nigdy nie opuścić żony. Nadszedł czas sprawdzić Twoją przysięgę.

Jak sam się rzucisz - po Tobie. W porównaniu z takim złem to my jak bydło jesteśmy. Poszarpiesz się trochę, a potem Ty zginiesz i żona zginie.

Środki.
Bóg. On Cię wesprze w każdej batalii, ale dał Ci wolną wolę i nie wkroczy nigdy wbrew niej. Proś, proś, proś - módl się, módl się, módl się. Ufaj. Zawierz. Pamiętaj, jeżeli duchowo jesteś cherlak - to najpierw wyśle Cię na poligon (jak każdy mądry dowódca) byś wzrósł, nabrał masy i umiejętności. Będą różne drobne przeciwności, ale On jest najlepszym trenerem jakiego możesz mieć. Pamiętaj o stawce, zaciskaj zęby i bierz z rozpędu ścianki, wykopy i cokolwiek On postawi Ci na drodze. Będzie Ci się zdawało, że to (codzienne monotonne, samotne zmagania) wcale nie zbliża Cię do żony, ale zaufaj Mu. Tak jak się ufa dowódcy, czy trenerowi. Oddaj się całkowicie, bez marudzenia. Niech Tobą rozporządza, a Ty tylko wkładaj we wszystko wysiłek i nie daj wiary megafonom Wroga które będą głosiły byś się poddał, że walka nie ma sensu, że i tak przegrasz, że nic nie znaczysz. Same kłamstwa. Uważnie słuchaj oficerów Boga. Podniosą Ci morale, nauczą taktyki i sztuczek wroga - Pawlukiewicz, Dziewiecki, Szustak.

Spowiedź, Msza, stan łaski uświęcającej - w ten sposób zamiast 10-20% Bóg będzie mógł działać w 100%, a wróg będzie miał utrudnione dojście do Ciebie.

To wszystko. Witaj szeregowy na polu bitwy. :mrgreen:

PS. Jak chcesz zamienić nóż na coś potężniejszego i skuteczniejszego w walce - to jest takie coś jak nowenna pompejańska. Testuję, polecam.

Anonymous - 2014-10-30, 11:33

Rubin, podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami!
Anonymous - 2014-10-30, 12:21

Super wpis Rubin! Na podparcie dołożę:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=8057
I cytat z powyższego tekstu:

"Musisz zdać sobie sprawę, że twój wróg, szatan oraz jego siły mają za cel zniszczenie twojej rodziny. Wykorzystując okoliczności i ludzi. Ważne abyś wiedział że:
LUDZIE NIE SĄ TWOIMI WROGAMI
OKOLICZNOŚCI NIE SĄ PROBLEMEM
NIE PODDAWAJ SIĘ "

Nowenna Pomejańska - bardzo polecam! Polecam też Tajemnice Szczęścia.

Anonymous - 2014-10-30, 15:11

Rubin Wojowniku :-D

Szkoda, że nie jesteś moim mężem. Masz moją modlitwę.

Anonymous - 2014-10-30, 17:24

P

Czy ty miałeś za żonę moją żonę?
Też od niej usłyszałem, że nasze małżeństwo już nie istnieje i że prędzej pójdzie do piekła niż zostawi kochanka. Też dla swojej sporo zostawiłem rzeczy, które dla niej nie były ważne.
Widocznie doradzał im ten sam Wróg (według nazewnictwa Rubina).

Niestety muszę przyznać rację Rubinowi. Jako doświadczony oficer pola walki muszę stwierdzić, że przedstawił Ci rzetelnie sytuację (i z wdziękiem: Rubin - szacun).

Boję się tylko, ze przedstawił ją w zbyt radosnych kolorach. Nastaw się na baaaardzo długą kampanię. Aby tę kampanię przetrwać, musisz mieć właściwe morale. Ja zbyt długo myślałem, że sam dam sobie radę. Musisz wyfasować Różaniec i rozpocząć rozpocząć kilka równoległych operacji zbliżania się do Boga. Tym samym oddalasz się od nieprzyjaciół.

Będziesz musiał przejść różne etapy nastrojów. Ale Ci się uda. Gdy będziesz już mocny, próbuj się pogodzić z tą sytuacją i odżałować to co straciłeś. Jak to wykonasz, to jesteś już na prostej. Ale to za kilka lat, chociaż życzę Ci wcześniej.

Trzymaj się szeregowy!
Do ręki różaniec!

Pozdrawiam i będę pamiętał w modlitwie
Jacek

Anonymous - 2014-10-30, 17:49

P. napisał/a:
dowiedziałem się dziś między innymi, że:
- nigdy mnie nie kochała,
- zawsze wiedziała, że nie jestem kandydatem na męża i ojca, tylko oszukiwała samą siebie, bo myślała, że jakoś to będzie,
- że głęboko nieszczęśliwa była już w podróży poślubnej i już wtedy wiedziała, że nie chce tak spędzić reszty życia (jako żona),
- że już przed ślubem była nieszczęśliwa ale chciała spróbować,
- że wszystkie wcześniejsze rzeczy powiedziała w złości ale je podtrzymuje jako prawdziwe,
- że nie da mi naszych pieniędzy (niestety na koncie żony) w tym weselnych jeśli nie zmienię zdania w sprawie rozwodu, (mam się sprzedać za tę garść srebrników
- że zniszczy mi karierę jeśli się nie zgodzę na bezbolesny rozwód,
- że ani razu nie zapłakała z powodu tego co robi,
- że czuje się w środku bardzo silna i spokojna, szczęśliwa (po raz pierwszy w życiu), że właśnie odkryła siebie,
- że dbając o własne szczęście broni siebie i to nie jest krzywdzenie mnie (ponoć tata jej tak kiedyś powiedział),
- że wierzy w Boga ale może to zarzucić dla własnego szczęścia, nawet jeśli ma się smażyć w piekle,
- że moja postawa jest żałosna i nie męska (nie dla rozpadu małżeństwa), że nasze małżeństwo już nie istnieje,
- że jestem chory psychicznie i mam się leczyć, bo jak zabierała komp, to były tam zakładki z rekolekcjami, ze Mszy Św - usłyszałem, że jestem opętany,
- nowy wątek: kłamstwo (w które chyba naprawdę wierzy) uwaga - że bała się, że ją pobiję i chciała wezwać policję może to mało samcze, ale ja nie używałem przemocy nawet w podstawówce (nie biłem się z chłopakami) i na pewno wiele mi można zarzucić ale to jest absurd tak wielki, że mi się w głowie nie mieści
- etc



Wybacz ,że o to zapytam - czy Twoja żona dąży do unieważnienia sakramentu małżeństwa ?

Anonymous - 2014-10-30, 17:59

wiecie co mnie przeraża ? ...

- Rubin staż małżeński - 2 lata
- P staż małżeński - 1 rok

przecież to początek wspólnego życia ... :-(

Anonymous - 2014-10-30, 18:39

Rubin - dzięki za szczere i mocne słowa - brzmi dobrze, choć dziś po mojej stronie frontu pełen lazret - właśnie wstałem, mój organizm bardzo potrzebował snu, rany po wczorajszym jakby lekko mniej bolały.

helenast napisał/a:
Wybacz ,że o to zapytam - czy Twoja żona dąży do unieważnienia sakramentu małżeństwa ?
nie ma czego wybaczać, nic mi o tym nie wiadomo. Nie sądzę, żeby to było dla niej dziś ważne. Dlaczego pytasz? Moja żona przyjęła sakramenty jako osoba dorosła, niespełna 3 lata temu. To była tylko Jej decyzja. Boje się o Jej duszę.

A tak po ludzku dziś bardzo mocno czuję, że brakuje mi Jej obecności, tak zwyczajnie tęsknie i smutno mi :-(

helenast napisał/a:
wiecie co mnie przeraża ? ...

- Rubin staż małżeński - 2 lata
- P staż małżeński - 1 rok

przecież to początek wspólnego życia ... :-(


A wiesz co jest najsmutniejsze? Mamy chyba wszytko, wielki potencjał by stworzyć dobrą kochającą się rodzinę. A jeszcze tak niedawno temu obydwoje tego pragnęliśmy.

Po raz kolejny nie poznałem wczoraj swojej żony, zupełnie by człowiek, a znamy się, uwaga od 15 lat!!!! Czy aż tak mogłem Jej nie poznać? Staram się wierzyć, że prawdziwa jest tamta "stara" żona sprzed 2 tygodni.. Coraz bardziej wydaje mi się, że w Jej sercu i myślach musi być fascynacja kimś nowym, choć Ona przeczy.

zaraz różaniec do ręki i choć tyle dziś mogę. Obiecałem Jej wczoraj, że będę się za nią modlił, o co i Was proszę.

Może trzeba zebrać duchową armię?

Anonymous - 2014-10-30, 22:00

Żebym ja to wiedział i w to wszystko wierzył kilka miesięcy temu... Z drugiej strony gdyby nie kryzys, byłbym nadal jak woda letni, taki chrześcijanin zza kościelnego filara. Czuję jakbym się obudził i Tobie P. tego życzę.

Wszyscy słyszeliśmy od ukochanych teksty, że jesteśmy niekochani i do niczego, "zapomnij, że wrócę" itd. (ja również). Jak widać często używana sztuczka Wroga, która pewnie niejednego złamała. Ale nie nas. Tutaj, w okopach zebrali się niepospolici ludzie. To niesamowite, że codziennie wyruszamy na swoje pola bitewne, wracamy często dotkliwie poranieni, albo zniechęceni, a jednak znajdujemy jeszcze w sobie tyle sił, by wesprzeć siebie nawzajem. To nie od nas pochodzi. Namacalne świadectwo, że On jest pośród nas.

Cytat:
zaraz różaniec do ręki i choć tyle dziś mogę

Aż tyle. Nie doceniasz potęgi którą trzymasz w rekach, bo wygląda niewinnie.

Anonymous - 2014-10-31, 04:54

Hej P.
Walka trwa i będzie trwała ale Ty nie możesz się poddać!
Jesteśmy facetami, to nasza rzecz walczyć i odnosić rany, kobiety nie są tak mocne ani fizycznie ani mentalnie.
Zły potrafi wykorzystać ich delikatne postrzeganie świata i dlatego pewnie potrafią być okrutne i perfidne.
Wobec takiego przeciwnika (Zły), nasza wrodzona zdolność do walki to za mało. Tu musi być wsparcie - JEGO wsparcie.
Znasz to:
"Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza"

Jeżeli On będzie z Tobą, to nic Ci się stać nie może.

Pojednaj się z Nim jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, wyładuj negatywne emocje, zafunduj sobie jakiś wysiłek fizyczny (siłownia, długi bieg, etc) żebyś się zmęczył i odpoczął od myślenia o tej wojnie. Wypłacz się jak potrzebujesz ale tak żeby inni nie widzieli, oni muszą widzieć że jesteś wielki!
Ciesz się wsparciem tu obecnych i sam takiego wsparcia udzielaj.
Znajdź jakąś wspólnotę i czerp ... .

Niech Najwyższy będzie z Tobą i z nami wszystkimi

Anonymous - 2014-10-31, 06:46

4xAS napisał/a:
Jesteśmy facetami, to nasza rzecz walczyć i odnosić rany, kobiety nie są tak mocne ani fizycznie ani mentalnie.


Słucham :shock: . Aleś chłopie wypalił ... Nie zgadzam się z Tobą w ani jednym słowie ....

Anonymous - 2014-10-31, 06:49

4xAS napisał/a:
Zły potrafi wykorzystać ich delikatne postrzeganie świata i dlatego pewnie potrafią być okrutne i perfidne.


Pokazując palcem na kobiety zobacz ,że trzy pozostałe są skierowane na Ciebie ...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group