Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ilu jest tych, którzy wymodlili Łaskę dla porzucającego?
Autor Wiadomość
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 21:23   

grzegorz_ napisał/a:
Filomena, chcesz napisać, że finansujesz
męża , który mówi, że chce się z Tobą rozwieść ?

Tez tak to zrozumiałam. To kochana Filomeno rozdzielnosc portfeli i to natychmiast. A najpierw pozew o alimenty. To jest to, czego Kosciół nie zabrania, bo Ty powinnaś zadbac o pieniądze dla dziecka. A mąż ma obowiązek na maleństwo płacic. I staraj się o jak najwyższe, a jak dasz radę to o alimenty i na siebie. Filomeno, nawet jeżeli zawiniłaś też, bo nigdy nie jest winna jedna osoba, to mąż zdradza i niech poniesie pełne konsekwencje swojej zdrady. Zimny prysznic bardzo pomaga, wiem to z doświadczenia. Bądź silna, konsekwentna. Nie możesz zgodzic się na zdradę, bo to wtedy jakbyś sama zdradzała po części. Wiec Dobson, Dobson i jeszcze raz Dobson. I stanowcza miłośc. jak mi się zapomniało o stanowczości, zaczęło się psuc. A jak wróciłam do początkowych rad na forum, jestem stanowcza i pracuję nad soba, to we mnie jest lżej... A i mąż mądrzeje, choc bardzo opornie. :-P
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 22:47   

To wynika z tego, że opóźnia się wypłata pensji męża. Potem oczekuję, że będzie w 1/2 spłacał wszystkie bieżące kredyty i jak długo tu mieszka, płacił proporcjonalnie za rachunki i żywność. Z chwilą wyprowadzki oczywiście zamierzam wykorzystać możliwości kodeksu rodzinnego.

Inna sprawa, że zastanawiam się, czy nie zażądać od niego, żeby mieszkał tu i zachowywał się odpowiednio jeszcze przez jakiś czas, bo mam w planach wyjazd zagraniczny, który powinnam zrealizować, a wstrzymuje mnie lęk przed dorzucaniem dziecku kolejnej traumy - tato się wyprowadza, może my też, a jeszcze potem mama wyjeżdża na miesiąc... Ale to inny temat - jak dziecko przeżywa kryzys i rozstanie.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-05, 23:55   

Więc zacytuję SMS z dziś ( Pewnie żona się wnerwi ):
-D.pogadamy jak wrócę.mieszkamy u arka bo facet się rozwodzi. pn potrzebuje kasy na mieszkanie.
W domysle ,mieszkanie kture żona wynajełe jako wyzwolona ,pewnie podsunoł ten wiiesniak , tylko po to żeby ich z tamtąd po 2 tygodniach wywalić, a żonie będzie wstyd wrócic do mnie ,wiec poszła do niego, teraz hula w Kołobrzegu( pewnie za pieniądze z komunii syna) i delikatny sponsoring.
Miałem dziś wpłacić jej 500 żeby młody miał od Taty.
Ale grosza nie dam, po tym smesie.
Tam gdzie nogi rozklada tam niech płacą.
Powiedzcie jakie szanse mam żeby syn wrócił do domu rodzinnego, swojej szkoły, swoich kolegów i nie musiał patrzteć na ekscesy Matki Polki.
Ona jak chce niech się bawi, zmienia mieszkania, facetów. ale kuźwa tam jest moje dziecko. Trafia mnie że jakaś patologia z pieniedzmi ma przekupywac mojego syna, któremu całe 9 lat starałem się przekazać inne wartości niż heylifee. Caly proces przygotowania do 1komunii był na moim garbie- zrobiłem to na 5
A teraz to pewnie go przerobili ze tata be.....
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-06, 22:20   

Jezu , troszcz sie Ty, ja też tak czekałam b długo; cierpiałam i modliłam sie /dla mojego męża byłam głupia i nazywał mnie cierpiętnicą -- az trafiłam na tekst ks Dziewieckiego, że moja miłość jest naiwna, że muszę zrobić to co mogę, a resztę oddać P. Bogu i tak zrobiłam/byc moze powinnam zrobić inny ruch, ale juz nie odwróce tego/ i czekam, modle sie cały czas; za dzieci , o jego nawrócenie i przemianę samej siebie-to jest najtrudniejsze.
najtrudniejsze, że mało osób z mojego otoczenia to rozumie; uważają ze powinnam nadal cierpieć; nie potrafia zrozumieć, ze nie chcialam, zeby nasze dzieci postepowanie mojego męża zaczęły traktować jako normę!
Mam czasem straszne dni jak np. dzisiaj, ale wtedy mam BOGA i siostrę, która rozumie, nie zniechęca, ładuje mnie nadzieją i wiarą w siebie po prostu prowadzi.

[ Dodano: 2013-08-06, 22:24 ]
Mirakulum napisał/a:
Filomena napisał/a:
Mirakulum, nie są to liczby imponujące niestety, chociaż i z tego należy się cieszyć. Jak rozumiem były to przypadki po ludzku beznadziejne?


4 z 14 to ponad 25 % procent i wg ciebie to mało ???
To nie jest granica błędy

po latach 10 - 20 braku pracy nad miłością, takie efekty w ciągu 3 lat to rewelka.

Bóg jest wspaniały.

Od ponad 3 lat spotykam się z osobami w kryzysie w poradni diecezjalnej, i wiem co mówię.
I jeszcze jedno
Jest taki etap współpracy w Bogiem w odbudowie swojego sakramentu, że nie ratujesz tego, bo liczy się jako sukces tylko powrót współmałżonka. To zdarza się jakby po drodze naszego szczęśliwego życie z Bogiem.
Kiedy we mnie "umarło" ziemskie przywiązanie do myśli
- że powrót męża będzie oznaczał uratowany sakrament" , a ważniejsza stała się relacja z Bogiem.
Czułam się szczęśliwa w tym sakramencie z Bogiem, to wtedy mąż wrócił, a raczej dołączył do Boga i do mnie w drodze do świętości.

Pogody Ducha



to jest piekne, też tak chcę!!!!!!!!!!!!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 02:33   

Filomena,
Koronka do Bożego Miłosierdzia
Córko Moja, zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki, podoba Mi się dać wszystko o co mnie prosić będą. [...] Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia Mojego, nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci Mojej. [...]
[Dz., 1541] :mrgreen:
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 11:23   

Kinga, ja modlę się koronką od czasu do czasu, modlę się na różańcu, modliłam się Litanią do Miłosierdzia, msze były za nasze małżeństwo, ofiarowuję komunię w intencji męża, czytam Pismo Święte codziennie, co jeszcze???

Tylko w Częstochowie nie byłam, tylko mszy wieczystej nie zamówiłam, tylko mszy o uzdrowienie pokoleniowe nie było, postu nie podjęłam, co jeszcze???

Może to tylko zaklinanie rzeczywistości. Po co się modlić, skoro i tak będzie Wola Boża. Więc wystarczy Ojcze Nasz, jak w Kazaniu na Górze.

Po prostu mam pełno wątpliwości. Jestem naukowcem, takim chyba trudniej...
 
     
delirium
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 11:49   

Witam!
Chyba masz rację, że to "naukowe" podejście trochę przeszkadza w zrozumieniu. A.........może to tak wygląda, że bardziej polegasz na sobie niż na Bogu? Swojej mądrości, a nie Jego Mądrości?
a przecież ..................."Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami" – wyrocznia Pana.

Księga Izajasza 55:8 (Biblia Tysiąclecia)
Może..............my wszyscy...............za bardzo chcemy.............."po swojemu", jak uparte dzieci?
A...............może ...............jednak..............lepiej byłoby zdać się na Boga?

Zawierzyć?, że On wie lepiej co dla nas dobre?

A zresztą z Dzienniczka siostry Faustyny:

157 potrzeba nam wytrwałości w modlitwie, i od takiej ciężkiej modlitwy zależy nieraz nasze zbawienie.
Modlitwa jest potrzebna, czasami długa i bardzo wytrwała, i ZAWSZE............będzie wysłuchana, tylko, że NIE ZAWSZE wg naszych wyobrażeń.
Pan Bóg słyszy i wysłucha. Na swoim przykładzieże czasami potrzeba bardzo długiej modlitwy. Dlaczego? w moim przypadku było to tak, że ta długa modlitwa, ten czas, zaangażowanie itp było potrzebne.................dla mnie, żebym dojrzała do rozwiązania, jakie Bóg mi zaproponuje. Najlepsz, może..............jedyne skuteczne? ale, na początku byłam niedojrzała, żeby je przyjąć. Moje serce musiało? zmięknąć? A może,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,bardziej zaufać Bogu?
Temu co na początku, że...............?

"...myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami"
i, że może te...................całkiem nie moje myśli, jakby.............dla mnie mało logiczne.............to jednak ..........najlepsze rozwiązanie?

Nie wiem jak jest w Twoim przypadku, jak będzie dalej, jakie rozwiązania itp, ale mogę Cię zapewnić, na modlitwie i to wytrwałej, (o ile się da, bardzo ufnej "Jezu, Ty się tym zajmij") naprawdę nikt jeszcze nie stracił.

Serdecznie pozdrawiam

[ Dodano: 2013-08-08, 12:33 ]
Jeszcze dodam, przez całą wieczność nikt z nas ludzi, nawet tych wybitnych czy świętych nie będzie w stanie do końca zgłębić Mądrości Bożej, Miłości Bożej..... Będziemy coraz bardziej poznawać ale też...............coraz bardziej się zachwycać ....I....tak bez końca......
WIĘC? JAKA TO MUSI BYĆ MĄDROŚĆ?...I MIŁOŚĆ?....I....
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 19:03   

delirium napisał/a:
Zawierzyć?, że On wie lepiej co dla nas dobre?


no własnie! po coś sie to wszystko dzieje; skoro BÓG to zło dopuszcza??ja tak to rozumiem . Tez chciałam sama, na wszystko zasłużyć, a tu nie o to chodzi, ale o to żeby dać sobie i BOGU czas i Jego postawic na 1 miejscu. mnie sie wydawalo, że wszystko tak jest w moim życiu, a dopiero powoli zaczynam odkrywać że niestety nie.. TO bardzo trudno zdać się na BOGA
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 19:41   

Ale argument, że zło które się dzieje w moim życiu jest po coś, bo ja nie znam planów Bożych jest nie do obalenia, ani potwierdzenia. Równie dobrze mogę to ocenić, jako próbę zasłonięcia się religią przed uznaniem, że spotkało mnie bezsensowne zło. Może to człowiek jest z natury zły, człowiek sieje zło, a ono samo w sobie sensu nie ma, nie uszlachetnia, nie prowadzi do zbawienia, bo żadnego zbawienia nie ma? I wtedy cała ta walka o drugiego człowieka, świętość sakramentu, modlitwy nie mają sensu?

Zaznaczam, że boli mnie moje zwątpienie i bardzo chciałabym być przekonana, że jest inaczej.

Dużo się modlę, ale źle się modlę, bo bez wiary? To też argument nie do potwierdzenia lub zaprzeczenia, bardzo wygodny, żeby uzasadnić niewysłuchane modlitwy. Albo ktoś się modlił bez wiary, albo była inna Wola Boża, albo Bóg nie jest maszynką do spełniania życzeń. To po co się modlić? Można dać czasowi czas i poczekać na rozwój wypadków, albo w ogóle w ramach uszanowania wolnej woli współmałżonka wypuścić go na wolność, a Bóg jeżeli jest albo go do nas doprowadzi, albo nas doświadczy, że sami zbłądzimy, albo popatrzy, jak współmałżonek idzie na potępienie wieczne. Albo jednak protestanci mają racje, że o cudzołóstwie mowa w kontekście strony winnej, a nie opuszczanej. Albo w ogóle nikt z nas tu nie ma racji...

Przepraszam, może jednak tu nie pasuję ze swoimi wątpliwościami.
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 20:19   

módl sie o wiarę i całkowite zawierzenie dla siebie. Ja tez miałam z tym dużo kłopotów a wątpliwości nadal się pojawiają a resztę doczytaj tutaj http://www.niedziela.pl/a...da-i-cierpienie
pięknie też na ten temat /ofiarowania swojego cierpienia za zbawienie swojego współmałżonka/ wypowiada sie p. M Guzewicz pozdrawiam :-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 20:33   

Filomena napisał/a:
Ale argument, że zło które się dzieje w moim życiu jest po coś, bo ja nie znam planów Bożych jest nie do obalenia, ani potwierdzenia.


Można zawsze powiedzieć "Bóg tak chciał", ale to MY sterujemy naszym życiem.
Mamy wolną wolę, czy mylę się?
Gdy ktoś umiera....można powiedzieć "Bóg go powołał", ale już stosunki w małżeństwie zależą od męża i żony.
Może byłoby łatwiej , gdyby można było wszystko "zrzucić" na wolę Boga, albo na dzieło Szatana, ale to MY ludzie tym sterujemy.
Mam nadzieję, że to nie herezja co pisze..

[ Dodano: 2013-08-08, 20:37 ]
awe59 napisał/a:
módl sie o wiarę i całkowite zawierzenie dla siebie. Ja tez miałam z tym dużo kłopotów a wątpliwości nadal się pojawiają a resztę doczytaj tutaj http://www.niedziela.pl/a...da-i-cierpienie
pięknie też na ten temat /ofiarowania swojego cierpienia za zbawienie swojego współmałżonka/ wypowiada sie p. M Guzewicz pozdrawiam :-)


Może z tego art warto zaakcentować
"Zadaniem księdza czy świeckiego chrześcijanina jest stanowczo przestrzegać przed myleniem miłości z naiwnością, a także przed zgodą na naiwne cierpienie, które ma miejsce wtedy, gdy ktoś nas poważnie krzywdzi, a my nie bronimy się przed krzywdą, mimo iż nasze cierpienie wcale nie mobilizuje błądzącego do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniu nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz stanowi wyraz naiwności czy bezradności"
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 20:53   

Filomena, wreszcie przychodzi to, czego szukasz i na co czekasz.
Zaufać, to nie szukać argumentów na potwierdzenie lub obalenie założonej hipotezy. Oskarżyciel (satanus) będzie dostarczał wiele racjonalnych argumentów, które prowadzą donikąd.
Mój mąż miesiąc temu poszedł do spowiedzi po kilku latach.
Jesteśmy w separacji, nie mieszkamy z sobą, była inna kobieta.
Teraz, kiedy wreszcie rozmawiamy on mówi:"... cały czas, kiedy się za mnie modliłaś, czułem to. Nie mogłem się pozbyć tego potwornego poczucia bycia nie w porządku, bałem się Boga ze względu na to, co robię. To stawało się nie do zniesienia, choć stosowałem mnóstwo sposobów na znieczulenie. Nie dało się uciec od tego. Widziałem obok ludzi, którzy żyli normalnie, i choć widziałem też tych "nowoczesnych", po rozwodach, chciałem żyć normalnie. Budziłem się w nocy i myślałem- co ja robię???"
Teraz naprawiamy nasze małżeństwo. Budujemy od nowa, na Skale.
Nie wiem, jak będzie. Bóg wie.
Filomena, Jezus wariuje z miłości do Ciebie. Pozdrawiam Cię,
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 21:35   

Mgła, dziękuję za to, co napisałaś.

Ja wiem, że nie powinnam mieszać porządku wiary i nauki, ale co mam zrobić, skoro chcę tego dowodu. Jak niewierny Tomasz.

W tej chwili mój terapeuta innej wiary bardziej wierzy, niż ja...Dzisiaj pytałam go o to, co jeśli tam nic nie ma. Nie ma praprzyczyny, Boga, umysłu Buddy, Allaha, Wielkiego Manitou, Jahwe. Po prostu nie ma, a my mamy wbudowaną potrzebę duchowości, więc tworzymy sobie religie, bo trudno nam się przy posiadanej świadomości zmierzyć z grozą, że za kilkadziesiąt lat nas nie będzie, a gdy umrą wnukowie, prawnukowie, to nawet pamięć po nas nie zostanie, a całe nasze życie w kontekście ogromu wszechświata nic nie znaczy.

Ja to tylko chyba przez upór trwam, że skoro tak długo się modliłam, to nie przestanę, bo uparta, a może raczej wytrwała bardzo jestem. Nie nawykłam też przegrywać, a brak nawrócenia męża postrzegałabym jako przegraną.

To pewnie nie jest dobra motywacja.

Również wcale mnie nie pociesza, że na pewnym etapie rozwoju religijnego silne zwątpienie jest normalne. Ja po prostu za dużo rzeczy czytam w dziedzinie nauk społecznych i nie tylko.

Tym niemniej jeżeli Twój mąż czuł, że modlisz się za niego i budziło to w nim niepokój na tle jego postępków, to jest to piękne świadectwo. Ale co z tymi, którzy skutecznie zagłuszyli sumienie???
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-08, 22:07   

Filomena napisał/a:
Ale co z tymi, którzy skutecznie zagłuszyli sumienie???


Mój mąż mówił i robił rzeczy, które dobitnie świadczyły o tym, że zagłuszył swoje sumienie.
Gdyby nie jego maile do mnie, które mam- wydawało by mi się teraz, że to sen, że to niemożliwe, to inny człowiek. On zresztą teraz tak mówi: TO NIE BYŁEM JA.
Długo mogłabym opisywać, co mówił, co robił, jak się zachowywał. Jego zachowanie tak bardzo raniło mnie, dzieci, rodziców. Jego zachowanie było szokiem dla znajomych.
Jego obecne zachowanie też jest szokiem. Ale teraz to cudowny, Boży szok :mrgreen:
Mąż mówił też:"... ja cały czas wiedziałem, że robię źle. Ale po zrobieniu jednej głupiej rzeczy, pojawiała się kolejna, która przychodziła z automatu, zło rodziło zło. Miałem wrażenie, że jestem splątany, związany, uwikłany. I tylko to uwierające uczucie bycia nie w porządku stało się nie do zniesienia..."
I ja widziałam tę walkę w nim (mieliśmy sporadyczny kontakt- raz na kilka miesięcy, potem tygodni).
I nie ustawałam w modlitwie. Ale prawdziwy przełom, moje oczyszczenie można by rzec, nastąpiło wtedy, gdy uzmysłowiłam sobie, że to nie dzięki moim modlitwom mój mąż się nawróci, tylko dzięki ŁASCE, która Bóg ześle, kiedy to będzie dla nas dobre. I w sposób, jaki sam wybierze. Jeśli myślę, że to dzięki mnie- grzeszę pychą.
I to, wydawało by się, banalne odkrycie było jak ożywczy deszcz.
To nie zależy ode mnie! Boże dziękuję Ci! Jakże ja mogę wreszcie odpocząć od tej walki, tego spinania się, litanii, postów, szantażu Boga, przekupywania Go, lizusostwa, gniewania się na Niego. Poczułam się jak dziecko, gamul (hebr). Nic nie muszę robić, Tato czuwa! Tato, dziękuję. Mogę jak niemowlę gaworzyć- bla, bla, bla. Bo On czuwa.
I to Filomena był krok milowy.
Puściło. Przyszła pogoda ducha. Jeszcze od czasu do czasu szarpało, ale wiedziałam, że Zły jest w odwrocie.
I o nic nie prosiłam. Już tylko dziękowałam, dziękowałam, dziękowałam. Kosztujcie jak dobry jest Pan.
Ciebie tez puści. Ojciec nigdy nie zostawia dziecka.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8