Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak poskladac zycie po zdradzie...
Autor Wiadomość
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 03:10   Jak poskladac zycie po zdradzie...

Witam Was kochani i prosze o pomoc.
Szukam jej juz 9 miesiecy... ale nie znalazlam i wciaz sobie nie radze.
Jestem w trakcie godzenia (?) sie z faktem ze moj maz zdradzil.
I szczerze powiem wlasnie sobie z tym nie radze.
Nie potrafie tego zaakceptowac, zyc z tym, z nim. Bez niego tez chyba nie, ale pewnosci tez nie mam. Czuje sie zagubiona, przeokrutnie skrzywdzona, rozbita, zabita, oszukana...
Nie wiem czy kocham, czuje ze nienawidze. Wiem strasznie to brzmi. Mnie sama przerazaja te uczucia ktore we mnie teraz sa, ich sila...
Maz twierdzi ze kocha, ja tego nie czuje, nie ufam.
On chce naprawiac, ja nie wierze ze to mozliwe.
Bylismy dla siebie pierwsza miloscia. Milosc z obu stron byla wielka. Dlugi czas bylismy bardzo szczesliwi.
Ale przed zdrada mielismy kilka trudnych lat, problemy lecz bez szalu nic wielkiego, mysle ze takie jak w kazdym malzenstwie, jedynie co w tych problemach problem podstawowy- slaba komunikacja ze strony meza. Czesto zwracalam na to jego uwage, probowalam o tym rozmawiac... nie bylo tematu. Maz skryty, malomowny, nauczony z domu rodzinnego ze problemy zamiatamy pod dywan lub czekamy biernie az sie same rozwiaza.
Dzis sam przyznaje ze do zdrady doprowadzil jego ciezki charakter, ze nie bylo mi lekko z nim zyc przez tych wspolnych 20 lat. On za wszystko co bylo zle przed zdrada zaczal obarczac mnie, oczywiscie w swojej glowie bo ze mna o tym nie rozmawial. Dopiero teraz, po zdradzie troche sie otworzyl ale tez nie wiem do konca czy sie otworzyl bo tego faktycznie potrzebuje, pragnie jak twierdzi, czy tylko chce wytlumaczyc zdrade.
A zdrada byla ohydna !
Zaczynalismy wlasnie realizowac wspolne marzenia. Wspolne do pewnego momentu jak sie okazalo. O tym co sie dzialo i co mi zrobil moglabym bestseller napisac ! Po krotce jedynie wprowadze w temat.
Od poczatku naszego malzenstwa maz jezdzil za granice do pracy, czasem na miesiac dwa, bywalo tez ze na dluzej ale z przerwami. Ja mam tam rodzine wiec temat zagranicy nie byl mi ani jemu obcy. W pewnym momencie stwierdzilismy ze przeniesiemy sie tam na stale, z tym ze niestety dla nas jak sie pozniej okazalo, wybralismy zamiast znanego nam miejsca, teran zupelnie obcy, nieznany. Do dzisiaj nie wiemy jak to mozliwe ze tak zdecydowalismy wtedy. Maz wyjechal pierwszy, zaraz mialam do niego dolaczyc. Wielka radosc, plany. Tylko niestety wybrany grunt okazal sie nieprzyjazny. Zaczelo sie przeciagac. I nagle, niespodziewanie w czasie codziennej rozmowy przez skypa uslyszalam- chyba cie tutaj nie chce. Szok, niedowierzanie, bol. Za kilka dni po tym przyjechal zebysmy mogli porozmawiac "normalnie". Potwierdzil ze nie kocha, ze chce szukac szczescia bo mu sie nalezy a ze mna nie czuje sie juz dawno szzczesliwy. Placzac stwierdzilam- masz kogos. Zaprzeczyl.
I ponoc nie mial, bo to byl tylko sex wedlug niego, w dodatku slaby jak twierdzi. Bo bylo ciezko tam samemu w obcym miejscu, a z nia dobrze mu sie rozmawialo. Bo zaliczyl depresje i nie myslal racjonalnie. A mnie w tej depresji skreslil i to wczesniej zanim ja poznal, bo inaczej nigdy by tego nie zrobil, nie zdradzil by. Ponoc. To wszystko trwalo 6 miesiecy. 6 miesiecy w czasie ktorych stwierdzil ze kocha i zawsze kochal tylko mnie, ze sie pogubil, ze zawsze mial kregoslup moralny- to fakt. Chce naprawiac, chce wynagradzac, chce walczyc. Byc lepszym mezem niz byl.
Tylko ze we mnie umarlo wszystko. Umarlam ja. Umarl dla mnie on jako osoba mi najblizsza. Ta zdrada odebral mi doslownie wszystko co niefizyczne. Nie potrafie sobie z tym poradzic a sprawy nie ulatwia fakt ze po tym jak wrocil klamal. Klamal na temat tamtej znajomosci bo jak twierdzi bal mi sie powiedziec cala prawde. Bal sie ze odejde. Ze szansy nie bedzie. Ale to go nie usprawiedliwia ! Zdrada i klamstwa. Naprawde nie wiem czy jestem w stanie mu to wszystko WYBACZYC. Tzn. odejsc i wybaczyc tak, jestem w stanie. Ale wybaczyc i zostac- chyba nie potrafie. Na dzis, na wczoraj i najprawdopodobniej i na jutro mam wielki zal do niego ze zniszczyl nasze udane i dobre mimo problemow malzenstwo.
Moze tutaj znajde pomoc...
Moze mi to jakos pomozecie poukladac sobie w glowie...
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 10:12   

Witaj.
Tkwiłam w czymś bardzo podobnym jak Ty, mój mąż zdecydował sam - wyprowadził się do kobiety, z którą mnie zdradzał. Zostawił mnie z 3 dzieci. Teraz 8 czerwca będzie już 4 miesiące. Z oczatku przezywałam to co Ty, nie wierzyłam w to co się stało, nie umiałam żyć. Ale bardzo szybko całe swe życie oddałam Panu Bogu, wiem że tylko On wie czemu tak się stało. Dziś , choć upłynęło nie tak wiele czasu, zaczynam patrzeć na to, co mnie spotkało inaczej. Swoje cierpienie ofiarowałam Bogu, czuję że jest ze mną i prowadzi mnie. Musisz swe życie oddać właśnie w Jego ręce, powiedzieć: Ty się tym zajmij. Musisz przede wszystkim oczyścić się z nienawiści, choc wiem jakie to trudne. Ale uwierz, nienawiść zabija przede wszystkim Ciebie. Polecam Ci książkę "Miłość potrzebuje stanowczości". Koniecznie ją przeczytaj. Ja będę modlić się w Twojej intencji.
Pozdrawiam
Dorota
Jezu Ty się tym zajmij
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 12:35   

Witaj nunana na forum!
Wiem o czym piszesz, bo mnie również spotkało coś podobnego ze strony mojej żony. Ten pierwszy okres po zdradzie jest najtrudniejszy, ale Ty w przeciwieństwie do mnie trafiłaś na to forum względnie szybko.
To dobrze - jest szansa, że nie popełnisz wielu błędów. To forum to prawdziwa kopalnia wiedzy, znajdziesz tu wielu przyjaciół i informacji, które pomogą Ci w tym trudnym czasie.

Proponuję na początek obejrzeć film "Ognioodporny" (inny tytuł:"Próba ogniowa")

http://pl.gloria.tv/?media=297261

Zajrzyj też do:

1. Działu świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

2. Do działu rekolekcji - http://www.rekolekcje.sychar.org/

3. Link z nagraniem Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

4. Link z nagraniami dominikanina o. prof. Jacka Salija OP - http://archive.org/details/osalij

5. Link z nagraniami ks. Piotra Pawlukiewicza - http://archive.org/details/xpiotr

6. Nasza Sycharowska broszura - http://www.broszura.sychar.org/

A najlepiej przyjdź na spotkanie wspólnoty do najbliższego Ogniska - www.ogniska.sychar.org i na skypową grupę wsparcia, która spotyka się codziennie o 21.30 - http://www.skype.sychar.org/ .

Wspomnę w modlitwie.
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 13:42   

Dziekuje Wam bardzo za zainteresowanie moim problemem i chec pomocy.

Dorka, moj maz nigdy nie nazwal tej baby (tak ja bede nazywac z szacunku do forum i Was, ktorzy to czytacie ) kochanka. Nigdy jej tak nie nazwal. Upiera sie ze to byla jedynie dobra ( pfff dobra ? ) znajoma, a znajomosc zaistniala jedynie przez to ze bylo mu ciezko, zlapal dola, a mnie wczesniej skreslil jako zone. Takiej wersji sie trzyma ale ze tak jak wspomnialam w pierwszym poscie- maz jest klamca. Byl z tym problemem u psychologa niedlugo po zdradzie. Bo jak twierdzi sam sobie z tymi klamstwami juz nie radzil. Chcial podobno przedstawic mi prawde na temat tamtych wydarzen ale nie potrafil, zablokowal sie. Sam do zdrady sie przyznal, ja nic nie wiedzialam przez te pol roku. Nic nie podejrzewalam bo mu ufalam mimo wszystko i myslalam ze go znam. Ze on nie jest zdolny do czegos takiego. Odsunelam sie po tym jak powiedzial ze chce byc sam. Nie narzucalam sie. Dalam czas do przemyslen, uszanowalam jego potrzebe. Nie sadzilam ze w tym samym czasie kiedy on mial te swoje "dylematy", ze jestem oszukiwana, ze jest ktos trzeci. On twierdzi ze jedno z drugim nie ma zwiazku, ze to nie przez nia sie odsunal ode mnie, od naszej rodziny. Ale ja nie wiem w co wierzyc, bo tak jak mowie klamal opowiadajac wiele wersji. Moze zblizonych do siebie ale jednak nieprawdziwych. Jednego sie trzyma od poczatu. A mianowicie ze byla to tylko znajomosc z sexem i to sexem kolezenskim jak to okreslil, ze nie bylo namietnosci, uczuc, zadnych wyznan z jego strony, ze nawet nie podobala mu sie jako kobieta, jedynie dobrze mu sie z nia rozmawialo. Ona jest starsza od nas, od niego troszke ode mnie troszke wiecej. To babsko po rozwodzie, wiem ze chciala go zawlaszczyc dla siebie. Taki "chytry" plan miala !
No wyobrazacie sobie cos takiego ????? On twierdzi ze nawet nie myslal o sexie z nia. To ona pierwsza wyszla z inicjatywa wkladajac mu reke w rozporek !!!! Tacy "ludzie" chodza po ziemi :shock: Zero skrupulow, sumienia, godnosci, empatii. NIC. Bo ona sobie zycie bedzie ukladac !!!! Pisze o tym zeby naswietlic sprawe, ze byc moze gdyby bylo tak ze faktycznie by sie zauroczyl to mial szeroko rozwarte dolne ramiona i chetne do przygarniecia i w pelni zielone swiatlo z jej strony, a nawet mozna powiedziec wiecej- nakaz wjazdu. Jednak nie skorzystal. Sam zakonczyl znajomosc. Teraz jest tu gdzie jest. Ale co tak naprawde sie miedzy nimi dzialo przez te 6 miesiecy to ja pewnosci nie mam. Bo nie potrafie mu teraz uwierzyc w ani jedno slowo po tym jak klamal od poczatku ! A z drugiej strony czy to ma jakies znaczenie skoro i tak fakty sa takie ze przekroczyl granice., zniszczyl nasz swiat, swiat magii, intymnosci, ta wartosc jaka ma malzenstwo bez wzgledu na problemy, warosc do poki jest czyste. Teraz czym ono jest ?? Pytam siebie. Czy w ogole jeszcze jest po tym co zrobil ??? Dla mnie chyba juz nie ma... Szukam wielu odpowiedzi, szukam siebie po tej zdradzie, bo jedno jest pewne- zniszczyl mnie, moje wartosci moralne osral i wyrzucil na smietnik. Teraz ja jestem pogubiona...

Dorka dziekuje za modlitwe.

Twardy, Tobie rowniez. Zajrze wszedzie co mi poleciles. Pana Guzewicza sluchalam juz wczesniej. Nawet z mezem. Wspanialy i madry czlowiek. Na razie pomaga na chwile. Za duzy balagan i spustoszenie mam w glowie.
Twardy, u Ciebie zona zdradzila jak wnioskuje z Twojego krotkiego opisu. Jestescie po rozwodzie wiec sie jednak nie udalo, przykro mi bardzo, ale piszesz cos o swoich bledach, jakie dokladnie popelniles jako osoba zdradzona ? Kurcze ja chyba same bledy popelniam ale jestem totalnie na meza zablokowana...
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 14:22   

Jak czytam takie wypowiedzi, to już nie wiem czy mam płakać, czy się śmiać... Nie chodzi o Ciebie, nunana, bynajmniej. Chodzi o to, jak podobne są te tłumaczenia facetów, identyczne miejscami.
W początkach mojej prywatnej "tragedii" przekopałam pół internetu w poszukiwaniu podobnych historii. Wszędzie te same lub podobne tłumaczenia, czy raczej wykręty. Taki schemat. Ja nawet swojemu mężowi to przytaczałam, że każdy tak się tłumaczy. Ale to było w tym czasie, gdy jeszcze starałam się mu wytłumaczyć jak złe było to, co zrobił i ile krzywdy mi tym wyrządził. On tego nie dostrzega, wszystko widzi w innym - jakże krzywym - zwierciadle.
Ostatnio zmieniony przez ja_tez 2013-07-29, 10:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 14:43   

Tak ja_tez
Wlasnie mialam dopisac sprostowanie do mojego powyzszego tekstu, ze bynajmniej mojego meza ( osz jak ja teraz nie znosze tego okreslenia- moj maz ) nie tlumacze, nie wybielam. W powyzszym poscie skupilam sie na tym ze podobnie jak Ty wczesniej, ja teraz probuje zrozumiec, poukladac sobie to w glowie, to co sie wydarzylo, to co zrobil. Ale nie moge tego zrobic bo on mi ta mozliwosc odebral swoimi klamstwami !!
Powiedzialam mu ze po wielkiej krzywdzie jaka jest ZDRADA zrobil mi kolejna KLAMIAC.
Ja na poczatku chcialam go sluchac. Balam sie uslyszec prawde ale chciala z nim rozmawiac.
On sie tlumaczy ze przestraszyla go moja reakcja na jego pierwsze wyznania.
No ok. ale jaka miala byc moja reakcja ???? To ja nie mam prawa do bolu po tym co zrobil, zeby mu przypadkiem ciezko nie bylo ?????
Tak wiec w rezultacie do bolu dolozyl wielki gniew, zlosc klamiac. A w finale na dzis zniechecenie z mojej strony, calkowite zamkniecie na jego osobe. Ja mu juz nawet w oczy nie patrze jak do niego mowie. Nie chce go bardziej znienawidzic. Czy z takiego patu jest mozliwe szczesliwe zakonczenie ????????
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 14:54   

Ja ten okres rozpaczy traktowałam jako "żałobę". Wiedziałam, że te emoje, ten stan są potrzebne i których absolutnie tłumić w sobie nie powinnam. Ten etap trzeba przeżyć.
Cóż, straciłam coś (a może tylko wyobrażenie o czymś) i należy się z tym pogodzić...

Próbuję oddać wszystko Bogu. Obecnie czekam, trwam i nie planuję, nie projektuję przyszłości. Mam nadzieję, że Pan ukaże mi wszystko w odpowiednim momencie... Trudne to, ale próbuję być cierpliwą i pokorną. Już zobaczyłam, że JA nic więcej sama zdziałać nie mogę...
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 15:03   

ja_tez, ja takze ide ta droga, raczej probuje dopiero. Jest zaloba. Do niedawna byl tylko bunt, ale czasu cofnac sie nie da. Gumka myszka tez sie nie wymaze tego co bylo.
A co do straty, bardzo trudno jest sie z nia pogodzic...
Jeszcze tego nie potrafie, nie ma zgody, wiec na dzisiaj u mnie bunt przeplata sie z zaloba.
Mysle ze w tej traumie jaka jest zdrada bardzo wazna jest postawa osoby ktora zdradzila aby nam zdradzonym w jakis sposob pomoc w procesie "zdrowienia" po zdradzie.
Czy sie myle ???
Jak uwazacie ?

ja_tez, czy Twoj maz pomaga Ci przez te wszystkie emocje przejsc ? Jest z Toba ? Wspiera Cie ?
Chyba nie bardzo skoro piszesz ze sie poddalas... ze wciaz sa klamstwa...

No i jeszcze jedno
Twoj pierwszy post sugeruje zebym jednak mezowi nie wierzyla w "jego wersje prawdy"
Moja intuicja tez mi to podpowiada.
No i jak zyc z klamca po zdradzie ??????????
Nie da sie...
Ja nie potrafie :-(
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 17:15   

Nunana witaj na forum

da się odbudować po zdradzie , rozwodzie ,

ale tylko z Bogiem

my z mężem mimo rozwodu odbudowujemy nasz sakrament
http://sychar.org/swiadectwo-mirki-i-jarka/
dla Boga nie ma nic niemożliwego
......................

Nic nie piszesz jaka była wasza relacje z Bogiem
Czy Bóg był na 1 miejscu w waszym domu ?

teraz czas na wyciszenie uspokojenie, rzadnych decyzji,
pogłębić lub odnowić relacje z Bogiem, zdobyć wiedzę na temat sakramentu małżeństwa,
zrobić remanent błędów i braku wiedzy i braku rozwoju

Jak daleko masz do najbliższego ogniska Sycharowskiego ?

a jak masz czas od 6 do 13 lipca to mam wolne miejsce na wakacje sycharowskie w Jastarni
,taki przyspieszony kurs ratowania małeństwa :mrgreen:
jak co to daj znać na pw.

Pogody Ducha
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 20:04   

nunana, masz rację, postawa zdradzacza odgrywa wielką rolę.
Pytasz, czy pomaga mi przez to przejść... śmiech na sali - raz czy dwa przyznał, że mam prawo do takich emocji. Ale po kilku czy kiłunastu tygodniach, gdy mi nie "przeszło" stwierdził, że powinnam dać już spokój, że trzeba zostawić przeszłość i żyć dniem dzisiejszym (jakie to proste, prawda?).
Tym wsparciem to ja byłam bardziej dla niego niż on dla mnie. Co prawda zaczął się bardziej starać i angażować w domu, jednocześnie ukrywając to, co uznał za stosowne. Na moje pytania, wątpliwości, zarzuty - odpowiadał kłamstwami. Mało tego, wręcz to mnie zarzucał bezpodstawne oskarżenia, próbując wzbudzić we mnie poczucie winy! I to w sytuacji gdy ja znałam prawdę (a w jego mniemaniu to tylko moje domysły)... było to dla mnie bardzo bolesne i krzywdzące...
Ostatnio zmieniony przez ja_tez 2013-07-29, 10:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-04, 23:18   

nunana napisał/a:
Jestescie po rozwodzie wiec sie jednak nie udalo


Na razie nie. ;-) Są jednak przykłady małżeństw i nie tylko tu na forum, które nawet po rozwodzie odnalazły jeszcze drogę do siebie. Nie nazwałbym jednak mojej sytuacji, że się nie udało. Owszem doszło do rozwodu, ale dzięki całemu kryzysowi doszło również do mojego nawrócenia i dlatego śmiało mogę napisać, że UDAŁO SIĘ!

nunana napisał/a:
przykro mi bardzo


Dziękuję Ci za współczucie ale uwierz mi, że wcale nie czuję się tak abym go potrzebował. Za pewien czas, gdy sama zbliżysz się do Boga, a cała sytuacja nie będzie już taką świeżą, to zauważysz i pozytywne strony tego kryzysu. Wiem, że brzmi to niewiarygodnie i głupio, ale tak się zdarzyło u wielu osób będących tu na forum. U mnie również.

nunana napisał/a:
piszesz cos o swoich bledach, jakie dokladnie popelniles jako osoba zdradzona ? Kurcze ja chyba same bledy popelniam ale jestem totalnie na meza zablokowana...


Myślę, że dobrą odpowiedzią na Twoje pytanie będzie to co przeczytasz w tym temacie (co prawda nie jest to mój temat, ale jest tam m.in. mowa na temat jak postępować w czasie kryzysu, a jak nie):

http://www.kryzys.org/vie...668d953c#271995
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-05, 11:55   

Witaj ponownie. Widzisz ufając Panu Bogu, oddając Mu się całkowicie możemy odzyskać siłę i pogodę ducha. Wiem sama po sobie. Ja jeszcze w kwietniu byłam niesamowicie zalamana. Mój mąż mówił, że mnie nie nawidzi, że nie chce słyszeć nawet mojego głosu. Jak zaczęłam mówić Panie Jezu Ty się tym zajmij, zaczęły dziać się malutkie cuda. Przede wszystkim znów zaczęłam się cieszyć każdym dniem życia. W wielkim spokoju przezyłam pierwszą sprawę rozwodową. Modlitwa zaczęła mnie bardzo wyciszać. Dziś już inaczej rozmawia ze mną mój mąz. Mowi że żałuje swojej decyzji, dzwoni do mnie, chce rozmawiać, mówi że na dzień dzisiejszy nie widzi szans na odrodzenie naszego małżeństwa (mieszka jeszcze cały czas z kobietą). A ja spokojnie, bez nienawiści w sercu, pomimo wielkiego bólu, powtarzam mu za każdym razem, ze pomimo naszego rozwodu cywilnego nadal jesteśmy małżeństwem wobec Boga, mówię mu że codziennie się modlę za jego uzdrowienie. I powoli widzę jak on się zmienia.Daleka droga do tego żebyśmy mogli być razem, nie wiem nawet czy kiedyś jest to możliwe, ale wiem jedno: to tylko Pan Bóg wie jak się to ułoży. i Jemu tylko Jemu ufam bezgranicznie. Sama nie zdziałam nic. Proszę zaufaj też mocno. Nie słuchaj podszeptów przyjaciół, rodziny. Tylko Bóg wie jaka droga dla Ciebie będzie najlepsza. On Cię kocha bezgraniczną miłością. Jesteś dzieckiem Bożym, zasługujesz na godnośc i szacunek. Polecam Ci koniecznie książkę: "Miłość potrzebuje stanowczości". Ta książka bardzo mnie odmieniła. Polecam też modlitwę przebaczenia. Wiem, że to bardzo trudne przebaczyć komuś, kto zadał Ci ból, ale ta modlitwa pomoże Ci uzyskać wewnętrzny spokoj.
Modlę się za Ciebie a Ty proszę zaufaj Panu. Tylko On może zdziałać cuda.
Dorka
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-06, 03:50   

Nunana, jak mija czas, a Ty masz coraz gorsze myśli odnośnie waszej relacji i samego męża, może dobrze byłoby, żeby pomyśleć o tym wszystkim osobno, poukładać sobie samej w głowie. To ryzykowne, bo może oznaczać definitywny koniec, ale nie zawsze. Czasami działa pozytywnie. Znam takie małżeństwo. Obecnie, od lat po, razem i dobrze. Tylko on, z nawykiem właśnie kłamania, jak sam powiedział, został skutecznie wyleczony tym, że żona nie pozwoli wrócić. Jak sobie posiedział w swojej jaskini, pomyślał, to się zorientował, że do niczego dobrego dotychczasowe życie go nie doprowadziło.
Postawa męża po i przed jest ważna. Może pójdziesz, w takim kierunku, że to nie do szpiku kości zły człowiek, tylko, że ludzie bywają słabi.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 13:58   

nunana napisała :
Cytat:
Ale przed zdrada mielismy kilka trudnych lat, problemy lecz bez szalu nic wielkiego, mysle ze takie jak w kazdym malzenstwie, jedynie co w tych problemach problem podstawowy- slaba komunikacja ze strony meza. Czesto zwracalam na to jego uwage, probowalam o tym rozmawiac... nie bylo tematu. Maz skryty, malomowny, nauczony z domu rodzinnego ze problemy zamiatamy pod dywan lub czekamy biernie az sie same rozwiaza.



Cytat:
nie podobala mu sie jako kobieta, jedynie dobrze mu sie z nia rozmawialo


Tu mąż nie kłamie .
W waszym małżeństwie brakowało głębi ,
prawdziwej więzi .
Wasz przypadek jest dowodem na to ,
że facet też potrzebuje zrozumienia , umiejącej słuchać , uważnej żony .
Zapewne mąż miał większe nieumiejętności w komunikacji ,
ale i Ty sama może niedoskonałe ?
I stało się .
W to , że dla niego "przestałaś być żoną" już wcześniej ,
to też wierzę .
Emocjonalnie odpływał już dawno , powoli ( po ustaniu zakochania ) .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9