Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Walczyć czy odpuścić:(
Autor Wiadomość
Anett86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 13:30   Walczyć czy odpuścić:(

Witam:) dawno słyszalm o tej stronie ale nigdy nie zagladnełam nawet:( az do dzisiaj w nocy kiedy szukałam pomocy dla mojego maluzenstwa:( nie wiem od czego zaczac bo dosc duzo tego sie wydarzylo ale postaram sie w skrocie napisac;) 7 lat temu zakochalm sie w moim mezu po uszy! poniewaz bylam po dosc ciezkim zwiazku wydawalo mi sie ze chwycilam Pana Boga za nogi! krottko trwalo moje szescie zaszlam zaraz w ciaze ale to nie bylo dla mnie problemem! najgorsze bylo to ze jego rodzina nie akceptowala mnie ani dziecka i tak jest po dzien dzisiejszy! wyzywali mnie i dziecko, upokazali a moj mąż niiiigdy nas nie obronil. Doszlo w koncu do rekoczynow i ze wyladowalam z dzieckiem i soba na obdukcji!! mimo ze 4 lata walczylam o to malzentwo (a przede wszystkim o to by odseparowac go od rodziny ktora ma okropny wpływ na niego) nie udalo sie:( dawalam mu tyle szans ale on caly czas katowal mnie psychiocznie i nic nie chial zminic:( klekałam płakałam błagalam a on nic! bylam juz tak zmeczona ta walka ze chialam popełnic samobojstwo! tak bardzo chialm sie czuc kochana a on udawanial na kazdym kroku ze mama jest wazniejsza! dla dobra dziecka zeby nie patrzylo jak sie klucimy i swojego zdrowia psychicznego wnioslam pozew rozwodowy! nie walczyl o nas ani 1 dzien! po rozwodzie zajmowal sie dzieckiem tyle co sąd nakazal (o ile nie zaimprezowal) i placil! ja wciaz go kochalam i mialam nadzieje ze sie obudzi! cierpialam niesamowicie:( w tym samym roku w ktorym sie rozwodzialm dowiedzialam sie ze mam nowotwora w mozgu! pozniej mialam 1 faze padaczki:( poprosto MASAKRA:( plakalm dniami i nocami ale nikomu o tym nie pwoiedziualm udawlam ze wszystko jest ok:( te wszystkie wydarzenia baaaaaaardzo mnie zblizyly do Boga (zawsze bylam wierzaca ale nie az tak ) mimo ze bylismy po rozwodzie wciaz go kochalam:( rok temu dalam mu szanse i chialm wierzyc ze sie opamieta ale szcescie trwalo 2 mies. i znow nas zostawil i wjechal pod namowa mamusi do ameryki! czekalam cierpliwie bo obiecywal ze jak wroci wszystko bedzie ok! ale nie nawet nie przyjechal sie przywidac tylko prosto do swojej rodzinki!! dowiedzialm sie ze prawdopodobnie mnie zdradziol ze swoja kuzynka:( nie daje sobie z tym rady mimo ze on mowi ze to nie prawda ale o tym powiedziala mi nasza corka a dzieci nie potrafia klamac:( modlilam sie i prosilam Pana zeby tak pokierowal moim zyciem zebym byla szczesliwa. Dalam mu kolejna szanse w tym roku! chialam zapomniec o przeszlosci zaczac nowy rodzial w zyciu! obiecywal tyle zmian a tym czasem jak bylo tak jest. Klucimy sie, nie potrafimy ze soba rozmawiac! Jestem załamana non stop chce mi sie plakac! nie tak to sobie wszystko wyobrazalam :( mija 2 mies. odkad jestesmy znow razem a ja czesto sie zastanawiam czy nie odejsc od niego:( po kolejnej klutni zaczelam szukac pomocy na internecie i doszlam tutaj bo wiem ze Pan tego chicial, poniewaz modle sie zeby nam momogl ale brakuje juz sil:( jest nieodpowiedzialny i nie widzi zadnego problemu, nic mu sie nie chce! wszystko jest tak jak on chce a ja? moje marzenia plany? Nie moge liczyc na niego!a najgorsze jest to ze mu nie ufam! w nic!! klamie na kazdym kroku. trafilam tutaj i znalazla rekolekcje! chialabym zeby sie zgodzil ale nie wiem! chce isc tez na terapie malenska ale jestem tak zalamana ze nie wiem czy to pomoze! mam nadzieje ze ktokolwiek przeczyta ten post i doradzi co mam robic:( czy jest sens walczenia o to malzensto jesli on nie chce dac nic z siebie:(:( z góry dziekuje i pozdrawiam
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 13:40   

Sytuacja identyczna, jak u mnie w Rodzinie. Rozumiem Ciebie bez słów. Jednym słowem, sytuacja patowa, nie do pozazdroszczenia. Myślę, że warto byłoby na sam początek wziąć się za siebie i za terapię; a gdy odzyskasz siły, zacząć walczyć o Małżeństwo. Wskazywanie na siebie, jako ofiarę, raczej nie pomoże. Musisz być silna, by Mąż zaczął brać pod uwagę Twoje argumenty. Lamentowanie, emocje, histeryzowanie, płacz - nie pomoże. Zaszkodzi bardziej. Szukaj różnych możliwości i sposobów, by zaciągnąć Go do Specjalisty czy Księdza. Mąż musi być świadom, że z "takich" powodów niejednokrotnie w Sądzie Biskupim orzeka się niezdolność do budowania związku ze strony osoby, która nie odeszła z domu rodziców, pozwalając im ingerować w każdą sferę życia.

Musisz być silna i zdecydowana. Im bardziej będziesz zwlekać, tym będzie trudniej. To, co widzę u mnie w Rodzinie (Ciotka Żony ma ten sam problem, co Ty), naprawdę .. aż strach myśleć, co dalej będzie.. Terapia i jeszcze raz terapia.
 
     
jestem_super
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 21:19   

codziennie o 21.30 modlimy sie wspolnie na skype za nasze malzenstwa. moze to doda Ci sil...dodaj uzytkownika acafax na skype i zglos chec uczestnictwa, jesli masz ochote. Z Panem Bogiem...duzo zdrowia i milosci
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 21:48   

Witaj.
Zgłoś się też do najbliższego ogniska sycharowskiego.Rozmowa w realu z ludźmi z bagażem doświadczeń bardzo dużo daje.Posłuchaj rekolekcji z księdzem Dziewieckim ....są tu na forum szczególnie tych ostatnich i oczywiście film ognioodporny i spotkanie.
Sytuację masz trudną tak jak większość z nas.
Po pierwsze zajmuje się sobą,poukładaj emocjonalnie.
Jest tu na forum wiele wspaniałych osób które na pewno tobie pomogą.
Trzymaj się i nie poddawaj !!!
Z Panem Bogiem
Artur
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 21:50   

Anet witam na forum

w Krakowie masz ognisko Sychar
http://sychar.org/archidiecezja-krakowska/

Jak mąż nie chce iść idź sama

Ratowanie małżeństwa zaczynamy od siebie

Pogody Ducha
 
     
Anett86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-06, 17:59   

dziekuje za odpowiedzi:) niestety z dnia na dzien jest coraz gorzej maz nei chce isc na terapie ani jechac na rekolekcje:( nie mam juz sily walczyc o to malzenstwo!! do tanga trzeba dwojga a on tylko chce zeby bylo tak jak on chce! poki co nie bede sie odzywac tylko modlic! zobaczymy!
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-06, 18:29   

Anet
mąz nie chce, a ty sama chcesz ?

Jeśli tak, to rób coś z sobą, rozwijaj się i wzrastaj.

To przykład własnego odnowionego, przemienionego przez Boga , szczęśliwego życie "pomimo kryzysu" pociąga innych do przemiany.

Pogody Ducha
 
     
Anett86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-06, 19:25   

chce i to bardzo!!!! ale nie mam juz sil! nie widze nadzieji ;(
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-06, 19:48   

Św. Paweł zapewnia:
„A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świetego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

Nadzieja chrześcijańska to działalność Ducha Świetego w ludzkim życiu. Zakorzeniona jest w zmartwychwstaniu Pana Jezusa i opiera sie na Bożej obietnicy życia wiecznego.

Anetka polecam ćwiczenie

otwórz nasza broszurę sycharowską
http://www.broszura.sychar.org/
na str 22
jest tekst o nadziei
skopiuj i zakreśl to co otwiera Ci serce , wlewa nadzieję
zapisz pod spodem wnioski, przemyślenia itp .

:mrgreen:

Jestem ciekawa wyników :mrgreen:

Pogody Ducha
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-15, 22:29   

Anett-chcieć to móc.kazdy z nas i ja też zaczęłam cokolwiek robić od siebie.Sytuacja bardzo podobna do mojej tylko u mnie na szczęście nie było agresji i przemocy fizycznej.na siłe sama nie zrobisz nic.miłosć to nie postawa przymusu,maz tez winien miec postawę ja chcę. ale to nie sytuacja przegrana,wielu z nas tak startowało tu jak Ty.mamy tu na forum wiele zmian,cudów w sytaucjach czasem wydawałoby sie beznadziejnych ale Bóg jest wielki w swojej łąskawości i wszystkich ,którzy sie do niego zwracaja o pomoc a przede wszystkim zawierzających mu swoje życie obdarowuje obfitościa łąsk.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-16, 10:41   

Anett86 napisał/a:
do tanga trzeba dwojga


To samo usłyszeliśmy kilka lat temu od księdza terapeuty. Wydawało się, że nic z naszego małżeństwa nie będzie, a jednak ... :).

Szanuj siebie. Jeśli dochodzi do przemocy to jest Niebieska Linia. Masz pod ręką Wspólnotę Sychar więc korzystaj, samej będzie ciężko tą walkę wygrać.
 
     
Anett86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-16, 21:10   

przykra sprawa:( niestety odpuscilam :( zrobilam wszystko zeby uratowac to malzenstwo ale sie nie udalo!! zeby zdazyl sie cud to trzeba chceic ale maz nie chial:( ani isc na terapie ani jechac na rekolekcje ani nic:( rozmawialam z 2 ksizmi ktorzy znaja sorawe od podstaw i sami doradzali ze on jest niedojrzaly ani do rali ojca ani meza wiec niesety tak zakonczyla sie moja sytuacja:( a co najorsze ani 1 dnia nie walczyl o nas:( to boli ale musze isc na przod i wierzyc ze Pan Bóg mi poblogoslawi;) trzymajcie kciuki i jedynie co moge to prosze o modlitwe ! pozdrawiam
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-16, 21:22   

Aneta kciuków trzymać nie będę -bo to zabobon

rozumiem, że Mąż nic nie robił, a ty ? Nie chcesz tego ratować ?
piszesz że "musisz" iść dalej, co to znaczy ?
nie chcesz , ale musisz ???

Ja też myślałam, że muszę się rozwieść i to zrobiłam , Bóg wołał mnie wielokrotnie , ale ja odpowiedziałam dopiero 2, 5 roku po rozwodzie.
Wtedy zrozumiałam, że moje muszę, było po to, by nie podjąć całej odpowiedzialności za swoje decyzja.

Ja nie wierze w Twoje "muszę" , tak zdecydowałaś.

Jeśli chcesz pogadać napisz na skypie lub na pw, do mnie. Po co masz uczyć się na swoich błędach , lepiej na cudzych

Wspomnę w modlitwie
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-16, 22:18   

Droga Anetko moja imienniczko Św.Anna jest naszą patronką...

Nie słuchaj innych, a zwłaszcza księży!!!
Mój proboszcz jak się dowiedział o podwójnym życiu mojego męża skwitował, że nie jest za rozwodami, ale w tym w przypadku jest na za. A nikt go nie pytał o zdanie. Drugi ksiądz stwierdził, że wyglądał na takiego co może na boku kręcić i nie nadaje się na męża....

A na forum byli tacy co wręcz mnie za naiwniare traktowali i głupią gęś (przynajmniej tak ich odbierałam), bo dałam mężowi szansę. Bo cieszyłam się zmianami. Zastanawiam się gdzie są Ci krzykacze?

Na forum znalazłam cudowne modlitwy i sposoby, aby to przetrwać. Ludzi, którzy nie wierzyli w drugiego człowieka, bo ten zawsze może zawieść taka juz nasza natura, ale wierzyli w moc Bożą i obietnice, dla tych którzy wiernie trwają przysiędze małżeńskiej.

Nigdy ten sakrament nie był dla mnie tak ważny jak teraz.

Powiem jedno odnalazł siebie w tym kryzysie. Choć wiem , że wiele pracy przede mną, ale aby wzrastać trzeba cały czas się doskonalić nie można osiąść na laurach.

Ks. Dziewiecki powiedział, że to draństwo zdradzać, a jeszcze większe powiedzieć o tym małżonkowi. Zgadzam się, ale dowiedziałam się i wiesz wyciągam z tego wszystko co najlepsze. Łaski, których doznaje na co dzień są nie do uwierzenia dla mnie, a jednak. Bóg bardzo hojnie wynagradza mi podjęty trud wytrwania w małżeństwie.

Nie poddawaj się. Zawalcz o siebie. A resztę zostaw Bogu.

Jeśli masz problem z modlitwą mów przez cały tydzień tylko "Ojcze nasz" i wsłuchaj się, nawet gdy klepiesz w te modlitwę...


więc zaczynamy :->

Ojcze nasz któryś jest w niebie....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8