Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kocia Łapka
Autor Wiadomość
Malwinaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-27, 12:04   Kocia Łapka

Jako dziewczynka, byłam pełna marzeń i snów. Może dlatego, że w domu nie doświadczyłam Miłości. To spowodowało, że zaczęłam się dość szybko interesować chłopcami. Nie mogłam trafić na odpowiedniego. Wszyscy byli niedojrzali. Myśleli tylko o jednym, a ja chciałam zachować to do ślubu. Z tego powodu nigdy nie byłam w stanie stworzyć z nikim związku. Zrozumiałam, że muszę zmienić swoje zasady, bo nigdy nie znajdę nikogo na stałe. Moje granice, które stawiałam innym, powoli zaczęły się zacierać. Nie byłam już taka niewinna. Upadłam, uzależniłam się, robiąc wszystko, co chcieli, by znaleźć akceptację. Miałam starszych braci, więc kontakt z pornografią był praktycznie na porządku dziennym. W końcu znalazłam to, co chciałam, tj. zainteresowanie każdego z nich. Wszyscy o mnie zabiegali. Byłam w centrum uwagi. Czułam się w końcu wartościowa. Wreszcie czułam, że żyję. W końcu znalazłam kogoś na stałe. Byliśmy na imprezie. Był alkohol. Dlatego, że byłam dziewicą, wszyscy chcieli mnie zdobyć. Po alkoholu nie było to miłe. Doszło do próby gwałtu. Obronił mnie on, jak myślałam, przyszły mąż. Ja miałam 18 lat, on 34. Pobił tych, którzy chcieli mnie wziąć siłą. Stał się bohaterem w moich oczach. Był uroczy, przystojny, elegancki. Po prostu ideał. Zarabiał bardzo duże pieniądze. Jego inteligencja zwalała mnie z nóg. Dziękowałam Bogu codziennie za Niego. Niedługo po spotkaniu zaczęliśmy z sobą chodzić. Mówił, że jest w trakcie rozwodu. Miał córkę. Byłam pewna, że rozwód nie jest z jego winy. Po roku przeprowadziłam się do niego. Rodzina nie zaakceptowała tego. Byłam szczęśliwa. Tylko to się liczyło. Już w pierwszym tygodniu okazało się, że uwierzyłam w kłamstwa. Był żonaty. Żona wyjechała po prostu za granicę. Dowiedziała się o mnie. Wniosła pozew o rozwód. Chciałam odejść. Zatrzymał mnie, tłumacząc wszystko. Oświadczył mi się. I tak rozpoczęły się dwa „najpiękniejsze” lata mojego życia. Zaprosił mnie na romantyczną kolację, po której podjęliśmy wspólną decyzję o pierwszym razie. Głowa była pełna marzeń. On był szalenie zmysłowy i delikatny. Nie udało się. Było pełno krwi na udach. Tego bólu nie zapomnę nigdy. Myślałam, że tak po prostu musi być. Nie rozumiałam, że było to spowodowane brakiem pieszczot. Nie byłam po prostu gotowa. Podejmowaliśmy później próby. W końcu udało się. Kochaliśmy się codziennie. Zaczęłam brać tabletki. Nie chcieliśmy jeszcze dziecka. Po tabletkach bardzo przytyłam. Jemu to nie przeszkadzało. Byłam w siódmym niebie. Kochaliśmy się dwa razy dziennie. Sielanka trwała do czasu, gdy stracił pracę. Dostał wysoką odprawę. Miał pieniądze, więc nie szukał pracy. Żyliśmy chwilą, do momentu, gdy środki zaczęły się kończyć. Wpadł w depresję. Zaczął pić. Wcześniej mówił mi, że nie pije. Ukrywał alkoholizm. Nie dostrzegłam tego przez dwa lata. Wszystko ukrył. Po dwóch latach sielanki, musiałam iść do pracy. Wspierałam go, wierząc, że jak wyjdzie z tego, wszystko wróci do normy. Gdy byłam w pracy, pił na umór. Zaczęła się gehenna. Na początku czułam się przez niego gwałcona. Z czasem stracił empatię na tyle, że nie przeszkadzał mu mój ból. Godziłam się na to, wierząc, że to minie. Namawiałam na leczenie. W końcu znalazł podjął pracę. Nie zarabiał już dużo, ale najważniejsze, że nie pił. Tylko w weekendy. Nie pomagały moje histerie. Gdy chciałam odejść, mówił mi o samobójstwie. Poznałam przyjaciela. Zaczęliśmy romansować. Oboje wiedzieli o sobie. Partnerowi odpowiadało to, bo w końcu przestałam się kłócić. Przyjaciel był inny pod każdym kątem. Zakochałam się. Ale nadal pozwalałam na gwałt w domu. Był silniejszy, a ja bałam się odmówić. Nie miałam gdzie iść. Byłam uzależniona finansowo. Przyjaciel wyznał swoje uczucia. Chciał mnie zabrać z sobą. Aż wyprowadziłam się. Wtedy były zmienił się nie do poznania. Zaczął o mnie walczyć, ale było już za późno. Zamieszkałam z innym, jak mi się wydawało, z idealnym. Był dobry pod każdym względem. Był 10 lat młodszy od byłego. Myślałam, że chwyciłam Pana Boga za nogi. W końcu czułam się spełniona. Rozumiał mnie pod każdym względem. Planowaliśmy małżeństwo, dziecko. Wszystkie koleżanki zazdrościły mi. Rodzina też była zadowolona. Nie pracowałam. Zajmowałam się domem. Gdy wracał, nie wychodziliśmy z łóżka. Był cudowny. Dochodziliśmy zawsze razem. W końcu pewnego dnia wrócił z pracy i ni z gruszki nie z pietruszki kazał mi się pakować i wracać do byłego. Rozmawiali, jak się okazało. Nie miałam szansy na wytłumaczenia, co się stało? Układało się się Nam idealnie. Ja miałam cudnego przyjaciela, on boską kochankę. Załamał się mój świat. Nie miałam wyjścia. Musiałam wrócić. Były zmienił się. Zaczął się leczyć. Ja nie potrafiłam się już na niego otworzyć. Mimo że nie dawał mi już podstaw do tego, by się czepiać. Zaakceptował nawet zdradę, że byłam w łóżku z przyjacielem w jego domu, gdy były był w delegacji... Co mam robić? Były jest antyklerykałem i nie chce ślubu kościelnego (w przypadku ewentualnego unieważnienia). Kocha mnie. Ja staram się odzyskać uczucie.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-27, 13:58   

Malwinaa napisał/a:
Co mam robić?
Malwino to nie jest forum jak prowadzić rozpustne życie.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-27, 16:29   

http://adonai.pl/czystosc/

to mogę polecić od siebie.

Ps. Czy Wy nie przesadzacie trochę na tym forum?


Problem, który dotyka Malwinę, jest problemem dość powszechnym.
Dobrze, że w ogóle tacy Ludzi tu trafiają, by napisać to, co Im leży na sercu.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-28, 11:49   

Z tego, co widzę, to tylko Tolek nie zachowuje się tu, jak "dziecko". A reszta? Czy jest tu w ogóle moderacja? W jakim ciemnogrodzie żyjecie, że nie potraficie zrozumieć, z jakimi problemami boryka się współczesne pokolenie? Obawiam się, że gdybym miał tu napisać, z jakimi problemami "miłosnymi" borykają się współczesne nastolatki, mój post mógłby zostać ... usunięty ... ze względu na kontrowersyjne treści. A problem istnieje. Najczęściej trzeba do takich osób samemu wychodzić z inicjatywą, by pomóc. Co odwalacie Wy? Byście się wstydzili. W czym uważacie siebie za lepszych?
 
     
Malwinaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-28, 13:03   

Wilkoo dziękuję. Znalazłam tam coś dla siebie. Chyba rozumiem już swoją winę.

http://adonai.pl/malzenstwo/?id=153

A co do reszty wypowiadających się, przypomnę tylko słowa samego Jezusa: "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Nie będę się tu udzielać, bo widzę, że pomyliłam adresy. Mądry głupiemu ustępuje. Pozdrawiam.
 
     
Pastylka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-28, 14:42   

Malwino
Jeśli napisałaś na tym forum, to uważam, ze jesteś osoba wierzącą w Boga, nie wiem czy praktykującą, ale jedyne co mogę doradzić to modlić się o rozeznanie swojej sytuacji i zawierzyć Duchowi Świętemu.
,, Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień"
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-28, 14:50   

Malwino witaj na forum

pytasz co masz robić

1. zapraszam na spotkanie do ogniska naszej wspólnoty w Opolu

http://opole-jacka.sychar.org/

najbliższe spotkanie 8 czerwca

2. piszesz o swoich ideałach -czy chcesz do nich wrócić ?
Rezygnacja z nich nie dała Ci szczęście ani stałego związku, prawdziwej miłości

Żyjesz w cudzołóstwie
piszesz, że on cię kocha . :shock:
Jakąś pokrętną definicje kochania masz.

Miłość pochodzi od Boga - ta wielka i prawdziwa, o której marzyłaś.

I jest możliwa , dla każdego kto postanowi żyć w zgodzie z przykazaniami
Są w Polsce młodzi ludzie którzy żyją takimi ideałami
Ruch czystych serc
http://www.rcs.org.pl/

Malwino zajrzyj do kącika filmowego , polecam film ognioodporny
http://pl.gloria.tv/?media=297261

Pogody Ducha

ps. poprosiłam admina o usunięcie wpisów niektórych panów , panowie więcej delikatności
 
     
Dorota2
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-31, 00:58   

8 czerwca jest spotkanie Grupy Wsparcia (bardziej indywidualne, gdy ktoś potrzebuje rozmowy, ale wcześniej 31 maja - piątek (czyli już dziś, bo piszę po północy) jest spotkanie ogólne z mszą o 18.30 i wcześniej nabożeństwem o 17.45.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-06, 12:00   

Malwinaa napisał/a:
Moje granice, które stawiałam innym, powoli zaczęły się zacierać. Nie byłam już taka niewinna. Upadłam, uzależniłam się, robiąc wszystko, co chcieli, by znaleźć akceptację.

Myślę, że to jest punkt zwrotny dla każdej nastolatki, która ma zasady... dla zasad. Mnie też to zgubiło, mnie też się zdawało, że mam zasady - ja ich nie miałam... Ja sobie to wmawiałam, bo tak mi mówili rodzice, bo tak ksiądz mówił na kazaniu.
Problem pierwszy, jaki teraz widzę, jest taki, że nie wie się, skąd wynikają pewne zasady. Z czego wynika, że mamy zachować czystość do ślubu? Ja byłam uczona, że dla szacunku od przyszłego męża... Przeczesz forum, zrozumiesz, że są kobiety, które dochowały czystość do ślubu, a po szacunku ni śladu, jak się z czasem okazuje...
Uczono mnie, że broń Boże "dać się" chłopakowi przed ślubem, bo jak "wpadniesz", to cie z domu wyrzucę...
Nie dotrzymałam czystości - bo byłam na tyle niezależna, że groźby rodziców były dla mnie poprostu pustym gadaniem. Nie będę się tu rozwijać ze swoją historią, bo nie o to chodzi. Chcę Ci pokazać, że w tych naszych błędach (Twoich i moich, i innych wspaniałych dziewcząt :-) ) jest jeden motyw: brak zrozumienia, po co to robimy? Dlaczego mam żyć w czystości? Dla mamy? Dla taty? Dla szacunku przystojnego, dobrze zarabiającego mężczyzny? Chyba nie... Ja mam tysiąc innych pytań na ten moment mojego życia, nie zaglądam do tematyki czystości, bo niejako mnie to nie dotyczy - tak mi się wydawało do tej pory. Ale skoro brak czystości był powodem mojego wielkiego upadku i co za tym idzie, katastrofy w moim życiu, to muszę chyba jednak od tego zacząć.

Kochana, z Twojego postu wynika, że masz oczy zwrócone na wszystkich - za wyjątkiem jednego: na Boga. I proszę, nie odbieraj tego jako ataku (nie wiem, co tu się "działo" wcześniej w Twoim wątku, bo dopiero dzisiaj tu zajrzałam, ale domyślam się, że trochę po Tobie "pojechano" ;-) ) - potraktuj to jako radę. Radę od osoby, która może nie przeżyła to samo co ty, ale stoję na tej samej krawędzi góry, co Ty... Ciężka to praca, bo mieszają się priorytety duchowe z tymi doczesnymi, przyziemnymi... Ale warto spróbować.
Nie wiem, co masz zrobić... Myślę, że żyjesz z mężem w związku niesakramentalnym. Nad tym powinnaś się zastanowić w pierwszej kolejności. Może wynajmij gdzieś pokoik, zostaw ich obu za sobą - nie masz wobec nich prawie żadnych zobowiązań. A już wobec kochanka najbardziej. Sama sobie wystarczysz - tzn. nie potrzebujesz mężczyzny, który Cię nie szanuje, by żyć. Potrzebujesz Boga. Co do męża - jeżeli możesz mu jakoś pomóc - pomóż. Ale z postawieniem granic. Nie jesteś kochana gumową lalką, by ktoś Cię tak traktował. I przepraszam za dosadność - jesteś dzieckiem Bożym i w pierwszej kolejności zadbaj o czystość swoją, swoich czynów, myśli. Jeżeli nie przemawia do Ciebie słowo czystości przedmałżeńskiej - to niech na początek, na sam początek drogi, przemówi do Ciebie słowo: SZACUNEK. Masz prawo go wymagać, od każdego, kogo na swej drodze spotkasz. I nie ważne, czy będziesz miała stanowisko pracownicze dające "kupę kasy", czy też będziesz siedziała z tłustymi włosami na parkowej ławce, zastanawiając się, za co kupisz coś na obiad. Wymagaj szacunku i szanuj siebie niezależnie od sytuacji w jakiej się znalazłaś - jesteś dzieckiem Boga i nikt nie ma prawa Cię nie szanować.
Nie wiem, czy ktoś Ci polecał, ale zajrzyj do książek: "Urzekająca" i "Miłość wymaga stanowczości". Jak się odetniesz od toksycznych (kochanka i męża) panów, będziesz miała sporo czasu na dobrą literaturę - zacznij od Pisma Świętego. Dopełniaj literaturą katolicką. Stroń od pozycji niekatolickich - nie mówię, że nie ma tam nic pozytywnego ani mądrego, ale sama się łapię na tym, że tego typu literatura może przeszkodzić w uzdrowieniu duszy.
Trzymaj się dzielnie :mrgreen:
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-07, 10:38   

Aniołek5 napisał/a:
Dla szacunku przystojnego, dobrze zarabiającego mężczyzny?


Rozwiniesz tę myśl? Tak się składa, że zarabiałem świetnie. Aż w końcu przyszedł chudy okres. I mamy m.in. przez to bardzo poważne problemy. Dziś nie należę już do sytuowanych Mężczyzn. A przez lata byłem odbierany, jako bardzo utalentowany i przedsiębiorczy Chłopak. Wróciłem pełni sił, by odbudować sytuację, także i materialną, ale .. co sprawia, że Kobiety tak bardzo podchodzą do tej sfery emocjonalnie?

Nieprzystojny, ale dobry Chłopak, ze słabą pracą - fe? A przystojny z kasą, często za pomocą Rodziców - już ciacho? Moja Żona miała okazję doświadczyć tego, że .. "fortuna nie jest fundamentem udanego małżeństwa".
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-07, 11:04   

łooo, Wilkoo, nie tak nerwowo :mrgreen:

Chodziło mi o to, że czasem, jak to było w moim przypadku i przypuszczam, że w przypadku Malwiny też, kobieta ma tak źle poukładane priorytety, że nie patrzy na to, kim jest dany człowiek, nie patrzy na te gesty, których tak naprawdę "gołym okiem" nie widać. Malwina sama napisała, że jej mąż zarabiał duże pieniądze, był inteligentny. Nie dała chyba mu wiele szans na poznanie jego ciemniejszej strony... Ja zresztą zrobiłam podobnie. Najgorsze jest to, że ja sama nie rozumiałam, "na co lecę" - bo był czuły, bo był wspaniały. Dopiero po latach dotarło do mnie, że wizja życia bez stresu materialnego, zamydliła mi oczy...
I o to mi chodziło. Czasem kompleksy robią takie potworne rysy na sposobie naszego myślenia, że kobieta widząc mężczyznę z klasą i kasą, zainteresowanego jej osobą, myśli, że sam Pan Bóg jej go zesłał, by w końcu wynagrodzić wszystkie krzywdy w życiu.

I chcesz mnie skrytykować za mój (były) sposób myślenia - proszę bardzo. Ale myślę, że skoro masz kochającą Cię żonę, nie powinieneś zbytno przejmować się opinią kobiety, której nawet nie znasz :lol:

Ja dopiero teraz stawiam siebie do pionu. Ustawiam na nowo priorytety. Życie mnie nauczyło, że nie ważne, co robi facet, kiedy jest przy kasie - najważniejsze co robi, jak jej nie ma :-> . i zaznaczam, że jest to wielkie uogólnienie. Człowieka poznaje się w kryzysowych sytuacjach. Mądra kobieta powinna umieć to wykorzystać - ba, może i nawet sama takie niegroźnie, małe, kryzysowe sytuacje stwarzać :D
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-07, 11:08   

Spokojnie, nie piszę nerwowo.

Założyłem w związku z tym nowy temat, by tu nie odchodzić od wątku:

http://www.kryzys.org/vie...p=268485#268485

Pozdrawiam.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-07, 11:11   

Wilkoo napisał/a:
Spokojnie, nie piszę nerwowo.


może ja Cię tak niechcący odebrałam - przepraszam ;-)
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-07, 11:12   

Nic się nie stało, napisałaś wartościową rzecz. Zapraszam więc do nowego tematu, by tu nie robić off topu. Pozdrawiam, z Bogiem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9