Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Milosc nigdy nie ustaje? kolejny koniec malzenstwa
Autor Wiadomość
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-25, 16:41   

kurcze naprawde nie wiem co z tym wszystkim robic. Gdzies na dnie serca wierze, zaczelam odmawiac Nowenne Pompejanska i chce wytrwwac. Ale na dzien dzisiejszy to naprawde nie ma sensu tego przeciagac, on NIE CHCE I JUZ. Zyjemy obok siebie,a do tego ja sie katuje bo wiem ze ma kontakt z kochanka (nie wiem konkretnie jaki ale wiem ze ma). Nie potrafie zadbac o siebie tak do konca, przestac sie zadreczac kiedy chcac nie chcac fizycznie mieszkamy razem jeszcze, widze jak go nie ma w domu lub o ktorej wraca itd. Ale tak ciezko zaczac realizowac te formalnosci.... nie wiem, tak mi ciezko ze masakra.....
 
     
Sama26
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-25, 17:16   

Wiem że cięzko Wiem co znaczy jak wychodzi, wraca i nawet się nie tłumaczy Nie musisz załatwiać zadnych formalności jesli tego nie chcesz. Poczekaj
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-25, 18:09   

ale wlasnie o to chodzi ze chyba chce... nie chce z nim juz mieszkac, skoro nie chce ze mna byc i do tego robi tak jak robi. A wyprowadzi sie dopiero jak bedzie to formalnie zalatwione. Wiec naprawde chyba tego chce, dla siebie i po to zeby zaczal ponosic w koncu konsekwnecje swoich decyzji - wyprowadzka, wynajecie mieszkania, gorsze warunki zyciowe itd. Bo teraz co? podjal decyzje, ze koniec, rozwalajac mi zycie, a dalej sobie mieszka i generalnie nic sie w jego zyciu nie zmienilo....
 
     
diagos
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 00:05   

Nirwana

Proszę uzasadnij mi dlaczego rozwód jest zły ze względów religijnych. Kto chce też niech poda swoje uzasadnienie. Jakie są powody religijne dla was?

Wiara
Jak ocenić wiarę jaka ona jest? Po czym poznać czy jest słaba, mocna? Kiedy możemy powiedzieć , że ktoś jest wierzący albo i nie? Jak mam ocenić jaka jest moja wiara? Tylko chyba jeden Bóg wie jak naprawdę jest. Trudno oceniać jaka jest wiara (mocna/słaba), czy ktoś wierzy czy nie. Dla jednego będzie mocna dla drugiego będzie słaba. Pojęcia względne. Czy osoba mówiąca jestem wierzący/a, ale nie praktykujący/a. To jaka jest jego/ jej wiara? Czy ktoś kto chodzi do kościoła to na pewno ma lepszą wiarę od osoby niepraktykującej? Chyba nie zawsze tak musi być?

Może kiedyś dawno temu były jakieś kryteria według których ktoś oceniał czy ta osoba jest rzeczywiście wierząca . Nie wiem jak ocenić czy ktoś wierzy czy nie w danej chwili. Przecież wiara zmienia się tak jak piszesz na plus i minus. Dzisiaj taka jutro może być inna. Lecz uważam, że w danym momencie kiedy osoba zdradza celowo to jest nie wierząca. Osoba szczerze wierząca tak nie postępuje. I czy na takiej podstawie można zastosować się do przykładu , który podałem z 1 Listem do Koryntian?

Sam powód, że małżonek/a jest niewierzący/a w danej chwili nie musi być powodem do tego żeby brać rozwód. Chyba, że ktoś chce. Mi chodziło głównie o ten przykład który wcześniej podałem. Jak go rozumieć, tylko tyle. Wnioski niech sobie sam każdy wyciąga czy na tej podstawie można się rozwodzić.

Piszesz cyt.:
Odszedłeś (co najmniej emocjonalnie), więc radź sobie sam, ja robię rozdzielność majątkową, składam wniosek o alimenty, przeprowadzam separację - nie wciągniesz mnie w swoje bagno, a ja w spokoju, modlitwie i godnych warunkach poczekam, aż zechcesz wrócić na suchy grunt. Gdzie w takiej postawie "niepozwalanie" na odejście?

O odejściu myślę rozwód.

Czy takie podejście, które prezentujesz jest właściwe? Odbieram to tak ( jak mogłeś mi to zrobić) odszedłeś to mam cię gdzieś, radź sobie sam itp. Będę mieszkała w godnych warunkach, będziesz płacił mi alimenty. Poczekam aż wrócisz skruszony. Czy taka postawa jest odpowiednia? Metoda kija i marchewki. Dlaczego tak trudno nam się pogodzić, że ktoś z nami nie chce być. Czy nie jest to uzależnienie od tej osoby? Bóg powinien być na pierwszym miejscu. Nawet jak odejdzie małżonek po rozwodzie to nasz stosunek do Boga się nie zmienia. Mamy wypełniać swoją przysięgę małżeńską. Małżonek sam za siebie odpowiada - ma wolna wolę, nie jest naszą własnością. Nam pozostaje modlitwa za małżonka, który odchodzi. Trudne to i bardzo bolesne jest. Tak jak dla autorki tego wątku. Trzeba się z tym pogodzić. Samo utrudnianie chyba nic nie da. Szkoda czasu, nerwów na zdradzacza. Najgorsze jest to, że robi to nam najbliższa osoba. Tak nas mocno rani, wyrządza krzywdę.

Dlaczego zakładasz, że podobny nick to musi być mój? Podobny nie znaczy taki sam (ta sama osoba). Czasem może się zdarzyć, że ktoś ma wiele nicków i może je mieć całkiem różne. Chyba to niezgodne z regulaminem. Każdemu możemy zadać pytanie czy nie korzysta jeszcze z innego nicka. Nie jestem z tych co się ukrywają pod wieloma nickami. Nawet nie wiedziałem, że ktoś ma taki podobny nick do mojego kiedy się rejestrowałem.

Jeszce dziś pomodlę się za Was kiedysbylam.

Z Bogiem
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 01:11   

Cytat:
Proszę uzasadnij mi dlaczego rozwód jest zły ze względów religijnych. Kto chce też niech poda swoje uzasadnienie. Jakie są powody religijne dla was?


"Co Bóg złączył , człowiek niech nie rozdziela"
Sam tekst przysięgi małżeńskiej .

Rozwód jest zawsze porażką , temu nikt normalny nie zaprzeczy .
Nie bardzo da się rozdzielić życia od wiary lub wiary od życia .
Jeśli się da , to i jedno i drugie kiepskie .
Rozwód jest niewiernością i małżonkowi i Bogu .
Pozostawia małżonka w bardzo trudnej sytuacji .
Samotne życie , bez bliskości , przynależniości z reguły skutkuje
nowym związkiem , czyli niestety cudzołóstwem .
To na własne konto bierze prawdopodobnie "odchodzący" , w jakimś stopniu .
Przykład rozwodu jest zaraźliwy dla otoczenia .
Dzieci często odchodzą od wiary .
Co za różnica - jeden , czy cztery rozwody .

Jak ocenić wiarę ?
....... zdaje się , że po owocach

Cytat:
Czy osoba mówiąca jestem wierzący/a, ale nie praktykujący/a. To jaka jest jego/ jej wiara?

Każdy diabeł jest wierzący ( bo wie , że Bóg jest ) .
Jego ( wierzący ale niepraktykujący ) wiara jest właśnie
JEGO całkowicie indywidualnym prywatnym zbiorem
dowolnie przyjetych wierzeń w Boga ,
którego sam sobie stworzył ,
głównie dla własnej wygody .

Cytat:
Czy ktoś kto chodzi do kościoła to na pewno ma lepszą wiarę od osoby niepraktykującej? Chyba nie zawsze tak musi być?

Ktoś kto chodzi ma okazję posłuchać Bożego słowa przynajmniej ,
choćby przez przypadek . Nie zawsze tak musi być , ale to nie argument
za nie chodzeniem . :mrgreen:

Cytat:
Lecz uważam, że w danym momencie kiedy osoba zdradza celowo to jest nie wierząca. Osoba szczerze wierząca tak nie postępuje.

Wiara nie polega na tym , że wierzysz w istnienie Boga ,
polega na zawierzeniu Bogu ,
życiu zgodnie z jego zaleceniami ( przykazania ) .

Samo przez się , patrz wyżej - grzeszy "nie cudzołóż" .
Tyle , że usprawiedliwia się zwykle sama przed sobą ( bo sumienie gryzie )
- winny małżonek , bo nie był taki a taki . Proste .
A każdy jest "tylko "człowiekiem i mamy swoje słabości itd.
............a zresztą nie ona jedna , a ludzie się rozwodzą ,
a i księża grzeszą i mają dzieci
................ i już załatwione :->
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 09:34   

Diagos - dziekuje za mdlitwe. Sama probuje sie modlic jak najlepiej potrafie - czy robie to dobrze? Nie wiem. Ciagle sie zastanawiam, odmawiajac Nowenne Pompejanska, o czym tak naprawde powinnam myslec? Odmawiam ja w intencji meza - czy o nim? Zeby sie nawrocil, zeby nie grzeszyl, zeby wrocil do Ciebie Boze? Czy o sobie samej? Zebym to ja potrafila byc lepsza osoba, zebym byla najblizeszj Boga jak sie da? Nie wiem, w tej chwili mysle podczas modlitwy o wszystkim po trochu - o sobie i swoim postepowaniu no i o meza, no bo w kocnu to za niego sie modle. Dla Boga jestesmy jednoscia, wiec modle sie jakbym byla nim? Proszac za niego o laski i nawrocenie? Jak Wy to widzicie? O czym konkretnie powinnam myslec, jak sie lepiiej modlic ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 09:48   

mare1966 napisał/a:

Cytat:
Lecz uważam, że w danym momencie kiedy osoba zdradza celowo to jest nie wierząca. Osoba szczerze wierząca tak nie postępuje.

Wiara nie polega na tym , że wierzysz w istnienie Boga ,
polega na zawierzeniu Bogu ,
życiu zgodnie z jego zaleceniami ( przykazania ) .


Myślę, ze sam grzech nie neguje tego , że ktoś wierzy.
Gdyby tak było, to wszyscy bylibyśmy niewierzący, bo kto jest bez grzechu.
Bardziej chyba mozna mówić, o braku postanowienia poprawy, a nie o samym grzeszeniu.
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 11:42   

czytam, czytam wasze posty, mysle i.... juz nic z tego nie wiem. Nie wiem, tak po ludzku co mam dalej zrobic. Tak, wiem ze nic nie musze. Nie musze, ale chce. No bo 'zdradzacz' sam odszedl - tak, ale tylko emocjonalnie, bo sie ze mna rozstal, usprawieliwil we wlasnej glowie i jest sobie z nia. Ale fizycznie, ciagle mieszkamy razem. Nie, ze on nie chce sie wyproawdzic. Chce, ale dopiero jak beda zalatwione formalnosci, a na to ja musze sie zgodzic. Narazie, tydzien temu powiedzialam ze potrzebuje czasu zeby to wszystko przemyslec - a on, ze nie ma problemu, ze rozumie to. I tak zakaldalam, ale myslalam ze juz zakonczyl romans, tak czy inaczej. Teraz wiem ze nadal sa w kontakcie i nie chce mieszkac z nim i z nia w jego glowie! CZyli chcac nie chcac, musze sie albo na to godzic, albo powiedziec mu jakie podejmuje decyzje wzgledem mieszkan itd i musze tak jakby 'rozpoczac' formalnosci. nie mam na mysli absolutnie rozwodu, tylko pozalatwianei u notariuszy co jest czyje, zeby sie podzielic i zeby wtedy on mogl sie wyprowadzic. Czuje ze dopoki to sie nie stanie, to naprawde nie rusze z miejsca....

dodam jeszcze, ze uwazam ze jak na tak swieza sprawe - zdrada zostala potwierdzona 1 kwietnia, a 12 on 'podjal ostateczna decyzje' ze juz w nas nie wierzy, to radze sobie naprawde dobrze, nie siedze w domu, nie placze juz za wiele. Nie wie mczy nie radze sobie 'zbyt dobrze', boje sie tego momentu ze znowu dotkne dna jak sie juz wyprowadzi i znowu to wszystko bede musiala sobie na nowo uswiadomic, ze tak, to naprawde sie juz stalo i go nie ma. Tak czy inaczej, pomaga mi modlitwa, mimo ze w obcym kraju, mam wokol siebie naprawde wspanialych ludzi - moge powiedziec przyjaciol. Nie jestem sama, pracuje, chodze do psychologa, absurdalnie ale dni mi naprawde dosc szybko mijaja. ALE. No, ale fakt jest taki, ze czy teg ochce czy nie, ciagle o nim mysle i to jeszcze w takich kategoriach wlasnie czy mnie dalej zdradza czy nie, jaki ma z nia kontakt, nie ma go w domu to mysle gdzie jest (choc wiem ze nie powinnam), wracam do domu to dzwonie do mamy i .... i znow gadamy o nim, o tym wszystkim. Moge sie oszukiwac chyba, ale boje sie wlasnie wrocic do domu, byc sama i nie jechac nigdzie. Po prostu naprawde zajac sie soba - zrobic paznokcie, poukladac w szafce, posadzic kwiaty... Tego nie potrafie, poki co robie to co musze, wykapac sie, przygotowac na nastepny dzien do pracy, no i staram sie spedzac czas z ludzmi... nie wiem, poradzcie co moge w mojej sytuacji jeszcze zrobic, w tej kwesti o ktorej pisalam wyzej. Godzic sie na t oco jest i jeszcze poczekac, wiedzac ze on dalej romansuje? Czy powiedziec mu czego chce wzgledem mieszkan itd i zeby zaczac to formalnie dzielic, w celu zeby sie jak najszybciej wyprowadzil ?
Ostatnio zmieniony przez kiedysbylam 2013-04-26, 11:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 11:42   

W kodeksie prawa kanonicznego ta część Pisma to tzw. przywilej pawłowy. Dopuszcza rozpad mażeństwa w przypadku, kiedy jedna osoba jest niewierząca i z jej inicjatywy małżeństwo się rozpada. Ale jak podejrzewam chodzi o bycie niewierzącym w chwili zawierania związku, a nie o utratę wiary. Oczywiście to kwestia interpretacji. Podobnie w przypadku słów Jezusa w Kazaniu na Górze o nieoddalaniu żony, chyba, że w wypadku nierządu. Protestanci interpretują to tak, że w przypadku zdrady dopuszcza się rozpad małżeństwa, a strona niewinna może wstąpić w nowy związek.

Nie znam szczegółów takiej interpretacji, czy wyszła ona z Luteranizmu/Kalwinizmu, czy powstała w kościele anglikańskim z wiadomych przyczyn.

W każdym razie, póki się twierdzi, że jest się katolikiem nasza wykładnia jest jasna. Jeżeli jej nie stosujemy, to musimy to rozważyć we własnym sumieniu.

A tutaj trochę o sumieniu.

http://www.katolik.pl/grz...cz.html?idr=649

Kiedysbyłam, przeżywasz podobną sytuację do mojej, z tym, że jesteś młodsza, Twoja znajomość z mężem trwa krócej, i po tym, co on zrobił masz go na codzień. Pisałam dłużej, ale mi wyżarło. Powiem więc krótko: czekaj jeszcze z rozmowami o podziale majątku, bo nadal jesteś w traumie po wiadomości z kwietnia. Biorąc pod uwagę, że to on zdradza, powinien się wynieść bez takich rozmów w ramach brania odpowiedzialności za własne czyny. W końcu mieszkania mu na księżyc nie wystrzelisz ze sobą w środku. Najpierw się ustala sprawę grubą: rozstanie i jego przyczyny, a potem to, co jest rozstania skutkiem: podział majątku.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 12:05   

Cytat:
W każdym razie, póki się twierdzi, że jest się katolikiem nasza wykładnia jest jasna


I tu się rodzi pytanie:

jakiego wyznania jest BÓG? ;-)

I co Bóg na to, jak w ludzki, z założenia nieudolny sposób, ludzie próbują BOGA interpretować.

Albert Enstein,
"Chcę poznać myśli Boga, reszta to szczegóły" - ja też.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 12:09   

A tego to my nie wiemy. Pisałam raczej o konsekwencji. Jeżeli twierdzę, że jestem katolikiem, to nie negocjuję a la carte, że prezenty pod choinkę i święconka tak, a nierozerwalność małżeństwa nie, jak to ma często miejsce.

Wolę zakładać, że nie jest wyznania starotestamentowego i nie jest Bogiem Islamu.

Myślę jednak, że ostatecznie Bóg nas rozliczy z miłości i szacunku do drugiego człowieka i do siebie samego, jakiegokolwiek wyznania by nie był, jeżeli istnieje.

Oczywiście pojęcie miłości i szacunku niestety również podlega interpretacji.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 12:14   

diagos napisał/a:
Przecież wiara zmienia się tak jak piszesz na plus i minus. Dzisiaj taka jutro może być inna. Lecz uważam, że w danym momencie kiedy osoba zdradza celowo to jest nie wierząca. Osoba szczerze wierząca tak nie postępuje

Nie zgodzę się z tym twierdzeniem.
Kiedyś miałem "super pracę" -przedstwiciel handlowy we włoskiej firmie-garnitury, auta nie starsze niż rok, dobre hotele w polsce, niemczech i włoszech. Wystarczyło zebym ładnie wyglądal i tłumaczył z niemieckiego. Po kazdej wizycie makaroniaży w polsce obwoziłem ich po bur..lach to taka atrakcja dla nich, każde szkolenie hurtowników, czy budowlańców, każde spotkanie musiało się tam kończyć. To takie zdobywanie lojalności pracowników czy kontachentów po włosku- jak wciągniesz faceta w takie bagienko to je z ręki . Przez rok to ja uświadamiałem mojego szefa(dobrego kolegę) że źle robi, to ja przypominałem że ma żonę i dwoje dzieci,(znam całą rodzinę) strałem się go nawrócić. i setki razy słyszałem ze jestem głupi : Glauben heist nicht wissen.(wierzyć to nie wiedzieć) a on wierzy w pieniądze bo Bóg nie da mu pieniędzy. Trafiało go że się nie daje złamać. Słyszałem znane z PŚ :albo jesteś z nami albo przeciw nam. Modliłem się szczególnie kiedy czekałem na nich, obściskiwany przez panie, nawet może mocniej niż w kościele. Żal mi było i jest ich wszystkich. Żal mi, że po pewnym czasie sam uległem , wskutek tego ze klienci byli pewni że ja tez kożystam i nie mogli sobie uzmysłowić ze przebywając w takich miejscach jestem wierny , przez to żal mi tych facetów hurtowników ,pewnie wtedy wiernych- których zepsułem dla firmy. Nie wytrzymałem presji i uciekłem z tej firmy, wolę pracowac na budowie upaprany po pachy. Oczywiście żona była zła ze niechcę takiej pracy, bo miała jeździć Jepem, ale w myśl ze nie jest gotowa na tę prawdę, przemilczałem ostatnie 9 lat, CIĘŻKICH lat, mało jest moich spowiedzi i modlitw, które wcale nie dają spokoju.
Niestety wiem dobrze że takich jak ja jest wielu, wiekszość szkoleń firmowych tak sie kończy i wielu wierzących i praktykujących niestety, albo po alkocholu ,albo wskutek głupiego gadania kolegów czy zwierzchników, albo dla pokazania się z odważniejszej strony wpadają w taką płapkę.
Dlatego twierdzę z pełnym przekonaniem że grzeszący mogą też być wierzącymi .
Żona często zażuca mi moją wiarę- sama jast wierząca ale średnio praktykująca.
Nie zdrowi potrzebuja lekarza ale ci co się źle mają.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 12:19   

Bóg jest jeden.

starotestamentowy czy islamski, katolicki czy protestancki .....to tylko znów ludzkie JEGO koncepcje.

Twórcy wszystkich koncepcji są przekonani, , że oto oni mają klucz do nieba, podczas gdy reszta błądzi po omacku.

Cytat:
Myślę jednak, że ostatecznie Bóg nas rozliczy z miłości i szacunku do drugiego człowieka i do siebie samego, jakiegokolwiek wyznania by nie był, jeżeli istnieje.


Zgadzam się :-)
z jednym zastrzeżeniem:
Jakiegokolwiek wyznania byłby człowiek, Bóg zapewne jest ponad to.
I nie mam żadnych wątpliwości co do JEGO istnienia.
 
     
diagos
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-26, 13:14   

Nie wiem czy dobrze, że tutaj piszę w tym wątku. Jeśli go zaśmiecam to proszę o przeniesienie admina w inne miejsce tego tematu.

Cytat:

"Co Bóg złączył , człowiek niech nie rozdziela"
Sam tekst przysięgi małżeńskiej .

Czy ten tekst przysięgi ma zastosowanie również do ślubu cywilnego? Ktoś kto ma tylko sam ślub cywilny dla Boga jest osobą wolną. Po rozwodzie nadal dla Boga jest osobą stanu wolego. Nie ma męża, żony. Może zawrzeć związek małżeński w kościele. Rozumiem, że państwo dopuszcza, że ślub cywilny można rozwiązać w postaci rozwodu. W pewien sposób państwo rządzi się swoimi prawami, a kościół swoim chociaż są razem w tym państwie. Według mnie jeśli tak faktycznie tekst tej przysięgi miałaby mieć zastosowanie wiążące, że nawet ślubu cywilnego dotyczy. W pewien sposób to rozumiem. To dlaczego kościół pozwala, żeby np. osoba po ślubie cywilnym rozwiedziona może zawrzeć związek małżeński z całkiem inną osobą oczywiście stanu wolnego? Dlaczego kościół nie powie tak szanowna pani/panie ma pan już żonę z wcześniejszego ślubu cywilnego. Może pan/pani zawrzeć tylko z tą osobą związek małżeński w kościele. Jakby tak było to w porządku. Brak zgody na rozwód cywilny. Czy my czasem za bardzo nie jesteśmy świętsi od samego papieża?

Czy w ogóle da się rozdzielić ślub kościelny na cywilny i kościelny? Zawierając ślub kościelny konkordatowy, automatycznie zostaje zawarty ślub cywilny. Dlaczego nie można tylko zawrzeć samego kościelnego (jakby ktoś chciał). Dla samego państwa chyba nie ma to większego znaczenia czy ktoś ma ślub kościelny. Co daje państwu, że ktoś ma ślub kościelny? chyba tylko statystyki. Dlaczego ślub cywilny nie wiąże tylko tych dwoje w kościele - jeśli kiedyś miałyby ochotę zawrzeć ślub kościelny pod warunkiem, że tylko z tą osobą z którą wcześniej zawarły związek małżeński (cywilny)?

Gdzieś tu coś nie pasuje w tej układance. Ja to widzę tak, że osoby wierzące zawierają związek małżeński w kościele tak jak jest teraz (konkordatowy) razem z cywilnym. Osoby nie wierzące zawierają związek małżeński tylko cywilny. Jeśli takie małżeństwo nawróciłoby się i chciało mieć ślub kościelny to proszę bardzo. Jednak tylko z małżonkiem ze ślubu cywilnego. Po rozwodzie ze ślubu tylko cywilnego taka osoba nie mogłaby zawrzeć ślubu kościelnego z inną osobą.
Według mnie wtedy ta przysięga miałaby zastosowanie również do ślubu cywilnego. Jak najbardziej nie można by dać zgody na rozwód.

Na tej podstawie osobiście nie widzę związku przysięgi małżeńskiej odnośnie ślubu cywilnego żeby się nie rozwodzić z powodów religijnych.

mare1966 napisał/a:
Rozwód jest zawsze porażką , temu nikt normalny nie zaprzeczy .



Zgadzam się. Bez względu na religię. Słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Nie bardzo da się rozdzielić życia od wiary lub wiary od życia .



Tak powinno być, a nie jest. Mam na myśli prawo kościelne, a prawo cywilne. Jeżeli uważamy, że nasze życie i wara są razem połączone, to w przypadku rozwodu nadal jesteśmy związani węzłem małżeńskim. Tu się nic nie zmienia. Dla Boga nadal jesteśmy mężem/żoną. Trochę słaby powód religijny.

mare1966 napisał/a:

Rozwód jest niewiernością i małżonkowi i Bogu .


Na pewno. W jaki sposób ja jestem niewierny małżonkowi. Jeśli to małżonek nas zdradza, odchodzi od nas, nie mieszka z nami, może ma jeszcze dziecko z nowego związku. I to ja mam się poczuć, że w takim wypadku jestem nie wierny małżonkowi. Bogu jestem niewierny? Jak się wypełnia swoją przysięgę to jest się wiernym Bogu. Można by powiedzieć, że jestem nie posłuszny Bogu, sprzeciwiam mu się tak. Jeśli tak to nie wypełniam woli Boga i mam grzech. Jak mam grzech nie mógłbym przystępować do komunii na mszy. Przecież można przystępować do komunii po rozwodzie jeżeli wypełniamy swoją przysięgę małżeńską. Dla mnie słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Pozostawia małżonka w bardzo trudnej sytuacji .

Prawda. Bez względu na religię. Słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Samotne życie , bez bliskości , przynależniości z reguły skutkuje
nowym związkiem , czyli niestety cudzołóstwem .


Zdradzacz z reguły odchodzi do innego/innej. Jest w nowym związku. Każdy ma swój rozum, nie możemy dorosłej osoby jak dziecka pilnować. Każdy sam za siebie będzie odpowiadał przed Bogiem. Nikt nie jest niczyją własnością, każdy ma wolną wolę. A co zrobi to jego wybór. Zamknąć w klatce, żeby czasem nie popełnił/a cudzołóstwa. To zdradzacz powinien pomyśleć, że małżonek, który pozostaje sam bez bliskości, w samotnym życiu itp. to jest narażony na różne pokusy typu cudzołóstwo. Dla mnie słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Przykład rozwodu jest zaraźliwy dla otoczenia .


Tzn. że jest sam w sobie zły, uderza w rodzinę - niszczy ją. Nie można chyba myśleć o tym co inni zrobią, powiedzą. Musimy kierować się własnym rozumem. Żeby nie dawać przykładu do rozwodu innym małżeństwom, to lepiej trwać w ułudzie, oszukiwać się. Zakładam, że małżonek jest z kochanką/ kochankiem. Co to zmieni? Fakt jest taki, że łączy tylko małżonków papier. Jaki to jest przykład dla otoczenia jak znajomi widzą, rodzina, że małżonek nie mieszka z nami tylko u kochanka/i. Lepszym byłby przykład, że jesteśmy razem. Dla mnie takie podejście jest oszukiwaniem samego siebie. Słaby argument religijny. Dla samego małżeństwa cywilnego też to dotyczy. Według mnie najbardziej przykład do rozwodu dają wszelkie media, znani ludzie, celebryci.

mare1966 napisał/a:
Dzieci często odchodzą od wiary .



Mogą i nie muszą. Nawet jak jeden z rodziców odejdzie. To na drugim spoczywa obowiązek wychowania w wierze. Trzeba dzieciom wytłumaczyć, że jest to złe i bez względu na to, że mama/ tata zostawił rodzinę to należy żyć zgodnie z wiarą. Dawać własnym przykładem, że się wypełnia swoją przysięgę małżeńską. Jak dorosną same zdecydują o swojej wierze. Mają własny rozum i wolę. W przypadku, kiedy rodzice, żyją tak jak trzeba, to też wcale nie jest powiedziane, że będą wierzące. W dzieciach wiarę niszczy rzeczywistość tzn. telewizja, gazety, różne książki, reklamy z podtekstami seksualnymi itp. Słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Co za różnica - jeden , czy cztery rozwody .


Zależy dla kogo.
Myślisz, że jak się nie zgodzimy na rozwód to się poprawi (oby tak było). Chyba nasz sprzeciw tylko poprawi statystki z rzeczywistością to nie będzie miało nic wspólnego. Wówczas byłoby widać prawdziwą skalę małżeństw tylko na papierze. Uciekanie przed prawdę nic nie zmieni. Dotyczy to również małżeństwa tylko cywilnego. Każdy musi sam zdecydować o rozwodzie, a nie patrzeć na statystyki ile małżeństw się rozwodzi. Ja dodałbym do tej statystyki rozwodów wszystkie separacje. Przecież małżonkowie nie żyją ze sobą. Jest to tylko fikcja. Głównie nie mogą zawrzeć ponownie związku cywilnego. Słaby argument religijny.

mare1966 napisał/a:
Każdy diabeł jest wierzący ( bo wie , że Bóg jest ) .
Jego ( wierzący ale niepraktykujący ) wiara jest właśnie
JEGO całkowicie indywidualnym prywatnym zbiorem
dowolnie przyjetych wierzeń w Boga ,
którego sam sobie stworzył ,
głównie dla własnej wygody .


Rozumiem, że taka osoba w danym momencie jest tak naprawdę niewierząca. Co nie oznacza, że ma zamkniętą drogę do Boga, zbawienia. Może się przecież nawrócić.

mare1966 napisał/a:
Ktoś kto chodzi ma okazję posłuchać Bożego słowa przynajmniej ,
choćby przez przypadek . Nie zawsze tak musi być , ale to nie argument
za nie chodzeniem . :mrgreen:


Zgadza się to nie jest argument. Ale nie może być przecież tak, że jak ktoś chodzi do kościoła to jest lepszy niż ten co nie chodzi. Wcale tak być nie musi. Dużo osób "chodzi" do kościoła, a z żywą wiarą to mało co ma to wspólnego.

Bóg wszystkich kocha, nikogo nie odrzuca, daje każdemu szanse powrotu do Boga o ile będzie żałował swoich grzechów choćby w ostatnim dniu swojego życia. Dla Boga nie ma lepszych gorszych. Wszystkich kocha. :mrgreen:

Mare1966 nie podałeś mi jakiś mocnych powodów religijnych dla kórych warto nie godzić się na rozwód.

Miałem jeszcze dodać, że dla mnie separacja i rozwód są tożsame. Z taką różnicą, że nie można oficjalnie mieć nowej żony/męża (cywilnie). Reszta ma takie same skutki jak przy rozwodzie. Rozwód i separacja niszczą rodzinę tak naprawdę. Małżonkowie i tak nie są ze sobą. Zdradzacz i tak żyje w grzechu (jeśli jest z kimś). Nawet po ślubie cywilnym też będzie żył w grzechu. Osoba zdradzona i tak cierpi w każdym przypadku, cała rodzina, dzieci. Separacja tez wcale nie daje gwarancji, że będzie lepiej (wróci zdradzacz). Po rozwodzie może też wrócić. Separacja to jest chyba zamiatanie brudu pod dywan. Na plus separacji dla mnie to to, że łatwiej wrócić do siebie. Może za nim podejmie się decyzje o rozwodzie warto najpierw mieć separację. Może wtedy zobaczy zdradzacz, że popełnił błąd i chce się poprawić, ratować małżeństwo. Jak długo być w separacji trudno powiedzieć. Każdy sam podług własnej sytuacji musi oceniać, czy są realne szanse uratowania małżeństwa.

Z Bogiem
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8