Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moje dylematy
Autor Wiadomość
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 12:34   Moje dylematy

Odswiezam troche moj temat. Od sylwestra mieszkamy z zona nadal razem, ale juz osobno poniewaz nie zdecydowala sie uciac definitywnie swoich kontaktow z kochankiem kolega z pracy, a ja w takim ukladzie nie widze mozliwosci odbudowy malzenstwa. Koniec jakichkolwiek kontaktow z nim jest dla mnie warunkiem, z ktorego pod zadnym pozorem nie zrezygnuje. Po dwoch spotkaniach przerwalismy tez terapie malzenska, ktora nie ma w tej chwili sensu.

Coraz wiecej mam watpliwosci odnosnie kilku spraw:

1) Nie wiem juz czy wypada mi sie modlic o ratowanie malzenstwa. Chyba powinienem od samego poczatku powierzyc calkowicie sprawe Bogu, i konsekwentnie sie tego trzymac, a nie sugerowac Mu konkretne rozwiazanie w postaci ratowania malzenstwa. Moze Pan Bog chce, abym podazal inna droga ku niemu niz przez malzenstwo.

Nie wiem czy w ogole potrzebna mi zona, ktora bylaby ze mna nieszczesliwa, bo jej uczucie sie wypalilo. Moze przestala we mnie widziec mezczyzne, moze seks z kochankiem byl tak przelomowy, ze w lozku ze mna juz nigdy nie bedzie jej dobrze. Na pewno caly ten romans wyssal wszystko z naszego malzenstwa...moze poza moja niezmienna postawa milosci wobec zony.

2) Zastanawiam sie czy po raz kolejny nie poinformowac zony kochanka, ze jej maz jest wobec niej nieuczciwy i probuje znowu wciagnac moja zone w romans. Albo przynajmniej postawic warunek jemu, ze jesli nie odczepi sie od mojej zony wtedy o wszystkim dowie sie jego zona. W zasadzie hamuje mnie przed tym to, ze po jego stronie jest dwojka malutkich dzieci i moj ruch moze miec powazne skutki. Zona wielokrotnie wybaczala mu zdrade i klamstwa, ale on dalej ja oklamuje, bo nie chce zostac sam. Dlatego tez namawia moja zone, aby opuscili malzonkow razem w tej samej chwili.

Czuje sie w tej sytuacji troche jak bym widzial zlodzieja w tlumie i mimo wszystko bal sie go publicznie zdemaskowac.

Nie chce mi sie nawet po raz kolejny komentowac, jak moja zona moze w tym widziec jego milosc i szacunek do niej.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 13:50   

Cytat:
bo nie chce zostac sam. Dlatego tez namawia moja zone, aby opuscili malzonkow razem w tej samej chwili


Masakra jakaś:) jak dzieci.
Ja ci napiszę tak: postawienie jej warunku "on albo ja" jest konieczne. Jak można cokolwiek ratować jak ona nie chce zerwać kontaktów z tamtym.
Ja powiedziałabym żonie tamtego. Nikomu nie życzę bycia okłamywanym, sama to przeżyłam. Skoro jego żona wiedziała o jego zdradach to nie będzie dla niej jakiś duży szok. Nie szantażowałabym nikogo w ten sposób, że "zostaw moją żonę bo powiem twojej", na czymś takim chcesz budować małżeństwo?
 
     
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 14:07   

Na pewno jego żonie będzie przykro, jeśli się dowie po raz kolejny, że wszystkie jego przeprosiny to była ściema, i że jest z nią tylko dlatego żeby nie zostać sam, a kombinuje na boku. Kurde, aż mi ciężko uwierzyć jak można być tak cynicznym i zakłamanym typem.

To nie tak, że chcę odbudowywać małżeństwo na eliminacji nieprzyjaciela w ten sposób. W ogóle już nie wiem czy warto cokolwiek robić skoro moja żona nie wie co ma wybrać - ratowanie małżeństwa, kochanka czy życie w samotności. Poprosiła mnie w każdym bądź razie żebym nie mówił nic jego żonie.
 
     
lavieestbelle
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 17:00   

malzenstwo to sakrament,to Ty jedno z Twoja zona,czasami bardzo bolesne jedno,ale tak jest.Walcz o jej dusze,o ten kawalek Ciebie w niej.Moze jestes dla niej jedynym ratunkiem?...
Moj maz nie pozwolil mi odejsc,przypominal slubowanie i modlil sie.Dzis jestesmy nadal razem i nie z przymusu...Dla mnie to cud.Modl sie za Twoja zone,wielu spraw nie jestesmy w stanie rozwiazac tylko po ludzku,bez Bozej pomocy.Ale ON moze naprawde wszystko.Nie chodzi o to by tolerowac zlo,ale by niesc Boze wybaczenie.Tylko w Bogu mozemy wybaczyc komus,wybaczyc sobie.
Czyz sami kazdego dnia nie prosimy "i odpusc nam nasze winy..."?
Warto walczyc o sakrament.Nie swoimi silami ale po Bozemu i z modlitwa w sercu.
Nie wiadomo jakie drogi Pan przygotowywuje kazdemu,ale warto walczyc o sakrament.
Cuda sie zdazaja...
pozdrawiam
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 08:48   

TB77 napisał/a:
Na pewno jego żonie będzie przykro, jeśli się dowie po raz kolejny, że wszystkie jego przeprosiny to była ściema, i że jest z nią tylko dlatego żeby nie zostać sam, a kombinuje na boku

- jeszcze bardziej będzie jej "przykro" ( a wręcz tragicznie, dramatycznie przykro), kiedy któregoś dnia stwierdzi że mąż odszedł, może nawet bez pożegnania - po takim tchórzu można i tego się spodziewać.
Chyba lepiej żeby wiedziała co ją może czekać.
Teraz przynajmniej może sie na to przygotować - psychicznie i prawnie.
Tym bardziej że ma na wychowaniu 2 dzieci.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 12:49   

TB77 napisał/a:
W ogóle już nie wiem czy warto cokolwiek robić skoro moja żona nie wie co ma wybrać - ratowanie małżeństwa, kochanka czy życie w samotności.


a Ty co wybrałeś? wybrałeś to, że poddajesz się żonie i dajesz jej wybór i czas na zabawę "w życie". co ze stanowczą miłością? w takich przypadkach zdradzacz musi widzieć tylko jedne drzwi, a nie ciągle dwoje drzwi, przez które może sobie przechodzić. to co ona wybierze i na co się zdecyduje, to jedno, a gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? jak wygląda Twoje życie obecne, na zgadywaniu, co wybierze żona, na wyczekiwaniu, na co się zdecyduje, na pisaniu scenariuszy, co zrobić z tym bawidamkiem, jego żoną, itd itd.... może czas na konsekwencję i drastyczne kroki, które poukładają T w o j e życie i ustabilizują je w tak kiepskiej sytuacji.....nie chcę podpowiadać czy radzić tak szczegółowo, bo nie znam sytuacji Waszej bytowej, ale to może być rozdzielenie finansów, wyprowadzka (jej), uregulowanie sytuacji z dzieckiem, jeśli nawet miałoby się to oprzeć o sąd (gdyby np nie chciała zawrzeć umowy jak człowiek)....moim zdaniem, podkreślam, że to moje zdanie i moja opinia, która może być mylna oczywista, a więc moim zdaniem to nie do niej powinna należeć decyzja, jak będzie wyglądała Wasza rodzina....ten czas już minął....teraz ona już nie może decydować i wybierać, z kim chce być...powinna mieć jasną sytuację, nie ma możliwości bycia z Wami, z Tobą i dzieckiem, dopóki będzie kontaktować się z tamtym człowiekiem....koniec kropka, end of story.jeśli zaś zdecyduje się naprawiać małżeństwo...serdecznie zapraszasz do rozmów....i odsuń się....odseparuj.inaczej ta sytuacja będzie trwać i trwać i trwać....aż całkiem do siebie stracisz szacunek....nie mówiąc o straconym czasie spędzonym na rozterkach i gdybaniu, zgadywaniu, co żona zamierza.....co zamierza to zamierza, to jej problem, ale Ty masz swoje życie i sobie je układaj tak, by Tobie było jak najlepiej w tej sytuacji...zatem zabezpieczenie finansowe, wychowawcze, mieszkaniowe, byś Ty i dziecko przede wszystkim, miał uporządkowaną przynajmniej tę dziedzinę życia i byś mógł normalnie w miarę żyć, planować, odpoczywac, pracować, wychowywać dziecko... bez tkwienia i życia życiem tego chorego trójkąta....
czy powiedzieć tamtej kobiecie? ja bym powiedział....GregAN ma rację, niech się dziewczyna choćby prawnie jakoś zabezpieczy przed kłopotami....i po co w ogóle dyskutujesz z żoną na takie tematy, czy powiedzieć, czy nie....i w ogóle, o osobie, rodzinie czy sytuacji kochanka....ta osoba nie jest warta, by o niej myśleć nawet, a co dopiero o nim dyskutować, bez przesady..........ucinaj rozmowy w zarodku....trzymaj się, życzę mądrych decyzji i siły na bycie stanowczym i zdecydowanym....pozdrawiam,s.
 
     
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 13:08   

Moim warunkiem jest zerwanie kontaktów z kochankiem i tego się trzymam. Co do reszty:
- żony nie mogę zmusić do opuszczenia mieszkania, bo jest naszą wspólną własnością

- miejsce pobytu dziecka sąd może ustalić dopiero po opuszczeniu jednego z małżonków lub przy rozwodzie. Co do dziecka żona się upiera, że pięciolatek powinien być z matką i jakakolwiek stanowczość z mojej strony w tej kwestii odbierana jest jako szantaż i próba zatrzymania jej na siłę lub zemstę

- Wszelkie tego typu działania wcale nie wpływają na otrzeźwienie mojej żony. Ona odbiera to jako walkę z nią i zemstę. W dodatku po tych wszystkich atrakcjach chyba jest już bardziej zmęczona ode mnie i bliska depresji. Psycholog jej nawet powiedziała, że dzisiaj nie jest w stanie podejmować jakichkolwiek decyzji, bo jest w totalnej rozsypce psychicznej.

Żonę kochanka powiadomiłem dzisiaj. Specjalnie się nie zdziwiła, bo już wczoraj z nim zerwała. Widziała, że jest nie fair. Ich małżeństwo jest niesakramentalne, bo ten typ jest ateistą. Ma dziewczyna przynajmniej szansę jeszcze na poznanie kogoś wartościowego i na sakrament.
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 15:07   

TB77 napisał/a:
Moim warunkiem jest zerwanie kontaktów z kochankiem i tego się trzymam. (...) Wszelkie tego typu działania wcale nie wpływają na otrzeźwienie mojej żony. Ona odbiera to jako walkę z nią i zemstę. W dodatku po tych wszystkich atrakcjach chyba jest już bardziej zmęczona ode mnie i bliska depresji. Psycholog jej nawet powiedziała, że dzisiaj nie jest w stanie podejmować jakichkolwiek decyzji, bo jest w totalnej rozsypce psychicznej.

TB77,

póki co wszystko rozgrywasz w swojej głowie
Jeśli jest Ci źle w sytuacji, w której jesteś,
to jakie konkretne decyzje podjąłeś i jakie czyny poszły za nimi (?)

Działania podejmujesz, aby żona otrzeźwiała?
Nie będzie chciała otrzeźwieć, to nie otrzeźwieje.
Ty zadbaj o najlepsze dla Ciebie i dziecka.

Żona przekazuje Ci informacje o tym, co jej doradziła psycholog?
W jakim celu?
Czy psycholog Tobie to przekazała (?)
Rozumiem, że Twoja żona "jest w totalnej rozsypce psychicznej
i nie jest w stanie podejmować żadnych decyzji"
M.in. o tym, aby zakończyć znajomość i zerwać z kochankiem.
Wygląda na to, że głównie o to tu chodzi (?)
W końcu nagłe zakończenie romansu,
może wywołać w niej prawdziwy wstrząs psychiczny
wtedy dopiero może ujawnić się depresja
(i nie napisałam tego z ironią)
Czy jesteś gotów postawić granice (czyny)
wiedząc, że możesz popsuć samopoczucie żony?

TB77
myślenie, decyzja, działanie
jeśli zatrzymasz się na samej decyzji nic się nie zmieni,
5 lat temu podjęłam decyzję, że nauczę się jeździć na nartach,
dotąd nie umiem, bo nie podjęłam żadnych działań w tym kierunku

życzę odwagi
pozdrawiam
Lea
 
     
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-11, 11:54   

Odkrylem w sobie kolejna slabosc. Zawsze uwazalem sie za osobe bardzo cierpliwa, a teraz okazuje sie ze jest zupelnie odwrotnie. Wsciekam sie, gdy cos nie idzie po mojej mysli. Chce zeby zona przestala pisac i spotykac sie z kochankiem i chce tego juz, jak najszybciej. Ona jednak dalej to robi, a ja reaguje gniewem i zloscia. I tym samym nie zachecam jej do milosci do mnie.

Poza miloscia do mnie, ktora jednak niby nie do konca w niej sie wypalila dowiedzialem sie w koncu, ze najtrudniejsza rzecza jest fakt, iz przestalem ja pociagac fizycznie. Do tego pani psycholog uswiadomila ja, ze ten aspekt jest naprawde trudny do zmiany.

Mimo wszystko sie nie poddaje i zamierzam podjac walke z moja cierpliwoscia, a raczej jej brakiem :-D
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-11, 12:02   

TB77 napisał/a:
Do tego pani psycholog uswiadomila ja, ze ten aspekt jest naprawde trudny do zmiany.


kolejna wymówka, tym razem podparta autorytetem pani psycholog....byłeś świadkiem tej rozmowy? ;) wiesz....ten argument przypomina mi taką sytuację, kiedy odchudzająca się osoba obkłada się pączkami, czekoladkami i masłem i mówi z rozbrajającym usmiechem, ze stara się odchudzić, ale będzie to trudne....po czym zagryza cukierkiem.....dopóki ma kontakt z tym gościem, to jasne jest, że nie myśli o niczym innym....nie pozwól robić z siebie idioty....

Lea napisał/a:
myślenie, decyzja, działanie
jeśli zatrzymasz się na samej decyzji nic się nie zmieni,
5 lat temu podjęłam decyzję, że nauczę się jeździć na nartach,
dotąd nie umiem, bo nie podjęłam żadnych działań w tym kierunku


trafione w punkt.
powodzenia!
 
     
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-11, 12:16   

Nie bylem swiadkiem tej rozmowy. Jednak rzeczywiscie pozadanie i zauroczenie kims nowym jest chyba czyms co potrafi zabic pociag fizyczny do osoby, ktora na przestrzeni lat juz sie znudzila. Czy jest to do wyprostowania? Pewnie jakos sie da, ale na pewno nie jest to pierwsza rzecz, na ktorej powinno sie skupiac.

Nie zamierzam nawet dyskutowac z zona na ten temat, bo nawet nie wiedzialbym jak. Gdybym mial niska samoocene to wyznanie pewnie wbiloby mnie w ziemie.

Co do decyzji i dzialan. Chyba musze zaczac zyc wiecej dla siebie bez wzgledu na to czy z zona czy bez. Moze kiedys sie opamieta, moze nie. Ja tego nie zmienie, ale chyba moge cos zrobic zebym sam ze soba sie lepiej czul.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10