Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Krasnobar, zgadzam sie z Tobą w całości.
Miodzio, trudno się spodziewać innej wypowiedzi od osób zaangażowanych w homeopatię, czerpiących z tego korzyści.
Filomeno, nieomylność papieża nie dotyczy wszystkich aspektów życia, jedynie dogmatów. Kościół może się mylić w różnych sprawach, a homeopatia nie była jeszcze przedmiotem jego szczegółowej analizy.
Słyszałam i czytałam różne opracowania na ten temat, kiedyś nawet w zupełnie świeckiej gazecie był artykuł profesora medycyny zajmującego wysokie stanowisko w środowisku naukowym, który tłumaczył całkowity brak podstaw naukowych i badań naukowych dla homeopatii i bezsens jego stosowania. (niestety nie wiedziałam wtedy, że to może mi się przydać i nie zapamiętałam nazwiska, ani tego, czy to z Izb lekarskich, czy z jakiegoś Towarzystwa naukowego, więc nie mogę Was konkretnie odesłać). Ale szukajcie i czytajcie, nie dajcie się nabierać. Są też doniesienia o magicznych praktykach stosowanych w procesie produkcji, trudno to potwierdzić, ale nie można zaprzeczyć.
Kościół może się mylić, wystarczy wspomnieć, że w czasach mojego dzieciństwa parafie udostępniały świątynie i sale dla bioenergoterapeutów i cudotwórców (np.Harris), teraz egzorcyści jednoznacznie potępiają takie praktyki.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 11:24
Kari napisał/a:
Miodzio, trudno się spodziewać innej wypowiedzi od osób zaangażowanych w homeopatię, czerpiących z tego korzyści.
Nie sadzę aby BONIFATRZY jako pierwsze za cel stawiali w swojej działalności
DOBRA MATERIALNE.....
tu Kari idzie o co innego.....
do wszystkiego trzeba mieć rozwagę....
Cytat:
teraz egzorcyści jednoznacznie potępiają takie praktyki.
Oczywiście że większość jest potępiana...
ale przyjmując tezę że kościół się myli, papież może popełnić błąd, księża w ocenie błądzą
-czemu nie przyjąć że i egzorcyści się mylą???
trochę niezręczne porównanie
ale dowiedziono już wielokrotnie że lekarze psychiatrzy leczący w szpitalach najbardziej ciężkie przypadki chorób umysłowych -z postępem czasu niejednokrotnie sami fiksują.....
kiedy byłem młody to w TV występował Kaszpirowski...
moja mama siadała i słuchała-i mimo tego że uczestniczyła w tym
to dziś nie kultywuje szatana, nie prowadzi czarnych mszy, nie wywraca krzyża na cmentarzu, nie wiesza kotów
jedynie wciąż wierzy w Boga i uczestniczy w życiu kościelnym
kiedyś jeden z mędrców tego świata(niestety nie pamiętam jaki)
napisał tak:
Bóg po to powołał szatana na tym padole-by ciemną masę ludzka trzymać w ryzach
i chyba cos w tym jest
pozdrawiam
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 11:55
Kiedyś w parafiach organizowano seanse ze świeckimi uzdrowicielami,
teraz w prawie wszystkim widzi się diabła, co będzie za 10 lat?
ps. Tak nawiasem znam historię (aktualną) zielarza, uzdrowiciela z którego usług
korzystał niejeden ksiądz.
Jak sie jest zdrowym to można sobie dywagować i pitolić o zagrożeniach, ale
jak człowiek chory to się wszystkiego chwyta, co może mu pomóc.
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 12:01
miodzio63 napisał/a:
Bóg po to powołał szatana na tym padole-by ciemną masę ludzka trzymać w ryzach
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 12:28
Nie ma się co dziwić żeniu wypowiedzi..
wypowiedz jak każda inna z internetu(nawet jeżeli to mędrca)
Różnica jest tylko ta:
jeden przeczyta i pomyśli -głupota
drugi przeczyta i wielce się obruszy i dopatrzy się jeszcze złych mocy...
To jest właśnie dziwne -dlaczego jedni przyjmują cos normalnie i dalej trwają w czym wybrali trwać
a inni są w wiecznych obawach przed.......
Może warto najpierw sprawdzić czemu to ja jestem podatny, czemu to mnie może niebezpiecznie zainspirować, czemu to odczuwam przed tym lęk
p.s a tak nawiasem ciemnota ludzka miała w tamtych czasach oznaczać zdolność do grzeszenia
I może trochę faktów(tudzież historii)
Bóg stworzył świat....zatem wszystkie na nim istoty....
Lucyfer jaki był aniołem -co znaczy" Niosący światło", stał się upadłym aniołem
Oto słowa Izajasza: "... O jakże spadłeś z nieba, ty gwiazdo jasna, synu jutrzenki ! Powołany jesteś na ziemię, pogromco narodów. A przecież to ty mówiłeś w swoim sercu, wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad na najdalszej północy. Wstąpię na szczyt obłoków i zrównam się z Najwyższym. A oto strącony jesteś do krainy zmarłych, na samo dno przepaści... " (K. Izajasza 14:12-15)
Światło i ciemność - dwa przeciwne bieguny, czym dalej odbiegają od siebie tym głębsza dzieli je przepaść.
Lucyfer również nadużył zaufania przez kuszenie człowieka a miał mu pomagać, wspierać miłością.
"...I zaraz powiódł go Duch na pustynię. I był na pustyni 40 dni kuszony przez szatana, i przebywał pośród zwierząt a aniołowie mu służyli ... " (Ew. Marka 1:12-12)
Kuszenie i zastawianie pułapek gubi ludzi nie posiadających mocnego wnętrza. Inni przez kuszenie i upadki stają się silni i wzbijają się ku duchowym wyżynom. Wszystko co słabe ma małe szanse na wzloty. Tym co upadli w głębiny obce są: dobroć, miłosierdzie, miłość a przede wszystkim coraz mocniej oddalają się od Boga. Wolna wola człowieka, jego siła, niemoc i decyzja do kogo chce przynależeć opisane są w księdze Hioba.
"... Rzekł Pan do szatana, czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, Bo nic nie ma równego na ziemi, mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego, trwa jeszcze w swojej pobożności, chociaż ty mnie podburzyłeś abym go bez przyczyny zgubił. A na to szatan odpowiedział Panu mówiąc: Skóra za skórę. Wszystko co posiada człowiek odda za swoje życie. Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij tylko jego kości i ciała a na pewno będzie ci złorzeczył w oczy. Na to rzekł Pan do szatana, oto jest w twojej mocy tylko jego życie zachowaj. złośliwymi wrzodami od stóp aż do głowy..." (K. Hioba 1:3- 7)
Silne dusze mimo swoich wielkich upadków i narzekań nie poddają się łatwo. Siły szatańskie oprócz kuszenia posiadają również nieodpartą siłę wyżywania się na różne sposoby na człowieku. My ludzie rozpoznajemy siły zła drzemiące w duszach przychodzących na świat z niskich poziomów. Człowiek musi pamiętać, że siły demoniczne mogą tylko kusić, gorzej jest z tymi, którzy współpracują z nim i swoimi działaniami przymuszają, manipulują lub szantażują innych aby szli złą drogą. Człowiek zawsze może się oprzeć i bronić, ponieważ w swoim stworzeniu stoi mocniej niż Lucyfer. Jest chroniony przez Boga, a ON zawsze pośpieszy mu na pomoc.
"... Wtedy Hiob odpowiedział Panu: Wiem, że Ty możesz wszystko i, że żaden Twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny. któż jest w stanie zaciemniać twój umysł nierozsądną mową? ..." (K. Hioba 42:1-3)
Jest też prawdą, że kiedy Lucyfer sam nie może nic wskórać wysyła armię swoich pomocników będących ludzkimi duchami, które mocno upadły i działają dla niego. Też są zwodzeni daremnymi obietnicami albo ziemskimi dobrami. Człowiek zawsze tą walkę wygra jeśli tylko chce, kiedy stoi uparcie przy Bogu i wprowadzi w swoje życie Boskie zasady. Pomimo, że Lucyfer nie jest w stanie zniszczyć człowieka, jeśli ten sam nie wybierze złej drogi tak również człowiek nie jest w stanie aby w jakikolwiek sposób mógł podjąć walkę z Lucyferem. Może natomiast walczyć z upadłymi duszami ludzkimi.
"... Odwagi i do przodu! Pan Bóg jest z Tobą a piekło, świat i ciało będą musiały któregoś dnia poddać się ze wstydem i jeszcze raz wyznać, że nie mogą zaszkodzić duszy, która posiada Boga i którą posiadł Bóg ..." (Ojciec Pio)
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 19:17
miodzio63 napisał/a:
Nie ma się co dziwić żeniu wypowiedzi..
wypowiedz jak każda inna z internetu(nawet jeżeli to mędrca)
Różnica jest tylko ta:
jeden przeczyta i pomyśli -głupota
drugi przeczyta i wielce się obruszy i dopatrzy się jeszcze złych mocy...
To jest właśnie dziwne -dlaczego jedni przyjmują cos normalnie i dalej trwają w czym wybrali trwać
a inni są w wiecznych obawach przed.......
Mam przekonanie ,że to nie jest kwestia tej różnicy TYLKO jak piszesz...
Święty Jan Ewangelista szatana nazywa "ojcem kłamstwa" oraz "zabójcą od początku"( Jana 8, 44). Z określeń tych wynika , że duchowa aktywność szatana cechuje wola destrukcji, niszczenia. Siła ta się nie ujawnia, mimo iz się manifestuje, przebieranie i kamuflaż to chwyty najczęściej stosowane.
..."Wypowiedź jak każda inna"...gra jak każda inna....film jak każdy inny... i dla usprawiedliwienia kłamstwa oskarży dopatrzenia się złych mocy,która miałby stać się wątpliwością, tak co by głupa zrobić z człowieka...a jednak wszystko to zmiękcza wrażliwość na życie, na człowieka, na samego Boga...wypaczając Jego Obraz w nas samych...i " przebiegłość polega na tym ,że nie uderza ona bezpośrednio w relację Bóg -człowiek , jak w Nowym Testamencie ...
a Jezus mocno zwraca się do Piotra : "szatanie", bo usiłuje go ( i tu jest sedno) odwieść od Jego misji zbawczej. (por. Mt 16,23). Jak widzisz to nie koniecznie są Twoje wyobrażenia lęku o których piszesz do tej sytuacji..."przyjmują cos normalnie i dalej trwają w czym wybrali trwać " to jest obojętność...zatrzymanie dla siebie, to brak miłości... to choroba..., gdyby trwali i się nią dzielili swoja wiara w codzienności, to jest to zdrowe, tylko często niewygodne dla ludzi.
Przejść obojętnie i powiedzieć głupota to tak jak zamknąć się na Miłosierdzie Boże.
Jezus nie przechodzi obojętnie i nie mówi ,że to głupota, raczej wzrusza się dogłębnie widząc ludzką biedę ZBAWIA, a potem tak jak w dzisiejszym czytaniu "Oni jednak skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy" świadczyli o ZBAWICIELU.( Mt 9, 27-31), o tym jak przejrzeli, jak zostali uzdrowieni.
W moim osobistym zderzeniu się z tym co " zadziwiło " Zenie, powiem tylko tyle ,że ktokolwiek to napisał nie poznał Boga i Go nie doświadczył...To raczej smutne , bolesne... bądź jest to zdanie wyjęte z kontekstu , które zmienia całą postać rzeczy..., bądź jest to imputowanie własnych cech Bożej Istocie, które równie są smutne...
Sposób postrzegania zależy od wrażliwości na własną godność dziecka Bożego ukształtowanego przez Ducha Sw.i pełnej świadomości doświadczania Obrazu Bożego w nas samych - to jest Łaska... , i własnie tę wrażliwość , która jest owocem Ducha Św wlanego nam juz na chrzcie Sw . trzeba nam pielęgnować w nas samych , w naszych rodzinach, domach, społecznościach w której przebywamy nie zrażając się ,że wytkną nam " głupotę" i nie wiadomo co jeszcze.
I to co mnie zastanawia ...dziś, kiedy juz 6 dzien Adwentu ...co napełnia nas w oczekiwaniu na Przyjście Jezusa?Bo Maryję napełniła Łaska...dała miejsce swemu PANU.
Piękny to czas ,życze OBFITOŚCI w napełnianiu się Panem tak , byśmy Go doświadczyli w nas samych...Piękny to czas odkryć kolejny raz Pełniej i Obficiej swojego Stworzyciela.
Niech PAN nam Wszystkim Błogosławi.
Pozdrawiam :)
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-06, 20:02
Elżbieto
Kiedy gdzies tam znalazłem własnie tą wypowiedż,(nie moge jej odszukac w internecie)
ale z tego co pamietam napisał go jeden ze światłych ludzi i jak to ja odrazu sprawdzałem wtedy- jak ustaliłem nie majacy z wiara na bakier.
Zatem kiedy to przeczytałem reakcja była podobna-ale gdy poczytałem w necie różne sprawy (tematy)
chocby te jakich zamieściłem fragmenty.
Ten tekst pojawił mi się inaczej
a skłądając go do tego:
Kuszenie i zastawianie pułapek gubi ludzi nie posiadających mocnego wnętrza
rozumiem już wypowiedż autora...
Czy chcesz -czy nie taka jest prawda...
jak licha podstawa,jak niepewny filar-to łatwo ulegamy zwodzeniu...
Wszak Bóg mówi :
nie lekajcie się....
no cóż ....mam wiele cech z mojego patrona....
i mnie też trafił piorun.
...choć taki żeński zaczynający się na A.......
ale dzięki temu wiem co robię,na czym stoję i jak mam podąrzać....
i nie lękam sie jak płochliwa panienka -że wiara ze mnie uleci z pierwszym podmuchem.
Bo w lękach rodzi sie niepokój-a on jest juz pożywka własnie dla tych
ciemnych mocy
i jeszcze artykuł mówiący gdzie nas sięgaja także szpony
Trzeba się zdecydować. Nie jest dopuszczalne, żeby przez całe życie palić Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, jak według znanego powiedzenia robi każdy człowiek. Trzeba zgasić ogarek zapalony diabłu. Musimy spalić swoje życie, sprawiając, by całe płonęło w służbie Panu. Jeśli nasze pragnienie świętości będzie szczere, jeśli będziemy na tyle ulegli wobec Boga, aby oddać się w Jego ręce, wszystko pójdzie dobrze. On zawsze, a zwłaszcza w tym czasie, jest gotów udzielić nam swojej łaski - łaski nowego nawrócenia do poprawy naszego życia chrześcijańskiego.
Św. Josemaría Escrivá (założyciel Opus Dei)
pozdrawiam
abcd [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-07, 01:01
W tym dzieleniu włosa na czworo odnośnie zagrożeń duchowych widzę jedno - duże skupianie się na szczegółach, a nie na Bogu. Złe duchy w Ewangelii ujawniały się jak je Jezus je wyrzucał i jak ludzie uwierzyli w Niego, skupiali się na Nim, a nie na swoich chorobach, problemach, wątpliwościach itp. Przedstawiali te trudne, różne sprawy Jemu, a On to zmieniał-leczył, uwalniał.
Filomeno - w pierwszym poście napisałem... spowiedź, komunia - sakramenty, modlitwa... Przemknęło bez echa.
Dobre wykształcenie i wnikliwość może być wadą w sprawach duchowych, bo tam nie liczy się wiedza poza tą, by Jemu wszystko oddać i poddać - a w jaki sposób? patrz zdanie wyżej.
Właśnie zjadłem jogurt... pusty kubek stoi na stole przede mną... jest zagrożenie duchowe? A może w fabryce jakiś nawiedzony pakowacz odprawił na jogurcie jakieś ciemne rytuały? Zniewoli mnie taki jogurt?
Wiara, modlitwa, sakramenty i sakramentalia chronią. Jak słusznie Filomeno zauważyłaś, nauka Kościoła zmienia się, ale nie w sprawach istotnych - że to Jezus jest Zbawicielem a nie paniczna ostrożność przed wszystkim, że rzekomo może zniewolić.
W średniowieczu Kościół zakazywał ubezpieczeń - bo twierdził, że jak wierzy się w Boga, to nie można się ubezpieczać, bo to oznacza, że nie wierzy się w Boga. Czy to znaczy, że teraz każdy kto ma samochód i OC łamie 1. przykazanie???
Jeszcze przed wojną kobieta po porodzie zanim nie przeszła tzw. wywodu położnicy, nie mogła wychodzić z domu, żeby np. nie szkodzić bydłu, bo była uważana na nieczystą. Wywód to było błogosławieństwo w kościele - tak, tak, naszym, katolickim - które kończyło okres "nieczystości" kobiety po porodzie. Dopiero po wywodzie kobieta mogła w ogóle przestąpić próg kościoła. Bo wywód odbywał się... przed kościołem.
Podobnie w czasie okresu - kobieta nie mogła wejść do kościoła ani tym bardziej przyjąć komunii.
A zakaz (czyli grzech) pobierania odsetek od pożyczek uzasadniany szeroko przez św. Tomasza??
Także spokojnie z tym dopatrywaniem się diabła wszędzie.
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-07, 02:43
Abcd, ja się z Tobą zgadzam.
Wiara w Zbawiciela i sakramenty są jedynym pewnym łącznikiem z Łaską.
A z tym kubeczkiem to faktycznie uważać trzeba ;)
Intelekt nie przeszkadza w wierze, jeżeli świadomość jest odpowiednio dostrojona. Wręcz przeciwnie. Trudno w postpozytywistycznym świecie człowiekowi wykształconemu przyjąć pewne dość naiwnie tłumaczone sprawy na wiarę. Jeszcze trudniej przyjąć, że w tymże pustym kubeczku siedzi diabeł. Dla mnie osobiście poszerzenie wiedzy pomogło w wierze, nie przeszkodziło.
Swoją drogą dziękuję za ciekawe, historyczne przykłady interpretacji Prawa Mojżeszowego w Kościele nowożytnym.
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-07, 08:55
miodzio63 napisał/a:
jeden przeczyta i pomyśli -głupota
drugi przeczyta i wielce się obruszy i dopatrzy się jeszcze złych mocy...
miodzio63 napisał/a:
Kuszenie i zastawianie pułapek gubi ludzi nie posiadających mocnego wnętrza
miodzio63 napisał/a:
Czy chcesz -czy nie taka jest prawda...
jak licha podstawa,jak niepewny filar-to łatwo ulegamy zwodzeniu...
Mirela napisał/a:
W moim osobistym zderzeniu się z tym co " zadziwiło " Zenie, powiem tylko tyle ,że ktokolwiek to napisał nie poznał Boga i Go nie doświadczył...To raczej smutne , bolesne... bądź jest to zdanie wyjęte z kontekstu , które zmienia całą postać rzeczy..., bądź jest to imputowanie własnych cech Bożej Istocie, które równie są smutne...
Miodzio, ja nie dopatruję się w tej wypowiedzi złych mocy (skąd taki pomysł?).
Zaskoczył mnie w niej, tak jak pisała Mirela, obraz Boga jaki nosił autor tejże wypowiedzi. Obraz, w którym jakoby Bóg powołal sztana specjalnie po to aby ten kusił i gubił ludzi, a do tego postrzega ich (Bóg) jako ciemną masę...
Przyznaj sam, że jest to smutny i bolesny obraz... Inny od tego jaki przedstawia nam Jezus w swojej "dobrej nowinie"...
I wybacz, ale w moim odczuciu, Twoja wypowiedź w żadnym aspekcie nie uzasadnia słuszności tego zdania, wręcz odwrotnie. Cieszę się z tego, bo to znaczy, że nie postrzegasz Boga w tch kategoriach, co ów "światły człowiek"...
Pozdrawiam
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-07, 12:10
Żeniu wiadomo że :
skrajnie tego nie postrzegam, ale też słowa te nie powodują we mnie az takiego zniesmaczenia i oburzenia
Choćby dlatego że wiem iż Bóg stworzył świat i wszelkie na nim istoty...
zatem powstaje konkretne pytanie o pochodzenie .........skoro wszystko zostało stworzone??
mam tez świadomość że Stary Testament ukazuje nam innego Boga.
Boga karzącego!
Mam świadomość że w niebie 200 lat trwała wojna aniołów-wynikiem jakiej część stała się UPADŁA....i zasilają teraz stronę zła.
Mam świadomość też w jakim celu posłał Bóg swojego syna Jazusa-
czyż nie ku odkupieniu ludzkości????
.
Mam tez świadomość że Bóg Nowego Testamentu jest miłosierny i miłujący
A zbierając wszystko do całości mam szerszy obraz.......
a w nim za każdym razem Boga chcącego dla nas ludzi dobrze......
czy poprzez tego poprzednio karzącego-czy teraz miłującego.....
I powtórzę za założycielem Opus Dei
nie da się świecić Bogu świeczki.....a diabłu ogarek....
Kiedy wybieram konkret to nic mnie odwiedzie z drogi-a tym bardziej nie spowoduje zniesmaczenia.
Kościół naucza, iż diabeł był najpierw dobrym aniołem stworzonym przez Boga: Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi 1. W Apokalipsie św. Jana czytamy: I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. (12, 9) Jest to ten sam wąż, który zwiódł pierwszych rodziców 2, nazwany przez Pana Jezusa zabójcą i ojcem kłamstwa (J 8, 44). Moc diabła nie jest nieskończona. Jest on stworzeniem, nie może przeszkodzić w budowaniu Królestwa Bożego 3. Dlatego też każdy, kto powierza się Bogu, pozostaje po za działaniem diabła 4.
Bóg, szanując wolną wolę każdego stworzenia, dopuszcza działanie szatana. Nie zniewolił aniołów, nie niszczy też wolności żadnego człowieka. Każdego jednak pociągnie do odpowiedzialności.
Tak na dobrą sprawę żeniu wszystko może być kontrowersyjne
zależy tylko jak kto na to spojrzy.....
tak jak choćby przedstawiciele Sycharu (w sycharowskich koszulkach)
na Stadionie Narodowym
na przedstawieniu o.j.Bashobory
duchowny o jakim się mawia (z aluzją)
że ma więcej uzdrowień niż sam Jezus
dla jednych nie stanowi to problemu inni mogą na to patrzeć dziwnie
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 01:49
Zdecydowałam, że nie pójdę do Teściów na Wigilię. Dla mnie to byłoby udawanie, że nic się nie stało. A przecież stało się. Dostałam pozew, piszę odpowiedź. Mam się z nim łamać opłatkiem w atmosferze "wszystko w porządku"? Ostatniej Wigilii życzyłam mu szczęścia, a 4 dni potem on zaczął realizację swojej wizji szczęścia. Na Nowy Rok życzyłam mu Światła Ducha Świętego, ale widocznie on nie potrafi się na nie otworzyć i przekroczyć własnego ego.
Chcę też przygotować Wigilię u siebie, bo to pierwsze święta w nowym domu. Nie zapraszam go, bo przecież on rozpoczął procedurę rozwodową i nadal ma swoją "księżniczkę". Chcę mu podarować książkę C.S. Lewisa Cztery miłości, a jego rodzicom album ze zdjęciami córki lub domowe stained glass cake.
Oczywiście jestem świadoma, że w ten sposób umacniam przeświadczenie, że w zasadzie trudno, rozstaliśmy się, ale będzie kulturalnie, przyjaźnie i radośnie to zmierzało ku patchworkowej rodzinie. Ale z drugiej strony to są święta narodzin malutkiej-wielkiej miłości.
bosonia [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 09:27
A ja mam na oku taką książkę Kopera "Wielcy zdrajcy .Od Piastów do PRL" ....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.