Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Porzucona po 7 latach małżeństwa
Autor Wiadomość
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 09:06   

Cytat:
Wiesz to nie jest tak do końca , myslę że z pewnych rzeczy wcześniej po prostu nie zdawałaś sobie sprawy. Jestesmy tylko ludzmi i dokonujemy złych wyborów.
Teraz juz wiesz że budować można tylko na Bogu nie na czymś innym.
Zacznij od nowa , od początku on Cie poprowadzi i zdumiona będziesz ile Ci da w bardzo krótkim czasie.


Dzięki Izka, poczułam się dużo lepiej po twoim wpisie, bo strasznie się obwiniam o tą całą sytuację.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 10:28   

nie ma co się obwiniać, zresztą od odpuszczania grzechów jest Ktoś Inny. ;)
przygotuj się dobrze do Spowiedzi Świętej i nie zwlekaj, zrzuć z siebie ten bagaż, o ile oczywiście zamierzasz wytrwać w czystości....bo nie namawiam Cię do bylejakiego spowiadania się bez obietnicy poprawy, gdyż to będzie bez sensu trochę........dobrze odbyta Spowiedź daje niesamowitego kopa do działania.....to tak jakbyś była wagonikiem kolejki,który jeździ obok torów, spowiedź sprowadza wagonik na szyny, by lepiej się jechało, bez zgrzytów.......w Twoim przypadku dobrze by było znaleźć jednego spowiednika, który objąłby nad Tobą opiekę..ale jeśli nie ma takiej możliwości, to "wystarczy" zwykły konfesjonał...może zdążysz przed świętami?jest w necie stronka, która pomaga w dobrym przygotowaniu się do Spowiedzi Świętej...

www.spowiedz.pl

tutaj jest rozpisana treść o rachunku sumienia, warto poczytać...

http://www.spowiedz.pl/rach1.htm

pytanie podstawowe tylko się nasuwa, czy decydujesz się na przyjęcie miłości Bożej i czy przyjmujesz wcyiągniętą do siebie dłoń Jezusa.....życzę Ci opieki Ducha Świętego i wszystkiego dobrego, trzymaj się!!. pozdrawiam,s.
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 11:23   

porzucona_33 napisał/a:
Nie wiem... kiedyś miałam jasne poglądy. Chodziłam na Odnowę w Duchu Św., co niedzielę do kościoła, wszystko było jasne i przejrzyste. Potem pod wpływem tego człowieka zmieniłam się. Nie dlatego że zabraniał mi chodzić do kościoła. Ale wyśmiewał poglądy katolickie, był anty, księża to wszyscy złodzieje, którzy chodzą po kryjomu do domów publicznych i jeżdżą drogimi autami za pieniądze wiernych... Takie są jego poglądy. Wyśmiewał procesje na osiedlu, moherowe berety... mimowolnie nasiąknęłam tym wszystkim. I pogubiłam się. Przestałam chodzić do kościoła, nie chciało mi się. Zresztą efektem braku ślubu kościelnego jest odsunięcie się od kościoła. Tak wyszło. Wiedziałam, że mi tego brakuje ale męża w żaden sposób nie mogłam przekonać do innego zdania. Nie mogłam tego pogodzić w swojej głowie. Nie dało się przy takim człowieku żyć innym życiem. Prawdę mówiąc trochę rozpierała mnie pycha. Wszystko tak dobrze szło, urodziły się zdrowe dzieci, mam dobrą pracę, dostałam awans, wybudowaliśmy dom, na który mało kogo z moich znajomych byłoby stać. Dużo od życia dostałam... dużo rzeczy się udało. No i przyszedł koniec szczęścia i powodzenia w życiu. Widocznie Bóg tak chciał. Chciałam być z tym człowiekiem, wziąć ten zaległy ślub kościelny. Po paru latach nie miałam takich wątpliwości jak na początku. Myślę, że go pokochałam za to jaki był, doceniłam jego dobre strony, cieszyłam się, że jestem akurat z tą osobą. On nie chciał - trudno. Nie zatrzymam go na siłę, nie przyciągnę tutaj z powrotem. Strasznie mnie skrzywdził. Przekreślił wszystko co osiągnęliśmy razem, zostawił dzieci, olał dom i wszystko co razem zbudowaliśmy. Skoro tak jest szczęśliwy - niech będzie. Może mu faktycznie było tutaj źle, niech sobie poszuka swojego szczęścia, ma do tego prawo. Szkoda tylko, że stało się to akurat teraz, gdy wszytko tak się ustabilizowało i szkoda, że w taki sposób. Cichaczem, bez zapowiedzi, ze zdradą w tle. Czytam jakieś wypowiedzi ludzi na internecie i widzę, że mężczyzna bez częstego i dobrego seksu nie może żyć widocznie. Wszystko inne jest na drugim planie. Dla mnie, kobiety, ważna była rodzina, dzieci, a dla niego widocznie inne rzeczy. Taka pewnie kolej rzeczy. Jestem strasznie rozgoryczona, smutna i samotna. Jak sobie pościeliłam tak się wyspałam.


Hmm, czyli tylko on skrzywdził, a Ty go kochałaś.
Tak sobie myślę, czy to jest miłość, kiedy się przystaje na chore warunki tej drugiej osoby? na to, że ona chce żyć bez Boga, powołuje dzieci na świat nie tak jak powinno być - czyli w małżeństwie, tylko skazuje je na to, że nie przyszły na świat w pełnej bezpiecznej rodzinie?
czy to jest miłosc akceptowanie takiej postawy tej drugiej osoby - on przed Tobą tego nie ukrywał przecież.

To tak jakby matka, która "bardzo kocha" syna, pozwalała mu ćpać.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 14:04   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 10:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 15:31   

porzucona_33 napisał/a:
Może ktoś się orientuje czy w ogóle jest sens iść do konfesjonału?


zawsze jest sens!!!
przecież to od Ciebie zależy, czy: żałujesz, czy chcesz żyć inaczej, czy obiecujesz Bogu poprawę swojego życia, czy chcesz otrzymać pokutę i rozgrzeszenie, czy chcesz budować na Boskich zasadach, a nie ludzkich........
żadne przepisy tego nie regulują, to Twoje sumienie, postawa i Twoja wiara są tutaj przepisem i tym się kieruj...tylko szczerze wyznaj wszystko, bez unikania odpowiedzialności za swoje decyzje, bo to były Twoje decyzje.....i nie martw się,nie ma ludzi bez wad, bez błędów, nie czuj się gorzej od innych,Bóg Cię kocha miłością absolutną, skoro zatem On widzi sens w kochaniu Ciebie i widzi Twoją wartość, to chyba masz tę wartość, prawda? :lol:
inną kwestią jest przerobienie problemu, który siedzi w Tobie, a który powoduje, że boisz się samotności, że masz niskie poczucie własnej wartości, które nie pozwala Ci szukać najlepszych dla Ciebie rozwiązań, a nie takich, które są, z braku laku, na odczepnego....wiara w to, że jesteś cudowną osobą, Dzieckiem Bożym, powoduje, że nie zadowalamy się byle czym, a samotność choć pewnie czasem uwiera, to jednak nie powoduje w nas desperacji.....będzie dobrze!!!

[ Dodano: 2012-12-21, 15:33 ]
pisząc "byle czym" nie mam na myśli Twojego partnera oczywiście, a raczej tylko to byle jakie życie, z daleka od Boga, życie w grzechu,pozdrawiam.s.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 20:59   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 10:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 22:43   

porzucona_33 napisał/a:
Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i obwiniam się... ciągle myślę co robiłam źle...

Zwykle jak nam coś nie wychodzi, to bardzo boli, i wtedy albo winimy siebie , albo innych, a warto poszukać prawdy i o sobie czyli o swoim udziale w kryzysie i o tym co inni do tego dołożyli. To pozwoli ci przestać się zadręczać i da ci wolność, cierpienie można wykorzystać do swojego osobistego rozwoju.
Jeżeli nie chcesz tylko cierpieć, a dzięki cierpieniu rozwinąć się to skorzystaj z lustra jakiejś dobrej terapii chrześcijańskiej, bądź 12 kroków na sycharowskim forum.
Pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 23:48   

Porzucona ,
może to coś rozjaśni , pomoże ?
"Stawać się sobą" - Pawlukiewicz ( znajdź i sobie ściągnij )
Serce kobiety
CZEGO SZATAN NIE CHCE ABYŚMY WIEDZIELI - dałem na forum
w takiej kolejności , to wszystko ważne , o sercu ludzkim , podstawa by coś zrozumieć
o naszych myślach , uczuciach , decyzjach

Napisałaś :
Cytat:
Ksiądz mi powiedział, że mąż nie był godny mojej miłości... chciałabym tak myśleć.

ludzki ksiądz ................. zmień na innego :mrgreen:
Jezus kocha każdego , nawet "niegodnego" ,
a właściwie kto może powiedzieć - JA JESTEM GODNY MIŁOŚCI JEZUSA ?
......... ja rozumiem , potocznie tak się czasem mówi - bez sensu :mrgreen: :evil:

Cytat:
Mam nadzieję że i mi Pan pomoże... podniesie mnie z tego załamania... postawi na drodze życzliwych ludzi a może i kogoś kogo mogłabym pokochać.. będę się o to modlić.

........... ależ mogłabyś , kochaj każdego bliźniego
najwięcej tych nieżyczliwych ,
Bóg nie ma nic przeciwko temu :mrgreen:
................ to nasze serca NIE CHCĄ tak kochać , kochać prawdziwie
Nasze kochanie jest lekko interesowne zwykle .

Porzucona ,
zrobiłaś super wielki krok ( spowiedź ) :-> :-> :->
ale uważaj , żeby się nie pogubić
( taka bajka o 7 milowych butach )
każdego dnia jeden malutki kroczek w dobrym kierunku - bedzie pewniej

nawiasem :
Cytat:
nawet wyrzucam sobie drobnostki typu zapominałam podlewać kwiatki

................ a co kwiatki na to ? :mrgreen:

.............żyją ? :->

Jezusek urodził się , .......... sikał w majtki , pokornie pił mleko mamusi ,
gawożył , raczkował ............. pomału :->
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-24, 11:43   

Brawo spowiedz to najwazniejsza rzecz jaka mogłaś zrobić, ten pierwszy krok do pojednania z Bogiem i nie załamuj się że dopadła Cie rozpacz to normalne. Tym bardziej że sa święta, czas dla rodziny, zobaczysz z czasem będzie coraz lepiej na ile możesz bierz udział we mszy świętej jak dasz rade to nawet codziennie. Mi to bardzo pomaga , Tobie tez pomoże jestem tego pewna.
Jezeli masz niskie poczucie wartości codziennie powtarzaj sobie że Bóg kocha Cie taka jaka jesteś ze wszystkimi niedoskonałościami , jesteś dla niego najważniejsza. Zawsze jest przy Tobie i nigdy Cię nie opuści i nie zawiedzie. Módl się o spokój wewnętrzny , ostudzenie emocji, wybaczenie dla męża o to abyś Ty potrafiła mu wybaczyć. Nawet sie nie spostrzerzesz kiedy to wszystko dostaniesz. Kiedy postawisz Boga na pierwszym miejscu będziesz chciała tańczyć i spiewać bez powodu , odzyskasz radość , będziesz cieszyła się życiem.
Spróbuj rozmawiać z Bogiem jak z najlepszym przyjacielem , opowiadać co w danym dniu Cie ucieszyło , co zasmuciło a co zrobiłas żle.
Twoje stare zycie juz nie istnieje rozpoczął sie dla Ciebie nowy, lepszy etap , gdzie na pierwszym miejscu jest Bóg ..nie mąż.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-25, 09:54   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 10:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
DominikaS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-25, 16:41   

Dokladnie wiem co czujesz. Ja rowniez dostalam zyczenia od meza i sms o tresci: ucalowania i wszystkiego najlepszego. Nie wiedzialam co odpowiedziec ... Chyba w dalszym ciagu mu sie wydaje ze nic sie nie stalo. Ale wiem jak to bardzo boli ...
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-25, 21:20   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 10:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gloria1962
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-25, 22:23   

A MÓJ MĄŻ PO 26 LATACH SPĘDZONYCH RAZEM[A ŚWIĘTA SPĘDZA U KOCHANKI] NIE ZDOBYŁ SIĘ NAWET NA JEDNEGO MALUSIEŃKIEGO SMSIKA PODŁY DRAŃ
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-25, 22:41   

Nikt nie jest az tak zły, żeby nie być dobrym. Dojrzałość polega na tym złotym środku, że rezygnując z podążania za emocjami poczucia skrzywdzenia , można z jednej strony podziękować, za życzenia i życzyć wszystkiego najlepszego z okazji świąt, a drugiej strony zaproponować porozumienie w sprawie podzielenia się kosztami utrzymania dzieci. Jak czytam o tym , że twój partner okazał się niedojrzały, no cóż a ty też, więc wydaje mi się , ze trochę tez na samą siebie sie złościsz, ale emocje rzadko dobrze radzą. Wiem , jak cię boli, przeżywałam to samo, teraz mam do tego bólu więcej dystansu, a nabieranie go trwało prawie 4 lata.
Dlatego , jeżeli mogę coś radzić, to może pogódź sie z tym , ze i ty i on jesteście niedojrzali, że problemy w relacji maż niedojrzale rozwiązuje, że mimo całego bólu można rozmawiać, np. można poprosić o pomoc mediatora. Że warto wcześniej sie dogadać niż od razu lecieć do sądu.
Może warto się zastanowić, czy kochasz swojego partnera, jeżeli tak to powiedz mu to, zaproponuj mu wspólną terapię, i rozwiązywanie konstruktywne problemów, oraz warunek, że jeżeli zdecyduje sie budowac dalsza relacje jako ojciec i maż to tylko z pomoca Boga czyli na sakramencie małzeństwa ,a le to juz po terapii , kiedy będzie wiedziął już czego tak na prawdę chcę w życiu.
Warto budowac, a nie niszczyć, no i powoli , a nie szybko bo boli, daj sobie czas , rozwiązywanie poroblemó, na dojrzewanie własne, może jakaś terapia. Z tego co mówisz, to był problem ze współzyciem i na ty tle nastąpiło u partnera wiele zranień, być może w twojej sferze seksualności tez jest wiele zranień , warto sie temu przyjrzeć z a terapii.
Problemy sa po to by je rozwiązywać, pomoc do dogo można teraz dostać w wielu miejscach. np. na warsztatach 12 krkowych.
Co ty na to?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8