Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Porzucona po 7 latach małżeństwa
Autor Wiadomość
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 13:14   Porzucona po 7 latach małżeństwa

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 11:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 14:09   

porzucona_33 napisał/a:
Cywilny to była szopka, ledwo do niego doszło...


porzucona_33 napisał/a:
Po 2 latach wynajęliśmy mieszkanie i wtedy zaczęły się problemy... kryzys.


porzucona_33 napisał/a:
Tak minęły prawie 3 lata. Postanowiliśmy zbudować dom, dostałam dużo pieniędzy od rodziców... Wzięliśmy kredyt i postawiliśmy śliczny, duży dom... wszystko było - pieniądze, urodziłam drugie dziecko, miałam dobrą pracę, piękny dom poza miastem... aż do lipca tego roku. Wtedy zaczęły się problemy..



porzucona_33 napisał/a:
dopiero co miałam szczęśliwą rodzinę...


mnie ciekawi, kiedy miałaś tę szczęśliwą rodzinę, skoro jak opisujesz od samego początku były problemy?
małżeństwo bez ślubu kościelnego to nie małżeństwo, to tylko związek cywilno-prawny, wspólnota wobec prawa, a nie wobec Boga.......jeśli ktoś chce coś budować z daleka od Boga, to buduje na piasku....czy można się zatem dziwić, że wszystko się sypie?
trzeba zacząć od początku, czyli od określenia się, czy uważam się za Dziecko Boże, czy chcę iść z Bogiem i z Jego przykazaniami, czy też z szatanem pod rękę.....
dobrze, że szczerze piszesz, ale i przyjmij szczerą radę: na skale buduj, bo jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to i wszystko inne się układa tak jak trzeba......
jak Ci się żyje te kilka lat bez Eucharystii? bez rozgrzeszenia? nie uwiera Ci to? moim zdaniem naprawę trzeba zacząć od relacji z Bogiem.......wówczas myśli same układają się w dobre rozwiązania i jest lżej żyć samemu ze sobą.........mam nadzieję, że się nie wymądrzam zbytnio.pozdrawiam, s.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 15:27   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 11:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mruczek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 16:12   

bardzo Ci współczuje i rozumie jak bardzo Cię to boli...:( Mnie spotkała podobna historia, podobny schemat postępowania mężczyzny- mój mąż nawet o drugiej w nocy jak szedł do toalety brał komórkę, jak pytałam gdzie piszę z kim rozmawia, mówił,że ma prawo po prywatności i własnych znajomych.....kłamstwa, manipulacje moimi uczuciami i obarczenie mnie wina za zaistniałą sytuację. Dobrze ,że tu trafiłaś :) Mi obecnośc na forum bardzo pomaga duchowo. Nic nie doradze to sama, nie wiem co dalej ze mna , sama szukam rad....ale rozumiem Twój ból.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 16:55   

porzucona_33 napisał/a:
ponieważ znam wiele małżeństw, które są szczęśliwe mimo braku ślubu kościelnego,


zawsze zdumiewa mnie takie myślenie, że się "zna" wiele małżeństw. jak można tak twierdzić?
pozornie wiele związków wygląda na szczęśliwe, tu na forum są takie przypadki, kiedy szczęśliwe i zadowolone żony dowiadują się o dwuletnich romansach, rodziny są w szoku.....powiedz, co można wiedzieć o innej parze, skoro się z nią nie mieszka, nie żyje, nie śpi, nie uczestniczy w życiu? ja nie chcę przekonywać Cię do niczego, przedstawiam tylko swój punkt widzenia, a ten jest taki, że bez Boga mało spraw się ukłąda......nie wiem, po co szukasz porównań u innych małżeństw....przecież masz swój przykład, TWOJE bez Boga się rozpada i chyba to powinno być dla Ciebie najważniejsze.....nie sądzisz, że właśnie dojrzałość okażesz wtedy, kiedy zaczniesz patrzeć na związek głębiej, duchowo, a nie tylko pozornie, czy powierzchownie?.....jesteś na forum katolickim, czego oczekujesz od nas? żebyśmy podtrzymywali Twoje starania o utrzymanie związku, który jest związkiem grzesznym? myślę,że chyba chyba za dużo od nas wymagasz, przecież nie możemy tego robić, bo to tak samo, jakbyśmy instruowali kogoś, jak ma dobrze kraść, żeby nie być złapanym, albo żeby dobrze zdradzać....cudzołóstwo to taki sam grzech jak kradzież, przecież znasz przykazania Boskie...
skup się na tym, co napisałaś: brakuje Ci sakramentów świętych..myślałaś nad tym czemu tak czujesz? Bóg się upomina o Ciebie, puka do Twojego serca i zaprasza, czemu nie posłuchasz tego, co Ci w duszy gra?
nikt nie powiedział, że Wasz związek nie będzie kiedyś szczęśliwym i udanym małżeństwem, ale bez zaproszenia do niego Boga, na pewno się to nie uda, już się nie udaje....zauważ, że łamiąc różne przykazania Boskie, sami siebie karamy... pomyśl o przeszłości, gdybyś odmówiła współżycia przedmałżeńskiego, być może ten mężczyzna by Cię porzucił, ale nie musiałabyś potem, będąc w ciąży robić "szopki" ze ślubu cywilnego, nie musiałabyś wiązać się z nim ze strachu przed samotnym macierzyństwem itd. przez swoje także decyzje związałaś się z nieodpowiedzialnym mężczyzną, który na męża się nie nadaje, powołaliście na świat dziecko, które cierpi.....to nie są problemy wzięte z sufitu czy przypadku.....
ale to jest przeszłość,jej zmienić nie można, ale można zmienić przyszłość, więc można zmienić swój sposób myślenia i postępowania, by tych samych błędów już nie popełniać....
Bóg jest Mądrością, dał takie przykazania, których przestrzeganie chroni nas przed złem, daje rozwagę przy podejmowaniu pewnych decyzji, pomaga przy dokonywaniu wyborów, bo kryteria Boskie przy tych decyzjach byłyby brane pod uwagę, a nie ludzkie..... usiłuję Ci więc powiedzieć, że nic się w Twoim życiu nie zmieni na lepsze, jeśli do dalszego życia nie zaprosisz Boga, możesz być tego pewna....
i nie chciałem Cię w niczym urazić, jeśli tak się stało, to bardzo Cię przepraszam.
codziennie jedną dziesiątkę różańca odmawiam za Sycharowe małżeństwa i Sycharowe problemy, w Twojej sprawie też i myślę, że nie tylko ja, pozdrawiam, s.
 
     
marta176
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 17:38   

...
Ostatnio zmieniony przez marta176 2012-12-28, 13:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 20:43   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 11:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-19, 22:56   

Porzucona ,
w tym ostatnim poście piszesz prawdę , o sobie , mężu , waszym małżeństwie .
Bardzo gorzka to prawda , ale chyba dobrze , że ją znasz .

Cytat:
Pamiętam jak mąż chciał załatwić ślub kościelny za flaszkę wódki. Na szybko, bo duży brzuch. Usłyszałam wtedy od księdza, że trzeba odbyć nauki, mają być zapowiedzi, że jestem niedojrzała. Ale byłam na niego wściekła. A dzisiaj wiem że miał racje, nie zawsze to co wygodne i da się szybko załatwić jest dobre. Ale cieszę się że nie wzięłam tego ślubu. Dzisiaj miałabym problem a tak... jak się rozwiodę przynajmniej sprawy kościelne będę miała wreszcie w porządku. Skoro mąż nie był przekonany, dobrze że nie zgodził się na ten ślub. Paradoksalnie wypadałoby mu podziękować.

Myślę , że to małżeństwo .......... i tak nie byłoby ważnie zawarte .

......... ale tu się chyba mylisz
"sprawy kościelne" w porzadku ? :shock:
Bóg nie jest urzędnikiem , nie będzie sprawdzał pieczątek , przegladał papierów .
Małżeństwo to SAKRAMENT .
Tak nawiasem , "po rozwodzie" pozostają jeszcze dzieci , poczęte poza małżeństwem .

Kod:
Popełniłam wiele błędów, ze strachu przed samotnością... i z wygody. Nie pasował mi ten mężczyzna, można było go zostawić i szukać kogoś innego. Ale wszyscy kogoś mieli, nie chciałam być starą panną itd. itd. To nie była miłość, urzekł mnie tym, że przynosił kwiaty, był miły, chciał być ze mną... czułam się z tym bardzo dobrze. Chciałam kogoś mieć. Niemniej jednak nie fascynował mnie ani fizycznie ani pod względem osobowości, zainteresowań itd.

.......... sama widzisz
nie warto robić TO CO WSZYSCY ,
rób to co radzi robić BÓG


A co Bóg radzi ?
........ chyba czas NA POWAŻNIE się temu przyjrzeć , nie uważasz ? :->

Cytat:
Namawiał mnie do współżycia, nie chciał nawet słyszeć o tym, że miałby z tym czekać. I tak powiedział, że 2 lata związku bez współżycia to bardzo długo. on był z takiego środowiska, co przykazania kościelne ma za nic. nie chodzi nawet o to, że było to współżycie przed ślubem, ale o to że ja tego nie chciałam... przycisnął mnie i zgodziłam się, niechętnie i wbrew sobie. i każde późniejsze współżycie też takie było. rzadko i na siłę. i już tak mi zostało. do dziś. zero własnych potrzeb tylko presja męża, do tego narastająca niechęć do tych spraw. Nabrałam przekonania że jestem jakaś ułomna, nie nadaję się do tego, aseksualna nie wiem... Jakbym miała być z kimś innym, to miałabym ogromną barierę do pokonania. I tyle z tego wynikło.

............ tyle wynikło z tego ,
że się nie słuchało Pana Boga ,
Mówi wyraźnie - współżycie dopiero i wyłącznie w małżeństwie .
Jasne , że nie jesteś ułomna , to był OCZYWISTY skutek współżycia pod przymusem .
Współżycie jest słodkim deserem miłości .Gdzie była miłość ?
Było pożadanie i to jednostronne .
Był strach przed ciążą , gwałt na psychice , przy jednak Twojej zgodzie ( niedojrzałość aż taka ? )
........... no i współżycie nie polega na zaspokajaniu własnych potrzeb ,
to nie "robienie sobie dobrze" czy "uprawianie seksu"
.............. no , znalazł się "seksuolog" :mrgreen: znaczy ja :mrgreen:
Nie to nauczanie KOŚCIOŁA tak mówi .
No i niestety , byłaś niedojrzała , zapewne oboje ,
ale i ta wasza niedojrzałość .......... skąd się wzięła ?
Pomyśl , ......... macie 2 dzieci , MACIE
bo chciał nie chciał
rodziców ma się ZAWSZE dwoje .
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 02:04   

porzucona_33 napisał/a:
Wiesz, ja podchodzę do tego inaczej, ponieważ znam wiele małżeństw, które są szczęśliwe mimo braku ślubu kościelnego, a nie miały możliwości go zawrzeć i znam takie małżeństwa, które się szybciutko rozpadły mimo ślubu kościelnego. Nie uważam, że ślub kościelny jest wyznacznikiem trwałości małżeństwa. Wszystko zależy od ludzi, ich myślenia, dojrzałości - to tak odnośnie moich poglądów,


Witaj,
przeczytałam twój wątek i wiele z tego co piszesz jest pokłosiem wywrócenia wszystkiego co dotyczy małżeństwa, do góry nogami.
Zacytowałam co napisałaś. Widzisz nie chcę dyskutować z Twoimi poglądami, ale wykształciły się one z powodu braku nie tylko wiary, ale przede wszystkim wiedzy o tym co znaczy i czym jest małżeństwo.
Dojrzałość, o której piszesz zapewne nie jest do końca tym co Ty przez nią rozumiesz, gdyż oprócz odpowiedniej mentalności, wiedzy i zdolności fizycznej do małżeństwa musi sie ona opierać na dobrze rozwiniętej duchowości, wtedy dopiero można mówić o dojrzałości osobniczej, a po odpowiedniej formacji o dojrzałości do małżeństwa.
Cóż to nie bierze się z powietrza do małżeństwa trzeba wychować dziecko od małego, bo potem trudno prostować to co krzywe.Wielu z nas Sycharków boryka się właśnie z takimi niedouczeniami z dziciństwa jakie wnieśliśmy w dorosłość, więc nie jest to nic niezwykłego. Tak byli wyindoktrynowani nasi rodzice i tak nas wychowali. Cóż koszty socjalistycznej mentalności.
Dlatego znasz związki cywilne, które określasz jako " szczęśliwe", i zniszczone związki sakramentalne, jednak gdybyś przyjrzała sie dogłębnie na czym sa zbudowane zmieniłabyś zdanie.
Od strony duchowej Zło jakie jest udziałem związków cywilnych dba o to, aby sie ludzie nie połapali i nie naprawili błędów i aby nie stali sie przykładem dla innych a trwali w swoich błędach. Z takich związków rodzą się dzieci, które niosa w życie ogromne duchowe rany, które w dorosłym życiu utrudniaja im normalne funkcjonowanie itd. Zaś sakramentalne związki nie unoszą ciężaru kryzysów, gdyż także nie mają odpowiedniej wiedzy i wiary, że Bóg pomoże i przezwycięży kłopoty tylko trzeba Mu je oddac i poddać się Jego decyzjom.
Jesli jestes osoba ochrzczoną to ten kryzys potraktuj jak ostre napomnienie Boga Ojca, który upomina sie o Ciebie i męża, a takze o Wasze dzieci, abyście szli ku Zbawieniu, a nie ku zatraceniu, bo kocha Was tak mocno, że odważył się Was dotknąć kryzysem, abyście się ocknęli. Chce Bóg Was odzyskac dla Życia, dla Siebie i dla Was na wzajem tylko Mu pozwólcie to uczynić.
Postaraj sie o odnowienie relacji z Bogiem i powoli poukładaj przy Nim swoje życie, bo lęki o jakich piszesz i swoje trudnosci jakie stały sie przyczyna Twoich dzisiejszych problemów maja jakiś swój korzeń i Jezus pomoże Ci go odnaleść i odciąć, aby nadal Cię nie ranił.
Gdy połączysz z duchową terapią także ludzką czyli psychologa czy inną zobaczysz jak szybko odczujesz pierwsze efekty. To sprawi, że staniesz sie lepszym człowiekiem i kobietą, następnie matką i żoną, a wtedy będziesz gotowa do podjęcia ratowania małzeństwa. Przeskakując na siłę jakieś etapy zdrowienia narobisz tylko sobie i innym nowych ran, które znów będą się jatrzyć i leczyć latami. Nie bój się podjąć leczenia, ale rób to pod opieką Jezusa i Maryi, wtedy to będzie skuteczne i poprawnie prowadzone, najlepiej dla Ciebie i Twoich bliskich.


porzucona_33 napisał/a:
napisałam już kilka postów (pod innym nickiem)



Na tym forum nie wolno logować się pod kilkoma nickami, więc zgłoś się proszę do admina i poproś o zachowanie wybranego przez Ciebie nicku, a o usunięcie drugiego inaczej możesz narazić się na punkty karne. :-> Z góry dziękuję

.
 
     
bags
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 16:24   

Czytam i przyglądam się tej Twojej debacie... z wielkim zdumieniem. A dlaczego ze zdumieniem? Otóż w tym co sama piszesz - sama sobie przeczysz.
porzucona_33 napisał/a:
Pamiętam jak mąż chciał załatwić ślub kościelny za flaszkę wódki. Na szybko, bo duży brzuch. Usłyszałam wtedy od księdza, że trzeba odbyć nauki, mają być zapowiedzi, że jestem niedojrzała. Ale byłam na niego wściekła. A dzisiaj wiem że miał racje, nie zawsze to co wygodne i da się szybko załatwić jest dobre.

Jak już Kinga wspomniała, za tych socjalistycznych czasów, to za flaszkę wódki można było coś załatwić w układach partyjnych, między znajomymi "rozliczyć się" za przysługę itd.
Taka forma została do dzisiaj - niekiedy w innej postaci - i zwie się łapówki. Za flaszkę czy pieniądze można wszystko kupić, ale niestety miłości, tudzież sakramentu małżeństwa, które jest przymierzem z Bogiem się nigdy nie kupi.
Sakrament małżeństwa w głównej mierze opiera się na piramidzie wartości - odpowiednik piramidy Maslowa - gdzie na pierwszym miejscu jest Bóg.
A w tym co piszesz i na co się powołujesz odnośnie "wersji" małżeństw, trudno mi jednoznacznie wywnioskować, gdzie On jest i jakie miejsce w Twojej hierarchii wartości zajmuje.

porzucona_33 napisał/a:

Wiesz, ja podchodzę do tego inaczej, ponieważ znam wiele małżeństw, które są szczęśliwe mimo braku ślubu kościelnego, a nie miały możliwości go zawrzeć i znam takie małżeństwa, które się szybciutko rozpadły mimo ślubu kościelnego. Nie uważam, że ślub kościelny jest wyznacznikiem trwałości małżeństwa.

Szczęśliwe??? hmmm... bez urazy - mające braki duchowe, niekiedy braki sakramentów poprzedzających sakrament małżeństwa. Małżeństwa sakramentalne się rozpadły... bo były zawierane "na szybko przez "wpadkę"; "a bo co ludzie powiedzą na wsi" i zasadnicza chyba kwestia - ingerencja osób trzecich tzn nadopiekuńczych rodziców.
Znam przypadki będące odwrotnością Twojej "reguły" a nawet trzymające się razem naście lat jako związki konkordatowe.

Natomiast wracając do tematu przewodniego tego forum jakim są małżeństwa sakramentalne, piszesz co następuje:
porzucona_33 napisał/a:
Nie, nie jestem szczęśliwa bez sakramentów, brakuje mi tego i chciałam zawrzeć ślub kościelny wtedy gdy po kilku latach było dobrze (jednak było dobrze, zdecydowałam się na drugie dziecko bo byłam szczęśliwa z tym człowiekiem) - mój mąż nie chciał. Nie chodzi do kościoła i nie chciał nic ślubować do grobowej deski - mogło mi się wtedy zapalić czerwone światło... że po prostu nie planuje być ze mną bez względu na wszystko, do końca życia, a ja byłam naiwna.

I za chwilę...
porzucona_33 napisał/a:
Ale cieszę się że nie wzięłam tego ślubu. Dzisiaj miałabym problem a tak... jak się rozwiodę przynajmniej sprawy kościelne będę miała wreszcie w porządku. Skoro mąż nie był przekonany, dobrze że nie zgodził się na ten ślub. Paradoksalnie wypadałoby mu podziękować.

To w końcu jak??? Jesteś szczęśliwa czy nie?
Bo szczęście z zawarcia sakramentalnego związku "za flaszkę" byłoby żadne. Nawet względem Boga czy też z posiadania potomstwa z tego związku.
Zaś sam kac moralny... niewspółmierny do tego wszystkiego co nosi wspólny mianownik jakim jest małżeństwo.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 21:04   

...
Ostatnio zmieniony przez porzucona_33 2013-08-21, 11:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-20, 23:18   

Czytam Twój watek i jest mi strasznie Ciebie żal :-(
Cytat:
Jak sobie pościeliłam tak się wyspałam.

Wiesz to nie jest tak do końca , myslę że z pewnych rzeczy wcześniej po prostu nie zdawałaś sobie sprawy. Jestesmy tylko ludzmi i dokonujemy złych wyborów.
Teraz juz wiesz że budować można tylko na Bogu nie na czymś innym.
Zacznij od nowa , od początku on Cie poprowadzi i zdumiona będziesz ile Ci da w bardzo krótkim czasie.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 00:02   

Porzucona ,
co Ci niby dobrze szło , gdzie to niby szczęście ? :shock:
Pisałaś wcześniej , że Ci nie pasował pod WIELOMA względami ,
ani psychicznie , ani duchowo , ani intelektualnie
odeszłaś od Boga

dom , dobra praca - co będziesz z tego miała po śmierci ?
............ NIC

Bóg dał Ci szansę na lepsze życie , po to jest ten "kryzys" .
Tak naprawdę to kryzys masz od poznania męża .
Bóg powiedział - STOP , ............ nawróć się , zmień kierunek .
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 06:21   

porzucona_33 napisał/a:
Czytam jakieś wypowiedzi ludzi na internecie i widzę, że mężczyzna bez częstego i dobrego seksu nie może żyć widocznie. Wszystko inne jest na drugim planie.

Dziewczyno, co Ty czytasz w tym internecie? :shock: Fachowo nazywa się to fakt medialny - czyli rzecz powtórzona x tysięcy razy w świadomości ludzkiej staje się prawdą. Co nie oznacza, że tą prawdą jest.
Sama przytoczyłaś zjawisko doświadczone na sobie - z mężem wyśmiewający kościół ciężko Ci było mieć przejrzyste katolickie poglądy, pogubiłaś się.
A zatem teraz zamiast karmić się w internecie intelektualną papką, zacznij czytać rzeczy zdrowe i budujące. Masz portal deon.pl, jest czytelnia na Opoce, z mnóstwem tekstów choćby ks. Dziewieckiego (sama znajdź - kto on zacz ;-) ), tu na forum jest miejsce, gdzie zamieszczamy ciekawe artykuły i książki. Masz czytania na jakąś.... najbliższą dekadę ;-) Zdrowego i budującego czytania :-)
Powodzenia :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9