Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kika11 - kryzys
Autor Wiadomość
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-17, 10:40   

Witam wszystkim serdecznie, jesteśmy małżenstwem, od 3 m-cy, miesiac temu maz wyprowadzil sie z naszego wspolnie zakupionego mieszkania na kredyt. Zrobil to po kryjomu, pod moja nieobecnosc, spakowal wszystkie swoje rzeczy, zostawiając tylko te ktore ja mu kupilam i przeprowadzil sie do matki, ktorej opowiedzial doslownie wszystko co zle i dobre bylo miedzy nami czesc podkoloryzowal. Stwierdzil ze mial w domu pieklo, ze mam dwie twarze, ze byl tłamszony, z czym sie nie zgodze, poniewaz szukanie oszczednosci, zwracanie uwagi by mniej wody lal, nie siedzial tyle i nie gral, gasil swiatlo, wypominanie w zlosci kwestii finansowej, poniewaz mimo 35 lat nie wniosl zlotowki do naszego zycia, wklad wlasny, wszystkie ubezpieczenia, notariusz ja zrobilam, on wzial tylko pozyczke na meble. Mio wszystko zalezy mi na tym bysmy dali sobie szanse, jednak on jest uparty nie chce o tym slyszec uparl sie na rozwod, gdzie tym slowem konczyl kazda klotnie. jest mi cholenie ciezko mysle o nim, pisze, dzwonie, skontaktowalam sie nawet z ksiedzem ktory udzielil nam slubu, nie wiem co mam zrobic by uratowac to malzenstwo, jest mi tego zal, nie skad w nim taki upor choc jego zachowanie tez odbiega od idealu, dodam iz bylo rowniez wiele pieknych chwil, ale on kazda klotnie konczyl slowem rozwod, zdaje sobie sprawe ze go urazilam, gdyz w zlosci gdzie sa emocje mowi sie duzo ale potem zaluje i go przepraszam, on natomiast ma z tym problem. niedlugo ma skladac paiery rozwodowe, jak stwierdzil nie widzi dla nas szansy, najgorsze jest to ze nie chce rozmawiac, jak probuje twierdzi ze wszystkiego dowiem sie w sadzie i taka z nim rozmowa. beznadziejna sytuacja. do tego pisze ironiczne esy, jezdzi patrze z kim siedze na naszym wspolnym mieszkaniu. Nie wiem czy jest sens to wszystko ratowac, on nawet nie chce sie spotkac pogadac, widac ze nas przekreslil.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-17, 21:04   

Witaj, Kika, na forum :-)
Wydzieliłam Ci osobny wątek, dobrze mieć miejsce tylko dla siebie, i na wsparcie tylko ku Tobie kierowane. A od Sycharków tego wsparcia dostaniesz dużo :-)
Pozdrawiam :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-17, 21:29   

Kika ,
wydaje mi się , że powinnaś napisać
co się działo PRZED ślubem , jak długo się znacie ,
z jakich rodzin pochodzicie , jak u was z wiarą , jak doszło do ślubu , itd.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 01:49   

Witaj Kika.
Trzy miesiące małżeństwa , wyprowadzka i rozwód w planach.... :evil:

Wiem...początki są trudne,bo....
dwoje kochajacych sie ludzi(dotąd randkujących tylko) zamieszkuje razem.....i.......

.....nie zawsze jest makijaż na twarzy i piękna fryzura,nie zawsze ogolona broda.
.....tu skarpetka na ziemi,tam gacie,a w łazience umazany pastą zlew.
.....chleb pszenny, a nie razowy miał być,szampon dla włosów normalnych ,a nie tłustych..
.....prysznic miał brać,a nie hektolitry wody do wanny lać.
itp......itd.....
Mozna wymieniać i wymieniać....

Dla nas "stażowych" małżonków normalka.....zwyczajne poznawanie siebie nawzajem,docieranie,czasem..."walka o władze".
Trudny okres,ale jak najbardziej do pokonania.....ot przejściowy etap.

Kiko piszesz......

Stwierdzil ze mial w domu pieklo, ze mam dwie twarze, ze byl tłamszony, z czym sie nie zgodze, poniewaz szukanie oszczednosci, zwracanie uwagi by mniej wody lal, nie siedzial tyle i nie gral, gasil swiatlo, wypominanie w zlosci kwestii finansowej, poniewaz mimo 35 lat nie wniosl zlotowki do naszego zycia, wklad wlasny, wszystkie ubezpieczenia, notariusz ja zrobilam, on wzial tylko pozyczke na meble.

Oszczędzanie,zwłaszcza na poczatku małzeństwa ,kiedy w planach urządzanie mieszkania,jakiś wyjazd....jest ok,ale......ciagłe upominanie,zwracanie uwagi,wypominanie.....juz ok nie jest.
Zwłaszcza to wypominanie kwestii finansowej!!!
Jak dla mnie to strzał w plecy nie tylko męża,ale i sobie samej.

Mąz(moim zdaniem) mógł poczuć sie urażony i zdominowany.
Mógł,ale tez nie musiał od razu zbierać bambetli i wiać......jak dla mnie to brak dojrzałości i odpowiedzialności.

Co dalej...?

Małżeństwo należy ratować!!!!!!!!
Bóg,pokora,poprawna komunikacja(sztuka której trzeba się nauczyć) działają cuda.

Przepraszam za błędy,kocham i czekam.....krótki sms,bądź troche obszerniejszy list,jesli mąż unika kontaktu.....tak osobiście bym zrobiła........i czas(bez zbednych komentarzy w razie ironicznych odpowiedzi ze strony męża)
 
     
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 08:14   

Dziekuje za komentarze dot mojego problemu. Jest mi ciezko teraz z perspektywy czasu wiem, ze jest to moja wina, nawet nie umiem Wam powiedziec co mu takiego powiedzialalm, zlosc nerwy, emocje. ja kredyt ubezpieczenia, wszystkie koszta on nic, ja od swojej rodziny pieniadze pozyczam on mowi ze jego rodzice mu nie dadza, a za pare dni mowi, ze rodzicom swoim samochod znalazl. I mi nerwy puszczalu. Kiedy mu mowie czy do zle prowadzilam, co mam mi do zarzucenia on mi na to ze za duzo perfekcyjnej pani domu sie naogladalam, probislam, blagalam, przepraszalam nie chcial rozmawiac, komentowal dowiesz sie w sadzie. Przed slubem tez bywaly spiecia ale zawsze potrafilismy sie dogadac, a teraz tak sie zawzial ze szok. Pisalam maile, by wiedzial co czuje, ze jest mi zle, wspomnialam tylko dobre momenty. Ale on rozwod soie zaplanowal, mimo tego ze kazal sobie oddac pierscionek zareczynowy, stwierdzil do mojej mamy ze za zone wybral sobie najgorsza ze wszystkich dziewczyn i takie tam pomyja wylal. Ja zrobilam wszystko, duzo uswiadomila mi rozmowa z ksiedzem ktory udzielil nam slubu, ale cos on nie chce a mi juz brakuje sily, i najgorsze ze mamy kontakt sms i jest mily
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 12:07   

kika11 napisał/a:
ja od swojej rodziny pieniadze pozyczam on mowi ze jego rodzice mu nie dadza, a za pare dni mowi, ze rodzicom swoim samochod znalazl. I mi nerwy puszczalu.


ale czy to ok brać pieniądze od rodziców? czy rodzice mają obowiązek utrzymywać dorosłe dzieci, które założyły swoją rodzinę? ..........rodzice Twojego męża mają prawo kupić sobie samochód i co tylko zechcą i nie mają żadnych obowiązków wobec Was. mąż mógł mówić prawdę, że rodzice nie mają pieniędzy na pożyczenie Wam, bo to nie jest ich sprawa i nie muszą na to specjalnie odkładać.......takie jest życie, decydując się na założenie rodziny, trzeba myśleć o samodzielnym życiu i pracy na własny rachunek..............swoje w życiu się napracowali i kiedy oni mają żyć już normalnie dla siebie, skoro najpierw wydatki na małe dzieci, a potem nawet kiedy już dzieci same zakładają rodzinę, ciągle ciągną od starszych rodziców....to nie tak ma być!!! Twoi rodzice też nic nie muszą Wam dawać i to, że dają, to ich dobra wola, ale nie sprawia to, że druga strona ma też tak robić. śmiem twierdzić, że takie matkowanie dla młodego małżeństwa to przyczynek do kryzysu w tym związku......stanowcza miłość, to danie szansy na samodzielność....a efekt takiego podejścia właśnie widzisz w swoim małżeństwie, już twierdzisz, że coś Ci się należy od rodziców Twojego męża, a to jest po prostu nieprawda....
oboje małżonkowie winni na miarę swoich możliwości łożyć na wspólne życie, ale tylko pod warunkiem, że oboje godzą się na pewne wydatki, kredyty, że nie są do tego zmuszani..... przyznam, że ja tak właśnie "zmusiłem" żonę do kredytu na mieszkanie, kiedy jej praca była niepewna,nie była przekonana do tego kredytu..... potem wynikały z tego różne kłótnie,bo raty pożerały nam wszystko i nie starczało na normalne życie, a przecież żyjemy tu i teraz......a nie za 30 lat,kiedy spłacimy kredyt.......na wszystko jest czas i wszystko trzeba zawsze wspólnie przemyśleć i wspólnie się na tak ważne sprawy zdecydować...... teraz to wiem..żona dała za wygraną i zgodziła się na kredyt, przez co i potem nie miała przekonania do tego, by wspólnie radzić sobie z problemami......
i jeszcze jako facet Ci powiem jedną rzecz.......nie cierpimy krytyki. ona może być nawet i słuszna, ale ględząca żona, narzekająca na nas, na naszą nieudaczność, to tak, jakby ktoś zmywał z żony całą urodę, dobroć, piękno, atrakcyjność, czyli to, co tak nas urzekło kiedyś w tych żonach...........potem mało zostaje i trudno się zmotywować do pracy nad sobą.....pamiętaj, że mężczyźni są trochę ułomni pod tym względem i nie mają tak jak kobiety, skłonności do poświęceń, patrzymy też na życie innymi kategoriami,po prostu różnimy się, nie ma co więc wymagać od męża, że będzie patrzył na życie tak jak Ty, bo to jest niemożliwe. przepraszam, że się rozpisałem, pozdrawiam, s.
 
     
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 12:35   

to nie jest tak ze zadam, by rodzice nas wspierali, wszystkie pieniadze, ktore pozyczylam oddalam, kiedy polikwidowalam oszczedności. Ja nie twierdze ze oni musza nas utrzymywac, ale skoro dorosły facet, szczyci sie ze kiedys zarabiał wiecej anizeli jego rodzice, ze nie ma zadnych oszczednosci bo wszystkie pieniadze przeznaczyl na zabawe, mowi, ze jego rodzice pomogli jego rodzenstwu to i mu sie nalezy, a potem twierdzi ze nie maja pieniedzy na to. Mamy wspolny kredyt, kiedy go teraz pytam co z mieszkaniem, dowiesz sie w sadzie, najgorsze to ze nie chce porozmawiac szczerze, ja po tym okresie kiedy sie wyprowadzil, a wrecz uciekl widze swoje bledy, natomiast on uwaza, ze to wszystko moja wina.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 16:31   

kika11 napisał/a:
widze swoje bledy


to już bardzo dużo, bardzo, ale czy to wystarczy? samo widzenie błędów jeszcze nie sprawi, że relacja się naprawi,ja się nauczyłem, że samo nic się nigdy nie naprawi.. zamierzasz coś z tą wiedzą na temat swoich błedów zrobić? bo moim zdaniem to jest taki pierwszy kroczek,a dalej jeszcze daleka droga..drugim kroczkiem jest naprawianie tych błedów bez czekania na to samo ze strony męża, bo od nikogo raczej nie powinniśmy uzależniać naszej zmiany na lepsze....
a z tym gadaniem, że dowiesz się w sądzie, to raczej takie czcze pogróżki, pewnie sam nie wie, jak to będzie z kredytami i tak dalej
wiem, że finanse są ważne, ale czy nie za bardzo wokół finansów krążą Wasze rozmowy, sprawy....kto ile dał, kto ile włożył, dokładał, że ma być po równo, jak jednemu synowi, to drugiemu też muszą...to wszystko w obliczu rozpadu rodziny nie jest chyba takie ważne.....
bardzo podoba mi się post Leny, przecztaj jeszcze raz jej słowa, bo są bardzo rozważne i niosą w sobie życiową mądrość, pozdrawiam.
 
     
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-18, 17:21   

z perspektywy czasu, piszac do Was, czytajac Wasze wypowiedzi widze swoje, jednak w danej sytuacji trudno mi opanowac, gdyz wszystko rozpoczelo sie od niewinnej klotni, w ktorej moj maz mi tez dal do wiwatu slownictwem ktore mnie zabolalo. I boli mnie to ze z jego strony nie ma reakcji na ratowanie a ja inaczej nie umiem, my w nowym mieszkalismy niecaly m-c i od m-ca oddzielnie, ludze sie ze w swieta sie pogodzimy, ale wiem ze tak nie bedzie, on chce rozwodu bez orzekania o winie, wlasnie mija 4 miesiac malzenstwa, napisalam smsa, ze kocham i ze jest moja polowka, a zjego strony cisza, chcialam umowic sie z nim na randke by to jakos uczcic i cisza. Nie wiem czy to wszystko ma sens, bo zaangazowanie naprawy jest widoczne z jednej strony. Nie wiem co mam robic?? ten caly slub, przysiega, emocje z nia zwiazane to byla jednym slowem farsa.

[ Dodano: 2012-12-19, 11:37 ]
Wczoraj udalo mi sie spotkac z mezem, dlugo czekalam na to spotkanie, tymbardziej ze to ON wyszedl z inicjatywa. Zrobil herbate i usiedlismy - jak mi tego brakowalo, zaczelismy rozmawiac, pierwszy raz od dluzszego czasu, bez oskarzen, mowilismy co nas boli, opieral sie ale nawet mnie przytulil, gdy tak siedzial i patrzylam na niego widzialam zreszta przyznal sie ze cierpi, zle to znosi, spac nie moze po nocy, tak schudl, policzki mu opadly. Stawierdzil ze mi nie ufa, ze go kocham, i nie wierzy w moja przemiane na lepsze. co dalej, co dalej??
 
     
Malwina 74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 23:08   

Kika,wyszłaś za mąż za zatwardziałego kawalera,ma on już 35 lat,i jego już nie zmienisz,wiem coś na ten temat,bo mój mąż gdy się ze mną żenił miał 36 lat,u nas jest dokładnie tak samo tylko odwrotnie,głównie wojny o finanse,kto ile kupił,ile mam oddać,jeżeli nie wyluzujecie to nic z tego nie będzie,jesteście świeżo po ślubie,cieszcie się sobą..daj mu czas i nie wypominaj mu każdego grosza,jeżeli nie pije,nie bije,nie znęca się nad Tobą psychicznie i fizycznie to walcz o niego;)pozdrawiam Cię. :->
 
     
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 12:45   

Nie bije, za to pali, ale jak mam walczyc powiedz mi Malwinka, od 1,5 miesiaca jestesmy oddzielnie, nie widzi potrzeby moj maz kontaktowania sie ze mna. A mi tak go brakuje, powiedzialam mu ze wszystko przemyslalam ze widze swoje bledy, zaprosilam go na swieta nie przyjdzie, nawet oplatkiem nie widzi potrzeby podzielenia sie ze mna. Jest strasznie uparty i teraz chce mi udowodnic ze ON podjal sluszna decyzje
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 14:12   

Kika , walcz o zmiany w sobie. To nie wystarczy, że zobaczyłaś swoje błędy, jeśli nie zmienisz sie naprawdę, szybko wrócisz na stare tory. Czytaj jak najwięcej ( na forum jest tego dużo)o małżeństwie i rodzinie, a najpierw " Mężczyźni są z marsa, a kobiety z wenus", obejrzyj " Przez śmiech do lepszego małżeństwa" ( całość, a nie tylko fragmenty- może uda się zaprosić męża do oglądania?). Musisz wiedzieć jak postępować z mężem, musisz umieć też go nauczyć , jak on ma postępować z Tobą. To nie jest łatwe i trzeba się tego nauczyć. Mężczyźni na pewno potrzebują czuć się podziwiani, akceptowani i szanowani, chcą by żony miały do nich zaufanie, nie znoszą ciągłych pytań, bo czują sie kontrolowani itd. Myślę, że słysząc Twoje zarzuty nie widział podziwu w Twoich oczach..., nie czuł akceptacji...Słuchaj konferencji ks. Pawlukiewicza, Jacka Pulikowskiego, może podsuń coś do przeczytania mężowi. Sprawdź terminy " Spotkań małżeńskich" , może uda się Wam pojechać, wielu to pomogło. No i oczywiście szturm do Nieba- mocna modlitwa ( Twoja i wszystkich , którzy chcą wam pomóc). Pomyśl też o rozmowie z psychologiem. To wszystko wymaga czasu, ale na pewno przyniesie poprawę sytuacji.
 
     
kika11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 14:52   

staram sie zmienic, nie wyrzucac mu niczego, wiem ze go skrzywdzialam, najgorsze ze nie mam wplywu na niego i jego decyzje ktora sam podjal - nie przyzyje tego rozwodu, on doskonale o tym wie, bo mu mowilam. Niec mnie nie cieszy swieta, przygotowania, jestem zalamana sytuacja. Stracilam radosc do zycia

[ Dodano: 2013-01-02, 08:03 ]
Witam wszystkim w nowym Roku 2013, oby byl duuuuzo lepszy od minionego. Moja sytuacja sie pogorszyla, choc widzialam oznanki na pogodzenie, ktore byly m.in swietami a nowym rokiem, mianowicie przelamalismy sie opłatkiem, zlozylismy sobie zyczenia, w miedzy czasie esemesowalismy milo, wiem bo sie przyznal, ze mu mnie brakuje, ze teskni, ze rozplakal sie przy oplatku w swoim rodzinnym domu. nastepnie w wigilie sam zaproponowal spotkanie, i tak praktycznie spotykalismy sie codziennie. Sylwestra spedzilismy oddzielnie, on byl u brata, ja siedzialam w domu. W nowym roku spotkalismy sie, oznajmil mi ze jednak chce rozwodu, ja poczulam sie oszukana bo mialam nadzieje ze wszystko sie ulozy, znowu zaczela sie ostra wymiana zdan, nastepnie zaczal mnie nagrywac jak szarpalismy sie przy drzwiach, i komentowac ze tak jest zawsze, dzwonil do moich kolezanek, aby przyjechaly by miec dowod ze zostawil mnie cala i zdrowa, i ze sobie nic nie zrobie, Takze moja walka o to malzenstwo dobiegla konca.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9