Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Tak bardzo chciałabym już zacząć odbudowę.......:-(
Autor Wiadomość
Yoka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-11, 22:55   Tak bardzo chciałabym już zacząć odbudowę.......:-(

Kochani.Od kilku tygodni jestem na tym forum.Kiedy pisałam pierwszy post miałam za sobą wizytę u wróżki,czytanie o rytuałach rzucania uroku z białej magii,czytanie wszelkiego rodzaju forów internetowych nt,zdrady i ratowania małżeństwa.Mimo,wszelkich "dobrych" rad osób,które wtajemniczyłam w to,co się stało a były to rady głównie w stylu: wykop dziada z domu-wiedziałam,że ja to małżeństwo muszę ratować.Tylko jak? I w końcu trafiłam tutaj.I Bogu niech będą dzięki! Rozpoczęłam modlitwy do naszych patronów,Aniołów Stróżów,do św.Józefa.....wreszcie do świętej Rity.Nie będę opisywać po raz kolejny szczegółów mojego związku a raczej jego rozpadu. Napiszę tylko,że mąż po ogromnym kryzysie i wypaleniu jak sam orzekł związał się z inną kobietą.Nie potrafił zostawić mnie i dziecka ale nie umiał zrezygnować z niej.Doszło do takiego upokarzającego dla mnie paradoksu,że na weekendy wyjeżdżał do niej....w tygodniu mieszkał z nami.Sprawa była poważna.Ciągnęła się od marca b.r.Byłam kłębkiem nerwów.Wybuchały między nami awantury,których świadkiem było niestety nasze dziecko....mąż coraz bardziej się ode mnie odsuwał.Podejmował próby odejścia od tamtej,ale po jakimś czasie znowu wracał...moje cierpienia potęgował jeszcze fakt,że nie ukrywał,że nasze małżeństwo dla niego przestało istnieć,że jest z nami tylko przez wzgląd na dziecko...i właśnie wtedy zaczęłam nowennę do św.Rity.Płakałam odmawiając ją.Niejednokrotnie w piątek wieczorem,kiedy mąż już pakował się na weekend....
Potem zakomunikował mi,że związek z tą kobietą nie ma przyszłości.Że on sam czuje się chory,nie potrafi tego wytłumaczyć.Ale niestety mimo ich kłótni po jakimś czasie znowu do siebie wrócili....wtedy rozpoczęłam nowennę pompejańską.Jestem w jej trakcie.Nie potrafię Wam tego wyjaśnić,ale od pierwszego dnia czuję jakby jakaś niewidzialna dłoń prowadziła mnie przez życie.Jakby Ktoś podpowiadał mi w myśli jak postępować,nawet co mówić i robić. Nigdy wcześniej w życiu tego nie doświadczyłam.Z moją Świętą Panią,bo przecież o Niej mowa nawet kolejne ciężkie dni płyną inaczej.Kiedy umęczona sytuacją wybuchnęłam,że chcę rozwodu i on na to przystał,Matka przez całą noc nie pozwoliła mi zmróżyć oka a nad ranem usłyszałam w sercu wskazówki,co mam zrobić.Pojechałam do pracy nie do końca rozumiejąc swoje uczucia a potem jakby to było naturalną koleją rzeczy wzięłam telefon i zadzwoniłam do męża.Powiedziałam mu spokojnym głosem: skończ to......i wróć do nas.Był w szoku.Powiedział,że wieczorem przecież chciałam się z nim rozwieść...ale mój ton głosu i spokój sprawił,że po chwili stwierdził:porozmawiamy w domu. I tak też się stało.To była nasza pierwsza normalna rozmowa od miesięcy.Nasze catharsis.Patrzyliśmy sobie w oczy.Rozmowa była też bolesna.Zwłaszcza dla mnie.Mówił o tym jak bardzo się zapętlił,jak nie umie z nią zerwać.Płakał.Mówił też o tym,że nie potrafi powiedzieć czy cokolwiek czuje jeszcze do mnie.Wbijał mi nóż w serce.Ale moja Pani była przy mnie.Całą sobą czułam,że to nie do końca jest tak,jak on mówi.Moja ludzka strona podsuwała co prawda myśli w stylu:dość już tego upokorzenia,ale Pani nie pozwoliła jej przejąć kontroli.
Sytuacja się jednak nie poprawiła. I znowu usłyszałam w sobie,że....trudno.W takim razie na spokojnie zabiorę dzieci i wyprowadzimy się z domu.Poinformowałam męża o tym,spokojnie się spakowałam i zabrałam dzieci do mojej mamy.Był przerażony.Powiedziałam mu,że już nie wrócimy.Prosił mnie tylko,żebym nie robiła pochopnych ruchów.Nie wiem,co miał na myśli. W internecie znalazłam mieszkanie.To był piątek.Od tygodnia mąż się z nami nie kontaktował.Cierpiałam bardzo,dzieci też.To był ciężki czas,ale mimo chwil zwątpienia modlitwa różańcowa napełniała mi serce uczuciem,że wszystko idzie w dobrą stronę.W piątek miałam zadzwonić do właściciela mieszkania umówić się na rozmowę.Coś mi jednak powiedziało: poczekaj,zrób to po weekendzie. W niedzielę zadzwonił mój mąż.Prosił o rozmowę.O spotkanie.Wreszcie wydusił z siebie,że jest zdecydowany to zakończyć.Że nie umie bez nas żyć.Że dzieci są najważniejsze.Że nie pojedzie już więcej do tej kobiety.Z oporami ( bo który to już raz ) ale jednak zgodziłam się wrócić.Znowu rozmowa i jego wyznanie,że to naprawdę koniec,że zrozumiał,ale że się nie odkochał.......:-(i że się z tym zmierzy,że da sobie radę....poprosiłam go,żeby poszedł na rozmowę duchową.Ale odmówił:-( twierdzi,że na razie nie czuje takiej potrzeby.....tak bardzo mnie to martwi.Wiem,że tylko Bóg może mu pomóc,że nadal jest w sidłach szatana.
Jest mi teraz bardzo ciężko.Mąż jest w strasznym stanie psychicznym.Nie kłócimy się,bo ja tego unikam,chociaż nie raz połykam gorzkie łzy.Jest nerwowy,wybuchowy,drażliwy. Nie śpi w nocy.Nie wiem jak mam się zachowywać,ale ufam,że Maryja przeprowadzi mnie przez to.Nadal odmawiam nowennę.Bardzo się boję,że on nie wytrzyma i znowu do niej wróci....
zamówiłam intencję mszalną.....motywem przewodnim mojej intencji jest prósba o jego nawrócenie i opamiętanie i o uzdrowienie naszego małżeństwa.
Kochani jak jeszcze mogłabym mu pomóc wyleczyć się z tego opętania....może mi doradzicie?
Ostatnio zmieniony przez Yoka 2012-11-21, 23:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-11, 23:23   

Yoka zrobiłaś już bardzo bardzo dużo. Dałaś się prowadzić w tym trudnym czasie Bogu. Nie przyspieszaj na siłę, On wie kiedy będzie czas, by twój mąż przejrzał na oczy i uszy i kiedy zacząć przemieniać jego serce. Boża cierpliwość wypływa z wszechwiedzy. Więc odpocznij, oddaj Jemu ten ciężar, który dźwigasz. Może twój mąż musi się teraz porozpadać na kawałki, aby złożyć na nowo, nie jesteś odpowiedzialna za jego samopoczucie, ono jest konsekwencją jego wcześniejszych złych wyborów. Poopiekuj się trochę sobą.
 
     
Ankara69
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 06:47   

Witaj!
Jesteś niesamowita i silna, czytając Twoją historię jakbym widziała swojego mężą i siebie.
Tylko to mój mąż modlił się latami w zaciszu czekająć aż wrócę do niego.
Nic więcej nie rób, nie wspominaj o tej kobiecie, kochaj go i módl się.
On walczy z miłością do Ciebie, z miłością do dziecka z miłością do innej kobiety.
I uwierz mi że źle mu z tym, dlatego nie sypia i jest nerwowy.
Ta walka wypala od środka , robi wczłowieku pustkę, sprawia że przestaje nas cokolwiek cieszyć.
Uważaj na niego, ja po takiej szamotaninie wewnętrznej dostałam depresji, usiłowałam popełnić samobójstwo, bo już nie widziałam miejsca dla siebie nigdzie.
Mąż był przy mnie, czuły kochający, chociaz to sprawiało na początku że czułam się jeszcze gorzej.
Dla mnie ważne było usłyszeć że wciąż mnie kocha, że nie liczy się to że był ktoś inny, że chce być ze mną jeśli tylko mu na to pozwolę.....
Powodzenia i wytrwałości....
 
     
Yoka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 08:33   

Dziekuję....wczoraj mąż zadzwonił do mnie do pracy i powiedział,że jest mu straszliwie cięzko....że chciałby chodzić wieczorem na godzinę na basen,że mu to dobrze robi,lepiej się po tym czuje.Chyba się boi,że będę go podejrzewała,że znowu z kimś się spotyka.Powiedziałam,że nie mam nic przeciwko temu.Nie wiem skąd to wiem,ale wiem,że faktycznie to tylko basen....próbowałam mu zasugerować leczenie antydepresyjne.Zareagował bardzo nerwowo.Napisałam mu to sms,także to,że cokolwiek się stało nadal jestem jego żoną....i,że po prostu jestem.Żeby o tym pamiętał.A teraz faktycznie się wycofam i pozostawię Bogu resztę.Ja znalazłam swoje uspokojenie w modlitwie.Wiem,że dam radę.Chociaż oczywiście nie brak mi chwil zwątpienia w siłę mojego męża...
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 09:39   

Przepraszam, ale mnie to zaniepokoiło:


Yoka napisał/a:
miałam za sobą wizytę u wróżki,czytanie o rytuałach rzucania uroku z białej magii


przeprosiłaś Boga za to? wyspowiadałaś się z tego?
 
     
Ankara69
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 11:05   

Yoka kochana!
Teraz zajmij się sobą, kochaj męża ale spraw sobie przyjemność, módl się, uśmiechaj.
Do smutnych osób nikt nie chce wracać.....
Bądź szczęśliwa, wiem że to trudne wręcz niemożliwe, ale , bądz.
Twoje szczęście, miłość same go przyciągną.
Już go nie kontroluj , nie sprawdzaj, niech to będzie jego wybór.
Mnie najbardziej bolała świadomosć, że w domu czeka kochający mąż, bez w pretensji, z kwiatkami i uśmiechem.
To sprawiało że nie potrafiła się cieszyć z byciem z innym męszczyzną.
Jeśli będziesz zła, zgorzkniała, będziemial wytłumaczenie że ta druga kobieta daje mu radość , zadowolenie, ciepło, szczęśćie.
Kochaj go, bądź miła i ciepła, ale stanowcza.
 
     
Szaraczek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 21:53   

Yoka! Jestes fantastyczna i zarazem niesamowicie wierzaca w Boza Opatrznosc. Te wszystkie modlitwy zblizaja nas do Boga, ja sam jestem teraz w fazie "epizodu depresji" jak brzmi rozpoznanie, od marca jestem po rozwodzie cywilnym, nie chce tego przyjac do swego rozumu, nigdzie tego faktu nie zglosilem, nadal uwazam moja zone za faktycznie wedlug prawa i Boga za zone.
Niestety ten fakt rozwodu dobija mnie, teraz na dodatek od tygodnia moja zona milczy, w ogole nie odzywa sie, chce sprzedac jak najszybciej mieszkanie ( teraz gdy jest na dodatek mieszkaniowy dolek). Obawiam sie, ze gdy zabraknie juz wspolnego domu, trudno bedzie mi odszukac gdzies w swiecie moja zone.
Podziwiam Cie! Badz wierna Bogu!
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-13, 08:00   

"Jeśli masz rany i zdecydujesz się pójść w drogę z Bogiem, On ich nie zamknie. On je oczyści, doprowadzi do tego, że nie będą cię boleć, ale zostawi je otwarte. Po to, żeby z nich rozlała się miłość na innych "
o. Adam Szustak OP
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-14, 22:00   

Tez w marcu tego roku miałam podobną historie... Och, jak bardzo Cię rozumiem... I też, tak jak Ty zapęlałam sie w tarota i wróżby, coraz bardziej siebie niszcząc, a potem, przez stronę Adonai trafiłam tutaj. Jak wiele wspaniałego wydarzyło się przez ten czas... I wiele smutku, bo i ja też planowałm przeprowadzke, na jeden dzień zniknęłam z domu, miałam mysli samobójcze, patrzyłam jak mój mąż cierpiał będąc zakochany w innej... I ja i córeczka znosiłysmy te awantury, te upokorzenia... och, jak dobrze to pamietam.
Zaczęłam od modlitw w kryzysie małżeńskim, potem były modlitwy do Anioła Stróża męża, wiele płaczu podczas Różańca i zaczęłam inaczej patrzec na swojego męża... Postawiłam jasne granice, nie sprawdzałam, nie szukałam, nie atakowałam.... A nade wzystko się modliłam. I patrzyłam jak on z dnia na dzień się zmienia na lepsze, jak powoli odbudowujemy nasze relacje, jak zaczynamy rozmawiac... tamta kobieta zniknęła z naszego życia...I choc boję się, że kiedyś znowu cos podobnego się może wydarzyc, to jednak ufam Bogu.
Przed Tobą i przed mężem wiele pracy, wiele wahań... nawet teraz nieźle potrafimy się pokłócic :-P i czasami tez i teraz pojawia się zazdrosc, lek... Ale jest lepiej. Wiem, że czasami błądzę, czasami za mało siebie daję Bogu... Ale kiedy widze taki temat jak Twój, mogę dac Ci nadzieję, że będzie lepiej. Pamietam, jak sama jej potrzebowałam...
Nie wiem, co przyniesie przyszłosc. Boję się jej, bo choc rana się zabliźnia, to dalej nie umiem jej do końca wyleczyc. Ale wiem, ze tam na górze jest cała armia Świetych, Aniołów i Archaniołów pod dowództwem Boga... Cała armia dana nam ku pomocy. Wiec jak to ktoś mądrze powiedział: "Skoro Bóg jest ze mna, to któż przeciwko mnie?" i ktoś dodał jeszce " Boże, ufam Tobie" Powodzenia. ;-)
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 09:06   

MonikaMaria3 napisał/a:
Ale wiem, ze tam na górze jest cała armia Świetych, Aniołów i Archaniołów pod dowództwem Boga... Cała armia dana nam ku pomocy.


Kiedyś znalazłam na yuo tube Spiewaną Koronkę Uwielbienia Boga ze Świętym Michałem Archaniołem, często ją śpiewam lub też włąćzam i słucham.
Serdecznie polecam .Piękna Koronka.
 
     
Malwina83
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 09:11   

Koronka Uwielbienia Boga ze Świętym Michałem Archaniołem

http://www.youtube.com/watch?v=3t5G6F4LHGc
 
     
Yoka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 13:59   

Kochani......nie uratuję mojego małżeństwa....mój mąż znowu spotyka się z kochanką.....nie pomogła nowenna pompejańska....ani żadna inna modlitwa....nie wiem,co robić...muszę odejść od niego.Nie mogę pozwolić tak się poniżać,tak traktować.Obiecał nasemu dziecku,że to już koniec i znowu do tego wrócił.Wytrzymał miesiąc,sypiając ze mną i będąc ojcem takim jakim być powinien a teraz znowu od nowa tao samo...nie mam już siły....błagam módlcie się za mnie.....Eli,Eli lama sabahtani......
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 14:18   

O krwi i wodo, któraś wypłynęła z Najświętszego serca Jezusowego, jako zdrój Miłosierdzia dla nas,ufamy Tobie.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 19:34   

Yoka, wspieram modlitwą!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8