Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
a tu jest odpowiedż..czemu Bóg także pomaga i tym "niesakramentalnym"............
Pan Bóg nigdy nie zabrania ludziom grzeszyć, to znaczy nigdy nie posługuje się siłą, aby nas od grzechu oddzielić, zawsze odwołuje się do naszej mądrości i do dobrej woli. Bóg umieścił tylko znaki ostrzegawcze: Uwaga, trucizna! Uwaga, wysokie napięcie! Uwaga, niebezpieczny zakręt! To są Boże przykazania: Uwaga, nie cudzołóż! Uwaga, nie kradnij! Są to ostrzeżenia. Jeśli ktoś je lekceważy, nie może się dziwić, że wchodzi na drogę wiodącą do nieszczęścia. Tak należy podejść do szacunku dla naszej wolności i do miłości Boga, który wyraźnie ostrzega przed błędem.
Człowiek po grzechu powinien odkryć, ile stracił i ile zyskał. Ten bilans jest istotny i jeśli ktoś jest rzeczywiście mądry, potrafi zobaczyć zysk i stratę, i powinien podjąć decyzję, aby drugi raz tyle nie tracić. To wymaga doskonalenia silnej woli, a to jest praca na całe nasze życie. Ciągle istnieje możliwość duchowego rozwoju człowieka. Ta możliwość nie jest ograniczona ani czasem, ani latami, ani sytuacją, w jakiej się znajdujemy. Każdy z nas może być jutro lepszy aniżeli dzisiaj.
Mocne postanowienie poprawy to nie tylko decyzja, to konsekwencja doświadczenia zdobytego w grzechu. Pan Bóg dopuszcza, abyśmy popełnili błędy. Chce, abyśmy przez nie zmądrzeli. To trzeba odkryć. Podobnie dobrzy i kochający rodzice zgadzają się na błędy dziecka, by ono zdobywało doświadczenie i nie dokonało w życiu złych wyborów, które mogłyby doprowadzić do wielkiej tragedii. Dlatego prawdziwe nawrócenie zawsze połączone jest z odkryciem, iż moja wina jest błogosławiona, że jest to trudny odcinek, przez który Bóg mnie przeprowadził, abym jaśniej zobaczył pewne wartości. Iluż ludzi schodzi z drogi Bożych przykazań, a po kilku lub kilkunastu latach odkrywają wartość tej drogi, mówiąc: nigdy bym tego nie zobaczył, gdybym nie musiał przeżyć tego wszystkiego, co przeżyłem.
A ja zastanawiam się i dziwię się coraz bardziej .
Zacznę od interpretacji księdza Stańka
w ostatnim poście Norberta .
Przyznam , że nie od razu dostrzegłem tą "dziwność" .
Cytat:
Pan Bóg nigdy nie zabrania ludziom grzeszyć, to znaczy nigdy nie posługuje się siłą, aby nas od grzechu oddzielić, zawsze odwołuje się do naszej mądrości i do dobrej woli. Bóg umieścił tylko znaki ostrzegawcze: Uwaga, trucizna! Uwaga, wysokie napięcie! Uwaga, niebezpieczny zakręt! To są Boże przykazania: Uwaga, nie cudzołóż! Uwaga, nie kradnij! Są to ostrzeżenia. Jeśli ktoś je lekceważy, nie może się dziwić, że wchodzi na drogę wiodącą do nieszczęścia. Tak należy podejść do szacunku dla naszej wolności i do miłości Boga, który wyraźnie ostrzega przed błędem.
Nie zabrania grzeszyć ???
Czy Dekalog nie ma wyraźnie formy nakazów i zakazów ?
10 ostrzeżeń Bożych ?
Oprócz znaków ostrzegawczych istnieją jeszcze znaki nakazu , zakazu i informacyjne .
Ja skłaniam się , że dekalog to znaki zakazu i nakazu ,
a nie ostrzegawcze .
Oczywiście , to rozróżnienie ma głęboki sens ,
zmienia całkowicie rozumienie grzechu itd.
Na końcu ksiadz Staniek nazywa nieprzestrzeganie przykazań - BŁĘDEM .
A ja myślałem , że to się nazywa grzechem
i z grzechów się spowiadamy , a nie z błędów .
I znów , nie chodzi tylko o słowa ,
ale o to co za tym idzie .
Mawia się przecież , że do błędów mamy prawo , uczymy się na błędach itd.
......... zatem mamy prawo do grzechu ?
Cytat:
Pan Bóg dopuszcza, abyśmy popełnili błędy. Chce, abyśmy przez nie zmądrzeli. To trzeba odkryć.
....... zatem , wychodzi , że błędy=grzechy pomagają nam w drodze do Boga
czyli co ........... grzechy są narzędziem naszego zbawienia ...... są szczeblami do Nieba
......... przez grzechy stajemy się mądrzejsi ?................ ja jak NIE zmadrzejemy ?
................ uczono mnie , że grzech oddala nas od Boga
Cytat:
Dlatego prawdziwe nawrócenie zawsze połączone jest z odkryciem, iż moja wina jest błogosławiona
........... to nie ma co odpuszczać naszym winowajcom ,
tylko trzeba ich błogosławić
Cytat:
Iluż ludzi schodzi z drogi Bożych przykazań, a po kilku lub kilkunastu latach odkrywają wartość tej drogi, mówiąc: nigdy bym tego nie zobaczył, gdybym nie musiał przeżyć tego wszystkiego, co przeżyłem.
Schodzi z drogi Bożych przykazań - coż za piękny eufemizm
znaczy grzeszy , ........... o przepraszam , popełnia błędy
ale najlepsze jest to :
wartość tej drogi , znaczy wartość drogi w grzechu
To ja pytam :
A ilu ludzi schodzi z drogi Bożych przykazań
i już nigdy nie wraca na nią ???
Co jest wyjątkowe , a co stanowi regułę ?
Oddalenie od Boga ( przez grzech ) sprzyja zbliżeniu do Boga ?
To może jest tak ?
( przykład adekwatny do sytuacji większości z nas , pytanie retoryczne )
Jak pożyję w cudzołożnym małżeństwie
i nie wolno mi będzie przyjmować Eucharystii ,
to nauczę sie lepiej kochać ( w końcu to druga kobieta , ....... a jakby jeszcze była trzecia )
mój głód Boga wzrośnie i rozkwitnie rozwój duchowy ?
RELATYWIZM - nic nie jest lepsze , ani gorsze
wszystkie drogi prowadzą do Boga
przez cnoty i przez grzechy są równie dobre .
A każdy z nas stoi właśnie na rozdrożu - zatem co , wszystko jedno którą drogą ?
Zastanawiam się , czy to "jedynie" kwestia nieszczęśliwego używania słów
( np. grzech = błąd )
czy jakaś nowa interpretacja naszej wiary ?
I wyraźnie na koniec .
Nie sądzę ( w sensie wydaję wyrok ! ) "grzesznika" ,
ale czy łamanie przykazania wolno nazywać złem czy nie ?
( czy to tylko inna droga )
Z ks. Romanem Maryńskim, kierownikiem notariatu Metropolitalnego Sądu Kościelnego we Wrocławiu rozmawiają Małgorzata Tadrzak-Mazurek i ks. Andrzej Godyń SDB
fragment wywiadu: Czy stwierdzenie nieważności może być dobrem dzieci, jeśli np. nieodpowiedzialny ojciec zostawił rodzinę dla kogoś innego?
Dobrem dzieci jest nawrócenie ojca. To jest jedyne dobro i tylko w takich kategoriach można patrzeć na tę sprawę. Największym dobrem byłoby, gdyby w pewnym momencie powiedział tej drugiej osobie: „Zdaję sobie sprawę z tego, że ogromnie cię skrzywdziłem, dając nadzieję na normalne życie”, przeprosił i wrócił do domu.
Nawet jeśli w drugim związku są dzieci?
To ma on tam zobowiązania jako ojciec, ale żadnych praw jako mąż, bo nim nie jest. To dramatyczna sytuacja, ale zaistniała niestety na skutek czyichś decyzji. Żeby ją uleczyć nie wolno uciekać od prawdy. Mężczyzna powinien po prostu wrócić do prawdziwej żony i rodziny.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-24, 20:27
Mare znowuż zaczynasz umoralnianie a kiedy odpowiesz na pytania zadane przeze mnie?
Jak myślisz czy lekceważący stosunek do rozmówcy nie jest grzechem?
Lea [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-24, 23:14
mare1966 napisał/a:
Cytat:
Dlatego prawdziwe nawrócenie zawsze połączone jest z odkryciem, iż moja wina jest błogosławiona
........... to nie ma co odpuszczać naszym winowajcom ,
tylko trzeba ich błogosławić
mare1966,
Błogosławiona wina
a właściwie szczęśliwa wina
zaczerpnięte z Orędzia Paschalnego (z łac. Exsultet)
śpiewanego w czasie Wigilii Paschalnej/Paschy
(na marginesie dla mnie cudowna pieśń)
http://www.youtube.com/watch?v=XwGqXKeAM5I
"O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!
O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!"
szczęśliwa/błogosławiona wina
tylko dlatego, bo winę tę zgładził Jezus Chrystus
tylko dlatego jest szczęśliwa,
bo dzięki niej Jezus przyszedł na ziemię
i odkupił przez swą śmierć i zmartwychwstanie nasze grzechy
mówimy o niej szczęśliwa
tylko ze względu na takiego Odkupiciela - Jezusa Chrystusa
moja wina jest błogosławiona
czyli mam zbawienie dzięki Jezusowi
On odkupił moje grzechy (winy)
ja sama nie byłabym w stanie tego zrobić,
bo nie nie jestem w stanie wypełnić całego Prawa.
A Jezus wypełnił Prawo
i przez swą śmierć i zmartwychwstanie odkupił moje grzechy,
więc mam nadzieję, że jeśli wybiorę Jezusa
i życie z Nim - będę zbawiona
A jeśli wybieram Jezusa to nie wybieram grzechu
Pozdrawiam
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-24, 23:40
Lea napisał/a:
A Jezus wypełnił Prawo
i przez swą śmierć i zmartwychwstanie odkupił moje grzechy,
więc mam nadzieję, że jeśli wybiorę Jezusa
i życie z Nim - będę zbawiona
A jeśli wybieram Jezusa to nie wybieram grzechu
Leo tak pięknie nikt tego nie ujął dzięki nawet nie pomyślałem o orędziu wielkanocnym aż mi wstyd
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-25, 01:10
Lea ,
dziękuję za wyjaśnienia ,
część zrozumiałem , a część wydaje mi się "przewrotna" ( przynajmniej w tej chwili )
Cytat:
O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!"
szczęśliwa/błogosławiona wina
tylko dlatego, bo winę tę zgładził Jezus Chrystus
to rozumiem
Cytat:
"O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!
powiedzmy tak , śmierć Chrystusa stanowi tak wielką wartość , że ............
wychodzi , że grzech Adama był konieczny czyli.......... jeśli brać to dosłownie to musiałby być "przewidziany przez Boga , zaprogramowany ,
a w to jakoś nie wierzę
może "to konieczny" ma jedynie jeszcze podkreślić wartość śmierci jezusa ( przez tą nielogiczność właśnie ? )
Nawiasem , wiecie dlaczego nazywa się to grzechem Adama ?
Żeby przypodobać się kobietom .
W kościołach stanowią większość
i to takie kobiece , zwalać na chłopów . ( żart )
Lea , ( głośno myslę )
jedna wina to ta wynikająca z grzechu pierworodnego
i ta przechodzi na każdego
potem są winy "z naszej osobistej zasługi"
Cytat:
A jeśli wybieram Jezusa to nie wybieram grzechu
......... no , tak dosłownie to tak nie jest
bo byśmy byli bezgrzeszni
Ja mam tylko takie "głupie pytanie" .
A nie mogło być tak , że ten Adam w raju
przypilnował by tą kobiete i nie było by grzechu ?
"Ślubuję ci wierność", czyli wyłączność, stuprocentowe zaangażowanie w rozwój tylko tej jednej miłości. Świadomie rezygnuję z każdego nowego spotkania.
Jak praktycznie ma ta wierność wyglądać
PO ODEJŚCIU drugiej strony i zawiązaniu nowego małżeństwa ?
- ta wyłączność
- to 100% zaangażowanie
A czym jest to "nowe spotkanie" ?
Czy zakochanie się jest już "nowym spotkaniem" ?
Cytat:
Miłość przyjaźni może istnieć pomiędzy mężczyznami, kobietami, może wykraczać poza rodzinę, ale najczęściej spotykamy tę wzajemną miłość w małżeństwie.
Czym jest miłość przyjaźni ?
............. a pomiędzy mężczyzną i kobietą ( lub kobietą i mężczyzną ) ?
( ksiądz pominął taką relację , przez nieuwagę ? a może "miłość przyjaźni" w takiej kombinacji nie istnieje ? )
Cytat:
"Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci", to znaczy, możesz na mnie liczyć do końca mojego życia.
........ nie opuszczę jest bardziej czytelne od "możesz liczyć"
ale co znaczy ?
Czy tylko fizycznie ?
.......... chyba nie
Więc PRAKTYCZNIE na czy ma polegać w przykładzie jak wyżej ?
Cytat:
Drugi może odejść, ale moje słowo -- dane przed Bogiem -- musi być dochowane.
Dlaczego drugi MOŻE , a pierwszy MUSI ?
......... dlaczego ten drugi nie MUSI ?
Cytat:
Każdy rozpad małżeństwa jest źródłem dramatu. Dziś najczęściej jest to owoc niedojrzałości ludzi, którzy podchodzą do małżeństwa, i dowód braku odpowiedzialności za siebie i za współmałżonka. Wiadomo, że ciało znacznie szybciej dojrzewa do małżeństwa, aniżeli duch. Tymczasem o jedności małżonków decyduje nie ciało, ale właśnie duch. Chodzi o dojrzałość i odpowiedzialność za wzajemną miłość.
Przecież wykazanie niedojrzałości skutkuje nieważnością małżeństwa ?
Przykłady na nieważność podane przez księdza są bardzo "bezpieczne" .
Te rozezna średnio rozgarnięta osoba .
Problemem są tzw. wady dotyczące zgody małżeńskiej
i psychiczna niedojrzałość .
Stawiam tylko pytania bardziej dociekliwe ,
bo generalnie z tą częścia wypowiedzi księdza się zgadzam .
Mare znowuż zaczynasz umoralnianie a kiedy odpowiesz na pytania zadane przeze mnie?
Jak myślisz czy lekceważący stosunek do rozmówcy nie jest grzechem?
Lekceważący ? Wprost przeciwnie .
Odpowiedzi to ja mam w głowie od dawna .
Zastanawiam się tylko nad sensem tejże odpowiedzi .
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-25, 14:58
Jeśli odpowiedzi na zadane pytania decydują o moim być , albo nie być w wieczności Bożej...to do Kogoż warto się iść zapytać...?
Przecież to nie forum ma mnie formować...nie forum...
Treści forum mogą wprowadzić w moim życiu refleksję zastanowienie...pragnienie poszukiwania PRAWDY...Kto jest Prawdą ??? Chrystus Król !!!
Z własnego doświadczenia będąc tutaj już 6 lat, mogę powiedzieć ,że miałam wiele wątpliwości i pytań...Czasami jakiś link, czasami jakieś słowo, czasami nawet muzyka...było coś co tknęło we mnie refleksję...przy czym odpowiedzi szukam na Adoracji Najświętszego Sakramentu, w Sakramencie Pokuty i Pojednania, w Mszy sw...
Nie szukałam potwierdzenia tutaj...POTWIERDZENIA szuka się u CHRYSTUSA KRÓLA...rozeznaje się , przygotowuje się do tego rozeznania, ZAPRASZA SIĘ DUCHA SW
W odpowiedzi NIGDY nie otrzymałam nieprawdy...
Najwięcej odpowiedzi OTRZYMUJE ZMAGAJĄC SIĘ ze swoimi słabościami...zapraszając do nich Boga...
Jeśli chcemy robić z tego forum takie fora jak większość i tak właśnie go traktować jak dyskutowanie, gdzie często człowiek zapomina , że każde Dobro i Mądrość pochodzą od Boga...to zapominamy o najważniejszym pytaniu o sens bycia tu i teraz ( dla kogo jestem...?dla siebie , czy Bogu che oddać Chwałę???)
Bo jeśli jestem to chce być w pierwszej kolejności dla Boga z przekonaniem o braku próżności w każdym wypisanym tutaj słowie...
Dziś obchodzimy święto Chrystusa Króla...szkoda ,że tak często zapominając o tym w każdym następnym i nawet w tym dniu...
Co chcesz Mu powiedzieć dziś drogi bracie , droga siostro, że masz wątpliwości, że nie zgadzasz się z wypowiedziami przeczytanymi, że nie masz cierpliwości do ich czytania i pomagania w miłości,czy może zastanawiasz się po co dziś i teraz jestem tutaj, czy jestem tu z Tobą Mój PANIE, czy zapomniałam /ałem o Tobie ? Panie ...jakiej obecności oczekujesz ode mnie w tym miejscu?
OWOCNEGO ŚWIĘTOWANIA OBECNOŚCI CHRYSTUSA KRÓLA
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-25, 19:35
Mirela napisał/a:
OWOCNEGO ŚWIĘTOWANIA OBECNOŚCI CHRYSTUSA KRÓLA
I na tym proponuję zakończyć dyskusję w tym temacie. Kto chciał to się już chyba wypowiedział i dalsze ciągnięcie tego tematu uważam za zbędne.
Ja osobiście jako osoba zadająca pytanie "Kim my jesteśmy?" przeczytałem odpowiedzi, które dla mnie są wystarczające, a problemu tego całkowicie i tak nie rozwikłamy na forum.
bags [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-25, 22:28
twardy napisał/a:
Mirela napisał/a:
OWOCNEGO ŚWIĘTOWANIA OBECNOŚCI CHRYSTUSA KRÓLA
I na tym proponuję zakończyć dyskusję w tym temacie. Kto chciał to się już chyba wypowiedział i dalsze ciągnięcie tego tematu uważam za zbędne.
Ja osobiście jako osoba zadająca pytanie "Kim my jesteśmy?" przeczytałem odpowiedzi, które dla mnie są wystarczające, a problemu tego całkowicie i tak nie rozwikłamy na forum.
Wszelkie dalsze dysputy na ten temat to jak debatowanie o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Tak mi się wydaje. Każdy dorzucił tutaj swoje 3 grosze, ale na to fundamentalne pytanie powinniśmy chyba odpowiedzieć sami sobie... i co chyba najważniejsze, to w zgodzie ze sobą :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.