Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Mare, czemu mają służyć te pytania? Dla mnie to bicie piany jest
Yorky, nie kombinuj. Forum to nie jest dobre miejsce do deliberowania na temat paktu ze złym. Idź jutro spowiedzi. A potem do egzorcysty. NIE KOMBINUJĄC nic po drodze. Po prostu zrób to nie zwlekając - jutro.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 20:00
........... Ty z netu , ja z podstawówki
Yorky ,
chyba wiele nie zaryzykuję , jak "wyprorokuję"
że nie pochodzisz z rodziny szczególnie wierzącej .
Raczej musiałeś sam poszukiwać .
........ no i mamy taki zlepek wszelakich wierzeń
Zadałem sobie trochę "trudu"
i sprawdziłem co to w necie
piszą o Watykanie i ufo .
........... czasem można się nieźle pośmiać : tajni agenci , zwykle Jezuici ,
spotkanie obcych z prezydentem USA ( ciekawe po jakiemu gadali ? )
no ale jak się poczyta komentarze to ludzie naprawdę w to wierzą , niby wykształceni
Popatrz , w ufo łatwo uwierzyć .......... a w Boga , diabła - nie .
Nie napisałeś czy określiłeś czas "dostarczenia ci" tej kobiety ?
Yorky ,
zastanawiałem się , czy Ty aby
nie masz potrzeby uczestnictwa w programie typu "tok show"
ale chyba nie .
Takich pogubionych osób będzie chyba coraz więcej ,
stąd pewna trudność w dialogu z "nami" ( to my nie wartościuję i to nie jakiś monolit , poza podstawowymi sprawami )
Yorky , masz dobrą okazję
załapać się na właściwy tor .
Ja mam takie wrażenie , że Twoja wiara
w Boga , diabła , ufo - jakaś powierzchowna , pokrzywiona , niedojrzała .
Diabeł nie jest głupcem , wprost przeciwnie
bez potrzeby nie bedzie się ujawniał spektakularnym opętaniem rodem z filmów grozy ,
on sobie działa pomalutku .
Nirwanna napisała ;
Cytat:
Mare, czemu mają służyć te pytania? Dla mnie to bicie piany jest
Pytania były po to , żeby się przekonać czy Yorky ,
nie robi sobie z forum teatru jednego aktora
i jak głębokie i świadome są jego kontakty z okultyzmem .
Oczywiście , nawet gdyby "cyrograf" był "tylko żartem"
( a w tej materii żartów NIE MA !!! )
to spowiedź , rozmowa z egzorcystą - konieczna ,
o czym sam pisałem wcześniej .
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 20:34
Odnośnie moich snów, o których wcześniej pisałem, nie jestem sam. Zachęcam do przeczytania ciekawego artykułu:
Pytania były po to , żeby się przekonać czy Yorky ,
nie robi sobie z forum teatru jednego aktora
i jak głębokie i świadome są jego kontakty z okultyzmem .
Sądzę, że forum nie jest po to, aby przekonywać się o głębokości i świadomości, czy przekonywać (oceniać) yorkiego. To nie ta droga, i nie jest to celem forum.
Cytat:
to spowiedź , rozmowa z egzorcystą - konieczna ,
Tak. Spowiedź i egzorcysta - na tym skupić się yorky powinien. Oraz wszyscy którzy w temacie się udzielają. Cała reszta to klaka do tego teatru o którym, mare, piszesz.
czy zamieszczanie kolejnych linków
ma jakiś cel? czemuś służy?
nic odkrywczego w nich nie ma,
ot artykuły/informacje/sensacje jakich setki w necie
jak kogoś to interesuje, sam znajdzie;
zupełnie nie rozumiem, po co to zamieszczasz
na dziś:
spokojnej nocy
na jutro (to chyba dzień Twojej spowiedzi):
prawdy w sercu
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 21:23
Yorky, skup się na jutrzejszej spowiedzi
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 21:27
Nirwanna napisał/a:
Yorky, skup się na jutrzejszej spowiedzi
Ja do spowiedzi planuję iść 11 Listopada, będę w tym dniu w Licheniu
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 22:10
Yorky ,
znasz takie powiedzenie
"myślał kogut o niedzieli ..........." ?
Jaką mamy pewność , że dożyjemy choćby jutra ?
Spowiedź w Licheniu , nie będzie "lepsza" niż gdziekolwiek .
Problem nie w miejscu spowiedzi ,
ale w jej "jakości" , zrozumieniu czym ona właściwie jest .
Poczytaj o warunkach dobrej spowiedzi , przemyśl , przemódl jak umiesz .
Skup się może szczególnie na tym jednym grzechu ,
postaraj się zrozumieć wielkość przewiny ( przecież to jakby zdrada ) ,
uświadom to sobie wyraźnie , to Ci pomoże wzbudzić żal za to co zrobiłeś ,
prosić szczerze o wybaczenie itd.
tym się teraz zajmij intensywnie i tylko tego szukaj w necie
Wyobraż sobie sytuację : ty i żona , załóżmy obojetnie kto zdradził .
Druga strona wybaczy , ale musi zobaczyć , że to jest szczere , swiadome , że widać że chce , uświadamia sobie co zrobiła itd.
Tu nie wystarczy chyba znależć 5 minut , "wyklepać" grzech i załatwione .
Ty zrób swoje jak najlepiej potrafisz , a wybaczenie to sprawa Boga .
Ale nie czekaj też na idealną spowiedź , bo się nie doczekasz .
.......... postaraj się jeszcze przed Licheniem , bez tłoku , skupiony wyłącznie na spowiedzi
może specjalnie u "umówionego wcześniej księdza" , nie wiem - może właśnie egzorcysty ?
............ a do Lichenia już z czystym kontem , lżejszym sercem
na drugą eucharystię
Najpierw załatw sprawę najważniejszą .
Nirwanno ,
ja nikogo nie oceniam ,
staram się tylko rozpoznać sytuację ,
czyli zrozumieć trochę Yorkiego , jego rozumienie
i prowadzić dialog w języku którym on się posługuje .
Samo "Idź do spowiedzi" - nie wystarczy chyba ,
skoro ( moim zdaniem , na podstawie tego co pisze )
nie bardzo jest do niej chyba przygotowany .
Dostrzegasz różnicę pomiędzy Twoją wiarą a Jego wiarą ?
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2012-11-03, 22:43, w całości zmieniany 1 raz
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 22:34
mare1966 napisał/a:
Spowiedź w Licheniu , nie będzie "lepsza" niż gdziekolwiek .
.
Ale to właśnie w Licheniu mieszka egzorcysta, do którego mam najbliżej. Spróbuję się z nim umówić na jakiś dzień.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-03, 23:05
No i super ,
nalegaj na jak najszybsze spotkanie ( to nie tak hop-siup )
zarezerwuj sobie czas , weź wolne - poinformuj go o tym .
I "pogadaj" i odbądź u niego spowiedź - ustal to wczesniej .
No i potraktuj bardzo poważnie
to przygotowanie DUCHOWE do spowiedzi ,
o tym czytaj , rozmyślaj , módl się własnymi słowami .
( wyobraż sobie na początek , że zdradziłeś tą "idealną , na dodatek strasznie cię kochajacą kobietę" ,
głupio ci ?
........ , no ,
a teraz , że zdradziłeś Boga , który nie tylko ci ją stworzył , dał , ale i stworzył ciebie , jego syn umarł za ciebie , a na dodatek jeszcze ofiarowuje ci życie wieczne i szczęście wieczne lepsze niż tu
......... a ty co ? )
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-04, 10:35
yorky napisał/a:
Aaaa, czyli wybaczam Ci synu, ale i tak poniesiesz karę Żal
A nic bardziej mylnego....
Yorky jest cos takiego co zwie sie opamietanie...
błędy to ludzka rzecz...po to sa błędy-by zrozumiec z nich wynikające konsenkwencje...
zatem konsenkwencje ...to rozsądek jaki przychodzi do człowieka ,i na ich podsawie człek zmienia to co doprowadziło do błedów....
zatem konsenkwencje sa twórcze-maja za zadanie,zmieniac człeka w tych fragmentach jego zycia gdzie popełniał błedy...
co do konsenkwencji jako kary???
konsenkwencje kiedyś maja sie skończyc...nie jest to proces wieczny
chocby przestepstwo i konsenkwencja z tego wynikające-odsiadka wyroku
to raczej ludzka natura błędnie okresla konsenkwencje-i często pod skrzydłami konsenkwencji skrywa :
karanie,ukaranie,odwet
a Bóg jest od tego yorky...bardzo daleki....
od Starego Testamentu czyli....
Boga :grożnego,karzącego,nader stanowczego....
w Nowym.....
za sprawa syna mamy Boga miłosiernego....
pozdrawiam
[ Dodano: 2012-11-04, 11:02 ]
A co cyrografu??? paktu z diabłem???
wybacz yorky ale nie wierze....
wiesz czemu???
1.opetani raczej nie szukają sami odpowiedzi czemu sa opetani.
2.ci jacy wybiora droge zła...nie zadaja raczej pytań czemu ja wybrali...
myśle że twoim problemem jest brak wiary w cokolwiek,ot takie najprostrze...
wykonujac dana prace ...wierze że wykonam ja dobrze i jak nalezy...
zacznij zatem od najprostrzych spraw potem bierz się ża średni by na koniec brac się za te wielkie...
a tak :
diabłu powiedziałem i g......
z Bogiem rozmawiałem i nic....
co nastepne:
Allah....Shiwa...Budda....czy struktury pierwotne...np.Swiatowid
czy ciekawostki XXI wieku..chocby scjentolodzy
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-22, 01:08
yorky napisał/a:
Na kartce papieru w zamian za korzyść wyrzekłem się Boga i ofiarowałem się szatanowi...Podpisałem własną krwią
Tej korzyści nie otrzymałem, więc jakby umowa była nieważna. Jednak jakby nie patrzeć jestem zdrajcą. A ten Wasz dobry Bóg zdrajcy nie wybacza, tak jak Judaszowi nie wybaczył !
Gdzie to jego miłosierdzie !?
A czemu miałbym o tym spokojnie nie pisać ? Nie każdy musi być opętany. Może się za dużo filmów naoglądałaś ?
Witaj.
Yorki Bóg nie jest wasz tylko nasz. Bóg jest Bogiem wszelkiego stworzenia, bez względu na to czy w Niego wierzy i o Nim wie czy nie.
Co do Judasza to jak Bóg miał wybaczyć grzesznikowi grzech skoro on go o to nie poprosił? Judasz nie prosił o wybaczenie tylko poszedł się powiesić, odrzucił Miłosierdzie Boga, bo w nie nie uwierzył. Postapił odwrotnie niż łotr na krzyżu, który uznał swój grzech i prosił Jezusa o to aby o nim nie zapomniał a to jest jednoznaczne z prośbą o Miłosierdzie. I otrzymał o co prosił. Jezus mu obiecał Raj. A zatem są to skarajnie przeciwne postawy wobec grzechu w obliczu śmierci.
Bóg przebacza zdrajcom, bo kazdy kto grzeszy zdradza miłośc.
Kto zada się z szatanem w sposób świadomy jak ty poprzez cyrograf czy w inny sposób poprzez okultyzm czy bałwochwalstwo to ma taką sama mozliwośc prosić Boga o przebaczenie i jesli prośba szczera i chęć nawrócenia się to Bóg obejmie Miłością te osobę i przebaczy. Sama tego doświadczyłam , więc nie pisz bzdur.
Co do opętania to nie rozumiesz najwyraxniej natury tego zjawiska, to że nie wisisz pod sufitem nie znaczy, że nie masz problemu. Nie koniecznie zaraz musi być to typowe opętanie jest jeszcze obsesja, dręczenie i inne.Na tym polega podstęp zła, że człowiek dotkniety nim o tym nie wie, aż się to ujawni dzieki bozej miłości. Zrób zatem to co radzili Ci inni idź do Spowiedzi Świętej i postaraj sie o kontakt z ksiedzem egzorcystą, bo ze wszystkich postów jakie piszesz przebija potrzeba takiej rozmowy.
Cały problem polega na tym, że u Ciebie istnieje jakaś dyspozycja serca ( otwarcie się ) na zło, co nie znaczy że ono cię zagarnęło. W tym co piszesz jest wiele budujacych elementów, bo ten kto szuka rozwiazań ten je znajdzie, jeśli szuka szczerze. Ale czy doznasz uzdrowienia duchowego, a co za tym idzie życiowego to zalezy od tego czy wybierzesz dobre Lekarstwo jakim jest Chrystus i stale będziesz je zażywał.
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-15, 16:11
A ja właśnie jestem po wizycie u egzorcysty w Licheniu...
Długo trwała modlitwa zrywająca umowę z szatanem..Ale się bałem. Myślałem, że będę lewitować, albo parskać ogniem
Byłem namaszczany jakimiś olejami na czole i dłoniach, a potem do spowiedzi...
Ale trafiłem fajnego starszego spowiednika. Obiecał, że jeśli zdołałbym "zwabić" żonę do niego to prawdopodobnie udałoby mu się uratować nasze małżeństwo, gdyż jak twierdzi wiele takich związków ocalił i ma na to patent
Niech się dzieje wola Boża...Ja co miałem zrobić, zrobiłem. Gdyby nie kryzys w małżeństwie to zapewne nigdy bym nie poszedł do egzorcysty...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.