Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Opuszczony przez Boga
Autor Wiadomość
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-06, 23:29   

Witaj Yorky,

moj maz tez pewien czas zastanawial sie co z tym zrobic... Tez chcial swego ''szczescia'', nie chcial byc sam itd.
Teraz mieszka z kochanka i cene jego domniemanego szczescia, jego tylko decyzji, placa cztery osoby: dzieci, ja i jego kochanka, z ktora zyja w grzechu ciezkim.
Czy bylo, czy naprawde warto?
Przeciez motyle w brzuchu trwaja tylko chwile, pozniej ta sama kobitka, ktora byla fajna, przestaje byc fajna, wpada rutyna, zaczyna sie ''gderanie'' itd. Nie wiem naprawde co ciagnie facetow i niektore kobiety tez do takiego zycia na karte rowerowa.. Juz nawet nie mowie o tym, ze wierzacy czy niewierzacy. Po co zycie tak sobie i innym komplikowac? Tym bardziej ze wchodzisz w taki '' nowy zwiazek'' z niezlym obciazeniem z przeszlosci, to jest niczym ladunek dla niektorych osob, bo alimenty, bo kontakt z dziecmi z ''bylego malzenstwa'' itd.
Po co to? Na chwile, moze w najlepszym wypadku na kilka lat?
Gdzie w tym wszystkim rozum ???

Najgorsze jest to, ze na taki cyrk patrza dzieci i nie wiedza co robic. Bo tata jest, ale jest jakas pani, ktora tata jest zainteresowany.
Co to za pani, mamusiu?? Ja nie chce by tatus mieszkal z jakas Pania... To i owo slysze rowno co tydzien kiedy to dzieci maja kontakt z ojcem.
Wiesz Yorky jak ja nazywam taka pogon za szczesciem z inna kobieta/ innym facetem? Bezwglednym egoizmem i wyssaniem z zasad. Bo w takich sytuacjach to kierujesz sie tylko wlasnym ego i idziesz tam, gdzie bedzie ci dobrze. Co robi zonaty dorosly facet w dyskotece? Co robi tam bez zony? Albo woz albo przewoz, Yorky...Musi ci sie strasznie samopoczucie poprawiac jezeli na 35 latka patrza 18-latki, no nie? ;-) A tak swoja droga, ja gdybym byla w tej dyskotece i miala 18 lat, to pewnie i tez bym patrzyla na ciebie i zastanawiala sie co ty tam robisz chlopie...

Powodzenia Yorky, wybieraj, z glowa oczywiscie ;-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-10, 22:14   

Witaj,
Tak sobie mysle Yorki, że Bóg dał wam kryzys abyście się mogli zatrzymac oboje i przypatrzeć sobie. Twój watek to litania życzeń i żalów do wszystkich . A może czas dostrzec własne słabości.
Zamiast cieszyć się jakimiś błachostkami w postaci możliwości szybkiego i łatwego podrywu pomyśl co tak naprawdę chcesz zrobić. Tak naprawdę chcesz skrzywdzić i siebie i innych pod pretekstem mnie jest zle to niech cierpią też inni.
To dziecinne.
Kto Ci powiedział, że do końca zycia masz być sam? Może ta samotność właśnie teraz jest Ci potrzebna, abyś z chłopca stał się mężczyzną i wtedy zauroczył swoją żonę.
Poświęć ciut czasu na wysłuchanie rekolekcji dla mężczyzn, pełno ich na forum. Dowiesz się , że mężczyzna staje się nim gdy mu sie zada ból, a nie wtedy gdy załozy krótkie majtasy i schowa sie pod babską spódnicę.
Chcesz mieć dom, żone i rodzinę? Zasłuż na nie. Nie oczekuj, że to Ci się należy, bo tak nie jest.
Bóg dał Ci teraz szansę na wydoroślenie i nauczenie sie miłości, bo jesli nie pokochasz i zony i siebie, to prawdziwie nie pokochasz nikogo innego.
Ty chcesz teraz produktu miłościopodobnego i bożka w postaci własnego egoizmu. Czy nie widzisz różnicy pomiędzy czekoladą , a produktem czekoladopodobnym?
Życie upłynie Ci tak czy tak, ale na to pytanie gdzie był Bóg, gdy go prosiłes o pomoc otrzymasz odpowiedź: "Stałem obok Ciebie, ale nie dałes mi dość do głosu, bo słuchałes tylko siebie. Czekałem aż Mnie wysłuchasz"
Nas nie musisz słuchać, bo jestesmy tylko ludźmi, ale jak nie bedziesz słuchał Boga tylko własnego ego to pogłębisz własne nieszczęście.
(21) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.
(List do Rzymian 12:21, Biblia Tysiąclecia)

Małzeństwo to służba podlegająca ściśle bożemu prawu.Chcesz Panu Bogu dyktować własne prawo? Nikomu się to nie udało od stworzenia Stworzenia. Już był taki co krzyczał : non serviam .
Zamiast dyskoteki zachęcam do lektury Ewangelii szybko tam znajdziesz odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości i lęki.


Pomyśl co tak naprawdę bedziesz mógł ofiarować tej potencjalnej nowej partnerce? Prawdę? Nie.
Uczciwość? Nie.
Rzetelność? Nie.
Poczucie bezpieczeństwa? Nie.
Więc co chcesz jej dać? A może chcesz tylko brać?
Ty sam najpierw musisz wiedzieć czego chcesz i uczciwie przemysleć konsekwencje dla siebie i otoczenia wyborów jakich dokonasz. Możesz wmówić sobie co tylko chcesz, ale to nie sprawi, że kłamstwo stanie się prawdą i że nie poniesiesz konsekwencji złych wyborów.
Wiesz kiedy Bóg błogosławi? Gdy stajemy przd Nim skruszeni.

(1) Zwrócił się Pan do Hioba i rzekł: (2) Niech przeciwnik Wszechmocnego odpowie. Niech zabrzmi głos krytyka Boga! (3) A Hiob odpowiedział Panu: (4) Jam mały, cóż Ci odpowiem? - Rękę przyłożę do ust. (5) Raz przemówiłem, nie więcej, drugi raz niczego nie dodam. (6) I z wichru odpowiedział Pan Hiobowi: (7) Przepasz no biodra jak mocarz! Będę cię pytał - pouczysz Mnie. (8) Naprawdę chcesz złamać me prawa? Wykażesz Mi zło? Jesteś czysty? (9) Czy ramię masz mocne jak Bóg? Czy głos twój rozbrzmiewa jak Jego? (10) Przywdziej potęgę, wyniosłość, przystrój się pięknem i siłą! (11) Wylewaj pyszny twój gniew, spojrzyj na dumnych i poniż ich: (12) Popatrz, upokórz pyszałka, zniwecz na miejscu grzesznika! (13) Zakop ich razem w piasku, w ukryciu zachowaj ich twarze! (14) Nawet cię za to pochwalę, że twa prawica przemogła.
(Ks. Hioba 40:1-14, Biblia Tysiąclecia)

(1) Hiob na to odpowiedział Panu, i rzekł: (2) Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. (3) Kto przesłania zamiar nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłem. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. (4) Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! (5) Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, (6) stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele.
(Ks. Hioba 42:1-6, Biblia Tysiąclecia)

(10) I Pan przywrócił Hioba do dawnego stanu, gdyż modlił się on za swych przyjaciół. Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób. [...](12) A teraz Pan błogosławił Hiobowi, tak że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. (13) Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki. [...](16) I żył jeszcze Hiob sto czterdzieści lat, i widział swych potomków - w całości cztery pokolenia. (17) Umarł Hiob stary i pełen lat.

(Ks. Hioba 42:11-17w, Biblia Tysiąclecia)
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-11, 07:06   

Yorky - Ty się chłopie biegiem do jakiegoś egzorcysty wybierz, bo coś mi tu siarką zalatuje ;).

A tak naprawdę kryzys jest szansą rozwoju, którą być może dał Ci Bóg. To co z nią zrobisz zależy już od Ciebie.
 
     
yorky
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 02:28   

Dzisiaj jestem po 6-tej sprawie rozwodowej...Nic się jeszcze nie zakończyło.

Nie ma żadnych szans na uratowanie tego małżeństwa. Żona jest zimna jak głaz. Chciała iść na ugodę, aby jak najszybciej się rozwieść. Tak zimnej i obojętnej jeszcze jej nie widziałem...

Moje modlitwy nie mają sensu. Może Bóg chce abyśmy się rozstali i ułożyli sobie życie na nowo ? Bo jak można inaczej to tłumaczyć ?

Tyle się namodliłem o pojednanie a to wszystko jak krew w piach...

Trzy dni temu modliłem się przed relikwiami JP II w Licheniu o pomoc.

Tak się teraz zastanawiam, czy to jest godne, aby żebrać o miłość drugiego człowieka ? Po co ?
Moja żona jest nieugięta i nigdy swojej decyzji nie zmieni...Co musiało by się wydarzyć aby zmieniła nastawienie ? Bóg nigdy nie postąpi wbrew jej woli i na siłę nie zmieni jej decyzji.

Chyba nie ma sensu dłużej się modlić o pojednanie...Może lepiej o to, aby wyjść z tego z mniejszym bólem...
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 08:14   

yorky napisał/a:
Moja żona jest nieugięta i nigdy swojej decyzji nie zmieni..
Yorky a jednak zmieniła przed ołtarzem mówiła że nigdy nie opuści a jednak opuściła. Czyli zmieniła decyzje i tą również może zmienić.
yorky napisał/a:
Moje modlitwy nie mają sensu.
No z takim nastawieniem do modlitwy? To jak chcesz aby były spełnione skoro Ty w to nie wierzysz.

Yorky dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Bóg spełni Tobie według Twojej wiary.


P.D.
 
     
yorky
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 08:41   

Tolek52 napisał/a:
yorky napisał/a:
Moja żona jest nieugięta i nigdy swojej decyzji nie zmieni..
Yorky a jednak zmieniła przed ołtarzem mówiła że nigdy nie opuści a jednak opuściła. Czyli zmieniła decyzje i tą również może zmienić.
yorky napisał/a:
Moje modlitwy nie mają sensu.
No z takim nastawieniem do modlitwy? To jak chcesz aby były spełnione skoro Ty w to nie wierzysz.

Yorky dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Bóg spełni Tobie według Twojej wiary.


P.D.



Popatrz co mi napisała;

"Nie rozumię Twojego postępowania. Nie łudź się na nic z mojej strony. Nic do Ciebie nie czuję. Nie chcę Cie. Dla mnie jako facet nie istniejesz. Nasze drogi się rozeszły. ŻEGNAJ. "



I jak człowiek może zmienić decyzję po takich słowach ?
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 09:07   

yorky napisał/a:
Tak się teraz zastanawiam, czy to jest godne, aby żebrać o miłość drugiego człowieka ? Po co ?

Dla poczucia własnego człowieczenstwa -człowiek nie winien schodzic w pozycje parteru.

Co jest warta wyżebrana miłośc-nawet gdy jest ta sakramentalna??
yorky napisał/a:
Może Bóg chce abyśmy się rozstali i ułożyli sobie życie na nowo

czy ułożyli zycie na nowo???
ciezkie pytanie...ale
napewno chce naszego szcześcia...napewno chce by miłośc była prawdziwa i wielka...napewno chce by sakrament małżeństwa był tym prawdziwym sakramentem...
a co jak dwoje ludzi nie potrafi temu sprostac??

jest powiedziane:
co Bóg złaczy,człowiek niech nie rozdziela.......

kto ma prawo to rozdzielić???
odpowiedz istnieje..... :-)

Zatem masz szanse albo przyjąc koleje losu jakie ci zapisano i mimo ciezkich doznań życ godnie po człowieczemu,albo mataczyc wszystkim, a głównie swą postawa do konca zycia przymuszac Boga do pojednania i scalenia czegoś-co jest "byc może "niemozliwe....

Tolek52 napisał/a:
Bóg spełni Tobie według Twojej wiary.

Niestety Tolku Bóg spełni wobec własnej woli...

sam zapewne powtarzasz czesto....
bądż wola twoja............


związek dwojga ludzi jest wolnym nieprzymuszonym aktem woli,powtórne scalenie czegoś co uległo zepsuciu-tez wymaga tego nieprzymuszonego aktu wolnej woli......
My sznujemy wole Boga-Bóg szanuje nasza wolę

bierz sie yorky do kupy....na jendym incydencie nie konczy sie przeciez twoje zycie....

pozdrawiam
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 09:45   

yorky napisał/a:
Tak się teraz zastanawiam, czy to jest godne, aby żebrać o miłość drugiego człowieka ?


wiesz ja tez się nad tym zastanawiam z tego co widzę jestesmy równolatkami, rozumiem twój ból gdy sie zorientowałeś żę zona była z tobą tylko dlatego że mogła na tobie skorzystać wieść dostatniejsze życie ale zastanów się co do 18-tek z dyskoteki one moga cie tak samo potraktować jak żona i co ? znowu sie sparzysz i tylko pogłębisz swój żal i ból , mój mąż tez już nie chce być ze mną nie powiedział mi tego ale daje mi to do zrozumienia swoja postawą , cierpię , uczę sie modlić , chcę sie zbliżyć do Boga i wcale nie proszę o uratowanie mojego małżeństwa , proszę o łaskę dla siebie i pomoc w podniesieniu się ze swojego upadku :-)
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 09:55   

Yorky

Co myślisz o takiej modlitwie?

Odwieczny Panie wszystkich rzeczy! Oto przy Twej łaskawej pomocy składam ofiarowanie swoje w obliczu nieskończonej Dobroci Twojej i przed oczami chwalebnej Matki Twojej i wszystkich świętych dworu niebieskiego. Oświadczam, że chcę i pragnę i taka jest moja dobrze rozważona decyzja, jeśli to tylko jest ku Twojej większej służbie i chwale, naśladować Cię w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewnętrznym jak i duchowym, jeśli tylko najświętszy Majestat Twój zechce mię wybrać i przyjąć do takiego rodzaju i stanu życia
 
     
yorky
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 10:34   

Izka napisał/a:
yorky napisał/a:
Tak się teraz zastanawiam, czy to jest godne, aby żebrać o miłość drugiego człowieka ?


ale zastanów się co do 18-tek z dyskoteki one moga cie tak samo potraktować jak żona i co ? :-)




Daj spokój z tymi 18-latkami. Ja się z nimi nie umawiam. Po co ? Zatańczyłem może z parę razy i to wszystko. Zresztą nie mam o czym z tymi małolatami rozmawiać. Po za tym nie chodzę już do dyskotek, nie mam już na to sił :mrgreen:

Czasami jadę na zabawę dla dorosłych(psychicznie odpocząć) gdzie średnia wieku to co najmiej 30 lat. Większość ludzi to małżeństwa albo wolni rozwodnicy :mrgreen:

Mam już, albo dopiero 35 lat, nie chcę być sam do końca życia. Potrzebuję towarzystwa kobiety. I tu nie chodzi najbardziej o sex, ale o taką normalną ludzką więź. Chciałbym z kimś pogadać, zjeść obiad, jechać na zakupy na plażę razem spędzać święta...
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 10:56   

yorky napisał/a:
Potrzebuję towarzystwa kobiety. I tu nie chodzi najbardziej o sex, ale o taką normalną ludzką więź. Chciałbym z kimś pogadać, zjeść obiad, jechać na zakupy na plażę razem spędzać święta...


Ktoś tu się sam oszukuje. ;)

Jeśli nie chodzi o seks, to chodzić na zakupy, spędzać razem święta, jeść obiady itd - można z przyjaciółmi, niekoniecznie płci żeńskiej.

Nie ma czegoś takiego w słowniku katolika, jak wolny rozwodnik.

Rozwódka to wciąż czyjaś żona (chyba, że nie miała ślubu kościelnego).
A Ty jesteś i będziesz wciąż czyimś mężem.

Jakikolwiek związek z Tobą - jest i będzie dla tej kobiety grzechem.

Teraz odpowiedz sobie na pytanie - czy dla swojego egoizmu naprawdę chcesz kogoś tak ukrzywdzić i ciągnąć go w bagno grzechu? Bo rozumiem, że Twoje życie już mniej Cię interesuje, no i jasna sprawa - Twoje wybory, Twoje decyzje.

Ale co są winne te kobiety? Co one Ci zrobiły?

Modlisz się, pisałeś - że masz już dość. Ech, można to zrozumieć. Wizja samotności w młodym wieku naprawdę przeraża i ja też to przerobiłam. Myślę, że wielu tutaj z nas.

Ale ja nigdy nie modliłam się o powrót męża. Modliłam się o to, bym godnie przyjęła wolę Boga. Tak jak teraz staram się przyjmować wolę Boga, bym nie miała dzieci.
I też mam łatwe rozwiązanie. Lekarze proponują in vitro. I proszę - nawet rząd pomże mi to sfinansować, bo spełniam wszystkie warunki tej mającej wejśc w życie ustawy.
Świat kusi możliwością.
Bardzo pragnę dziecka i już mam coraz mniej czasu, ale.... czy to znaczy, że muszę zejść z drogi, którą idę, żeby zaspokoić swoje potrzeby w tym przypadku macierzyństwa? Czy naprawdę byłabym zdolna zapłacić taką cenę za chęć bycia matką?
Przyjmuję z pokorą to, co daje mi Bóg i modlę się, bym znalazła spokój, mnie i mojemu mężowi.

W życiu nie zawsze mamy to, czego chcemy. Truizm, ale chyba to jest podstawowa refleksja dojrzałego człowieka. Wcześniej po dziecinnemu tupiemy nóżką: ja chcę!

Życzę Ci wytrwałości i tego, byś pokochał siebie na tyle, byś nie chciał brnąć w nieciekawe rewiry, które ani dla Ciebie, ani dla Twojej rodziny, córki, ani dla nikogo innego, dobrze skończyć się nie mogą. Pozdrawiam!
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 11:10   

Norbert1 napisał/a:
Tolek52 napisał/a:
Bóg spełni Tobie według Twojej wiary.

Niestety Tolku Bóg spełni wobec własnej woli...

sam zapewne powtarzasz czesto....
bądż wola twoja............


Tak Norbi masz w pełni rację.

Tylko że tutaj jest tak jakby zaprzeczenie tej woli.

Czyż nie było wolą Bożą połączenie węzłem małżeńskim tych dwoje ludzi a cała reszta jest naszym chciejstwem i naszym egoizmem.

To jest normalne, że Bóg nie wystąpi przeciw naszej wolności.

Tak na prawdę modlitwa jest mało potrzebna żonie Yorky-ego ale jego modlitwa jest potrzebna przede wszystkim jemu samemu. To Yorky-ego ma zmienić ta modlitwa i pobudzić do działania. Jakiego działania? Nie wiem i to Yoky dostanie to swiatło od Boga. Cała reszta pozostaje w ręku Boga a dla Boga nie ma nic niemożliwego.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 12:31   

Tolek52 napisał/a:
Tak na prawdę modlitwa jest mało potrzebna żonie Yorky-ego
Tolek nie zgadzam się tutaj zupelnie z Tobą- kazda modlitwa może zdziałac cuda,brak wiary w modlitwę?może ta własnie modlitwa będzie kiedys jedynym elementem (furtką) do zbawienia jego zony przed obliczem Boga?
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-01, 12:58   

Tolek52 napisał/a:
Tak na prawdę modlitwa jest mało potrzebna żonie Yorky-ego ale jego modlitwa jest potrzebna przede wszystkim jemu samemu. To Yorky-ego ma zmienić ta modlitwa i pobudzić do działania. Jakiego działania? Nie wiem i to Yoky dostanie to swiatło od Boga. Cała reszta pozostaje w ręku Boga a dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Tolku znam to i przerabiałem :mrgreen: :mrgreen:
A w wolnym tłumaczeniu brzmi to tak:
stan sie orendownikiem sakramentu,stań po stronie obrony sakramentu....tkwij,napełnij sie nadzieją i czekaj....
bo...jak piszesz wszystko w reku Boga....
pieknie i zgodnie...niejako raj dla wytrwałych.....

Ale?...no własnie czasem raj..nie jest takim rajem jaki nam sie widzi...czasem to razem nigdy -przenigdy nie nadejdzie....

i powstaje pytanie:
czy Bóg oczekuje od nas az takiego poświecenia?
Przeszedłem kawałek drogi z tym forum,zmieniałem się ,pokutowałem,brałem winy na siebie,wierzyłem w zarzuty,lykałem górnolotne hasła,poczuwałem sie do,na koniec uwierzyłem nawet w moje wszystkie skazy...i nawet w to...że to ja byłem przyczyna rozpadu i tego że nasz (mój) związek poszedł na dno.

Zmieniłem mentalnośc,zaufałem,odnalazłem droge-jestem ,choc to jestem jest zaprzeczeniem miłości,związku,bytu dwojga ludzi w związku.

Wnioski Tolku jakie przyszły,wnioski jakie dojrzałem stały sie zbyt jasne i proste...
ot poslubiłem poprostu niedojrzała kobietę.
Nie winię za taki fakt nikogo,nie winie siebie -a tym bardziej żony.
Dla mnie stało sie oczywiste tylko jedno...kryzys miał za zadanie otworzyc mi oczy,ukazac prawde i pozwolic dokonac wyboru.
Dokonałem......
Tkwie w tym bo tak zdecydowałem przed Bogiem 20 lat temu,
choć była i alternatywa:
czy szukam ulgi i konfortu zycia budując własne prywatne szczęście.
i wiem tylko to:
że bez względu na to jaki byłby to wybór-Bóg wciąz mnie kocha i sznuje moją wolę.
Wybrałem co wybrałem -ale to nie oznacza że za ten wybór nalezy sie medal,bądz gwarantowane miejsce w niebie :lol: :lol:
czemu??
bo ma sznse kiedys tam (w dniu ostatecznym) okazać się że zwyczajnie zmarnowałem życie i Bogu wcale nie o to chodziło.....

kończąc...

yorky.....nic nigdy nie jest powiedziane że to co sie mówi jest prawidłowe,że takie postepowanie ma byc prawidłowe.....
jedni sie poświęcają i czekaja,inni tylko się zmieniają ..a inni ucza sie żyć sami...inni dokonują jeszcze innych wyborów w zyciu....
a co jest prawidłowe wie tylko Bóg....
a nam ludziom jedynie może się wydawać:
prawym,dobrym czy tez prawidłowym...

pozdrawiam....i rób wszystko w wielkim poszanowaniu
szczególnie siebie -jako człowieka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9