Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?
Na tym polega polityka Boga ?
Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:
"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?
laura_33_31 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 11:31
Ostatnio zmieniony przez laura_33_31 2012-11-29, 08:33, w całości zmieniany 1 raz
Katarzyna74 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 12:09
yorky napisał/a:
No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?
To czemu wziąłeś ślub kościelny? Przecież przysięga w kościele obowiązuje
A. do śmierci
B. bez względu na to, co zrobi małżonek
Nie ma słów w przysiędze: obiecuję wierność, miłość - no chyba, że żona/mąż przestanie mnie kochać.
Czy ślub kościelny to imprezka z weselem? Czy zobowiązanie, jakie się z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje?
Czemu Boga obwiniasz za swoje nieprzemyślane decyzje, które nie zostały poprzedzone refleksją, jakąś postawą, wiarą? To teraz Bóg winien, że z życia chcesz tylko czerpać i dostawać, bez żadnego poczucia obowiązku (np. wobec Boga) i że ślub wziąłeś ot tak, bez przemyślenia CO przysięgasz, jakby dla zabawy i na próbę?
No jeśli tak się to traktuje i nie widzi się głębi tego sakramentu, jego mocy i obowiązków z tego tytułu płynących, to czemu się dziwić, że rodzina się rozpada?
Jeszcze rozwodu nie masz, ale inne kobiety już zajmują Twoje myśli. Umiejące dojrzale kochać osiemnastolatki, które będą z Tobą przez najbliższe 50 lat.
No cóż. Czym się różni Twoja postawa od postawy Twojej żony? Tym, że ona to zrobiła jako pierwsza? Sobie dajesz prawo do poszukiwań, może żona miała takie samo podejście wcześniej - czuła się opuszczona, więc szukała.
Czemu to ona jest zaburzona emocjonalnie, a Ty nie - skoro podejście do miłości, kobiet, życia, przyjemności macie w zasadzie takie samo?
yorky napisał/a:
Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:
"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?
Jak już tak fantazjujemy, to może Bóg odpowie: no jak to, Synu, wszak dałem Ci przykazania i obietnice w zamian za rzetelne i szczere przestrzeganie tych przykazań, nagrodę za wierność. Dałem Ci różaniec, modlitwy, Sychar (:D), a Ty i tak robiłeś swoje, niecierpliwie, wyznaczając mi terminy, jakbym był chłopcem na posyłki lub czarodziejem. Dałem Ci tyle wskazówek, prosiłem o cierpliwość i zaufanie.
A Ty co? Byłeś żonaty i chodziłeś na dyskoteki, a z różańca chciałeś ugotować zupę. Ty decydowałeś, Ty wybierałeś swoje drogi i znałeś konsekwencje.
Yorky - dla kogoś, kto nie wierzy w życie pozagrobowe, to życie tu na ziemi stanowi wielką wartość. Przyjemności, rozkosze, życie łatwe, lekkie, bo w końcu "zycie ma się jedno i jest krótkie", tak?
Zgadza się. Ale po śmierci czeka nas wieczność, wobec której to krótkie kilkudziesięcioletnie życie jest mgnieniem oka. Jestem przekonana, że czułabym wielki żal do siebie stojąc przed Nim i widząc, jak NIEWIELE musiałam, żyjąc tak, jak On chciał, by potem być już zawsze z Nim.
Czy to takie wielkie wyrzeczenie pozostając wiernym mężem?
Czy gdyby żona zapadła w śpiączkę, też byś szukał osiemnastek i wielkiej miłości?
Żona zapadła w śpiączkę duchową, różnica od prawdziwej komy jest taka, że z tej duchowej może się obudzić i to szybciej, niż Ci się wydaje.
Szukasz dojrzałej miłości - a czy Ty potrafisz tę dojrzałą miłość dać?
Czy właśnie tak okazujesz dojrzałą miłość - szukając uciechy na dyskotekach i pławiąc się w podziwie dziewcząt, które mogłyby od biedy być Twoimi córkami?
A co z Twoją córką?
Przekazujesz jej obraz mężczyzny, jaki zakoduje i wniesie w swoje życie, w swój przyszły związek. Co jej przekażesz? Będziesz szczęśliwy widząc, jak nie potrafi ułożyć sobie życia? Już matka wtłacza jej chore zasady, chore wzorce.
Nawet na ojcu nie będzie mogła oprzeć swojej osobowości, swojego światopoglądu?
Bardzo mi jej żal, nic nie zawiniła, a bagaż, jaki wniesie w życie dorosłe jest okropny. :(
Jeżeli myśl, że do końca życia możesz zostać sam (kto powiedział, że dożyjesz osiemdziesiątki? Bóg zna Twój termin jedynie) jest dla Ciebie straszna - to czy to nie znak dla Ciebie, byś zastanowił się, czemu siebie nie kochasz, nie cierpisz, nie masz poczucia własnej wartości - że musisz szukać "szczęścia" w towarzystwie innych?
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 12:19
Katarzyna74 napisał/a:
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?
- a to sobie głęboko przemyśl i przestan oskarżac Boga bo On nie jest odpowiedzialny za twoje niedojrzałę błędy w życiu
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 13:06
Oj dziewczyny a może Yorki lubi wchodzić do domu bokiem może bardzo lubi markę adidas lub coś w tym stylu. Yorki idź tą drogą znacznie powiększy się rodzina i będziesz miał duuuuuuuuuużo szwagrów gratuluję!!!
[ Dodano: 2012-10-06, 13:12 ]
A tak na marginesie myślisz że Bóg to jest chłopiec na posyłki, rozpieszczony dzieciuch tupie nóżkami ja to chce i muszę mieć. To nie św Mikołaj spełniający marzenia. A gdzie jest Twoja praca nad wszystkim?
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 13:24
Cytat:
Obiecałem kiedyś żonie, że wytrwam w wierności do orzeczenia rozwodu.
A wcześniej przysięgałeś wierność i że nie opuścisz jej aż do śmierci.
Logiki w tym za grosz.... I dojrzałości też
Nawiasem mówiąc symptomatyczne jest, że kiedy piszesz, że będziesz "szukać dziewczyny z którą spędzę resztę życia". Dziewczyny, nie - kobiety. Bardzo to chłopięco brzmi. I niedojrzale.
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 15:40
Katarzyna74 napisał/a:
yorky napisał/a:
No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?
To czemu wziąłeś ślub kościelny? Przecież przysięga w kościele obowiązuje
A. do śmierci
B. bez względu na to, co zrobi małżonek
Nie ma słów w przysiędze: obiecuję wierność, miłość - no chyba, że żona/mąż przestanie mnie kochać.
Czy ślub kościelny to imprezka z weselem? Czy zobowiązanie, jakie się z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje?
Czemu Boga obwiniasz za swoje nieprzemyślane decyzje, które nie zostały poprzedzone refleksją, jakąś postawą, wiarą? To teraz Bóg winien, że z życia chcesz tylko czerpać i dostawać, bez żadnego poczucia obowiązku (np. wobec Boga) i że ślub wziąłeś ot tak, bez przemyślenia CO przysięgasz, jakby dla zabawy i na próbę?
No jeśli tak się to traktuje i nie widzi się głębi tego sakramentu, jego mocy i obowiązków z tego tytułu płynących, to czemu się dziwić, że rodzina się rozpada?
Jeszcze rozwodu nie masz, ale inne kobiety już zajmują Twoje myśli. Umiejące dojrzale kochać osiemnastolatki, które będą z Tobą przez najbliższe 50 lat.
No cóż. Czym się różni Twoja postawa od postawy Twojej żony? Tym, że ona to zrobiła jako pierwsza? Sobie dajesz prawo do poszukiwań, może żona miała takie samo podejście wcześniej - czuła się opuszczona, więc szukała.
Czemu to ona jest zaburzona emocjonalnie, a Ty nie - skoro podejście do miłości, kobiet, życia, przyjemności macie w zasadzie takie samo?
yorky napisał/a:
Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:
"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?
Jak już tak fantazjujemy, to może Bóg odpowie: no jak to, Synu, wszak dałem Ci przykazania i obietnice w zamian za rzetelne i szczere przestrzeganie tych przykazań, nagrodę za wierność. Dałem Ci różaniec, modlitwy, Sychar (:D), a Ty i tak robiłeś swoje, niecierpliwie, wyznaczając mi terminy, jakbym był chłopcem na posyłki lub czarodziejem. Dałem Ci tyle wskazówek, prosiłem o cierpliwość i zaufanie.
A Ty co? Byłeś żonaty i chodziłeś na dyskoteki, a z różańca chciałeś ugotować zupę. Ty decydowałeś, Ty wybierałeś swoje drogi i znałeś konsekwencje.
Yorky - dla kogoś, kto nie wierzy w życie pozagrobowe, to życie tu na ziemi stanowi wielką wartość. Przyjemności, rozkosze, życie łatwe, lekkie, bo w końcu "zycie ma się jedno i jest krótkie", tak?
Zgadza się. Ale po śmierci czeka nas wieczność, wobec której to krótkie kilkudziesięcioletnie życie jest mgnieniem oka. Jestem przekonana, że czułabym wielki żal do siebie stojąc przed Nim i widząc, jak NIEWIELE musiałam, żyjąc tak, jak On chciał, by potem być już zawsze z Nim.
Czy to takie wielkie wyrzeczenie pozostając wiernym mężem?
Czy gdyby żona zapadła w śpiączkę, też byś szukał osiemnastek i wielkiej miłości?
Żona zapadła w śpiączkę duchową, różnica od prawdziwej komy jest taka, że z tej duchowej może się obudzić i to szybciej, niż Ci się wydaje.
Szukasz dojrzałej miłości - a czy Ty potrafisz tę dojrzałą miłość dać?
Czy właśnie tak okazujesz dojrzałą miłość - szukając uciechy na dyskotekach i pławiąc się w podziwie dziewcząt, które mogłyby od biedy być Twoimi córkami?
A co z Twoją córką?
Przekazujesz jej obraz mężczyzny, jaki zakoduje i wniesie w swoje życie, w swój przyszły związek. Co jej przekażesz? Będziesz szczęśliwy widząc, jak nie potrafi ułożyć sobie życia? Już matka wtłacza jej chore zasady, chore wzorce.
Nawet na ojcu nie będzie mogła oprzeć swojej osobowości, swojego światopoglądu?
Bardzo mi jej żal, nic nie zawiniła, a bagaż, jaki wniesie w życie dorosłe jest okropny. :(
Jeżeli myśl, że do końca życia możesz zostać sam (kto powiedział, że dożyjesz osiemdziesiątki? Bóg zna Twój termin jedynie) jest dla Ciebie straszna - to czy to nie znak dla Ciebie, byś zastanowił się, czemu siebie nie kochasz, nie cierpisz, nie masz poczucia własnej wartości - że musisz szukać "szczęścia" w towarzystwie innych?
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?
Ale mi dałaś...ale to dobrze. Cenię te wypowiedzi bardziej niż te pozytywne.
Ife [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 17:31
Yorky a moze te kobiety, osiemnastolatki co Cie podrywaja to sponsora szukaja? Bo napewno nie meza na ktorego beda patrzec jak sie bedzie szybciej starzal od nich.
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 17:34
yorky napisał/a:
Ale mi dałaś...ale to dobrze. Cenię te wypowiedzi bardziej niż te pozytywne.
- a czy wogóle miałes jakies pozytywne odpowiedzi
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 18:40
Ife napisał/a:
Yorky a moze te kobiety, osiemnastolatki co Cie podrywaja to sponsora szukaja? Bo napewno nie meza na ktorego beda patrzec jak sie bedzie szybciej starzal od nich.
Ha, ha, ha. Naprawdę myślisz, że 18-tka myśli o mężu ? W tym wieku liczy się raczej dobry sex
Myślę, że tych 20-sto letnich chłopców mógłbym wiele jeszcze nauczyć
Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:
"Jestem z nim tylko dlatego,że ma dom i firmę, bo gdyby nie miał to nie byłabym z nim"
" Dzisiaj jest pierwszy dzień nowego roku. Jest u mnie Marek. Sylwestra spędziliśmy razem. Spać poszliśmy tak około 2.00. Noc była upojna, aż trzy razy, hurra.
W pamięci mam egzamin i Maćka, którego poznałam tydzień temu"..........itd
Z pamiętnika dowiedziałem się o ...[ciach]... żony w czasie naszego narzeczeństwa...
Myślę, że nie miałbym problemów z uzyskaniem stwierdzenia nieważności tego małżeństwa w Kurii Biskupiej. Może tak zrobie...Bo chyba w moim przypadku nie ma się już o co modlić...
Ostatnio zmieniony przez 2012-10-06, 18:46, w całości zmieniany 1 raz
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 18:50
Yorki, wycięłam wulgaryzm. Proszę Cię, powstrzymaj tego typu słownictwo, przeciętnie domyślny człowiek wie o co chodzi, nawet jeśli ze środka słowa usuniesz literkę lub dwie.
yorky napisał/a:
Myślę, że nie miałbym problemów z uzyskaniem stwierdzenia nieważności tego małżeństwa w Kurii Biskupiej. Może tak zrobie...
Póki co jesteście sakramentalnym małżeństwem, dopóki nie zostanie dowiedzione inaczej.
Cytat:
Bo chyba w moim przypadku nie ma się już o co modlić...
A może.... o to aby otworzyć uszy, umysł i serce, aby usłyszeć co Bóg ma do powiedzenia w sprawie Twojego życia?
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 20:11
Yorki co Ty za szopki tutaj uprawiasz najpierw piszesz mam sen miękki ciepły głos mówi odzyskasz żonę i małżeństwo teraz piszesz to
yorky napisał/a:
Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:
przecież wyraźnie dążysz Ty do rozbicia związku co za podpuchy nam tutaj dajesz? Co za zabawy tutaj uprawiasz? Dlaczego posługujesz się kłamstwami i półprawdami? ile spraw sądowych odbyło sie pomiędzy 20.09. a dzisiejszym dniem? I jak mogłeś przedstawić odnaleziony pamiętnik żony skoro nie mieszkasz z nią? Dlaczego o tym nie napisałeś w pierwszym poście? Nie uważasz, że za dużo w tym przypadku tych dlaczego?
yorky [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 20:50
Tolek52 napisał/a:
Yorki co Ty za szopki tutaj uprawiasz najpierw piszesz mam sen miękki ciepły głos mówi odzyskasz żonę i małżeństwo teraz piszesz to
yorky napisał/a:
Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:
przecież wyraźnie dążysz Ty do rozbicia związku co za podpuchy nam tutaj dajesz? Co za zabawy tutaj uprawiasz? Dlaczego posługujesz się kłamstwami i półprawdami? ile spraw sądowych odbyło sie pomiędzy 20.09. a dzisiejszym dniem? I jak mogłeś przedstawić odnaleziony pamiętnik żony skoro nie mieszkasz z nią? Dlaczego o tym nie napisałeś w pierwszym poście? Nie uważasz, że za dużo w tym przypadku tych dlaczego?
Nie oskarżaj mnie o kłamstwa, bo nie masz o moim życiu pojęcia !!!
Co myślałeś, że Ci będę przedstawiał dowody sądowe ?
Jeszcze Ci wszystkiego nie powiedziałem...Oprócz tego co tu pisałem żona szukała sobie faceta w serwisie randkowym badoo.com i Sąd z tego powodu już na pierwszej rozprawie dał jej do zrozumienia, że jest spalona.
Pamiętnik znalazłem jeszcze w czasie wspólnego zamieszkiwania. Nawet gdybym Ci tutaj wkleił skan tego pamiętnika to i tak byś powiedział, że to ja sam napisałem.
Kiedy zarządałem wyjaśnienia spotykania się w czasie naszego narzeczeństwa z innym facetem powiedziała mi w oczy, że dziecko nie jest moje !!!
Zabiła mnie tymi słowami, ale dziecko jest do mnie podobne(nawet stwierdzili to biegli z RODK) i jakoś z tym żyję.
Mimo tego, że się o tym wszystkim dowiedziałem wciąż ją kochałem i nadal kocham !!! A najgorsze jest to,że ja z tej chorej miłości nie potrafię się uwolnić...
Co miałem zrobić ? Złożyć wniosek o rozwód ? Czy wybaczyć ? No powiedz ?!!!
Wspólne dziecko, rodzina, miałem to rozbić ?
W pierwszym poscie pisałem,że się modlę o ocalenie małżeństwa bo kocham ją i dziecko. Ja naprawdę ją kocham. A w Sądzie się oczywiście bronię tymi dowodami. Ona na mnie nie ma nic oprócz swoich kłamst i świadków z jej rodziny...
Nie chcę się tutaj na tym forum wybielać,bo nikt nie jest doskonały, ale to nie ja jestem winny rozpadu tego małżeństwa.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 22:28
Cytat:
Mam już, albo dopiero 35 lat. Przede mną być może jeszcze z 50 lat życia. Chciałbym te życie spędzić przy kobiecie, która mnie naprawdę kocha. Z którą będę mógł porozmawiać, pojechać na wakacje, mieć plany na przyszłość. Chciałbym mieć jeszcze dzieci.
Yorky to abo kochasz żonę i chcesz odbudowy związku albo oglądasz sie za nastepną "dziewczyną" nie kobietą!!! Zastanów się co chcesz?
[ Dodano: 2012-10-06, 22:30 ]
yorky napisał/a:
Co miałem zrobić ? Złożyć wniosek o rozwód ? Czy wybaczyć ? No powiedz ?!!!
Wspólne dziecko, rodzina, miałem to rozbić ?
Jak dla mnie istnieje tylko jedna odpowiedź. A jaką drogę ty wybrałeś?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.