Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wybaczyć zdradę
Autor Wiadomość
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 19:16   

wypłakałam się i jest mi lepiej..........

Agnieszko sama masz małe dziecko i rzeczywiście nasze historie są podobne...

ale mój mąż zmienił się, wciąż zmienia. jest inaczej i ja to najlepiej widzę.

widzą to też moi bliscy. mój tato cieszy się, że mój mąż zaczął wreszcie dbać o dom...

wczoraj minęło 7 miesięcy jak się dowiedziałam o zdradzie. czy uważacie, że za szybko to sobie poukładałam i dałam szansę mężowi???

a czemu mnie tak panowie atakują?analizują każdy mój ruch, każde słowo....

wiem, że tu gdzie teraz jestem zostało to wyproszone, wymodlone, wyłgane od Boga, bo tak bardzo wierzyłam, że nam pomoże (nie wiedziałam jak?nie wiedziałam czy mój mąż się zmienił? skończył z tym? nadal nie wiem, ale nie kontroluję, nie sprawdzam, a przynajmniej staram się, wszystko to powierzam Bogu), a gdy ja wątpiłam niebo szturmowali modlitwami moi bliscy, kapłani, którzy o tym wszystkim wiedzieli

ot moja historia i nie doszukujcie się drugiego dnia
potrzebuje wsparcia, a nie rozdrapywania. przeszłości nie da się zmienić...

myślę, że pogodziłam się z tym, że był ktoś ważniejszy ode mnie....
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 20:06   

wydzieliłam osobny temat dla Agnieszki

zapraszam tu :

http://www.kryzys.org/vie...p=250385#250385

Pogody Ducha
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 20:28   

Niezapominajko !

Wszystkie dziewczyny zarzuciły mi tu że Cię atukaję.
Nawet Agnieszka która przyznaje, że myśli podobnie.
Sam już nie wiem naprawdę.
Bo pisząc co pisałem nie planowałem ataku.

Nie ukrywam, że mimo niewątpliwego nieszczęścia jakie Cię spotkało trochę mnie
denerwował sposób jaki piszesz o tym.
No i negatywne wrażenie zrobiły na mnie opisy pogardliwe kochanki, twoje hmm trochę przekonanie o swej wyjątkowości, zaprzeczanie samej sobie, no i zwalanie winy na kochankę.
Może nie były to twoją intencją ale tak to trochę odebrałem, no i nie tylko ja na swoją obronę dodam.
Ok. może rozpędziłem się za bardzo w swych ocenach.
Ale może też i coś to dało.

Widzisz w ostatnim poście napisałaś szczerze już, że rozumiesz kto jest winny zdrady.
Że to mąż zepsuł wasz związek.
Że powoli akceptujesz że był ktoś ważniejszy...
To bolesne ale konieczne moim zdaniem.
Akceptacja tego.
Bo po tym właśnie można zacząć wybaczać, tak prawdziwie.
Mój brat jest terapeutą więc wiem :)
No i oczywiście dużo, dużo się modlić...

Oczywiście jestem taki wujek dobra rada.
W praktyce nie umiem do siebie tego zastosować.
Może dlatego tak zdecydowanie swoje zdanie w sprawie innych wypowiadam.

A więc reasumując nie chciałem cię atakować.
Pisałem tylko co myślę.
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 20:37   

Agnieszko to opowieść o mnie....

mogę Ci powiedzieć tylko tyle jak patrzę na moje siedmiomiesięczne dziecko jak się rozwija, jak zdobywa nowe umiejętności, jak piszczy z radości na widok ojca, a dziś zaczęła mówić nawet coś na kształt "tata" to myślę, że nie ważne to co było, nieważny seks, nieważne czułości, wyjazdy, prezenciki, nieważne są te wszystkie pytania dlaczego?

poza tym mi kochanka powiedziała, że gg nie jest żadnym dowodem w sprawie rozwodowej, bo można dopisywać, zmieniać, a mój M z tel.pisał. sprawdziłam to i adwokat mi to potwierdził. bo jak ona powiedziała, że zdradzał mnie przed ślubem i ona nie jest jego pierwszą to chciałam mieć dowody i unieważnić to małżeństwo. jak się dowiadywałam miałam na to duże szanse, ale okazało się, że romans był ale jeden i po ślubie.

mi ksiądz powiedział, że czasami są to grzechy naszych przodków (powiedział coś w tym rodzaju, chodziło mu o z uzdrowienia międzypokoleniowe. w momencie, gdy spotkają się, kombinacje genów w postaci naszych osób mogło coś takiego wybuchnąć.

ks.Pawlukiewicz zwraca uwagę na to, że jeśli w naszym życiu powstaje taka burza to zadaj sobie pytanie czemu? może Bóg chce ratować wasze dusze i to jest ten zwrot. ja sobie to wszystko tak tłumaczę. z tego wszystkiego chcę wyciągnąć wszystko co najlepsze....

staram się wszystko ofiarowywać Bogu. różaniec, koronka i inne modlitwy. mi to bardzo pomaga. uważam, że warto mieć przy sobie przyjaciela. ja miałam siostrę, która wszelkie wątpliwości rozwiewała i nie osądzała mojego męża. stała na straży naszego małżeństwa i tylko podsuwała modlitwy w wielkim strapieniu...

czas, modlitwa, spowiedź, Eucharystia tym się broniłam

u nas ustaliliśmy, że dajemy sobie rok, a ja po roku ocenię, czy rzeczywiście zmienił się, czy mu na nas zależy. była propozycja od niego, że skoro tak cierpię to on się wyprowadzi. widziałam, że i on cierpi i nie jest mu wcale dobrze z tym wszystkim, a byłam okropna i siałam jadem na kilomert, ale to wszystko powodowało, że oddalałam się od Boga, niszczyłam siebie,przychodziły myśli samobójcze :cry:

jedynie co moge poradzić to bądź cierpliwa i powierzaj wszystko Bogu, a On wszystko sam za Was poukłada. jestem tego dowodem :-> choć dopadają mnie i chwile zwątpienia......

[ Dodano: 2013-02-26, 20:55 ]
Widzisz w ostatnim poście napisałaś szczerze już, że rozumiesz kto jest winny zdrady.
Że to mąż zepsuł wasz związek.
Że powoli akceptujesz że był ktoś ważniejszy...
To bolesne ale konieczne moim zdaniem.
Akceptacja tego.
Bo po tym właśnie można zacząć wybaczać, tak prawdziwie.
przemekfrank


to rzeczywiście mnie niektórzy bardzo źle odebrali.
myślę, że już dawno pogodziłam się się z tym, że byłam zdradzana w najważniejszym etapie mojego życia.

wiesz jestem kobietą i dla mnie ważne jest piękno, estetyka.
jak zobaczyłam tą kobietę byłam zaskoczona jej wyglądem, wiekiem. spodziewałam się pięknej młodej dziewczyny, wysportowanej z pasjami. szczerze to powiem Ci, że przykro mi się zrobiło, że z kimś takim mnie zdradzał. i ona też mi to powiedziała, że ktoś taki jak ja był dla niego najważniejszy. nie ja. i to bardzo bolało i może powoduję, że tak o niej myślę, a nie inaczej, ale tylko czasami :->

i nie wykazuję pychy mówiąc, że jestem ładną, atrakcyjną kobietą. długo nie potrafiłam tego sobie powiedzieć, ale to też zranienie z dzieciństwa i inna bajka.

żyłam w steoretypie, że zdradzane, są grube, niewykształcone, nudne kobiety z przetłuszczonymi włosami (przepraszam, ale tak myślałam, że nie ja i chyba to byłą największa moją pychą :-/ )
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 21:08   

przemekfrank napisał/a:

Nie mogę wytłumaczyć zdrady mojej żony, tym że kochanek był zaborczy, sięgał po cudze,
władował się w naszą rodzinę by ją rozbić.
To przecież moja żona jest za to odpowiedzialna. Nie on.


Przemku czy naprawdę uważasz, że kochanek nie pomógł w rozbiciu Waszej Rodziny? Tak, ona powinna wiedzieć, że jest żoną i przysięgała. Ja nie mówię, że kochanek ponosi całą winę, nie!!! ja mówię o tym, że może gdyby nie kusił, nie mamił dziewczyny miłymi słówkami, nie czarował (nie wiesz jak było) może zupełnie nie zwróciłaby na niego uwagi. Widzisz ten obcy facet/kobieta są zawsze bardziej artakcyjni, bo w domu mąż, żona już tak nie czaruje, dzieci, obowiązki, kłopoty, choroby itd.
Powiem tak osoby, które nam ślubowały przede wszystkim powinny postawić dla osób obcych granice, powinny wiedzieć do jakiego momentu w kontach z kolegą/ką mogą sobie pozwolić, ale te drugie osoby również powinny to wiedzieć i nie prawić morałów i zwracać na siebie uwagi. Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń damsko męska, zawsze jest jakiś podtekst erotyczny.

Ja będę się upierać wina 50/50

Nie wiem czy zrozumiałeś o co mi chodzi i co chciałam powiedzieć.

przemekfrank napisał/a:

Ale ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji abym jechał do kochanka żony, robił mu
awantury w pracy, straszył go.


Właśnie o tym Ci pisałam, że kochanki kobiety są bardziej agresywne od kochanków facetów. Dlatego jestem w stanie uwierzyć w to, co pisze o kochance Niezapominajka, bo miałam podobnie.
Moja wyprawiała takie rzeczy, że mnie przez myśl , że tak można nie przechodziło, a wydawało mi się , że jestem niegłupia babka, a to dziecię jest ode mnie o 18 lat młodsze i tyle potafi. Ja jak tak patrzyłam na to wszystko to tylko mówiłam cichutko do siebie Boże to jakiś matrix, paranoja, a może ja jestemem nienormalna? I piszę tutaj o czasach kiedy romans był zakończony.
Dzwoniła do mnie opowiadała różne historie, a następnego dnia jeździła pod naszym domem i sprawdzała, czy stoi jego samochód, czy też wyrzuciłam męża z domu. Albo stawała samochodem w takim miejscu aby to wyglądało tak , że jak ja będę wracać to żebym myślała, że ona jest umówiona z moim mężem.
Wyszpiegowała nawet w jakim okresie my nie mieszkaliśmy razem i wtedy kiedy ja wyjeżdzałam to ona tak robiła, tego dnia mąż przyjechał i oboje pojechaliśmy odebrać córkę z zajęć, wracamy a ona stoi pod lampą, żeby było ją widać. Mąż tego dnia wrócił już do domu, dlatego wiem, że był ze mną i co dowiaduję się później? ona powiedziała, że tego dnia wyszedł ode mnie i spotkał się z nią. Bzdura i jescze raz bzdura.

Jeszcze jedno zadzwonił do mnie raz jakiś facet i przedstawił się jako jej ojciec Ta rozmowa była bardzo dziwna i uważam, że na 99% to nie był ojciec tylko kogoś podstawiła.
Tego roku, w którym się to wszystko zakończyło pojechaliśmy na zagraniczne wakacje. Po dwóch dniach rodzina do nas dzwoni, że było włamanie, szok, straszne nerwy, rozmowy telefoniczne z policją i w sumie zmarnowane wakacje. Po tygodniu wracamy i wiesz co się okazuje, zginął stary zegarek męża, rozbity (zresztą przez mnie) telefon, jego aparat fotograficzny i laptop. Jak wytłumaczysz, że nowiutki telefon i laptop córki były nietknięte. Poza tym w domu było dużo cenniejszych rzeczy, m. in. biżuteria ale to nie zginęło. Tylko jego rzeczy, chciała zlikwidować wszelkie ślady, zdjęcia, maile, smsy itd, bo świadoma była, że takowe były. Nie złapałam jej na gorącym uczynku i nie chcę wyzywać, ale....no właśnie ale. Policja zapytała mnie czy może kogoś podejrzewam, powiedziałam, że nie bo wstyd mi było powiedzieć im, że podejrzewam kochankę męża, z którą niedawno zakończył romans.

Znała wszystkie hasła do poczty i profili społecznościowych swoich najbliższych i podszywała się pod nich przysyłając mi przeróżne wiadomości. Raz na Nk przyszła do mnie wiadomość od niby jej męża z jakimiś pretensjami, mój maż wkurzył się i zadzwonił do niego z pytaniem co on sobie wyobraża. Tamten zdziwiony, nie wiedział o co chodzi, mówi, że nic nie przysyłal. :mrgreen:

I wiesz co, to ta góniara chodziła za nim półtora roku, i żeby nie było, że usprawiedliwaiam wiem to nie od niego. Zaprosiła nas nawet na swoje wesele, a później po powrocie do pracy robiła mu wymówki, że z nią nawet nie zatańczył. I to dla mnie powinien już być sygnał, no ale niestety nie był...nie myślałam stara naiwana, że może być coś na rzeczy.
I poszła w tango jako półroczna mężatka.

I żeby było jasne nie usprawiedliwiam męża, wiem do czego jest zdolny, jest strasznie skrytym i trudnym człowiekiem. Rajcowało go to, że młódka zwróciła na "starego" uwagę. Swoje ode mnie już dostał. :mrgreen: Jestem świadoma wszystkiego i nie wybielam Go. przeszliśmy terapie indywidualne, mąż nadal chodzi, przeszliśmy terapię małżeńską i ja warsztat 12 Kroków. Trochę tych nauk więc było i świadomość tego czym jest zdrada i kto zawinił mam. I dzisiaj po 4 latach nie jest jeszcze wcale łatwo, czasami nawet bardzo, bardzop trudno, ale trwamy.

Nie wiem po co to napisałam, chcę przez to powiedzieć, że takie agresywne dziewuchy się zdarzają i tak też mogło być w przypadku niezapominajki. Twierdzę to na podstawie własnych przezyć. Ja opisałam tutaj tylko kilka szczegółów z umilania mi życia przez dziewczynę po zdradzie nie podczas. No właśnie dlaczego to robiła mnie?? Dlatego, że byłam jej wrogien nr 1, że stałam na drodze do jej szczęścia.
Chcę żybyś zrozumiał, że mój maż w stosunku do jej męża nie zrobił już nic więcej złego,a ona jazdy urządzała mi jeszcze przez równy rok. Boże na samo wspomnienie aż mam ciarki.

przemekfrank napisał/a:

Mąż/żona to nie rzecz, nie można jej ukraść, zabrać.


można, w pewnym sensie można Przemku, można zachęcić, zwrócić uwagę. Oczywiście to nasi współmałżonkowie nam ślubowali i jeśli ktoś nas zdradził to mąż, żona, a nie kochanek i kochanka, to prawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!

przemekfrank napisał/a:

A co do tej ciązy kochanki to sam nie wiem.
Po co niby ta kochanka miałaby kłamać o tym?


Żeby zatrzymać faceta.

Coś Ci powiem, ta historia wydarzyła się dawno temu pewnie ze 35 lat już minęło w mojej rodzinie. Małżeństwo wówczas lekko po trzydziestce, dwójka małych dzieci. Mój wuj dopuścił się zdrady , zdradzając ciotkę i tym samym całą naszą rodzinę. Była to dziewczyna, wówczas panna z naszego osiedla. Mniejsza o większość jakoś się spiknęli. Ach co to była za miłość. Kiedy ciotka zorientowałą się, że coś nie gra, oczywiście z pretensjami do męża, walczyła o swoje, do wuja na początku nie docierały żadne argumenty, chciał się rozwodzić. Cała rorodzina (rodzeństwo) wówczas interweniowała w tej sprawie, mówiąc mu, że rodziną dla nich jest jego żona i dzieci i nigdy nie zaakceptują innej kobiety. Ten jakby zaczął się wycofywać z tamtej znajomości. Tamta jak zorientowała się, że grunt jej się pali pod nogami to powiedziała, że jest wciąży. Wujowi jakby wtedy przyszła jasność umysłu i powiedział do niej jeśli tak, to jedziemy do lekarza bo chce żeby lekarz to potwierdził, ona wtedy wycofała się i przyznała, że żadnej ciąży nie ma.

Dziasiaj ci ludzie mają koło siedemdziesiątki, są od wielu lat szcześliwym małżeństwem, szczęśliwymi rodzicami i szcęśliwymi dziadkami.
I to właśnie ciocia powiedziała do mnie ratuj jeśli mąż chce, bo naprawdę warto.


Strasznie się rozpisałam, może za bardzo, ale pod wpływem historii Niezapominajki chyba czułam taką potrzebę wygadania się.


Przemku no właśnie, jak sam napisałeś życie to nie bajka i każda historia jest inna.

Proszę wszystkich o powstrzymanie się z osądami.

Do Niezapominajki
Naprwdę wiem co czujesz i co chciałaś napisać, proszę nie odchodź i zostań na forum, tu jest naprawdę dużo cennych rad, korzystaj z tego.

Z Bogiem
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 21:08   

[quote]No i negatywne wrażenie zrobiły na mnie opisy pogardliwe kochanki, twoje hmm trochę przekonanie o swej wyjątkowości, zaprzeczanie samej sobie, no i zwalanie winy na kochankę. [quote]

Przemkufrank, a możesz sobie mieć wrażenia, jakie chcesz i ...zastanów się, czy dzielenie się nimi w tym wątku przyniesie komukolwiek korzyść... Czyżbyś proponował wyparcie tych wszystkich emocji, bo tak byłoby ładnie? Ludźmi jesteśmy... I bądźmy ludźmi.
Też byłam na nią wściekła, też obwiniałam - słusznie przecież.
Niezapominajko, cieszę się, że podjęliście próbę naprawy Waszego małżeństwa :-) Oby Wam się udało! Wiem, jakie to trudne.
Lekcja pokory przydałaby się z pewnością, ale tym, którzy zdradzają! Zdradzonemu potrzebne jest wsparcie.
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 21:38   

Niezapominajko!

Wiesz co jednak chyba Cię odebrałem właściwie i pierwsze wrażenie nie było mylne.
Jesteś próżna i pyszna na dodatek.

cyt: "wiesz jestem kobietą i dla mnie ważne jest piękno, estetyka.
jak zobaczyłam tą kobietę byłam zaskoczona jej wyglądem, wiekiem.
spodziewałam się pięknej młodej dziewczyny, wysportowanej z pasjami.
szczerze to powiem Ci, że przykro mi się zrobiło, że z kimś takim mnie zdradzał.
i ona też mi to powiedziała, że ktoś taki jak ja był dla niego najważniejszy. nie ja..."

Rozumiem, że kwalifikujesz i oceniasz ludzi na podstawie wyglądu ?
I to podstawowe kryterium jak widać.
I spodziewałąs się dziewczyny, pięknej i młodej z pasjami jako kochanki męża?
A dlaczego niby?
Bo on też jest piękny ?

Rozumiem też, że starsza od ciebie, brzydsza kobieta nie może mieć pasji, jest zapewne głupia i pusta?
Bo jaka jest zła wiemy już.
Tylko jeśli tak o niej mówisz i ją tak oceniasz to po pierwsze bardzo brzydko świadczy to o TOBIE.
A po drugie najwidoczniej twój mąż znalazł w niej coś bardzo atrakcyjnego skoro przez rok z nią był, zrobił jej dziecko...
I zmartwię cię też ale przez ten rok pewnie i sporo rozmawiali i spędzali czasu więc i ma pewnie sporo pasji i głupia też nie jest.
Chyba, że i on nie jest zbyt mądry.
Nie oszukuj się brzydka i głupia kochanka nie utrzyma przy sobie faceta ponad rok.
Sama przyznajesz, że ją kochał i była ważniejsza od Ciebie.


"szczerze to powiem Ci, że przykro mi się zrobiło, że z kimś takim mnie zdradzał" - to jest chyba zbyt niskie by nawet komentować.
Naprawdę przestaje się dziwić temu twojemu M....

Naprawdę każdym sposobem próbujesz dowartościować siebie.
I chyba bardzo potrzebujesz się w utwierdzać w swym pięknie ( coś mi freudem zalatuje)
Ech słów szkoda

I moja rada;
Wiesz co, wyrzuć lustro z domu i skup się może na modlitwach.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 21:45   

PrzemkuFranku - zwróć, proszę, uwagę na to co napisała post wyżej róża. Ona ma wiele racji.
Pogody Ducha
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 21:46   

Przemekfrank proszę byś powstrzymał się od ocen
i zapoznaj się z regulaminem
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 22:04   

przemekfrank,
wyobraz sobie, ze tez jak stanelam twarza w twarz z kochanka meza pomyslalam "moj Boze..... takie cos ???"
spodziewalam sie jak i niezapominajka dlugonogiej, dlugowlosej, cud mniod malina laski, od ktorej moglabym jeszcze nauczyc sie byc kobieta, i szczerze powiem, ze dlugi czas w mojej rozpaczy, odretwieniu i depresji wlasnie TO co zobaczylam bylo ulga, osloda cierpienia
moze i dziwny mamy sposob myslenia my zdradzone zony, dziwne reakcje, ale TAK SIE DZIEJE i nie jest to nic zdroznego, nie jest to pycha i postawienie siebie na piedestale, tak po prostu jest i tyle.....
niezapominajka8, glowa do gory !! podziwiam Ciebie jak i podziwiam meza za odwage, ze potrafil powiedziec dosc - wracam....
powodzenia !!!
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 22:09   

Ela1969

Elu odpowiadam na świeżo od razu po przeczytaniu.
Czy naprawdę uważam że kochanek nie pomógł w rozbiciu naszej rodziny?

Tak, na pewno w jakimś procencie tak uważam. Ale pomógł a nie zrobił to sam.
Ja nie usprawiedliwiam kochanek/ków tylko wiem, że nie oni ponoszą całą odpowiedzialność za to rozbicie. Przecież to żona mnie zdradziła. Nie jej kochanek.
To żona wprowadziła (ktokolwiek to zaczął - w moim pprzypadku ona a to tylko powiększa jej winę) w nasze życi kogoś obcego.
To z nim dzieliła nasze życie. To tak jakby je rozmieniała na dwoje, troje...
I nie przekonuje mnie też, że kochanek był nowy więc atrakcyjniejszya ja w domu z dziećmi i chorobami. Przecież ja też mógłbym tak myśleć i dawać sobie przyzwolenie na zdrady. Ale ja nie widzę możliwości zdrady żony. Dla mnie małżeństwo to świętość.
Mam zasady i nikogo nie dopuszczam tak blisko żeby przekraczać jakieś narzucone sobie granice bliskości. To chciałem dzielić tylko z moją rodziną.
Widzisz to moja żona zaczeła romans( wiem to) i choć niewątpliwie Pan ją dalej adorował
to jednak ona była motorem sprawczym.
Dlatego wina 50% na 50% nie zawsze jest prawdą.

Co do tego do czego jest zdolna kochanka była to króciutko bo już dostałem burę za ataki.
W przypadku niezapominajki to kochanka chyba nic nie zrobiła w końcu, tylko groziła.
Bo co sama własnemu mężowi wysłała anonim ?
Grożby a czyny to co innego. Zresztą nizapominajka też jej czymś groziła.
A co do ciąży to już się wypowiedziałem co sądze.
Mąż kochanki potwierdził niezapominajce ciążę a to moim zdaniem przesądza sprawę.
W to żeby w takiej sprawie skłamał nie wierzę.
Sama niezapominajka mówi że jest pewna jego szczerości.
Oczywiście isnieją prawdziwe wariatki jak w twoim przypadku ale tu chyba tak nie było.
Zresztą chyba już nie chcę tego rozważać.
Twoja historia napastowań kochanki jest wręcz przerażająca.
I jeszcze to włamanie.
Brak słów.
Naprawdę szczerze współczuje.
Ale ja chyba bym zgłosił to policji.

I najważniejsze dla mnie co napisałaś:

przemekfrank napisał/a:
Mąż/żona to nie rzecz, nie można jej ukraść, zabrać.


można, w pewnym sensie można Przemku, można zachęcić, zwrócić uwagę. Oczywiście to nasi współmałżonkowie nam ślubowali i jeśli ktoś nas zdradził to mąż, żona, a nie kochanek i kochanka, to prawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A ja uważam, że nie można niestety. Każdy powinien mieć jakieś zasady moralne, jakiś pion, czegoś sięw zyciu trzymać. Nie dawać sobie przyzwolenia na zdradę. A teraz to wręcz modne, na topie.
Można zawrócić w głowie, zainteresować ale osoba którą się uwodzi MUSI WYZNACZAĆ GRANICE, NIE DOPUSZCZAĆ DO BLISKOŚCI Z KIMŚ INNYM, NIE CHCIEĆ DOPUSZCZAĆ DO SYTUACJI KTÓRE MOGĄ ZAOWOCOWAĆ CZYMŚ TAKIM JAK ZDRADA.
I to zarówno emocjonalna jak i fizyczna.

[ Dodano: 2013-02-26, 22:29 ]
katalotka72

wyobraz sobie, ze tez jak stanelam twarza w twarz z kochanka meza pomyslalam "moj Boze..... takie cos ???"
spodziewalam sie jak i niezapominajka dlugonogiej, dlugowlosej, cud mniod malina laski, od ktorej moglabym jeszcze nauczyc sie byc kobieta, i szczerze powiem, ze dlugi czas w mojej rozpaczy, odretwieniu i depresji wlasnie TO co zobaczylam bylo ulga, osloda cierpienia
moze i dziwny mamy sposob myslenia my zdradzone zony, dziwne reakcje, ale TAK SIE DZIEJE i nie jest to nic zdroznego, nie jest to pycha i postawienie siebie na piedestale, tak po prostu jest i tyle.....

Naprawdę w taki sposób myślą kobiety?
Przecież po takim przeżyciu jak zdrada to chyba najmniejsze znaczenie ma jak wyglądała kochanka/k.
Przynajmniej dla mnie nie ma to znaczenia.
Zresztą chyba dla naszych małżonków byli atrakcyjni skoro był romans.
Bardziej moje myśli zajmuje w jaki sposób doszło do zdrady, czemu tak długo trwała, czemu moja żona ją zainicjowała, czemu pozwalała się rozwinąć.
I jak z tym dalej żyć.
Jego wygląd nie ma dla mnie znaczenia. Zresztą wygląda zwyczajnie nie żaden playboy. Zwyczajny facet.
Ale dla niej był nadzwyczajny skoro romans nawiązała.
I bardziej dociekam co miał w sobie takiego czego ja nie mam.
Mówię o wnętrzu a nie wyglądzie czy zawartości portfela.
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-27, 10:30   

przemekfrank mam wrażenie, że chcesz zostać moim terapeutą????

dla ciebie jestem pusta, próżna, zrobiłeś ze mnie materialistkę, uważasz, że jestem narcyzem,męża wybieliłam, bo to kochanka jest wszystkiemu winna. ot tak mnie odbierasz....

więc słucham jaki mam problem????
od czego powinnam zacząć skoro tak dobrze potrafisz wejść w umysł????

oprócz tego co napisałam czy wiesz cokolwiek więcej na nasz temat??????

przez to, że negatywnie traktujesz każdą moją wypowiedź mam ochotę więcej tu nie zaglądać. zwłaszcza po dzisiejszej nocy, gdzie nie mogłam zasnąć do godziny 2 zastanawiając się czy rzeczywiście mam problem skoro mnie niektórzy tak zaatakowali.....

[ Dodano: 2013-02-27, 10:32 ]
dziękuję za polecenie filmów ;-)

wczoraj z mężem obejrzeliśmy razem "Spotkanie " :-D
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-27, 12:54   

niezapominajka8

Nie nie chciałbym zostać twoim terapeutą.
Wnioski które wysnułem pochodzą z tego co napisałaś.
I jak to napisałaś.
Pewnie przesadziłem z umieszczeniem tak jednoznacznie swojej oceny twego usposobienia.
Bo to forum i nie powinno się tu oceniać ludzi.
To jest mój błąd.
I za to mogę przeprosić.
Na swoją obronę nie tylko ja odebrałem to w taki sposób.
Powstrzymam się o dalszych komentarzy

Elu,
Cały ranek myślałem o tym co napisałaś. O tym, że można kogoś ukraść, zabrać...
Tzn oczarować, zainteresować sobą...
Nadal uważam, że nie można. Zaintereswać tak. Ale nic więcej. Osoba w związku małżeńskim powinna być odporna na takie zachowania. Nie tłumaczy jej słabość ani to, że została zainteresowana drugą osobą, oczarowana....
Jak mam obwiniać za jej zdradę kochanka ?
Jeszcze nie tak. Obwiniam i jego.
Ale nie ponosi całej odpowiedzialności za to co się stało.
Nie zwalam winy na niego.
To moja żona zawinniła. Ona zaczeła romans. I pozwalała mu się rozwijać. Okłamywała mnie, dzieci, rozbijała rodzinę.
Nie umiem usprawiedliwić jej postępowania winą kochanka.
Ani jego złym charakterem, egoizmem.
Przecież oboje są egoistami. To sprawa jego sumienia, jego rodziny, Boga.
Ja skupiam się teraz na sobie i na własnej rodzinie.
Staram się nie cofać myślami do tego co się stało ale nie ma na to szansy na razie.
Ciągle żyję tym co było i dlaczego do tego doszło.
Myśle, że przyczyny są bardzo ważne.
Drugą sprawą jest akceptacja tego co się stało.
Z tym też mam duży problem.
A potem dopiero odbudowa.

Agnieszko
Czemu nic nie piszesz?
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-27, 14:26   

przemekfrank ja też powstrzymam się od dalszych opisów co czuję i jak mi jest czasami źle. w mojej postawie widzisz same negatywy... to przykre....
być może jestem krok przed Tobą, jeśli chodzi o ratowanie małżeństwa, bo z pewnymi rzeczami jakiś czas się pogodziłam (a że jeszcze czasami wraca złość zwłaszcza, że na własne życzenie opisałam swoją trudną i dość skomplikowana sytuację, czego bardzo żałuję) to inna sprawa, dlatego zapukałam do tego forum, aby ktoś mnie czasami wspierał, gdy przychodzi zwątpienie, a szatan znów zaczyna niszczyć mi życie...

ja znam odpowiedź czemu zostałam zdradzona...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8