Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wybaczyć zdradę
Autor Wiadomość
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 22:23   

grzegorz_ napisał/a:
Najważniejsze że małżeństwo kwitnie, alimentów płacić nie trzeba, a kochanka zlikwidowała panu mężowi kłopot (dziecko).
Grzegorzu a nawet osmielę się nazwać Ciebie tak jak nazwał Pan Jezus św Piotra szatanie co Ty widzisz w tym dobrego to że zostało popełnione MORDERSTWO to jest dobrem? MOŻE W TYM ŚWIECIE ALE CZY W PRZYSZŁYM RÓWNIEŻ TO BĘDZIE DOBREM?
Oddalenie od Boga może być na pewno dobrem?
A może był to egzamin jaki miała zdać ze swojej miłości? myślę że chyba nie zdała go i teraz jest podpisany pakt z diabłem.

Mam tylko tyle do powiedzenia resztę zostawiam Twojemu sumieniu.
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 22:40   

Przemku!

Niezapominajka doznała szoku, a tamta pani nie , to popierwsze. Po drugie Kobiety pomimo wszystko są bardziej agresywne, bo jesteśmy bardziej emocjonalne. Nie usprawiedliwiam męża Niezapominajki, nie, zdradzał ją i co do tego nie ma żadnego usprawiedliwienia. Kochanka w tej sytuacji znalazła się na własne życzenie , a za Niezapominajkę ktoś zdecydował. Ona tego co się stało i w jakim znalazła się stanie nie szukała i nie prosiła się o to. Nie uważasz, że to jednak róznica?? Niezapominajka broniła swego, a tamta jej odbierała, a to jest nie w porządku.
Pomimo, że też byłam zdradzona, to uwarzam, że Niezapominajka ma prawo do bólu, złości itd, a kochanka, no cóż, tak jak napisałam, na własne życzenie i nie ma co się tutaj nad nią litować. Nie buduje się swojego szczęścia na nieszczęściu innych. Przepraszam co/// nieletnia była, nie wiedziała co robi?? siłą ją zaciągnął, no też nie.

Mąż Niezapominajki to nieodpowiedzialny człowiek, mój mąż również, bo jak coś komuś nie pasuje, to najnormalniej się o tym rozmawia. Wiesz kto zdradza?, ludzie słabi, nie dowartościowani, nie umiejący cieszyć się drobiazgami. Dlatego potwierdzenia swojej wartości szukają gdzie indziej. To nie jest już nasz (żon) problem, problem leży zupełnie gdzie indziej i warto byłoby sięgnąć do dzieciństwa, tam najczęściej leży odpowiedź, dlaczego ludzie tacy są? Terapia pięknie odsłania takie rzeczy.

Nie widzę też nic dziwnego, ani niewłaściwego w tym, że Niezapominjka rozmawiała z mężem kochanki. Lekarz psychiatra, u której w konsekwencji wylądowałam powiedziała do mnie, że mąż kochanki powinien też wiedzieć, bo rozwalane są dwie rodziny.

[quote="przemekfrank"]Skoro niezapominajkę tłumaczy " wkurzenie się na maxa" to tamtą kobietę też może tłumaczyć coś.

Nie, nie może jej tłumaczyć, bo jest krzywdzicielem, a nie skrzywdzoną, przynajmniej njie przez Niezapominajkę. Powtarzam poraz kolejny podjęła decyzję, wchodząc w związek z żonanym facetem, chcąc odebrać czyjegoś męża i czyjegoś ojca. Tak żyć nie można, jeśli chce się mieć szacunek, trzeba na niego zasłużyć.

I przestańcie mówić o tej usuniętej ciąży, cały czas jakieś mam wrażenie, że to blef, wzbudzenie w mężu Niezapominajki poczucia winy. Jakie to mi znajome.

Uwarzam, że kochankikobiety są bardziej agresywne niż kochanek mężczyzna. U mnie było podobnie. Po zakończeniu romansu, kochanica mojego męczyła mnie jeszcze przez dobry rok, mój maż natomiast w stosunku do jej męża nie zrobił już nic więcej złego.
Tak od mojego męża doznałam wiele krzywdy, to prawda, ale od kiedy to się wydało, zaczął sie=ę zmieniać, a ona nie dawała za wygraną. Co te pannice sobie myślą, że mogo sięgać po co chcą i kiedy są. Miałabym może jakikolwiek szacunek do niej gdyby z ppokorą i wstydem spuściła głowę, ale nie, ona agresja na maksa. Ona uważała, że to jej się należy a nie mnie. Też słyszałam od niej jaki to tabun kochanek miał mój maż, nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Naprawdę cieżko to zrozumieć dlaczego te kobiety tak działają, dlaczego z tych ciepłych, miłych, cudownych kobiet zmieniają się w agresywne baby. Romans jest miły i przyjemny doputy, dopóki nie wyda się. tajemnicze schadzki, adrenalina, zero kłopotów i obowiązków itd. Ja się pytam czy tak wygląda prawdziwe życie.

Wiesz rodzice mi zawsze powtarzali dziecko żyj tak, żeby przez Ciebie nikt nie płakał i tak starałam się żyć

[quote="przemekfrank"]Chodzi mi tylko o pogardę z jaką niezapominajka pisze o " tamtej kobiecie".

A co ma pisać, że to dobra i wartościowa kobieta. Wartościowe kobiety tak nie postępują!!!!!!!
Uważam, że w dzisiejszych czasach pomimo wszystko za mało napiętnuje się zdrady, wręcz przeciwnie, propaguje się życie na luzie, bo przecież każdy ma prawo do szczęścia. To stało się modne, nie ten to inny, nie ta to inna.
Strasznie mnie bolą takie sprawy, strasznie

Przemku mam pytanie przeżyłeś zdradę, ten ból, upokorzenie?

Z Bogiem
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 22:45   

Tolek,

czy wiesz co to.ironia?
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 22:47   

grzegorz_ napisał/a:
Tolek,

czy wiesz co to.ironia?


Jak raz w tych sprawach ironii nie uznaję, bo może być odczytana na opak jako pochwała.

Nie mozemy chwalić złych zachowań, ale też nie możemy ich potępiać ale możemy uświadamiać problem i w wychodzeniu wspierać. Podtrzymywać na duchu w trudnych chwilach przyjęcia swoich i nie tylko swoich decyzji.
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 08:11   

przemekfrank

Myślę że w trochę za ostrej formie wyraziłeś swoje zdanie. To trochę atakowanie niezapominajki8.
Każdy inaczej reaguje na szok jakim jest zdrada ukochanej osoby. Można wtedy zachować się no niekoniecznie z klasą. Po prostu działamy pod wpływem emocji a nie rozumu.
I choć nie popieram takich metod to można je wytłumaczyć stanem w jakim się znajdowała.
O zdradzie dowiedziała się przed porodem.
Ja sama wymogłam na kochance męża zapis ich rozmow meilowych i gg.
Co do wyliczania tych dni płodnych to nie skomentuje tego.
Co do pychy autorki to coś w tym jest :(
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 09:08   

Ela1969

Tak, przeżyłem zdradę żony i jej 8 miesięczny romans.

Ale ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji abym jechał do kochanka żony, robił mu
awantury w pracy, straszył go.
Nie mógłbym chyba nawet tego zrobić.
Nie chce aż tak nisko upadać, nie chce się wstydzić takiego postępowania.
Przecież takie postępowanie świadczy o mnie.
Zresztą co by to dało właściwie?
Poczułbym się lepiej? Przez 5 min. A potem? Raczej nie.
Tylko wstyd przed samym sobą.

To z moją żoną muszę teraz rozmawiać, jej wybaczyć a nie skupiać się na nim.
Przekierowywać złośc na niego? Po co mi to. Jego rozliczy Bog i jego rodzina.
A z mojego doświadczenia wiem że winni byli oboje.
I chyba moja żona w większym procencie niż tamten.

Elu,
Nie mogę wytłumaczyć zdrady mojej żony, tym że kochanek był zaborczy, sięgał po cudze,
władował się w naszą rodzinę by ją rozbić.
To przecież moja żona jest za to odpowiedzialna. Nie on. On odpowie za rozbicie swojej rodziny.
Twoje zdanie "kochanka w tej sytuacji znalazła się na własne życzenie..."
Co to znaczy właściwie?
A mąż nie znalazł się w niej na własne życzenie?
Chyba to dwoje dorosłych ludzi którzy nawiązali romans, to była ich decyzja wspólna.
Czy ja mam powiedzieć, że moja żona nie miała woli gdy romansowała przez 8 miesięcy?
Mąż/żona to nie rzecz, nie można jej ukraść, zabrać.
Mają wolną wole i odpowiadają za własne decyzje.
I to największy ból, że zdecydowali się na to.
Nie na jeden numerek ale na romans długotrwały.
A co się z tym wiąże? Bliskość, sex, rozmowy, spotkania w ukryciu....
To jakby drugie życie z innym partnerem.
Ja nie umiem przeżyć tego, że moja żona dzieliła swoje ciało, życie, naszą codzienność z kimś innym.
Ale to nie znaczy, że powiem sobie kochanek był agresywny, to wszystko wina kochanka.

Moim zdaniem niezapominajka8 ma problem z zaakceptowaniem faktu, że jej mąż JEST ODPOWIEDZIALNY ZA ROMANS PRZYNAJMNIEJ W 50%.
A smutna statystyka mówi, że w 80% jako mężczyzna który zwykle jest inicjatorem romansów i spotkań ukrytych.
W jej świecie istnieje tylko miejsce na złą i brzydką kochankę - zapewne czarownice, dobrą wróżkę - ją i królewicza na ciut oklepanym białym koniu - to skruszony mąż.

Ale życie to nie bajka Elu.
Nie zaakceptujemy prawdy dopóki nie pogodzimy się ze stanem faktycznym.
Nasi partnerzy zdecydowali się na te romanse sami. Nikt nie zdecydował za nich.Było im dobrze z tym, dopóki się nie wydało.
I co tu kryć znależli w swoich partnerach coś czego nie dostali w domu.
Mąż niezapominajki8 chyba również coś dostrzegł w tej kobiecie skoro związek przetrwał ponad rok.
Zastanów się to bardzu długi okres czasu by wytworzyć więzi.
Te teksty typu starsza, brzydsza, chuda, nie w jego typie ... a ja jestem młoda, piękna i zadbana...
Ale jednak znalazł w niej coś czego nie znalazł w żonie.
To nie był chyba tylko sex skoro przetrwało tak długo.
Po prostu facet który chce zdradzić z laską, dla sexu robi to raz, dwa ale nie ładuje się w długie związki.
Naprawdę nie widzisz że nasza niezapominajka ma się za królewnę?
Ona jest piękna i dobra, kochanka jest zła i brzydka.
A gdzie w tej bajce zły smok?
Może to właśnie ten mąż - mąż zdrajca?
Pytam siebie co znalazła moja żona w swoim kochanku?
Twierdzi, że opiekuńczość, przyjaciela...
Co znalazł w kochance M niezapominajki8?
Nie ma się co oszukiwać na pewno coś znalazł skoro ryzykował przez rok ich małżeństwo, swoje dziecko ich wspólne życie.
Nie oszukujmy samych siebie.
Nie piętnujmy kochanek/kochanków i nie zwalajmy na nich całej winy.
Bo to jest postawa dziecka które nie dostaje zabawki.
Zaakceptujmy fakty!

A co do tej ciązy kochanki to sam nie wiem.
Po co niby ta kochanka miałaby kłamać o tym?
To starsza kobieta, po przebytym nowotworze z jakimiś problemami z operacją czy coś, nie nastolatka.
I chyba na poziomie męża niezapominajki8 więc sama ona musi ocenić czy zdolna do takiego oszustwa.
Ale to scenariusz rodem z telenoweli.
zresztą moim zdaniem ciąża chyba nie ma tu zupełnie znaczenia.

Zdrada jest zdradą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 09:33   

przemekfrank napisał/a:
Zdrada jest zdradą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak i to jest Twojej żony.
Ale wybaczenie należy do Ciebie i jej nie dotknie brak wybaczenia ale Ciebie.
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 10:06   

przemekfrank

Masz dosyć ostre sądy Przemku ale w zasadzie się z tobą zgadzam.

Ja też uważam, że nie ma co opluwać jadem kochanka/kochanków.
Bo jest to tylko przenoszenie nienawiści do obozu wroga.
Nie mogę zrzucić całej winy na kochankę a mężą usprawiedliwić całkowicie.
Bo to wcale nie o to chodzi.

Przecież nie mogę całe życie okłamywać samej siebie.
I nie mogę też zmienić tego co było.
Muszę zaakceptować fakt, że mąż miał kochankę i inny (długi) związek.
I z bólem muszę zaakceptować fakt, że ta osoba była dla mojego męża tak ważna,
że zaryzykował nasz związek, nasze małżeństwo, dziecko i rodzinę byleby trwał.
To tak cholernie boli, że mam ochotę krzyczeć, rozbijać wszystko o podłogę, uderzyć go....
Ale muszę to po prostu przeżyć.
Na razie nie jestem w stanie mu wybaczyć.
Żyje z dnia na dzień, obserwuje go.
Ale to dopiero 4 miesiące odkąd się dowiedziałam o zdradzie i jeszcze raz mnie póżniej okłamał bo rozmawiał z nią tel i spotykał się 2-rotnie.
Trzy razy obiecywał, że zerwie z nią wszystkie kontakty ale mnie okłamywał znów.
Czy ma z nią kontakt teraz?
Nie wiem.
Nie ufam mu ale też i nie sprawdzam.
Czas to pokaże. Na razie jestem biernym obserwatorem.

Piszesz, że niezapominajka ma problem z akceptacją faktów.
Myślę, że masz rację.
W każdym zdarzeniu, słowie kochanki, męża kochanki doszukuje się jej podwójnej winy i
ją wyolbrzymia.
Natomiast w każdym drobnym szczególe widzi mniejszą wine swojego M.
Niektórzy tak reagują - wyparciem, próbą zmiany rzeczywistości, przemilczaniem oczywistych faktów, znalezieniem kozła ofiarnego na którym można skupić swoją złość.

Ja przeżyłam dokładnie to samo. Kochanka była wrogiem publicznym nr 1.
A mąż który mnie zdradzał i okłamywał nawet gdy zdrada się wydała zbłądzonym aniołkiem.
Teraz patrzę na to zupełnie inaczej.
Nie obrzucam błotem kochanki. Ona ma swoją rodzinę i przed nią odpowie.
Natomiast mój mąż skrzywdził naszą rodzinę - i to jest jego wina.
Spotykał się z kochanką 11 miesięcy.
Przez ten czas każde spotkanie z nią było zabraniem czasu mnie, każdy pretekst by wyjść z domu - kłamstwem przeciwko rodzinie.
Każdy miły urlopik z kochanką - j.w.
Mój mąż spędził nawet tydzień urlopu z kochanką - pod płaszczykiem szkolenia integracyjnego !!!
Ja w tym czasie siedziałam w domu walcząc z mdłościami.
A i wcześniej sobie nie żałowali bo kilkakrotnie jeżdzili na kilkudniowe wyjazdy.
Nawet prawdziwe szkolenia tak ustawiali by być razem w grupie.
O urlopie dowiedziałam się tydzień temu z zapisów gg, o wczesniejszych wyjazdach powiedział mi. Ta kobieta na ostatnim spotkaniu ( ciut ją przyparłam do muru) powiedziała mi, że ma z tych wyjazdów pamiątki, zdjęcia, zasuszone kwiatki które jej dawał, płyty,jego ciuchy na zmianę, jego szczotkę do zębów. Mój luby widywał się z nią tak często jak się dało, a dzwonił właściwie codzinnie.
Kanał.
Teraz muszę to jakoś rozwiązać, ogarnąć, wrócić do normalności.
Na razie kiepsko mi to idzie
Na razie właściwie walczę ze sobą by nie wyrzucić go z domu.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 13:14   

kochani czy nie za bardzo wchodzicie w role niezapominajki i jej meza?
nikt z Was nie siedzi w ich glowie i nie wie tak naprawde co maz niezapominajki czy kochanka sobie mysleli i mysla.
AgnieszkaX napisał/a:
Teraz muszę to jakoś rozwiązać


Agniszko a co Twoj maz na to wszystko?
pisalas ze nadal oszukuje, Ty sie dalej spalasz nie wierzac w jego slowa, szukajac i znajdujac nowych dowodow, rozmawiajac z kochanka itp
Kiedys bylam w podobnej sytuacji, ja postawilam mezowi ultimatum "albo kochanka i wyprowadzka z domu, albo rodzina i zerwanie wszelkiego kontaktu z kochanka i obowiazkowo terapia".
 
     
przemekfrank
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 15:19   

Agnieszka

No prawie dosłownie tak i ja myślę jeśli chodzi o akceptację zdrady.

Niezapominajka ma duży problem z zaakceptowaniem rzeczywistości.
Stworzyła w swojej głowie obraz złej kochanki i zbłądzonego męża.
Nic jej nie przekona, że mąż jest równie winny zdrady co kochanka.
Przyznaje niby, że mąż jest winny. Ale to wina minimalna.
Jego zawsze usprawiedliwi.
Natomiast tamta kobieta jak ją określa winna jest całkowicie.
Nie wiemy tylko kto zaczął romans, kto inicjował spotkania a moim zdaniem ma to duże znaczenie.

Moim zdaniem nie przyjmowanie rzeczy oczywistych, faktów, wypieranie ich, nigdy nie
doprowadzi do uzdrowienia duszy.
Trzeba zaakceptować to co się wydarzyło w pełni.
Zrozumieć to.
A potem zaczyna się proces wybaczania.
U mnie jeszcze chyba się nie zaczął :(.
To jest trudne i bolesne ale konieczne.
Bez zrozumienia nie można tego zakończyć, poukładać.
Wtedy ten etap życia zamkniemy.
Tak mi powiedzaił terapeuta.

A więc musimy zaakceptować że nasz partner kochał, spotykał się, sypiał z kimś innym w czasie małżeństwa.
Dzielił swój czas, uczucia, bliskość i ciało między nas a kochankę/ka.
I tego chciał. I to był jego wybór. I ryzykował swoją rodzinę byle by to mieć.
Ryzykował wszystko dla kochanki/ka.
Ja z tym punktem terapii mam duży problem.
Bardzo trudno mi to zaakceptować, pogodzić się z tym.
Ale przynajmniej nie neguje faktów, nie zaprzeczam im, nie buduję w głowie innej
rzeczywistości.
Niezapominajka to robi dlatego myślę, że ma duży problem.

Przeczytałem dziś jej pierwszy i drugi wpis dokładnie.
Naprawdę to co pisze jest ogólnikowe i troche dziwne.
Bo właściwie jaki ma problem?
Pisze, że jej małżeństwo kwitnie."Dziś wiem, że byłam, jestem i będę największą miłością mojego męża, a on zrobi wszystko, żeby nikt tego już nam nie zepsuł. Tylko chciałabym codziennie to słyszeć, jak również to, że mnie kocha, jestem piękna i mądra."
Ale cała wcześniejsza treść listu temu przeczy.
Pisze, że w rocznicę ślubu znowu została oszukana - mąż oszukiwał ją zatem wielokrotnie.
A o zdradzie dowiedziała się przed porodem.
Zatem spotykał się z kochanką po wykryciu zdrady i urodzeniu dziecka???
No bo zaszła w ciąże wtedy czy wcześniej? No tego nie wiemy.
I to ciągłe zwalanie winy tylko i tylko na kochankę.
Słowa, że kiedy jej M jest w pracy to się boi czy tam naprawdę jest.
To sugeruje, że też kłamał w tej sprawie i pewnie czas spędzał gdzie indziej.
Typowe zresztą dla zdrad. Jestem w pracy żonie/ mężowi i wio na schadzkę.
Sama pisze czy mąż naprawdę się zmienił w tak krótkim czasie.
To wszystko dowodzi, że nie zaakceptowała tego romansu i uczuć męża.
No bo skoro była i jest wielką miłością męża to dlaczego ją zdradzał, dlaczego się spotykał i zabawiał ?

I to jeszcze ze starszą, brzydszą od naszej niezapominajki, nie w jego typie.
To pewnie jest cios dla jej ambicji. Że starsza, brzydsza ale jednak się z nią związał.
A ona taka wyjątkowa, młoda, śliczna i mądra... ech i skromna dodam.
Czy naprawdę była miłością życia swego mężą gdy ją zdradzał?
Prawdopodobnie nawet o niej nie pomyślał spędzając czas z kochanką.
On wtedy myślał o kochance i sobie i tylko o tym.
Tak jak i moja żona miała za nic nasze małżeństwo na schadzkach swoich.
Niezapominajka nie przyjmuje tego o wiadomości.
No i do końca się z tym nie pogodziła.
Tu akurat musze powiedzieć, że całkowicie to rozumiem.

A samą intencją całego wpisu jest akceptacja jej sytuacji i postępowania.
Jak powiedział Grzegorz ona ma wszystko poukładane już, na forum chce potwierdzenia, że mąż jej już nie zdradzi.
A tego jej zapewnić nie możemy.

I jeszcze słówko o ciąży.
Na początku pisze że kochanka była w ciązy, póżniej że nie jest a ostatnio że nie wiadomo czy była
bo nie ma dowodów na to.
Jakiś absurd i tu chyba też jakieś życzenia niezapominajki a nie fakty.
Przecież pisze w pierwszym poście, że kochanka była z jej mężem usunąc dziecko ale nie doszło do tego...
Pisze też, że mąż kochanki informację o ciązy potwierdził - i że ta sprawa już rozwiązana.
No wybaczcie mi wszyscy ale w to, że mąż kochanki potwierdził żonie kochanka ciąże gdyby jej nie było to już nie wierzę.
Niezapominajka pisze o mężu kochanki że to człowiek z wartościami, ma pewność że był z nią szczery...
Po co jej mąż miałby to potwierdzać, spotykać się z niezapominajką?
To nie scenariusz do serialu na wspólnej lub innego klanu.
Ciąża najprawdopodobniej została usunięta. Może poronienie skoro to schorowana osoba.
Ale raczej nie ma się co łudzić, że jej nie było.
I to jest najsmutniejsze właśnie. Zabicie tego dziecka.
No bo prawdopodobnie została usunięta ( chyba poronienie to zbyt duży zbieg okoliczności)- a to obciążą sumienie kochanki i męża niezapominajki też skoro to jego dziecko było.
No i sam z nią był usuwać i choć do tego niedoszło - więc przeciwny temu pomysłowi na pewno nie był.
Warte jedno drugiego ten mąż i kochanka. Ten sam typ.
Brak słów.

Ale za to teraz jej M ma teraz czyste pole.
Ech...
Ostatnio zmieniony przez przemekfrank 2013-02-26, 16:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 15:59   

przemekfrank

Przemku!

To, że zgadzam się z tobą w wielu punktach nie oznacza, że we wszystkich.
I uważam między innymi, że trochę ty jednak atakujesz niezapominajkę8.
Po co?
Każdy ma prawo wierzyć w to co chce.
I każdy ma prawo do własnych decyzji.
Niezapominajka próbuje coś zbudować i to jest dobre.
I choć też uważam, że nie przyjmuje do wiadomości pewnych rzecy które powinna zaakceptować to jej sprawa w końcu.
I to jej życie.
Skupmy się może na czymś bardziej konstruktywnym.
Odpuść już niezapominajce.

Iandis85
Gdy tylko dziecko da mi odetchnąć spróbuje trochę opisać mój problem.
Teraz niestety obowiązki macierzyńskie.
Dobrze choć, że mogę się na dziecku skupić bo gdyby jego nie było....
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 17:01   

siedzę i ryczę........... :cry: :cry: :cry:

dziękuję za okazane wsparcie, za ataki......

tak mój mąż jest winien zdrady, on ją kochał, spędzał z nią czas...........
on wszystko zniszczył....


DOSKONALE O TYM WIEM

jak czytam niektóre wypowiedzi powinnam spakować męża i sama zająć się wychowywaniem dziecka, bo kimś takim nie można wiązać żadnej przyszłości, więc po co to forum????? :cry:

gdybym wiedziała, że nadal z nią utrzymuje kontakty nie dałam bym rady tak dalej żyć.....

Ela dziękuję za wsparcie chyba tylko ty jedna wiesz co chciałam napisać, choć nigdy nie byłam dobra w pisaniu......

jeszcze jedno nie jestem zarozumiała i pełna pychy. nie oceniajcie mnie tak. ZAWSZE byłam nieśmiała, niepewna siebie i nigdy nie uważałam się za ładna kobietę. widzę, że moje posty zostały źle odebrane....
po tym wszystkim straciłam całkowicie wiarę w siebie, zaczęłam nienawidzić samej siebie.... aż ktoś mi powiedział, abym zaczęła patrzeć w lustro i mówić sobie, że się lubię, że jestem ładna. zaczęłam.... ale pewnie i to zostanie przez was źle odebrane..
dodatkowo osoby, które dowiedziały się o wszystkim potrafiły mi powiedzieć "taka ładna, mądra dziewczyna, mogłaś mieć każdego a on cię tak skrzywdził"
wiecie co czułam, że jestem głupia i naiwna, bo kochałam i ufałam :cry:

nie chcę, żebyście roztrząsali na części moje życie, postepowanie.
gdybym mogła jeszcze raz cofnąć czas wszystko inaczej by się potoczyło....

a tak tylko ROZDRAPUJECIE TO I SPRAWIA MI TO OGROMNY BÓL


dlatego chyba się z wami pożegnam, bo czuję się tu jak głupia gęś, która jest nadal zapatrzona ślepo w swojego męża, a tak wcale nie jest....
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 17:46   

Niezapominajko spokojnie

nie jesteś głu... .g... jesteś w kryzysie,
wszystko co tu piszą jest tylko jakimś widzeniem tego, co ty piszesz i to jeszcze przez pryzmat własnych doświadczeń.
Jeżeli ktoś pisze ci coś co cie rani to napisz mu o tym , zaprotestuj ,tu ucz się stawiać zdrowe granice.

Popatrz też na to jak ktoś długo jest na forum ,czy ma własny temat czy też sie odkrywa przed innymi, czy tylko " dobrze radzi" .
Korzystaj z mądrych rad , posłuchaj rekolekcji , obejrzyj polecane filmy i poczytaj świadectwa, wyciągnij własne wnioski.

Chwała Panu że wybaczyłaś mężowi , że macie szanse na odbudowę .

Pogody Ducha
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 18:11   

niezapominajka8

Niezapominajko spokojnie.

Chyba naprawdę przesadziliśmy tu z analizą twojego związku.
Każdy z nas patrzy na to przez pryzmat swoich doświadczeń a te nie są różowe.

Ja jestem osobą zdradzoną która znów dowiedziała się o kontaktach męża z kochanką...
Chyba nie mogę być obiektywnym doradcą bo pluję jadem na zdradzających mężów, na ludzi którzy nie szanują przysięgi i nie mają zadnych wartości.
Jesteś w kryzysie.
Masz prawo odczuwać ból i złość.
Wiem jak bardzo jest to bolesne, sama to samo przeżywam teraz.
Ale zaczynasz odbudowywać, a to dobrze.
To twoje życie, pamiętaj o tym.
Przepraszam, jeśli moje uwagi Cię jakoś zabolały.

Nie załamuj się !
I walcz dalej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9