Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2012-04-21, 01:35 Program 12 kroków -zagrożenie duchowe pochodzące od szatana?
Postanowiłem założyć nowy wątek. Chcę jednak zaznaczyć, że moim celem nie jest żadna prowokacja, lecz Wasza opinia i ewentualne wyjaśnienie. W szczególności chciałbym, aby wypowiedziała się na ten temat także osoba duchowna, jeśli takowa się znajdzie.
Otóż kilka dni temu wpadła mi w ręce taka oto książka.
"Oto stoję u drzwi i kołacze" autor: o.James Manjackal.
Jest to książka jak podtytuł mówi o praktycznych poradach dla tych, którzy chcą spowiadać sie dobrze. Jest w niej oczywiście rozdział poświęcony rachunkowi sumienia poprzez Dekalog.
Bardzo rozwinięty temat pierwszego przykazania - nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną. W tym rozdziale wyszczególnionych jest szereg rożnych postaw, zachowań, które są odstępstwem od tego przykazania.
W punkcie 3 pt "Oddawanie czci szatanowi i balwochwalstwo" jest oto taki tekst:
Cytuje
"[...] Szatan jest kłamcą i ojcem wszelkich kłamstw; to on rozpowszechnił wszelkie kłamstwo na świecie, że wszystkie lekarstwa, a w szczególności leki alopatyczne, są wyprodukowane ze związków chemicznych i są szkodliwe dla zdrowia. Dlatego wprowadza się "leki i uzdrowienia alternatywne" jak: reiki, joga, channelling, wahadełko [...] oraz różne rodzaje terapii i masaży, jak refleksologia, Orgonomia, Feldenkrais, Rolfing, masaż polarity, terapeutyczny dotyk, terapie odżywianiem, terapie reinkarnacyjne, wizualizacja itd. Szatan odciągnął ludzi od wszelkich form medytacji i modlitwy chrześcijańskiej i wciągnął ich w różne rodzaje medytacji takie jak medytacja transcendentalna (MT), medytacja zen, medytacja yoga, które przypisują sobie moc leczenia i ciała. Różnego rodzaju uzdrowienia dokonywane są przez media za pomocą kryształów, metali, muzyki, kolorów, mocy parapsychicznych, anagramów, numerologii, programów 12 kroków i na wiele innych sposobów. [...] Każdego dnia wypuszczane są na rynek i sprzedawane nowe metody i sposoby o najróżniejszych nazwach i wszystkie one pochodzą z tego samego źródła "energii kosmicznej" lub "energii boskiej", lecz NIE OD BOGA"
Koniec cytatu.
Powiem szczerze, że zaskoczył mnie fakt wciągnięcia 12 kroków na listę obok innych bardzo niebezpiecznych zagrożeń i powiem szczerze, że i nie za bardzo to rozumiem i nie za bardzo wiem jak się na tę chwilę do tego odnieść.
Większym zagrożeniem duchowym - jak dla mnie, ale nie tylko - jest doszukiwanie się wszędzie obecności złego. Zły - jak mówił św. Ojciec Pio, jest jak pies uwiązany na łańcuchu. Nie podchodź do niego, by Cię przypadkiem nie ukąsał. To, że istnieje, że warczy i szczeka i gryzie czasami, nie oznacza, że może wszystko.
Tadeusz [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-03, 22:37
Również gazeta "MICHAEL Dla Tryumfu Niepokalanej"
marzec-kwiecień 2012
(Edycja Polska – Nr 66. Rok XIV)
Zamieściła artykuł -Korzenie organizacji AA - Janusz A. Lewicki
o zagrożeniach duchowych jakie niesie ze sobą program 12 kroków !!
fragment z 4 stron A4
Wanda Marrs pisze: Według programu 12 kroków AA i innych dwunastostopniowych programów, uzdrowienia i dojrzała duchowo osoba "budzi się" do swojej jedności ze wszechświatem. jest to par excellence religia New Age. Jest to jedność z duchem Bogini, ca AA wolą opisywać jako połączenie z czyjąś "siłą wyższą"lub "bogiem" jakkolwiek go pojmujemy. .......
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 345 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-06-04, 22:55
Tadeuszu, to co podajesz nijak się ma do programu 12 krokowego w wersji dla chrześcijan "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia". To wydanie oparte jest na Ewangeliach i listach św. Pawła. Odwołuje się do Jezusa Chrystusa, który razem z Duchem św. i Bogiem Ojcem uzdrawia. Proszę nie wprowadzaj ludzi w błąd.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
donato [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-05, 00:05
Pokój i Dobro!
W różnego rodzaju terapiach nawet dla współuzależnionych czasem terapeuci sugerują, że jeśli twój związek jest toksyczny - to powinieneś odejść, założyć sprawę rozwodową itd. My SYCHARKI na takie rozwiązania się nie zgadzamy. Jestem księdzem, zakonnikiem i wszedłem 8 grudnia w Niepokalane Poczęcie na 12 Kroków. Zawierzyłem NIepokalanej cały proces poznawania swego serca! Po kilku miesiącach mogę ze świadomością powiedzieć - NIE bójcie się ! To dobry program. mówią o tym świadectwa i owoce Kroków jakie się wydarzają we wnętrzu ludzi, którzy kroki przeszli.
A co do wypowiedzi o. Madzndzakala to - po prostu należy go samego o to zapytać co miał na myśli pisząc nt. 12 kroków. Taka mozliwość otwiera się bo trwają rozmowy by przyjechał do domu rekolekcyjnego w Rychwałdzie (www.fdfe.franciszkanie.pl) - więc będziemy go mogli o to zapytać.
Nie znalazłem tu niczego co by przeczyło mojej wierze i ufności w moc uzdrowienia mojego Pana Jezusa Chrystusa. Zaczynając po woli 5 krok nie mam obaw co do programu. Co nie znaczy, że "nie badam duchów skąd są!"
Pozdrawiam gorąco. Gdyby się pojawiły wątpliwości - dam wam znać!
Panie TADEUSZU - czy Pan również jest na krokach?
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-05, 08:35
Tadeusz napisał/a:
I to nie koniec rozwiniętego tematu w następnym wydaniu dalszy ciąg tego zagrożenia jakim jest 12 kroków !!
Tak naprawdę Tadeuszu największym zagrożeniem dla wiary
mozemy byc my sami:
a dlaczego???
ponizej
Wiara tradycyjna czy magiczna?
Nasze polskie społeczeństwo uważane jest nadal za katolickie; oficjalne statystyki wciąż wskazują niemal 90% wierzących, deklarujących przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego. Jednak rzeczywistość znacznie różni się od statystyk. Wiara nie harmonizuje z życiem; wierzący nie widzą sprzeczności między wiarą a brakiem zachowania norm etycznych. Widać to zwłaszcza w kwestiach aborcji, etyce małżeńskiej i przedmałżeńskiej, eksperymentach genetycznych czy etyce społecznej.
Wiara coraz częściej staje się selektywna; wybiera się prawdy możliwe do zaakceptowania we współczesnym świecie i wygodnym życiu, a odrzuca przestarzałe, niemodne. Ponadto coraz częściej przybiera ona charakter magiczny. Staje się obroną przed lękami, frustracjami; redukuje lęk przed śmiercią, poczucie winy, czy łagodzi rozczarowania.
Magiczny charakter wiary trafnie obrazuje udział w Liturgii. Dla wielu katolików ważniejsze jest święcenie pokarmów w Wielką Sobotę czy posypanie głowy popiołem w Środę Popielcową, niż udział w Triduum Paschalnym czy Eucharystii Wielkanocnej.
W religijności naturalnej, magicznej życie duchowe ogranicza się do wymiaru zewnętrznego, na przykład dobrych uczynków, niedzielnej mszy, pielgrzymek, drobnych umartwień; aby zasłużyć sobie na niebo. Religijność zewnętrzna oparta na elementach utylitarnych zajmuje miejsce religijności wewnętrznej, duchowości, opartej na miłości do Boga.
Antynomie między wiarą a życiem dobrze oddają dwa określenia ukute przez współczesnych chrześcijan: wierzący, ale niepraktykujący i praktykujący, ale niewierzący.
Wierzący ale niepraktykujący formalnie wierzą w Boga; jednak żyją jakby Go nie było. Bóg nie jest im potrzebny, Ewangelia nie ma wpływu na ich mentalność, postawy, wybory, życie...
W czasie mojej pracy duszpasterskiej we Wrocławiu rozmawiałem z młodym małżeństwem. Przyszli, aby ochrzcić dziecko. Z rozmowy wynikało, że sami mają niewiele wspólnego z Bogiem i Kościołem. Gdy zapytałem, jaki sens ma dla nich sakrament chrztu, usłyszałem: "Właściwie to chcemy ochrzcić syna na wszelki wypadek. Bo gdyby, nie daj Boże, coś się stało, będziemy mieć czyste sumienie".
Z kolei dla "praktykujących a de facto niewierzących" chrześcijaństwo sprowadza się do tradycji, rytów i obrzędów. Niedzielna Eucharystia to nużący przykry obowiązek, a inne sakramenty to zwyczaj, tradycja. Brakuje natomiast żywej wiary i głębszego doświadczenia Boga i przyjaźni z Jezusem.
Podczas rozmów w czasie prowadzonych przeze mnie rekolekcji ignacjańskich, zrodziła się we mnie myśl, że istnieje jeszcze inny rodzaj współczesnych chrześcijan: wegetujący. Są to wierzący, którzy przynależą do wspólnoty Kościoła. Korzystają z praw związanych z życiem wspólnoty, czerpią ze słowa Bożego, sakramentów, życia wspólnotowego. Natomiast nie wykazują żadnej zdolności kreatywnej, nie angażują się w życie wspólnoty, żyją w niej, ale nie tworzą jej, nie interesują się nią. Po prostu wegetują.
sa to fragmenty z ksiązki
Gdzie jest Bóg w zagubionym świecie?
(książka-jest poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie o sposób obecności Boga w świecie współczesnym. Wychodząc od fundamentalnych rozważań na temat świata stworzonego, w tym doświadczenia grzechu, Bożego planu i dzieła Odkupienia, przez refleksje o objawiającym się Bogu, Autor stawia egzystencjalne pytania o ślady obecności Boga, sens cierpienia i śmierci, więź człowieka z Bogiem oraz wynikające z niej nawrócenie, szczęście, zdolność przebaczania i zaufanie.
W czasach obecnych, gdy promowane są wartości i modele szczęścia, które dostarczają silnych wrażeń zmysłowych, natomiast zaniedbują ducha, a nawet rujnują wewnętrznie człowieka, książka podpowiada jak nie zagubić się i nie stracić nadziei.)
Ks. Stanisław Biel - jezuita, dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Zakopanem. Niegdyś duszpasterz jezuickich parafii, później kierownik duchowy i rekolekcjonista. Autor wielu książek o tematyce religijnej.
Stanisław Biel SJ (autor)
donato [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-06, 00:12
Akurat jestem po weekendzie ALPHA dla prawie setki ludzi, którzy przychodzą i doświadczają Bożego dotknięcia - Oni już nie chcą wegetować, nie chcą też żyć wpośród "magicznych " gestów. Jaki poszedł zachwyt, kiedy opowiedzieliśmy co się dzieje podczas mszy św. na ołtarzu ! Mój Boże ! Chwała Ci za to! Naprawdę szkoda czasu na doszukiwanie się wszędzie zła. Prosty przykład. Robimy rocznie po 3 edycje Kursu ALPHA - pełno ludzi! Ludzie ludzi zapraszają - w ogóle nie wystawiamy plakatów. bo by się wtedy nie pomieścili w Domu rekolekcyjnym! Młoda kobieta pod koniec kursu przynosi stos najdziwaczniejszych książek o ezoteryce i innych dziwactwach, mężczyzna w c po spowiedzi ściąga pierścień atlantów , koraliki buddyjskie, oko proroka - Czujecie ! To nie sprawa tylko tego, że ja się dowiedziałem o tym , że to jest złe NIE! Pytanie idzie po innej lini - co cię w życiu prowadzi??? Amuleckik? kamień gorący w SPA?
A z innej beczki - babcia daje wnukowi Cudowny Medalik Niepokalanej i mówi: masz wnusiu, to na szczęście"!!! Przecież to magiczne myślenie !!!
Młoda kobieta kupuje dla dziecka na Komunię Św. karty tarota a z drugiej strony św. Michał Archanioł i modlitwa nawet - a jakże !! CYRK, po prostu CYRK !!!
Czas się budzić :)
WSZYSTKICH ZAPRASZAM DO KINA 17. czerwca godz. 15.00 - szczegóły na www.kibicujrodzinie.pl
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-06, 08:21
donato napisał/a:
A z innej beczki - babcia daje wnukowi Cudowny Medalik Niepokalanej i mówi: masz wnusiu, to na szczęście"!!! Przecież to magiczne myślenie !!!
To, że tak zrobiła, to Chwała Bogu! To, że tak powiedziała, to jej złe wyrażenie się - bo wiadomo, że BABCIA, skoro i stara już, to wie doskonale o co jej chodzi. Jej chodzi o to, że szczęśliwy jest człowiek z Matką Naszą, Świętą Niepokalaną, proszę Księdza, proszę Babcię zostawić w spokoju...
Ona dając medalik jedynie źle się wysławia,
a jak wszyscy wiemy Cudowny Medalik to skarb.
To też łączność ze św. Maksymilianem i Jego Niepokalaną.
Ta Babcia dała dziecku skarb - więź z Najświętszą Maryją.
Wszywanie Cudownego Medalika też jest magiczne? Sam Św. Maksymilian to zalecał..
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-06, 09:15
Hm...tak sie nad tym zastanawiam co napisałaś Elzbieto...
Rzeczywiście człowiek cos wypowie niejednoznacznie...no ale wlasnie...dobrze miec świadomość ,że kazde wyrażone słowo niesie za soba treść...wiara jest świadoma i taka ma być...warto na to zwracac uwagę niezaleznie w jakim wieku się znajdujemy.
Zauważam i doswiadczam wielkiego przełomu w Polsce...to jest cudowne...na spotkaniach uwielbienia pojawiaja się wlaśnie i takie babcie :) i wychodza ŚWIADOME obecności Boga , zapewniam ,że po takiej formacji i doswiadczeniu te wyrażenie dotyczące np. medalika bedzie inne...Uwidacznia nam ta sytuacja jak bardzo czesto stanie w miejscu sprawia szczególnie w wierze oddalanie się od Boga. Ważne jest to żeby nie tyle poprawiac co uswiadamiać co niesie treśc naszej wiary w zyciu codziennym, Boga czy złego?To doprawdy jest bardzo trudne!
Pozdrawiam
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-06, 09:55
Tadeusz............... jak ktoś nie chce stanąć w prawdzie o sobie to niech nie wchodzi w 12 Kroków.
Ja znam sporo ludzi którzy pod wpływem 12 kroków(różnych......i tych AA,AH,SLLA) wrócili do Boga i wiary.
Po kilka,kilkanaście lat czy kilkadziesiąt lat byli obojętni lub nawet wrodzy kościołowi i Bogu.
Dziś są po spowiedziach całego życia i mówią jak to własnie 12 kroków pozwoliło im wrócić do Boga.
Ale jak ktoś nie che.............. to zawsze znajdzie coś co mu przszkadza.Poszuka ziarnka piasku...........jakieś zarzuty wobec kroków,wobec osób konsekrowanych,wobec tych co wierzą i są w kościele.
Tadeusz............... 12 Kroków AA powstało pod sporym wpływem jazuickim i wywodzi sie z Grup Oksfordzkich(co prawda były i są one protestanckie).
W tym programie jest bardzo dużo myśli ś.Ignacego .
Poznaj program a póżniej go bedziesz mógł negować czy krytykować.
PD
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-06-07, 16:23
Serdecznie witam
Ten temat nie wzbudził by we mnie zadnych emocji gdyby nie prywatne emaile na własnie ten temat. Ciekawostka jest ,ze osoby nieuzaleznione i nie bedące w problemie alkoholowym jakby najbardziej sie angazują...
Dla mnie autorytetem w tej dziedzinie jest ks. Marek Dziewiecki , dla rozwiania watpliwosci POLECAM TEMATY dotyczące Duszpastersta w Polsce dla AA , zaangazowanie Koscioła w temat.
Byłoby wielkim nietaktem pozostawienia tematu (półprawdy) , czyli niedopowiedzeniem tego co dzieje sie dziś i teraz w Polsce w AA, chociazby dlatego ,że wokół nas samych często spotykamy się z tym problemem i takie półprawdy odbieraja szanse leczenia i zdrowienia...Polecam strone Ks. Marka Dziewieckiego.
Na opoce min.
http://www.opoka.org.pl/b...cy_duchowi.html http://www.opoka.org.pl/b...ie_nadziei.html
Dyskusja na te tematy jest ważna i interesująca i moim zdaniem Kościół na ogół dość roztropnie podchodzi do różnych działań tak duchowych jak i świeckich .Najbardziej chyba miarodajne są ich owoce które w końcowym efekcie przynoszą dobro i wtedy służą Bogu i ludzkiemu prawdziwemu szczęściu lub przynoszą zło i wtedy służą szatanowi i przynoszą człowiekowi nieszczęście (lub złudzenie szczęścia) i destrukcję.Natomiast jeśli chodzi o żywą wiarę to nie każdy ma tą łaskę przeżywania jej w sposób niemal mistyczny jak zakonnicy z pustelni lub osoby duchowne którzy to właśnie zostają (może nawet nie za często ) błogosławionymi i świętymi. Musimy pamiętać że mimo wszystko wywodzimy się z pogaństwa i dzięki łasce chrystusa mamy szansę być Dziemi Bożymi ,a dzieci są różne i Chrystus oddał swe życie składając je w ofierze za nas wszystkich.......
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.