Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
W trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-12, 19:15   W trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet

Kult ciała

Nie będziesz miał bogów

Kult Ciała
Nic bardziej mylnego


Piszę do was w trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet, które myślą, że ślepe
naśladowanie mody w ubiorach czyni je światowymi i na topie, a branie wzorców zachowań
żywcem zdjętych z seriali telewizyjnych czyni je postępowymi. Nic bardziej mylnego!
Projektanci dzisiejszej mody każą nam się rozbierać, zamiast gustownie ze smakiem ubierać.
Przyjrzyjmy się życiorysom znanych osób, które projektują i lansują modę. Jakie jest ich życie osobiste i jakim zachowaniom seksualnym hołdują, a my ślepo ubieramy się w to co oni dla nas wymyślą i zareklamują. Gołe pępki, odkryte ramiona, zbyt krótkie spódniczki, lub długie, wąskie spódnice, z rozcięciami do połowy ud, głębokie dekolty, obcisłe bluzki i spodnie bardzo dokładnie ukazujące anatomię raczej wstydliwych części ciała, które nie zakrywa dłuższa koszula czy sweter.
Dyktatorzy mody lansują również przezroczyste tkaniny, przez które widać, jaką nosimy pod spodem bieliznę. Kto zmusza nas do kupowania takich ubrań?? Czy nie potrafimy decydować i wybierać???
Czy nie mamy w naszych domach luster?
Czy nie tęsknimy za tym, aby nas szanowano, a mężczyźni i chłopcy godnie nas traktowali? Więc nie prowokujmy ich złą modą. Dzisiaj tak „niby” ubrana dziewczyna ślepo naśladująca modę z kolorowych tygodników i telewizji jest
przyczyną powszechnej rozwiązłości, grzesznych myśli i zachowań ze strony chłopców i
mężczyzn.

W Ewangelii Jezus przestrzega nas: „A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie
patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa”.

Większość młodych mężczyzn na tak zwanym „luzie” nie ma dziś potrzeby zawierać związków małżeńskich, bo też boją się zaufać dziewczynie, która kusi wokoło swoim roznegliżowanym ciałem. Popatrzmy ile wokół nas jest poranionych wewnętrznie i sfrustrowanych młodych ludzi, którzy hołdują sloganowi „róbta co chceta”. Mimo tej „wolności” coraz mniej jest na twarzach młodych ludzi szczerej prawdziwej radości i nadziei.
Czy my Polacy mamy być wciąż papugą narodów i nie możemy stworzyć własnej mody godnej człowieka? Tak porozbierani chodzimy wszędzie, na co dzień i od święta i do kościoła i co gorsza nikt nie ma zamiaru zwrócić uwagi na „rozebranych wiernych”, aby przypadkiem nie obrazili się na Kościół i nie poszli sobie z niego.
A co z grzechem zgorszenia, którego się jest przyczyną??

Kto o tym myśli i spowiada się z tego?? Będąc wielokrotnie za granicą widziałam, u wejścia do eleganckich restauracji i do świątyń (niekoniecznie katolickich) duże tablice z przekreśloną sylwetką mężczyzny i kobiety w negliżu, jako znak zakazu wstępu dla niestosownie ubranych osób. Rozdaje się wtedy duże chusty, dla zakrycia wszelkiej golizny lub nie wpuszcza się osób do środka.
Wybór należy do człowieka. Pomóżmy kapłanom w naszych parafiach w Polsce
zaprowadzić ten dobry zwyczaj.
W skrytości serca każdy z nas tęskni za trwałą przyjaźnią, miłością i wiernością. Starajmy się, więc wszyscy o czystość obyczajów przez noszenie skromnych i estetycznych ubiorów, bo elegancja nie miała nigdy nic wspólnego z nagością.
Jak mężczyzna ma odkrywać kobietę, marzyć o niej być ciekawy jej ciała, zdobywać ją, tęsknić, kiedy ona cały czas chodzi przy nim mniej lub więcej rozebrana, wzbudzając jedynie pożądanie jego i jego kolegów. Nie dajmy się uwieść obcym
i złym modom światowym, które niszczą takie cnoty chrześcijańskie jak skromność, czystość, wstydliwość, upominajmy się nawzajem.
W kazaniu na górze Chrystus mówi „błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.
Warto, zatem walczyć o czystość naszych serc.
Apeluję, do was kobiet - zacznijcie nosić i kupować odpowiednie stroje, weźcie się w garść i spoglądajcie częściej samokrytycznie do lustra!
Apeluję do was mężczyźni – nie zgadzajcie się na nieskromne ubiory waszych żon i córek!
Nasza dusza i nasze ciało zostało odkupione przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa na krzyżu, aby nam ludziom przywrócić godność dziecka Bożego.
Pismo Święte poucza nas, że nasze ciało ma być Świątynią Ducha Świętego, abyśmy razem z Bogiem mogli przeżyć dobrze nasze ziemskie życie i zasłużyć na życie wieczne. Nie obrażajmy Boga, naszego Stwórcę przez lansowanie grzesznej w skutkach mody. Pomóżmy Chrystusowi zbawiać świat w XXI wieku, nie obnażajmy Go ponownie z szat, aby nie cierpiał za nas wstydu i nie przybijajmy Go na nowo do krzyża. Nasze ciało ma być przecież Świątynią Ducha Świętego.

Teresa Lankiewicz

Boże Ciało - w ludzkim ciele

Dlaczego przestało nas, mężczyzn zachwycać to, co do niedawna jeszcze wprawiało w
oszołomienie i przyprawiało o przyspieszone bicie serca?
Kobiece ciało, sakrament miłości, trochę odsłonięty, ale w większości zakryty, wspaniały dar dla Adama, „pomoc” i radość dla oczu - przestało cieszyć i głębiej poruszać męskie serca.
Moda odsłaniając coraz bardziej ciało niewiasty, pozbawia je piękna i tajemnicy. Już prawie wszystko widać, więc dlaczego jestem smutny i nie chcę mieć z tym nic wspólnego? Dlaczego wielu młodych chłopców, bardziej wrażliwych, unika koleżanek rozebranych bardziej niż na plaży na ulicy i w szkole, dlaczego my, mężczyźni, boimy się agresywnie zalotnych kobiet i wolimy ostatecznie iść na piwo zamiast na randkę? Dlaczego dziewczęta już od szkoły podstawowej wyglądają i zachowują się jak gwiazdy na plaży, czyli jak własne mamy?
Dlaczego tracimy to, co było najpiękniejsze i budzące największe nadzieje w naszym kraju - urok i skromność dziewcząt i kobiet, który tak działa na chłopaków w każdym wieku?
Cała ta roznegliżowana, arogancka tłuszcza wchodzi do kościołów, sanktuariów, miejsc
świętych. Ogłupienie przez media, bezkrytyczność i grzech osłabiły samokrytycyzm niewiast i ich mężów, którzy się na to zgadzają, chociaż powinni strzec swoich skarbów i godności. Prawdziwa profanacja jest w lecie w miejscach świętych, profanacja ciała i profanacja miejsca, czyli profanacja świątyni, bo tak zostaliśmy stworzeni w naszym ziemskim wymiarze. Przypominają o tym słowa Pisma Świętego. Jesteśmy sprofanowaną świątynią, żałosną, rozebraną, rozgrodzoną. Z kościołów zniknęły plakaty przypominające o godnym ubraniu i zachowaniu.
Nie pamiętam, kiedy słyszałem kapłana nawołującego do przyzwoitego ubioru w kościele. Z wysokości krzyża patrzy Zbawiciel, który nagi wydał się w nasze ręce i pod nasze spojrzenia, aby przywrócić w nas godność człowieczeństwa. Nie widzimy, że On nagi i my nadzy, ale jaka różnica!
W wielu kościołach w ciepłych krajach, przy wejściu otrzymuje się przewiewną pelerynkę, aby przykryć niedostatki letniego odzienia. Jak pięknie wyglądają kobiety modlące się w białych lub czarnych chustach przykrywających głowy, do czego wzywał św. Paweł, ile piękna i mocy jest w człowieku, który pamięta o godności miejsca, do którego przyszedł i o swojej godności.

Janusz Sukiennik

źródło:
http://www.krolowa-pokoju...z_mial/moda.pdf
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-16, 01:27   

O godność kobiety - stop pornografii
dr inż. Antoni Zięba, dr Jacek Pulikowski, Krystyna Dudzis

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=1706
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-06, 23:30   

Ks. Piotr Pawlukiewicz do kobiet

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-12, 14:17   

Jak Cię przekonać do godnego ubierania się na Mszę świętą?

W prasie, internecie, na ulotkach reklamowych można znaleźć wiele infor­macji o ofertach wakacyjnych wyjazdów za granicę. Są tam dane o progra­mie wycieczki, zakwaterowaniu, wyżywieniu i o cenie. Kto uważnie czyta, może znaleźć i takie zalecenie praktyczne: „W zwiedzanych obiektach sakralnych obowiązuje odpowiedni ubiór (długie spodnie i spódnice oraz zakryte ramiona). W wielu krajach katolickich, takich jak Italia czy Portu­galia, turyści, którzy naruszają swoim ubiorem przyjęte normy, są przez strażników zatrzymywani przy drzwiach świątyń i w najlepszym wypadku wręczane są im peleryny do okrycia ciała.

Może i do naszych kościołów warto wprowadzić ten zwyczaj. Oto Lidia Montusiewicz (żona Ryszarda, korespondenta Radia Watykańskiego) przez 11 lat mieszkała w Izraelu. Tak wspomina: „ Wilgotny klimat, wysoka temperatura, tam jeszcze bardziej odczuwa się upał. Na ulicy ludzie chodzą w lekkich strojach, ale przed wejściem do kościoła na ramiona narzuca się chustą, lekki szal czy zakłada się żakiet. Do bazyliki Narodzenia Pańskiego oo. Franciszkanie nie pozwolą wejść w stroju odkrywającym nadmiernie ciało. Na katolików oddziałuje też przykład ze strony Żydów i muzułmanów. Do synagogi czy meczetu przychodzą godnie ubrani. Kobiety zakryte są niemal od stóp do głów".

W kościele podczas Mszy świętej stosujemy wszystkie te zasady savoir vivre, które obowiązują w życiu towarzyskim i publicznym.
Kościół możemy odwiedzać w sposób trojaki: mimochodem, wstę­pując do niego na krótką modlitwę; uczestnicząc we Mszy świętej w dzień powszedni; uczestnicząc we Mszy świętej w niedzielę lub inne święto ko­ścielne. W tym pierwszym przypadku nie jesteśmy oczywiście zobowiązani do jakichś specjalnych przygotowań. Jednak nasz strój musi być stosowny. Nie możemy odwiedzać świątyni w stroju kwalifikującym się tylko na pla­żę czy na boisko, np. w krótkich spodenkach czy negliżu. Nie może to być strój wywołujący zgorszenie czy znamionujący lekceważenie. Uczestnicząc w liturgii w dniu powszednim postępujemy w taki sam sposób jakbyśmy odwiedzali kogoś z wizytą towarzyską, tylko, że tu mamy do czynienia z odwiedzinami osoby wyjątkowo ważnej - Boga. Nie odwiedzamy nikogo w stroju roboczym. Nasz strój określa nasz stosunek do gospodarza, ma wyra­żać szacunek. Zakładamy, więc na siebie ubranie bardziej eleganckie i od­świętne. Jeżeli nasza wizyta ma uroczysty charakter, ubieramy się w sposób uroczysty.

Udział w niedzielnej Mszy świętej ma rangę wyższą niż uroczysta wizyta towarzyska. Powinniśmy, zatem ubrać się w sposób szczególnie elegancki i uroczysty, okazując tym szacunek gospodarzowi (Panu Bogu) i pozostałym gościom (wiernym, wspólnocie parafialnej).

Jak ważny jest więc nasz ubiór. Psychologia porozumiewania się zwraca uwagę na komunikację niewerbalną. Jednym z istotnych jej ele­mentów jest strój. Za jego pomocą możemy wyrazić przynależność do określonej grupy, szacunek dla człowieka, żałobę, świętowanie. Poprzez strój wyrażamy też samych siebie. Jest on istotną formą naszego obrazu, formą przedstawienia siebie i własnych odniesień do innych. Niewłaści­wym strojem można popełnić faux pas. Nietaktem mogącym wywołać szok u współbiesiadników jest przybycie na wytworne, wieczorowe przyjęcie w jeansach. Podobne zaskoczenie wzbudzi przyjście na ognisko w sukni ba­lowej i w szpilkach. Ubiór na wycieczkę czy boisko inaczej wygląda niż strój do teatru. Wybierając się na wyprawę turystyczną powinniśmy dosto­sować ubiór do warunków pogodowych i terenowych. Strój na lekcje WF powinien zapewnić wygodę i bezpieczeństwo przy wykonywaniu ćwiczeń. Przy szczególnie uroczystych okazjach poprzez strój powinniśmy wyrazić elegancję i podniosły nastrój.

Nauka o stroju w życiu czło­wieka jest i powinna być istotnym elementem wychowawczym. Jest to przede wszystkim zadanie rodziców, ale także nauczycieli i wychowaw­ców. Umiejętność dobrania stroju do okazji jest elementem zasad dobrego tonu (bon ton). Reguły savoir-vivre -zachęcające do tego, by „wiedzieć, jak żyć" - podają również elementar­ne wskazówki dotyczące tego, jak się ubrać. Niewłaściwym strojem można dać o sobie samym negatywną opinię, można kogoś urazić, zlekceważyć albo poniżyć. Tego, kulturalny czło­wiek powinien unikać. Umiejętność współistnienia z innymi wymaga zwrócenia uwagi na własny wygląd zewnętrzny.

Coraz więcej szanujących się firm w regulamin wewnętrzny wpi­suje- opis stroju pracownika. Zastrze­gają gamę kolorystyczną obowiązują­cą w ubiorze, długość spódnicy, czy jakość obuwia. I tak np. odkryte palce stóp uważane są za element intymny, rażą zwłaszcza w pomieszczeniu za­mkniętym. Zwracają nadmierną uwa­gę, tym bardziej, kiedy kobieta ma na paznokciach jaskrawy lakier. Jak wynika z sondaży przeprowadzonych wśród mężczyzn, takie osoby w rela­cjach na poziomie zawodowym przestają być postrzegane jako partner. Odbierane są jako ktoś nieprofesjonalny - mówi Lidia Tkaczyńska. Ww. z firmy Ac-tivena zajmuje się kreacją wize­runku. Zgłaszają się do niej duże firmy i instytucje, które zama­wiają szkolenia dla pań na temat sposobu ubierania się. Dla preze­sów i dyrektorów firm kłopotliwe są sytuacje, kiedy z powodu nie­odpowiedniego ubioru nie można wysłać na rozmowę wysoko wy­kwalifikowanej pracownicy z obawy przed utratą kontrahenta. Według Lidii Tkaczyńskiej, wzorce mody dyktowane przez najnowsze trendy, kobiety przej­mują bezkrytycznie i zaczynają szokować sposobem ubierania się. A w pracy trzeba skupić się na wykonywaniu obowiązków, a nie na podziwianiu cielesnych walorów drugiej osoby.

Żyjemy w świecie, w któ­rym obowiązuje określona kultu­ra ubioru. Człowiek dobrze wy­chowany wie, jak ubrać się sto­sownie do okoliczności. Inaczej do pracy, na przyjęcie czy na plażę. Wygląd wielu współcze­snych ludzi dowodzi braku pod­stawowej wiedzy na temat roli stroju. Coraz bardziej szerzy się, także w Polsce, nieprzyzwoita tendencja pokazywania się z od­słoniętymi brzuchami, pępkami, znaczną częścią obnażonych ple­ców i bioder. Niektórzy zauwa­żają że coraz trudniej kupić nor­malnej długości bluzki czy spodnie nie będące „biodrówka-mi".

Skąd jednak młodzież ma wiedzieć, że to niestosowne: jeśli nikt starszy jej tego nie powie, skoro rodzice dają pieniądze na takie stroje, skoro nauczyciel w szkole milczy, widząc taki ubiór uczennicy. Warto przypomnieć, że „ milczenie jest oznaką zgo­dy". Strój odsłaniający intymne części ciała nie nadaje się do szkoły, która z założenia jest i powinna być miejscem nauki, a nie podniecenia, uwodzenia czy podejmowania czynności seksu­alnych.

Jadąc samochodem chyba każdy potrafi rozpoznać stojącą kobietę „lek­kich obyczajów" od austopowiczki. Poznać można przede wszystkim po ubio­rze! Ubiór: bardzo krótka sukienka albo szorty, bluzka z dużym dekoltem itp. Sposób ubierania się jest językiem, komunikuje się coś, wzbudza określone myśli i emocje. „Dyktatorzy mody" (zwróćmy uwagę na słowo „dyktator"!) bardzo często chcą, by kobiety przyjęły zasady, które stosują panie stojące na autostradzie. Zasada brzmi: odsłonić ciała.

Nie wolno kłaniać się bożkowi mody! Jest granica, której nie można przekroczyć. Oto do Wenecji przybywa wielu turystów, słynne są zabawy w karnawale. Władze tego miasta zajęły radykalne stanowisko. Za chodzenie po starówce w stroju zbyt skąpym, można otrzymać mandat. Człowiek kulturalny zdaje sobie sprawę z faktu, że w świecie, w którym żyjemy, obowiązuje pewna kultura ubioru. Inaczej ubieramy się na wesele czy inne uroczystości rodzinne, a inaczej, np. na zakupy. Są nawet restauracje, do których nie wpuszczą nas bez garnituru czy tzw. eleganckiego stroju wieczorowego. Wiem, jak się ubrać na spektakl teatralny, a jak na kawę do sąsiadów.

Tej wiedzy jednak zdaje się nam brakować, kiedy wybieramy się do ko­ścioła. Obserwując wiele kobiet i mężczyzn w domu Bożym, można nieraz odnieść wrażenie, że wielu z zebranych znalazło się w kościele przypadkowo: prosto z zakupów, dyskoteki czy z meczu piłkarskiego. Jest to smutny obraz naszych czasów. Tymczasem szczególnie w świątyni obowiązują ogólne zasady dobrego wychowania dotyczące ubioru, wynikające z charakteru konsekrowa­nego miejsca i poszanowania Osoby, do której się wybieramy. Niewłaściwy strój może oznaczać lekceważenie Boga, może być zgorszeniem dla innych i ujmą dla siebie samego. Plażowe stroje zaczynają królować na ulicach, w biu­rach a nawet i w kościele. Czy ubiór to sprawa tak osobista, że nie powinniśmy zwracać uwagi na odsłonięte brzuchy i nagie plecy, zwłaszcza w miejscach powszechnego kultu? Skoro na egzamin gimnazjalny czy maturalny młodzież idzie ubrana na galowo, to czyż przyjście na Mszę świętą nie jest taką audiencją u Pana Boga? Któraś z kobiet może powiedzieć: „nie odpowiadam za ludzkie reakcje". O, nie. W świetle savoir vivre odpowiadamy za nie. Nasz ubiór i nasze zachowanie, jak uczy etyka, mają być takie, by u nikogo nie wywoływać nega­tywnych reakcji, by powodować powszechną akceptację. Epatując swoimi wdziękami, kobieta postępuje w taki sam sposób, jakby przyszła do publicznej biblioteki, gdzie obowiązuje cisza, bo wszyscy chcą w skupieniu czytać, o ona by włączyła głośno przenośne radio.

Brak poczucia sacrum sprawia, że niektóre osoby przychodzą do ko­ścioła ubrane niestosownie. Nie mają poczucia, że Msza św. to bezkrwawa ofia­ra Chrystusa! Strój jest znakiem szacunku dla drugiej osoby. Anna Srebro, pre­zes Stowarzyszenia Edukacja i Media zajmującego się m.in. promowaniem kobiecego ubioru według hasła, by był „modny, godny i wygodny", ocenia, że dziś panie bezkrytycznie przyjmują określony styl mody. Zwraca uwagę, że sposób ubierania się wyraża nie tylko osobę, która go nosi, ale także określa stosunek do drugiego człowieka. Zwłaszcza kobieta powinna zadać sobie pyta­nie, czyjej strój nie działa prowokująco. Myślenie o innych jest wyrazem naszej delikatności - mówi Anna Srebro. Nie ma pisanych zasad godnego stroju do kościoła. Być godnie ubranym nie znaczy wyglądać jak szara myszka. Często nie z powodu odsłaniania dużych partii ciała, ale też ze względów estetycznych - panie wyglądają, jakby nosiły odzież kilka numerów za ciasną. Zasady dobre­go wychowania nie dopuszczają też, by spod odzieży widać było bieliznę osobi­stą, a tak często się dzieje - mówi Anna Srebro. Ciągle trzeba przypominać, że wybierając się do kościoła, nie wolno zapomnieć o podstawach savoir-vivru. Ubraniem właściwym w świątyni jest strój skromny, niewyzywający. Zatem nie na miejscu będą głębokie dekolty i odkryte ramiona, a także prześwitujące ma­teriały czy króciutkie spódnice lub sukienki. A już ogromnym naruszeniem normy dobrych obyczajów są odkryte plecy! Panów obowiązują w kościele długie spodnie, absolutnie niedopuszczalne są krótkie spodenki czy koszulki na ramiączka lub tzw. t-shirty. Wyobraźmy sobie, że idziemy na spotkanie z prezydentem, premierem czy jakimś królem... Jaki strój byśmy włożyli? Czy nie staralibyśmy się ubrać jak najlepiej, tak, by podkreślić nasz stosu­nek dla osoby, która nas przyjmuje? Tymczasem idąc na spotkanie z Kró­lem Królów, ubieramy się swobodnie, jak na plażę czy do jakiegoś pod­rzędnego lokalu. Czy tak być powinno? Wyrzucając ze świątyni kupców, powiedział Pan Jezus: „Mój dom ma być domem modlitwy..." Czy nasz ubiór sprzyja modlitwie mojej i stojących obok? Kościół to nie rewia mody.

Innym zwyczajem, który nie przystoi w kościele, jest stosowanie zbyt mocnych perfum czy przesadnego makijażu. Nie znaczy to, że jakieś drobne „poprawki" w urodzie są od razu złem. Ale, po co tyle farby na twarzy, na wargach? Czasem, kiedy tak umalowane panie przystępują do Komunii świętej, nie wiadomo, jak podać im Ciało Chrystusa, żeby przy okazji nie pomalować palców na czerwono. Podobno pewien kapłan, poda­jąc Komunię świętą damie przyozdobionej jaskrawą szminką, miał powie­dzieć: „Panie Jezu, świeżo malowane". Przecież Pan Jezus zna nas, zna naszą prawdziwą twarz, nie ma potrzeby, idąc na spotkanie z Nim, ukrywać tej twarzy pod warstwą malowideł.

Zaczął się czas wysokich temperatur. Wszystkim jest gorąco. Ale czasami wydaje mi się, że upał jest tylko pretekstem dla niektórych dziew­cząt i kobiet do epatowania nagością. Dzisiaj prawdziwie modne jest tylko markowanie ubioru. „Wielcy kreatorzy" porozbierali swoje modelki prawie zupełnie. Owszem, w raju mężczyzna i jego żona byli nadzy i nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,25). Jednak, gdy utracili swą pierwotną bez­grzeszność, spletli gałązki figowe i zrobili sobie przepaski (Rdz 3,7). Zaś Pan Bóg poszedł jeszcze dalej: sporządził dla nich odzienie ze skór i przy­odział ich (Rdz 3,21). Dlaczego? Bo teraz, po skażeniu natury przez grzech pierworodny, człowiek ma kłopoty z zapanowaniem nad upodobaniem do płci odmiennej, które oczywiście samo w sobie, jako Boży dar, jest dobre. Zwłaszcza u mężczyzn łatwo przeradza się to upodobanie w towarowe traktowanie kobiety. Czyli w zaprzeczenie miłości. Z naszą ludzką seksual­nością trzeba ostrożnie. Nachalnie roznegliżowane kobiece ciała nierzadko prowokują wybuchy męskiej pożądliwości - mogą też ro­dzić inne niepożądane ducho­we odniesienia, np. obrzydze­nie do kobiecości. Odwrotnie oczywiście też.

Więc pamiętajmy, że grzech leży u wrót i czyha na nas, a przecież my mamy nad nim panować (Rdz 4,7). Stąd w Nowym Testamencie Pan Bóg przypomina kobietom, które przyznają się do poboż­ności, by były one skromnie przyodziane, przyozdobione ze wstydliwością i umiarem" (1 Tm 2,9 n). Na ulicach naszych miast i wiosek - o zgrozo! -również czasem w kościele, pienią się latem kompletnie odsłonięte brzuchy, głębokie dekolty i przebijające przez cienkie odzienie gołe pośladki dziewcząt i kobiet. To igranie z ogniem i naigry­wanie się z Pana Boga!

A Bóg ma na tę okoliczność jedną odwieczną odpowiedź: Zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6,23). Śmierć w szerokim tego słowa zna­czeniu. Czyż historycy nie potwier­dzają, że wielkie imperia zazwyczaj odchodziły w niebyt skutkiem postę­pującej rozwiązłości obyczajów (vide Imperium Romanum). Nasza wyuz­dana zachodnia cywilizacja też może obumrzeć. Bo im więcej wszech­obecnego rozerotyzowania, tym wy­raźnie mniej gotowości do ofiarnego wychowywania dzieci. Któż, jeśli nie szatan, nas usypia swym wypróbowa­nym podszeptem: „No, bo takie cza­sy, bo taka moda"

Pamiętajmy o mądrości przy­ słów: „Jak cię widzą, tak cię piszą", czy „Twój wygląd zewnętrzny jest kartą tytułową twojego wnętrza". A nad wejściem do jednego z kościołów można przeczytać następujący napis: „Tutaj ubiór raczej godny niż swo­bodny". W „Katechizmie Kościoła Katolickiego", podpisanym przez Jana Pawła II, czytamy: Czystość domaga się wstydliwości, ta zaś chroni intym­ność osoby. Polega ona na odmowie odsłania­nia tego, co powinno pozostać zakryte... Wstydliwość jest skromnością. Wpływa na wybór ubioru... Uczyć dzieci wstydliwości oznacza budzić w nich poszanowanie oso­by ludzkiej (2521-2524).

Bibliografia: Dudziak Urszu­la, Instytut Nauk o Rodzinie KUL-Znaczenie ubioru; Dra-wińska Jadwiga - Mój strój, moja sprawa; Ks. Martyna A. - Ubiór godny; Krajski Stani­sław - Savoir vivre w Koście­le; Zalech Anna - Modnie, ale skromnie; Czuba Krystyna -Wizerunek kobiet.


http://www.pulawy-swrodzi...ekst=ogloszenia
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 00:23   

Z szacunku do siebie
wywiad z dr Clarindą Calmą, filologiem i doktorem nauk humanistycznych, wykładowcą


Zakonnicy czy księża mają łatwiej, ponieważ ich strój jest określony przepisami. W jaki sposób świeccy mogą okazywać strojem, że należą do Chrystusa?

Jest takie piękne pawłowe określenie na ciało ludzkie, że jest ono świątynią Boga. I myślę, że dla nas, chrześcijan miarą świadectwa o prawdzie, że w naszym sercu nosimy Pana Boga, jest szacunek wobec intymności cielesnej każdej osoby. Człowiek jest jednością: duszą i ciałem i wyraża swoją wiarę nie tylko przez to, co Panu Bogu mówi na modlitwie czy w liturgii, ale też poprzez to, jak się zachowuje, jak się ubiera, jak gestykuluje, czyli swoim ciałem.

Jak wchodzimy do kościoła, mamy świadomość, że jest to miejsce święte i nie możemy zachowywać się dowolnie. Mamy świadomość, że Bóg jest wśród nas, że to nie jest zwykłe miejsce. Jeśli przenosimy to na grunt naszego ciała, to tym bardziej. To przede wszystkim jest szacunek wobec ludzkiej cielesności i który jest miernikiem stosunku do ludzkiej godności.

Jeszcze w XIX wieku, nawet XX w teologii moralnej była moda na mierzenie: maksymalny dekolt to na cztery palce od obojczyka, minimalna długość spódnicy to mniej więcej wysokość kolana, rajstopy każde, byle nie cieliste, etc. Czy obecnie istnieją tak ścisłe zasady stroju, który jest uznawany za skromny?

Myślę, że tak, aczkolwiek trudno mówić o dokładnych wymiarach w centymetrach, ponieważ każda figura jest zupełnie inna. Jedna dziewczyna może założyć bluzkę i wydaje się, że dekolt nie jest za głęboki, natomiast inna, mająca zupełnie inną budowę, może w takiej bluzce wyglądać prowokująco.

Osobiście przywiązuję do tego dużą uwagę. Uważam, że ma znaczenie długość spódnicy czy głębokość dekoltu. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to dokładnie centymetrów, po prostu to wyczuwam. I nie tylko patrząc w lustro, kiedy się ubieram, ale też biorąc pod uwagę, co będę robiła w trakcie dnia i z kim się spotykam. Na przykład planuję w ten sposób chociażby długość spódnicy. Może się wydawać, że taka długość do kolan jest w porządku, ale jeśli wiem, że mam usiąść w miejscu, gdzie będzie widoczna cała moja sylwetka, raczej powinnam z takiej długości zrezygnować. Przecież nie chodzi o to, żebym musiała cały czas myśleć, jak wyglądam i, że muszę uważać, jak usiąść. Chcę czuć się swobodnie, a nie zastanawiać się cały czas nad tym, czy przypadkiem nie widać za dużo.

W jaki sposób można sobie wypracować to wewnętrzne wyczucie co jest w porządku, a co już nie?

Jest kilka podstawowych zasad, jak na przykład to (może to zabrzmi banalnie), że bielizna nie jest na pokaz. Jest po to, żeby ją nosić, ale w taki sposób, żeby osoby, które mają z nami do czynienia, nie zauważyły, że tutaj zaczyna się a tam kończy np. biustonosz. Bielizna jest osobista, intymna. Pamiętam, że na studiach mieliśmy profesora, który na zajęciach cały czas opowiadał o swoim życiu prywatnym. Nas to irytowało, bo miało się nijak do meritum zajęć, a życiem osobistym profesora nie byliśmy zainteresowani. I myślę, że coś takiego jest również dotyczy stroju - rzeczy osobiste niech pozostaną osobiste.

Trzeba też pamiętać, że bierzemy do pewnego stopnia odpowiedzialność za reakcje innych ludzi. Kobieta jest kimś, kto ma wychowywać innych do właściwego spojrzenia na siebie. Pięknie o tym pisał kardynał Wyszyński. Jako chrześcijanie mamy się też jakoś nawzajem wspierać w staraniu o zachowanie czystości, prawda?
Ponadto ważny jest szacunek wobec samej siebie. Przede wszystkim to, jak się ubieramy, zachowujemy kiedy jesteśmy same w pokoju. I czwarta rzecz - należy pytać też o opinię inne osoby. Bo są często rzeczy, których same nie zauważamy. Trzeba być otwartym na krytykę. Nigdy nie jest przyjemnie usłyszeć: "Ta bluzka jest fatalna, nie leży dobrze", ale warto prosić o radę i jej słuchać.

Często mówimy, że to nie szata zdobi człowieka, ale człowiek szatę. Ale obecnie strój czy nawet bardziej metka na stroju definiuje bardzo mocno. Często szata powoduje, że ludzie nie chcą poznać człowieka, który jest pod tą szatą. Czy jest jakiś sposób przejścia przez tą barierę?

Myślę, że tak. Ja traktuję ubieranie się jak ćwiczenia z kompozycji, małe dzieło sztuki. Najłatwiej jest zwrócić na siebie uwagę ubierając się prowokująco, ale zawsze myślę o kimś tak ubranym, że tej osobie brakuje inwencji, a przecież jest jeszcze tyle innych pięknych linii, kolorów.

Pamiętam zajęcia z literatury angielskiej XIX w., na których prowadzący komentował postacie kobiece występujące w książkach z tamtej epoki, mówiąc z taką pewną nostalgią, że były skromne (w niektórych przynajmniej kręgach), nie chciały się narzucać swoim strojem i (cytuję): "Wtedy to się chciało zabiegać o taką osobę. To, że kobieta nie wszystko na raz pokazała, kusiło żeby ją bliżej poznać. Ta odrobina tajemniczości". Nie chodzi teraz o to, żeby czarować innych ludzi, ale mieć przekonanie, że to, co na siebie zakładam: łańcuszek, spódnica, buty, ta cała kompozycja jest wyrazem mojej osoby, mojego gustu, tego kim jestem. I jeśli dobrze to robimy, to jak każda dobrze wykonana praca, na pewno będzie zachęcać innych do poznania nas bliżej.

Nie jest to proste. Czasem zwracam uwagę moim koleżankom i spotykam się z różnymi reakcjami, ale reaguję mimo to. Bo skoro się ktoś wystawia na widok publiczny w określony sposób, to wydaje mi się, że musi też być gotowy na odpowiednią reakcję innych ludzi.
Myślę, że odpowiedni dobór ubrań często jest zachętą do kontaktu. I przynajmniej wśród moich koleżanek jest tak, że często rozmowa zaczyna się od uwagi dotyczącej tego, że mam ładną spódnice lub korale. I przez to, że dobrze dokonałam wyboru stroju, inni chcą więcej wiedzieć o mnie.

Ważne też jest, żeby łamać swoje przyzwyczajenia co do stroju. Nigdy bym nie sądziła, że mogę dobrze wyglądać w różowym, takim intensywnym, aż kiedyś koleżanka mi powiedziała: "Fajnie wyglądasz w tym kolorze!" Do pewnego czasu, jak szłam na zakupy, to zakładałam: "Chcę taką bluzkę, taką spódnicę", ale nigdy nie znajdowałam dokładnie tego, co sobie wymarzyłam. Tak było, dopóki nie poznałam dziewczyny, która mi powiedziała: "Wiem, jakie mi pasują fasony i kolory, więc kiedy idę do sklepu, kieruję się tą wiedzą i ograniczam mój wybór do tego, co widzę na wieszakach".

Spodobało mi się to podejście, bo pomaga zmieniać swoją garderobę i odkrywać nowe rzeczy. Dzisiejsza moda łamie konwencje i trzeba być na to otwartym. Oczywiście trzeba pamiętać o swoich ograniczeniach związanych z typem sylwetki i kolorystyką, co swoją drogą wcale nie jest złe. Moja koleżanka jest architektem i opowiadała, że Gaudi, który był geniuszem architektury, pracę zaczynał od tego, że określał maksymalne możliwości materiałów budowlanych: metalu, szkła, betonu. Jego podejście do materii było bardzo pozytywne, akceptujące:"Dobrze, to są ramy, w których mam się zmieścić z projektem". Przenosząc się na rzeczywistość naszego ciała: należy pamiętać, że figura, twarz, karnacja czy proporcje ciała nie są ograniczeniem. I myślę, że częstym błędem jest staranie się o to, by jedynie zwrócić uwagę na pewne punkciki swojego ciała przy równoczesnym zapominaniu, że przecież ciało kobiety to jest całość, kompozycja ubioru musi dotyczyć całości.

Wiem, że Opus Dei prowadzi dla zainteresowanych program "Moda i ja". Jak wyglądają te spotkania?

"Moda i Ja" nie jest inicjatywą Opus Dei, jest natomiast osobistą inicjatywą paru osób z Dziełem związanych. Panie te prowadzą stronę internetową i organizują różne rodzaje warsztatów. Są to warsztaty o charakterze filozoficznym, ale także bardziej praktycznym. Zwykle przedstawiana jest teoria: antropologia, teologia ciała, głównie pisma Jana Pawła II, który bardzo dużo napisał na ten temat na początku pontyfikatu. Muszę powiedzieć, że i w filozofii chrześcijańskiej temat ciała, wstydliwości, szacunku zawsze był omawiany, na różne sposoby.

Potem są już bardziej praktyczne zajęcia: z doboru kolorów, krojów, poznania typu własnej figury, to też jest bardzo ważne przy ubieraniu się. Później są osobiste konsultacje, bo istnieją podręcznikowe podziały, ale nie jest to tak proste, jak się wydaje - naprawdę. Każda osoba jest inna i to jest właśnie piękne. Warto to podkreślić, że kobiecość jest czymś naprawdę pięknym, ale trzeba siebie poznać, to znaczy akceptować swoją figurę. I tu jest podstawa, bo moda, zwłaszcza dzisiejsza, daje nam wiele, wiele możliwości, żeby podkreślić i wydobyć piękno każdej kobiety.

Myślę, że problem jest głównie w braku akceptacji dla zróżnicowania: wszyscy mają być szczupli, wysocy, wysportowani...

Kiedyś poznałam dziewczynę, która pracowała pewien czas jako modelka. Skarżyła się na to, że pracując w tym zawodzie musiała naprawdę bardzo mało jeść. Było to odmawianie człowiekowi prawa do zaspokajania naprawdę podstawowych potrzeb. I w imię czego? Przecież to jest elementarny brak szacunku wobec człowieka! Bo jeśli nie szanujemy ludzkiego ciała, to nie szanujemy osoby, bo przecież człowiek jest jednością duszy i ciała.

Rozawiała Elżbieta Wiater
http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2853
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:07   

KOBIETA WYŻSZA KONCEPCJA SKROMNOŚCI


Jeśli spojrzymy na przedstawioną tutaj fotografię kobiety, to możemy poczuć się, jakbyśmy zostali przeniesieni do odległego w czasie miejsca, pełnego dawnego uroku, dostojeństwa oraz piękna. Czy rzeczywiście to zdjęcie zostało zrobione tak dawno temu?
Jeśli porównamy kobietę z fotografii z kobietą współczesną, to na tej podstawie rok 1912 (wtedy zostało wykonane zdjęcie) możemy nazwać niemal "wiekami średnimi". To różnica ledwie czterech pokoleń, ale luka w mentalności jest ogromna.
Postać "damy" w XX wieku prawie całkowicie zanikła. Czytelnik może zadać sobie pytanie: "Jak do tego doszło? I dlaczego tak szybko?".
Mamy tutaj do czynienia ze zmianą historyczną. Kobieta ze zdjęcia nie jest królową z odległego królestwa czy dziedziczką wielkiej fortuny, lecz pełną godności gospodynią domową z początku ubiegłego wieku.
Jeśli spojrzymy na współczesną matkę i gospodynię domową w wieku około trzydziestu lat (tyle miała kobieta przedstawiona na fotografii), dziś ubraną w obcisłe dżinsy i wyblakłą bluzkę, to ogarnie nas zdziwienie...
Tak, ten upadek jest zdumiewający. Właściwie co się stało? Spójrzmy na historyczny postęp faktów.

WOJNA ŚWIATOWA I REWOLUCJA KULTURALNA


Krótko po tym, jak to zdjęcie zostało zrobione, świat został uwikłany w wojnę na niebywałą dotąd skalę. To tak, jakby ktoś zdecydował, że świat potrzebuje gwałtownej zmiany.
W wyniku wojny stara Europa została powalona, a z nią monarchie, rody królewskie, etyka społeczna i moralna, nienaganne maniery, piękna architektura, wspaniałe dzieła sztuki i wiele innych rzeczy. Wszystko to było określane mianem "starego" i oznaczało "przesyt" tym "starym" wszystkiego dookoła. Okna cywilizacji zostały otwarte, a "świeże powietrze" większej swobody mogło znacznie łatwiej przenikać do wnętrza.
Był to czas "odnowy". Czas nowych wynalazków. Czas postępu i liberalizacji życia. Machina została wprawiona w ruch. Wydawało się, że jest to dobra i wspaniała rzecz, ale... ktoś zapomniał o hamulcach.
Wkrótce "odnowa" zapomniała o tradycji, "pomysłowość" o umiarkowaniu, "postęp" o mądrości, a "liberalizacja" o prawie.
W miejsce dawnych monarchii wyrosły nowe demokracje, które się odcięły od tradycji i przeszłości. Etyka społeczna i moralna były uważane za wymysł przeszłości. Dobre maniery zostały zastąpione "zachowaniem spontanicznym".
Całkowicie zmieniła się architektura. Budynki miały tak proste linie, że wkrótce zaczęły wyglądać jak olbrzymie pudła. Także koncepcja sztuki została całkowicie uwolniona i poddana jedynie wyobraźni samego artysty. Muzyka zarzuciła ścieżkę harmonii na rzecz postępowej kakofonii. (...)


KOBIETA: GŁÓWNY CEL REWOLUCJI KULTURALNEJ
Niestety, jednym z głównych celów tej wiekowej "rewolucji" przeciwko tradycji i moralności stała się kobieta. Te same złe siły, które bez wątpienia wprawiły w ruch rewolucję kulturalną na polu tradycji, sztuki, muzyki i architektury, skupiły się na kobiecie po to, aby zniszczyć godność społeczeństwa. Jak mówi stare porzekadło: "Jaka jest godność kobiety, taka całego narodu".


SKROMNOŚĆ
- ATRYBUT KOBIETY


Dokładnie tak, jak fortece chronią miasto przed atakami, tak samo skromność jest tym, co stawia "damę" na wyżynach i chroni ją przed okazaniem braku szacunku. Jeśli mężczyzna na widok kobiety zdejmuje kapelusz i delikatnie się kłania, to wówczas mamy do czynienia z szacunkiem w społeczeństwie. (...)
I oto w modzie nastąpiła tak wielka rewolucja, że współczesne kobiety, które nawet mają dobre intencje, noszą ubiory, które budziłyby rozterki u naszych wielkich babć. My nie tylko zatraciliśmy skromność, ale - co gorsza - utraciliśmy sens znaczenia skromności.

SENS SKROMNOŚCI
JEST INTEGRALNĄ CZĘŚCIĄ KOBIECEJ NATURY


Prawdziwa kobieta jest skromna zarówno w duszy, jak i ciele. Jej prawdziwa natura stawia ją na piedestale, toteż nie potrzebuje ona żadnego "ruchu feministycznego", który by walczył o jej prawa.
Kobieta, która jest prawdziwie skromna w duszy i ciele, jest damą. A dama jest kimś w rodzaju anioła, jakiego ta ziemia może dać.
Kobieta jest uosobieniem tego, co delikatne i lekkie, skromne i wzniosłe, szlachetne i twórcze, prawdziwe i bardziej duchowe. Mężczyzna może rządzić umysłami, ale kobieta rządzi sercami. Jej prawdziwa skromność i nie wyzywający wygląd gwarantuje akceptację, a w rezultacie wpływ na innych. (...)
Bycie prawdziwą damą wymaga pokory, skromności, cierpliwości i inteligencji. Może właśnie dlatego inteligencja kobieca ma w sobie niesamowitą moc, którą określa się mianem "kobiecej intuicji". Może był to Boży dar, który miał gwarantować kobietom bycie poruszycielkami serc. Dar, który zarówno może tworzyć, jak i niszczyć. (...)

SKROMNOŚĆ W UBIORZE
TO ABSOLUTNY KOMPLEMENT DLA DAMY


Kobieta musi być skromna w ubiorze. Wystawianie ciała na pokaz publiczny jest wyzbyciem się aury tajemniczości. Duch i wnętrze kobiety wymagają, aby była ona nie tylko ubrana, ale żeby to był także strój godny i przyzwoity. Noszenie pozbawionych godności ubrań jest nie tylko niemoralne z tego powodu, że może wywoływać pożądanie u płci przeciwnej, ale jest także całkowicie niegodne natury kobiecej, którą cywilizacja chrześcijańska określiła mianem "damy".
Oto dlaczego absolutnie konieczne było zniszczenie sensu przyzwoitości i skromności. Wskutek tego później można było zniszczyć jeszcze więcej. Nikt nie może zaprzeczyć, że instytucja rodziny jest i będzie jednym z najważniejszych celów rewolucji kulturalnej obecnego wieku. Także nikt nie może zaprzeczyć, że sercem domu jest kobieta. Atakując kobietę, atakuje się rodzinę.
Kobieta ze swej natury jest istotą podlegającą modzie. Ma ona wpojone, by wyglądać pięknie i wcale nie dziwi fakt, że pragnie zdobić społeczeństwo. Zmieniając garderobę kobiety, wkrótce też zmieni się jej mentalność. Jeśli włożymy do jej szafy dobre rzeczy, to i ona niebawem zacznie wyglądać lepiej. Jeśli da się jej piękną suknię, to zacznie ją nosić z gracją, lecz skromnie, i będzie się czuła wyróżniona, a przez ten fakt chroniona. Z kolei jeśli damy jej obcisłe bluzki, to będzie się czuła bardziej pospolicie i będzie narażona na zaczepki. (...) Jeżeli kobieta jest kobietą dla swojego męża, a damą dla pozostałych, to społeczeństwo zachowuje swoją godność. Lecz kiedy kobieta jest kobietą dla wszystkich oczu spoglądających obcesowo, to wtedy możemy się spodziewać potopu zmysłowości i różnego rodzaju zboczeń. (...)
Oto dlaczego Kościół opiera się na zasadach skromności, a społeczeństwo na zasadach dobrego smaku. Doskonałość wyraża się w zachowaniu równowagi. Nie możemy mówić o skromności jedynie w znaczeniu czasownika "okryć, zasłaniać". Jeżeli skromność byłaby sprawą jedynie okrywania ciała, to z powodzeniem kobieta mogłaby zarzucić na siebie ciemną koszulę i byłoby to wystarczające. Ale właśnie nie tylko o to chodzi. Kobieta katolicka musi zachować równowagę pomiędzy tym, czego wymaga katolickość i moda. Musi ubierać się stylowo, skromnie i w takim stopniu, w jakim to możliwe - "na czasie".




Prawdziwie katolicka kobieta i dama nie może odstawać od tego, co jest w danym czasie modne. Jeśli tak postąpi, to straci zdolność wpływania na innych. Uwagi typu: "Spójrz, jak ubierała się Matka Boża" brzmią pięknie i pobożnie, ale strój ten nie może być dokładnie odwzorowany w dzisiejszych czasach. Matka Boża żyła 2000 lat temu w kulturze żydowskiej. Od niej z pewnością musimy nauczyć się sensu skromności oraz mądrości. Katolicka kobieta musi ubierać się zgodnie z zasadami skromności, o których naucza Kościół, dostosowując je jednak do czasów, w których żyje, i wybierać ubiory, które dopełnią jej kobiecości, jednak nigdy nie narażą na niegodziwości moralne. (...)
My, kobiety, musimy chcieć poprawić naszą godność i przywrócić społeczeństwu niezrównany, pełen godności element - postać damy.

Michelle Taylor

Tłumaczyła Agnieszka Stelmach.
Przekład za pozwoleniem
Crusade Magazine (listopad/grudzień 2000 r.).

http://www.piotrskarga.pl...przymierze.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:10   

Skromność

Przejechałem ostatnio autobusem prawie całą Europę wszerz: Czechy. Austrię, Włochy, Francję, Hiszpanię. Portugalię. Stwierdzam, że tylko w Polsce stoją przy drogach panie oferujące usługi seksualne... Wyprzedziliśmy Zachód! Znacznie! Gdzież łatwiej niż w Polsce spotkać się z prostytucją? Wybraliśmy - mówiąc na marginesie -w kwestii prostytucji niemiecką drogę, tzn. akceptowanie jej przez państwo, a nie amerykańską czy szwedzką, gdzie prawo karze prostytucję. Jakie są tego owoce?... Na przykład w szkole, z którą mam kontakt, uczniowie bez większego skrępowania mówią, gdzie można spotkać prostytutki i za jaką usługę ile biorą. Nie wiem, ile w tym pozy, ale nie mam wątpliwości, że chłopaka w okresie dojrzewania (i nie tylko jego) łatwo doprowadzić do upadków, których skutki będą odczuwalne przez całe życie. Jeszcze raz okazuje się, że liberalizm jest ideologią barbarzyńska, choć głosi tak szczytne hasła.
Wróćmy jednak do tematu. Po czym poznać, że przy drodze stoi prostytutka a nie zwykła autostopowiczka?... Poznać to - każdy powie - przede wszystkim po ubiorze! Ubiór: bardzo krótka sukienka albo szorty, bluzka z dużym dekoltem itp. świadcząc tym, że gotowa jest na wszystko, czego "klient" zapragnie. Sposób ubierania się jest pewnym językiem, komunikuje coś, wzbudza określone myśli i emocje. Nie chodzi zresztą tylko o wyżej wspomniany przypadek.

Prostytutki ubierają się - powiemy - nieskromnie, ponieważ wiedzą, że obnażając swoje ciało wzbudzają w mężczyznach pożądanie, o co im właśnie chodzi. Odsłaniając swoje ciało, kobieta wywołuje pożądanie... Jakże oczywisty to fakt! A tymczasem zadziwiające i zdumiewające, że dziewczęta - mówię już teraz o tych porządnych - zdają się (wiele z nich w każdym razie) zupełnie sobie tego nie uświadamiać. A może straciły już poczucie wstydliwości? Może nie widzą nic złego we wzbudzaniu owej pożądliwości? Przez pryzmat pożądania traktuje się kobietę, ni mniej ni więcej, jak prostytutkę przedmiotowo, jako środek do uśmierzania pobudzonej namiętności, zabawkę seksualną.

"Dyktatorzy mody" (zwróćmy uwagę na słowo "dyktator") bardzo często - co widać na ulicy - chcą ubierać młode kobiety wg. zasady, którą stosowały wspomniane panie stojące na autostradzie. Zasada brzmi: odsłonić jak najwięcej ciała. Dziewczęta posłusznie idą za tym, co dyktuje się im w kwestii ubioru, zapominając, że są pryncypia i zasady moralne wyższe, niezmienne, których pod żadnym pozorem nie wolno poświęcić dla próżności, popularności czy fantazji. Nie wolno kłaniać się bożkowi mody! Jest granica, której nie można przekroczyć, ponieważ poza nią, moda staje się ruiną własnej duszy i dusz innych ludzi.

Po pierwsze: nieskromny ubiór prowadzi do utraty poczucia wstydliwości u osoby, która go nosi. Wstydliwość zaś stoi na straży czystości. Św. Paweł pisze: "Podobnie kobiety, w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem..." (1 Tm 2, 9). Utrata wstydliwości jest pierwszym krokiem do nieczystości.

Po drugie: nieskromny ubiór może prowadzić innych nawet do ciężkich upadków. Chrystus mówi przecież: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 28), a później dodaje, dla podkreślenia wagi problemu, te dramatyczne słowa: "Jeśli więc prawe oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła" (Mt 5,29). Nie znamy głębi ludzkiej słabości i kruchości, którą wycisnął na ludzkiej naturze grzech Adama. Jeśli nie wolno nam narażać na niebezpieczeństwo fizycznego zdrowia innych, o ileż bardziej nie wolno tego czynić w stosunku do zdrowia czy nawet życia duszy. "Biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie" (Mt 18, 7) - ostrzega Chrystus. Gdyby niektóre młode kobiety mogły tylko podejrzewać, do jakich pokus i upadków przyczyniają się przez swój sposób ubierania, który beztrosko uważają za rzecz mało ważną, byłyby, być może zszokowane odpowiedzialnością, która na nich spoczywa.

Czytamy w opisie śmierci męczeńskiej św. Perpetuy i Felicyty, że w amfiteatrze kartagińskim św. Fibia Perpetua podrzucona wysoko w górę przez rozwścieczone dzikie zwierzęta, kiedy upadła na ziemię, najpierw poprawiła na sobie tunikę. Bardziej była przejęta zgorszeniem, które może wywołać, niż bólem... Czy jej współczesne siostry w wierze znajdą w sobie choć odrobinę tej skromności?




Jan Bilewicz

http://adonai.pl/czystosc/?id=6
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:30   

Matka Boża w Fatimie, 1917 powiedziała do Hiacynty:
"Grzechami, które pociągają najwięcej dusz do piekła, są grzechy nieczyste. Wymyślone zostaną pewne mody, które będą bardzo obrażać Boga. Osoby, które służą Bogu, nie mogą ulegać tym modom"?.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:34   

Nieskromny ubiór kobiet

„Niech wystrzegają się wszelkiej próżności w ubiorze, ponieważ Pan pozwala duszom upadać z powodu takiej próżności. Kobiety, które szukają próżnej chwały w ubiorach, nie mogą nigdy przyodziać się sposobem życia Jezusa Chrystusa i tracą wszelką ozdobę duszy zaledwie ten bożek wejdzie do ich serc. Ich ubiór jak chce święty Paweł niech będzie odpowiednio i skromnie ozdobiony (…)” – pisał święty O. Pio.

Nie tolerował nieskromnych strojów: sukni z głębokim dekoltem, krótkich, obcisłych spódnic. Swoim duchowym córkom zakazał nosić także ubrań z przejrzystych materiałów. Z biegiem lat jego surowość wzrastała. Z uporem odsyłał od konfesjonału niewiasty, które uznał za nieskromnie ubrane. Niekiedy zdarzało się, że z bardzo długiej kolejki penitentów wysłuchał zaledwie kilku spowiedzi. Jego współbracia z niepokojem obserwowali te „czystki” i zdecydowali o umieszczeniu na drzwiach kościoła dużego napisu: „Na wyraźne życzenie o. Pio niewiasty muszą przystępować do spowiedzi w spódnicach sięgających co najmniej 20 cm poniżej kolan. Zakazane jest pożyczanie dłuższych spódnic na czas spowiedzi.”

Z kolei sam o. Pio kazał przed wejściem do kościoła zawiesić taka inskrypcję: „Zabrania się wstępu mężczyznom z obnażonymi ramionami i w krótkich spodniach. Zabrania się wstępu kobietom w spodniach, bez welonu na głowie, w krótkich strojach, z dużym dekoltem, bez pończoch lub w inny sposób nieskromnie ubranym.”

***
Ojciec Pio był antymodernistą, ponieważ był katolikiem. Po ogłoszeniu przez Benedykta XVI Motu Proprio "Summorum Pontificum", które uwolniło Msze świętą w tradycyjnym rycie należy spodziewać się licznych błogosławieństw dla życia Kościoła. 14 września możliwość prawie nieskrępowanego uczestnictwa we Mszy trydenckiej stała się rzeczywistością. Dokument papieski wszedł w życie. Oby ta szansa została wykorzystana i posłużyła do głębszej refleksji nad stanem naszej Matki, Kościoła Świętego oraz aby ta Msza, która wydała tylu świętych, przerabiała nas, „zwykłych zjadaczy chleba”, w anioły.

Robert Wit Wyrostkiewicz
Artykuł został opublikowany na łamach tygodnika "Najwyższy Czas!"

Za:prawy.pl
http://prawy.pl/r2_index....id=36054&subdz=
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:52   

Ubiór godny to nie swobodny!

Człowiek kulturalny zdaje sobie sprawę z faktu, że w świecie, w którym żyjemy, obowiązuje pewna kultura ubioru. Inaczej ubieramy się na wesele czy inne uroczystości rodzinne, a inaczej np. na zakupy. Są nawet restauracje, do których nie wpuszczą nas bez garnituru czy tzw. eleganckiego stroju wieczorowego. Wiemy, jak się ubrać na spektakl teatralny, a jak na kawę do sąsiadów. Tej wiedzy jednak zdaje się nam brakować, kiedy wybieramy się do kościoła.

Obserwując wiele kobiet i mężczyzn w domu Bożym, często można odnieść wrażenie, ze wielu z zebranych znalazło się w kościele przypadkowo: prosto z zakupów, dyskoteki czy treningu sportowego. Jest to smutny obraz w naszych czasach.

Wyobraźmy sobie, że idziemy na audiencję do króla... Jaki strój byśmy włożyli? Czyż nie staralibyśmy się ubrać jak najlepiej, tak by podkreślić nasz szacunek dla osoby, która nas przyjmuje? Tymczasem idąc na spotkanie z Królem Królów, ubieramy się swobodnie jak na plażę czy do jakiegoś podrzędnego lokalu. Czy tak być powinno?

Wyrzucając ze świątyni kupców, powiedział Pan Jezus: "Mój dom ma być domem modlitwy..." Czy nasz ubiór sprzyja modlitwie? Czy świadczy o tym, że właśnie przyszliśmy się modlić?

Jak zatem powinniśmy ubierać się do kościoła, aby dać wyraz naszej pobożności i wierze?

Uroczyście, ale skromnie. Mężczyźni powinni pamiętać, że do kościoła należy założyć garnitur, lub kiedy jest bardzo gorąco przynajmniej koszulę z krawatem i długie spodnie. Wyciągnięte i niedbałe swetry zostawmy w domu. Podobnie wytarte dżinsy. Czy w taki strój ubralibyśmy się na spotkanie w sprawie pracy? A Bóg, czy jest kimś mniej wartościowym od dyrektora przedsiębiorstwa?

Szczególnie panie powinny pamiętać, po co idą do kościoła. W żadnym wypadku nie jest to rewia mody. Po co zatem zakładać suknię odsłaniającą plecy? Ileż to pań przychodzi do kościoła, szczególnie latem, w strojach niemal plażowych? Te wszystkie sukienki na ramiączkach nadają się raczej na spacer nad morzem, a nie na spotkanie z Ukrzyżowanym Panem w Jego Najświętszej Ofierze. Również spodnie nie są właściwym ubiorem kobiety, która ma przystąpić do sakramentów św. Szanująca się pani, która ma choć odrobinę dobrego smaku, założy spódnicę na tyle długą, by zakrywała kolana. Niedopuszczalne są jakieś rozcięcia, które nie tylko nie podkreślają pobożności ani dobrego smaku, ale stanowią przeszkodę w modlitwie i skupieniu dla innych.

Nie oszukujmy się. Diabeł potrafi kusić i w kościele. Jakimi motywami kieruje się kobieta, dziewczyna, która zwraca uwagę na siebie przez nieskromny ubiór? Przecież ma jakiś powód, by się tak ubrać. Jaki? Czy chce zwrócić na siebie uwagę mężczyzn a odwrócić ich od zajmowania się Panem Bogiem? Wszyscy mamy ludzką naturę i pokusy pojawiają się niezależnie od nas.

Ten, kto stwarza warunki do grzechu nawet w kościele, zasługuje na gniew Boży i z pewnością nie uniknie kary. To, że taki zwyczaj wkradł się do kościołów, a księża nie mają czasem dość odwagi, by o tym powiedzieć publicznie, nie oznacza, że jest to zwyczaj dobry. Jeżeli kobieta chce przykuwać w kościele uwagę innych swoją nieskromnością, grzeszy ciężko, bo naraża innych na nieskromne myśli i odwraca ich uwagę od modlitwy.

Ubieramy swoje ciało i dbamy o nie, bo jest przybytkiem Ducha św., świątynią Bożą. Dlatego należy mu się szacunek i odpowiedni strój, ale nie nagość. Wiem, ze wiele dziewcząt i kobiet nie ma złych zamiarów. Ubierają się tak, bo chcą "być na czasie", nie chcą uchodzić za jakieś dziwaczki. Do tych pragnę się zwrócić: Drogie Siostry. Może nie widzicie w tym nic złego i nie macie żadnych niewłaściwych intencji, ale pomyślcie o innych. Różni ludzie mają różne problemy z pokusami. To, co dla jednego nie jest niczym niezwykłym, dla drugiego będzie stanowić straszną pokusę, tak, że zamiast modlić się, myśli o rzeczach niewłaściwych, i to z Waszego powodu, choć może dotąd nie miałyście o tym pojęcia...

Innym zwyczajem, który nie przystoi w kościele, jest przesadny makijaż. Nie chcę przez to powiedzieć, że jakieś drobne "poprawki" w urodzie są od razu złem. Ale po co tyle farby na twarzy, na wargach? Czasem, kiedy tak umalowane panie przystępują do Komunii św., nie wiadomo jak podać im Pana Jezusa, żeby przy okazji nie pomalować palców na karminowo. Pewien kapłan, podając Pana Jezusa obficie umalowanej damie, miał powiedzieć: "Panie Jezu, świeżo malowane!" Pan Jezus zna nas, zna naszą prawdziwą twarz, nie ma więc potrzeby, idąc na spotkanie z Nim, ukrywać tej twarzy pod warstwą malowideł.

Proszę mi wybaczyć ten emocjonalny ton, ale naprawdę dzieje się źle w naszych kościołach. Bardzo często dbamy, by zachwycać naszym strojem, ciałem ludzi podobnych nam, a przecież powinniśmy dbać przede wszystkim o piękno naszej duszy. Skromność w ubiorze i wyglądzie pomoże nam się skupić, odciąć od światowych myśli i zająć modlitwą. Jeżeli będziemy o tym pamiętać, z każdej Mszy św. wrócimy odmienieni, bo Pan Jezus daje Swoją łaskę skromnym i pokornym.
Amen.

SŁOWO KAPŁANA
Ks. Adam Martyna
za:
http://www.traditia.fora.pl/
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 18:56   

Co o skromności powiedzieli inni wielcy Koscioła i święci?

- Spośród potępionych, którzy zaludniają piekło, nie ma ani jednego, który by nie grzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu, a dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu wprost za ten grzech zostało potępionych - mówił św. Alfons Liguori 1.

- Bądź dumny z tego, że umiesz się rumienić! Pan Bóg dał róży kolce, by się broniła, gdy ktoś chce dotknąć jej listków aksamitnych. Dał rumieniec, by człowiek mógł się bronić, gdy ktoś pragnie naruszyć nietykalną biel jego duszy - biskup Tihamer Toth 2.

- O matki chrześcijańskie, gdybyście tylko znały przyszłość pełną nędzy, niebezpieczeństw i wstydu, na jakie skazujecie swoje dzieci przez nieroztropne przyzwyczajanie ich do życia ledwo ubrane, co powoduje, że zatracają one zmysł wstydu, zawstydziłybyście się swojego postępowania i krzywd wyrządzanych maleństwom, które Bóg powierzył waszej opiece, dla wychowania w chrześcijańskiej godności i kulturze - mowa Ojca Świętego Piusa XII z 17 lipca 1954 r.3

Św. Bernard z Clairvaux: - Osoby nieskromnie ubrane są narzędziem diabła.

Św. Filip Nereusz: - Ten, kto stroi się dla przypodobania innym, niechaj nie odważa się nazywać siebie czystym w sercu, gdyż strój zadaje kłam jego słowom.

Św. Ojciec Pio z Petrelciny: - Kobiety, których ubiór cechuje próżność, nigdy nie przyobleką życia Jezusa Chrystusa. Co więcej, tracą one piękno swej duszy, gdy to bożyszcze wkroczy do ich serca. (...) Kto w swoich udrękach chce korzystać z mojej pomocy, musi i mnie pomóc w walce przeciw nieskromności.

- Wstydliwość chroni intymność osoby. Polega ona na odmowie odsłaniania tego, co powinno zostać zakryte... Wstydliwość jest skromnością. Wpływa na wybór ubioru... Wstydliwość inspiruje styl życia, który pozwala na przeciwstawianie się wymaganiom mody i presji panujących ideologii - Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 roku, paragrafy 2521-2523.

Mirosław Salwowski
Przymierze z Maryją Numer 30
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 19:03   

Temat poruszany w tym wątku może się wielu z nas nie kojarzyć bezpośrednio z kryzysami jakie przeżywamy w naszych małżeństwach, jednak gdy zagłębimy się w niego dostrzeżemy że jednak ma. Okazuje się,że nasz ubiór wymusza na nas określone zachowania-powstrzymuje nas lub ośmiela , co więcej czytając przemyślenia kapłanów odkryjemy,że strój może być niewerbalnym sposobem na odczytanie naszych cech charakteru i rodzaju duchowosci jaką się kierujemy w życiu.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-25, 19:37   

Interesujące:
kard. Giuseppe Siri -

Zatarcie różnicy płci w ubiorze
Genua, 12 czerwca 1960

Do Wielebnego Duchowieństwa

Do wszystkich sióstr nauczania

Do ukochanych synów ruchów katolickich

Do wychowawców zmierzających pójść za prawdziwą doktryną chrześcijańską.


Pierwsze oznaki późno przybywającej wiosny wskazują, że w tym roku obserwujemy wzrost noszeniu spodni przez dziewczyny, kobiety a nawet matk. Do 1959 roku w Genui taki ubiór zwykle oznaczał, że dana osoba była turystą ale teraz wydaje się, że znacząca liczba kobiet i dziewczyn z Genui już tylko dla wygody zaczeła nosić spodnie.

Ciągły wzrost takich zachowań zobowiązuje nas by rozważyć i zapytać osoby do których ten list jest skierowany jak wielkiej wagi jest to problem, szczególnie dla kogoś kto jest świadomy swej odpowiedzialności przed Bogiem.


Zastanówmy się przede wszystkim jaka powinna być zrównoważona, zgodna z katolicką moralnością opinia na temat noszenia spodni przez kobiety.

Po pierwsze, kiedy mówimy o przykrywaniu żeńskiego ciała przez noszenie spodni nie możemy stanowić o skromności w opozycji do urazy, ponieważ spodnie przykrywają ciało w zdecydowanie większym stopniu niż nowoczesne spódnice.

Po drugie, o skromności ubrania nie stanowi tylko i wyłącznie fakt jak dużo tego ciała przykrywa, ale także to jak bardzo do ciała ubranie przylega.

Noszenie sukienki przez kobiety oddziałuje przede wszystkim na jej psychikę a to z kolei ma wpływ na nią jako żonę, a w konsekwencji może zepsuć zasadnicze relacje miedzy płciami. Co więcej noszenie spodni przez kobietę, wpływa niezmiernie destrukcyjnie na nią jako matkę poprzez krzywdzenie jej godności oczach potomstwa. Każdy z tych punktów zostanie osobno rozważony.

Psychologia kobiety odmieniona przez noszenie sukienki.


Motywem skłaniającym kobiety do noszenia spodni jest utożsamianie się z człowiekiem który jest silniejszy i bardziej niezależny. Ta motywacja jest bardzo wyraźnie widoczna kiedy spodnie powodują umysłowe nastawienie kobiety �jak mężczyzna�. Po drugie, od zawsze odzież noszona przez daną osoba wpływała w pewnym sensie na jej gesty, nastawienie i zachowania, tak więc to co nosimy na zewnątrz narzuca nam pewne nastroje wewnętrzne.

Tym samym kobieta nosząca spodnie mniej reaguje na swoją kobiecość. Te powody wystarczają by ostrzec nas, jak noszenie spodni destrukcyjnie wpływa na psychikę kobiety.

Spodnie maja tendencje do psucia relacji miedzy kobietą a mężczyzna.


Relacje między dwojgiem ludzi ujawniają się z nastaniem pełnoletności. W tym okresie wzajemna atrakcyjność jest dominująca. Podstawą tej atrakcyjności jest wzajemne dopełnianie się lub uzupełnianie. Jeżeli te różnce stają się mniej oczywiste, ponieważ jeden z głównych, zewnętrznych czynników jest wyeliminowany a psychologiczna struktura płci jest osłabiona zmieniają się podstawowe czynniki wpływające na relacje między mężczyzną i kobieta. Wzajemna atrakcyjność miedzy płciami jest poprzedzona naturalnie miedzy innymi poprzez wstyd, który trzyma rosnące instynkty pod kontrolą, narzuca pewien szacunek i skłania się do tego, aby rozwijać wzajemny szacunek, zdrowy rozsądek oraz hamuje te instynkty, które w niekontrolowany sposób wpłynęłyby na nasze czyny. To właśnie przez odzież jaką nosimy ujawnia się nasza natura. Kiedy wstyd nie przeszkadza nam w hamowaniu naszych zachowań, wtedy relacje między kobietą a mężczyzną zostają poniżone do czystej zmysłowości, pozbawionej przede wszystkim wzajemnego szacunku. Doświadczenie pokazuje ,że kiedy kobieta nie jest 100% kobietą wtedy następuje wzrost jej słabości.

Spodnie krzywdzą godność matki w oczach jej dzieci.

Wszystkie dzieci opierają swoje zachowania na godności ich matki. Pierwszy kryzys wewnętrzny dzieci, kiedy budzą się do życia następuje w okresie dojrzewania. Dzieci są bardzo wrażliwe na tym punkcie. Dzieci instynktownie opierają swoje zachowania na zachowaniu matki. To właśnie dzieciństwo i dziecięce dramaty wpływają na ukształtowanie późniejszego życia dziecka. Dziecko nie zna definicji frywolności, niewiary ale posiada instynktowny szósty zmysł, aby je rozpoznać i kiedy one następują pozostają bardzo gorzko zranione w duszy. Zmiana kobiecej psychologii powoduje podstawowe i nieodwracalne uszkodzenie rodziny, małżeńskiej wierności, ludzkiej sympatii i ludzkiego społeczeństwa. Jest to tym bardziej niebezpieczne, gdyż w krótkim czasie nie jesteśmy w stanie tych skutków właściwie dostrzec.

Dlatego zwracam się z ostrzeżeniem do duchownych w parafiach, do spowiedników, do członków wszystkich stowarzyszeń religijnych, zakonnic i zakonników. Pragnę abyśmy wszyscy stali się świadomi tego wielkiego problemu. Właściwe zrozumienie tego doniosłego zagadnienia, ułatwi nam skuteczne przeciwdziałanie wobec rosącej fali zła moralnego.

Ludzie przychodzą i odchodzą. Bóg dał nam pokój, wolną wolę ale żelazna linia wiecznego prawa nigdy nie zmienia się i nigdy nie zostanie zmienione.

Konsekwencją pogwałcenia wiecznych praw jest obraz nowego człowieka, jego nieporządek, jego bolesna niestałość oraz wstrząsająca liczba ludzkich rozbitków, którzy nie mogą samoczynnie zmniejszyć odczucia smutku i odrzucenia. Żyją oni krótko z sercami i domami przepełnionymi zimnymi odczuciami. Z jednej strony widzimy starców, z drugiej dzieci.

Duchowni nie mogą pozwolić aby ślepe spojrzenie w kierunku nowego zwyczaju noszenia przez kobiety spodni, który podkopuje moralną pozycje wszystkich instytucji pozostało bez wyraźnego sprzeciwu. Ich głos w konfesjonale powinien być ostry i decydujący.

Dlatego tak ważna jest współpraca wszystkich ludzi życzliwych, wszystkich oświeconych umysłów aby stworzyć potężną tamę, która zatrzyma narastającą powódź.

Powinniśmy bronić się przed sztuka i rzemiosłem mediów. Projektanci mody i ich dzieła maja tutaj zasadniczo decydujący wpływ. Artystyczny sens, wyrafinowanie i dobry smak może razem z nimi pomóc znaleźć właściwe rozwiązanie, jeśli chodzi o trapiący nas dramat noszenie spodni przez kobiety.

Nie zaprzeczam, że nowoczesne życie ustanawia pewne problemy i stawia przed nami wymagania, które nieznane były naszym przodkom. Ale stwierdzam, że wartości musza zostać zawsze chronione gdyż doświadczenia mijają bardzo szybko.

Kiedy widzimy kobietę w spodniach, widzimy w niej pewną dwuznaczność, niedoskonałość i jednym słowem monstrualność.

na język polski przełożyła Bogumiła Janusz

Źródło informacji: http://www.omp.lublin.pl

http://rzymskikatolik.blo...-w-ubiorze.html

========================================================

Po lekturze tego artykułu nasunęła mi się taka myśl, skąd wiadomo że spodnie są ubiorem męskim skoro Bóg dał go Kapłanom, a nie wszystkim mężczyznom?
Wszak nawet Jezus nosił suknię( "rzucili losy o moją suknię"... ), nie spodnie.

(39) Zrobisz także suknię z bisioru. Z bisioru będzie również wykonana tiara i pas różnobarwny. (40) Synowie Aarona będą też nosić specjalne szaty, pasy i mitry, żeby zaznaczyć w ten sposób swoją godność i dostojeństwo. (41) Tak ubierzesz twojego brata Aarona, a razem z nim jego synów. Namaścisz ich również, wprowadzisz w urzędowanie i poświęcisz na służbę kapłańską dla Mnie. (42) Niech sobie też sporządzą spodnie ze lnu dla okrycia nagości, od nerek aż po kostki. (43) Aaron i jego synowie powinni je nosić, gdy będą wchodzić do Namiotu Spotkania albo gdy będą się zbliżać do ołtarza, aby pełnić swą świątynną służbę. W ten sposób nie dopuszczą się [jednego z] wykroczeń i nie zasłużą na karę śmierci. Jest to wieczne prawo wydane dla Aarona i jego potomków.
(Ks. Wyjścia 28:39-43, Biblia Warszawsko-Praska)
(1) Jahwe przemówił do Mojżesza w te słowa: (2) Wydaj Aaronowi i jego synom takie oto zarządzenie: Oto prawo dotyczące ofiary całopalenia. Ofiara całopalna powinna się palić na palenisku ołtarzowym całą noc, aż do rana powinien płonąć ogień na ołtarzu. (3) Każdego ranka kapłan, ubrawszy się w szatę z bisioru i w białe spodnie nałożone bezpośrednio na ciało, zbierze popiół powstały ze spalenia ofiary w ogniu na ołtarzu i zsypie go obok ołtarza. (4) Następnie zmieni szaty i wyniesie popiół poza obóz, na miejsce czyste. (5) Ogień na ołtarzu powinien zawsze płonąć; nigdy nie może wygasnąć. Kapłan będzie na nim zapalał każdego ranka drwa, będzie na nim układał ofiarę całopalenia i będzie spalał tłuszcz z ofiar pojednania. (6) Płomień wieczny powinien na ołtarzu płonąć i nigdy nie gasnąć.
(Ks. Kapłańska 6:1-6, Biblia Warszawsko-Praska)

A może ktoś wie jak to było z tą częścią garderoby? :-D
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 13:31   Kobieta i diabeł

Kobieta i diabeł - dr Wanda Półtawska

http://komandir.wrzuta.pl...wanda_poltawska
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11