Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Jestem kawalerem 30+, stoję przed wyborem żony. Pytanie dotyczy małżeństwa z rozsądku: co to jest, i czy takie coś ma sens?
Konkretnie to mam dziewczynę z którą jest porozumienie, nieźle nam się rozmawia, mamy wspólny system wartości (oboje jesteśmy wierzącymi katolikami). Nie współżyjemy ale się przytulamy (w ubraniach) i biologia wtedy działa, więc mam podstawy by sądzić że przy współżyciu też będzie OK. Jest tylko jeden mały problem: nie tęsknię za nią, nie czuję do niej nic.
Nie jestem w niej zakochany, z odległości kilku metrów niezbyt mi się podoba, w życiu bym nie wpadł na to żeby się z nią spotykać gdyby nie obiektywne kryteria z mojej tabelki (wiara, wartości, wykształcenie, porządna rodzina itd.) i to że ona chciała. Ona nie jest w moim typie po prostu.
Znamy się pół roku, a spotykamy od miesiąca.
To ma sens?
Proszę o rady, a w odpowiedzi podać swoją sytuację, wiek i liczbę lat stażu małżeńskiego.
Dzięki!
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 18:31
Jak sie z nią ożenisz to jest duża szansa że albo Ty albo ona tutaj na forum do nas wróci :)
A tak poważnie, to czemu chcesz kogoś unieszczęsliwiać (domyslam się że dla niej nie jest to związek z rozsadku) ?
krasnobar [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 19:05
zadaj sobie pytania, po co chcesz się żenić?......piszesz o małżeństwie jak o zakupie auta, budowie domu,słowem czymś,co jest przedmiotem,czymś kompletnie użytkowym.....jako człowiek wierzący chyba wiesz,co się przysięga na ślubie.........miłość.....i uczciwość małżeńską........jeśli dziewczyna nie wie o Twoich rozterkach i w takiej nieświadomości pójdzie do ślubu,to sam wiesz,że małżeństwo nie będzie ważnie zawarte.........myślę też,że jeśli przyznasz księdzu przed ślubem(a jest taka przepytywanka przedślubna),że nie kochasz dziewczyny miłością romantyczną,duchową,a małżeństwo widzisz jako pewien kontrakt,to sądzę,że tego ślubu nie otrzymasz....
znasz Pieśń nad Pieśniami z Biblii?...........znajdź sobie jej treść i zapytaj siebie,czy taki masz stosunek do swojej dziewczyny............
przede wszystkim winieneś jej prawdę i uczciwe postawienie sprawy.........możliwe,że problem będziesz miał z głowy,bo ona sama zrezygnuje z takiego małżeństwa,zwłaszcza,jeśli jest wierząca.............taki "oszukany" Sakrament, oparty nie na miłości a na układzie.....
z drugiej strony bardzo to rozsądne z Twojej strony,że bierzesz pod uwagę takie cechy,jak zgodność światopoglądową,wiarę,rodzinę i jej stosunek do niej itd.....są to rzeczy,które często rozwalają związki,nawet powstałe po wielkich silnych zakochaniach się............
w mojej opinii powinieneś poczekać na kogoś,kto nie tylko spełni Twoje wymagania odnośnie do charakteru,ale też i spowoduje u Ciebie przyspieszone bicie serca i chęć.....dawania.......chęć uszczęsliwiania tej osoby.....bo to jest istota małżeństwa.
nic na siłę........kiedy to będzie miłość,wątpliwości mieć nie będziesz..........nie bagatelizuj więc tego,co teraz budzi Twój słuszny niepokój.........i bądź uczciwy wobec swojej dziewczyny.................pozdrawiam, szymon.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 21:21
rometzky napisał/a:
Pytanie dotyczy małżeństwa z rozsądku: co to jest, i czy takie coś ma sens?
-------------------------------------------------------------------------------------------
Powody małżeństwa z rozsądku
Wbrew pozorom małżeństwo z rozsądku zawierają nie tylko wyrachowani materialiści, którzy wybierając sobie odpowiednią materialnie „partię” liczą na wygodne i pozbawione finansowych zmartwień życie. Czasami powody wynikają z głębokich emocji i są efektem przeszłych doświadczeń, do spektrum których zalicza się na przykład bolesne rozstanie z partnerem.
Nie zawsze związki z dużą dozą namiętności i wzajemnej fascynacji kończą się szczęśliwie. Osoba, która ma za sobą kilka tego typu rozczarowań, zacznie rozważać możliwość związania się z kimś, kto niekoniecznie przyprawi o szybsze bicie serca i zakochanie, będzie natomiast dawał poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby obie te rzeczy szły w parze, jednak życie nie zawsze pisze idealne scenariusze
Kiedy przychodzą pierwsze chwile i trudy małżeństwa-zwane kryzysem.
Kalkulacja staje się tak samo zimna-jak zawarcie tego związku.
Człowiek siada i zastanawia się:
po co tkwię w tym związku??
skoro nigdy nie kochałem/łam, skoro zawarłem/łam ten związek bo nie było innej alternatywy.
Dla podejmującego te myśli i pod ich wpływem decyzje-jest to proste, tylko jak czuje się w tym wszystkim ktoś drugi -patrz współmałżonek.
Nie gniewaj się chłopie ale jak dla mnie takie kalkulacje podejmuje tylko ktoś kto jest skrajnym egoistą.
Egoista dla którego liczy się tylko to co jemu odpowiada....
I jak dla mnie prostym jest pytanie...
czy taki ktoś potrafi w ogóle kochać.....
pozdrawiam
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 22:15 Re: małżeństwo z rozsądku
rometzky napisał/a:
Cześć
Znamy się pół roku, a spotykamy od miesiąca.
Myślisz o żeniaczce po miesiącu chodzenia ?
Proszę o rady, a w odpowiedzi podać swoją sytuację, wiek i liczbę lat stażu małżeńskiego.
Będziesz robił tabelkę? Czy do Exela wpiszesz?
Dzięki!
Sorry za żartobliwy ton, ale inaczej trudno to traktować
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 22:57
grzegorz_ napisał/a:
Sorry za żartobliwy ton, ale inaczej trudno to traktować
Grzechu :
jak ja mam myśleć o tym żartobliwie
to mnie powaliło już to
rometzky napisał/a:
Jestem kawalerem 30+, stoję przed wyborem żony
30+ to już się nie wybiera i przebiera
bo dla wielu młodych płci pięknej....to jesteś już zgredzik.........
Może to i dobrze że teraz demokracja....
Jak pamiętam za komuny.....
płacił bys bidoku tkzw. frycowe lub bykowe
(jak kto woli)
Generalnie napisze wprost jak ja to czuję....
wyciągaj pieluchę, zakładaj gacie, ogarnij się , sprawdż dowód -ile tam faktycznie lat.
I zacznij zachowywać się jak 30-letni facet.
Bo twoje pytania brzmią jak do tygodnika Przyjaciółka...
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-12-15, 23:13, w całości zmieniany 1 raz
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-15, 23:12 Re: małżeństwo z rozsądku
rometzky napisał/a:
Cześć
z odległości kilku metrów niezbyt mi się podoba,
a z bliższej odległości Ci się podoba ?
w życiu bym nie wpadł na to żeby się z nią spotykać gdyby nie obiektywne kryteria z mojej tabelki (wiara, wartości, wykształcenie, porządna rodzina itd.)
W wierszach : wiara, wartości, wyszktałcenie, ....
W kolumnach : Zosia, Marysia, Bożenka...
Rometzky,
ale jak tu dłużej pobędziesz na forum
to się do tego małżeństwa przekonasz, bo
dowiesz się, że "miłość to uczucia, tylko wybór",
że na 1 miejscu wiara (tu akurat się pewnie z narzeczona doskonale rozumiecie)
poza tym odpowiedzialność, wyższe wartosci itp;)
Ostatnio zmieniony przez grzegorz_ 2013-12-16, 00:37, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 00:06
Witaj Rometzky .
Myślę , że tak naprawdę
to naprawdę masz problem .
Problem , chyba nie tylko z samą osobą "kandydatki" .
Chyba nie bardzo uświadamiasz sobie
co to właściwie jest MAŁZEŃSTWO ,
czym ono powinno być ( małżeństwo ludzi wierzących )
jakie ma cele .
Ale też w ujęciu takim "cywilnym" .
Podejrzewam , że to pierwsza "twoja dziewczyna" ,
no że przynajmniej wielkiego doswiadczenia w "chodzeniu" nie masz .
Oczywiście nie popieram skakania z kwiatka na kwiatek , zwłaszcza zbierania nektaru .
1. Posłuchaj sobie konferencji , kazań itp.
księdza Piotra Pawlukiewicza na temat małżeństwa .
Mnóstwo na YOUTUBE .
2. Poczytaj książki PULIKOWSKIEGO .
Zacznij od wykładów na YOUTUBE .
Cytat:
Jest tylko jeden mały problem: nie tęsknię za nią, nie czuję do niej nic.
.................. to jest WIEEEEEEEEEEEELKI problem
TAKA dziewczyna powinna cię ZACHWYCAĆ ( osobowością , tym jaka jest , co dla niej jest ważne , jak się zachowuje , jakie ma serce , jak wygląda , mówi itd. )
Małżeństwo to taka więź duchowo ( życie wiarą na codzień , wspólny system wartości - kolejność )
emocjonalno ( zachwyt osobowością )
fizyczna .
W takiej kolejności .
Wybór żony ( ponoć to one wybierają )
to NAJWAŻNIEJSZA rzecz .
Jak dobrze wybierzesz ......... to możesz i prezydentem zostać .
A , nie stresuj się tym "działaniem" .
Z drugiej strony to "że dział" to zaledwie WARUNEK WSTĘPNY do udanego współżycia .
Jakieś 5 % .
To ważna rzecz więc się dokształć ( tylko nie na stronach porno ) .
Bez tej więzi duchowej i emocjonalne
i na tym polu łóżkowym będzie tylko nieźle ( przy dobrych układach ) .
Czas się dokształcić , dojrzeć , trochę wydorośleć chyba .
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 07:08
Rometzky, na tej stronie http://www.langustanapalmie.pl/ posłuchaj wszystkiego jak leci, ale głównie polecam Pomarańczarnię.
Ciekawa jestem Twoich refleksji po odsłuchaniu
krawędź nadziei [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 11:23
Czy zdradzeni czytający te słowa o tęsknocie, zauroczeniu, zachwycie osobowością - też, tak jak ja, mają w oczach związek swego wiarołomnego małżonka z osobą trzecią?
Czy po prostu ja mam jednak wciąż problem.. i wszystko "mi się kojarzy" ..
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-16, 11:26
krasnobar napisał/a:
znasz Pieśń nad Pieśniami z Biblii?.
Nirwanna napisał/a:
Rometzky, na tej stronie http://www.langustanapalmie.pl/ posłuchaj wszystkiego jak leci, ale głównie polecam Pomarańczarnię.
A PACHNIDŁA szczególnie warte polecenia (pierwszy sezon można znaleźć w internecie), warto sobie kupić i odsluchać.
1. Posłuchaj sobie konferencji , kazań itp.
księdza Piotra Pawlukiewicza na temat małżeństwa .
Mnóstwo na YOUTUBE .
2. Poczytaj książki PULIKOWSKIEGO .
Zacznij od wykładów na YOUTUBE .
Czy zdradzeni czytający te słowa o tęsknocie, zauroczeniu, zachwycie osobowością - też, tak jak ja, mają w oczach związek swego wiarołomnego małżonka z osobą trzecią?
Czy po prostu ja mam jednak wciąż problem.. i wszystko "mi się kojarzy" ..
nie tylko Ty tak masz, oczyma wyobraźni zobaczyłam szanownego malzonka z urocza kochanka co za fascynacja, wspólne zainteresowania, ten sam system wartości itp......
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-17, 15:41
Ciekawe dylematy są tu na forum. Ja uważam, że małżeństwo z rozsądku ma sens.
Autorze tego wątku, Twoja szczerość jest wspaniała. Wszystko by było OK, pod dwoma warunkami.
Warunek pierwszy. Jesteś prawdziwym mężczyzną, a nie jakimś nędznym frajerem co dziś mówi tak a jutro co innego. Chcesz założyć rodzinę, masz swoje lata. Bardzo słusznie. Nie kochasz, moim zdaniem nie musisz w rozumieniu uczucia, zafascynowania urodą. Jeśli Twoja żona nawet będzie brzydka to dobrze, ale pod warunkiem że nigdy jej tego nie okażesz. Czyli w praktyce będziesz musiał polubić tę brzydotę. Ona z kolei (pod warunkiem, że rzeczywiście jest brzydka, a nie Ty masz wypaczony gust, bo może być i tak) będzie tym bardziej Ci wdzięczna. A wdzięczna kobieta to wspaniałą rzecz, ale dla mężczyzny, a nie nędznego frajera i kreatury. Możesz być z nią szczęśliwy. Jednak odpowiedz sobie szczerze, czy Ty dla tej brzyduli, do której Cię wcale nie ciągnie jesteś w stanie poświęcić wszystko, całego siebie. Zakochani tak czują, choć później często okazuje się to złudzeniem. Czy byłbyś gotów przepłynąć dla niej jezioro, czy jesteś na każde JEJ skinienie? W imię czego? Zakochani, wiadomo. A Ty? Bo jesteś mężczyzną, bo podjąłeś decyzje, bo czujesz taki imperatyw szlachetności w Tobie samym. Masz pewność, że jesteś takim GOŚCIEM, RYCERZEM, że tej DAMY nie skrzywdzisz, a prędzej popełnisz sepuku nożem kuchennym z tępym trzonkiem?
Kiedyś ludzie tak żyli i było dobrze, więc nie martw się. Cywilizacja miłości uczuciowej jako podstawowego warunku zawierania małżeństw jest jednym z większych sukcesów szatana. Jest właśnie upadkiem męskości. Jest tryumfem baraniej tkliwości.
Więc głowa do góry! Czy jesteś mężczyzną?
Warunek drugi. Przekontemplujesz czym jest miłość. Poczujesz ją otrzymaną od Boga i dasz ją żonie w sakramencie małżeństwa. Jeśli Twoje wartości to tylko system to popracuj nad tym. Rekolekcje, chyba najlepiej w pojedynkę, żeby Cię nic nie rozpraszało. Eucharystia, adoracja, modlitwa, pokuta, jałmużna, to drogi do otrzymania łaski. Może kierownik duchowy. Praca duchowa na maksa, co? Ja się przekonałem, że w dzisiejszym świecie innej drogi nie ma.
Nie przejmuj się tym co napisał marre1966. To zabrzmiało jakby się czuł w czymś lepszy. (Marre wybacz, ale jeśli się mylę to masz jakieś chore ideały, tęsknoty i krzywdzisz nimi innych) Brak doświadczenia jest w istocie wspaniałym darem czystości. I jeśli go nie masz, to to jest problem. Duży problem. Najwspanialsze co można sobie dać to właśnie czystość. To jest niczym nie zastępowalny prezent ofiarowywany w ramach prawdziwej miłości. Kto kocha lub kochać chce ten będzie to pielęgnował.
Tak więc, autorze wątku, mam nadzieje, że dobrze jest. A jak coś jest źle, to dla Boga nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko patrz warunek drugi.
Takie jest moje zdanie.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-18, 00:20
Określenie "małżeństwo z rozsądku"
jest jakby niedzisiejsze .
Obecnie panuje model tzw. miłości romantycznej .
Ludzie pobierają się "z miłości"
( z Miłości lub z miłości )
Oczywiście dotyczy to głównie Europy , Ameryki ,
tzw. świata kultury zachodniej .
Nie wszędzie na świecie tak to wygląda .
Jeszcze w XIX wiecznej Polsce też tak nie było ( do 1914 powiedzmy ) .
Koligacje rodzinne , mąjątkowe itp.
były bardzo ważne .
Społeczeństwa były klasowe .
Zresztą , i dziś patrzy się na majątek , wykształcenie .
Pamiętam taki serial Saga rodu Palliserów i słynną Glencorę .
Młodziutki byłem .
Noce i dnie , itd.
Orsz ,
zdziwisz się , ale myślę , że wbrew pozorom
tamte małżeństwa czasem były bardziej udane
niż te dzisiejsze .
Zapewne , różnie bywało .
Dziś często i zbyt szybko chyba
ludzie pobierają się w okresie zakochania .
A wiadomo , człowiek wtedy "pijamy miłością" .
Ja bym powiedział tak :
Nie małżeństwo z rozsądku ( z wyrachowania - tak się dziś odbiera znaczenie tych słów )
ale małżeństwo Z ROZSĄDKIEM .
Orsz , Mare coś napisał
Ty to jakoś odebrałeś , odczytałeś .
Błędnie .
Cytat:
Brak doświadczenia jest w istocie wspaniałym darem czystości. I jeśli go nie masz, to to jest problem. Duży problem. Najwspanialsze co można sobie dać to właśnie czystość. To jest niczym nie zastępowalny prezent ofiarowywany w ramach prawdziwej miłości. Kto kocha lub kochać chce ten będzie to pielęgnował.
Orsz - ja nie ganię faceta za brak doświadczenia w kontaktach seksualnych .
Wprost przeciewnie , uważam że dochowanie czystości
ma kolosalne znaczenie , również dla satysfakcji seksualnej w tym małżństwie ,
między innymi oczywiście .
Większość nie zdaje sobie sprawy z tego ( z poza forum raczej )
Ale Orsz , obudź się .
Mamy szkoły koedukacyjne od wielu lat ( nie wiem czy dobrze ).
Jakieś koleżanki , sympatie , doswiadczenia w kontakcie z płcią przeciwną .
Nie da się tak od razu wskoczyć w małżeństwo .
To tak jakby ktoś postanowił , że czas już zdobyć Everest .
( nie wiem , co łatwiejsze )
Cytat:
Nie kochasz, moim zdaniem nie musisz w rozumieniu uczucia, zafascynowania urodą. Jeśli Twoja żona nawet będzie brzydka to dobrze, ale pod warunkiem że nigdy jej tego nie okażesz. Czyli w praktyce będziesz musiał polubić tę brzydotę. Ona z kolei (pod warunkiem, że rzeczywiście jest brzydka, a nie Ty masz wypaczony gust, bo może być i tak) będzie tym bardziej Ci wdzięczna. A wdzięczna kobieta to wspaniałą rzecz, ale dla mężczyzny, a nie nędznego frajera i kreatury. Możesz być z nią szczęśliwy.
Orsz , nie spłycaj do urody .
Bardziej liczy się osobowość , serce , wrażliwość , sposób bycia , zachowania , mówienia ,
uśmiechu , głos , chód itd. itd.
Są setki rzeczy w których się można zakochać , polubić , tęsknić .
Facet napisał tylko - "nieźle nam się rozmawia" .
Jakby maławo .
Orsz , nie da się tak kłamać , ani tego ukryć .
Jak Ty chcesz się kochać z "brzydką kobietą" ( dla ciebie , nie w twoim guście itp ) ?
Będzie wdzięczna do czasu , a potem go znienawidzi .
A jak trafi na prawdziwego amatora na nią ,
to go zostawi i poleciiiiiiiii .
Cytat:
Cywilizacja miłości uczuciowej jako podstawowego warunku zawierania małżeństw jest jednym z większych sukcesów szatana. Jest właśnie upadkiem męskości. Jest tryumfem baraniej tkliwości.
Orsz , idziesz chyba za daleko ( przynajmniej tak to pobrzmiewa ) .
Uczucia nie są niczym złym ,
pod warunkiem że nie rzadzą osobą .
Nad uczuciami ROZUM .
K : uczucie- rozum-uczucie
M: rozum - uczucie - rozum
( to tylko naturalne skłonności , tendencja , lekka przewaga w schemacie )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.