Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
14 lat temu urodziłam syna (z przygodnego spotkania) dwa lata później poznałam mojego męża po roku znajomości pobraliśmy się.Po krótkim czasie okazało się że mój mąż bardzo źle traktuje syna i mnie (był bardzo agresywny) po pół roku złożyłam pozew o rozwód w tym czasie poczęła się nasz córka. Po trzech latach postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Jednak po roku wszystko wróciło mieliśmy kolejne dzieci a ja wciąż czekałam na zmianę zachowanie mojego męża. W 2012 w maju kiedy mnie uderzył wezwałam policję, założyłam niebieską kartę przez pół roku chodziliśmy raz w tygodniu do psychologa potem odwiesiłam kartę bo troszkę się starał. Lecz gdy to zrobiłam znowu zaczął nas poniżać itp. awantury są prawie każdego dnia o wszystko(rachunki,włączony komputer, za duże zużycie wody, o to że chodzę z dziećmi do kościoła itp.. Od roku proszę żeby się wyprowadził bo już nie nie mogę tego znieść lecz mąż nie chce. Z jednej strony wiem że powinnam to przerwać a z drugiej boję się że sama nie dam rady z piątką niedługo szóstką dzieci.Dopiero niedawno zrozumiałam co to znaczy sakrament małżeństwa dzięki stronie SYCHAR. Jak dalej żyć?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 01:26
Witaj ,
może Ci się ciut nie spodobać
ale z reguły tal bywa .
Mąż ożenił się z Tobą i zaakceptował jednak dziecko innego faceta .
Łatwe to to nie jest , chyba rozumiesz .
Nie , nie zrobił wam łaski , ale jednak może warto docenić go za to ?
Tak dla kontrastu - jakiś ......... zachował się zupełnie inaczej .
Poprzez dziecko może taka ukryta pretensja do Ciebie ,
a może zwyczajnie nie radzi sobie z dzieckiem ,
co też znowu aż takie dziwne nie jest .
Składasz pozew - rodzi się córka , jakaś niekonsekwencja
( tym bardziej , że mąż tak xle Cię traktuje ) .
Macie 5 dzieci ( szóste w drodze ) - i super
ale chyba zdajesz sobie sprawę , że nie łatwo utrzymać taka rodzinę ?
Może mąż ma w czymś trochę racji , nie sadzisz ?
Ile razy w życiu mąż Cię uderzył ?
Jasne , nie powinien ani razu !
Ale czy Ty nie dopiekłaś mu SŁOWAMI bardziej dotkliwie ?
Myślisz , że to boli mniej ?
Ta karta naprawdę była niezbędna ?
( NIE PRZESĄDZAM , może istotnie to dobrze podziałało na męża , ale jeżeli to był jedyny taki raz to taka karta upokarza i poniża i to publicznie , wejdź w jego położenie , co to jakiś zwyrodnialec ? )
Bo : kiedyś tam jednak wykazał dobrą wolę i "zaczęliscie znowu" ,
potem chodził ( chyba dobrowolnie , nie ? ) do tego psychologa ,
nie chce się wyprowadzić ,
zakładam że to mąż pracuje na rodzinę , czy nie ?
A sobie masz coś do zarzucenia czy NIC ?
Ja wiem , że to ostro
ale może coś tam racji jest .
Jak myslisz ?
Z reguły kobieta bije faceta SŁOWAMI
i zwykle nie zdaje sobie z tego nawet sprawy .
Cytat:
Jak dalej żyć?
..... z Bogiem , to na pewno .
Tego mąż nie ma prawa Ci zabronić .
Więcej , możesz mu przypomnieć , że sam składał przysięgę .
( no chyba , że go zmusili siłą )
Cytat:
Dopiero niedawno zrozumiałam co to znaczy sakrament małżeństwa dzięki stronie SYCHAR.
No to już zmiana w dobrą stronę .
krasnobar [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 01:59
mare1966 napisał/a:
Ta karta naprawdę była niezbędna ?
( NIE PRZESĄDZAM , może istotnie to dobrze podziałało na męża , ale jeżeli to był jedyny taki raz to taka karta upokarza i poniża i to publicznie , wejdź w jego położenie , co to jakiś zwyrodnialec ? )
mare,a czytasz Ty dokładnie posty ludzi?autorka watku napisała:
mary key napisał/a:
Po krótkim czasie okazało się że mój mąż bardzo źle traktuje syna i mnie (był bardzo agresywny) po pół roku złożyłam pozew o rozwód
był bardzo agresywny chyba nie oznacza krzywego spojrzenia czy pretensji o zimny obiad?jeśli ktoś decyduje się na rozwód,to chyba nie z powodu jakiegoś głupstwa?
a więc był bardzo agresywny,a kiedy w maju 2012 roku uderzył ją,założyła mu s ł u s z n i e niebieską kartę.............................mam wrażenie,że nie pierwszy raz na forum torpedujesz działanie bitej kobiety w kwestii zakładania niebieskiej karty......i w dodatku te pretensje do autorki,że mają tyle dzieci,jakby to ona sama je sobie płodziła na złość mężowi.............żona bije słowami,więc mąż ma prawo uderzyć ją fizycznie?mare......nie kumam jak jeden facet może usprawiedliwić fizyczną przemoc drugiego faceta wobec kobiety czy dziecka........no nie kumam..........jak można usprawiedliwić taki czyn,że ktoś pierwszy zaczął go bić....słowami.........no litości.
mary key,nie obawiaj się swoich działań.......masz prawo i pełną słuszność co do obrony swojej nietykalności,a także nietykalności dzieci.....................i nie daj sobie nikomu wmówić,że sprzeciwianie się przemocy i pomoc systemu w tej kwestii jest czymś złym......pozdrawiam,szymon.
ten cytat będzie epicki..........w sam raz dla każdego przemocowca,który będzie szukał usprawiedliwienia dla bicia swojej żony....no jasne! toż ona go biła słowami!
mare1966 napisał/a:
Ile razy w życiu mąż Cię uderzył ?
Jasne , nie powinien ani razu !
Ale czy Ty nie dopiekłaś mu SŁOWAMI bardziej dotkliwie ?
Myślisz , że to boli mniej ?
nieeee.....no pewnie.bardziej...........................dlatego więzienia są przepełnione ludźmi bijącymi słowami.............mare,przeginasz.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 09:25
mary key napisał/a:
W 2012 w maju kiedy mnie uderzył wezwałam policję, założyłam niebieską kartę przez pół roku chodziliśmy raz w tygodniu do psychologa potem odwiesiłam kartę bo troszkę się starał.
Mary key
karta nebieska raz założona istnieje (wciąż)w aktach na mocy ustawy UE ,poszkodowany nie ma możliwości wycofać zeznań, ani ich załagodzić:
Często zdarza się, że ofiara pod naciskiem sprawcy nie składa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, wycofuje zarzuty, odwołuje lub zmienia zeznania albo całkowicie odmawia ich składania i współpracy z policją[potrzebne źródło]. Policja wszczyna postępowanie z art. 207[1] Kodeksu karnego z urzędu, jeżeli dysponuje odpowiednimi informacjami.
Bardzo istotny jest fakt, że nie ma możliwości wycofania ani zmiany informacji zawartych w Karcie A nawet na wniosek osoby pokrzywdzonej.
zatem :
Policja sama na mocy art. 207 kieruje sprawę do prokuratury(z urzędu)
właśnie po to by między innymi była możliwość przymusowego leczenia sprawcy, ewentualnie poddać go karze.
mary key napisał/a:
przez pół roku chodziliśmy raz w tygodniu do psychologa
Mary key
czy mąż podjął konkretną terapię w specjalistycznym ośrodku???
czy przechodził przez konsultacje z psychiatrą???
czy na rozmowie wstępnej rozwiązywał testy demaskujące jego skłonności??
Terapia ...indywidualna dla sprawców przemocy trwa -długo.
Zatem czy na pewno byłaś tam gdzie miałaś być??
Niebieska linia (specjalny telefon) dysponuje kontaktami do większości specjalistycznych ośrodków w obrębie twego zamieszkania.
Zarówno z terapią dla ciebie jak i męża.
mary key napisał/a:
Z jednej strony wiem że powinnam to przerwać a z drugiej boję się że sama nie dam rady z piątką niedługo szóstką dzieci
Jak najbardziej to przerwać.
Rozumiem że to trudna decyzja-ale jako matka zrozum jaki wpływ na wychowanie, ma zachowanie męża .
Jako matka zrozum że ważne jest wasze bezpieczeństwo.. a co jak posunie się zbyt daleko???
mary key napisał/a:
Dopiero niedawno zrozumiałam co to znaczy sakrament małżeństwa dzięki stronie SYCHAR
I fajnie że zrozumiałaś-zatem skoro rozumiesz i odnalazłaś w nim funkcję zony.
To musisz wiedzieć że jednym dobrem dla twojego męża jest podjęcie
TERAPI-LECZENIA...i bez względu czy zrobi to dobrowolnie ,czy poprzez decyzje sądu.
I na koniec:
skoro wciąż powraca do zachowań takich jakie ma....
to nie widzi problemu -ba nawet nie stara się sam sobie pomóc.
I jeszcze jedno warto byś wiedziała
zresztą może to już ktoś ci powiedział???
łączenie się w takie relacje nie jest PRZYPADKOWE
pozdrawiam
i działaj
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 10:34
Sorry za dosadność, ale jeśli nie odseparujesz od przemocowca gdy masz 6 dzieci, to zrobisz to za kilka lat gdy dzieci będzie więcej?
Dopiero niedawno zrozumiałam co to znaczy sakrament małżeństwa dzięki stronie SYCHAR. Jak dalej żyć?
Wybacz, ale chyba nie zrozumiałaś.
Sychar nie poleca żyć z przemocowcem.
grzegorz_ napisał/a:
Ps. nie rozumiem kobiet chyba
Jest nazwa na to - SYNDROM WYUCZONEJ BEZRADNOŚCI. "Syndrom ten przejawia się w zaprzestaniu podejmowania jakichkolwiek działań, co wynika z przekonania, że cokolwiek się zrobi i tak nie przyniesie to pożądanego efektu i zawsze znajdzie się powód do zachowań agresywnych. Mimo, że osoby doznające przemocy mają możliwość unikania sytuacji, w jakich występuje przemoc, nie robią tego; pozostają w krzywdzącym związku."
mary key [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 11:49
mare 1966 mój mąż ciągle mnie i dzieci poniża wyzwiska to jego specjalność, wyliczając nas ze wszystkiego sam wydaje dość dużo na swoje używki. Oczywiście nie ma winy po jednej stronie moją jest to że byłam pokorna a nie stanowcza
[ Dodano: 2014-01-02, 12:01 ]
miodzio 63 to nie była terapia specjalistyczna pani psycholog która przyjmuje w poradni. Mąż miał testy z których wynikło że jest bardzo agresywny wynikające z zaburzeń emocjonalnych. Pani psycholog zasugerowała terapię i wizyty u psychiatry. Lecz mąż uważa że nie ma żadnego problemu.
[ Dodano: 2014-01-02, 12:05 ]
Cytat:
Ile razy w życiu mąż Cię uderzył ?
Jasne , nie powinien ani razu !
Ale czy Ty nie dopiekłaś mu SŁOWAMI bardziej dotkliwie ?
Myślisz , że to boli mniej ?
uderzył mnie kilka raz ostatni za to, że wymyślił sobie żę nagrywam jego wyzwiska a potem zdeptał mi tel. masz racje słowa dużo bardziej ranią- szczególnie kiedy ranią dzieci-niż jego policzkowanie i szarpanie
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 12:19
mary key napisał/a:
miodzio 63 to nie była terapia specjalistyczna pani psycholog która przyjmuje w poradni. Mąż miał testy z których wynikło że jest bardzo agresywny wynikające z zaburzeń emocjonalnych. Pani psycholog zasugerowała terapię i wizyty u psychiatry. Lecz mąż uważa że nie ma żadnego problemu.
Tak też myślałem....
bardzo dobrze że są testy....
można wiele kombinować w tkzw podwójnej rzeczywistości przemocowca-ale testy zawsze pokarzą prawdę.
Mary key przykro mi to napisać ale uległaś "miodowemu miesiącu"
nie wiem czy zetknełas się z tym terminem???
Ponieważ waszą mroczna tajemnicę wyniosłaś poza cztery ściany-mąz musiał uśpic twoja czujność ,no i uśpił.
Nie widzi że nie ma problemu???
nie widzi -bo tego się nie widzi do momentu az się nie chce zobaczyć-a najgorzej jest gdy się to już zobaczy.
Mary key-a co z twoją terapią???
Jako współuzależniona -musisz poznac do końca schematy działań i przeciwdziałań.
Pisz notuj,nagrywaj-ale nie rób tego jawnie.
Miej pod ręką wszelkie telefony alarmowe,z tego co wiem każda komenda jest zobligowana do tego by posiadac specjalnego funkcjonariusza zajmującego się takim problemem.
Zapytaj udostępnią ci telefon.
I gdy zaczyna się jazda bierzesz telefon i powiadamiasz męża że dzwonisz.
To proste Mary key-to mu pokarze że jesteś stanowcza,nie boisz się i pokazujesz mu konsenkwencje.
Z tego co się orientuję większość przemocowców boi się bezpośredniej konfrontacji
z policją dlatego
zazwyczaj uciekają z domu.
Mary key skorzystaj z terapii w ośrodkach do tego wyznaczonych-tam dostaniesz wszelka potrzebna pomoc.
[ Dodano: 2014-01-02, 12:23 ]
mary key napisał/a:
Oczywiście nie ma winy po jednej stronie moją jest to że byłam pokorna a nie stanowcza
Dlatego tak pasowałas do roli ofiary.....pisąłem wcześniej dobór nie jest PRZYPADKOWY......
i dlatego tez potrzebujesz włąsnej terapii by nie trwać w roli ofiary
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 13:10
Krasnobar ,
tudzież inni .
Mare czyta DOKŁADNIE posty ,
bo ma świadomość odpowiedzialności
za to co pisze .
Ma świadomość , że obraz sytuacji
przedstawia tylko JEDNA ze stron .
( co oczywiste )
Ten obraz jest zawsze SUBIEKTYWNY .
Zapewne druga strona widzi fakty ZUPEŁNIE inaczej .
Nawet co do faktów , często nie ma zgody .
Nie raz czytałem , że ktoś coś mapisał ,
bo TAK CZUJE ( i odczucia nie neguję )
ale fakty do słów nie pasowały .
Niebieska karta jest CZĘSTO
nadużywana lub wręcz
służy jako ORĘŻE WALKI pomiędzy małżonkami .
Nie trzeba NICZEGO udowadniać !
Organ przyjmuje zgłoszenie i MA OBOWIĄZEK ją założyć .
Podajcie adresy , jutro każdy z was bedzie miał taką kartę
i nazwę was PRZEMOCOWCAMI , wyślę do psychologa i na testy .
I jak słusznie Miodzio zauważył , akta pozostaną .
....... zawsze mozna to "wyciągnąć"
Bedziecie gdzieś kandydować itp.
Ktoś sobie zajrzy , poczyta , podzieli się ze znajomym tą rewelacją ,
tamten z nastepnym .
Macie tego pełną świadomość ?
Zamiast próbować ostrożnie rozpoznać sytuację ,
skłonić mary do refleksji nad WŁASNYM może udziałem
Cytat:
Oczywiście nie ma winy po jednej stronie moją jest to że byłam pokorna a nie stanowcza
POKORA - to raczej cnota , nie ?
Ona sama zdaje się innych niedoskonałości nie dostrzegać .
Czyżby ich nie miała ?
Takie "wsparcie" "ofiary"
tylko utwierdza ją w przekonaniu ,
że mąż to przemocowiec , ona sama nie ma sobie nic do zarzucenia .
Nawet obiektywne osoby ją "popieraja" .
Na tym ma polegać ta pomoc ??????
________________________________________________
Krasnobar , piszesz
[quote]i w dodatku te pretensje do autorki,że mają tyle dzieci,jakby to ona sama je sobie płodziła na złość mężowi.
Gdzie to wyczytałeś ?
Pisałem coś dokładnie innego .
Cytat:
Macie 5 dzieci ( szóste w drodze ) - i super
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 13:52
Mare jest część racji w tym co piszesz.
że niebieska karta ma szansę być wykorzystywana
po to są pewne procesy jakie to badają
1.zgłoszenie sprawy(założenie niebieskiej karty)
2.wizyta dzielnicowego w domu i wywiad.
3.wywiad środowiskowy(sąsiedzi,praca itd.)
4.wezwanie sprawcy na komendę do specjalnej jednostki(zajmującej się problemami)
w celu zeznań,powaołanie świadków.
5.dalej sprawa zostaje (po ustaleniach) przekazana do prokuratury właśnie na mocy wzkazanego powyżej art.....
6.prokurator podejmuje decyzje o przekazaniu sprawy do sądu-zapada wyrok.
7.w wyniku wyroku albo jest odsiadka,albo decyzja o przymusowym leczeniu.
8.przymusowe leczenie w specjalnych wyznaczonych do tego ośrodkach
terapia sprawcy przemocy trwa z reguły do 3-lat na co składają się terapia indywidualna i grupowa.
9.osoba taka przechodzi przez wstępną rozmowę (rozwiązując testy)-ma to na celu wskazać poziom,niekiedy przyczynę,a także wielkośc problemu.
Nie ma możliwości zamarkować takich testów(symptomy po prostu się ujawnią).
10.Kązdy taki ośrodek posiada własnego psychiatrę ,do jakiego chodzi się na konsultacje.
Zatem odnosząc się do tego co napisała autorka postu ja wiem:
efekt bicia nie może mieć miejsca-bo to niezdrowe zachowanie
efekt kontroli i zastraszania nie może mieć miejsca-bo to niezdrowe zachowanie
efekt kontroli finansowej nie może mieć miejsca-bo to niezdrowe zachowanie......
Zatem jeżeli nawet(spekulując) cos jest przejaskrawiane warto dla siebie samemu iśc za
myślą....
patrz....
skoro mąż trafił już do psychologa i pewne sprawy juz ustalił -to rozwiązuje dany problem
(choćby dla siebie)
Mąz nie widzi problemu -i to jest już samym problemem
Natomiast też jestem zdania - faktycznie nie winny mieć miejsca posty i wypowiedzi podburzające, diagnozujące itd..itp
bez faktycznego rozpoznania problemu.
A dlaczego pewni ludzie tak robią??(pisząc takie posty)
no cóz -niech szukają w sobie przyczyn takich reakcji..........
A wracając do tematu AUTORKI-niewątpliwie jest problem
[ Dodano: 2014-01-02, 14:05 ]
p.s
Mare daj sobie spokój z przepychankami-nie warto
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 14:27
Miodzio , nie obraź się
ale naczytałeś się o karcie .
Przedstawiasz TEORIĘ , nie praktykę .
Istnieją 2 rodzaje przemocy " fizyczna i psychiczna .
Ty , dla przykładu
z całą pewnością sposujesz przemoc psychiczną ( wedle karty ! )
Twoja żona czuje się prześladowana Twoim upartym
dążeniem do jedności małżeńskiej , męczy ją to .
Wywierasz nacisk psychiczny itd.
Wystarczy że podniesiesz głos , skrytykujesz jej postawę itd.
( i zakreśli się kwadraciki )
I chciał - nie chciał jesteś przemocowcem .
Dalej , wystarczy że żona da ci w dziub , powiedzmy .
Jak myślisz , uwierzą ?
A jak ona to zezna .
Jak się będziesz bronił ?
Oczywiście , mary w tej konkretnej sprawie
nie podajrzewam absolutnie
o granie kartą !
To nie ta sytuacja .
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 16:40
Dlatego są ku temu specjalne środki i możliwości by to sprawdzić.
Ja z nich skorzystałem dla siebie......
Po prostu Mare musiałem się przekonać jak to naprawdę ze mną jest-i tyle.
Co nie znaczy że moje zachowanie było przyjemne dla żony.
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2014-01-02, 17:01, w całości zmieniany 1 raz
mary key [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-02, 17:01
założyłam niebieską kartę bo myślałam że to zatrzyma męża.
Byliśmy u trzech psychologów w różnych miejscach i zalecenia były takie same.
Po tych wizytach zawsze były awantury że jestem w zmowie z psychologami.
Wiem że sam sobie nie poradzi ze swoją agresją.
A ja sama by to przerwać.
To prawda że droga od rozumu do serca jest najdłuższa.
Wieżę że spotkania SYCHAR dadzą mi tę siłę.
Ps. nigdy nie myślałam o sobie że jestem idealna bez wad wręcz przeciwnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.