Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Polecany tutaj Richard Cohen, który "leczy" homoseksualistów jest uważany za szarlatana.
Tak nawiasem dziwię się, że katolickie środowiska promują Cohena, który z ewangelika stał się członkiem sekty Moona zwanej kościołem zjednoczeniowym.
Czy taki człowiek jest wiarygodny?
http://en.wikipedia.org/wiki/Richard_A._Cohen
tiliana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 10:58
Dziękuję za wszystkie głosy.
U nas jest o tyle lepiej, że znowu rozmawialiśmy. Mąż mi parę rzeczy wytłumaczył, jak to wygląda z jego punktu widzenia. I powiedział kilka ważnych rzeczy, których nie spodziewałam się od niego usłyszeć - że mam praw czuć się zraniona, że nie powinnam przepraszać... Powiedział też, że jakby wiedział, że mnie to tak zrani i jakby nie miał mojego jasnego pozwolenia (bo miał), to by tego nie zrobił, bo to ja jestem na pierwszym miejscu, najważniejsza. Powiedział, ze skoro ja się na nic więcej nie zgadzam, to on nie będzie utrzymywał żadnych stosunków erotycznych z żadnym innym mężczyzną. Wierzę mu, bo widzę, że jeszcze przed naszą dzisiejszą rozmową bardzo łatwo się podporządkowywał stawianym przeze mnie ostatnio ograniczeniom w tej kwestii.
Mam nadzieję, że niedługo ten etap naszego związku będę mogła uznać za zamknięty.
I mam nauczkę. Chciałam być mądrzejsza od Pana Boga, zrobić po swojemu, byłam pewna, że mnie to nie zrani, dlatego się na wszystko zgadzałam. Na tym polegał mój grzech, na tym zwykle polega grzech. Myliłam się, teraz to wiem. Kolejna lekcja pokory...
Mam nadzieję, że przynajmniej mężowi to w czymkolwiek pomogło, on twierdzi, że tak. I mam nadzieję, że nie skrzywdziliśmy tym tego trzeciego w tym naszym trójkącie.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 11:17
tiliana napisał/a:
U nas jest o tyle lepiej, że znowu rozmawialiśmy. Mąż mi parę rzeczy wytłumaczył,
Mam nadzieję, że niedługo ten etap naszego związku będę mogła uznać za zamknię
I mam nauczkę. Chciałam być mądrzejsza od Pana Boga, zrobić po swojemu, byłam pewna, że mnie to nie zrani, dlatego się na wszystko zgadzałam. Na tym polegał mój grzech, na tym zwykle polega grzech. Myliłam się, teraz to wiem. Kolejna lekcja pokory...
.
Widisz nie ma nic lepszego tiliana jak właśnie szczerośc i dialog szczerości.
Z niedomówień zazwyczaj powstaje nasza wyobraznia..a działa ona czasami
jak ten angielski kawał który zawsze pamiętam....
dwóch sąsiadów mieszkających obok siebie...miało ogródki i żywopłoty,jeden pewnego dnia chce przycinać żywopłot ale przeszukał cały dom i nigdzie nie ma sekatora.
Pomyslał sobie pójde do Johna -wszak to mój sąsiad, pożyczę sekator i obetnę
krzewy.
Staje przed domem i myśli no tak pójde do Johna,zapukam i powiem cześć ,on mi odpowie po co Mark tu jesteś,a ja na to John chce pożyczyć sekator by przyciąć krzewy,a on na to
czemu mam ci pożyczyć sekator,ja mu odpowiem przecież jesteś dobrym sąsiadem i sobie pożyczamy różne przedmioty.
John no tak ale zawsze właśnie pożyczam-czemu musze teraz może ja też będę obcinac krzewy.
Idąc tak Mark przed drzwi sąsiada wciąż myśli
to jak pożyczysz ten sekator czy nie.
John wiesz w zasadzie nie wiem czy pożycze...
dochodzi Mark do drzwi puka w nie -w drzwaich staje John....
a Mark wrzeszczy do niego:
wsadz sobie w ............ten sekator i odchodzi......
Gartuluje odwagi i komunikacji że nie skończyliście jak w tym kawale.
Jednak nadal w rozsądku proponuje gdy już chwile nerwów i emocji opadną
by wysłuchał was jakiś specjalista w tych tematach
pozdrawiam
Kari [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 11:35
Homoseksualista ma kłopot z dotrzymaniem obietnic, jeśli chodzi o rezygnację z uprawiania seksu z różnymi partnerami.To jest często silniejsze od niego. On może być przekonany, że naprawdę tego nie zrobi, ale mała szansa, że mu się uda.Więc Tiliano, bądź czujna i miej ograniczone zaufanie do męża. I stawiaj mu jasne i wyraźne granice, wg Dobsona. Żadnych podejrzanych "przyjaciół", terapia, a w razie czego separacja. Tu chodzi też o dobro dzieci, które chłoną jak gąbka wszystko co w domu widzą i słyszą, a tego typu skłonności i dziwnych, nienormalnych sytuacji i relacji z "przyjacielem"nie da się całkiem ukryć.
Trochę mnie dziwi takie Twoje rozmydlenie problemu, usprawiedliwianie męża (tak to odbieram). Sadzę, że to co napisałaś o jego trudnym charakterze, to drugi problem. Tak jakoś czuje, że jesteś poddana przemocy psychicznej i stąd Twoje (dla mnie zupełnie niezrozumiałe) przyzwolenie i bagatelizowanie sytuacji. Więc koniecznie konkretna terapia dla Ciebie, żebyś stanęła na nogi, pomyślała o sobie jak o wartościowej osobie, potrafiła stawiać mężowi warunki, również dla jego dobra, bo to co zrobił to ciężki grzech. Poza tym jak najbardziej testy na HIV i bez tego ani rusz.Niestety też myślę, że jeżeli zataił swoje skłonności przed ślubem, albo może nawet ekscesy to trudno powiedzieć, czy sakrament był ważnie zawarty.
Bardzo Cię przepraszam, że może tak ostro piszę( absolutnie nie chcę Cię zdołować ani urazić), ale tak to widzę, natomiast wydaje mi się, że jesteś osobą uzależnioną od męża, trzeba z tym koniecznie coś zrobić, żeby otworzyć oczy i działać dla dobra waszej rodziny.
tiliana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 11:37
Myślę o terapii. Ale na razie wizja mówienia komuś o tym wszystkim mnie przeraża. A jeszcze bardziej przeraża mnie to, co taki specjalista mógłby mi kazać zrobić...
o zwyczajnych problemach z dostępem do terapii nie wspominając....
Kari, mąż niczego przede mną nie zatajał przed ślubem, o tym rozmawiałam już z księdzem na spowiedzi. Małżeństwo jest ważne, a nawet jakby nie było, to ja bym je chciała uważnić.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 11:57
_skreslone_________________________________________________________________________-
Tiliana napisąłem jak ochłoniesz pójdziesz po pomoc-choćby po to by przekonać się jaki jest problem,w jakiej skali i co z tym można zrobić.
A wstyd???
po ta sa ci ludzie by właśnie słuchać nas z najróżniejszymi problemami i zapewniam nic ci nie narzucą
dadza szereg rozwiązań a ty sobie wybierzesz dokładnie takie jakie czujesz.
Nie bagatelizujcie tylko problemu i kujcie żelazo póki gorące.....
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2014-01-01, 14:22, w całości zmieniany 1 raz
Kari [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 12:11
Miodzio , zmiłuj się. A może jestem fachowcem, skąd wiesz?
Nie wymądrzam się, sugeruję tylko aby się przyjrzała temu co ja zauważam z jej wpisu. Tiliana sama zdecyduje co ma sens, a co nie. Po to jest forum, żeby pisać, co się myśli na dany temat, aby komuś pomóc. Intencje mam dobre, czy moje spostrzeżenia i wrażenia pomogą nie mam pojęcia, bo rzeczywiście nie znam całej sytuacji.
Tiliana, to może gorąca modlitwa, aby przełamać barierę wstydu i by Bóg dodał Ci odwagi w poszukiwaniu dla Was pomocy.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 13:22
nie w temacie
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2014-01-01, 14:23, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 13:43
Kenya napisała,
Cytat:
Ale czy Twoja koncepcja, system przekonań, poglądów itd. wyznacza PRAWDĘ?
Kenya , przytoczyłem wyniki badań naukowców .
Wniosek wynikał z umiejetności czytania i rozumienia tekstu .
Prywatnie , jestem dość ostrożny w jednoznacznym osądzie .
Skłaniam się tylko ku pewnej opcji .
Polska Mare nie jest krajem tolerancji, głosimy się wielkimi katolikami, obwieszamy obrazkami ,upajamy Pismem Świętym a tak naprawdę nie potrafimy nieraz zrozumieć drugiego człowieka
nie akceptujemy tego co inne, ułomne,
odrzucamy chorych, inwalidów-wszelkie przejawy odmienności, niż nasza
po prostu ludzi innych w naszym pojęciu
niż my...ja.
Patrząc na homoseksualizm
Nie potrafimy przyjąć że to taki rodzaj choroby(choć nie wiem czy mam prawo tak napisać)
ale ....
Miodzio , Polacy cierpią jako ogół
na jakiś kompleks niższości ,
zupełnie niepotrzebnie .
Zamiast być dumnymi z naszej historii wygadujemy głupoty .
( o ciemnocie , paleniu czarownic , antysemityźmie itd. )
Polska była najbardziej tolerancyjnym państwem w Europie , okres reformacji
i później , nie jest też przypadkiem że Żydzi osiedlali się właśnie w Polsce ,
widać tu znaleźni najbardziej sprzyjające warunki .
Oczywista oczywistość .
Niestety straciliśmy jako naród jego elitę .
Zresztą , na polu wyboru odpowiednich przywódców , też często były kłopoty .
Mało kiedy potrafimy myśleć w horyzoncie interesu zbiorowego .
Dlatego nikt się z nami nie liczy ......... bo nie musi .
SZACUNEK to ponoć podstawa wszelkich relacji .
Skoro sami siebie nie szanujemy , to jak maja nas szanować inni ?
Miodzio ,
użyłeś dwóch słów :
TOLERANCJA i AKCEPTACJA .
To są narzędzia walki współczesnego świata ideologii , polityki .
Kluczowe jest nadanie im treści .
......... fragment z Wikipedii :
Cytat:
W dzisiejszych czasach ludzie nietolerancyjni wobec różnych grup (rasowych, wyznaniowych itp.) często są poddawani silnej presji społecznej (ostracyzmowi społecznemu), a ich zachowanie zazwyczaj jest napiętnowane przez lokalne lub ogólnokrajowe media. Takie działania mają nakłonić ludzi nietolerancyjnych do zrewidowania (zmiany) swojej postawy i promować szacunek i brak uprzedzeń wobec grup odmiennych. Działania te, oprócz powyższego pozytywnego efektu, wywołują w niektórych jednostkach w społeczeństwie nadmierną obawę przed byciem posądzonym o nietolerancję (rasizm, antysemityzm, homofobię itp.), przez co jednostki te są podatne na manipulację ze strony reprezentantów grup odmiennych, którzy mogą obawy te wykorzystywać dla swoich celów. Niesie to za sobą istotne zagrożenia społeczne, ponieważ duże grupy odmienne (np. muzułmanie w europie zachodniej) mogą dopuszczać się różnego rodzaju nadużyć na grupie dominującej i bronić się przed oskarżeniami zarzucając oskarżającym rasizm (nietolerancję). Praktyka pokazuje, że często jest to obrona skuteczna. Rosnąca skala tego negatywnego zjawiska wydaje się uzasadniać nadanie mu nazwy (funkcjonującej już w niektórych środowiskach) tolerancjonizm.
Znaczenie obu słów ( dobrze zapoznać się ) zmieniało się na przestrzeni czasu .
Dzisiaj w imię tolerancji i akceptacji zwalcza się "przeciwników" .
W imię praw mniejszości pozbawia się praw większości .
Demokracje zmierzają do totalitaryzmu .
Miodzio ,
ja odróżniam OSOBĘ ( np. osobę z problemami natury seksualnej , psychicznej )
od ZJAWISKA , czynu .
Odróżniać też taką osobę od DZIAŁACZA , PROPAGATORA zjawiska .
Tiliano ,
myślę , że musisz dotrzeć
do jakiegoś naprawdę bardzo mądrego człowieka .
Takiego który by potrafił spojrzeć na CAŁOŚĆ sprawy .
Martwi i zastanawia mnie to twoje dawne PRZYZWOLENIE na te kontakty .
Pozytywna wydaje się silna więź emocjonalna pomiedzy wami .
( twojej jestem bardziej pewny , jego mogę domniemywać z tego co piszesz ) .
Z ludzkiego punktu widzenia takie małżeństwo jest trudne .
Planu boskiego nie znam .
Zastanawia mnie , że mąż gdybyś nie dała przyzwolenia ,
nie nawiązywałby relacji fizycznych .
Zakładając , że mówi prawdę ( ? )
trochę nie rozumiem .
Bo zatem czy są dla niego owe kontakty - musem , kaprysem ?
Jak godzi miłość do ciebie z tymi zachowaniami .
Zdrowe to to raczej nie jest .
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 14:16
tiliana napisał/a:
Myślę o terapii. Ale na razie wizja mówienia komuś o tym wszystkim mnie przeraża.
Tiliana,
Co w tym przerażającego?
Opowiadasz o tym nieznajomym ludziom na forum, a przeraża Cię opowiedzenie o tym psychologowi który wysłuchuje nie takie historie każdego dnia?
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 14:40
nie w temacie
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2014-01-01, 14:24, w całości zmieniany 1 raz
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 17:03
mare pisze:
Cytat:
Kenya , przytoczyłem wyniki badań naukowców .
Wniosek wynikał z umiejetności czytania i rozumienia tekstu .
mare, robisz to czego bardzo nie lubię - nie trzymasz się faktów, w zamian próbujesz odwrócić uwagę, rozmyć temat sugerując, że nie mam umiejętności czytania tekstu a co najważnijsze jego rozumienia. Ok, jeśli to pozwala czuć się Tobie lepiej, niech i tak będzie.
Przytoczyłeś cytaty czerpiąć z sieci, które to cytaty potwierdzają Twój osobisty pogląd.
Ale można w sieci znaleźć także szereg opracowań, które obalą Twój poogląd a będą potwierdzeniem całkiem przeciwnego.
Rzecz w tym , że ŻONGLUJESZ inf. z netu by potwierdzić swoją teorię i jakoś nie odróżniasz tego, że nie patrzysz na zjawisko w sposób obiektywny bo na taki obiektywizm Cię po prostu nie stać z powodu uprzedzeń.
Cytat:
Prywatnie , jestem dość ostrożny w jednoznacznym osądzie .
Skłaniam się tylko ku pewnej opcji .
akurat...
mgła1 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 17:07
Kari napisał/a:
Miodzio , zmiłuj się. A może jestem fachowcem, skąd wiesz?
Nie wymądrzam się, sugeruję tylko aby się przyjrzała temu co ja zauważam z jej wpisu. Tiliana sama zdecyduje co ma sens, a co nie. Po to jest forum, żeby pisać, co się myśli na dany temat, aby komuś pomóc. Intencje mam dobre, czy moje spostrzeżenia i wrażenia pomogą nie mam pojęcia, bo rzeczywiście nie znam całej sytuacji.
Mam dokładnie takie zdanie, jak Kari.
Problem forum polega na tym, że Kari, jak i inne osoby, które piszą mądre, ważne rzeczy milkną pod naporem nieskończenie długich elaboratów (o niczym) innych, np. Miodzia. I wartościowe opinie giną niestety...
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-31, 18:07
Kenya
Cytat:
mare, robisz to czego bardzo nie lubię - nie trzymasz się faktów, w zamian próbujesz odwrócić uwagę, rozmyć temat sugerując, że nie mam umiejętności czytania tekstu a co najważnijsze jego rozumienia.
Fakty podałem ( źródło , autorstwo , wyniki )
Ty możesz podać inne . Proszę .
Niczego też nie sugerowałem , to Ty tak pomyślałaś .
Nie ma tam słowa o Tobie .
Cytat:
Kenya , przytoczyłem wyniki badań naukowców .
Wniosek wynikał z umiejetności czytania i rozumienia tekstu .
Jak widać podmiotem domyślnym jest zaimek - JA .
Cytat:
i jakoś nie odróżniasz tego, że nie patrzysz na zjawisko w sposób obiektywny bo na taki obiektywizm Cię po prostu nie stać z powodu uprzedzeń.
............ no właśnie .
I to jest klasyczny przykład takiej dyskusji z "mniejszościami" .
( oczywiście niczego nie sugeruję , rozmawiam z OSOBĄ Kenya , nie "orientacją" jakąkolwiek )
Koronny argument ( jak innych brak ) - jesteś UPRZEDZONY , NIETOLERANCYJNY , jesteś RASISTĄ , ANTYSEMITĄ , NACJONALISTĄ , KSENOFOBEM .
Cytat:
akurat...
Ależ tak Kenia .
Zawsze jestem w stanie słuchać ,
co innego przyznawać rację .
Kenya ,
ja Cię cenię za jedno - lubię osoby ,
które mają poglądy i wierzą w nie .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.